Król Lew PBF
Akacja nad rzeką - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Lwia Ziemia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=181)
+---- Dział: Słoneczna Rzeka (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=37)
+---- Wątek: Akacja nad rzeką (/showthread.php?tid=144)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45


RE: Akacja nad rzeką - Daenerys - 23-09-2016

Daenerys bardzo podobała się reakcja Velsa w stosunku do tego czarnogrzywego samca. Tyr był zapewne młodszy i mniej doświadczony, więc wiele ryzykował, ale akurat w tym wypadku miałby wsparcie kremowej samicy.
Bliskość młodzieńca działała na nią bardzo pobudzająco i miała w sobie tyle świeżości... Mówiąc o tym iż zaraz będzie szła chciała pozbyć się przybysza, aby zostać sama z kasztanowo grzywym lwem. Widząc iż on również odwzajemnia jej czułości, była jeszcze bardziej podekscytowana i wniebowzięta. Oczywiście nie zamierzała go opuszczać.
- Dla tak męskiego lwa jak ty zrobię wszystko.. -odpowiedziała przygryzając mu delikatnie ucho.
Posłała szaremu spojrzenie. Czyżby go zamurowało? Po czym znów zajęła się podgryzaniem ciała Tyrvelsa.
Gdyby tak zechciał razem z nią dyskretnie wymknąć się stąd gdzieś w bardziej odosobnione miejsce. Tylko jak by tutaj to zrobić? Jak zniknąć, by nikt nie zauważył gdzie zmierzasz? Dany zaczęła się niecierpliwić.
- Chodźmy już stąd, nie zamierzam przebywać dłużej w jego obecności... -wyszeptała niebieskookiemu do ucha, które podgryzała. Potem liznęła go zalotnie w policzek i zaczęła biegać dookoła niego, próbując złapać go za ogon.
Prawda, że zachowywała się jak zwykłe lwie szczenię, ale miała dość poważnych rozmów, sytuacji i tego typu spraw, które wydawały się ciągnąć w nieskończoność bez większego skutku. Zabawa zawsze pozwala się rozluźnić i odstresować. Miała tylko nadzieję, że samiec ją zrozumie i nie zacznie uważać za dziwną, lub niedorosłą jeszcze lwicę. Mimo iż tak się właśnie zachowywała.


//+2HP


RE: Akacja nad rzeką - Tirune - 23-09-2016

Lew zmarszczył brwi widząc ta niezbyt miłą reakcję lwicy. On chciał być po prostu miły, dlatego powiedział że jest coś co ich łączy, nie w zadziorny, a w przyjazny sposób, lecz ta nagle wybuchła do niego wrogością. Jego pysk też nabrał bardziej wrogiego wyrazy.
-O co Ci chodzi, co? Ja tylko chciałem jakoś miło zacząć rozmowę, a ty zareagowałaś jak gdybym zrobił Ci krzywdę. Co jest z Tobą nie tak? A z resztą, szkoda mi czasu na marnotrawienie go z kimś kto nawet nie potrafi odróżnić przyjaznego tekstu od chamskiego podrywania.
Burknął dość zirytowanym tonem, po czym spojrzał na samca
-Ty nie jesteś lepszy, nie szukam tu zaczepki, po prostu szukam króla lub królowej aby wyjaśnić moją nieobecność, a Ty zachowujesz się jak gdybym był Twoim wrogiem, z resztą, po co ja marnuję sobie na was język. Wracam do poszukiwań, udanych romansów, Avare, do nie prędkiego zobaczenia
Burknął w dość nieprzyjemny sposób, po czym wziął jeszcze kilka łyków wody, posłał im ostatnie lekceważące spojrzenie i ruszył szybkim biegiem w stronę lwiej skały. Nie wiedział o co im chodziło, samiec od początku coś do niego miał, zaś samica zraziła sie przez zwykły tekst, który miał być przyjacielskim rozpoczęciem rozmowy. Nic już z tego nie rozumiał, a szczególnie nie rozumiał owej samicy. Jej zachowanie wydawało się dla lwa dzikie, dziwne i głupie, zamiast normalnie zareagować i wyjaśnić sprawę, ta od razu się na niego obraziła z byle powodu. Miał nadzieję że w ostatnim czasie na lwiej ziemi nie pojawiło się tego typu lwic.

