Król Lew PBF
Rzeka - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Lwia Ziemia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=181)
+---- Dział: Słoneczna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=37)
+---- Wątek: Rzeka (/showthread.php?tid=143)



RE: Rzeka - Felija - 06-03-2016

Zadrżała, poczuwszy dotyk lwa. Zerknęła na niego kątem oka, ale to było akurat to czerwone oko, więc niewiele z za jego pomocą zobaczyła. Odwróciła więc łeb, by już normalnie spojrzeć na samca. Dawno nie czuła takiego wstydu.
- Hmm...? - odmruknęła niepewnie. - Wiesz, ja, ten... Przepraszam, nie chciałam, bo...
Nie zdążyła dokończyć, bo oto wtrąciła się Venety, choć nikt jej o to nie prosił. Beżowo-szara już miała odparować, że to nie jej interes, lecz w porę zdała sobie sprawę z faktu, że akurat kwestia tego, kto grasuje po Lwich Ziemiach, jak najbardziej jej dotyczyła.
- Eee, nic, dwie Zachodnie. Szukały jakichś magicznych ziół czy czegoś - wyjaśniała bez większego zaabsorbowania.
Zdecydowanie wolałaby teraz pomóc z Shelothem, tak poważnie pomówić. Ale bez smętów, tylko konkrety, o.
- Jedna z nich to była Laja, ona kiedyś była u nas, ale potem zniknęła, kojarzysz ją? A druga... Druga jakaś młodsza i ciemniejsza. Wyprosiłam je i od razu poszły, myślałam, że jakoś więcej ich tam jest, ale nie, tylko te dwie były. Jeszcze Shuuja do nas przyszedł i powiedział, że jest nowym strażnikiem. A, i on powiedział, że sprawdzi, czy one na pewno sobie poszły.
Felija żywiła nadzieję, że tyle wystarczy, by fioletowooka dała sobie spokój. Nie to, żeby jej nie lubiła czy coś, ale zwyczajnie nie miała ochoty na pogaduszki, bo jej myśli zaprzątało coś znacznie - w jej mniemaniu - poważniejszego.
Kryjącego się w wodzie gada, oczywiście, nie miała prawa dostrzec. Nie ze swoim iście sokolim wzrokiem.


RE: Rzeka - Sheloth - 07-03-2016

Chyba ją przestraszył. Nie przyszło mu do głowy, że może ją tak zaskoczyć, raczej nigdy nie zwrócił zbytniej uwagi na jej problemy ze wzrokiem. Gdy zauważył jej pierwszą reakcję, odruchowo się cofnął. Przysiadł przy niej, już nie tak blisko jak wcześniej.
- Nie, to ja przepraszam. Przestraszyłem cię? - brzmiał na strasznie zakłopotanego całą sytuacją. Odchrząknął, jakby zbierał się do jakiejś dłuższej wypowiedzi, takiej trochę poważniejszej. Ale wycofał się w porę, pozwalając lwicom na rozmowę. Sprawy stada były chyba na tyle ważne, że ich problem mógł chwilę poczekać.
Uprzejmie odczekał aż Felija zda raport z całego zajścia.
- Prawda, właściwie nic tam nie zaszło. Wycofały się bez problemu, tylko reakcja tej starszej była trochę dziwna. Laja, tak? - zerknął na swoją towarzyszkę. - W każdym razie chyba uraziło ją zachowanie Feliji. Zaczęła płakać, mówiła coś o wszystkim co zrobiła dla Lwiej Ziemi i tym jak stado jej się za to odwdzięcza.
Pokręcił łbem. Nie znał się na tym wszystkim, nie wiedział co takiego tamta zrobiła dla Lwich, kim była i jak wiele łączyło ją z tymi terenami. Może zabrzmiał jak strasznie niewrażliwy kretyn, ale naprawdę nie miał wiele więcej do powiedzenia.
Zdawało mu się, że czuje na sobie czyjś wzrok. Ale to mógł przecież być wzrok każdego z tu obecnych, zwłaszcza że swoim powrotem skupili na sobie ich uwagę. Rozejrzał się, ale raczej bez przekonania, że wypatrzy coś podejrzanego.


