Król Lew PBF
Górna Część Wąwozu - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Lwia Ziemia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=181)
+---- Dział: Wąwóz (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=38)
+---- Wątek: Górna Część Wąwozu (/showthread.php?tid=145)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31


RE: Górna Część Wąwozu - Amani - 29-05-2015

- To juz przynajmniej wiem dlaczego tak sceptycznie podchodzisz do zabawy, ale pamiętaj, że odkąd odeszły hieny z Cmentarzyska Słoni nie roi się już tutaj od hien, jest to potencjalne bezpieczne miejsce. Nie miałam nigdy takiej sytuacji jak ty ale miałam dużo więcej innych złych zdarzeń o których wolę nie mówić, nawet myśleć. Swoim uśmiechem próbuję tuszować tą wojnę, która rozgrywa się w moim sercu, dlatego chcę to tuszować zabawą, żeby się nie nudzić i o tych zdarzeniach nie myśleć.
Nagle zasmucona lwica położyła się pod drzewkiem i zaczęła płakać.


RE: Górna Część Wąwozu - Tirune - 29-05-2015

-Tu nie chodzi tylko o hieny. Tu podałem tylko przykład aby pokazać CI że zabawa to błąd który nie raz kosztuje życie. Poza tą o której wspomniałem miałem wiele takich sytuacji, ponieważ moje byłe stado mieszkało na niebezpiecznych terenach. Widziałem nie raz jak lwiątka są rozszarpywane przez sępy, dorosłe lwy są taranowane przez słonie, tak jak moi rodzice. Dlatego nauczyłem się jak żyć i przetrwać. Gdy chciałem jeść jadłem, gdy byłem spragniony piłem, gdy chciałem odpocząć odpoczywałem w bezpiecznym miejscu, gdy chciałem spać znajdywałem sobie bezpieczną jaskinię i spałem. Żyłem tak by nie musieć żałować swych błędów, a jednocześnie aby czuć się zaspokojonym. Ukrywanie czegokolwiek nie ma sensu bo i tak to przynosi tylko gorsze skutki, lepiej jest się wyżyć w trakcie polowań lub walk, lub po prostu pogodzić się z tym co było i co jest. Czasu nie cofniemy.
Powiedział cicho ze zmarszczonymi brwiami. Zignorował fakt iż lwica nagle z niewiadomych powodów się rozpłakała, po prostu podszedł do 2 drzewa i wygodnie się położył w jego cieniu i oparł pysk na swoich łapach.


RE: Górna Część Wąwozu - Amani - 29-05-2015

Lwica wstała i chłodnym glosem przez łzy powiedziała do Tirune
- Muszę się przejść... Avare.
I poszła...


RE: Górna Część Wąwozu - Tirune - 29-05-2015

-Avare.
Powiedział cicho. Widząc że obecnie jest sam postanowił ruszyć dalej. W końcu jeszcze nie znał wszystkich tutejszych terenów, a w końcu lwia ziemia była słynna ze swoich dużych, osłonecznionych terenów. Przeciągnął się mocno po czym ruszył szybkim tempem przed siebie.


Z./T.


RE: Górna Część Wąwozu - Kami - 31-05-2015

Otworzyła powieki, sen wciąż ciążył na nich więc zrobiła to powoli. Zdawało się jej czy słyszała kogoś? Wolno rozchyliła paszcze ziewając przepastnie, by zaraz potem oblizać poorany nochal sinym rozdwojonym lekko jęzorem.
Gdzie to.. ah no tak Lwie Ziemie. Gdzie indziej mogłoby być tak nudno i bezpiecznie. Przekręciła się na bok i rozciągnęła łapy z trzaskiem, by zdmuchnąć następnie włosy z oczu.
- O japier** jakie nudy.- Mruknęła nakrywając oczy łapskiem. Jak tak dalej pójdzie, to zdechnie, a na nagrobku wyryją jej "przyczyna śmierci: zanudzona na śmierć." W jednej chwili zerwała się do siadu i wstała zamiatając ogonem ziemie, aż wzbiła w powietrze niewielki obłok kurzu. Tylko gdzie by tu się udać?

