Król Lew PBF
Akacja nad rzeką - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Lwia Ziemia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=181)
+---- Dział: Słoneczna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=37)
+---- Wątek: Akacja nad rzeką (/showthread.php?tid=144)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45


RE: Akacja nad rzeką - Sigrun - 25-01-2016

Myślała, że mama również ucieszy się z jej osiągnięć. Ściągnięte brwi i ta mina sugerowały coś całkiem innego. Zrobiło jej się smutno. Dostała jeszcze burę, że uciekła. A to przecież nie tak. Odeszła tylko kawałek i nie była sama tylko w towarzystwie Furahy. Jej rodzeństwo też było nieopodal.
Podkuliła ogon pod łapy a uszy oklapły. Nie protestowała gdy lwica chwyciła ją za skórę na karku. Z zawiedziona mina pozwoliła się nieść.


RE: Akacja nad rzeką - Furaha - 25-01-2016

Nie rozumiałem zachowania matki lwiczki. No cóż ale kto tam zrozumie tych dorosłych. Samiczka jak widać zasmuciła się. No nie dziwiłem się. Westchnąłem, chciała pokazać co umie a tutaj czepianie sie o mowę.
-No pójdę- Dodałem z lekkim uśmiechem. Co ja miałem do stracenia, jak co to pójdę sobie dalej szukać ojca. Na razie może zobaczę jak rodzeństwo małej się zachowuje.
zt.


RE: Akacja nad rzeką - Tyrvelse - 27-08-2016

Z czujnie postawionym uszami, Velse ponownie szedł wzdłuż rzeki, aż znalazł się na terenach obcego stada. Choć to stado był mu znane. Właściwie na Zachodnich Ziemiach dość dużo wspominało się o Lwiej Ziemi, podobno ich stada niegdyś były sobie wrogie, ale czemu? Tego nie wiedział. Pamiętał również, że choć Zachodni traktowali to raczej jako echo minionych dni, gdy podążając za rozbrykanymi lwiątkami dotarł tutaj, Lwioziemcy wydawali się wciąż żyć tym dawnym zatargiem. Pamiętał beżową lwicę, która potraktowała ich niemalże jak zbrodniarzy, choć przecież i on, i jego stadni pobratymcy, byli zaledwie lwiątkami, młodzikami.
Dlatego też nie był pewien, czy przybycie tu było dobrym pomysłem. Już od pewnego czasu jego łapa nie stanęła na ziemiach dawnego stada, nie miał po co tam wracać. Jednak co, jeśli znów ktoś mu zarzuci że "śmierdzi" Zachodnimi? Cóż, wtedy będzie musiał wytłumaczyć takiej osobie, że Zachodni już nie istnieją.
Ale, przy odrobinie szczęścia, na nikogo nie trafi. Na żadnego drapieżnika - o, tak jest lepiej. Bowiem Velse miał cichą nadzieję, że uda mu się upolować tutaj jakiś obiad, a później szybko umknąć na ziemie wolne. Cóż, sława Lwiej Ziemi jako obfitującej w zwierzynę niosła się głośno. Dlaczego więc nie miałby skorzystać? O ile tylko nikt go nie nakryje, nie będzie w tym nic złego.


RE: Akacja nad rzeką - Machafuko - 30-08-2016

Tymczasem jakiś szary lew kroczył powoli wzdłuż koryta słonecznej rzeki. Wyglądał jakby zażywał spaceru w ten piękny dzień, ciesząc się ciepłem i wiaterkiem pieszczącym przyjemnie jego futro swymi podmuchami, jednak czuje oczy bacznie obserwowały okolice tereny. Można się pokusić, że kroczył niemal majestatyczne, jak pan na swoich włościach, jakby od niechcenia przeglądający swoją własność, któremu jednak nie umknie żaden szczegół i żadna zmiana, na którą natrafi. Mruknął z przyjemnością czują kolejny powiew wiatru przemykający mu pomiędzy kłębami grzywy. Taaak, w ten sposób mógłby pracować całą wieczność!

Nie mógł jednak poddawać się urokowi chwili, miał za zadanie patrolować te ziemie i choć obecnie nie działo się nic nadzwyczajnego, nie mógł tracić czujności. Tak więc ruszył dalej powolnym krokiem, rytmicznie poruszając ogonem to jedną, to w drugą stronę, a jego ciało zdawało się pracować harmonijnie jak maszyna, mimo że teraz ustawiona na najniższe obroty, to zdawało się, że tylko czeka na odpowiedni moment, aby ukazać pełnię swojego potencjału.