RE: Rzeka - Venety - 07-03-2016

Zamiotła nerwowo ogonem ziemię. Czy oni właśnie wypędzili niewinną lwicę, doprowadzając ją słowami do łez. Za co? Za to, że zbierała zioła? Westchnęła ciężko - Jesteśmy Lwioziemcami. Nie możemy ranić kogoś słowami tylko dlatego, że jest na naszych terenach, a tobie zdarza się to aż nadzbyt często. Wypraszać tak, ale co one ci zrobiły? - warknęła. Nie podobało jej się zachowanie półślepej samicy. Widziała już Feliję w akcji, ostatnio cudem uniknęli walki z Kami z powodu długiego języka strażniczki. Być może Laja była przewrażliwiona, miała coś z głową czy coś w tym stylu, ale zachowanie różnookiej w stosunku do Zachodnich było karygodne - Mimo wszystko, dobra robota. Miłego dnia - po czym odsunęła się od lwów, rzuciła wszystkim parę słów pożegnania i odeszła.
Ta Laja nie dawała jej spokoju. Wiedziała, co powinna zrobić. Znaleźć ją.

zt


RE: Rzeka - Maru - 07-03-2016

Przybycie Fel w takim stanie zaskoczyło go nieco, ale już reakcja Venety była dla niego jeszcze większym szokiem. Zawsze spokojna i wesoła teraz niemalże wybuchła. Postawił tylko oczy w słup i zanim zareagował Venety zniknęła mu z oczu. Chciał z nią pójść, a;e jakaś siła jakby go paraliżowała i nie pozwalała wykonać choćby kroku. Spotkanie z obcymi może być dość groźne dla lwicy i zdawał sobie z tego sprawę. Ale nie zdołał się ruszyć. Spojrzał tylko na Fel. Nie było na jego twarzy żadnych emocji, złości, smutku, radości. Była idealnie neutralna.
Nie wiedział co powiedzieć.
Nie wiedział co zrobić.
Nie wiedział...
Spuścił tylko wzrok.


RE: Rzeka - Chakavu - 07-03-2016

Choć między lwami doszło do małej dyskusji, gad nie przysłuchiwał się ich słowom. Pochłonięty własnymi domysłami, snuł w swym umyśle różnorakie wizje. Nie czekając dłużej, wynurzył łeb, wraz ze grzbietem znad wody, pozwalając kroplom spokojnie spłynąć po nim z powrotem do rzeki. Białe łuski na tle ciemnej wody z pewnością rzuciły się w oczy przebywającym tutaj lwom.
-Ah, czy wy jesteście parą?-spytał, zwracając się do Shelotha i Feliji.-Widać w waszych oczach coś takiego. Nie umiem tego opisać, ale piękne to jest.-skwitował, wzdychając cicho. Trudno powiedzieć, na ile to, co mówił pokrywało się z rzeczywistym stanem rzeczy, on jednak z rozmarzonym uśmiechem wpatrywał się w parkę.


