Król Lew PBF
Górna Część Wąwozu - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Lwia Ziemia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=181)
+---- Dział: Wąwóz (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=38)
+---- Wątek: Górna Część Wąwozu (/showthread.php?tid=145)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31


RE: Górna Część Wąwozu - Serret - 23-08-2015

- Dobrze, Amani, miło cię poznać - odparła wesoło. - Tak, one są już duże, ale wciąż się o nich martwię, sama rozumiesz - dodała w odpowiedzi na jej kolejne słowa. - Ale bardzo dziękuję za słowa otuchy!
Wcześniejsze doświadczenia karakalki teraz znajdywały swoje potwierdzenie. Nowo poznana Lwioziemka zachowywała się tak jak dotychczas poznani członkowie jej stada - innymi słowy, była pozytywnie nastawiona do Serret. To się chwali! Srebrni chyba nie mogli sobie wymarzyć lepszych sojuszników.
Fioletoowooka zaczęła się zastanawiać, na czym to stanęło w rozmowie z Fuko i wtem zdała sobie sprawę z tego, że ta dwójka najwyraźniej była tu umówiona, a ona stanowi tu przysłowiowe piąte koło u wozu. A raczej przyszłoby jej do głowy takie porównanie, gdyby tylko wiedziała, czym jest koło. I wóz.
Kotka odchrząknęła, postawiła uszy i, na moment skierowawszy swe spojrzenie na wschód, czyli tam, gdzie znajdowały się tereny jej ukochanego stada, uniosła wzrok na lwy. Skoro żadne z nich nie wie, gdzie podziewają się jej zguby, to zapewne ich tu nie ma. Zdążyła już odpocząć, teraz należało iść dalej - może oni po prostu zabłąkali się gdzieś na własnych ziemiach?
- To może ja już nie będę przeszkadzać? - zasugerowała, po czym uczyniła krok w stronę, w którą miała zamiar zmierzać.


RE: Górna Część Wąwozu - Amani - 23-08-2015

-Oh. Nie przeszkadzasz nam, naprawdę miło było poznać kogoś nowego po tak długim czasie siedzenia w grocie medyka. Choć w sumie to nie bardzo rozumiem twą troskę. Nigdy nie miałam młodych, nawet podopiecznego, a chciałabym bardzo. Swoje lata już mam, a trzeba by przedłużyć ród pradziada Simby. - i znów przypomniał jej się Mufasa i te słowa, które wypowiedział do swego syna. Kolejny raz posłała jej ciepły usmiech.
- Lecz skoro musisz już iść, życzę powodzenia w poszukiwaniach. Jakbyś chciała kiedyś jakiegoś towarzystwa, zawsze możesz do mnie przyjść.


RE: Górna Część Wąwozu - Machafuko - 23-08-2015

Fuko nadstawił uszy u słuchał dokładnoe co Serret ma mu do powiedzenia. Święte Ziemie? Cóż to za stado? Był ciekaw co dokładniej się kryje pod tym określeniem, jednak nie wtrącał się, aby nie przerywać karkalowi. Mógłby ją wybić z rytmu, sprawić że by utraciła wątek, a tego by nie chciał. Czyli ci Srebrni nie lubią obcych i lepiej przemieszczać się między granicami? Dobrze, tak też będzie czynił.
A Zachodni? Wyglądało na to, że stanowią najbardziej skrytą grupę, niebezpieczną? Bo i jak inaczej interpretować zsanie, że mało kto się tam zapuszcza? Jednak wyglądało na to, że nie wyściubiają nosa poza swoje tereny. Szary był ciekaw jednych i drugich - kiedyś z pewnością ich odwiedzi, jednak nie teraz. Za mało jeszcze wiedział, a nie chciał skończyć zaatakowany przez grupę innych lwów, czy przodkowie wiedzą jeszcze czego.
Wtem i on wyczuł znajomy zapach. To ta lwica, którą przytargał do groty medyka. Dość dziwny zbieg okoliczności, czyżby go śledziła, nie podobało mu się to wcale. Wątpił, że ma złe intencje, ale nie lubił jak ktoś za nim łaził. Może jednak chodzi o coś ważnego? Zachował więc kamienną twarz i odpowiedział krótkim "witaj".
Samice poczęły ze sobą rozmawiać. Przy okazji dowiedział się jak ma na imię kontyzjowana lwica i że jest strażniczką tych ziem. Uśmiechnął się pod nosem. Możr chodzi o to, że wysłano ją, aby zasugerowała samcowi, aby opuścił te tereny? Gościnność ma swoje granice. Tak jednak nie było. Amani jakby polowała na kogoś żeby urządzić sobie pogawędkę. Dość zabawna sytuacja.
Nagle Serret powiedziała coś dziwnego, że w czymś przeszkadza i musi sobie iść. Zdumiony samiec spojrzał na nią swoimi oczyma i rzekł z wyraźą nutą dezorientacji w głosie:
- Przeszkadzać w czym? - Kopletnie nie zrozumiał sugestii Serret i motywacji, które nią kierowały. Gdyby zrozumiał o co chodzi, pewnie wybuchłby śmiechem. No ale karakal nie mógł wiedzieć, że samiec właściwie nie zna Amani, tylko tyle co spędzili razem w grocie i nie można powiedzieć, aby tamte rozmowy między nimi były zbyt udane.
- Ona ma rację, zostań, w niczyn nie przeszkadzasz - odpowiedział łagodnie. Miał do niej jeszcze kilka pytań i szkoda byłoby ich nie zadać.
- A możesz mi opowiedzieć o swoim stadzie, kim jesteście? Nie często się spotyka grupy lwów żyjące z innymi gatunkami. Nie jesteście chyba zwykłym stadem, skoro gromadzicie wokół siebie różne zwierzęta? - Istotnie to najbardziej interesowało lwa, Sebrni wydawalo się być jakimś ewenementem, grupą dziwną, a przez to ciekawą - o ile jego przypuszczenia były słuszne.


