Król Lew PBF
Wzgórze zabawy i przyjaźni - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Lwia Ziemia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=181)
+---- Dział: Wzgórze (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=40)
+---- Wątek: Wzgórze zabawy i przyjaźni (/showthread.php?tid=156)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Nirai - 01-08-2015

Zielonooki wziął głęboki wdech, zanim rozpoczął swoją historię. Musiał wszystko dokładnie przemyśleć, żeby wyrazić się w miarę składnie i zrozumiale. Nadal czuł się niepewnie w obecności Mako, lecz ciepło i przyjacielskość Alayike nieco go ośmieliły.
-Rozumiem. Moja historia nie jest raczej za ciekawa… Urodziłem się na sawannie, gdzieś parę tygodni drogi stąd. Miałem rodzinę. Dokładniej mówiąc ojca, matkę i czwórkę rodzeństwa z czego dwójka to starsi ode mnie bracia. Miałem też dwie siostry. Jedna była młodsza, a druga w tym samym wieku co ja. Pewnego dnia rodzice postanowili przenieść się na inne tereny. Wspominali coś o obcym stadzie przejmującym tereny, ale bracia zakazali mi dalej słuchać. Wracając do wyprawy… Wszystko było dobrze, dopóki nie oddaliłem się od rodziny. Sam nie jestem pewny, jak i kiedy to się stało… Ale potem już ich nigdy nie zobaczyłem. Mówili, że kierujemy się w stronę Lwiej Ziemi, więc i ja starałem się tu dążyć z nadzieją, że ich tutaj znajdę. Jednakże zgubiłem drogę. Długo się pałętałem… Byłem przeganiany i odpędzany, bo raczej żadne stado nie chce dodatkowego pyska do wykarmienia. Dlatego starałem się sam nauczyć polować i… Ostatnio, kiedy goniłem zająca natknąłem się na bandę hien. Niewielką około czterech osobników, ale zaczęły mnie gonić. Chyba udało mi się je zgubić, a kiedy wreszcie się zatrzymałem... Znalazłem się tutaj. Na Lwiej Ziemi.-zakończył, wypuszczając gwałtownie nagromadzone w płucach powietrze. No, przynajmniej tą część ma już za sobą. O dziwo, wzmianka o rodzinie nie była już tak dołująca jak wcześniej. Może to jest wyjście? Może wyrzucenie z siebie całej tej historii sprawi, że poczuje się lepiej i lżej? Hmm… W sumie, chyba tak właśnie się stało. I właśnie teraz, pierwszy raz od wielu miesięcy na pysku Młodego pojawiło się coś na kształt uśmiechu.


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Felija - 02-08-2015

// post na szybko, bo wyjeżdżam, a nie chcę blokować akcji //

- Tak, bełkotała coś o gnu. - Tu lwica urwała, nie do końca pewna, czy chce mówić dalej. - I o Zakonie Rogów. Pewnie coś ją mocno uderzyło w łeb.
Po przebrnięciu przez tę najdziwniejszą część wypowiedzi, beżowa mogła wreszcie przejść dalej.
- Tak, to było dziwne, ale co, sama bym jej przecież nie zaniosła, to co, miałam ją tak zostawić? No chyba nie - odburknęła z wyraźną irytacją.
Że też trzeba mu takie rzeczy tłumaczyć. Faceci!
- A Haineko przygarnęłam, jak widać. Błąkała się sama, więc uznałam, że jej pomogę, nauczę ją polować i tak dalej. Przyzwyczai się do życia wśród lwów, tylko musi przestać się ich bać.
Tu zerknęła na wymienioną, zastanawiając się, czy tamta może nie chciałaby dojść do głosu - choć na tyle, na ile Felka ją znała, spodziewała się, że była na to jeszcze zbyt przestraszona. W końcu Mako to taaaki straszny potwór!


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Mako - 02-08-2015

//Mnie generalnie też nie ma przez jakieś 2,5 tygodnia

- Jeżeli chcesz na siebie patrzeć od praktycznej strony, to nie myśl o sobie jak o gębie do wykarmienia – tu król zamyślił się moment. – Ale jak o inwestycji na przyszłość. Los dał Ci szansę - przeżyłeś – nie zmarnuj tego. W takim razie nie pozostaje mi nic innego jak powitać Cię w naszej społeczności, jesteś jednym z nas, gratuluję.
Po tych słowach Mako wysłuchał słów Felki (choć w dalszym ciągu podziwiał ziemię pod swoimi stopami).
- To faktycznie dziwne – odparł po chwili namysłu. – Ale wygląda na to, że nie były to hieny, a to już jakaś dobra informacja.
Po Jej kolejnych słowach wywrócił oczyma, widać musi wytłumaczyć jak krowie na miedzy:
- Załóżmy hipotetycznie, że ten cały Fuko, czy jak mu tam było, najpierw pokiereszował Amani, żeby później zaoferować pomóc i znaleźć się w Gorcie, wyczekać moment a zrobić tam masakrę.
Doprawdy dramatyczna wizja, ale nie należy wpuszczać obcych do najważniejszych miejsc, o tym wie każdy, a Fel jako strażnik winna być wyczulona na tym punkcie.
Ale Mako wiedziony jakimś dziwnym przeczuciem stwierdził, że pewnie Fuko nie jest zły i teraz pewno odpoczywa w Grocie bez ekscesów.
- Pewno źle mu z oczu nie patrzyło, co nie zmienia faktu, że winniśmy uważać kogo dopuszczamy w najważniejsze miejsca.
Następnie znów zerknął na Haineko. Milczał dłuższą chwilę, jakoby targany mieszanymi uczuciami, w końcu jednak znów się odezwał:
- Dobrze. Chcesz się nim zająć, w porządku. Nie widzę też problemów, żeby Haineko był jednym z nas. Zakładam, że wiesz jaki trud bierzesz na swoje barki?
Tym razem...


