Król Lew PBF
Akacja nad rzeką - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Lwia Ziemia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=181)
+---- Dział: Słoneczna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=37)
+---- Wątek: Akacja nad rzeką (/showthread.php?tid=144)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45


RE: Akacja nad rzeką - Mistrz Gry - 28-08-2015

// Kliknijcie tło muzyczne //


Słońce zachodziło nieśpiesznie, a na niebie poczęły pojawiac się nieśmiało pierwsze gwiazdy. Niemal dało się wyczuć atmosferę tego miejsca, czasu, tej aż nazbyt miłej chwili. Wiatr ucichł i nie było już po nim śladu, nie licząc kilku liści na trawie.
Po kilku minutach, gdy zrobiło się ciemniej, można było zobaczyć na niebie taki natłok, ze ciężko sobie to wyobrazić. Tak nienaturalnie piękny świat, tak nienaturalnie magiczny moment. Coś lekko plusnęło w rzece. Pewnie ryby. Idealna chwila na wspomnienia, zarówno to bolesne, jak i piękne.
Ni stąd ni zowąd coś migło na nieboskłonie.

Spadające gwiazdy. Niezwykłe zjawisko. Jakby dusze zmarłych tańczyły dla Machafuko i Amani. Błysk w ciemnej głębi nieba ciągnął za sobą kolejny, i kolejny.

// W tym momencie radzę wyłączyć muzykę //

Czy cokolwiek mogło przerwać tak idealną chwilę?
Przeraźliwy śmiech przerwał ciszę, a od podłoża dało się wyczuć silne stąpanie.
Dziwny acz cichy chrzęst i dźwięk rozbryzgującej się mazi wydobył się kilka metrów od nich.
Na mysz która już sobie spokojnie leżała, nadepnął wielki, ciężki nosorożec. Flaki gryzonia rozlały się po podłożu, ale góry mięcha jakoś to nie ruszyło. Za to zobaczył obydwoje będących tu już jakiś czas lwów.
- Ha! Zabawne koty. Wypad bo marmoladę z was zrobię.
Nie był to najlepszy moment, ale jeśli by się przyjrzeć szaremu brzydalowi, dało się ujrzeć liczne rany na jego pysku, i to ze drugi jego róg był trochę nadkruszony, ale sprawiało to tylko że był ostrzejszy niż zwyczajny.
Nosorożec dupnął przednią nogą. W każdej chwili mógł się znudzić i zaszarżować.



RE: Akacja nad rzeką - Amani - 28-08-2015

Amani oglądała pokazujące się i znikające od czasu do czasu światełka. Niektóre spadały, jakby coś je goniło, przynajmniej w odczuciu Amani. Kolejne słowa Mufasy, napłynęły jej do głowy. Pamiętała każde słowo jakie wypowiadała mama przy wieczornych opowieściach, każdy cytat, a mimo to nie pamiętała imienia brata. To coś jakby amnezja, jakby wypierała to imię z myśli, tyle że to nie możliwe, kocha brata a on ją. Przynajmniej tak było gdy ruszała w podróż. Z jej strony chyba nic się nie zmieniło, ale czy z jego też? To może wiedzieć tylko on.
- Zazwyczaj... - odpowiedziała po chwili namysłu, bez odrywania wzroku od dziwnych kształtów które formują gwiazdy. Słysząc kolejne zdanie szarego była mu wdzięczna, że nie skończyl go. On też był sierotą, ciekawe. Ciekawe jest to "też" bo lwica nie wiedziała czy jest sierotą, nie wiedziała czy jej matka żyje, gdzie jest. Nawet jeżeli Rainy już z nią nie było, gdzieś na świecie pewnie pałętał się jej ojciec, lecz z tym był problem, nawet gdyby chciala go odnaleźć nie wiedziała jak wygląda. Pewnie był do niej podobny, bo Amani nie jest z wyglądu czystą mamą, z charakteru też nie.
- Nie jesteśmy sierotami, ja mam ciebie, a ty mnie. - rzuciła i posłała w jego stronę ciepły uśmiech.
Wyczuł nieznajomy jej zapach i wtem nie daleko nich pojawił się nosorożec, naprawdę szkaradny nosorożec. Na jego słowa lwica się podniosła.
- Jeżeli chcesz się napić, napij się. Nie będziemy ci przeszkadzać. Jesteśmy na swoim terenie, więc myślę, że ja mam tutaj decydujący głos. Nie mam zamiaru z tobą walczyć, załatwmy to łagodnie i bez obrażeń.- rzekła spokojnie i spojrzała nosorożcowi w ślepia, byl naprawdę szkaradny, co sprawiało, że Amani czuła, pewien lęk przed nim. Nie chciała walczyć, mogła ale nie chciała. Łapa bolała ją coraz mniej, więc kilka trików z użyciem trenu raczej nie sprawiło by jej trudu, gorzej gdyby źle skoczyła. Znowu wyladowałaby u biednej Ayumi nie dając jej chwili spokoju. Szybko zaczęła analizować, ewentualne, drogi ucieczki, wiadomo, że nawet we dwójke raczej by rady z nim nie dali.