Wtem Fuko wyczuł pewien zapach. Był jakiś taki... niepokojący, to znaczy jakby znajomy, ale jednak Machafuko nie potrafił go przypasować do żadnego znanego zwierzęcia, co powodowało jakieś dziwne uczucie u samca. Z pewnością był to lew. Fuko zaczął się przybliżać do źródła zapachu szybszym krokiem, aż w końcu ujrzał poruszającego się ostrożnie lwa w pobliżu tej starej akacji, gdzie niegdyś miał niezbyt przyjemną przygodę z pewnym nosorożcem. Szary przystanął przypatrując mu się z zmarszczonym czołem. Powodem, dla którego nie zareagował od razu było to, że skądś cholera kojarzył tego osobnika. A jednocześnie nie kojarzył kto to, co go niezmiernie irytowało. Może to tylko wrażenie?

Tak myślał i myślał, aż w końcu nagle coś zaskoczyło i uśmieszek wypełznął na pysk samca. Przodkowie! Jak może zmienić się lew, kiedy wyrosną mu piórka i nabierze słusznej masy. No proszę, ktoś nam tu podrósł, zmężniał, zarósł...
- Trochę wody w rzekach upłynęło, odkądśmy się ostatnim razem widzieli, chłopcze! - Zawołał lew, powoli zbliżając się do samca.
- Co ci się stało, ktoś zapomniał cię ostrzyc? Coś za dużo masz tej czupryny na łbie. - Lew przystanął kilka metrów od niego, szczerząc się łobuzerskim uśmieszkiem. Cóż za spotkanie po latach! Ciekawe co go sprowadza na tereny lwiej ziemi. Ostatnim razem, z tego co kojarzył Fuko, tamten niezbyt chętnie odnosił się do wycieczek natury krajoznawczej.


RE: Akacja nad rzeką - Tyrvelse - 30-08-2016

Młody uniósł łeb, węsząc za czymkolwiek jadalnym i po chwili się skrzywił. Może były tu jakieś tropy zwierzyny, ale stare i porządne wymieszane z woniami mieszkających tu lwów. A do tego rozmyte przez ciągłe deszcze.
Sarknął cicho, gdy wtem usłyszał kroki dużego zwierzęcia. Czyżby w końcu się doigrał i jakiś Lwioziemiec go odnalazł? Odwrócił się, wypatrując obcego i zmarszczył brwi, widząc zmierzającego ku niemu szarego lwa. Cofnął uszy, jakby w przestrachu, oczekując bury od szaraka. W końcu gdy ostatnio pojawił się na ziemiach Lwich został mocno objechany przez tutejsze lwy. Jednak nie mógł się pozbyć wrażenia, że gdzieś już widział tę szarą sylwetkę. Machał niecierpliwie ogonem, czekając aż samiec się zbliży, a w tym czasie przeglądał swoje wspomnienia. Każdego Zachodniego rozpoznałby od razu, a gdy ostatnio zawitał na Lwiej Ziemi, z pewnością nie spotkał tego samca. Kim więc on był? Velse nie zapuszczał się poza granice stada bez potrzeby, nie doczekał się również prawdziwych patroli, w trakcie których mógłby poznać szarego.
Ach! Jeden raz udało mu się spotkać obcego podczas swych młodzieńczych patroli, jak mógł zapomnieć tamtego "starca"? Nie mógł powstrzymać uśmiechu, który wdarł się na jego pysk, gdy szary się zbliżył.
Białe kły błysnęły, gdy młody wyszczerzył się do Fuko.
-Trochę wody upłynęło, i wiele się zmieniło, starcze.
Gdy szary wspomniał o grzywie, Tyr odruchowo spróbował na nią spojrzeć, zezując na brązowe kosmyki opadające mu na nos. Zaśmiał się krótko, jakby przyznając szaremu rację.
Od pewnego czasu był zmuszony do samotnej wędrówki, co dla niego, lwa przywiązanego silnie do swego stada, było trudne. Jego instynkty kazał mu znaleźć grupę i trzymać się jej, by przeżyć, ale też by zwyczajnie odezwać się do kogoś, choć nie był gadatliwy. Upokorzona duma, uczucie odtrącenia nie pozwalały mu wrócić do dawnego domu, jego bliscy go zostawili, a nowych znajomych na razie nie poznał. Nic więc dziwnego, że spotkanie szarego po tak długim czasie zwyczajnie go ucieszyło. Dobrze było spotkać kogoś znajomego.
-Urosłem. - wzruszył barkami -I widzę, że niedaleko zawędrowałeś od ziem Zachodu. - odezwał się ciepłym, nieco zaczepnym tonem, choć przy nazwie Zachodnich jego uśmiech lekko przygasł.


