Król Lew PBF
Rzeka - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Lwia Ziemia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=181)
+---- Dział: Słoneczna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=37)
+---- Wątek: Rzeka (/showthread.php?tid=143)



RE: Rzeka - Nirai - 30-08-2015

Słońce wisiało już wysoko na niebie, kiedy łapy złotego stanęły przy brzegu rzeki. Gdzieś za nim powinni iść matka i brat, ale Nirai się o nich nie martwił. Wiedział, że droga nie była długa i szczególnie niebezpieczna, w końcu sam ją przebiegł i nic mu się nie stało. Zielone tęczówki skierowały się w dół, gdzie lwiątko mogło ujrzeć olbrzymią rzekę. Była dość szeroka, więc nie miał nawet co śnić o jej przepłynięciu. Z resztą nawet nie umiał pływać i nawet nie myślał o tym, aby się tego nauczyć.
Lwioziemiec obejrzał się ponownie, lecz nie zauważył ani matki ani Furahy. Westchnął i pokręcił niezauważalnie łbem. Za szybko biegł, czy co? To nie jego wina, że wreszcie udało mu się wydostać z Lwiej Skały! Przecież Lwia Ziemia ofiarowała tyle wspaniałych miejsc do zwiedzenia, a oni cały czas siedzieli w jednej grocie.
Nirai odetchnął świeżym powietrzem, w dodatku wilgotnym od bliskości wody. Zielone ślepia wpatrywały się w gładką taflę wody, by po chwili różowy jęzor naruszył jej delikatną powierzchnię. Złoty ułożył się, aby wygodniej mu się chłeptało chłodną ciecz. Ogon powolnymi ruchami zataczał półkola na pobliskiej trawie.
Ciekawe ile zajmie Alayike i Furasze dojście tutaj?


RE: Rzeka - Furaha - 04-09-2015

Trochę zajęło. Przynajmniej maluchowi. Syn razem z matką wlekli się trochę z tyłu bo Furaha był bardzo zaaferowany światem dookoła. Okej, widział już kawałek ziem należących do stada, ale nad rzeką jeszcze nie był! I drogi nie znał! Trochę więc się kręcił, troszeczkę błądził, trochę też zwiedzał. Alayike musiała go ciągle pilnować. No, ale kiedy już mu się znudziło, stwierdził, że pora podążyć w końcu za Nirai'em, nie mógł przecież pozwolić, żeby lwiak kręcił się gdzieś bez niego!
Zaraz więc szybko pobiegł przed siebie, zostawiając mamę w tyle. Dotarł do rzeki i zaraz pobiegł do przybranego brata, znów wskakując mu na grzbiet.
- Berek!


RE: Rzeka - Nirai - 04-09-2015

Kiedy tylko rude lwiątko na nim wylądowało, młody stęknął głośno. Co prawda Furaha nie był wcale taki znowu ciężki, ale niespodziewane kilka kilogramów na grzbiecie robi wielką różnicę. Złoty skrzyżował przednie łapy i uniósł łeb tak, żeby móc spojrzeć na swojego młodszego braciszka.
Co? Jeszcze raz? Czy on znowu chce się bawić? Ciche westchnięcie uciekło z jego pyska.
-Furaha, jestem zmęczony. Odpocznijmy trochę.-odparł na zawołanie brata, spoglądając w jego ciemnozielone ślepia. Kąciki jego warg uniosły się w ciepłym uśmiechu.
-Gdzie mama? Zgubiłeś ją, czy ona ciebie?-zagaił, unosząc tymczasem ciemne brwi wyżej, aby pomarańczowe lwiątko zauważyło jego zainteresowanie. Szczerze, to trochę się martwił. Co mogło być tak ważne, że zatrzymało Alayike przed bezpiecznym doprowadzeniem Furahy nad rzekę. Złoty nie wiedział. Sam nie był pewien, czy nawet chciał.