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Alayike - 04-08-2015

Przyglądała się to Mako, to młodemu samcowi, którego to chciała adoptować. Oczywiście spodziewała się że czarnogrzywy przyjmie go bez problemu, był przecież jeszcze lwiątkiem, miał przed sobą tyle czasu i mógł być kim chciał, do tego potrzebował opieki a lwioziemcy takich nie przepędzają. Gdy jednak się odezwał i poprosił go o krótką historię, Alayike przeniosła wzrok na malca, by dodać mu otuchy. Przecież widział że Nirai zachowywał się, jakby przeżył coś strasznego, nie mógł zapytać go o to jak już się do nich przyzwyczai? Już miała coś powiedzieć na głos, lecz jej uwagę odwróciła jasna lwica, która nagle zaczęła mówić jakby ktoś ją miał zaraz zaatakować i zatkać usta. Udało się jej coś jednak zrozumieć, co ją nieco zmartwiło. Miała nadzieję że ten lew nie był jakiś niebezpieczny. Z zamyślenia wyrwał ją Nirai, który to postanowił zwierzyć się ze swej przeszłości, smutnej i ciężkiej, a miał dopiero kilka miesięcy. Gdy po wysłuchaniu Mako postanowił go przyjąć, Alay uśmiechnęła się.
-No to witaj wśród lwioziemców, Nirai. Możesz pobawić się z Furahą, a później przejdziemy się na spacer, pokażę ci nasze tereny.- odparła, znów głaszcząc go po łbie, oczywiście delikatnie. Cieszyła się że mogła stworzyć mu rodzinę, oraz miała nadzieję że z czasem może odnajdą się jego rodzice, tak jak i jej matka.


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Furaha - 04-08-2015

Malec nic nie rozumiał z tego co się działo wokół niego. Wiele lwów znajdowało się dookoła, rozmawiały między sobą i wymieniały się jakimiś informacjami. Skupił się na różnookiej lwicy. Wyszczerzył swoje cieniutkie kiełki kiedy odezwała się w podobny sposób co on i nachyliła się do niego. Pacnął ją łapą w nos, ale zaraz zwrócił swoje spojrzenie gdzie indziej.
Ogonek zrobił w tył zwrot i zaraz przypałętał się do młodziutkiego samca, obok którego usiadła jego mama. Lwiak wydał mu się przygnębiony i wystraszony, dlatego też Furaha oparł o niego swoje małe łapki i wydał z siebie miauknięcie.
No bo przecież nie było się czego bać, mama tu była, inne lwy tu były, było fajnie! W każdym razie on się czuł fantastycznie, jak to maleńki lewek nie znający jeszcze świata. Dla niego wszyscy byli przyjaciółmi, z którymi można się było bawić.
A skoro mowa o zabawie... Furaha dostrzegł obiekt, który niezwykle go zainteresował... Była nim kita na końcu ogona Nirai'a. Lwiątko zaraz rzuciło się, by dorwać nową zabawkę.


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Nirai - 05-08-2015

-Dz… Dziękuję.-zdążył odpowiedzieć samcowi, zanim ten przeniósł swoją uwagę na beżową lwicę. Był w szoku. W jego niewielkim łebku nie mieściło się to, że tak szybko został przyjęty do stada. Tyle o nim słyszał. Tak długo marzył, że znajdzie wreszcie swój dom i stado. A to właśnie się wydarzyło.
Otrząsnął się dopiero, kiedy pomarańczowa łapa Alayike wylądowała ponownie na jego łbie. Przechylił nieco głowę tak, aby palce lwioziemki nadal go głaskały, ale także, żeby mógł na nią dyskretnie zerknąć. Zilustrował ją szybko, żeby zapamiętać ten obraz na zawsze. Chwilę, kiedy ta lwica przyjęła go pod swoje skrzydła. Kiedy łapa niebieskookiej w końcu wylądowała na ziemi, Nirai podniósł pyszczek, na którym teraz malował się szeroki uśmiech. No, przynajmniej szerszy niż w przeciągu kilku ostatnich miesięcy.
-Pokażesz mi Lwią Skałę?-zapytał, a jego oczy błysnęły ciekawością. Jednak zanim zdążył cokolwiek dodać, poczuł jak coś, a raczej ktoś szarpie jego ogon. Zielone ślepia powędrowały tym śladem, aby ujrzeć małe lwiątko wesoło trzymające w swoim małym pyszczku jego beżową kitę. Zmarszczył brwi, po czym machnął dla pewności ogonem, ale ten nie ruszał się spomiędzy kłów samczyka. Spróbował ponownie, ale nadal nic. Westchnął, po czym obrócił się nieco, aby stać teraz na wprost Furahy. Nie miał pojęcia ile samczyk dotąd rozumiał, ale postanowił spróbować.
-Jak puścisz ogon, to pobawimy się w berka. Co ty na to? Berek. Bieganie. Gonienie.-wymawiał te słowa powoli, aby młody zdążył je przemyśleć.