RE: Akacja nad rzeką - Daenerys - 16-09-2016

Wędrując spokojnie, wolnym krokiem Daenerys z każdym metrem była coraz to bliższa wielkiej skały. Niebywale cieszyła się na spotkanie kogoś z rodu Simby, Nali czy nawet innych lwów. Ciekawiło ją czy są inni, czy się w jakiś sposób różnią? No, ale ogólnie rzecz biorąc to najzwyczajniej w świecie zwykłe, normalne lwy wyglądające jak reszta przedstawicieli ich gatunku. Mimo to sama myśl na spotkanie się z kimś z tego rodu była bardzo błogą myślą. Chciało się iść szybciej i dotrzeć na miejsce tak szybko jak to możliwe.
Po trzech ciężkich godzinach podróży w palącym słońcu w końcu dotarła do chłodniejszego miejsca. Tyle, że aby dojść na Lwią Skałę musiałaby teraz pokonać wodę, którą zresztą lubi.. ale jakoś nie wiedziała i nie była pewna, czy w swoim stanie da radę sprostać wyzwaniu. W końcu znachorka nie kazała jej się męczyć i nadwyrężać.
Lwica zaczęła więc gorączkowo kręcić się raz w stronę płynącego gdzieś nurtu, a raz w stronę jego źródła. Nie kwapiła się do wejścia w zimną wodę, w której mógł znajdować się na przykład krokodyl. Na pewno bez problemu rozprawiłby się z lwicą w należyty sposób, odbierając młodej samicy ostatnie tchnienie i zarazem życie o które tak walczyła i walczy.
Zdecydowała się w końcu iść pod prąd, nie weszła do wody, a jedynie stąpała po brzegu płynącej szybko rzeki. W niektórych partiach widziała płytsze miejsca lecz w nich nie tylko wodę, a również to czego się bała... Krokodyle. Nie miała wyjścia i każdą płyciznę omijała szerokim łukiem aby trafić na jeszcze bezpieczniejsze miejsce do przeprawy. Przy okazji zaczęła aklimatyzować się w tym jakże pięknym otoczeniu. Poznawała jego zapach, każdy centymetr trawy i metr drzew. Wszystko było takie jakim sobie wyobrażała słuchając opowieści o tutejszych ziemiach. Tego je właśnie było trzeba, potwierdzenia prawdziwości słów matki. Coraz bardziej upewniała się w swoim przekonaniu iż ojciec ją okłamał...
Beztrosko zamyślona kroczyła cały czas prosto nie zwracając większej uwagi na to, czy ktoś znajduje się w okolicy i czy nie narusza czyjegoś terenu. Dodatkowo szum wody ograniczał jej słyszalność. W jednym momencie poczuła woń lwów, nieznanych jej jeszcze lwów. Niestety, aby się oddalić było już o wiele za późno. Stała zaledwie pięć metrów od dwóch dojrzałych samców w kwiecie wieku. Jeden szary jak popiół po pożarze, a drugi klasyczny kremowy, z rudą grzywą.
Daenerys zatrzymała się i wlepiła w nich swoje oliwkowe tęczówki, podkulając przy tym ogon na znak uległości i nie złych intencji. Spuściła po sobie też uszy i ostrożnie pochyliła łeb na znak powitania.
- Deme... -powiedziała cichutko, przełykając nerwowo ślinę.
Po spotkaniu z tyglewem nie była pewna czego może oczekiwać i czego się spodziewać. Przez myśl przeszły jej różne myśli. Faktem było jednak to, że trochę przesadzała. Jest na terenach stada tak więc obaj zapewne też do niego należą. Nie powinna się niczego obawiać, ale zawsze warto zachować czujność i w razie ataku uciec bez szwanku. Kolejne rany zdecydowanie potrzebne jej do szczęścia nie były. Wyniosła naukę ze swojego spotkania z hybrydą i nie zamierza popełnić tego samego błędu po raz kolejny. Kto wie, czy dałaby radę z dwoma silnymi samcami na raz. Biorąc pod uwagę jej stan i szanse skończyłaby jak ta impala, którą upolowała dla niej brązowa lwica w oazie. Całego procesu leczenia i gojenia ran nikt chyba nie chciałby przechodzić kolejny raz.
- Jesteście stąd? Nie przeszkadzam? -zapytała zbierając się na odwagę, wypięła klatkę piersiową i wyprostowała się. Strach minął i pojawił się spokój oraz poczucie bezpieczeństwa. Każdy chyba wie, że lwica ma szansę ucieczki przed lwem z jednego prostego powodu. Samce są o wiele cięższe i mniej sprawne przez co nie osiągają takich prędkości jak ich partnerki, które są w tym naprawdę bardzo dobrze, nie tylko dlatego iż często polują, ale są lżejsze i mają smuklejsze sylwetki ciała.
Z niecierpliwością czekała na odpowiedzi ze strony samców i na ich reakcję pojawieniem się jej w tym miejscu. Byleby nie poczuli się osaczeni, śledzeni czy coś tego typu. Wtedy miałaby problemy i to nie małe.