RE: Górna Część Wąwozu - Serret - 23-08-2015

// Spadam od was, bo nie będzie mnie za bardzo przez kilka dni, nie chcę was blokować. ^^' //

Czarnoucha zatrzymała się wpół kroku. Odwróciła się z powrotem ku dużym kotom, a jej mina, wcześniej tryskająca radością, teraz wskazywała na zgoła odmienne odczucia.
- Och, tak, młode i podopieczni to wspaniała sprawa. Przynajmniej dopóki są obok ciebie.
Karakalka odwróciła wzrok. Nie chciała rozgrzebywać przeszłości, bo ta nie zawsze była tak kolorowa, jak można by się było tego spodziewać, patrząc na optymizm Serret.
- Bardzo cię dziękuję, Amani. To niezwykle miłe z twojej strony - odrzekła na jej słowa, starając się nie dawać po sobie poznać, że powoli zaczynały ją ogarniać niezbyt pozytywne emocje.
Teraz już naprawdę chciała odejść, chwilę pobyć sama, ochłonąć, by zaraz wrócić do swojego typowego dobrego humoru. Jednak szary, jak widać, miał wobec niej inne plany, a ona nie miała serca mu odmówić - zwłaszcza że zachęcał ją do opowiedzenia o swoim stadzie, a to mogłaby robić godzinami. Usiadła więc przy nim z powrotem i uniosła łeb.
- Tak, w istocie, Srebrni stanowią fascynującą mieszankę różnych gatunków zwierząt. Większość stanowią lwy, jak łatwo się domyślić, ale jestem tam też ja, jest Samiya - serwal, byli też i inni... Lecz nie każdy został. Widać są osoby, które nie są przystosowane do życia w grupie. Ale ja jestem już długo, żeby nie powiedzieć, że od samego początku. Odnajduję się tam jak nigdzie indziej. To mój dom, moja rodzina.
Uśmiechnęła się - trochę z przymusu, a trochę dlatego, że rozmowa o jej stadzie wpływała na częściowy powrót pogody ducha.
- Ja naprawdę już pójdę. Bardzo dziękuję za gościnę! Do zobaczenia!
Podniosła się z miejsca, skłoniła się tej sympatycznej dwójce i niebawem oddaliła się ku ziemiom tych, którzy uznali Księżyc za swoje bóstwo.