[z./t.]


RE: Akacja nad rzeką - Daenerys - 26-09-2016

// skoro Tyr nie odpisuje pomijam go :v


Tak, w symie to nawet za bardzo przesadziła z tym w jaki sposób potraktowała przybysza, biedaczek.. Niestety Daenerys wciąż jest nieprzewidywalna i porywcza. Często za bardzo. Nie mając już sił znieść obecności samca postąpiła tak, a nie inaczej.
-... widocznie źle interpretujesz to co mówisz -usprawiedliwiła siebie i położyła uszy po sobie na znak niezadowolenia i gniewu. W pewien sposób czarnogrzywy obraził też Daen.
Gdy niechciany gość odszedł, chęć na flirty i zaloty spadła. Kremowa była już tym wszystkim za bardzo przytłoczona, o wiele za bardzo. W końcu na każdym kroku robi błędy i jest zdolna jedynie przepraszać za to co robi.
- Głupio wyszło. -powiedziała ze smutkiem, kładąc swoja głowę na ramieniu Elsa.
Otarła się o niego. Prawą łapę położyła na grzbiecie lwa i przejechała nią aż po zad. Pomrukiwała przy tym zalotnie i rzucała szalone spojrzenia, nic nie robiąc sobie z obecności szarego samca, który stał jak wryty.
Później delikatnie zaczęła podgryzać orzechowego i muskać jego ciało językiem. Jej ruchy były płynne i ponętne, a przy tym niezwykle zgrane i nie nazbyt wyzywające. Co jakiś czas odskakiwała od młodzika i podbiegała do niego.


RE: Akacja nad rzeką - Tyrvelse - 27-09-2016

Cóż, może gdzieś tam w jego środku Velse był mocno zażenowany, zawstydzony i za nic w świecie by nie chciał być teraz na prowadzeniu, ale Cahian bawił się w najlepsze. Gesty lwicy, to niby niewinne podgryzanie i zaczepianie pobudzało go, schlebiało mu i sprawiało, że jego krew stawała się gorąca. Spoglądał zarozumiale na czarnogrzywego, w jego niebieskich ślepiach wręcz kryła się pogarda. Jak widać, jemu wystarczyło się tu pojawić, by lwioziemska lwica się nim zainteresowała, ten obcy zaś nie był godzien czyjejkolwiek uwagi. Dlatego też zupełnie zignorował jego przemowę. Jedynie odwrócił się do jasnofutrej i otarł się o nią łbem.
-Dobry pomysł - mruknął niskim, zalotnym głosem.
Jednak nim zdążyli go zrealizować, czarnogrzywy sam ich opuścił. Lwica zaś wciąż lgnęła do brązowego, a on zresztą odwzajemniał jej gesty. Ocierał się o nią i pomrukiwał z zadowoleniem, gdy ta podgryzała jego uszy i lizała.
W końcu, gdy się zbliżyła, sam przesunął językiem po jej pysku, od polika w tył, zaczepiajac zębami o jej ucho.
- Może i głupio, ale i tak moglibyśmy sobie znaleźć nieco... Ciekawsze miejsce. Tylko we dwoje, bez nikogo innego. - wymruczał zachęcająco wprost do jej ucha.