RE: Rzeka - Neska - 05-09-2015

Lwia Skała, Lwia Skała. Przeklęty stos kamieni, czy to naprawdę możliwe żeby było ją tak ciężko znaleźć? Coś tak wielkiego?
Neska zaczynał wręcz żałować, że tyle wysiłku włożył w powrót do domu na którym tak właściwie mu nie zależało. Chciał tylko spotkać się z matką, to wszystko. Że też musiał zapomnieć jak wygląda Lwia Ziemia.
Zielonooki wiedział już gdzie iść, dzięki pomocy Chikji którą spotkał całkiem niedaleko stąd. Cały czas trzymał się rzeki i gdy jego nozdrza uderzył kolejny zapach, uznał, że częstotliwość z jaką wpada na inne lwy jest dobrym znakiem. To znaczy, on jednak wolałby nikogo nie spotykać, no ale w końcu zmierzał w kierunku głównego punktu terenów stadnych- więc to dobra poszlaka. Im więcej istot, tym bliżej.
Westchnął ciężko widząc że zapachy które wyczuł najwyraźniej należą do parki lwiątek. Dzieciaki. Eh. Gdzie dzieciaki tam i wściekłe mamuśki, lepiej się nie zbliżać.
Neska nie miał jednak wyboru i musiał zbliżyć się do lwiątek, przecież nie będzie przepływał na drugą stronę rzeki tylko po to żeby uniknąć spotkania z jakąś paranoiczką. Kolejną.
Chwila, moment. Te zapaszki były dość znajome, czy przypadkiem któryś z lwów biorących udział w bójce nieopodal nie pachniał podobnie? Czyżby to tamta lwica? A więc jednak. Heroiczka paranoiczka. Huh. Dzieciaki pewnie będą miały niemiłą niespodziankę, ta parka z Tsavo raczej nie pozwoli jej odejść bez szwanku.
Neska zdecydował się okrążyć kocięta, zanurzając łapy w wodzie i tak człapiąc tuż przy brzegu. Pech chciał, że jedna z jego łap natrafiła na porzuconą antyopią kość złamaną wpół, boleśnie zatapiającą się w poduszce lwa. Neska wydał z siebie zły, gardłowy pomruk i instynktownie uniósł łapę, tracąc balans i lądując łbem w wodzie. Cudownie! Teraz będzie cyrk.


RE: Rzeka - Nirai - 05-09-2015

Zakończone czarnymi pędzelkami uszy uniosły się słysząc kroki. Zielone ślepia zaś podążyły za domniemanym jego źródłem i natrafiły na piaskową sylwetkę samca. Zamrugał zdziwiony i bacznie przypatrywał się zbliżającej się sylwetce. O dziwo nie kojarzył tego osobnika. Mógł pochwalić się znajomością członków Lwiej Ziemi, lecz tego w ogóle nie mógł sobie przypomnieć.
Złoty nie ukrywał zaskoczenia, kiedy lew bez słowa ich okrążył i poszedł w stronę rzeki. Byli przecież tylko lwiątkami! Nic nie mogli mu zrobić. Młody fuknął urażony, po czym podniósł się, zrzucając przy tym przypadkowo brata ze grzbietu.
-Poczekaj tu.-rozkazał stanowczo Furasze, po czym ruszył za Neską.
-Eeej, zaczekaj na mnie!-krzyknął, a jego krótkie, masywne łapki pobiegły za piaskowym. Zielone oczy natrafiły na te o podobnym odcieniu, ale samiec go zignorował. Kolejne parsknięcie wydobyło się spomiędzy kremowego pyska.
-Kim jesteś? Nie znam cię.-burknął zaczepnie, prostując się odruchowo. Odrzucił rosnącą na jego łbie grzywkę i czekał na reakcję samotnika. Ten jednak nic nie odpowiedział, a Nirai usłyszał jedynie jego gardłowy pomruk. Cofnął czarne uszy i również warknął. Dopiero po chwili, kiedy Neska wylądował pyskiem w wodzie samczyk zobaczył strużkę czerwieni w wodzie. Źrenice rozszerzyły się w przerażeniu.
-O nie! Jesteś ranny w łapę!-pisnął, a jego cielsko szybko znalazło się przy krwawiącym samcu. Mlasnął zaniepokojony.
-Eeej. Słyszysz mnie?-mruknął, po czym zatopił zębiska w jego grzywie i z całej siły zaczął ciągnąć go w górę. Jeszcze mu się udusi i to będzie jego wina. Jeszcze czego!