Z/t


RE: Górna Część Wąwozu - Amani - 23-08-2015

Tutaj lwica zgadzała się z Fuko, mieszanka wszystkich gatunków zwierząt zebranych w jednym stadzie, ciekawe i dość niezwykłe. Szczerze mówiąc, Amani nie była nigdy na innych terenach stada niż Lwia Ziemia ( nie licząc tych kilku chwil na SK). Z zasady jej się wyobrażały same lwy w stadzie gdy mijała jakieś podczas swojej wędrówki na LZ. Gdzieś mógł się przeminąć jakiś inny gatunek, ale raczej nigdy nie był to ktoś ze stada. Sama chciała dołączyć do stada gdzie była jej rodzina od zawsze i nigdy w opowiadaniach matki, nie było kogoś innego niż lew.
- Do zobaczenia! - Krzyknęła w stronę odchodzącej Serret. Odwróciła się w stronę Fuko i położyła na przeciwko dając pożądnie odpocząć łapie.
- Co już nie mogłeś wytrzymać w jaskini i udałeś się na spacer? - dodała z nasympatyczniejszym uśmeichem jaki miała w zanadrzu.


RE: Górna Część Wąwozu - Machafuko - 24-08-2015

Przez chwile cieszył się, że udało mu się zawrócić karkala, ale jak się okazało nie na wiele się to zdało. Cóż nie dowiedział się niczego konkretnego. Serret tylko potwiedziła jego słowa nie dodając od siebie wiele więcej - jedynie to, iż większość Srebrnego Księżyca stanowią lwy. Widać będzie musiał spotkać kogoś innwgo, kto zaspokoi jego ciekawość. Jakaś jego część zauważyła zmianę humoru samiczki, ale zognorował to, nie wydało się mu to ważne, a może inaczej - jego umiejętności dotyczące empatii nie były zbyt rozwinięte i po prostu ignorował pewne zachowania, emocje jakimi dzielili się z nim obcy, albo je wyolbrzymiał. Tutaj miał miejsce ten pierwszy przypadek.
Serret chciała odejść. Fuko dziwił się, że samica jakby zapomniała o umowie jaką zawarli, ale właściwie było mu to na rękę; dowiedział się nieco, nie musząc za to płacić. Bardzo podobała mu się ta "wymiana". W sumie to też nie wiedział, czy byłby w stanie wyciągnąć coś z karkala, bo jego rozmuwczyni widocznie robiła kółka wokół tematu, nie zahaczając o sedno. Przy lakoniczności, bezpośredności i prostocie wyrazu samca, to było irytujące, ale nic strasznego. Machafuko zachował przyjazny wyraz pyska, zresztą i tak nie miał powodów, aby odnosić się wrogo do Serret.
- Bywaj - rzekł do odchodzącej samicy i teraz skupił swoją uwagę na drugiej lwicy.
- Kazali ci mnie pilnować? - spytał bezpośrednio. Nie miał by im tego za złe, gdyby to okazało się prawdą, ale lepiej wiedzieć takie rzeczy.
Rozciągnął mięśnie karku, napinając je, gdy przechylał pysk raz w jedną raz w drugą stronę.
-Lubię wiedzieć gdzie się znajduje. Poszedłem się rozejrzeć - odpowiedział na jej pytanie. Widząc jej uśmiech także uśmiechnął się nieco, bo czemu nie. Przynajmniej nie traktuje go już protekcjonalnie. Nadal jednak czuć było pewien dystans, z jakim podchodził do niej samiec. Cóż, uważał że jest dziwna, a przynajmniej takie wrażenie odniósł z sytuacji w grocie, ale też nie czuł dyskomfortu przebywając z nią, ot po prostu nieco ostrożniejsze podejście.
- Czego chciałaś tam przy rzece? - Starał się nie brzmieć oschle, jednak nie bardzo mu to wychodziło.


RE: Górna Część Wąwozu - Amani - 24-08-2015

-Nie. - odpowiedziała, krótko i szybko na pytanie. - Byłam u przywódcy, nie mówiłam mu bezpośrednio o tobie, jestem pewna, że Fel już to zrobiła. - dodała i przeciągnęła się. Jej kręgosłup szczyknął przy przeciąganiu, zdecydowanie za długo leżał w tej grocie. Jako ruchliwa lwica bardzo się tam męczyła ciągle leżąc i nic nie robiąc.
- Tak, też lubię znać tereny na których jestem, mimo to jeszcze nie odwiedziłam każdego zakątka Lwiej Ziemi. - Czuć było z daleka, że atmosfera między nimi była troszkę krępująca, Amani starała się stąpać ostrożnie po lodzie, którego nie znała. Czuła dziwną potrzebę odwdzięczenia się Fukowi, w końcu uratował jej życie. Nie chciała go przestraszyć.
- Pogadać. - odparła, luźno. - Myślę, że i tobie i mi przydałby się przyjaciel. - Wrazie czego mogłaby się za nim wstawić, w końcu to ją uratował nie Fel czy Ayumi, tylko ją. Jako strażnik jej zdanie powinno się w jakimś stopniu liczyć.