RE: Akacja nad rzeką - Daenerys - 27-09-2016

Przez cały ten czas Daenerys i Tyr bardzo dużo ze sobą flirtowali i zalecali się do siebie. Mimo iż prawie się nie znali, coś pchało ją ku niemu i najwidoczniej na odwrót również. Brakowało tylko jednego, zaznajomienia się. W końcu widzą się po raz pierwszy w życiu i to wszystko toczy się o wiele za szybko, szybciej niż powinno.
Gdy złapała ją za ucho, ta przykucnęła i głośno zamruczała. Zaraz potem szybko podniosła się i zaczęła iść przed siebie, cały czas zerkając za brązowym. Dała mu jasną i zrozumiałą odpowiedź na jego pytanie. Chciała zmienić miejsce na bardziej ustronne i ciekawsze niż to. Co prawda mijało się to z planami lwicy, która miała spotkać władców i wyznaczyła sobie to za główny cel, ale zawsze można poszukać ich później.
- To jak idziesz? -zapytała, zatrzymując się - Prowadź. -oznajmiła i dała lwu prawo wyboru co do miejsca.


RE: Akacja nad rzeką - Tyrvelse - 27-09-2016

Szeroki uśmiech nie znikał z jego pyska, błękitne spojrzenie było pewne i zarozumiałe. Natychmiast ruszył za jasnofutrą, która go wyprzedziła. Nie potrafił oderwać od niej wzroku, zwłaszcza, że skoro szła z przodu, jej... Tył prezentował się niezwykle zgrabnie. Ogólnie ruchy lwicy wydawały mu się pełne wdzięku i zręczności, a jasna sierść i oliwkowe oczy tylko dopełniały piękno Daenerys.
Nieco zdziwiło go to, że ma prowadzić. W końcu to ziemie jej stada, prawda? Powinna się lepiej na nich znać, jeżeli jednak woli, by to Velse wybrał miejsce, nie ma problemu. Mijając samicę, otarł się o całe jej ciało, a na sam koniec uderzył lekko ogonem jej zad. Odwrócił się przez ramię, spoglądając na Dae. Wyszczerzył się do niej, pokazując jasne kły.
-Więc chodź. - zamruczał.
/zt



RE: Akacja nad rzeką - Daenerys - 27-09-2016

Gdy Velse się o nią otarł i musnął ogonem jej zadu. Dany nieco się wzdrygnęła i potrząsnęła ciałem. Ocierając, mógł usłyszeć rozkoszne mruczenie.
Po objęciu przez niego sterów ruszyła pośpiesznie za nim, aby nie zgubić go z oczu.


z/t


RE: Akacja nad rzeką - Soth - 25-11-2016

Nie planował zaglądać na lwią ziemię zanim dożyje starości, ale cóż, szedł wzdłuż rzeki praktycznie odkąd wylazł z tamtego lasu. Dawno nie był na bagnach, dawno tez nie spotkał lwa. I dobrze. Ten moment izolacji w jego życiu bardzo dobrze mu zrobił. Czuł dziwny spokój. Oczywiście wszystko co miało rozum już dawno uciekało mu z drogi. Niespecjalnie zauważył przez to moment kiedy docierał do przepięknych i pełnych w życie ziem najbardziej leniwych lwów na świecie, ale w końcu się zorientował. Ten śmierdzący zapach sawann, tak odmienny od jego bagien, wżarł mu się w nozdrza prawie 4 lata temu. Chyba poza tymi księżycowymi dziwadłami nie było takiego zapachu jak lwia ziemia, który zapamiętałby tak dokładnie.
Zresztą, lwią skałę było widać jak na dłoni. Nawet jakby mu węch odebrało.
W myślach odliczał pory dnia, które mijały zdecydowanie za szybko. Albo to przez to, że krajobraz stawał się monotonny, albo przez to, że był niesamowicie znudzony. Ach, gdyby tylko trafił na lwicę, którą kiedyś puścił wolno... na pewno przyszła tutaj. Poza lwią ziemią nie był tylko na terenach tych całych mglistych, więc albo ukryła się tam, albo tu.
W końcu się zatrzymał. No ile można chodzić. Zaraz pewnie się ktoś pojawi, uraczy go rozmową, a może nawet jeszcze czymś ciekawszym. Tymczasem... akacja. Tak. Cisza i spokój. Ogromne, pasiaste cielsko zwaliło się pod drzewem, korzystając z cienia. Chociaż go aż tak nie potrzebował, to mimo wszystko, lepiej nie nagrzewać łba przed dalszą podróżą.
Gdyby nie głupota siejąca tutaj zniszczenie, to mógłbym nawet tutaj mieszkać. Ziewnął przeciągle, mlasnął kilkakrotnie jęzorem, a potem ułożył się do snu. Idealna temperatura, wiejący wiatr od rzeki i brak hałaśliwych małp skłonił hybrydę do małej drzemki.