RE: Rzeka - Neska - 05-09-2015

Neska wyszczerzył śnieżnobiałe zębiska w dyskomforcie kiedy malec zaczął ciągnąć za jego i tak lichą grzywkę, marszcząc przy tym brwi nieznacznie.
-Niech nie ciągnie...!- syknął, momentalnie podnosząc się na cztery łapy, byleby tylko pozbyć się lwiaka ze swojej przestrzeni osobistej. Rany.
Neska chciał uniknąć kontaktu, ale i tak lwiątko zdawało się nie wiedzieć czym grozi podbieganie do obcych samców.
-To nic. Zagoi się.- zielone ślepia roztwarły się nieco szerzej kiedy Neska w końcu otrzepał się energicznie z wody i zarzucił łbem by pozbyć się brązowych kłaków z pyska, swobodnie mogąc teraz przyjrzeć się swojemu 'wybawcy'. Jeeeej. Tyle hałasu o nic. Neska wiedział że lwy z tych okolic są... szczególnie nastawione na przyjaźń i pomoc, ale żeby aż tak? Nawet jak na dzieciaka... to było głupie. Głupie i niebezpieczne.
Neska przypatrywał się Niraiowi przez dłuższą chwilę po czym bez słowa sięgnął potężnym łapskiem (mimo swojej marnej grzywy nadal miał rozmiary jak na dorosłego samca przystało, i to w dodatku ze 'z wyższej półki'), kładąc swoją krwawiącą łapę na karku młodego lwa i ściskając go za luźną skórą, ciągnąc do góry. Zielonooki nie podniósł lwiątka, jedynie zmusił go do siadu podczas gdy jego przednie łapy straciły kontakt z podłożem.
-Mama nie nauczyła że nie rozmawia się z obcymi?- mruknął, jego pysk zupełnie bez emocji. No może jedynie jego ślepia wyglądały jakby z ciekawością wyczekiwał odpowiedzi.


RE: Rzeka - Nirai - 05-09-2015

Kiedy piaskowy łeb wreszcie się uniósł ponad powierzchnię wody młody puścił brązowe kłaki Neski. Wręcz je wypluł, bo słabsza część z nich pozostała na jego jęzorze, co nie było zbyt przyjemnym uczuciem. Odkaszlnął i mlasnął głośno, aż pozbył się tego irytującego wrażenia. Wtedy też zielone ślepia uniosły się na nieznanego samca, akurat w chwili, kiedy poczuł na karku łapę samotnika.
Jego ciało przeszyło wzdrygnięcie, gdy krople krwi i wody ściekły po złotym grzbiecie. Fuknął na znak protestu, ale nie mógł nic zrobić, a jedynie czekać, aż zielonooki postanowi go puścić. Uniósł, więc urażone spojrzenie na Neskę.
-Chyba jej to wypadło z głowy.-odparł, uśmiechając się cwaniacko. Czarne uszy poruszyły się na znak tego, że samczyk nasłuchiwał odpowiedzi piaskowego.
-Wiesz, jak będziesz mnie tak trzymał to ci w końcu łapa zdrętwieje.-dodał, unosząc wyżej czarne brwi.


RE: Rzeka - Neska - 05-09-2015

Neska uniósł jedną brew wyżej, stwierdzając że Nirai naprawdę musiał być na wagarach tego dnia kiedy matka tłumaczyła że obcy = śmierć. A może ona faktycznie go nawet tego nie uczyła. Huh, no cóż. Naturalna selekcja, nie?
Mógłby teraz zabić lwiątko, chociażby dla dobra jego rodzeństwa. Być może jego matka byłaby ostrożniejsza na przyszłość.
Jej, te dzieciaki... Wkurzające. Głośne i bezczelne. Zero szacunku, zero pokory, zero strachu. Oni w ogóle biorą cokolwiek na poważnie? Lwia Ziemia, znaczy? Bo ten dzieciak musiał być z Lwiej Ziemi. Prawda? Żadne dziecko nie wkracza na obce tereny. Nie samo.
Neska puścił Niraia i parsknął, zlewając go totalnie po czym powoli wyczłapując na brzeg i otrzepując się z wody jeszcze raz. Czas załatwić sprawy i zmywać się stąd czym prędzej. Miał nadzieję, że lwy które spotka na Lwiej Skale nie będą działały mu tak na nerwy jak Nirai.