RE: Górna Część Wąwozu - Machafuko - 25-08-2015

Słysząc jej odpowieź zdziwił się nieco, nie chodziło tu o jakiś szok, a o zwykłą refleksję - która zresztą nie pojawiła się pierwszy raz - jakim cudem przywódca stada wiedząc, że szary tu jest, pozwala sobie, żeby jakiś obcy zwiedzał sobie ich ziemie swobodnie, bez nikogo, kto by choć z ukrycia obserwował co robi. Przecież równie dobrze mógł być szpiegiem, co z tego że uratował Amani, dość prawdopodobne jest, że! po prostu wykorzystał tę sytuację, aby uwiarygodnić swoją historyjkę i zdobyć zaufanie. Fuko ze zrezygnowaniem pokiwał głową. Stopień pewnej lekkości z jaką lwioziemcy podeszli do jego sprawy, był dla niego nie do pojęcia, graniczył z głupotą, albo z skrajną naiwnością ufając tak przybyszom... W sumie na jedno wychodzi. No ale ich decyzja, dla lwa to było wielkie ułatwienie i nie będzie narzekać z tego powodu. Chyba że Amani kłamie i faktycznie chodzi o to, aby pilnować obcego. To dość prawdopodobne, bo nie mógł uwierzyć, że przywódca jej stada postąpił tak nierozważnie.
Jakby nie było, dla samca nie stanowiło to wielkiej przeszkody - złych zamiarów nie ma, ale i tak trzeba uważać co się mówi i jak postępuje.
Mimowolny chichot wydobył się z gardła samca, gdy usłyszał, że strażnik tych ziem nie zna ich w całości. To było dość zabawne. Nie mówił o znajomości każdego kamyka, ale jak dla niego wypadało wiedzieć czego się będzie bronić, znać najszybsze przejścia, skróty, gdyż to od szybkości przekazania informacji zależy jak dobrze stado może się zorganizować, aby odeprzeć niebezpieczeństwo. Jeszcze mógłby zrozumieć to, gdyby Amani była na razie pod opieką innego strażnika i się przyuczała, ale wyglądało na to, że tak nie jest.
Coraz bardziej zaczynał podejrzewać, iż te wszystkie uchybienia, jakie zauważał, są spowodowane tym, że grupa ma kiepskiego przywódcę, który po prostu robi błędy, a nie są przejawem geniuszu, który pod płaszykiem bylejakości krył misterny, dobrze obmyślony plan, co początkowo zakładał.
- Więc możemy zwiedzać je razem. - W jego głosie pobrzmiewała pewna nuta szyderstwa i sarkazmu, a oczy iskrzyły z rozbawienia żartem, którego pewnie samica nie zrozumie. Gdyby Amani znała myśli Fuko, popatrzyła na to zdanie przez ich pryzmat, to dostrzegłaby jak bardzo samiec z niej zadrwił.
Jednakże kolejne zdanie sprawiło, iż pysk samca zatopił się w zadumie. Z pewnością brakowało mi czegoś, m£oże przyjaciela? Rodziny z pewnością, choc tutaj to była tęsknota za jakimś wyobrażeniem, niż za wspomnieniem realnej sytuacji. Oczywiście miał jakieś przygodne kontakty z innymi zwierzętami podczas swoich wędrówek, najsilnejsze wtedy, gdy był w swoim stadzie, gdyby nie to pewnie oszalałby z samotności. To można było porównać do pożywiania się, ale tylko tyle, aby przeżyć. Głód pozostawał, ciągle męczył, a posiłki które przyjmował były tak ubogie, że w konsekwencji zapewniały jedynie minimun energii potrzebej do przetrwania, nie zaspokajając jedak niczego. Może nie uzmysławiał sobie, iż to co czuł było głodem drugiej osoby, ale miał świadomość jakiejś pustki w sobie.
Tylko czemu Amani mówi o tym tak po prostu. To co dla samca było trudne, dla niej wydawało się błachostką, co w jakiś slosób go irytowało. Lubił bezpośredniość, ale poraz kolejny poczuł, że Amani zbytnio się spouchwala, a może to tylko jego wyobrażenia? Może to on jest dziwny, zaplątany w własne problemy, że w sposób dość agresywny reaguje na tego typu zachowania?
Od tych wszystkich myśli huczało mu w głowie, a Amani mogła zauważyć plejade uczuć przewijających się na jwgo pysku, choć dominowało melancholijne zamyślenie. W końcu rzekł:
- Nie wiem, możliwe. Przyjaciele mają to do siebie, że szybko znikają. - Zdanie z pozoru głupie, ale w aspekcie rozpadającego się stada, gdy tych którch uważałeś za przyjaciół znikneli, a jedynie takie doświadczeniw miał Fuko, nabiera większego sensu...