RE: Akacja nad rzeką - Tyrvelse - 16-09-2016

Szary nie odpowiadał tak długo, że młody zaczął się bać, czy przypadkiem coś mu się nie stało. Próbował chrząkać znacząco, dopominając się odpowiedzi, poruszać się, jak gdyby miał zamiar zaraz wejść głębiej na stadne tereny, a nawet machał łapą przed pyskiem starszego samca. Na nic. Zdziwione spojrzenie wlepiał w Machafuko, zastanawiając się, czy jest to wynik strasznej choroby, czy też "starzec" zwyczajnie się wygłupia.
Nosem wyczuł zbliżającą się lwicę, więc odwrócił się na chwilę od szarego, by sprawdzić, któż to taki tym razem go powita. Była to raczej młoda, smukła, jasnosierstna lwica, która jednak w ogóle nie zwracała na nich uwagi. Raczej spoglądała zamyślonym wzrokiem w jeden punkt przed sobą, zupełnie ignorując ich obecność. Och, chyba lwy mieszkające tutaj nie były do końca normalne... Może to coś w tej wodzie? Rzucił podejrzliwe spojrzenie na przepływającą opodal rzekę. Uch, przecież on z niej pił!
Gdy w końcu jasna ich spostrzegła, od razu przybrała pozycję skarconego lwiaka, co trochę Tyra zaskoczyło. To on był tu intruzem, nie spodziewał kajających się tubylców. Ha, a może ona też jest samotnikiem? To by wyjaśniało jej zachowanie w pewnej części. Słysząc jej nietypowe powitanie, z przyzwyczajenia chciał odpowiedzieć "salve", jednak to słowo stanęło mu w gardle. Skrzywił się, po czym odchrząknął.
-Cześć. - powiedział, zawiesiwszy swe błękitne spojrzenie na lwicy.
Niespodziewanie, samica z bojaźliwej postawy przeszła do dumnej i wyprostowanej sylwetki, co sprawiło, że beżowy uniósł brew.
-Ja stąd nie jestem - mruknął, obawiając się, że zaraz lwica dopyta, skąd w takim razie jest. A co miałby jej odpowiedzieć? Uśmiechnął się gorzko.