RE: Rzeka - Nirai - 05-09-2015

Samczyk z ulgą poczuł, jak samotnik powoli zwalnia uścisk. Kiedy jego kremowe łapy dotknęły podłoża podziękował cicho za to, że lew mu nic nie zrobił. Na szczęście Neska musiał go odebrać za nadmiernie pewnego i bezczelnego samczyka- co prawdą w gwoli ścisłości nie było. Wolał jednak takiego odgrywać przed obcymi niż uciekać ze skulonym ogonem, jak niegdyś.
Zielone oczy podążyły za samcem, a potem za jego spojrzeniem. On chyba czegoś szukał. Pytanie tylko, czego konkretnie?
-Emm… Chyba trochę źle zaczęliśmy. Mogę ci pomóc jak chcesz. Znam Lwią Ziemię dość dobrze.-zagaił na zachętę, wydostając się z chłodnej wody i otrzepując się z jej nadmiaru. Oblizał także krople wody, które skapywały z jego wąsów i warg, dzięki czemu choć trochę się osuszył. Podążył uparcie za zielonookim.
-A ty, jeśli się nie mylę to jesteś tu nowy.


RE: Rzeka - Neska - 05-09-2015

-Nowy? Dzieciak jest tu nowy.- Neska wskazał łbem na Niraia po czym siadł ze zrezygnowaniem. Wygląda na to że jednak będzie musiał wysłuchać Niraia, no chyba że opcja dobitnego odrzucenia chęci pomocy wchodziła w grę. Dobra, najpierw spróbujemy załatwić to pokojowo...
-Idzie na Lwią Skałę, spotkać się z matką. Dwa lata minęły odkąd stąd odszedł.- westchnął. Eh, nie lubił gadać o sobie z pierwszym lepszym napotkanym, zwłaszcza lwiątkiem. No i, jak znał życie, zaraz usłyszy pytanie typu 'czemu tak dziwnie mówisz', albo jego słowa w ogóle zostaną źle zrozumiane.


RE: Rzeka - Nirai - 06-09-2015

Złote lwiątko przystanęło w momencie, kiedy zielonooki postanowił wreszcie się do niego odezwać. Wysłuchał jego odpowiedzi, po czym westchnął cicho. Neska nie będzie łatwym materiałem do rozmowy, ale lepsze to niż nic, prawda? Brązowa kita poczęła poruszać się w powolnym tempie.
Lwioziemiec cicho mlasnął, kiedy piaskowy lew wytłumaczył mu cel swojego przybycia. Cóż… Co prawda dopiero z Lwiej Skały przybiegł, ale krótki spacer mu nie zaszkodzi. Zielone spojrzenie ponownie natrafiło na Neskę.
-Wiesz co… Lwią Skałę dość dobrze stąd widać. Nie jest to taki duży odcinek. Patrz, tam jest taki duży, lekko zamazany kształt. To właśnie ona.- młody nie zwrócił specjalnej uwagi na bezosobowy sposób mówienia samotnika. Bardziej go ciekawiło, dlaczego pomimo bycia już dorosłym, to lew nadal nie posiadał pełnej grzywy? Może w sumie samiec jest jakąś hybrydą albo coś…
-A jak twoja matka się nazywa? Mogę ją znać, jeśli należy do tego stada.-zapytał, kierując czarne uszy w stronę Neski.


RE: Rzeka - Neska - 06-09-2015

Neska pokręcił łbem, nie chciał zdradzać imienia swojej matki. Raczej wolał załatwić wszystko z jak najmniejszą ilością świadków. Chociaż z drugiej strony, najprawdopodobniej Nirai i tak za nim polezie i i tak się dowie kim jest jego matka.
Zielonooki bezładnie padł na ziemię, opierając się na łokciach i leniwie oblizując zranioną łapę. Potrzebował dłuższej chwili by zdecydować czy może jednak unikanie rozmowy z młodzikiem było bezcelowe i lepszym wyjściem byłoby po prostu powiedzieć co, kto i jak. Tym sposobem zapewne mniej energii pójdzie na marne.
-Sam da sobie radę. Dzieciak niech lepiej znajdzie swoją matkę, zanim ci dwaj go znajdą. A, tak, właśnie. Nie radzi iść w dół rzeki, jak zna życie, to już jest po wszystkim i gleba się zażyźniła. Lepiej jeśli dzieci nie zbliżają się do tamtego miejsca póki dwa oszołomy są w pobliżu.-