Uniosła kitę i puściła bąka, a niech się błąka.
- Pff..- I poszła sobie.
ZT


RE: Górna Część Wąwozu - Nathaniel - 06-06-2015

Widząc, że młody lampart zgadza się na zaprowadzenie ich do docelowego miejsca, Nathaniel był już w pełni gotowości. Nawet się nie fatygował by zapytać, po co właściwie ten medyk jest tak potrzebny. I tak z czasem wszystkiego się dowie. Spojrzał na siostrę, a pochwyciwszy jej wymowne skinięcie głową, ruszył za Kifo, który już maszerował w kierunku groty medyka.
/ zt


RE: Górna Część Wąwozu - Eyre - 27-07-2015

Coś jej mówiło, że ta droga, chociaż przebiegająca skrajem nad wąwozem, będzie jedyną i słuszną. Instynkt prowadził ją przed siebie, ale oczywiście uważała, by nie postawić łap zbyt blisko krawędzi. Niby nie była rozsądna co do kwestii wyboru trasy i czemu akurat zmierzała w kierunku sterczącej skały jawiącej się na linii horyzontu, nie mniej jednak nie przestawała wędrówki w nieznane. Może niekoniecznie, miała wrażenie, że kiedyś już tu była. Bardzo możliwe, na swoim karku przedźwigała trzy lata egzystencji i w poszukiwaniu zwierzyny mogła rzeczywiście zakręcić się tu i ówdzie. Srebrne oczy wypatrywały raz po raz również niebezpieczeństwa, gdyż już dawno przestała myśleć o przyjemnych niespodziankach. Chociaż tak szła krok w krok, to malowniczy widok przed nią nie zmieniał się. Najwyraźniej zaginiony skrawek sawanny był o wiele dalej niż przypuszczała.
Zatrzymała się na moment. Dlaczego miała wrażenie, że ktoś ją obserwuje? Zastrzygła uchem i pokręciła łbem, żeby oprzytomnieć. Eh, nie ma to jak podróż w skwarny dzień. Majaki gotowe na zawołanie.


RE: Górna Część Wąwozu - Chawa - 27-07-2015

Przed oczami lwicy pojawiła się młoda lwiczka, która najwyraźniej jej wcale nie dostrzegła. I rzeczywiście, Chawa zbyt była pochłonięta zmierzaniem do miejsca, które wypatrzyła ze Wzgórza. Z bliska wyglądało na jeszcze ciekawsze! Lwiczka natychmiast podleciała do krawędzi, z zaabsorbowaniem dostrzegając, że wąwóz jest znacznie szerszy, niż jej się na początku wydawało. Jeszcze nigdy niczego takiego nie widziała i mimo, że na tych terenach spędziła, jakby nie patrzeć połowę swojego krótkiego życia, wciąż nie poznała wszystkich jego sekretów. Tym bardziej, że wcale nie była nastawiona na zwiedzanie.
Lwiczka podniosła z zaciekawieniem uszy, gdy do głowy wpadł jej wspaniały pomysł. Wychyliła się do przodu, by spojrzeć w dół. Ciekawe, jak wysoko tutaj jest!


