Król Lew PBF
Akacja nad rzeką - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Lwia Ziemia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=181)
+---- Dział: Słoneczna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=37)
+---- Wątek: Akacja nad rzeką (/showthread.php?tid=144)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45


RE: Akacja nad rzeką - Cavum - 03-10-2015

- Rozumiem...
Kiwnął prawie niezauważalnie łebkiem.
- Możemy tam do nich iść? Chcialbym poznać kogoś... no...
Westchnął cicho.
- W moim wieku.
Wypowiedzenie tak "niewyobrażalnej" ilości słów nie było jego marzeniem. Inna sprawa, że wiedział o potrzebie poznania kogoś jeszcze. Cieszył się z tego ze miał teraz towarzystwo.
Choć... "cieszył" to za mocne słowo. Był raczej mniej smutny. Zdecydowanie mniej niż zazwyczaj. Ale nie okazywał tego na tyle by inni mogli to zauważyć.
---
Minęło kilka dni. Cavum dołączył do Lwiej Ziemi, i dzielił każdy dzień ze swa nową opiekunką. W końcu jednak ( czyli po 4 dniach) uznał ze codzienne towarzystwo jest dla niego wręcz dziwną odmianą. I przez to właśnie stwierdził ze przyda mu się "odmiana od odmiany". Z samego rana wyrwał się od miłej Feliji, by poznać kogoś nowego. I być może odnaleźć pewną ładną lwicę...
Z/T


RE: Akacja nad rzeką - Kifo - 11-10-2015

Kifo uniósł brew. Ci od Księżyca zapraszali ich do siebie? To mogło być nawet ciekawe, w końcu zwykle żyli sobie na swoich terenach i nie wyściubiali z nich nosa, ale teraz mieli ważniejsze rzeczy do roboty. No chyba, że rozmowa dwóch dorosłych wypłoszyła znowu wszelką małą zwierzynę. Pewnie musieliby trochę poczekać, żeby znowu odważyłaby się wyjść z kryjówek.
Kifo zerknął na Heineko. Towarzystwo się jakoś rozpadało. Idą na ten cały zlot księżycaków czy.. idą zapolować na coś fajnego?

//przepraszam, ale z powodu wyprowadzki do akademika nie miałam internetu. Może sobie darujemy ten zakład? Albo przeniesiemy go na margines?



RE: Akacja nad rzeką - Felija - 13-10-2015

// Dobra, nie ma co tego tak ciągnąć. Chcecie, to kończcie ten wątek na marginesie, ja wychodzę Felką. Możecie iść za nią albo pójść do innego tematu, możecie też zostać tutaj jak wam wygodnie, ale radzę wam też przesunąć czas o kilka dni, skoro Cavum już tak zrobił. //

- Pójdziemy - obiecała Cavumowi, uśmiechając się doń ciepło.
Na pewno pójdą na to święto Księżyca. Przecież musi znów spotkać Shakę!
Następnie przeniosła wzrok na cętkowaną dwójkę. A oni co, chcą dalej polować na gryzonie czy może mają jakiś inny, równie ambitny pomysł na życie?
---
Po tych kilku dniach, gdy Cavum gdzieś się ulotnił, Felka uznała, że czas zrobić coś pożytecznego - na przykład pójść na spacer w jakieś ciekawe miejsce, ot, choćby i na Granicę. Może Haineko nic się nie stanie.
Wybyła, dając gepardziątku znak łbem, żeby poszło za nią.

Z/t


RE: Akacja nad rzeką - Haineko - 13-10-2015

Haineko zmęczona tym wszystkim postanowiła nieco się oddalić od towarzystwa i oddać sie drzemce, więc sporo wydarzeń ominęło małą gepardzicę. Obudziła się właściwie w momencie gdy Felija gdzieś wychodziła, a Cavuma już nie było.
- Hej, Feli, czekaj na mnie! - zawołała, po czym pobiegła za nią. Jakoś tak nie mogła bez niej...

