Król Lew PBF
Rzeka - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Lwia Ziemia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=181)
+---- Dział: Słoneczna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=37)
+---- Wątek: Rzeka (/showthread.php?tid=143)



RE: Rzeka - Maru - 10-03-2016

Słysząc słowa królowej w jego kierunku postawił uszy i przyjął bardzo oficjalną postawę. Wyraz twarzy nie okazywał żadnych emocji. W każdym razie było tak, póki nie usłyszał o swoim awansie. Zaskoczony lekko opuścił szczękę. Niemniej szybko się ogarnął i zamknął pysk. Ukłonił się przed rudowłosą i odpowiedział nie podnosząc łba.
- Czuję się zaszczycony, wasza wysokość. Przysięgam, że zrobię wszystko, aby Cię nie zawieść, o pani.
Nie podnosił głowy, czuł się jakoś niegodzien, by patrzeć jej w oczy i jednocześnie przemawiać.
- Moja pani, Venety poszła w górę rzeki, nie mam pojęcia czemu, ale wydawała się trochę zdenerwowana na Feliję. Trochę ją skarciła za coś i po prostu poszła.


RE: Rzeka - Sheloth - 11-03-2016

Czarnogrzywy odetchnął z nieukrywaną ulgą - jego obawy się nie spełniły, nie był zdrajcą. Był tylko idiotą, a to już troszkę lepiej.
- Dziękuję za danie mi szansy - rzekł z szerokim uśmiechem. Zerknął w stronę Fel, ciekaw jej reakcji. Nie dopatrzył się jej jednak, może lwica nie zwracała uwagi na ich rozmowę. No nic, będzie jeszcze czas by jej wszystko powtórzyć. Teraz tym bardziej, bo nie będzie musiał się martwić, że wykopią go z terenów stada. Bo przecież teraz to znów będą jego tereny i jego dom. Aż mu łapa zadrżała z tego wzruszenia.
- Byłem stadnym szamanem. Przez chwilę pełniłem też funkcję majordomusa - odparł, przyglądając się królowej.
Był nieco zbyt przejęty powrotem do domu by zauważyć, że wciąż mówi do nich krokodyl albinos, lwiątka mają lekcję polowania parę kroków stąd, a Maru właśnie został strażnikiem. Póki co skupił się na swoim sukcesie - obiecał sobie, że jeszcze tu wróci i wszystko naprawi. A teraz dostał szansę.
Z rozmyślań wyrwało go jednak pytanie Vasanti. Venety oddaliła się tak szybko, że Sheloth prawie już o tym zapomniał.
- To stało się od razu po naszym spotkaniu z jedną z zachodnich. Nazywała się Laja i miała ze sobą młodszą podopieczną, nie pamiętam imienia. Uraziło ją zachowanie Feliji i bycie uznaną za wroga, więc uciekła z płaczem. Na wieść o tym Venety odeszła, po uprzednim skarceniu mnie i Fel - pacnął ogonem o ziemię. - Ale co do tamtych lwic, Shujaa miał się upewnić, że opuściły już te tereny, więc najprawdopodobniej są od dawna na ziemiach swojego stada. Więc nie ma się raczej czym martwić.
W miarę jak formułował i wypowiadał na głos te wszystkie informacje, zaczynał się orientować, że wyczerpał swoją wiedzę zarówno na temat całej sytuacji, jak i siostry królowej. Szkoda tylko, że lwica wybiegła tak szybko, że nawet nie mieli szansy porozmawiać, jakoś załagodzić całej sprawy. Ale trudno, tamta wściekła się i wyszła, a oni byli zajęci zachowywaniem się jak dzieci. No i mieli ze sobą Haineko, nie mogli przecież tak po prostu jej zostawić... po raz drugi tego samego dnia. Tak, to na pewno to ich powstrzymało. Poczucie odpowiedzialności.