RE: Rzeka - Felija - 08-03-2016

- Nie, nie, w porządku - pospieszyła z odpowiedzią.
Z chęcią odpowiedziałaby Shelothowi coś nieco bardziej konstruktywnego, ale nie bardzo miała ku temu okazję.
Odchyliła uszy, spoglądając za odchodzącą Venety.
- Tak, troszcz się o obcych bardziej niż o swoich! - odszczekała, równie wkurzona. - To jest lwioziemskie, ta?
Nie dodała nic więcej. Widziała, w którą stronę odbiegła lwica. Felka dobrze znała ten kierunek, niestety. Spojrzała na oba pozostałe tu lwy, po czym prychnęła.
- Ja za nią nie lecę, nie ma głupich - mruknęła nie za głośno, ale też specjalnie się nie siląc na szept.
W końcu zatrzymała przejęty wzrok na granatowogrzywym, uznawszy, że co już miało im przeszkodzić, przeszkodziło. Teraz mogli mieć chwilę dla siebie, której tak bardzo potrzebowali. Obecność Maru nijak jej nie przeszkadzała, zwłaszcza że lew również zdawał się ich ignorować.
- Sheloth, chciałabym z tobą porozmawiać... - zaczęła drżącym głosem, ale nie zdołała dokończyć.
Ktoś tu był i nie chodziło o Maru. To był... Zmrużyła ślepia. Ach, krokodyl!
- Jesteś pierwszym gadem, który wtrąca się w moje życie miłosne - skomentowała, czujnie postawiwszy uszy. - I dawno nie widziałam krokodyli na Lwiej Ziemi...
Ostrożnie podniosła się z miejsca i cofnęła o krok. Nie ufała temu stworzeniu. Najchętniej wyniosłaby się stąd, żeby wreszcie zaznać spokoju, który pozwoli im wyjaśnić sobie to i owo. Bez żadnych nadpobudliwych lwic i innych zwierzaków. Rzuciła swemu "staremu znajomemu" szybkie spojrzenie w nadziei, że ten zrozumie jej intencje, ot tak, bez słów, jak za dawnych czasów...


RE: Rzeka - Vasanti Vei - 08-03-2016

// Wraz z Vei przybywają: Skadim, Soren, Setkar, Nevet i Amani.
Wybaczcie, że robię tłum, ale zależy mi na spotkaniu Vei i Shelotha, a nie mam czasu na kolejny margines (zwłaszcza że Vei ma 4 i plącze mi się linia czasowa). Poza tym uważam, że to ma sens, żeby Lwioziemcy spotykali się w szerszym gronie częściej niż na zebraniach, w końcu to stado. //

Królowa Vasanti wraz ze swoją "świtą" minęła się z siostrą, choć wciąż wyczuwała unoszący się w powietrzu zapach fioletowookiej. Nie miała jednak czasu, by się nad tym zastanawiać, bo przecież mieli rozpocząć naukę polowania, a to bardzo ważna sprawa!
- Deme - zawołała ku obecnym; omiotła Feliję obojętnym wzrokiem, a na lwach zatrzymała wzrok na dłużej.
Odwróciła się ku lwic, z którymi przyszła, teraz przybrawszy poważną minę.
- Zajmijcie się nimi przez chwilę. Możecie już rozpocząć lekcję, byle nie za blisko rzeki - poleciła, po czym schyliła łeb ku synom. - Zaraz do was wrócę. Muszę porozmawiać z wujkiem Maru. Powodzenia przy polowaniu.
Z chęcią towarzyszyłaby im od początku, ale sprawy służbowe wzywały. W razie czego, cały czas miała ich na oku. Trąciła łbem każdego młodzika po kolei i rzeczywiście udała się w stronę wymienionego samca.
- Maru, mam do ciebie sprawę - zagaiła, nie ukazując zbyt wielu emocji.
Nim zdążyła doczekać się odpowiedzi, jej uwagę przykuł drugi z obecnych. Zmrużyła oczy, chcąc lepiej przyjrzeć się ciemnogrzywemu.
- Sheleth, dobrze pamiętam? - zwróciła się doń, przywodząc na pysk uprzejmy uśmiech.
Na ogół miała pamięć do imion, ale tylko do tych, które uznawała za w jakimś sensie istotne.
- Z chęcią bym się dowiedziała, co cię tutaj sprowadza - oznajmiła.
Mimowolnie powędrowała wzrokiem za ich spojrzeniami, bo odniosła wrażenie, że z jakichś powodów ta dwójka wcale nie patrzy się na nią, lecz na rzekę.
Uniosła brwi na widok krokodyla-albinosa. Nieczęsty to widok... Niechże sobie pływa, byle z dala od jej dzieci. Odruchowo odwróciła łeb, by upewnić się, że jej pociechy są bezpieczne i znajdują się w dostatecznej odległości od wody.