RE: Akacja nad rzeką - Vari - 26-11-2016

Od pozostawienia Hakiego samego i opuszczenia okolicy wodopoju minęło już kilka chwil, a brązowa przez kilka minut wertowała wszystkie okoliczne tereny. Chciała odświeżyć swoją pamięć i obadać wszystkie zaszłe zmiany, nie widziała ich wiele, acz takie istniały.
Pragnienie zaczynało ją zmagać coraz to bardziej i bardziej. Co jakiś czas głośno dysząc rozglądała się po okolicy za jakimś źródłem wody lub chociażby cieniem. Dokładnie wiedziała iż jest w pobliżu słonecznej rzeki i jedynie ta myśl poprawiała jej nastrój. Ciepło co prawda malało z minuty na minutę, aczkolwiek skwar nadal był uciążliwym kłopotem nękającym pięciolatkę. Miała wiele czasu aby przemyśleć swoje poczynania i sens życia. Wiedziała, że młodzieniec Haki nie był jej zupełnie obojętny, chociaż wciąż to sobie wmawiała. Po spotkaniu z królową miała jeszcze wielką ochotę napotkać króla Mako lub Ayumi z dziećmi. Dawno ich nie widziała...
Mknąc wciąż naprzód powoli w obrębie wzroku zaczynała zaznaczać się ciemna plamka, która była tak właściwie wielką rozłożystą akacją. Lwica przyśpieszyła, by jak najszybciej zaznać chwili spokoju w cieniu i odciążyć swój pysk od dyszenia. Trawy delikatnie muskały jej ciało, zostawiając na sobie jej zapach.
Gdy była już dość blisko zauważyła również rzekę. Akacja rosła kilkanaście metrów od brzegu po drugiej stronie, toteż Vari nie dostrzegła intruza, a zmienny wiatr uniemożliwiał wyczucie jego woni. Zielonooka postanowiła wejść do płytkiego miejsca w rzece i zanurzyć tam swój pysk. Kilka długich łyknięć wody wystarczyło by orzeźwić i zaspokoić pragnienie. Chcąc nie chcąc weszła do wody i przeprawiła się przez rzekę.
Dopiero wtedy jej oczy i nos zarejestrowały obcą postać drzemiącą pod drzewem. Brązowa przerażona ogromną bestią cofnęła się z początku kilka kroków w tył. Obróciła łeb w stronę Lwiej Skały i gardłowo zawyła, by jednocześnie powiadomić strażników i resztę stada o swoim położeniu i o tym co napotkała na swojej drodze. Samica obawiała się dziwnego zwierza toteż zaraz po nawoływaniach wróciła wzrokiem do drapieżnika. Pewnie stała na łapach i wpatrywała się w jego ogromne ciało.