RE: Rzeka - Vasanti Vei - 21-03-2016

- Cieszy mnie to - opowiedziała Maru, by następnie przenieść wzrok na Shelotha. - Szamanem, powiadasz? A może zechciałbyś powrócić do sprawowania tej funkcji?
Królowa nie zastanawiała się jeszcze nad tym, do czegóż taki szaman mógłby się jej przydać, ale jakieś zajęcie na pewno się znajdzie.
- Ach, poznaliście mojego siostrzeńca... A lwice odeszły... Dobrze, dobrze - mruczała pod nosem, łypiąc uważnym spojrzeniem po zebranych. - Witaj w stadzie. Pamiętasz króla Mako?
Zamachała ogonem, wciąż usilnie się nad czymś zastanawiając.
- I pozwoliliście Venety ot tak odejść? Skoro tak uważacie, mm, dorosła jest... - Westchnęła przeciągle. - Laja, Laja... Tak, już wiem, która to.
Wtem królowa zatrzymała wzrok na Feliji. Bardzo ostry wzrok, należy dodać.
- Dobra robota - pochwaliła ją głośno, po czym przysunęła pysk do jej ucha, by wysyczeć z pogardą: - Doceń mą łaskawość, ty ślepy kmiocie, bo gdyby nie moje miękkie serce, to już dawno wyleciałabyś na zbity pysk.

// To tak na szybko, Felką odpiszę potem, a potem pewnie znowu odpisze Vei; wybaczcie, fabuła mnie zmusza do pisania z samą sobą. //


RE: Rzeka - Felija - 22-03-2016

Różnooka nie przywiązywała wielkiej uwagi do słów rudej, a zamiast tego uparcie wpatrywała się w krokodyla i próbowała analizować rozmowę jego i Shelotha. Czasem tylko nadstawiała uszu, gdy docierały do niej takie słowa czy wyrażenia jak "Mako", "Felija", "witaj w stadzie" i znów "Mako". Ciekawe że czarnogrzywy zawsze ma czas na rozmowę z królową, ale z nią to już nie...
Mimo to, choć może to zabrzmieć absurdalnie, beżowo-szarą cieszyło, że spotkali Vei. Przynajmniej... Przynajmniej Sheloth teraz oficjalnie jest w stadzie! Lwioziemka chciała wierzyć, że dołączył ze względu na nią, ale wcześniej jakoś też powracał i nie zostawał w stadzie... Co się zmieniło? I, hej, właściwie to dlaczego w ogóle przeszło to jej przez myśl?! Przecież... Była mu obca, od dawna... Czyż nie?
Zadrżała, gdy pomarańczowooka zmroziła ją swym nieznośnym spojrzeniem. Felka w odwecie odchyliła uszy i już zaczynała szczerzyć kły, gotowa odpyskować na to, co tamta ma jej do powiedzenia, lecz wtem usłyszała... Uznanie? Nieee, nie może być!
Nie myliła się. Vasanti musiała, oczywiście, jeszcze coś dodać.
Lwioziemka dobrze wiedziała, za co miałaby wylecieć. Już raz jej się upiekło, a teraz ta nagle wracała do sprawy... Ba, nawet sam Mako cudem jej nie wygnał, choć może i to byłoby lepsze, a on akurat wie jeszcze więcej... Szczęście, że Sheloth nie wie!
Nieważne.
Kolorowooka wstała i warknęła przeciągle. Chętnie wyzwałaby władczynię od hipokrytek, ale nie pamiętała, jak brzmiało to mądre słowo.
- TY mi to mówisz?! - wybuchła, mierząc ją nienawistnym spojrzeniem. - A ja wiem, co ty robiłaś! Wiem i POWIEM! Co, nikogo nie obchodzi, czyje są te dzieci? Myślisz, że my myślimy, że co, z powietrza?!
Dyszała ciężko, stojąc twardo na łapach. Pozwalała sobie na wiele, ale skoro już zaczęła, to nie mogła nagle przestać.
- SZARY LEW bez oka, to jest ojciec dzieci! Furaha mi powiedział! - ciągnęła tak głośno, by mogli ją usłyszeć wszyscy obecni, z lwiątkami i gadem włącznie. - To żaden Lwioziemiec, tylko, kurde, jakiś nie wiadomo kto... Królowa od siedmiu boleści! I jeszcze jedno małe miałaś!, co, krokodyl ci zjadł?