/z.t./


RE: Akacja nad rzeką - Sarina - 22-10-2015

Dzień zaczął się na dobre, a pogoda już nie wprawiała w zbytni entuzjazm, zwłaszcza Sariny, która wolała po prostu słoneczną pogodę. Pewno jak większość, może z drobnymi wyjątkami. Mimo to młoda lwiczka postanowiła z rana rozprostować trochę nogi. Od czasu do czasu gdy kuzynka gdzieś jej znikała na jakiś czas to była pozostawiona pod opiekę komuś innemu. Tego ranka udało jej się jednak wyślizgnąć, tak to można nazwać. Strasznie nudziło jej się w jaskini gdzie przespała noc i po prostu musiała się trochę rozruszać. Łapki w końcu zaprowadziły ją nad znajomą już rzekę, którą odwiedziła wiele razy. Jak to z rana zazwyczaj miała pragnienie, więc podeszła sobie do brzegu rzeki i napiła się kilka mocnych łyków wody. To pozwoliło jej nieco opłukać gardło i oczywiście zaspokoić potrzebę napicia się czegoś. Rozejrzała się, lecz nikogo nie dostrzegła. Nikogo interesującego przynajmniej. Westchnęła, po czym z nudów popchnęła zauważony wcześniej kamyk w taki sposób, że ten przeturlał się aż do samej rzeki. Zerknęła znów w niebo.
-Chciałabym by znowu było słoneczko.- powiedziała tak do siebie, krzywiąc się przy tym odrobinę. Ostatnimi czasy sporo padało i między innymi dlatego obecne warunki pogodowe tak ją zniechęcały, bo w każdej chwili mogło się rozpadać. Ona jednak nie miała zamiaru wracać do żadnej groty. Przynajmniej nie teraz. Znalazła jakąś akację nieopodal. Jak na jej wzrost to była dość spora. Przez moment Sarina pomyślała sobie, może przez swoją głupotę, czy nie dałaby rady wspiąć się na drzewo. Tak się jednak nie stało mimo jej usilnych starań.
-Kiedyś dam radę!- stwierdziła stanowczo. Można to było uznać za jakąś przysięgę lub wyzwanie. Prawdopodobnie o nim zapomni za jakiś czas, choć kto wie. Ten wyczyn trochę ją zmęczył, więc położyła się pod akacją na wypadek jakby nagle się rozpadało.


RE: Akacja nad rzeką - Omara - 23-10-2015

Sarinie jednak nie było dane dłużej cieszyć się samotnością, gdyż chwilę potem jej oczom ukazała się kuzynka w towarzystwie nieznajomego lwa, który był akurat partnerem złocistej. Ayumi widząc poczynania brązowej, uśmiechnęła się pod nosem. Jakaż ona zdeterminowana!
- Witaj, kochanie - rzekła, gdy podeszła do samiczki i otarła się czule pyskiem o jej główkę. Teraz czekał ją najważniejszy moment i modliła się o to by się potoczył dobrze. Nie chciała tu żadnych konflików. Zatem nie czas owijać w bawełnę i przejść od razu do rzeczy.
- Chciałabym byś kogoś poznała. - rzekła możliwie jak najspokojniejszym głosem, po czym dała znak Machafuko, by podszedł bliżej, po czym wzięła głęboki wdech i wydech.
- Sarina, to jest Machafuko. Poznaliśmy się w grocie medyka i obecnie jest on moim partnerem. Machafuko, to jest Sarina, moja kuzynka, którą się opiekuję - przedstawiła ich sobie, po czym oczekiwała na dalszy rozwój wydarzeń.