RE: Akacja nad rzeką - Daenerys - 17-09-2016

Szary samiec wydawał się być nieobecny, jakby był myślami gdzieś indziej, zupełnie tak jak Daenerys jakaś chwilę temu. Przestała więc skupiać na nim jakąkolwiek uwagę i przeniosła oliwkowe ślepia na drugiego lwa, który wydawał się być zaskoczony jej nagłym pojawieniem się. Zresztą sama była zdziwiona.
Moment później samiec też się przywitał, jednak nie "deme" jak witają się lwioziemcy. Z tego też powodu zaczęła wątpić iż należy do tego samego stada. I jak się okazało jej przypuszczenia były słuszne. Lew chwilę później odpowiedział na jej pytanie i umocnił ją w domysłach.
- Rozumiem... -pokiwała głową - Mogę wiedzieć co tu robisz? I kim on jest? -zapytała z czystej ciekawości. Nie miała nic przeciwko ich obecności tutaj, tylko po prostu chciała się dowiedzieć w jaki sposób tu dotarł i co tu robi. Jeśli nie był stąd może był samotnym banitą? Może zwykłym szpiegiem z wrogiego stada?
Lwica powoli zaczęła zbliżać się do rudawego. Przy tym machała ogonem na boki i z entuzjazmem kręciła uszami, co chwilę też biorąc w nozdrza powietrze i poznając woń obu kotów. Gdy była już blisko spojrzała na niego i zaczęła przyglądać się jego pięknej, gęstej, olbrzymiej i naprawdę męskiej grzywy, która z pewnością nie podobała się tylko i wyłącznie Daenerys, ale też innym lwicom. Kremowa w swoim życiu nie widziała za dużo aż tak atrakcyjnych kotów, ten i Maru są natomiast niezwykle dobrze zbudowani i wyglądają świetnie.
- Jestem Daenerys, a ty jak się zwiesz? -przedstawiła się stosownie i posłała mu gorący, perlisty uśmiech. Zależało je na poznaniu jak największej ilości przedstawicieli jej gatunku mieszkających w okolicy. Z lekka zaczęła kręcić końcówką ogona na boki, by rozluźnić atmosferę. Co chwila zerkała też gorączkowo na szarego i w płynącą z wolna rzekę. Woda w tym miejscu wydawała się idealna do przeprawy, więc gdy skończy rozmowę z samcami ruszy w stronę Lwiej Skały. Im szybciej spotka królową lub króla tym lepiej. No, ale bynajmniej na chwilę obecną nie było z tym pośpiechu, bo miała ochotę na dłuższą rozmowę z tymi dwoma. O ile oni też będą tego chcieli.


RE: Akacja nad rzeką - Tyrvelse - 19-09-2016

Zacisnął ciemne wargi i uciekł wzrokiem, gdy jasna zadała tak niefortunne pytanie. Co on tu robi? Hm, szuka sobie jakiegokolwiek zajęcia? Próbuje zdobyć jakiś obiad? Nie, przecież się nie przyzna, że zwyczajnie przylazł tu, bo słyszał, że Lwia Ziemia obfituje w zwierzynę łowną, tak, że posiłek sam się pcha w łapy. Gdzie jego samcza duma? Ach, no i za to mogliby mu przetrzepać skórę.
-Ach, nic specjalnego. - Uśmiechnął się krzywo, lecz w pewnym stopniu zawadiacko -Jedynie pałętam się to tu, to tam, wiodąc swe marne życie
Piękna dama zadała ci pytanie, a ty zapominasz języka w gębie? Wstyd. Dobrze, że ja jestem na straży!

Wspaniale.
-A to... To tylko stary znajomy. - wskazał łbem na szarego i zmarszczył nos -Bardzo stary. Nie mam pojęcia co on tu robi, tak naprawdę.
Samica zachowywała się zupełnie inaczej niż znane mu lwice z Zachodu, co sprawiało, że Velse czuł się nieco dziwnie. Jednak nie mógł nie odwzajemnić tego gorącego uśmiechu, no, zwłaszcza, że Cahian naprawdę stał na straży i zaczął pilnować, by przypadkiem nie zbłaźnił się przed oliwkowooką.
Nie oszukujmy się, gdyby nie ja, nawet by na ciebie nie spojrzała!
Zatem jasne kły błysnęły w uśmiechu.
-Velse.
Błękitne ślepia bacznie obserwowały ruchy lwicy, i choć może młody Tyrcio nie był do końca świadomy, co się działo, dotychczasowo schowany Cahian postanowił, że nie zostawi tego ot tak. Powoli, powoli wypierał swoje drugie "ja"... Bo jak mógłby przepuścić okazję porozmawiania z tak interesującą lwicą?
-Jak mniemam, droga Daenerys, należysz do stada Lwiej Ziemi? - zapytał, a nieco zadziorny uśmiech nie schodził z jego pyska.