RE: Rzeka - Vasanti Vei - 22-03-2016

Królowa mierzyła Feliję niewzruszonym spojrzeniem. Zdawała sobie sprawę z tego, jak silne nerwy ją ogarniały, jak łapy ją świerzbiły i jaka nienawiść płonęła w jej oczach. Co za brak samokontroli! W przeciwieństwie do niej, ruda wykazywała stoicki spokój, choć najchętniej potraktowałaby beżowo-szarą czymś więcej niż znudzonym wzrokiem.
- Skończyłaś? - Zmarszczyła brwi.
Odwróciła się do zebranych i zlustrowała Maru, Shelotha, Amani i Nevet. Szkoda, że nie było tu nikogo więcej, nie licząc młodych i gada.
- Nikt nie dociekał, nikt nie pytał. Wiedzieliście, że byłam w ciąży - odezwała się. - Dzieci również przed wami nie ukrywałam.
Stwierdzenia te były nieco na wyrost, bo większość z obecnych wtenczas jeszcze (lub już) nie była członkami stada, a więc nie mogli widzieć jej w tym pięknym stanie. Vasanti to nie przeszkadzało, bo swoimi słowy zwracała się w zasadzie do każdego zainteresowanego Lwioziemca, a że akurat nie było ich tu zbyt wielu, to już inna kwestia.
- To, kto jest ojcem, to moja prywatna sprawa. Zwłaszcza tobie nic do tego, Felijo. - Zmrużyła ślepia i z niesmakiem zawiesiła spojrzenie na samicy, by zaraz potem ponownie objąć nim resztę zgromadzenia. - Skoro jednak tak was to nurtuje... Ich ojciec to samotnik imieniem Skanda, a zarazem lew, którego kocham. Owszem, jest szary, może zdarzyło się wam go spotkać na przyoceanicznym skraju naszych terenów. Obecnie jest... W nie najlepszej formie i nie chce dołączać do stada, dla którego byłby ciężarem.
Uczyniła kilka kroków do przodu, powoli zbliżając się z powrotem do swoich dzieci. Niedobrze, że byli przy tej rozmowie, ale niewiele można było na to poradzić.
- Ja tę decyzję uszanowałam i wam radzę to samo. Z kolei moja córka ma się doskonale.
W tym, co mówiła, nie dało się wyczuć ni krzty emocji. Uniosła łeb, przystając na chwilę, choć swoją postawą wyraźnie dawała do zrozumienia, że chciałaby już przystąpić do planowanej lekcji polowania dla swoich synów.
- Pytania, wątpliwości?


RE: Rzeka - Sheloth - 22-03-2016

Czarnogrzywy uśmiechnął się uprzejmie, ponownie skupiając się na rudej. Powrót do starych obowiązków był mu jak najbardziej na rękę (łapę?), więc bez zastanowienia skinął energicznie łbem.
- Z chęcią - zawahał się. - Z ciekawości, czy zmieniło się coś w kwestii świąt stadnych bądź znamion? Przechodziłem co prawda szkolenie na tę funkcję, ale było to tak dawno temu, że moja wiedza może wymagać odświeżenia.
Zerknął kątem oka na Fel, szukając jakiejś reakcji, może odrobiny radości z jego powrotu do stada? Co prawda ich poprzednie nieporozumienie nadal wisiało w powietrzu, ale Sheloth mimo wszystko liczył chociaż na odrobinę entuzjazmu. Widząc, że strażniczka nadal wpatruje się w krokodyla, o którym on sam zdążył już z całej tej ekscytacji zapomnieć, westchnął cicho. Zwrócił łeb w kierunku Vasanti, w samą porę by dostrzec początek zamieszania. Jak się okazało, nie tylko on zwracał uwagę na beżowo-szarą, królowa również postanowiła się nią zainteresować - nie dosłyszał jej słów, ale wnioskując po reakcji Fel, nie było to nic dobrego. Widząc jak przyjaciółka (...?) pokazuje zęby i słysząc jej warknięcie, instynktownie ruszył w jej kierunku, zmniejszając dystans między nimi o parę kroków. Znalazł się na tyle blisko, by w razie potrzeby interweniować, jednak nie podszedł ani kroku bliżej. Czekał. I to wcale nie tak długo, bo już po chwili z wytrzeszczonymi ze zdziwienia ślepiami słuchał krzyków Feliji, poprzecinanych ciężkimi oddechami.
Obrzucił Vei czujnym spojrzeniem. Jednak wbrew jego obawom, królowa zdawała się zdolna do powściągnięcia emocji. Właściwie, brzmiała jakby były jej one obce. Jej chłodny ton dziwacznie kontrastował z tonem Fel, tak że aż kuło to w uszy.
Gdy zaś minął pierwszy szok, czarnogrzywy skupił się na słowach rudej. Wcześniej był tak zaaferowany zachowaniem przyjaciółki, że niemal nie zwrócił uwagi na jej treść jej krzyków. Teraz gdy przywołał je w myślach, dodając do nich także odpowiedź królowej, zamarł na moment.
Skojarzenie tych dwóch sytuacji nie było takie oczywiste, ale w umyśle lwa połączyły się one w ułamku sekundy. Wcześniejsze nieporozumienie i wypowiedziane bezmyślnie słowa o zdradzie stada, a teraz jeszcze i to. Sheloth co prawda od paru chwil był członkiem Lwich, ale wynikło to właściwie z kompletnego przypadku - tak więc nie miał problemu z przypasowaniem słów na temat lwa spoza stada do swojej osoby. Okej, może słowa Fel dotyczyły królowej, a jej opinia na ten temat wynikała właśnie z faktu, że kto jak kto, ale władca powinien przestrzegać pewnych zasad... No nic, kiedy w końcu uda im się porozmawiać, lew zamierzał w jakiś sposób tę kwestię wyjaśnić.
Póki co zaś stał w kompletnym milczeniu, z miną zupełnie niepasującą do pozy i czekał aż ktoś coś powie. Sam nie miał żadnych pytań i zdecydowanie wolałby, by inni też nie mieli. A już zwłaszcza jedna osoba. Skupił wzrok na Fel, w milczeniu błagając ją wzrokiem, by porzuciła ten temat i nie nadwyrężała cierpliwości Vei. Nie po to wracał do stada, by patrzeć jak ona chwilę później z niego wylatuje.


