Król Lew PBF
Rzeka - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Lwia Ziemia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=181)
+---- Dział: Słoneczna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=37)
+---- Wątek: Rzeka (/showthread.php?tid=143)



RE: Rzeka - Venety - 02-03-2014

A jednak jej przypuszczenia odnośnie jego powitania były słuszne. Gdy tamten skończył mówić, lwica postanowiła mu się przedstawić.
- Ja mam na imię Venety i jestem siostrą królowej Stada Lwiej Ziemi, na terenach której się znajdujemy. To małe lwiątko to Muun (Venety nie znała jego oryginalnego imienia), a lamparciątko nazywa się Kifo. Obaj są normalnie pod opieką mojej siostry, tylko że na tą chwilę ja się nimi opiekuję - rzekła do samotnika skinąwszy mu łbem, po czym dostrzegła lwiczkę, nieco starszą od kociąt, które przybywały z Ven, która ciągnęła za sobą udziec antylopy. Venety chyba ją raz widziała na zebraniu. To córka jednej z lwic z tego stada. Niestety niezbyt pamiętała jak miała na imię.
- Deme. Ładny kawał mięsa przyniosłaś, no, no. - rzekła uśmiechając się doń, po czym spojrzała na dwójkę malców.
- Chłopcy! Jesteście może głodni? - zawołała chcąc tym samym zachęcić ich do posilenia się mięsem.


RE: Rzeka - Kifo - 03-03-2014

I dlatego zależało mu na ostrożności. Kifo próbował się skoncentrować na czymś poza pyskiem Muna, który był zdecydowanie zbyt blisko jego własnego. - No, a ty cieszysz się z tego chwilowego sukcesu. - stwierdził, próbując ukryć, jak bardzo dotknęło go ta porażka. Był mniejszy i drobniejszy od Muna. Raz był minimalnie od niego młodszy, a dwa, choć z tego nie za dobrze zdawał sobie sprawę, przynależności gatunkowa także robiła swoje. Z czasem pewnie uda mu się te różnice zniwelować zręcznością, ale póki co miał jeszcze jedną broń: spokój. - Zejdź ze mnie. - powiedział powoli. Nie groził, nie prosił, po prostu zachowywał spokój. Póki co ta technika się sprawdzała. Tym razem dodatkowo działał na jego korzyść głos Ven, która ich wołała. No dalej, Mun. Chyba nie będziesz kazał Ven czekać?


RE: Rzeka - Moonlight - 04-03-2014

Moonlight zszedł z brata liznąwszy go w policzek. I rzekł. -Bracie przecież to zabawa? Szkoda że nie chcesz się bawić- odrzekł i podszedł do obcego samca obserwując go z ostrożnej odległości. Venety ich wołała. Podbiegł i zobaczył spory kawal mięsa. Nie był głodny. Powąchał, ale nie ruszył i przytulił się do Venety bawiąc jej ogonem i szukajac reakcji na jego grę.


RE: Rzeka - Tosa - 10-03-2014

Skinął wszystkim lekko głową.
-Miło poznać. Ja jestem Tosa. Były wysłannik Zakonu Światła, aktualnie samotnik i wędrowiec-uśmiechnął się lekko.
Nie umknęła mu mała utarczka między dwoma lwiątkami. Jednak to nie był jego interes... nie miał zamiaru się wtrącać. Chyba, że będą próbowały wejść mu na głowę. Spojrzał krótko na Venety. Chyba nie będzie miała nic przeciwko, jeśli się położy? Jak pomyślał, tak zrobił. Położył się na ziemi, chowając oznaczone skarpetkami łapy między kłakami jasnej grzywy.
- Lwia Ziemia mówisz? Chyba spotkałem kilku waszych... chwilę rozmawiałem z takim czarnogrzywym samcem. Znasz go może? Był mniej więcej w twoim wieku.
Był po prostu ciekaw, kim był tamten samiec.


RE: Rzeka - Venety - 15-03-2014

Venety odwzajemniła przytulenie się Moonlighta do niej, poprzez chwilowe i czułe objęcie go łapą, po czym puściwszy lwiątko, wróciła do rozmowy z Tosą. Niedużo czasu jej zajęło odgadnięcie lwa opisywanego przez rozmówcę.
- Mako? Tak znam go. Jest królem tych ziem - odpowiedziała mu pokrótce. Z jej stada, to chyba tylko on miał czarną grzywę i był mniej więcej w wieku fioletowookiej. Chyba że był tu jeszcze ktoś inny, ale ona o tym nie wiedziała. Oby tamtemu chodziło o Mako.


