Król Lew PBF
Polana - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Ziemie Zachodu (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=177)
+---- Dział: Skrawek Sawanny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=46)
+---- Wątek: Polana (/showthread.php?tid=1482)

Strony: 1 2 3 4 5


RE: Polana - Makari - 27-02-2016

Podszedł grzecznie gdy Saix mu kazał. Mógł się przydać. Usiadł i nie oddzywał się nic. Pozwolił w dalszym ciągu załatwiać sprawę starszemu. Nie czekał wiele, a czarny odszedł z ich ziem, oczywiście nie obeszło się bez próżnego narzekania.
- Mnie ciekawi, kto go wychował. - rzekł odprowadzając lwa wzrokiem.


RE: Polana - Saix - 27-02-2016

- Pewnie jakieś półmózgie hieny. - wzruszył ramionami.
Jego sierść od razu opadła, kiedy cwaniaczkujący przybłęda w końcu się stąd ruszył. Saix odprowadził go wzrokiem, uważnie pilnując by czarny lew zniknął z ich terytoriów. Ciemne futro było doskonale widać na tle jasnych traw, więc bez trudu mógł śledzić go wzrokiem.
- Pamiętaj, że z głupimi lwami trzeba stanowczo. Nie dawaj się wciągnąć w ich gierki, bo oni są w nich mistrzami. Zrobią z ciebie kretyna a potem będą się z tego cieszyć. - dał jeszcze radę Makariemu.
Żadna z obelg czy sarkastycznie rzuconych komentarzy obcego niespecjalnie go obeszła. Z resztą co się miał przejmować miauczeniem jakiegoś podlotka przybłędy?
- Trzeba będzie poinformować grupę, że w okolicy pojawił się taki inteligent.


RE: Polana - Makari - 28-02-2016

Uśmiechnął się na odpowiedź czarnego samca, faktycznie zachowywal się jakby półmózgie hieny go wychowały. Gdy już rzekomy inteligent usunął swoje dupsko z terenów ZZ Makari wstał i ruszył dalej na poszukiwanie czegoś do roboty z początku szedł powoli w razie gdyby Saix jeszcze chcial coś powiedzieć i tak się też stało. Kwinął głową, że rozumie.
- Jak tylko napotkam kogoś od razu mu o tym powiem. - rzekł i potruchtał tam gdzie go jeszcze nie było.

z.t


RE: Polana - Saix - 01-03-2016

Spojrzał jeszcze za Makarim. Pokiwał jeszcze głową. Sam miał zamiar powiedzieć każdemu kogo napotka, że w okolicy może się kręcić bezczelny przybłęda.
Potem jednak powrócił na swoją drogę patrolową, znacząc dla pewności jeszcze raz granice zapachem.

zt


RE: Polana - Makari - 01-09-2016

Samiec szedł nucąc sobie pod nosem kołysankę, którą śpiewała mu matka do snu. Pamiętał każdą nutę, każdy dźwięk. Niestety nie umiał zaśpiewać jej tak pięknie jak jego matka, więc tylko nucił. Żwawym krokiem doszli do polany, gdzieniegdzie zaczęły odrastać już od dłuższego czasu rośliny. Gdy doszli do celu samiec zaczął chodzić z łbem nisko w trawie. Jego wzrok nie był najlepszy. Chodził w tą i z powrotem dobre 15-20 min. Wtedy na jego drodze pojawiła się zielona roślinka. Wyrwał ją delikatnie z ziemi i przyniósł do pacjenta i jego medyczki.
- Powąchaj - przystawił złotokotowi karotkę do nosa, sam będzie mógł ich teraz szukać, wie jak pachną i zaraz dowie się jak smakuje. Samiy przyda się natomiast wygląd marchewki.
- Jeśli nie będzie ci smakowało, będziesz mógł to zagryzać mięsem, wtedy łatwiej to przełkniesz - powiedział do niego. Trzeba szukać prostych rozwiązań.

// Nie widzę sensu mieszania do tego Mg no chyba że chcecie to edytuje posta.