RE: Rzeka - Felija - 22-03-2016

Kolorowe oczęta napełniły się łzami. Chwilowa butność opuściła Felkę jak z bicza strzelił. Raz w życiu próbowała walczyć o słuszność - podszytą osobistą niechęcią, prawda, ale jednak! A tu wtem okazuje się, że nie, widać jednak nie wypowiedziała właśnie tego, co leżało na sercu całej Lwiej Ziemi, że naprawdę nikogo to nie interesuje... Albo po prostu każdy przyjmie wyjaśnienie Vei. A różnooka jest "tą złą". Jak zawsze.
Odniosła wrażenie, że to jeszcze nie koniec rozmowy, że ruda chętnie by ją kontynuowała, gdyby tylko miała ku temu możliwość... Ale widać nie chciała tego robić przy tylu osobach, a w dodatku przy własnych dzieciach. Dla beżowej była to szansa na ucieczkę; a nuż królowa ochłonie, zanim znów się spotkają?
Wyłapała spojrzenie Shelotha. Na jego (i jej) szczęście, teraz ani myślała wypytywać Vasanti o cokolwiek, a raczej wolała czym prędzej zniknąć jej z oczu, zanim tamta znów się nią zainteresuje.
- Chodźmy stąd... - wyszeptała drżącym głosem do shelothowego ucha.
Ostrożnie cofnęła się o krok, potem drugi, a następnie... Ruszyła ku rzece, by tam zatrzymać się przy Haineko i jej stercie kamyków.
- Chcesz, to zostań tu, pobaw się z lwiątkami - odezwała się do gepardziątka, nachyliwszy nad nią łeb. - Ja na razie idę z Shelothem. Jakbyś nas szukała, to będziemy na wzgórzu - wyjaśniła, po czym trąciła łbem jej łebek, liznęła ją po pyszczku, uśmiechnęła się smutno i wróciła z powrotem do granatoworzywego.
Stanęła naprzeciw niego i zamrugała wciąż błyszczącymi oczami.
- Chodź na wzgórze - zaproponowała, by potem, nie czekając na odpowiedź, faktycznie udać się w kierunku rzeczonego miejsca.

Z/t


RE: Rzeka - Sheloth - 22-03-2016

Lew był w szoku. Płacz był ostatnią reakcją, jakiej spodziewał się po Feliji. Gdy zobaczył smutny błysk w różnokolorowych ślepiach, aż drgnął, przerywając dotychczasowy bezruch. Nie rozumiał tych emocji, ale wszystko w nim aż rwało się, by ją chronić, by na pewno nie pozwolić nikomu wyśmiać jej w tej chwili słabości. Gdyby się nie powstrzymał, osłoniłby ją przed wzrokiem pozostałych własnym ciałem.
Pomimo długiej rozłąki, było w niej coś znajomego, co beżowy chciał przede wszystkim chronić, a dopiero potem zastanowić się co to właściwie jest. W tej chwili wszystkie niewesołe rozmyślania zeszły na drugi plan, zepchnięte przez widok jej łez i dziwne uczucie ucisku w gardle, wywołane jej szeptem. Pokiwał łbem w milczeniu, posyłając jej ostrożny uśmiech.
Skłonił się uprzejmie Vei, mimo wszystko nie chcąc psuć sobie opinii od razu po dołączeniu do stada. Pozostałym posłał zmieszane spojrzenie. Nie był do końca pewny, czy niezręczna atmosfera za chwilę minie, czy po ich odejściu tamci dalej będą trwali w milczeniu.
Nie tracąc już czasu na dalsze rozmyślania, pomaszerował za Feliją.