RE: Akacja nad rzeką - Machafuko - 28-08-2015

Fuko patrzył w górę i obserwował przecinające nieboskłon gwiazdy, wyglądające niczym smuga na niebie, ginące gdzieś w dali. Pierwszy raz widział coś takiego, więc mimo początkowego zdziwienia, a nawet lekkiego strachu, który czuje się spotykając nieznane, widząc że zjawisko nie jest groźne, a nawet w pewien sposób urokliwe, zaciekawiony siedział i czekał jak to się rozwinie.
Zwrócił wzrok na lwicę, gdy zaczęła mówić. Widział, że mimo wszystko wprowadził ją w melancholijny stan. Spojrzał zakłopotany w drugą stronę, jednak jej kolejne zdanie sprawiło, że na jego pysku pojawił się lekki uśmiej, bynajmniej nie spowodowany przekazem jej słów. "Mamy siebie nawzajem?" Na krew i kości przodków, wszak ledwo się znali! To nie było tak, że czuł jakiś uraz do Amani, czy uprzedzenie związane z niezbyt szczęśliwymi początkami ich znajomości. Uważał jednak że przesadza z tym pouchwalaniem się i jakby próbą przywiązania się do niego na siłę... Wtem coś zatrybiło w umyśle Machafuko i spojrzał na lwice już nie z kpiącym uśmieszkiem, ale wyrazem zrozumienia. Że też tego wcześniej nie dostrzegł! Ależ ona jest zdesperowana! Wręcz na siłę szuka kogoś kto zapewnił by jej towarzystwo, ale to nie tyle cecha jej charakteru, ale wynik samotności. I teraz to wszystko zaczęło się układać w całość - począł rozumieć dlaczego zachowywała się tak, a nie inaczej. Uważał, że źle się do tego zabiera, ale teraz jak mu się wydawało wiedział o co jej chodzi. Już otwierał pysk, żeby naprostować pewne sprawy, gdy usłyszał czyiś głos.
Zwinnie skoczył na cztery łapy, wpatrując się z uwagą, ale też pewną groźbą w przybysza. Nosorożec, no tak. Najwyraźniej ten będąc pewien swojej siły, zresztą słusznie, uznał że jest ona wystarczającym argumentem, aby rozkazywać innym. Fuko także nie był skory do walki, bo po co, jednak wiedział że tacy nie odpuszczają i może do niej dojść. Zresztą szary nawet po cichu liczył, ze to zrobi, bo męska duma dawała o sobie znać i z chęcią pokazałby temu aroganckiemu zwierzęciu do czego prowadzi przesadna pewność siebie. Kątem oka obserwował otoczenie, czy nosorożec nie ma przyjaciół, a także szukał jakby mógł najlepiej wykorzystać teren, przy ewentualnej obronie. Wtem natrafił na drzewo. Tak! Niemal natychmiast w jego umyśle wykrystalizował się plan. Wolnym krokiem przesunął się nieco w bok, aby mieć akację za sobą i rzekł:
- Nas jest dwójka, ty jesteś jeden. Zastanów się co robisz, przyjacielu. Załatw swoje sprawy i odejdź w pokoju. - Ton jego głosu był spokojny i stanowczy, ale pobrzmiewała także nutka groźby. Ogólnie rzecz biorąc w jego leniwych, jakby od niechcenia, choć precyzyjnych ruchach i słowach, a także spojrzeniu było coś prowokacyjnego, jakaś nonszalancja, jakby nic sobie nie robił z obecności nosorożca. To było jednak złudne, Fuko był gotowy odskoczyć, gdyby zwierz na niego zaszarżował. Uderzyłby jednak nie w niego, a w drzewo.