RE: Akacja nad rzeką - Machafuko - 23-10-2015

Przez drogę starał się nie myśleć o tym co będzie. Los i tak zadecyduje co zechce, więc po co się głowić? Zamiast tego starał się cieszyć spacerem... Mimo wszystko od czasu do czasu myśli samca schodziły na to, jak ułoży się to spotkanie z kuzynką Ayumi. Nie da się w ogóle nie myśleć o czymś co zaraz nastąpi. Tak więc pewna obawa zagnieździła się w umyśle Fuko i choć właściwie niewiele o niej myślał, to był świadom jej obecności, a to bywało męczące.
Znów dotarli do Lwiej Ziemi, rozpoznawał ten zapach, a także kierunek w którym się kierowali. Rzeka... Cóż za zrządzenie losu, wszak poniekąd tam się wszystko zaczęło. Ayumi prowadziła, widać było, że doskonale wie gdzie się udać. Rzeczywiście, po chwili zauważył jakąś niewielką sylwetkę, przy akacji nad rzeką. Skrzywił się mimowolnie, gdyż przypomniało mu to spotkanie z nosorożcem, miał niezbyt przyjemne wspomnienia związane z tym miejscem.
Lwica dała mu znak, aby trzymał się z tyłu. Pokiwał łbem, gdyż i on sądził, że lepiej będzie, gdy Ayumi pierwsza spotka się z kuzynką i uprzedzi ją o co chodzi. Czekał więc cierpliwie obserwując, jak tamte dwie się witają, po czym na skinięcie złotej podszedł powoli i usiadł przy małej lwiczce - był spory, przynajmniej z perspektywy dziecka, a tak chciał jakoś zredukować swój rozmiar - może to coś ułatwi.
- Witaj - rzekł, obserwując uważnie samiczkę. Starał się uśmiechnąć lekko, aby jego pysk przyjął łagodny wyraz... Czy to coś da? Zobaczymy.


RE: Akacja nad rzeką - Sarina - 23-10-2015

-Cześć!- rzuciła przywitanie w kierunku błękitnookiej. Było dla niej zaskoczeniem zobaczyć kuzynkę, ale jeszcze większa była z tego radość. Tym bardziej ją jednak zaskoczyło gdy zobaczyła, że Ayumi nie była jednak sama. Towarzyszył jej jakiś lew, którego chyba nie kojarzył w ogóle. To był pierwszy raz gdy go widziała. Wpierw więc uśmiechnęła się do kuzynki, lecz lekkie zakłopotanie równie szybko pojawiło się na pysku lwiczki, kiedy zerknęła na nieznajomego. Czyżby był ze stada? Nie, chyba nie. Może... ostatnio przekonuje się, że niewiele jeszcze rzeczy wie o tym miejscu, a tym bardziej o tych co tu mieszkali przed nią.
-Okej...?- stwierdziła, gdy Ayumi powiedziała, że chce jej kogoś przedstawić. Chwilę później pytanie jakie kłębiło się w głowie brązowookiej dostało swoją odpowiedź. On? Jej partnerem? Trzeba tu zdecydowanie zaznaczyć, że wiadomość ta była... no cóż, nie szokiem, ale... była to dość poważna sprawa. Toteż Sarina otworzyła szerzej oczy z zaskoczenia. Głównie dlatego, że pierwszy raz na oczy widziała go. Nie sądziła może, że Ayumi byłaby w stanie utrzymać cokolwiek w tajemnicy przed nią. Najwyraźniej wszystko jest możliwe.
-Cześć. Ja...- również przywitała się gdy Machafuko podszedł bliżej i usiadł obok samic. Szukała w swojej głowie co by tu powiedzieć i w końcu zdobyła się tylko na coś proste -...miło cię poznać.- dodała po upływie krótkiego momentu. Wciąż przetwarzała w głowie tą informację. Nie, nie było jej smutno ani nic. W gruncie rzeczy była to dość radosna wieść, że Ayumi udało się kogoś znaleźć. Dowiedziała się jednak o tym niczym grom z jasnego nieba. Zmierzyła samca od dołu do góry. Rzeczywiście był w porównaniu do Sariny ogromny.
-Od jak dawna się znacie?- tyle pytań i akurat to przyszło jej jako jedne z pierwszych do głowy. Zastanawiało ją to, bo jeśli znali się od jakiegoś czasu to znaczy, że kuzynka ukrywała go przed nią. Tylko z jaki miałaby powód.