z/t


RE: Rzeka - Maru - 22-03-2016

Usłyszał kłótnię królowej i kolorowo-okiej. Uniósł tylko brwi słysząc wykrzyczane słowa Fel. Ale zdania królowej Vei, a przede wszystkim potwierdzenie wcześniejszych słów, wprawiły go w niemały szok. Jak to królowa szlajająca się z jakimiś samcami spoza stada? I w ogóle co to za królewska para, która parą nie jest? Znał powiedzenie, że ryba psuje się od głowy i miał nadzieję, że w tym stadzie tak się nie skończy. W końcu zdążył już poznać parę sympatycznych postaci, z którymi nie chciałby tracić kontaktów. Słysząc pytanie królowej o szczegóły pokiwał tylko przecząco głową. Nie miał zamiaru dolewać oliwy do ognia. Kątem oka spojrzał tylko na odchodzących Fel i Shelotha. Potem skupił swój wzrok na królowej.
- Wybacz mi pani, ale muszę iść... na patrol. I przy okazji rozejrzę się za Venety.
Tak, nie chciał tu być w tej chwili. Wymówka z patrolem była chyba najlepsza, wszak parę chwil wcześniej został strażnikiem.


RE: Rzeka - Vasanti Vei - 24-03-2016

Lwica powiodła wzrokiem za odchodzącą parką, po czym zatrzymała spojrzenie na Maru. Sprawiał wrażenie nieco zmieszanego.
- Idź więc - odparła tonem wyrażającym niewiele poza obojętnością. - Możesz później dać mi znać, czy z Venety wszystko w porządku.
Wyminęła samca, by skierować kroki ku dzieciom. Posłała Amani i Nevet lekki uśmiech, a zaraz potem skupiła uwagę na lwiątkach.
- To na co polujemy? Wypatrzyliście już coś? - pytała zachęcająco, podnosząc uszy do góry.


RE: Rzeka - Vari - 25-03-2016

Lwice skupione na poszukiwaniu zwierzyny zapewne dawno już zauważyły brązową sylwetkę powoli zbliżającą się w ich stronę. Z pewnością nie była to antylopa, ponieważ ów osobnik był postacią typowo kotowatą. Kto, więc postanowił się zapuścić na tereny Lwich?
Otóż morskie oczęta Vari już z daleka wypatrzyły kilka postaci znajdujących się nieopodal rzeki. W nadziei, że odnajdzie wśród nich swoją bliźniaczą siostrę postanowiła do nich podejść. Jednakże szybko okazało się, że żadna z lwic nie była Inn. Brązowa poznała jednak inną osobę, którą warto było spotkać.
Zmarszczyła ciemne brwi i podeszła powoli w stronę rudej. Skinęła jej łbem na powitanie i posłała jeden ze swoich ciepłych uśmiechów. Ot, tak dla pewności, że nie ma złych zamiarów. Skąd niby pomarańczowa miała ją pamiętać skoro nawet Vari słabo kojarzyła jej osobę? Postanowiła jednak zaryzykować i kierując uszy w stronę Vasanti, wymówiła kilka sylab mając nadzieję, że jednak dobrze pamięta jej miano.
-Vesenti Vei?-zapytała, posyłając królowej kolejny uśmiech. W trakcie wymawiania jej miana coś jej jednak nie pasowało. Czyżby coś przekręciła? Nie, nie może być. Co królowa na to powie?
Brązowa siedziała niczym skamieniała.


RE: Rzeka - Maru - 25-03-2016

Królowa była sympatyczna jak zwykle (jest mniejsze od trzech). Skinął tylko głową w jej kierunku i powoli oddalił się. Kątem oka zauważył jeszcze jakąś nieznajomą lwicę, ale już dał sobie z nią spokój. Sama nie dałaby rady paru lwicom. Nie miał zbytnio pomysłu gdzie iść na ten patrol. Postanowił jednak postarać się rozejrzeć za Venety, ruszył więc na zachód w nadziei, że a nuż wpadnie na nią.