RE: Górna Część Wąwozu - Eyre - 27-07-2015

Oho, czyżby z tą manią obserwowania jej pleców chodziło o tą słodką lwiczkę? Przekręciła łbem na bok nie mogąc uwierzyć, że widzi szkraba w tak niebezpiecznym miejscu. Rozejrzała się dookoła, lecz ani nikogo innego nie dostrzegła, ani żadnej innej woni nie wyczuła. Odważna malizna była samiutka, zdana tylko na siebie. Skąd to znała? Nie, nie pozwoli, by kolejne lwie dziecię zgubiło swoich rodziców. Eyre w swoim sercu miała wciąż tęsknotę z powodu utraty najbliższych, i chociaż Zielonooka zdawała się nie przejmować samotnością, to prędzej czy później może poczuć jej gorzki smak.
Jak na przykład teraz wystawiając łebek nad krawędź przepaści.
Będąc sama nie mogła wiedzieć, że takie piękne widoki w dół mogą być niebezpieczne, albo wiedziała o niebezpieczeństwie, lecz z niego kpiła. Nieostrożnie. Uśmiechnęła się w duchu - sama była ciekawskim lwem w latach dzieciństwa, chociaż Alayike przebijała ją pod każdym względem, nawet w tym, by wetknąć pyszczek pod bujną grzywę Mako. Znaczy się lwa, którego imienia już nie pamiętała, tylko samo zdarzenie.
Trzeba było działać natychmiast. Samo zagadanie mogłoby się skończyć dekoncentracją lwiczki, chwilą nieuwagi i zjechaniem w dół. Zdecydowała się na nieco gwałtowniejsze, lecz pewniejsze rozwiązanie. W dwóch susłach doskoczyła do małej ślicznotki i pochwyciwszy za fałdkę na karku uniosła ją, żeby cofnąć się o kilka metrów do tyłu. Tam, gdzie przed chwilą stała Zielonooka, osunął się fragment ziemi. Niemal natychmiast postawiła samiczkę na ziemię.
-Uff... -westchnęła z ulgą, po czym schyliła nieco łeb ku towarzyszce, która jak do tej pory była samotna- ... wszystko w porządku?
Nie miała zamiaru jej przestraszyć, jeszcze tego by brakowało. Stres i życia kres.


RE: Górna Część Wąwozu - Chawa - 27-07-2015

Eyre złapała ją w odpowiednim momencie, bo właśnie Chawa, zbyt mała, aby dojrzeć wszystko, co znajdowało się w dole, wychyliła się jeszcze bardziej, aby się o tym przekonać. I, jak się okazało, było tu całkiem wysoko! Nie myślała jednak za bardzo nad tym, co robi i prawdopodobnie, gdyby nie poczynania lwicy zleciałaby w dół, nie mogąc utrzymać równowagi.
Nie spodziewała się, że ktokolwiek tutaj jest. Nie spodziewała się tego, że ktoś go tu pochwyci. To było tak dziwne, tak dawno nie doznawała tego uczucia. I mimo, że teraz wpatrywała się swoimi miętówkami w ślepia lwicy, która ją uratowała z wielkim zaskoczeniem, w środku czuła takie dziwne ciepło. Tylko mama łapała ją za skórę na karku. Zazwyczaj podczas wypraw w poszukiwaniu ziół, kiedy mała towarzyszyła medyczce, później jednak nie dawała rady już przebierać małymi łapkami.
Zamrugała parę razy ślepkami, kiedy usłyszała jej głos. Równocześnie, w jej głowie rozbrzmiał zbolały głos Waziwu. Nie mogłaś przechylić się nieco bardziej? Tak blisko do końca moich cierpień...
Tak, jak zazwyczaj i niemal podświadomie kompletnie olała słowa lwa, za to pokiwała łebkiem w stronę szarookiej lwicy. Następnie przeniosła wzrok w miejsce, w którym jeszcze przed chwilą stała. Dostrzegła wyłamany fragment ziemi, co przyprawiło ją o krótki dreszcz. Teraz wiedziała, że nawet nie musiała się już bardziej wychylać, aby życzenie Waziwu mogło się spełnić. Spojrzała na powrót na lwicę.
- Kim jesteś? - zapytała swojej wybawicielki, lekko przekrzywiając łepek na bok.