RE: Akacja nad rzeką - Tirune - 20-09-2016

Tirune biegł już od dłuższego czasu, minęło kilka dni, jako iż był bardzo spragniony postanowił przybiec nad rzekę, tym bardziej że mógł tam znaleźć kogoś, kto będzie wiedział gdzie znajdują się król lub królowa. Gdy przybył na miejsce zobaczył małe zgrupowanie, ale pragnienie tak bardzo mu dokuczało, że najpierw wolał je zaspokoić pijąc wodę z rzeki. Pił długo, aż jego pragnienie nie zostało ugaszone. Po tym odetchnął chwilę, bo był dość zmachany i podszedł do grupki która rozmawiała ze sobą.
-Deme, wybaczcie że przeszkadzam, ale czy nie wiecie może gdzie jest królowa Vasanti, albo król Mako?
Spytał spoglądając z paszczy na paszczę obojgiem oczy, w tym jego lewym okiem, przez które przechodziła podłużna, potrójna, pionowa blizna, która kończyła się dopiero przy jego żuchwie. Lew nie kojarzył obecnych tu lwów, już rok wcześniej nie znał za dużo lwioziemców, a do tego doszedł roczna nieobecność w stadzie. Widać było że lew jest zmęczony i niewyspany, oczy miał otwarte do połowy i ciężko oddychał, przebył długą drogę w szybkim czasie więc trudno było mu się dziwić. Tirune usiadł sobie z boku czekając na odpowiedź, starając się unormować oddech i dać nieco odpoczynku dla mięśni.


RE: Akacja nad rzeką - Daenerys - 20-09-2016

Cóż odpowiedź lwa nie do końca ją satysfakcjonowała, a to tylko dlatego iż wydawało jej się, że wszedł na te tereny z złymi zamiarami, ale nie. No cóż w sumie to nawet lepiej.
- Dlaczegoż to nazywasz swoje życie marnym, masz wszystko co do szczęścia potrzebne- wolność i prawo wyboru. -posłała ciepły uśmiech i potrząsnęła ciałem czując dziwny dreszcz przechodzący od czubka głowy po sam koniuszek ogona. Po chwili jednak znów spojrzała swoimi ślepiami na Tyra i słuchała go dalej. Coś w jego zachowaniu ją intrygowało, coś co mówiło jej iż jest inny.
Na następną odpowiedź nic nie dodała, a jedynie obeszła samca dookoła badając go dogłębnie swoim wzrokiem. Mógł czuć się osaczony, ale jak to na samicę przystało Daenerys miała ochotę na sprawdzenie gabarytów samca dokładnie. Jednak nie myliła się za dużo. To młody lew, z całkiem dobrą budową ciała i niezłym pokrojem. W dodatku na widok jego męskiej grzywy aż się jej nogi uginały. Mimo to jednak nie okazywała nic po sobie i cały czas była obojętna jego obecności.
- Tak należę. -odpowiedziała zalotnie trzepocząc powiekami i eksponując swoje kształty. Niestety te niewinne flirty nie trwały za długo, gdyż nagle nie wiadomo skąd pojawił się kolejny przedstawiciel ich gatunku, równie męski co widocznie młodszy Else.
Dae poczuła się niezręcznie, sama w otoczeniu trzech obcych samców. To nie poprawiało jej humoru. Mimo to jednak mogła przy tym ocenić każdego samca i przydzielić niewidzialne punkty. Póki co jednak nie miała ochoty na nic więcej, nie teraz i nie tu.
- Deme -odpowiedziała przybyszowi, który wyglądał na totalnie wyczerpanego - Tak wiec oboje ich szukamy... -uśmiechnęła się w jego stronę, powoli oddalając od Tyra. Nie była typem lwicy, która lubiła dyskutować w otoczeniu aż tylu nieznanych zupełnie lwów płci przeciwnej.