RE: Górna Część Wąwozu - Amani - 25-08-2015

Czuć było w jego głosie sarkazm i żart, uśmiechnęła się i postanowiła odpowiedzieć tym samym.
- No napewno Mako nie będzie miał nic przeciwko puścić obcego z nowo mianowaną kulawą strażniczką na wycieczkę krajoznawczą. - rzuciła pół żartem i pokazała swoje białe kły w uśmiechu. Ufa Fukowi bardziej niż Felce na pewno i wierzy, że raczej nie ma złych zamiarów, ale nie czyta mu w myślach, więc nie wie co mu we łbie siedzi.
- W sumie nigdy nie miałam przyjaciela, moim jedynym przyjacielem był mój brat, ale nie widziałam go od 2 lat, tak samo jak matki. - myśli o rodzinie przyprawiają ją o smutek, na jej pysku pojawił się mało widoczny grymas, ale zaraz potem wóciła do swojej normalnej miny.
- Może chodźmy się gdzieś przejść?? Chodź na dół. - rzuciła i poszła w kierunku mało stromego zejścia w dół wąwozu.

z.t


RE: Górna Część Wąwozu - Machafuko - 26-08-2015

- To przykre - odrzekł na wzmiankę o matce i bracie. Rozumiał co musiała czuć samica, co obudziło w nim nutkę współczucia. Nikt nie powinien być sam. Doszedł do wniosku, że może dlatego lwica zachowywała się tak, a nie inaczej - też niezbyt wiedziała jak rozmawiać z innymi, na co sobie pozwalać, bo nikt jej nie nauczył jak delikatnie postępować z innymi osobami.
Fuko znów się zaśmiał, gdy wspomniała o tym, iż pozwolą mu się poszwędać po okolicy. Taaak, pewnie, powinni jeszcze rozstawić na granicach lwy ktore by spraszały gości, aby mogli sobie pozwiedzać te tereny. No ale nic, podobał mu się ten układ. Wstał i wolnym krokiem podążył za Amani, skoro chce jego towarzystwa, niech je ma, wszak zawsze mogł odejść, jednak strażniczka wydawała się mimo wszystki znać lepiej te tereny, więc Fuko miał nadzieję, że się na coś przyda.

[ Dodano: 2015-08-26, 02:11 ]
Zt


RE: Górna Część Wąwozu - FireLion - 09-09-2015

//W końcu wszyscy tam będziemy, pośród burz piorunów chmur, ja znam drogę tę najkrótszą, wyrażoną poprzez sznur.

Szkoda, że lewki się nie wieszają...//

Przyszedł nad wąwóz. Wiedział, że to jest największa przepaść na Lwiej Ziemi i zarazem idealne miejsce na zrobienie tego. Nie widział już dłużej sensu życia. Wiedział, jaką pierdołą się stał w ostatnim czasie i nie potrafił sobie z tym poradzić. Do tego dochodził jego obecny wygląd, czyli grzywa, a raczej w dużym stopniu jej brak. Dla lwa stracenie grzywy w takim stopniu jest tak samo upokarzające, jak bycie wykastrowanym. (Może nie dla każdego, ale w tym przypadku tak.) Nie chciał nawet spojrzeć w odbicie wody, aby sprawdzić, jak wygląda, bo byłoby to dla niego straszne. Będąc już tu, podszedł nad brzeg wąwozu. Stał tak przez chwilę, zastanawiając się, jak to będzie po śmierci. Mimo że się bał tego, to nie widział innego rozwiązania. Cofnął się na jakąś odległość i z biegu skoczył w dół. Po chwili leżał na dole i nic już nie czuł.