RE: Górna Część Wąwozu - Eyre - 27-07-2015

Ah, zakochałaby się w miętówkach, gdyby nie to, że to wszak obce dziecko. Nie wiadomo do kogo należało, nie wiadomo co go skłoniło do podjęcia tak ryzykownej obserwacji (oprócz ciekawości), i czemu nikt nie powiedział mu o grożących konsekwencjach pięknych widoków. Najważniejsze, że mała samica była już bezpieczna, przynajmniej na ten moment. Ostrożnie przeniosła wzrok z jej oczu na całość: na łapki, ogon, ciałko - wyglądała w porządku, chociaż kurz na futerku mógł świadczyć, że minimum cały dzień była na nogach i nikt nie zadbał o jej higienę.
Z zamyślenia analitycznego wyrwała ją sama lwiczka. No tak, jakaś obca dorosła wtargnęła w jej życiorys bez zapowiedzi i bez imienia. Przydałoby się chociaż to drugie naprawić, zanim będzie za późno i narodzą się podejrzenia co do zamiarów.
-Nazywam się Eyre -odpowiedziała spokojnym głosem, bez cienia wahania; po czym za moment sama zapytała, może nie do końca ujmując w tych samych słowach co malizna, ale w podobnym celu- zdradzisz swoje imię?
Zniżyła łeb, jakby chcąc skryć być-może-pozyskane dane dotyczące miana lwiczki przed resztą świata. Kto wie - nie każdy lubił się przedstawiać, a z drugiej strony nie zamierzała nadawać jej imienia tylko z powodu braku nazewnictwa. Poza tym mogłaby obrazić Zielonooką istotkę wymyślonym przydomkiem, ponieważ podobnie jak stereotypy źle użyte mogą zranić bardziej niż cios łapą w pysk.
Ponownie uniosła wyżej głowę wypatrując ruszających się bądź przyczajonych w krzakach albo za skałami sylwetek lwów, lecz nic takiego nie widziała. Może zmęczenie pogorszyło jej pole widzenia? Albo rzeczywistość była i dla tej lwiczki okrutna. Jak to możliwe, by coraz częściej dochodziło do takich wypadków? Musiała wiedzieć, czy ta brutalna wizja w jej głowie była prawdziwa, a jedyne źródło informacji było tuż obok niej. Tylko... jakby zapytać, żeby jej nie urazić?
Dawno nie miała do czynienia z kruchymi, wrażliwymi, ale i niekiedy bezczelnymi dziećmi z lwią krwią w żyłach.
-Gdzie są Twoi opiekunowie?
Zapytała jak najmniej podejrzliwie, jak najmniej sucho i bez okazywania drgania głosu ze zmartwienia. A i to nie było proste, tak bardzo przypominała sobie własną historię, a przecież mogło być zupełnie inaczej. Niekoniecznie lepiej, lecz inaczej.


RE: Górna Część Wąwozu - Chawa - 29-07-2015

- Eyre. - powtórzyła za nią cicho, nie wiadomo czy po to, aby lepiej zapamiętać to imię, czy też z powodu jego niezwykłości. W końcu znacznie odbiegało ono od imion osób, które dotychczas zdołała poznać. Ciekawe, czy jego nosicielka będzie tak samo wyjątkowa jak owo imię.
Słysząc jej pytanie, pokiwała łebkiem twierdząco.
- Tak, jestem Chawa. - przedstawiła się, a prawie że wypluła to imię z pyska. Wcześniej jeszcze z nim walczyła, w końcu nadał jej to imię Waziwu, a jej prawdziwe brzmiało zupełnie inaczej. Jednak nie śmiała już używać miana, którym obdarzyła ją jej matka. Czuła, że już nie należy ono do niej. Tym bardziej po tym wszystkim, co medyczka musiała przecierpieć przez nią. Swojego obecnego imienia nienawidziła. I to nie tylko dlatego, że to właśnie Waziwu je wymyślił. I nie tylko dlatego, że oznaczało ono wszy, paskudne robaki, które odrażały każdego. Dlatego jednak, że po głębszym zastanowieniu czuła, że to imię bardzo do niej pasowało. Nie wyobrażała sobie tytułować się inaczej.
Krótko jednak lwiczka zastanawiała się nad tym, gdyż skupiała się na lwicy stojącej przed nią. I kiedy Eyre rozglądała się dookoła, wypatrując osób, z którymi mała mogła przybyć, ona, niemal idealnie małpując zachowanie lwicy, zrobiła to samo. Wzrok lwiczki padł na lwicę ponownie dopiero wtedy, kiedy mała usłyszała jej kolejne pytanie.
Chawa wcale nie uważała, aby to pytanie było jakies mocno wścibskie, zadawał je niemal każdy, kto ją spotykał. I nie dziwiła się. To przecież oczywiste, że małe lwiątka nie mogą się samotnie błąkać po tak rozległych ziemiach!
- Jest Waziwu, ale on raczej nie jest moim opiekunem. Wcześniej byłam z Kifo, ale on poszedł spać. I jeszcze była ta lwica z oczami o różnych kolorach, ale gdzieś poszła, a później ja sama poszłam, bo zobaczyłam to. - wyjaśniła, ostatecznie wskazując łapką na wąwóz. W głowie usłyszała niechętne pomruki swojego "stróża", który wyjaśniał jej, że przecież właśnie bardzo dobrze się nią opiekuje i bez niego już dawno by nie żyła, jednak ona kompletnie go nie słuchała. Patrzyła za to na szarooką lwicę z wyczekiwaniem, mimo, że nie wiedziała sama, co chciała z jej strony usłyszeć.