RE: Akacja nad rzeką - Mistrz Gry - 28-08-2015

Nosorożec lekko się zdziwił na słowa Amani, ale nic sobie z nich nie zrobił. Za to wyraźnie podpasowała mu rozmowa która zapoczątkował Fuko.
- Hardyś. Ochoczo zmiażdżę twój szkielet.
Powietrze przeciął ciężki i basowy rechot, brzmiący bardzo nieprzyjemnie.
Tupnał jeszcze raz swą nogą.
- Nie powtarzam. Rozmowa nie bawi mnie na tyle.
Najwyraźniej określenie tych ziem, "swoimi" niezbyt oddziaływało na brzydala. Cóż, od lat świetności Lwiej Ziemi sporo minęło. Krąg życia jakby lekko przygasł, a nowe harde duszyczki tylko szukały okazji do siania zamętu.

Olbrzym miał grubą, chropowatą skórę. A atak frontalny na niego był istnym samobójstwem. Fuko jednak trzeźwo podszedł do sprawy i ustawił się na dobrej pozycji. Co innego Amani.
- Lwica won. Bo stratuje!
I ruszył lekkim truchtem na nią, nie był to wielki pęd, ani tez nie wydawało się by wielkorogi chciał przyśpieszyć. Na razie zdawał sobie sprawę z ryzyka zbytniego zaszarżowania. Amani nie powinna mieć większego problemu w zwinnym uniku.
Inna sprawa że nosorożec zaczynał atakować, a to dobrze nie wróżyło.
- Grald niepokonany! - zawołał donośnie i wściekle, przedstawiając się zarazem.




RE: Akacja nad rzeką - Amani - 28-08-2015

Ignorowanie lwicy nie była zbyt mądrym pomysłem. Jeszcze raz oceniła sytuację. Jak na rozkaz się przesunęła i stanęła pod akacją tak, aby w razie potrzeby, bez trudu się na sią wdrapać i ewentualnie zaatakować. Spojrzała Fukowi w oczy by wyczytać co planuje, lecz nie udało jej się to. Szybko oceniła gałąź, która mogłaby nie utrzymać jej ciężaru, w razie potrzeby mogłaby się na nią wspiąć, a gdy Grald stanąłby pod nią ona mogłaby się zawalić i spaść na niego razem a Amani. Nosorożec ignorując ją, uraził jej dumę i to mocno. Zerknęła w jego potężne ślepia z wyrazem pyska mówiącym " no dawaj". Była pewna siebie, może zbyt pewna