RE: Akacja nad rzeką - Soth - 26-11-2016

A ten tylko kulturalnie sobie drzemał. Jak widać, nad wyraz spokojnie bo nie budził się przez dłuższy czas. Przynajmniej do momentu, aż na łeb nie zwalił się mu dzięcioł, który postanowił nagle zacząć stukać w jego łeb, skutecznie budząc kolosa z jego snu. Kiedy przeciągle ziewał, ptak zwiał na drzewo. Doskonale wiedział, że takie ostrzeganie swojego towarzysza było ryzykowne, bo ten mógł łapą machnąć poirytowany albo zrobić coś gorszego. Hybryda zmarszczyła brew. Ja przysięgam, że chyba kiedyś zabiję tego szczyla, warknął w myślach.
Skoro już się obudził, to dobrze było wiedzieć dlaczego.
No i proszę, długo nie musiał szukać. Brązowa lwica postanowiła skorzystać z uroków przyrody i się napić z rzeki. Soth specjalnie nie był nią zainteresowany. Jest, to niech sobie będzie. Chociaż z chęcią porozmawiałby sobie z kimś inteligentnym, to jednak nie miał zamiaru specjalnie wstawać, by zagadać do niej. Aż tak zdesperowany nie był. Postanowił tylko ją obserwować, co robił i tak ze znudzeniem. Przecież dopiero co się wybudził. Najchętniej to by sobie jeszcze pospał, ciesząc się zasłużoną drzemką po dość długiej podróży. Chyba cały dzień szedł, od świtu, aż do teraz.
- Na wszystkich bogów, ucisz się kobieto, bo jeszcze zmarłych obudzisz.
Nie był zadowolony z tego, że ta nagle postanowiła zwrócić na niego uwagę, a przy tym wydzierać się, jakby zobaczyła ducha. Soth nie był tak straszny, chyba nawet lepiej się prezentował kiedy spał. A ta i ten dzięcioł musieli go obudzić. No i za jakie grzechy? Przecież nic złego nikomu nie zrobił. Chyba, ze wieści rozchodzą się tak szybko, ale w to wątpił. Lwia ziemia zawsze była... dziwna. Nawet jeśli chodziło o ich poziom zainteresowania czymkolwiek poza własnymi dupskami i szerzeniem tej miłości do każdego.


RE: Akacja nad rzeką - Maru - 26-11-2016

Przybiegł tutaj wezwany dziwnym rykiem. Rozejrzał się dookoła, ale nad brzegiem nikogo nie było. Szybko maszerował wzdłuż rzeki, by w końcu zauważyć pod akacją dwie postacie. Obcy czy też sprzeczka lwioziemców? Albo i jeszcze co innego. Podbiegł do parki, żeby lepiej się im przyjrzeć. Jakaś brązowa lwica... i coś przypominającego lwa w paski. Tą brązową kojarzył, była nad Lwią Skałą, więc pewnie tutejsza. A ten drugi? Chwila, moment. Paskowany lew z białą grzywą zabijający lwiątka. Tak mówiła ta hiena, która przyprowadziła Furahę. Paskowany był, ale ta grzywa to za jasna nie była. Zmarszczył brwi. To może być ten dzieciobójca... Chociaż lepiej się upewnić.
- Te, paskowany... To ty jesteś tym odważnym, który rzuca się na bezbronne lwiątka? - Futro na karku i plecach najeżyło się, wszystkie mięśnie miał naprężone i patrzył na osobnika takim niepokojącym wzrokiem, niby ojciec mający zaraz wymierzyć karę swoim młodym.


RE: Akacja nad rzeką - Sigrun - 26-11-2016

Za każdym razem przechadzając się wzdłuż koryta rzeki, miała w swoim zwyczaju obserwować płynącą wodę. Miała nadzieję ujrzeć tam kilka białych łusek, zwiastujących pojawienie się albinotycznego krokodyla. Nie widziała go od dnia, w którym ich ojciec odszedł. Bardzo za nimi tęskniła.
Przeniosła wzrok znad rzeki na okoliczne ślady łap odciśnięte w błocie, przez co miała pewność, że zmierza we właściwym kierunku. Po jakim czasie w oddali zamajaczyły jej czarne sylwetki na horyzoncie. Im bardziej się zbliżała tym wyraźniejszych nabierały kształtów. Przystanęła w pewnej odległości po drugiej stronie koryta rzeki. Miała stąd dobry widok na lwiozemców i nietypowego ogromnego lwa w paski. Ależ on ją zachwycił, przyglądała mu się oczarowana. W końcu nie na co dzień widzi się lwy przypominające zebry.