RE: Rzeka - Sheloth - 08-03-2016

Uniósł brwi, widząc reakcję Venety. Też nie czuł się za dobrze z tym jak poradzili sobie z intruzami. A raczej jak Felija sobie z nimi poradziła. Ale strażnicy to przecież strażnicy, jej obowiązkiem było pilnowane ziem stada i tego, kto i w jakim celu się na nich znajduje. Nie chciało mu się wdawać w dyskusję o manierach, uprzejmości i tym podobnych - właściwie to miał inny temat, na który chciałby porozmawiać. Z Fel, a nie z całą populacją tych terenów. Ale, jak już wiemy, nie było mu to dane.
Przynajmniej na razie.
Gdy usłyszał kolejny obcy głos, momentalnie odwrócił się znów w kierunku rzeki. W pierwszej chwili gotów był uznać, że to wszystko mu się przywidziało. Ale nie, krokodyl albinos zdecydowanie tam był. Kolejna niespodzianka, jakby ten dzień nie obfitował w nie aż do przesady. Słysząc pytanie obcego, lew... spuścił wzrok. I tyle. To była jedyna odpowiedź, która od razu przyszła mu do łba. Mało brakowało, a jeszcze by zachichotał jak zakłopotana nastolatka.
- Twoja intuicja myli się o kilka lat - mruknął tylko, uśmiechając się ponuro do własnych łap. Naprawdę nie potrzebowali kolejnej niezręcznej sytuacji, ale najwyraźniej świata nic to nie obchodziło.
Podniósł łeb i skupił się na moment na Fel. Chciał coś powiedzieć, cokolwiek byle uniknąć tej dziwnej atmosfery w powietrzu, może zaproponować spacer w jakiś inny kąt Lwiej Ziemi, ale zdążył jedynie odchrząknąć, nim nad rzeką pojawiła się... chyba cała populacja tych terenów. Albo przynajmniej jej spora część.
Gdyby nie powstrzymał się w porę, zapewne przewróciłby oczami i rzucił jakąś uwagę o niesprawiedliwości tego paskudnego dnia. A zaczął się tak dobrze!
Jednak coś sprawiło, że zamknął pysk. Przyjrzał się pobieżnie przybyłym i rozpoznał kogoś znajomego. Zmrużył ślepia, skupiając się na moment na Vei. Tak, to definitywnie była ona. A skoro Felija nie wspomniała o żadnych wielkich zmianach, to znaczy, że tamta nadal jest ważna. Bardzo ważna.
Pochylił łeb w niewielkim ukłonie, również starając się uprzejmie uśmiechnąć. To chyba najlepsze co mógł zrobić jako... no tak, właściwie zdrajca. Odepchnął od siebie tę myśl, teraz nie było na to czasu.
Przez chwilę chciał użyć lwioziemskiego przywitania, ale wydało mu się to niewłaściwe. Kto jak kto, ale Vasanti raczej wiedziała, że Sheloth nie należy do stada, a nie chciał od razu jej jakoś urazić. Zresztą wątpliwe, czy po ostatniej sytuacji "deme" przeszłoby mu przez gardło.
Jej pytanie uratowało go od tych rozmyślań.
- Prawie. Jestem Sheloth, ale po tak długiej nieobecności nie oczekuję, by ktoś to jeszcze pamiętał - odparł, przybierając na pysk nieco bardziej szczery uśmiech. - De- znaczy, witam. Moja obecność tutaj... to dość długa historia, zbyt długa by zabierać ci czas. Powiedzmy po prostu, że moje odejście było błędem. Jestem winien przeprosiny całemu stadu.
Tu zerknął kątem oka na Feliję - kto wie, co to spojrzenie miało oznaczać.
- Zdaję sobie sprawę, że opuszczenie stada było głupotą. Prawdę mówiąc, wróciłem z nadzieją, że ten głupi błąd może zostać mi wybaczony.
Na moment odwrócił wzrok, przy okazji przyglądając się dzieciakom. Czyżby Vei została matką? Jej wcześniejsze słowa i zachowanie wobec lwiątek jak najbardziej na to wskazywały.
Skupił się znów na królowej, patrząc na nią z ledwo skrywaną nadzieją. Trochę na to, by pozwoliła mu wrócić, a trochę na to, by również i ona nie okrzyknęła go zdrajcą stada. Bo o ile Fel wymsknęło się to przypadkiem, to tutaj byłoby to już powiedziane w pełni świadomie.