//Jestę trupę, można zabrać kolor.//


RE: Górna Część Wąwozu - Alayike - 15-09-2015

Przybiegła w to miejsce, gdyż właśnie tu prowadził ją trop FireLiona, jednakże nie dostrzegła go nigdzie. Podeszła więc ostrożnie na skraj urwiska, modląc się w duszy by nie stało się to, co miała właśnie na myśli, jednakże niestety, na dole dostrzegła jego ciało oraz nieco krwi. Nie żył, to było pewne, nikt nie przeżyłby takiego upadku. W oczach Alay pojawiły się łzy, gdyby tylko szybciej się tu pojawiła...


RE: Górna Część Wąwozu - Vasanti Vei - 18-09-2015

Mdłości ogarniające królową wzmagały się z każdą chwilą. Powoli stawiała łapę za łapą, co sprawiało jej niewyobrażalny trud. Była osłabiona i miała dość wszystkiego. Potrzebowała opieki, potrzebowała samca... Miał być przy niej w każdy czas, a teraz, gdy naprawdę jego obecność była jej niezbędna, jego tu nie było.
Nieopodal stała lwica, jedna z członkiń jej stada. Zmrużyła oczy. Ach, już wie, która to.
- Alayike? - rzuciła ku niej, niespiesznie ruszając w jej stronę. - Co się stało? - dodała, spostrzegłszy błyszczące łzy w niebieskich ślepiach.
Vasanti usiadła z ciężkim westchnieniem. Najchętniej położyłaby się w jakiejś opuszczonej grocie, ale przecież nie mogła, musiała dokończyć patrol. Obowiązki nade wszystko.
Nigdy nie wyglądała tak marnie - posklejana brudem sierść, nieprzytomne spojrzenie... I ten dość spory już brzuch; odnosiła wrażenie, że nie zaszła w ciążę z innym lwem, ale co najmniej ze słoniem.


RE: Górna Część Wąwozu - Alayike - 18-09-2015

Stała smutna, wpatrując się w dół wąwozu, a konkretniej jej ślepia utkwiły na martwym ciele samca pozbawionego rudej grzywy. Coraz mniej samców było w ich stadzie a to nie wróżyło dobrze stadu, choć do tej pory sobie radziły. Mimo wszystko był to dobry lew, nie zasłużył by spotkała go taka tragedia. Z zamyśleń wyrwał ją głos, który znała, ale nie potrafiła sobie przypomnieć skąd. Podniosła więc łeb i spojrzała na lwicę, która właśnie do niej podeszła. Była to królowa, lecz bardzo się zmieniła, była w zaawansowanej ciąży, lub może po prostu miała sporo lwiątek pod sercem? Alay nie znała się na tym za bardzo, bowiem sama miała ledwo widoczny brzuch gdy nosiła Furahę. Na jej pytanie kiwnęła łbem w dół wąwozu.
-Zaatakowało go dwóch samców ze skąpymi grzywami. Wyrywały mu jego grzywę, mówiąc że mu pomagają. Ruszyłam mu na pomoc, przegoniłam ich... ale za późno. Myślę że on tego nie wytrzymał i się... zabił.- odparła smutno, nie potrafiła bowiem przejść obojętnie obok takiego cierpienia. Była odważna, ale i wrażliwa, więc choć go dobrze nie znała i tak czuła smutek, był w końcu lwioziemcem, jej rodziną.


RE: Górna Część Wąwozu - Vasanti Vei - 19-09-2015

Rudej udało się podnieść i spojrzeć w dół wąwozu, prędko jednak odwróciła wzrok. Długie wpatrywanie się w martwego członka stada z pewnością nie poprawiłoby jej i tak wyjątkowo kiepskiego samopoczucia.
Odsunęła się od krawędzi i położyła się w trawie, starając się skupiać uwagę na Alayike i tym, co do niej mówiła.
- Ze skąpymi grzywami... Czyli to prawda, musimy się bronić - mruczała pod nosem, mrużąc bursztynowe ślepia. - Niedobrze, bardzo niedobrze. Alay, jak tylko kogoś spotkasz, to go ostrzeż. Stado musi wiedzieć, że te plotki o zagrożeniu są prawdziwe. Ja jestem teraz, jak widzisz, trochę... Niedysponowana.
Łeb opadł jej na łapy, a sama lwica skrzywiła się, poczuwszy kopnięcie lwiątka w rozdętym brzuchu. Nigdy nie przypuszczała, że aż tak źle będzie przechodzić ten stan, do którego przecież dążyła od dawna. Musi urodzić i wychować następcę tronu, a jeśli by dłużej zwlekała, to mogłoby być na to za późno...