RE: Polana - Firrael - 03-09-2016

Idąc za grzywiastym, rudy zdziwił się, gdy pomruki Mglistego wyraźnie przekształciły się w jakąś melodię. Przez chwilę przysłuchiwał się temu z uwagą. Z jakiegoś powodu przypomniało mu to o zgubionej matce i bracie. Ale nie zamierzał się rozczulać. Prychnął cicho i odchylił uszy na bok.
Czuł, jak podłoże pod jego łapami się zmienia. A także zapach otoczenia był wyraźnie inny. Znaleźli się na trawiastej polanie. Gdy lew zaczął węszyć wśród traw. Firrael usiadł i wodził za nim uszami. I tak nie mógł mu pomóc w poszukiwaniach. Za to Jicho nie potrafiła usiedzieć w miejscu i latała kilka metrów nad medykiem. Chyba chciała pierwsza zobaczyć, jak wygląda to "cudowne zioło".
Po dłuższej chwili złotokot usłyszał dźwięk szarpanej ziemi i triumfalny pisk pustułki. Następnie zbliżające się w jego stronę ciężkie kroki. Wstał, gdy korzeń znalazł się tuż przed nim. Przytknął nos do rośliny. Miała dosyć intensywny, słodki, ale też ostry zapach. Przynajmniej w ocenie mięsożercy. Wyczuwalna była też wyraźnie ziemia. No i było to większe niż przypuszczał. Ale już wiedział, że nie pomyli tego z niczym innym. Kiwnął głową i odsunął się, by Samiya mogła to obejrzeć.
- Mam nadzieję, że to umyjemy, zanim będę musiał to zjeść. - Mruknął, marszcząc nos z niesmakiem. Jedzenie korzeni to jedno, ale na gryzienie piachu się nie pisał.


RE: Polana - Samiya - 03-09-2016

Z zainteresowaniem słuchała melodii nuconej przez lwa, zastanawiając się, czy już ją kiedyś słyszała. Jednak nie, pieśni śpiewane jej czy to przez rodziców, czy to przez Serret w żaden sposób jej nie przypominały. Jej czujnym uszom nie umknęło prychnięcie rudego, więc Sami zerknęła na niego z zaciekawieniem. Co jest, czyżby nie podobała mu się melodia nucona przez lwa?
Z początku serwalka podążała parę kroków za brązowym, gdy on zaczął szukać rośliny, ale szybko doszła do wniosku, że to nie ma sensu. Zaczęła iść w innym kierunku, niekoniecznie próbując wypatrzyć roślinę opisaną przez Makariego, co ogólnie obserwując, jakie zioła tu rosną.
Pisk pustułki, natychmiast wychwycony przez cętkowaną sprawił, że dość raźnym krokiem dołączyła do Firraela. Przyjrzała się dokładnie korzeniowi, który, cóż, wyglądał całkiem zwyczajnie. Również się nachyliła nad rośliną, próbując wychwycić jej zapach. Nie miała tak wyczulonego węchu jak złotokot, więc poczuła głównie pewną nutę słodyczy, zapach Firraela, który przecież był tuż obok niej i dość drażniącą nutę piasku oraz ziemi. To ostatnie sprawiło, że zwyczajnie kichnęła, uprzednio jednak odsuwając łeb od korzenia.
Otarła nos łapą.
-Cóż. - odezwała się -Skoro już zdobyliśmy ten korzeń, wiemy jak wygląda i tak dalej, chyba moglibyśmy wrócić na tereny Srebrnych? Tam jest wodospad, spokojnie moglibyśmy wyczyścić korzeń i wtedy go zjesz.