RE: Rzeka - Kifo - 16-03-2014

On nie chciał się bawić? Nic bardziej mylnego. Po prostu nie widział sensu w próbowaniu wygramoleniu się spod większego i cięższego brata. W ogóle te przewalanie się jest mniej fajne od powiedzmy... drzewa, które tak a propos stało sobie kawałek dalej. A gdzie ten Mun poleciał? Kifo obejrzał się i zobaczył scenkę tulenia. Miał ochotę przewrócić oczami, ale podszedł do dorosłych z zainteresowaniem przyglądając się Tosie, a potem przenosząc wzrok na Ven.


RE: Rzeka - Tosa - 19-03-2014

Jego pysk wykrzywił się w wyrazie zaskoczenia.
-To teraz wszystko jasne-mruknął cicho.
Teraz już wiedział, czemu czarnogrzywy wywarł na nim takie a nie inne wrażenie. Częściowo przypominał królów z jego rodzimych stron. Jak nie mógł się tego domyśleć, jako wysłannik?! Zagubiony we własnych myślach westchnął cicho.
A właśnie. Czas ruszać dalej...
Uśmiechnął się lekko i dźwignął się z ziemi.
- No cóż, będę się zbierał. Trzeba zobaczyć jeszcze inne miejsca... Strzeżcie się cienia.

I spokojnym truchtem ruszył dalej.

z.t.


RE: Rzeka - Moonlight - 24-03-2014

Kiedy tamten lew poszedł podszedł znudzony Moonlight izadał pytanie:
-Ciociu czy mogę poprosić sztuki polowania?-zadał pytanie patrząc w jej oczy. Był ciekawy także reakcji brata na jego słowa. Wiatr zawiał lekkim ciepłem i zaczęło znów padać niemiłosiernie. Rozpadało się na dobre i mokry siedząc spoglądał to na ciocię to na Kifa.


RE: Rzeka - Venety - 25-03-2014

Gdy obcy lew odszedł, ta tylko skinęła łbem na pożegnanie, po czym jej wzrok przeszedł na dwójkę kociąt. Słysząc prośbę Moonlighta, sama nie miała nic przeciwko temu. Z chęcią by czegoś te młode pouczyła.
- Bardzo chętnie... - zaczęła, ale nie dokończyła, bo nagle zaczął padać deszcz. Wyglądało na to, że lekcję łowów trzeba będzie odłożyć na później.
- Ale w tej chwili musimy udać się do groty, bo rozpadało się na dobre - zawołała, po czym wraz z kociętami udała się do najbliższego miejsca, które nadaje się do tego, by schronić się przed deszczem.

/z.t. + Kifo i Moonlight/

https://pbf.krollew.pl/showthread.php?tid=371&pid=37908#pid37908


RE: Rzeka - Derion - 28-04-2014

Z początku każdy kolejny dzień stanowił nowe wyzwanie, a bieg słońca po niebie opowiadał o rosnącej wierze w powodzenie misji. Wędrówka wcześniej nieprzemierzanymi połaciami suchych traw przyprawiała o nowe ekscytacje, każdy kolejny krok stawiał lwiska bliżej celu, a życie trzymające się Lwiej Ziemi pulsowało optymizmem. W obecności Mani Derion zaczął zwracać uwagę na rzeczy, obok których przechodził wcześniej obojętnie; drobnostki w postaci detali świata wokół, maleńkie fragmenty, które stanowiły większość bogactwa, które lwisko dopiero odkrywało... Nadużyciem byłoby stwierdzenie, że w ciągu tych kilku tygodni Derion się zmienił. W najmniejszym stopniu! Ale jego życie powiększyło się o coś, czego wcześniej nie znał. Spektrum poznania objęło nie tylko osobę Mani -którą chłonął każdego dnia całym sobą, którą starał się poznać, zrozumieć, pojąć - ale również o pojęcie funkcjonowania wespół z drugą osobą. Wbrew pozorom nie było to łatwe, wręcz przeciwnie: z każdym kolejnym dniem zdawało się być coraz trudniejsze. Przyzwyczajony do dni spędzanych w samotności, Derion zaczął odczuwać dyskomfort spowodowany ciągłą obecnością Mani. Bycie pod czyjąś ciągłą obserwacją, dzielenie się czasem i przestrzenią... samo polowanie we dwójkę było czymś z początku problematycznym. Rozproszenie uwagi, konieczność przerzucenia jej z siebie na lwicę, myślenie o kolejnym dniu z uwzględnieniem drugiej osoby... Wszystko było tak zupełnie różne od tego, w czym poruszał się Derion do tej pory, że nieraz napadały go podszyte strachem wątpliwości.

A gdy minęło więcej czasu, niż zakładali, zmartwienie na dobre zagościło na beżowym pysku. Bo jeśli się nie uda... to co wtedy?