RE: Górna Część Wąwozu - Eyre - 29-07-2015

Po raz pierwszy spotkała się z takim imieniem dla lwa. Znaczy nie to, że brzydko brzmi, tylko także znała znaczenie tego słowa. Aż tak lwiczka nie była zaniedbana, by ganiały wszy i od tego dostała takie miano. Zresztą musiałaby się jej dokładniej przyjrzeć, z drugiej strony nie są sobie znane, by aż tak sobie ufać. Mała mogłaby źle zrozumieć intencje, gdy Eyre zechciałaby ją "wykąpać", o ile przemogłaby się do takiego gestu. Wiadomo, iż gdyby to było jej kocię, to zupełnie inna sprawa...
Rozmówczyni chętnie też opowiedziała o tym, kto do tej pory sprawował nad nią pieczę. Lwica aż skrzywiła pysk. Najwyraźniej to nie byli prawdziwi opiekunowie, skoro pozwolili małej lwiczce wędrować samotnie po niebezpiecznych terenach. Musiała zdecydować, co zrobić z malizną. Nie miała praktyki z lwiątkami, teoria nie zawsze współgrała z wiedzą nabytą. Najlepiej byłoby odnaleźć wspomniane lwy lub osobniki o takich imionach lub elementach charakterystycznych, wtedy oddałaby im zgubę. Chociaż z drugiej strony, Miętowooka tak ją zauroczyła swoją osóbką, że coraz mniej chętniej "pozbyłaby się" małej samiczki. Może gdyby pozostali wobec siebie bezimienni, to łatwiej byłoby o rozstanie?
Wyprostowała się w kręgosłupie siedząc na przeciwko towarzyszki. Już wie, co zrobi. Przyglądając się małej Podróżniczce zadecydowała oficjalnym tonem:
-Od dziś możesz na mnie polegać, Chawa. Nauczę Cię wszystkiego, co potrafię. A jeśli uznasz, że to za mało - znajdę dla Ciebie odpowiednich opiekunów. Zgadzasz się na taki układ?
Może nie tryskała entuzjazmem, lecz głos podobny niemal do Krystyny Czubówny mógł uspokoić i zapewnić, że nie zrobi jej krzywdy. Nawet jak będą wspólnie spędzać czas to tylko dla dobra lwiczki. Dlaczego los tego brzdąca zaczął ją obchodzić? Otóż doszła do wniosku, że szkoda byłoby utraty cennego Dziecka Afryki, które w tak młodym wieku nie tylko nie lęka się niebezpieczeństw, lecz bardzo ładnie wysławia się, ma już dość dobrze ukształcony charakter. I zdawać się mogło, iż oczęta Chawy są identyczne jak te należące do matki Eyre. Tak jakby odwróciły się rolami - miała okazję na zadośćuczynienie za ten jeden moment nieposłuszeństwa.