/zt/


RE: Rzeka - Haineko - 25-03-2016

Haineko w tym momencie siedziała nieopodal i dla zabawy tworzyła górki z wyłowionych kamyczków, rozwalała je, odbudowywała na nowo i tak dalej i tak dalej. Trzeba było przyznać, że to nawet był niezły sposób na nudę, który dodatkowo sprawiał że miała z tego ubaw.
Dopiero uwagę młodej przykuły krzyki pochodzące z awantury pomiędzy Fel, a królową, która właśnie przybyła z lwiątkami i jakimiś lwicami. Niezbyt rozumiała o co chodziło i nawet chciała podejść, by dowiedzieć się powodu tej sprzeczki, ale coś zmusiło ją by tu została i nie mieszała się w dyskusję dorosłych.
Dopiero gdy Felka podeszła, by się z nią pożegnać, spostrzegła łzy w jej oczach. Nie zdążyła się jednak zapytać o co poszło, bo już jej nie było. I znowu ją zostawiła!
- Ej, co się dzieje? - zapytała podchodząc do pozostałego tu towarzystwa, a jej zdziwiona mina mówiła sama za siebie.


RE: Rzeka - Vasanti Vei - 26-03-2016

Królowa przeniosła wzrok na gepardziątko, któremu to zaraz posłała przyjazny uśmiech.
- Wszystko w porządku. Felija widać ma coś do załatwienia, ale jesteś na tyle duża, że możesz spędzić trochę czasu bez niej, prawda? Będziemy uczyć się polować, możesz do nas dołączyć.
Wskazała łbem trójkę swoich malców. Z chęcią przeszłaby już do faktycznej lekcji, ale, niestety, znów ktoś odwrócił jej uwagę. Niełatwe jest życie królowej, zwłaszcza przy takim królu...
Na moment wytrzeszczyła oczy, nie wierząc temu, co widzi.
- Vasanti - poprawiła ją machinalnie.
Zamrugała, by przekonać się, że wzrok jej nie myli. Czyż to nie...?
- Jesteś siostrą Raya - stwierdziła, bo tyle o niej pamiętała.
Powoli podeszła bliżej, chłonąc jej zapach, jakby chcąc upewnić się, że nie jest to żadna niematerialna zjawa. Obeszła ją dookoła, by wreszcie stanąć naprzeciwko.
- Dawno cię tu nie było. Cóż cię sprowadza w rodzinne strony?


RE: Rzeka - Vari - 26-03-2016

Morskie oczęta z uwagą i lekką dozą strachu przyglądały się reakcji pomarańczowookiej. A jednak się pomyliła! Co za gafa, co za błąd! Oby tylko Vei nie zapisała sobie tego momentu w pamięci, bo inaczej Vari chyba zapadnie się pod ziemię.
Słysząc słowa rudej, pokiwała łbem, jednocześnie potwierdzając przypuszczenia królowej.
-Tak. Mam na imię Vari.-przedstawiła się, ponieważ miała świadomość, że w przypływie tylu informacji królowa zapewne wymazała już jej imię. W końcu po co pamiętać o kimś, kto opuścił Lwią Ziemię tak dawno temu? Brązowa nieco spuściła zgrabny łeb, gdy do jej uszu doszło pytanie Vasanti. No tak.
-Masz rację. Odeszłam po śmierci Raya, ponieważ… Bardzo za nim tęskniłam, a tutaj wszystko mi go przypominało. Nadal tak jest, ale teraz nauczyłam się już to ignorować. Jednak wtedy byłam młoda i trudno było mi radzić sobie z buchającymi we mnie emocjami. Postanowiłam odejść stąd, lecz niedawno odkryłam, że dom, którego tak długo szukałam znajdował się właśnie tutaj. -uśmiechnęła się blado, unosząc morskie spojrzenie na postać władczyni.
-Pragnę dołączyć z powrotem do Lwiej Ziemi. Po raz pierwszy czuję, że podejmuję właściwą decyzję.-
I pierwszy raz robię to samodzielnie.-dodała cicho w myślach. Ta maleńka myśl napełniła jej serce nową nadzieją i otuchą, których tak bardzo potrzebowała.
Ciemnoruda kita smagnęła nerwowo powietrze znajdujące się za lwicą, a brązowe uszka stanęły, by usłyszeć werdykt Zgryźliwej. Tylko czy będzie on tak korzystny dla lwicy na ile oczekiwała?