RE: Akacja nad rzeką - Machafuko - 29-08-2015

- Szlag! - zaklął w myślach, widząc, że nosorożec szarżuje w Amani. Najwyżej miał na tyle oleju w głowie, żeby nie atakować lewa, tylko co zrobić, co zrobić. Pierwszy impuls, to rzucić się na niego, Fuko nawet zrobił jeden krok w jego stronę, ale zatrzymał się. Nie, nie... Szybko oprzytomniał - czego jak czego, ale lata wędrówki wyrobiły w nim zimną krew. Tu trzeba inaczej dobrać się do tego sukinsyna.
- Ty, niepokonany! A co ci się stało z rogiem?! Zderzyłeś się czołowo ze skałą?! A może nie mogłeś zadowolić samicy, bo jesteś tak gruby i niezdarny, że ześliznąłeś się z niej i zaryłeś mordą w glebę?! Choć wątpię, czy jakakolwiek samica by dopuściła cię do siebie, bo nie wyglądasz na takiego, który mogły pokonać innego nosorożca w walce o samicę, nawet młodzika! Pewnie wtedy ci ktoś przytępił różki!
Po wykrzyczeniu wiązanki obelg, Fuko modlił się, aby ten cały Grald połknął haczyk i zaszarżował na niego z pełną szybkością. Jeśli uda mu się odskoczyć to będzie po walce.


RE: Akacja nad rzeką - Mistrz Gry - 29-08-2015

Zatrzymał się momentalnie, jak tylko lwica usunęła mu się z drogi.
- Widzi? Można? Teraz spieprzać!
Zadowolony z siebie gigant podszedł do rzeki i trochę pochłeptał, słuchając ( częściowo) obelg Machafuko.
- Co popierdółka brzęczy? W moją siłe wątpi?
Odwrócił się momentalnie w kierunku lwa. Wypuścił niezadowolony powietrze z płuc i ruszył na Szarego.
- Ty martwy flak jesteś!
Szarża była bardzo mocna, ale mimo to w razie gdyby lew zrobił unik (a zakładam że zrobił bo nie lubi mieć rogów w zadku) to siła grzmotnięcia w pień nie ogłuszyła nosorożca. Grald za to utknął na chwilę w drzewie, z czego udało mu się momentalnie wydostać silnym i stanowczym szarpnięciem. Jednak pozbawiło go to połowy większego, dotychczas nienaruszonego rogu. Wściekły olbrzym ponownie spróbował choćby swą masą zabić Fuko, a z drzewa spadło gniazdko ptaków, wprost na głowę Amani. Nie ogłuszyło to jej ale lekko oszołomiło.
(z postów rozumiem że Amani jest gdzieś przy drzewie? Czy też na nim? Jeśli na to po prostu spadła, efekt ten sam. Lekkie kręcenie w głowie. Zero większych obrażeń.)



RE: Akacja nad rzeką - Amani - 29-08-2015

Szybko zrzuciła gniazdo z łba i jeszcze szybciej wskoczyła na drzewo, powoli weszła na niestabilną gałąź, oceniając sytuację. Musiała ratować Fuko przed ewentualnym, kolejnym atakiem na niego. Wbity kawałek rogu nosorożca wyglądał dość ciekawie. Lwica patrzyła z góry na nosorożca i czekała na moment, w którym Grald znajdzie sie pod gałęzią.


RE: Akacja nad rzeką - Machafuko - 29-08-2015

Tak, udało się! Szary oczywiście uskoczył przed szarżującym nosorożcem, wysuwając w między czasie pazury. Kątem oka zarejestrował co robi Amani. Nie przejął się. Nie miał czasu. Widać było, że wkurzył już teraz beznosorożca. Ten nie odpuści, wiedział to. Jeszcze raz wykonał unik, przeciwstawiając się kolejnemu atakowi. W Machafuko obudził się pewien rodzaj agresji, chęci dominacji, bezlitosnej zapalczywości. Wiedział jedno, nie przebije się przez jego skórę, jednak powinien móc się w nią wczepić. Było jedno miejsce, które pozostawało narażone na ataki; jego oczy. Tak też chciał zrobić, skoczyć na wściekłe zwierze, wbić się pazurami w jego grzbiet, by wolną łapą zaatakować ślepia przeciwnika. Jednak na razie jego zmartwieniem był kolejny unik. Od niego zależy powodzenie dalszych akcji.