Słoneczne popołudnie. Kilka zwiastujących przelotny deszcz chmur na zachodzie. Głęboka zieleń. Skraj akacjowego zagajnika, który przed chwilą przecięli po przekątnej. Rzeka w tym miejscu była szeroka, brzeg podmyty, nurt spokojny.
Derion zbliżył się do falującej delikatnie wody, przykucnął, przystawił pysk do lśniącej odłamkami słońca tafli. Pozostał w tej pozycji, dając wodzie ocieknąć z brody. Pochylił łeb, schował nos między łapami i zamyślił się mocno, rozważając możliwości, jakie stawiał przed nim ostatni z planowanych odcinków drogi.


RE: Rzeka - Manuela - 30-04-2014

Podczas tej wspólnej wędrówki Manuela z każdym dniem coraz bardziej przywiązywała się do swojego nowego towarzysza życia. Otwierając przed nim połacie swego kochającego serca i dzieląc się wszystkim, co miała. Dni spędzone w jego towarzystwie coraz głębiej utwierdzały ją w przekonaniu, że do czasów ze wspomnień już nie chce wracać. Jak cenne jest czyjeś oddanie i odwzajemnianie uczuć. Nie dla wszystkich, ale dla tego jedynego istnienia. Teraz wierzyła, że większego szczęścia ponad to nie znajdzie już nigdzie. A przynajmniej nie bez udziału tego szczęścia.
Derion nic jej nie mówił. Wydawało się, że wszystko jest w porządku. Ale samica to niezwykle skomplikowana składanka przeróżnych rzeczy, które między innymi składają się na intuicję. I Mania ją miała, choć przekształconą różnobarwnym pryzmatem, to jednak wciąż funkcjonującą. Inna sprawa, że była ufna i łatwowierna, może nawet naiwna. To wszystko utrudniało jej zrozumienie derionowego stanu, który co dzień w swoisty sposób się pogarszał. Mimo wszystko czuła, że coś się zmienia.
Zgodnie z planem wędrówki cały czas szukali rodziny żółtookiej lwicy. Jednakże nie było po niej śladu. Nadzieja, jak wezbrała w Mani pewnego dnia, tak nie opuszczała jej aż do dzisiaj. Przecież nic jeszcze straconego, przecież mamy czas, nigdy nie jest za późno…

Przystanęła w pewnej odległości od brzegu, a tym samym od pochylonego nad rzeką lwa. Omiotła spojrzeniem krajobraz, migoczącą wodę i połowicznie zachmurzone niebo, mrużąc powieki w ochronie przed spływającymi na ziemię promieniami słońca. Koło się zamknęło. Niedaleko stąd rozpoczęła się ich przygoda.
Nie wydaje się, żeby to było tak dawno temu…- Szepnęła jasnooka, powracając pamięcią do tamtego dnia. Uśmiechnęła się łagodnie, zamykając na chwilę oczy i pochwycając szczęśliwe chwile.
Zerknęła na czarnogrzywego. Coś się stało?
Derionie? W porządku?- Spytała łagodnie, podchodząc do brzegu i siadając obok lwa. Zwróciła ku niemu swe zmartwione ślepka, po czym po chwili wahania dodała;- Ostatnio jesteś… trochę inny…


RE: Rzeka - Derion - 30-04-2014

Uszy Deriona powędrowały do tyłu, łeb uniósł się, lecz ciało pozostało w niezmienionej pozycji. Kilka kropel wody spadło z kremowej brody i zmąciło spokojną taflę wody w momencie, gdy mordka lwiska zwróciła się w stronę Mani.
- Wszystko w porządku - odpowiedział lew z lekkim uśmiechem i wyciągnął szyję, by otrzeć się pyskiem o szyję lwicy. Zatrzymał się, wsparty czołem o jej bark, nie ruszając tylnych łap powędrował przednimi, by ustawić się w wygodniejszej pozycji i wytrwać w niej w czasie wypowiadania następnych słów: - Tylko myślę - postarał się o żartobliwy ton.
Chwilę milczał, po czym odsunął głowę od Mani i wstał. Trudno było mu przez cały czas ubierać pysk w wymuszony uśmiech, więc pozwolił sobie na chwilę powagi, w czasie której wyglądał na nie mniej zamyślonego niż przed momentem. Uznał za zbędne precyzowanie obszarów swoich rozmyślań, nie wziął pod uwagę tego, że być może Mania będzie chciała wydrążyć z tematu jego sedno. Póki co zmarszczył brwi, mlasnął i zerknął w swoje odbicie w tafli.