RE: Akacja nad rzeką - Omara - 24-10-2015

Widać było że Sarina była zaskoczona i zmieszana tą całą sytuacją. Nic dziwnego - w końcu to dla niej nowość. Gdyby jednak dane jej było usłyszeć myśli lwiczki, sama Ayumi bardzo by się zdziwiła. Dlaczego ona myśli że Ayumi ma przed nią tajemnice? Gdyby tak było, nie powiedziałaby wcale o swojej znajomości z Fuko. A przecież o tym mówi. To chyba o czymś świadczy, prawda?
- Właściwie to nie znamy się zbyt długo. Bardzo krótko jesteśmy parą - odpowiedziała kuzynce zgodnie z prawdą.


RE: Akacja nad rzeką - Hashimea - 24-10-2015

Hashimea przybyła na Lwią Ziemię nie mając na celu niczego, co mogłoby komukolwiek z mieszkańców zagrozić. To zresztą nie byłoby w jej typie, prawda? Sama jej postawa, lekki uśmiech malujący się na licu i swobodne kroki, nie wyrażały wrogiego nastawienia. Przybywała z jednej tylko, za to jak ważnej przyczyny. Nie bała się tego, co Lwioziemcy mogą sobie pomyśleć, kierowana chęcią głoszenia wielkości Księżyca. To było coś, z czego była dumna i czym mogła przysłużyć się stadu. Dlatego też, dostrzegłszy nieopodal trójkę lwów, nie wahała się, by skierować ku nim swe kroki. Wraz z nią nadszedł i Völundr, który, podobnie jak i ona, pragnął wypełnić nakaz Najwyższej Kapłanki.
- Niech Czcigodny Księżyc oświetla Wam drogę!
Powitała nieznajomych, a jej głos pełen był szacunku i spokoju. Nie mieli się czego obawiać z jej strony, jako że była to istota z natury bezkonfliktowa i przyjazna. Zanim cokolwiek dodała, obejrzała się na Völundra. Obawiała się, że zbyt prędko przejdzie do rzeczy, a przecież nie mieli nikogo odstraszać. Pozwoliła więc jemu powiedzieć coś od siebie.


RE: Akacja nad rzeką - Machafuko - 24-10-2015

Szary po prostu obserwował reakcje lwiczki, wcale się jej nie dziwił, że może czuć pewne skołowanie, zwłaszcza że była jeszcze młoda, a dzieci są bardzo związane ze swoimi opiekunami, więc odczuwają mocniej wszystko co jest z nimi związane. Przynajmniej tak sam dedukował.
Po chwili uzmysłowił sobie, że powinien sam coś powiedzieć, zamiast zrzucać ciężar prowadzenia rozmowy na samiczkę, widać było, że nieco się krępowała. Problem tkwił w tym, że sam nie za bardzo wiedział, co miał powiedzieć...
- Także cieszę się, że mogę cię poznać...
Jednak nim zdołał cokolwiek dodać Sarina już zadała kolejne pytanie. Szary uśmiechnął się i odezwał się po słowach Ayumi:
- To dość długa historia. Przechodziłem, przez wasze tereny i natrafiłem na dwie lwice, jedna była ranna, pomogłem przenieść ją do groty medyka i tam spotkałem Ayumi. Potem sam potrzebowałem pomocy... Widzisz tamtą dziurę w drzewie? - Wskazał łbem na akacje. Rzeczywiście wydawało się, jakby coś wbiło się w drzewo, zostawiając w niej coś tkwiącego, jakby kawałek rogu.
- Ta lwica, która była ranna, gdy odzyskała siły na tyle, aby móc się poruszać, chciała ze mną porozmawiać, zatrzymaliśmy się tutaj i wtedy zaatakował nas nosorożec. - Gdy mówił o nosorożcu, było widać, że coś się w nim zmieniało, głos stał się cichszy, nieco zachrypnięty, a po chwili chrząknął i kontynuował już normalne. - Udało się go odpędzić, ale trochę mnie poharatał. Znów trafiłem do groty medyka, no i potem tak jakoś...
Zerknął na Ayumi uśmiechając się do niej lekko, po czym zwrócił wzrok na Sarinę. To swoją drogą było bardzo ciekawym zbiegiem okoliczności, że znajdowali się właśnie w tym miejscu. Fuko coraz bardziej się dochodził do wniosku, że przypadki nie istnieją, są tylko znaki. to że są tutaj teraz, też coś oznacza, pytanie brzmiało, co?
- Nosorożce to wredne zwierzęta, lepiej się do nich nie zbliżać - uśmiechnął się do samiczki i czekał na jej odpowiedź.