RE: Akacja nad rzeką - Mistrz Gry - 29-08-2015

Akcja pod akacją działa się coraz szybciej. Amani udało się otrząsnąć, i z paroma siniakami wskoczyła na drzewo. Miała chwile spokoju, bo brzydal ruszył na Machafuko, który nieco zbytnio wczuwając się w sytuację, nieco za bardzo działając instynktownie, zrobił nie do końca udany unik.
Cielsko nosorożca potrąciło tylną łapę i ogon, i choć ten drugi obył się bez żadnych ran, to kończyna której lew zwykł używać do biegów, gonitw czy ucieczek, była lekko nadwyrężona. Na pewno utrudni mu to dalsze uniki.
Na dobrą sprawę nosorożec tym razem zaszarżował znów bardzo mocno, i zarył pyskiem o glebę kilka metrów dalej.
Teraz był najtrudniejszy moment, samiec mógł spróbować zaatakować giganta, lub ulotnić się korzystając z chwili nieuwagi przeciwnika.



RE: Akacja nad rzeką - Machafuko - 29-08-2015

Machafuko okazał się zbyt wolny. Nie był to najzręczniejszy ruch na jaki było go stać, ale mimo to był na tyle szybki, aby zejść z linii szarży. Nosorożec jednak przetrącił mu łapę. Fuko warknął z bólu i odskoczył bardziej w bok. Co prawda nie wyglądało na to, że kończyna jest bardzo uszkodzona, ale i tak musi uważać. Starał się podpierać bardziej na pozostałych trzech, aby nie pogłębiać kontuzji forsowaniem łapy.
Teraz to i w samcu wybuchł gniew, morderczym spojrzeniem wbił się w próbującego się ogarnąć Gralda. Cały świat skurczył się do tej wielkiej, białej masy. Machafuko nie myślał. Z rykiem skoczył na nosorożca, próbując wczepić się w jego grzbiet, utrzymać się i zaatakować ślepia.


RE: Akacja nad rzeką - Mistrz Gry - 30-08-2015

Ryk wściekłość... działanie pod wpływem emocji mogło być samobójstwem. FUko miał dużo szczęścia, i cały czas na nim polegał.
To nei była kolejna walka w stylu lew kontra lew. (BOSS)
Tym razem trzeba było działać uważnie.
Machafuko tracił na prędkości, ale dzięki nie nadwyręzaniu rannej łapy udało mu się nie pogłębiać obrażeń które doznał.
Amani siedziała jeszcze na drzewie, widac sparaliżowana strachem, wściekłością, lub czymkolwiek innym. Nie mogła nic uczynić Graldowi, bo gałąź mocno trzymała się pnia, i była w dużej odległości od nosorożca.
Fuko zaatakował, a nosorożec akurat wstał, i z balastemw postaci wściekłego wla wskoczył wprost do rzeki. Ze względu na późną porę, Amani nie miała zbyt dobrego widoku na to co się tam działo, a plusk wody mógł być bardzo mylący.

Fuko zaś czuł jak nagle silne uderzenie wyrzuca go na kilka metrów do przodu. Był ogłuszony, mokry i obolały. Zemdał.


//sory że nie czekam, ale zależy mi na szybkiej akcji//


RE: Akacja nad rzeką - Amani - 30-08-2015

// Czekałam na twój odpis xd//


Czekala na dogodną okazję, aby spróbować poruszyć gałąź, ten moment nie nadszedł... Nie wiedziała co robić. Natłok myśli, szybkie analizowanie otoczenia / możliwych sytuacji to odegrania. Wtem staciła ich z pola widzenia, było zbyt ciemno, nawet dla tak ostrego wzroku Amani. Ześlizgnęła się z gałęzi i podbiegła do brzegu rozglądając się wokół.