RE: Rzeka - Manuela - 30-04-2014

Odwzajemniła uśmiech, ale Derion chyba coś ukrywał. Nie, nie, zdecydowanie nie wszystko było w porządku. Cały czas przyglądała mu się uważnie, a coś wewnątrz wywoływało niepokojące drgnienia. Coś, czego nie chciał jej powiedzieć. Ta niewiadoma. Jak przez ostatnie tygodnie lwu udawało się zachowywać pozory, tak teraz żółtooka wyraźnie czuła, że coś jest nie tak. Niby każdy miał prawo myśleć. No miał. Ale w jego zachowaniu było coś nieuchwytnego, a jednak zauważalnego przez obserwującą go teraz badawczo lwicę.
Milczała przez jakiś czas, ale nie mogła pozostawać długo w poczuciu bezsilności, jakie nią teraz zawładnęło.
Przecież widzę- Uśmiechnęła się lekko, ale znacząco, nie spuszczając wzroku z zamyślonego pyszczka szafirowookiego. –Nigdy nie myślałeś w… taki sposób.- uzupełniła po chwili zastanowienia, bo coś w tym było, Mania tylko nie wiedziała co.


RE: Rzeka - Derion - 01-05-2014

Prawy kącik pyska powędrował do góry, a cała mordka przybrała zaczepny wyraz. Powaga Mani na nic się nie zda, tylko podjudzi drzemiącego we wnętrzu Deriona psotnika. Chociaż i to nie do końca... Sprawa gniotąca wnętrzności szafirowookiego była zbyt poważna, by dać się stłamsić przez odwrócenie wszystkiego w kpinę. W pogodny ton musiała wlać się odrobina szczerości.
- Bo myślę nad możliwością, która wydaje mi się... która... emm... - zaplątał się. I poddał. Wypuścił powietrze z płuc, usiadł, zasyczał cichutko przez zęby i kontynuował bez zająknięcia, choć spokojnie, w pełnym skupieniu: - Słoneczna Rzeka przez większość swojej długości jest zbyt szeroka, by przepłynąć ją bezpiecznie wpław. Poza tym idąc razem jednym brzegiem nie sprawdzamy drugiego, a trzymanie się blisko wody tylko po to, żeby zerkać na drugą stronę jest bezsensowne. Z resztą... trochę mnie to... przecież wiesz, że trafienie na Laję to trochę przypadek, trochę szczęście, dobrze by było się zakręcić wokół innych Lwioziemców, to ma sens, ale mnie to nie wypada, poza tym myślałem o tym, że jeśli Mako dawno o niej nie słyszał, to być może jest poza terenem Lwiej Ziemi, gdzie mógłbym pójść, może jest na terenie Szkarłatnego Świtu, kto wie, a tam mógłbym przy okazji spotkać kumpla, z którym dawno się nie widziałem...
Zamilkł nagle. Uśmiechnął się przepraszająco, wyszczerzywszy zęby i położywszy uszy po bokach łba. Chociaż chciał położyć nacisk na pierwszą część wypowiedzi, w gruncie rzeczy doszedł do bliskiego faktycznemu stanowi rzeczy sedna.


RE: Rzeka - Manuela - 01-05-2014

Koncentrując na czarnogrzywym całą swoją uwagę, przyjmowała jego słowa z coraz większym zdumieniem. Powoli docierało do niej, co Derion właśnie zaproponował. Mrugnęła parę razy, zmarszczyła brwi i utkwiła spojrzenie w szafirkach. Nie można powiedzieć, że była zła. Manuela chyba nie potrafiłaby tak naprawdę się zezłościć. Układanka jednak zaczęła się wypełniać. To było to coś, co przed nią ukrywał. On chciał… zostawić ją.
Nie… tak. A właśnie że tak.
Myśli Mani rzucały w nią sprzecznymi informacjami. Przecież, jak to, czy nie obiecywali sobie towarzyszyć? Zawsze? Ale on powiedział właśnie… że chce iść SAM. No tak. Derion chciał pobyć sam. Zatem miał jej już… dość…?
Krok po kroku dochodziła do ostatecznego wniosku, gdzie stawiała siebie jako przyczynę dziwnego zachowania czarnogrzywego. Nie potrafiła jednak do końca zrozumieć tego, że nagle, tak po prostu, mają się rozdzielić. Wszystkie sensowne argumenty spadły na drugi plan i od czasu do czasu przewijały się w łebku, ale zawsze na sam przód wybijała się ta jedna: on chce ją zostawić.
Na jej pyszczku malował się jeden, wielki znak zapytania, gdy próbując wydobyć z siebie jakieś słowa stała nieruchomo naprzeciw lwa.
Ale jak to…? Kiedy wrócisz? –Zdołała jedynie z siebie wykrztusić, nadal nie mogąc uwierzyć w to, co przed chwilą usłyszała.