Wtem wyczuł jakiś zapach, obcy, płynnym ruchem zwrócił się w stronę źródła woni. Widać było, że przełączył się w stan zwiększonej ostrożności. Lwica, biała jak piasek po środku pustyni. Spojrzał uważnie na nieznajomą, chcąc ocenić jakie są zamiary samicy. jej głos, oraz zachowanie nie zdradzały wrogich zamiarów, jednak Fuko bardzo nie lubił nagłych, niespodziewanych wizyt.
- Kim jesteś? - rzekł bezpośrednio, bez przywitania. Najpierw wyjaśnienie o co tu chodzi, a dopiero później uprzejmości.
Za nią szedł jakiś samiec. Tutaj już szary był nieco bardziej stanowczy w zachowaniu. Stał się jeszcze czujniejszy i spoglądał na niego z pewną groźbą, nie tyle aktywną, raczej pasywnym komunikatem: "żadnych sztuczek, jasne?"
Za długo żył samotnie, żeby być otwarty na takie spotkania, zwłaszcza, że nie znał ich zamiarów, a obecność Sariny i Ayumi, których czuł, że powinien bronić jeszcze bardziej wzmagała pewne napięcie pomiędzy nim, a obcymi.


RE: Akacja nad rzeką - Völundr - 25-10-2015

Droga na Lwią Ziemię upłynęła im w miłej atmosferze i jeszcze przyjemniejszej rozmowie. O czym rozprawiali? O Księżycu, oczywiście! Powinni mu przecież poświęcać każdą chwilę swojego życia w podzięce za to, co dla nich czynił. Tym też obowiązkiem zamierzali się podzielić z mieszkańcami tej krainy. Kiedy na horyzoncie zamajaczyły sylwetki dwójki lwów, starzec przepuścił lwicę przodem. Może i była młodsza od niego, ale zasłużyła się swoim długim stażem w stadzie i wyższą rangą.
W mig zauważył nieprzyjazne spojrzenie Fuko. Zamiast się speszyć lub zareagować agresją, Völundr uśmiechnął się przyjaźnie i skinął głową najpierw jemu, potem jego towarzyszce. Musiał darzyć ją sympatią, skoro w taki sposób odpowiedział na przybycie bladookiego samca. A może po prostu miał nieprzyjazne usposobienie? Wtedy ta miło wyglądająca panna nie wybrałaby jego towarzystwa.
- Nie miej powodu do obaw, przyjacielu - starał się uspokoić szarego swoim ciepłym, gromkim głosem. - Jesteśmy waszymi towarzyszami, powiem nasz Srebrny Księżyc nawiązał mocną przyjaźń z Lwioziemcami. Nie mamy wrogich zamiarów, wbrew przeciwnie...
Urwał i spojrzał na jasnofutrą Mistyczkę. Niech ona zacznie mówić.
- Me imię Völundr, zaś to moja siostra w Księżycu, Hashimea.