RE: Polana - Makari - 06-09-2016

Dał im oswoić się z rośliną, sam nigdy nie próbował jej. Podać jej komuś na złotej tacy a zjeść samemu to zupełnie dwie inne sprawy. Teoria, a praktyka. Sam osobiście chętnie by jej spróbował. Gdyby nie widział na własne oczy, że to pomogło to nie dałby tego nikomu.
- O ile wiem ziemia w twoim przypadku nie pomoże - starał się zachować humor. Zawsze był wesoły. No były smutne momenty, ale to rzadko i gdy był mały.
- Oczywiście skoro już chcecie wracać, to was nie zatrzymuje. Upraszałbym jednak, gdy już zakończycie kurację, moglibyście przyjść i przekazać mi wyniki? - powiedział do nich. Bardzo ciekawiło go co z tego wyniknie.


RE: Polana - Firrael - 09-09-2016

Firrael zignorował żarcik lwa. A uczynił to z trudem, bo brwi aż mu drgały, by wyrazić zażenowanie sucharem. Powstrzymał się westchnieniem.
- Tak chyba będzie najlepiej. - Odpowiedział Samiyi, gdy zaproponowała powrót na terytorium Srebrnego Księżyca. Oby tylko tam też rosły takie rośliny. Mimo, że się brzydził jedzeniem takich rzeczy, nie mógł się doczekać, by pochłonąć korzeń i przekonać się, czy to przynosi jakieś efekty. W tej chwili nie myślał nawet o smaku. Choć potrafił go sobie wyobrazić, bo to prawie to samo, co zapach.
- Dzięki, że pokazałeś nam tą roślinę. - Zwrócił się do lwa. - Jeśli to zadziała, to wrócę i jeszcze raz ci podziękuję... A jeśli mnie to zabije, to Jicho zadba o to, byś stracił wzrok i w drugim oku.
Pustułka akurat czyściła swoje pióra, ale oderwała się od tego zajęcia ze zdziwionym skrzekiem, gdy usłyszała swoje imię. Firrael chciał, żeby jego słowa zabrzmiały poważnie, ale nie potrafił powstrzymać rozbawionego uśmiechu na koniec. Niech to. Mógł sobie tylko wyobrażać minę medyka.
- Bywaj. - Rzekł i złapał za nieubłoconą część rośliny, po czym zrobił kilka kroków w stronę, gdzie powinno znajdować się terytorium Samiyi. Jicho sprecyzowała jego kurs wzbijając się w powietrze.

/zt prawdopodobnie


RE: Polana - Samiya - 09-09-2016

Sami uśmiechnęła się uprzejmie w reakcji na żarcik lwa, choć jednak bardziej ją rozbawił wyraz pyska Firraela. Powoli uczyła się jego mimiki, zachowań, charakteru i właściwie same jego podejście do lwów ją bawiło. A jego podejrzanie powściągliwy wyraz pyska, nieznacznie tylko pokazujący stosunek rudzielca do mało śmiesznych żartów był pięknym widokiem.
-Jasne - odpowiedziała na prośbę brązowego.
Zaś słowa Firraela rozbawiły ją jeszcze bardziej. Piskowi pustułki zawtórował głośny i szczery śmiech zielonookiej, który poniósł się wśród przestarzałych gnatów. Zwróciła swe rozbawione spojrzenie na lwa.
-Obawiam się, że on nie żartuje - powiedziała nieco konspiracyjnym tonem i z tajemniczą miną skinęła na rudzielca.
-Podążaj za światłem Księżyca, brązowy! - uśmiech nie schodził z jej pyska i choć miała pewne wątpliwości co do leczenia dziwnym korzeniem, to mimo wszystko spotkanie z Makarim było przecież owocne. Skinęła łbem lwu i ruszyła w ślad za złotokotem, prędko wyprzedzając go i prowadząc do domu.
/zt


RE: Polana - Makari - 28-09-2016

Skinął obojgu na pożegnanie. Nie ma co ciekawa z nich parka. Sam zaś oddalił się w dobrym humorze.