RE: Rzeka - Furaha - 07-09-2015

Cóż miał zrobić biedny Furaha kiedy jego brat oznajmił mu, że jest zmęczony i chce odpocząć? Nic nie mógł zrobić, tylko wykrzywić mordkę i dać mu faktycznie spokój. Młodziak, choć przebiegł właśnie drogę identyczną co jego przyszywany brat, wcale nie był zmęczony! Może to radość go napędzała? Kiedy już skończył badania terytorium wokół, bardzo chciał dołączyć do Nirai'a no i dlatego tak pędził. Ale siłę nadal miał!
Już miał odpowiedzieć starszemu lwiakowi na pytanie, kiedy nagle ni stąd ni zowąd, pojawił się na horyzoncie obcy lew. Furaha nie wyczuł go nosem, chociaż wcześniej tak węszył i węszył, nie miał jeszcze tak dobrego nosa jak dorosły lew. Dopiero się rozwijał no! W każdym razie kiedy pojawił się obcy, Furaha jednak się przestraszył. I z przerażeniem też patrzył jak jego przyszywany brat rzuca się ku obcemu.
- Nirai, czekaj! - zawołał za bratem, ale ten go albo nie słyszał, albo nie słuchał. Wyciągnięcie nieznajomego z wody obserwował w bezruchu, a kiedy starszy lew zacisnął łapę na młodziaku, Furaha prawie zszedł na zawał.
Przestraszony zmusił jakoś żeby przestawiać łapę za łapą i podszedł do brata, kiedy ten zaoferował obcemu pomoc.
- Nirai.... może powinnismy znaleźć mamę...? - zaproponował. On się bał. I chciał do mamy.


RE: Rzeka - Nirai - 07-09-2015

Zielone oczy spoczęły na samcu, który postanowił zaangażować się w prowadzony przez niego monolog pytań. Złote lwiątko uważnie wysłuchało słów samotnika, po czym zagryzło niepewnie wargę. Nie miał podążać w dół rzeki? Dlaczego? Lew wspomniał coś o dwóch oszołomach. Czyżby jakieś obce lwy wtargnęły na ich ziemie? Źrenice rozszerzyły się w przerażeniu, kiedy do młodego dotarł sens słów zielonookiego.
-Czekaj, czekaj. Czy tam, gdzie są te "dwa oszołomy" nie było przypadkiem pomarańczowej lwicy? Z niebieskimi oczyma?-zapytał, a jego kita drgała nerwowo zdradzając, jak bardzo zdenerwowane było w tej chwili lwiątko. Kiedy wreszcie przypomniał sobie o obecności Furahy, zerknął na brata i posłał mu uśmiech, choć bardziej przypominało to szczękościsk. Trudno wymagać od tak młodego samca, aby zachowywał spokój w takiej sytuacji.
-Zaraz, Furaha. Nie pamiętasz, że prosiła abyśmy tu zostali? Raczej nie chciałaby abyśmy sami wałęsali się po terenach Lwiej Ziemi.-zabawne. Ziemie ich stada, które powinny być najbezpieczniejszymi terenami pod słońcem dla tak młodych lwiątek, nagle stały się niebezpieczne. Co za ironia.


RE: Rzeka - Neska - 07-09-2015

Pomarańczowa lwica? Jakaś tam była, ale czy pomarańczowa?
-Hmm...- teatralnie podparł podbródek na łapie którą jeszcze przed momentem lizał, nieśpiesznie próbując przypomnieć sobie jak ta lwica samobójca wyglądała. Podrapał się po szyi, po piersi. Przeklęte kłaki.
Kolor pomarańczowy faktycznie był żywy w jego pamięci ale jedyne co mu się z nim kojarzyło to FireLion, i jego kłaki na wietrze.
-Nie patrzył jej w oczy, nie wie jakiego koloru były.- a nawet gdyby, to by nie zapamiętał. Bo po co.
Neska przeniósł swoje znudzone spojrzenie na Niraia i mniejsze lwiątko jak tylko się zbliżyło, mentalnie wzdychając do siebie w irytacji. Zaraz, zaraz... Czy ta lwica to czasem nie była ich matka? Młody wyraźnie się przejął.
O nie, co to to nie. Neska nie miał zamiaru słuchać jak dzieciaki zaraz poproszą go o pomoc. Nie ma takiej opcji w ogóle żeby ruszył palcem. Może i był posłańcem, może i przyniósł złe wieści (nieświadomie, bo jedyne czego chciał to nastraszyć trochę podrostka dla jego własnego dobra), ale na pewno nie da z siebie zrobić wybawcy głupich samic. Kto się wpycha między młot a kowadło... A raczej dwa kowadła. No, wiadomo co się dzieje.
-Lwica jak lwica. Wszystkie wyglądają tak samo. Nie pamięta.-