RE: Akacja nad rzeką - Sarina - 26-10-2015

Bardzo krótko się znają. To w jakiś sposób uspokoiło Sarinę, bo w innym przypadku oznaczałoby to, że przez jakiś czas, być może długi, kuzynka ukrywała lwa przed nią. Z drugiej strony... no tak, mówi jej o nim, a to rzeczywiście o czymś świadczy jakby spojrzeć na to w ten sposób. Machafuko za to uraczył ją dosyć rozwiniętą wersją tego od jak dawna się znają. On z Ayumi. Była rozwinięta o tą część "w jaki sposób się poznali". To w sumie też zastanawiało Sarinę i można powiedzieć, że samiec praktycznie uprzedził jej pytanie. Patrzyła więc na niego z dołu i nie dało się ukryć, że okazywała pewne zainteresowanie opowiadaną historią. Zerknęła na drzewo o którym była mowa i skrzywiła się.
-Mówisz o tych wielkoludach z wielkim rogiem na nosie? Nie wyglądają zbyt przyjaźnie.- oznajmiła, choć to oczywiście była jej osobista opinia. Dla niej na ten moment wszystko co było większe od niej samej, a do tego miało chociażby ogromny róg na nosie czy coś równie niebezpiecznego, było dla samiczki groźnym i wartym unikania. Zerkała raz na Fuko, a raz na Ayumi i nie mogła się nadziwić temu jak to się wszystko z nimi potoczyło.
-Tak, lepiej nie wchodzić im w drogę. Może one po prostu wiecznie są nie w humorze, co sądzicie?- zwróciła się do dorosłych, lecz oczywiście ich rozmowa nie mogła dłużej pozostać między nimi, bo oto w pobliżu pojawiły się dwa inne lwy. Nie rozpoznawała żadnego z nich, więc jak można się było spodziewać wolała zachować pewien odstęp od nich, a nawet trzymać się za kuzynką na wszelki wypadek.

z/t


RE: Akacja nad rzeką - Omara - 27-10-2015

Ayumi z uśmiechem przyglądała się rozmowie kuzynki z partnerem. Widząc że wymiana zdań pomiędzy nimi przebiegała dość bezproblemowo, samica czuła że pewnie oboje się polubią. Oby.
- Oczywiście. Nosorożce to bardzo nieprzyjemne stworzenia - zgodziła się ze słowami brązowej, jednocześnie podziwiając Fuko za odwagę i to że udało mu się odpędzić rogatego olbrzyma.
W pewnym momencie do nich przyłączyła się bardzo jasna lwica w towarzystwie starszego samca, którzy przywitali się z nimi dość dziwnie. Tak jakby byli jacyś...nawiedzeni.
W pewnym momencie przypomniała sobie że o księżycu mówiła również niejaka Samiya. Może oni się znają z młodą serwalką i są z tego samego stada, o którym mówiła.
- Witajcie. Czy wy też jesteście ze Stada Srebrnego Księżyca? - zapytała wyrażnie zaciekawiona, traktując ich nieco uprzejmiej niż robił to jej partner.


RE: Akacja nad rzeką - Hashimea - 31-10-2015

// Wybaczcie, że Was tak przyblokowałam :<

Usłyszawszy pytanie ze strony szarego lwa, Hashimea nie zamierzała zwlekać z odpowiedzią. Nie zdążyła jednakże powiedzieć ani słowa, gdy zrobił to Völundr. Tutaj spojrzała na niego i skinęła głową, znów odwracając ją w kierunku trójki lwów. Błękitnooki powiedział wszystko. Gdy przedstawił ich, piaskowa znów się uśmiechnęła.
- Przybywamy z chęcią przybliżenia Wam osoby samego Najjaśniejszego Księżyca. Jako jedni z całego grona Jego wyznawców, pragniemy byście i Wy mieli świadomość Jego wielkości i troski, którą przejawia swoim dzieciom.
Zaczęła, przechodząc od razu do kwestii, która wprawdzie ją tu przywiodła. Spodziewała się, że lwy mogą być dość sceptycznie nastawione na to, co wraz z Völundrem pragnęła im przekazać. Oboje jednak byli tu od tego, by zmienili ich sposób postrzegania Księżyca. Taki był ich cel - w tym momencie najważniejszy.