RE: Rzeka - Vasanti Vei - 09-03-2016

Uśmiechnęła się półgębkiem na uwagę o zabieraniu czasu. Ależ on domyślny!
Ciekawe, że ostatnio wiele lwów pragnęło dołączyć do jej stada, a ona każdego witała z otwartymi łapami. Czymże jest lew, jeśli nie darmową siłą dla stada, znacznie poważniejszą niż niejedna lwica?
- W imieniu stada przyjmuję przeprosiny - odrzekła całkiem łagodnym tonem. - Myślę, że znalazłoby się dla ciebie miejsce... A możesz mi przypomnieć, czym się wcześniej zajmowałeś?
Co prawda, ruda nie miała zaufania do tych, który zadawali się z różnooką - a on najwyraźniej się do takowych zaliczał - lecz kim by była, gdyby nie potrafiła spojrzeć ponad prywatne niesnaski? Im więcej samców, zwłaszcza tych zdrowych i w sile wieku, tym lepiej dla Lwiej Ziemi.


RE: Rzeka - Chakavu - 10-03-2016

-Wtrąca?-powtórzył z przejęciem słowa lwicy, wyraźnie zmartwiony. Przełknął ślinę, gdy na jego pysku zdążyło się już wymalować kilka przeskakujących między sobą grymasów zakłopotania i poczucia winy.
-Proszę mi wybaczyć, ja nie chciałem urazić. Po prostu.. miłość jest piękna, a ja lubię podziwiać.-wytłumaczył po chwili, ze starannością dobierając słowa. Jego głos był melodyjny i całkiem wysoki, jak na samca, zupełnie niepasujący do wypełnionych całą masą zębisk szczęk.
Odpowiedź niepocieszonego Shelotha uderzyła w serce gada, który westchnął cicho, z zatroskaniem wpatrując się w parę
-To straszne..-skwitował z przejęciem. Jego brwi ściągnęły się na ułamek sekundy. Zamachał łbem z jakimś rozdrażnieniem, jakby próbując wyrzucić z niego zbłąkaną myśl, która nie była tam mile widziana. Zaraz potem jego oblicze na powrót złagodniało, przysłuchując się rozmowie samca z nowo przybyłą samicą. Na pozostałe dwie lwice i młode nie zwrócił uwagi, jako że nie podeszły na tyle blisko, dostając jakieś wytyczne od królowej. Gest przyjęcia lwa z powrotem w szeregi stada mimo przewinień, zdecydowanie wywarł wrażenie na gadzie.
-Oh, to takie wspaniałe! Wy lwy, macie takie wielkie serca, tyle w nich zrozumienia. Wasze futra, każde inne, a jednak znajdujecie wspólny głos, akceptujecie się nawzajem.-zachwycał się gad, poruszając lekko ogonem w przejęciu.


RE: Rzeka - Nevet - 10-03-2016

Lwica szła za królową, gotowa odpowiedzieć na każde pytanie z całą swoją wiedzą jaką posiadała. Mimo to, nowe informacje od Amani, na temat królowej mocno kolidowały z jej. Mimo wszystko liczyła, że przyjazna strażniczka, jednak troszeczkę myliła się co do królowej. I miała wielką nadzieję, że nie sparzy się na tym zaufaniu do niej. W końcu była przedstawicielką władzy, a słów tych się nie podważało. Po jakimś czasie dotarli do rzeki, a wtedy pojawiło się polecenie. Zerknęła na Amani, a potem na trzech książąt i uśmiechnęła się.
- A więc... jak myślicie, co jest najważniejsze by udało się polowanie?- patrzyła na te śliczne łebki, ciekawa co takiego wpadnie im do główek.
Zerknęła lekko na drugą lwicę i na królową rozmawiającą, z dwójką innych lwów. Jeśli ci chociaż na chwilę spojrzeli w ich stronę, Nevet posłała ciepły uśmiech. Niemniej, zaraz wróciła do lwiątek. Później spróbuje się czegoś dowiedzieć, a może Amani powie jej jakąś ciekawostkę na temat tamtej gromadki.