//+2HP


RE: Akacja nad rzeką - Tyrvelse - 21-09-2016

Skrzywił się, słysząc odpowiedź lwicy. Wolność? Prawo wyboru? Ach, te złote wartości samotniczego życia, zapewne wywyższane przez osobników pokroju czarnego samca, który jakiś czas temu niezwykle głośno szczekał o wyższości samotników nad lwami stadnymi.
-Wolałbym nie mieć wolności, za to pożywienia pod dostatkiem. - mruknął.
Podążał wzrokiem za lwicą, która najwyraźniej postanowiła ocenić jego wygląd i sylwetkę, jakby zastanawiała się, czy warto go upolować. To sprawiło, że ten krzywy, typowo samczy, wiele znaczący uśmieszek na jego pysku stał się jeszcze szerszy. Zresztą, sam, korzystając z okazji, wlepił swe błękitne spojrzenie w lwicę i obejrzał dokładnie jej ciało. Nie umknęły mu świeże blizny, znajdujące się na bokach jasnego podbrzusza samicy.
Z łatwością dostrzegł zresztą zalotne trzepotanie rzęsami oraz płynne, zachęcające ruchy Daenerys.
Młody, mający jeszcze pstro w głowie samiec po prostu nie mógł oderwać wzroku od lwicy, co powodowało nieustanne marudzenie Tyra w jego wnętrzu. Ale któż by się nim przejmował!
-Czyżby zatem brakowało ci wolności będąc członkiem stada, panno Daenerys? - uniósł brew, a w jego głosie pobrzmiewał zaczepny ton.
Z ogromną niechęcią przyjął pojawienie się kolejnego lwa, przez co lwica odeszła parę kroków od niego. Rzucił samcowi zirytowane spojrzenie.
-Ja nie. - odpowiedział krótko, może nieco burkliwie.
Szarego lwa właściwie zaczął już ignorować, bowiem nie poruszył się ani trochę od dłuższego czasu, zupełnie jakby skamieniał. Jednak dziwactwa szarego nie były jego problemami i ani myślał się nimi zajmować, zwłaszcza gdy miał przed sobą tak wdzięczną lwicę.



RE: Akacja nad rzeką - Tirune - 21-09-2016

Tirune słysząc od lwicy i jednego z samców iż ie widzieli ani króla ani królowej zaklął w myślach. Chciał jak najszybciej spotkać się z jednym z rządzących, aby wyjaśnić czemu go nie było. Do wyjaśniania miał sporo, a obecnie ktoś, kto nie widział go rok wcześniej, mógł go uznać za przybłędę. Samiec zaczął w końcu uspokajać oddech. Nabrał spory wdech, aby napełnić płuca, a następnie powoli wykonał wydech. Wówczas zauważył dość zirytowane spojrzenie jednego z lwów. Obecnie nie miał czasu na zatarczki, więc to zignorował, ale nie za bardzo przypadło mu to do gustu. Drugi z samców od czasu jego przybycia się nie odzywał i nie wykazywał się za bardzo żadnymi ruchami. Zwrócił się do lwicy, która najwidoczniej również poszukiwała owej dwójki
-No to cóż, można powiedzieć że coś nas łączy
Powiedział lekko uśmiechając się, mimo zmęczenia. wolał dać po sobie miłe wrażenie, bo ostatnio gdy był w stadzie był dość mocno gburowaty i wolał to naprawić. Dokładniej przyjrzał się wszystkim lwom. żadnego z nich nie kojarzył z czasów gdy był w stadzie, ale mogło być to spowodowane tym, że i wtedy mało kogo znał.
-Tak w ogóle nazywam się Tirune. A odnośnie króla i królowej, czy żadne z was nie wie, gdzie byli ostatnio? Może tam mógłbym ich znaleźć.
Spytał po chwili. Mimo iż jeden samiec nie dawał żadnego zainteresowania, a drugi z jakiegoś powodu najwidoczniej od razu nie polubił Tirune, to ten musiał się dowiedzieć chociaż tak mikrych informacji, jak to gdzie królewska dwójka była ostatnio widziana. Samiec podszedł jeszcze na chwilę do rzeki, z której upił kilka łyków, po czym usiadł z powrotem przy lwach. Z jednej strony musiał odpocząć, bo jego mięśnie wyraźnie dawały mu w kość, ale z drugiej strony im prędzej porozmawia z rządzącymi, tym lepiej dla niego.