RE: Akacja nad rzeką - Tirune - 26-11-2016

Tirune dobiegł chwilę po Maru i młodej lwicy, która również była na granicy, na miejsce, poza tym zauważył tez poznaną już sobie Vari, oraz obcego, który zapewne był powodem ryku. Tirune od razu ustawił obok Maru się w pozycji gotowej do walki - łapy lekko ugięte,mięśnie napięte błękitne oczy zmrużone, a kły ukazane. Woń obcego wyraźnie wskazywała że nie jest z tych stron, więc lepiej było mieć się na baczności. Sam obcy też wyglądał nietypowo, lew w paski raczej nie był typowym widokiem na sawannie. Z gardła Tirune dobył się cichy, basowy pomruk, a jego ogon w szybkich ruchach przenosił się z jednej strony na drugą.
-Czego tu szukasz?
Spytał niskim, mrukliwym głosem. Jego oczy śledziły ruchy obcego lwa, a ciało było przygotowane aby w każdej chwili rzucić się na nieznajomego.


RE: Akacja nad rzeką - Haki - 26-11-2016

Haki gnał przed siebie na złamanie karku. Ktoś jest w niebezpieczeństwie i to on ma obowiązek temu komuś pomóc.
Kiedy jego oczom ukazało się zgromadzenie, zielonooki od razu rozpoznał w nim Tirune’a oraz Vari. Poza dwójką znajomych był tutaj jeszcze jeden lew jakieś młode oraz…hybryda?
Swego czasu jego ojciec miał na ich punkcie niezłe jazdy. Mówił, że to one, w tajemnicy sterują całym światem, wywołują trzęsienia ziemi, susze,pożary itp. Niezależnie od tego, czy przekonania Tiba mają jakiś sens, to wszystko wskazywało na to, że  pasiasty osobnik jest sprawcą całego zmieszania.
Korzystając z faktu ,że był jeszcze w miarę daleko od pozostałych,Haki przeprawił się przez rzekę, by znaleźć się po tej samej stronie co reszta.
Wygramolił się na brzeg i szybkim truchtem zbliżył się do pozostałych.
-Deme- rzucił na powitanie, jednocześnie kierując pełne podejrzeń spojrzenie wprost na pysk intruza. i Zwalniając do marszu, ustawił się tak, by jego  lewy bok  zasłaniał Vari na wypadek ewentualnego ataku ze strony paskowanego. Pozycja ta była kiepska do obrony lecz Haki nie był zbyt doświadczonym wojownikiem i w takich sytuacjach częściej kierował się emocjami niż zdrowym rozsądkiem. Fakt, że całkiem niedawno brązowa źle go potraktowała, nie grał teraz najmniejszej roli. To że trochę go wkurzyła nie oznaczało, że zasługuje na śmierć.


RE: Akacja nad rzeką - Vasanti Vei - 26-11-2016

Lwica biegła co sił w łapach. Mieszanina zapachów, a później widok połowy stada zebranych wokół jednego punktu wzbudził w niej potrzebę jak najszybszego dowiedzenia się, co też się właściwie stało. Nie czuła krwi, więc widać sytuacja nie była tak tragiczna, jak rysowało się to w jej umyśle.
Nie pytała, kto jest napastnikiem, a kto ofiarą, a jedynie parła do przodu, teraz już spokojnym, dostojnym krokiem. Bez słowa wyminęła całe zbiegowisko, by podejść bliżej powodu całego zamieszania.
Cierpki uśmiech wpełzł na rude lico.
- Deme, Soth - przywitała samca, nieco teatralnie skinąwszy mu łbem. - Dawno cię nie widziałam w naszych stronach. Widzę, że teraz wzbudzasz dużo większe zainteresowanie niż kiedyś. - Powiodła wzrokiem po przerażonych i zezłoszczonych lwich obliczach, wśród których dostrzegła też Sigrun. Ona chyba jako jedyna, oczywiście nie licząc królowej, wymykała się temu wszechobecnemu napięciu. Vasanti ciepło uśmiechnęła się do córki, ale trwało to tylko chwilę, bo rychło znów utkwiła spojrzenie z tyglewie. - Cóż cię dziś do nas sprowadza?