RE: Górna Część Wąwozu - Chawa - 30-07-2015

Przypatrywała się Eyre z zaciekawieniem, a kiedy ta zaczęła mówić, Chawa słuchała jej z niesłabnącym zainteresowaniem. Na koniec przechyliła łebek na bok, nie do końca rozumiejąc intencje lwicy. Dlaczego zainteresowała się jakąś zupełnie obcą, nieznajomą jej lwiczką? Przecież równie dobrze mogłaby pójść, tak jak i cała reszta. A jednak stała tutaj.
- Dlaczego? I... co to znaczy? - zapytała, nie rozumiejąc do końca "układu", jaki proponowała jej lwica. W końcu, skoro ma się na coś zgadzać to musi wiedzieć, co to jest, prawda? Ona chce się Tobą zająć. Czy to takie trudne? Usłyszała znudzony głos Waziwu i zastrzygła uchem.
- Zająć? Dlaczego? - zapytała go, jednak jak zawsze, wypowiedziała słowa na głos. A bo ja wiem? Nie siedzę w jej głowie, tylko w Twojej. Może nie ma co ze sobą zrobić, tak jak ty. Lwiczce wystarczyła taka odpowiedź, jednak postanowiła zaczekać na słowa lwicy. Nie rozumiała w ogóle idei "opiekunów". Kiedyś była z mamą, ona się nią zajmowała. Czy przez to była jej opiekunką? Później Kifo bawił się z nią i spędzał z nią czas, to on był jej opiekunem? Jeśli tak, to nie chciała innych, bardzo jej się podobało spędzanie czasu z lampartem.


RE: Górna Część Wąwozu - Eyre - 30-07-2015

Bystra dziewczynka. Najwyraźniej wie, by nie ufać obcym, zwłaszcza, gdy mają do zaoferowania coś dziwnego. Nie pozostało więc nic innego jak powiedzieć, co to wszystko znaczy. Skinęła łbem, że wyjaśni o co biega dorosłej lwicy.
-Układem nazywa się zawarcie um-... -urwała, bo to przecież tłumaczy małemu dziecku, a nie dorosłemu; trzeba użyć jak najprostszych słów- Albo inaczej. Powiedzmy, że zależy Ci na czymś, co może dać Ci druga osoba. W tym przypadku to byłoby bezpieczne schronienie, jedzenie, możliwość nauczenia się nowych rzeczy. Ta druga osoba także chciałaby coś otrzymać od Ciebie. Znów w tym przypadku jest to towarzystwo. Jeśli obie strony, czyli Ty i ja, zechciałyby wymienić się tym, czego pragną, a co mają przeciwne strony - mogą zgodzić się na układ. Istnieje on tylko wtedy, gdy rzeczywiście obie strony zapewnią spełnienie obowiązku, jakim jest ta wymiana. Układ, inaczej też zwany umową, może trwać tak długo, jak zdecydują obie strony. Na zawsze lub przez określony czas.
Uhm, chyba nie jest najlepszą rozmówczynią z dziećmi, faktycznie dało się to usłyszeć przy odrobinie zbyt profesorskim podejściem do zagadnienia. Jednakże miała do czynienia z niezwykle bystrym lwiątkiem, miała nadzieję, że zrozumie. A jak nie - będzie tłumaczyć do oporu.
Inna sprawa, że Chawa chciała wiedzieć, dlaczego Eyre zdecydowała się na taką propozycję. Tu już mniej dyplomatycznie, bardziej od serca powiedziała Miętowookiej:
-A dlaczego chciałabym się Tobą zająć? Cóż... wędruję samotnie od ponad dwóch lat po różnych zakątkach Afryki, zazwyczaj dla jedzenia. Gdybyś zgodziła się na moje towarzystwo, wypełniłabyś pewną pustkę w moim sercu.
W tym miejscu nawet przyłożyła łapę do piersi, tak jakby ją zakłuło w tym miejscu. Koniec rozczulania się nad sobą. Odchrząknęła. Rozklejanie się przy dziecku nie jest czymś rozsądnym. Traci się w pewien sposób autorytet.
-Przemyśl to sobie, Chawa. Jeśli będziesz mnie szukać, będę na wzgórzu, o tam. Zacznę od poszukiwań Twoich poprzednich opiekunów.
Wskazała skinieniem łba na pagórek, z którego miałaby niezły widok na wszystko. Oczywiście nie mogła zmusić młodej samiczki na podróż z nią, musi sama podjąć decyzję. Zaraz też udała się na pagórek, na którym podjęła trop, iż stamtąd przybyła mała lwica.

z tematu