z.t


RE: Polana - Kaaivy - 12-11-2016

Świadomość stąpania po znajomej ziemi napawała Kaaivy swego rodzaju spokojem. Sporo czasu minęło, odkąd ostatnio widziała tę krainę. Zdecydowanie nie doszłoby do tego, gdyby nie pewne... niespodziewane zdarzenia. Same myśli o tym wszystkim przepełniały ją irytacją i gniewem. Ale starała się już o tym zapomnieć. Wszakże była znów u siebie. Przynajmniej spodziewała się, że nikt jej nie zabije za to, że sobie zniknęła... Po części nie było to zależne od niej.
Nagle poczuła przypływ zmęczenia. Determinacja do prędkiego powrotu wystarczyła, by całkowicie zapomnieć o tak ważnej potrzebie, jaką jest sen. Teraz jednak nie mogła już oprzeć się wyczerpaniu i padła na ziemię, zatapiając się w gąszczu traw. Przymknęła złote ślepia, wzdychając ciężko. Zasnęła, jednocześnie czuwając, by żaden dźwięk nie umknął jej uwadze. Chcąc nie chcąc wiedziała, że musi zregenerować siły, by ruszyć dalej - tym razem na poszukiwania siostry.


RE: Polana - Yasumu - 22-11-2016

No i dobra, trzeba było rozejrzeć się lepiej po terenach stadnych, zwłaszcza łowiskach, znała już trochę skaliste okolice małej sawanny, ale przecież to zaledwie mała jej część.
Żadna lwica w ciemno nie chodzi na polowania, poznaj lwice, poznaj teren, może któreś miejscówki nadadzą się lepiej na zasadzki? Przechadzała się wśród traw, gdy w oczy rzucił się jej ciemna sylwetka, z początku myślała, że to głaz. A gdzie tam.. poruszał się.. może to chore gnu?
Trzeba to sprawdzić lepiej.


RE: Polana - Eden Sandjon - 22-11-2016

A on wędrował razem z szarą, wszak małe rozpoznanie terenu i to nie tylko stadnego. Szli przez rozległe połacie traw w milczeniu i bez zaczepek. Kiedy jest na nie czas to można, ale tutaj dał spokój samicy, bo w końcu była tutaj w pracy. Jeszcze nie na polowaniu, ale na rozpoznaniu terenu. Widząc jej dziwne zachowanie stanął jak słup soli z jedną łapą zawieszoną w powietrzu. Nasłuchiwał i niuchał... coś co tam było. A było, brązowe futro wyróżniało się wśród słabej zieleni. Zapach też był, choć słaby. Więc to coś musiało tu być już od dłuższej chwili.


RE: Polana - Kaaivy - 23-11-2016

Gdy tylko usłyszała jakieś szmery traw, uniosła łeb ku górze. Było jej o tyle na rękę, że wysoka roślinność ukrywała ją, jednocześnie dając jej widok na teren wokół. Niemalże od razu jej złotym oczom ukazały się dwie sylwetki - biała lwica i brązowogrzywy lew. Zbliżali się w jej kierunku, a ona tylko ich obserwowała. Była pewna, że wiedzieli o jej obecności, jednak nie mogła być przekonana co do ich intencji. Tak czy inaczej, nie znała ich. Z początku łudziła się, że natknie się na kogoś, kogo kojarzyła chociaż z widzenia. No cóż. Szczęście nie dopisało.
Przeciągnęła się, po czym wstała, wreszcie ujawniając się ze świadomością co do ich obecności. Obrzuciła postaci obojętnym spojrzeniem.
- Szukacie czegoś?
Zagaiła z nutą ironii w głosie. Na jej pysku pojawił się lekko cyniczny grymas.
- Hm. Słuchajcie, mam sprawę. Wiecie gdzie znajdę przywódcę Mglistego Brzasku?
Zapytała, ni stąd, ni zowąd, choć w jej tonie wyczuwalna była powaga. Musiała wyjaśnić swoje zniknięcie, a jeśli znajdzie Myra, w końcu natknie się i na Natakę... Tak przynajmniej sądziła. Nie twierdziła, że pierwsze napotkane lwy zapewnią jej takie informacje. Warto było jednak zaryzykować. Szkoda jej było czasu na zbędne rozmowy.