RE: Rzeka - Setkar - 10-03-2016

Posłusznie mamie, podążył za nauczycielkami, przysiadając, gdy już się zatrzymali.
Ogół pytania, które zadała Nevet sprawił, że lwiątku zabrało to chwilę, zanim zdecydował się odpowiedzieć. Z pobieżnych opowieści i niczym jeszcze niepokrytej teorii wiedział o pewnych częściach polowania-trzeba było złapać trop, a potem znaleźć zwierzynę. I potem jeszcze ją upolować! Ale co było najważniejsze?
-Mama zawsze powtarzała, że lwice muszą sobie pomagać, żeby polowanie wyszło.-odezwał się niepewnie. Rzeczywiście współpraca była kluczem do sukcesu, jednak lewek nie rozumiał do końca sensu tych słów, tego, jak funkcjonowała owa współpraca.
-Ale czemu? Same nie umieją znaleźć tropu?-spytał, przekręcając łepetynę na jedną stronę.
Podział zadań w grupie łowieckiej czy taktyka, były kwestiami, na które młody rozumek nie był w stanie się natknąć.


RE: Rzeka - Amani - 10-03-2016

Szła posłusznie pilnując tyłów. Doszli do rzeki, miejsca bardzo jej znajomego. Kiwnęła posłusznie głową i usiadła. Jako, że Nevet pierwsza zadała pytanie postanowiła poczekać na odpowiedzi maluchów. Odpowiedź Setkara była prawidłowa, ale kolejne jego słowa sprawiły, że Amani cicho parsknęła śmiechem.
- Niee, polujemy w grupach, aby łatwiej było złapać zdobycz - odpowiedziała na pytanie młodzika.


RE: Rzeka - Maru - 10-03-2016

Uśmiechnął się słysząc słowa gadziny. Posłał Felce takie jednoznaczne spojrzenie. Nie, nie chodziło o zboczeństwa, tylko o nią i Shelotha. A swoją drogą dziwny był ten krokodyl. Zazwyczaj te dwa gatunki trzymają się z dala od siebie, a po spotkaniu chcą się zagryźć. Może to była tylko przykrywka? W każdym razie wyglądał i zachowywał się przyjaźnie. Zapewne Fel wolałaby być w tej chwili bez zbędnych świadków. Podniósł zad z ziemi.
- Wiecie co? Chyba pójdę poszukać Venety. Nie powinna iść sama. Fel, czy masz może jakiś pomysł gdzie mógłbym ją znaleźć?


RE: Rzeka - Vasanti Vei - 10-03-2016

// Post na szybko. Felką już nie dam rady, sorry. //

Królowa chwilowo straciła zainteresowanie Shelothem, a to dlatego, że odezwał się do niej... Ów albinotyczny krokodyl?
- Wy też się między sobą różnicie, a już z pewnością ty nie prezentujesz się typowo - odpowiedziała mu, przełamawszy zaskoczenie, jakie wywołały w niej słowa gada.
Nawet nie chodziło o samą treść, ale samo to, że postanowił nawiązać kontakt! Najpierw gekon na łebku Skadima, teraz krokodyl - ile jeszcze towarzyskich gadów spotka dzisiejszego dnia?
Dla odmiany zwróciła pysk ku drugiemu lwu.
- Nie tak prędko - rzuciła w stronę Maru, nie szczędząc ostrego tonu.
Nie spodobało się jej, że ten zupełnie zignorował jej poprzednią wypowiedź. Bezczelny!
- Razem z królem Mako doszliśmy do wniosku, że powinieneś zostać jednym ze strażników ziem, obok Inn, Amani, Feliji i Shuji, mojego siostrzeńca. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko temu? - Teraz mówiła dość spokojnie, ale nieprzyjemnie mrużyła swe ślepia. - I co powiedziałeś o Venety? Gdzie nie powinna iść sama?
Pod maską surowości krył się niepokój, a wręcz szczera troska o siostrę. Cóż z tego, że tamta już dawno osiągnęła wiek dorosły, skoro ruda wciąż nie potrafiła przestać się o nią martwić?