RE: Akacja nad rzeką - Daenerys - 21-09-2016

Sama już powoli zaczęła się zastanawiać dlaczego mówiła o wolności sama będąc w stadzie, ale no jak widać nie brała tego pod uwagę. Dlaczego? Samotna lwica nie jest bezpieczna w porównaniu do samca. Gdyby nie to Daenerys za pewne byłaby samotniczką, bo nie przepada za zasadami których trzeba się trzymać. Zresztą kto lubi?
Na pytanie Elsa nic nie odpowiedziała, a jedynie spojrzała i przytaknęła głową starając się mu wytłumaczyć dokładnie to co już przed chwilą zostało przetoczone. Machnęła ogonem rozpylając swoją słodką woń po okolicy. Po czym spojrzała z pogardą i rozbawieniem na pewnego siebie przybysza.
- Tak masz racje... to jedyna rzecz jaka nas łączy i jaka będzie nas łączyła. -przerzuciła oczyma i odwróciła do Tyra ukazując swoje niezadowolenie z pojawienia się tu tego jakże pewnego siebie i swoich wartości lwa. Być może Dany źle odczytała jego intencje, ale trzeba przyznać iż tak to wyglądało.
- Gdybym ich widziała to raczej bym ich nie szukała... -zwróciła się jeszcze do siedzącego, dyszącego samca z wielką pogardą w głosie. Miała ochotę na spędzenie czasu z młodszym kawalerem i zapoznanie się z nim, a nie z czymś co wygląda jak poszarpane mięso armatnie. Oczywiście tacy samce mieli w sobie to coś, ale no na tę chwilę nie znając go w ogóle zdecydowała się wrócić do złotego i stanąć tuż obok niego. Co jakiś czas ocierała się o niego głową i muskała ogonem po jego podbrzuszu. Takie niby niewinne gesty.
- Zaraz będę szła... -oznajmiła kierując spojrzenie w kierunku wielkiej Lwiej Skały. Uważała, że to tam może napotkać się na władców Lwiej Ziemi. No, a na tym zależało jej tak samo jak odpoczywającemu lwu. Gdyby chciał iść z nią, ona zgodziłaby się i razem mogliby poszukać władców, oczywiście jednak wszystko zależy od tego jak będzie się zachowywał i czy będzie chciał podróżować z nią.
Aktualnie jednak Dae chciała jeszcze chwilę spędzić z Tyrvelsem i poznać go lepiej. Zależało jej na ich przyjaźni, bo kto wie może i kiedyś przerodzi się to w coś zupełnie innego? A może będą tylko parą dobrych przyjaciół? Znajomych? Nigdy nic nie wiadomo.. życie bywa zaskakujące i czasami płata nam figle, ale tak już jest i pewnie zostanie.


//+2HP


RE: Akacja nad rzeką - Tyrvelse - 23-09-2016

Skrzywił się i rzucił ciężkie spojrzenie czarnogrzywemu.
-Nie masz nosa, nie potrafisz złapać ich tropu? - powiedział, z kpiną w głosie -Czy ja wyglądam na Lwioziemca? Pachnę tym stadem? - potrząsnął łbem, a jego kasztanowa grzywa poruszyła się przy tym wdzięcznie. Poruszył ogonem, lekko zirytowany. Samiec niby szukał królewskiej pary, ale zachowywał się, jakby jednak nie należał do tego stada. Zresztą, może tak było? Pachniał ziemiami wolnymi, nie lwioziemską sawanną. Choć Velse nie był na tyle zaznajomiony z zapachem tego stada, by stwierdzić, kto do niego należy, kto nie.
Ale jego irytacja nie trwała długo, bo młodzieniec skupił niemal całą swoją uwagę na zgrabnej lwicy, która przymilała się do niego i zaczepiała go. Dotyk jej aksamitnego, jasnego futra, nęcący, słodki zapach samicy i sam fakt, że Daenerys skupiała się na nim i dążyła do konktaktu fizycznego sprawił, że krew w jego żyłach zaczęła płynąć szybciej. Na jego pysku pojawił się triumfujący uśmieszek, i gdy lwica ocierała się o niego, odwzajemniał ten gest.
Uśmiech ten jednak nieco przygasł, gdy Daenerys oznajmiła, że niedługo będzie iść. Chwila moment, teraz zaraz? Nie tego oczekiwał.
-Och, ale chyba możesz dotrzymać mi towarzystwa chwilę dłużej? - powiedział miękko, wpatrując się w lwicę, utrzymując przy tym uśmiech.

I tylko jego cicha część pomyślała o tym, że zazwyczaj obcych na swych ziemiach się przegania, a nie przymila do nich. I rzadko kiedy to ci obcy proszą tubylców o pozostanie przy nich.