RE: Akacja nad rzeką - Mistrz Gry - 30-08-2015

Amani zwinnie i zgrabnie podleciała do brzegu rzeki, i faktycznie zauważyła coś, jakby martwe ciało... wielkiego...
Krokodyla?

A nie, to była tylko kłoda. Za to tuż za nią po dłuższym wpatrzeniu się, można było zauważyć drugi brzeg, a na nim... nieprzytomnego lub tez martwego Machafuko. Nie podejdziesz, nie przekonasz się.
Nosorożca z kolei nigdzie nie było widać, ani słychać. W uszach lwicy dominował szum wody.

Fuko na całą sytuację reagował ( he he, zabawne) bardzo żywiołowo. Miał zamknięte oczy, a dźwięków nie odbierał wcale. Jeszcze nie czuł nawet swego ciała, choć to akurat dobrze, bo był nieźle poturbowany.
Świadomość nieśpiesznie walczyła o przedostanie się do mózgu, i ogarnięcie tego bajzlu.
Mach na ten czas tylko śnił, o tym jak leży na jakimś wielkim liściu, a pod nim jest wielka rozpadlina, z której wylatują motylki z pyszczkami... takimi jak Amani! I te motylki fruwają powoli wokół niego.
Kiedy doszedł do siebie? Gdy nadleciał wielki trzmiel wielkości krowy... czy też antylopy gnu. Gigantyczny owad brzęczał niemiłosiernie i miał pysk nosorożca. Latał wokół niego w nienaturalny sposób, wydając nigdy jeszcze nie słyszane przez lwa dźwięki ( KLIK ). Trzmiel po chwili zaszarżował na głowę Fuko, a ten się obudził, czując wszystkie kości, co nie było najmilszym uczuciem.



RE: Akacja nad rzeką - Machafuko - 31-08-2015

Jak się okazało, rzucenie się na nosorozca nie było zbyt dobrym pomysłem, choć prawdą jest także, że Fuko zrobiłby to raz jeszcze. Uczepił się jego grzbietu, potem potoczyło się to szybko. Woda. Uderzenie. Ciemność.
Śnił. Wiadomo, sen ma to do siebie, że może być cholernie irracjonalny, ale śniącego niezbyt to interesuje. Tak więc jego umysł trwał w tej rzeczywistości, naiwny jak dziecko i chłonący wszystko co sam wygenerował... To było nawet przyjemne, do momentu pojawienia się irytującego trzmiela i tej kakofonii jaka stawała się udziałem owada.
Brzęczenie zamieniło się w szum rzeki. Wrócił do siebie. Zaczynał jednak tego żałować...
Samiec odkaszlnął wodę z płuc, a skurcz mięśni, z którym wiązał się ten akt, spowodował ból. Dopiero wtedy poczuł jak bardzo jest poobijany. Zacisnął zęby. Dodatkowo cały przemókł, a było już po zachodzie słońca. Woda w jego futrze gwałtownie się ochładzała, przez co zaczął dygotać z zimna. Bolała go łapa i miejsce po uderzeniu, każdy oddech sprawiał ból, nie wiedział czy nie ma połamanych kości, zwłaszcza żeber... Chciał znów zasnąć, popaść w niebyt, odciąć się od tego wszystkiego, co w jednym momencie opanowało ciało lwa. Przymknął oczy, a z ich kącika poleciała łza cierpienia, widoczna jedynie przez moment, gdyż po chwili połączyła się z wodą zalegającą w grzywie szarego.
Jednocześnie gdzieś z zakątka jego umysłu natarczywie atakowała myśl: "Nie zasypiaj, już się nie obudzisz!" Początkowo ją ignorował, jednak im bardziej odzyskiwał jasność myślenia, tym bardziej zdawał sobie sprawę ze znaczenia tego rozpaczliwego wołania w głowie. Był jednak taki słaby...
Odkaszlnął jeszcze raz i zbierając resztki sił próbował podnieść się z miejsca. Za bardzo kochał życie, by tak po prostu przestać o nie walczyć.