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Alayike - 05-08-2015

Widząc uśmiech na twarzy Niraia od razu poczuła, że dobrze robi. Nie mogła pozwolić by malec błąkał się samotnie, szczególnie po takich przeżyciach. Myślała również czy nie poszukać jego rodziców, lecz teraz z tygodniowym lwiątkiem o wyprawach nie było mowy, zresztą obiecała już Mako że więcej stada nie opuści, pozostawało więc tylko liczyć, że przeżyli i odnajdą kiedyś drogę do stada, a póki to nie nastąpi Alayike postanowiła zapewnić mu należytą opiekę oraz dać choć odrobinę rodzicielskiej miłości, która jest bardzo ważna w okresie bycia lwiątkiem.
-Oczywiście że pokażę. Pójdziemy tam zaraz po waszej zabawie.- odparła, znów się uśmiechając, bowiem dostrzegła zakradającego się Furahę. Cieszył ją fakt, że się dogadują, przynajmniej na moment obecny. Pomarańczowa położyła się na ziemi, by nieco odpocząć póki miała na to czas, obserwowała jednak uważnie swe lwiątka, śmiejąc się co jakiś czas, gdy ci się bawili.


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Haineko - 06-08-2015

Haineko wciąż stała schowana pod Feliją, z przerażeniem obserwując czarnogrzywego samca, zupełnie nie wiedząc co powiedzieć. Wciąż myślała o tym, czy owy osobnik wykorzysta moment, by ją znienacka zaatakować, w chwili gdy ta nie będzie się niczego spodziewać. Objęła potem kurczowo prawą przednią łapę lwicy i wciąż patrzyła na Mako, spodziewając się jakby ataku...


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Chaiyali - 07-08-2015

Szelest okolicznych zarośli obwieścił przybycie młodej lwicy.
Stawiała subtelnie łapy,uważając przy tym by nie narobić zbytniego hałasu.
Rozglądała się nadzwyczaj ostrożnie,gotowa umknąć przed niespodziewanym atakiem,gdyż nie była jeszcze dostatecznie przyzwyczajona do obecności innych lwów.
Spostrzegła bawiące się nieopodal kocięta i postanowiła pójść w ich stronę,jednak nie podchodziła zbyt blisko.
Zamiast tego wskoczyła na powalony pień drzewa i patrzyła na nie swoimi niebieskimi oczami.
- Witajcie kochani. - powiedziała niepewnie zwijając delikatnie końcówkę ogona.
/zniknęła po chwili wśród zarośli/


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Furaha - 10-08-2015

Mały lwiak dorwał kitę starszego samczyka i zaczął ją tarmosić. Miał już na tyle mocne szczęki, że nawet kiedy Nirai próbował oswobodzić ogon, nie udało mu się. No, pewnie gdyby pociągnął dużo mocniej toby mu się udało, ale nie zapowiadało sie na to!
Targał i targał, póki starszy samczyk nie odwrócił się do niego, mówiąc coś o gonitwie. O, do tego to on był zawsze chętny! Łapki miał co prawda krótkie i jeszcze się czasem przewracał, ale to nic! Kiedyś będzie najlepszym biegaczem na sawannie! Nawet gepardy będzie przeganiał, o!
Wypuścił z pyska ogon Nirai'a i zaczął uciekać, przebierając swoimi przykrótkimi łapkami. Wyglądał śmiesznie, przeskakując przez trawę i starając się uciec od Nirai'a. Cały czas jednak pilnował, żeby mieć w zasięgu wzroku mamę.


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Nirai - 11-08-2015

Czekając na odzew Furahy, malec rozejrzał się szybko po okolicy. Wydawało mu się, że coś słyszał… Wtedy też jego oczom ukazała się nowa lwica. Malec szybko zlustrował ją wzrokiem ze zdziwieniem stwierdzając z zaskoczeniem, że… Wygląda ona jak jego matka. I to nie w znaczeniu, że "O, całkiem podobna". Nie. Była identyczna. Te same niebieskie oczy, te same cynamonowe uszka. Zamrugał zdumiony, lecz zanim zdążył zareagować samica uciekła. Może mu się tylko przewidziało? W końcu jakie było prawdopodobieństwo, że właśnie teraz jego matka postanowiła się ujawnić? Nie… To musiał być przypadek.
Tymczasem lwiątko zwróciło uwagę na swojego przybranego braciszka. Furaha najwidoczniej zrozumiał sens jego słów, ponieważ zaczął się od niego oddalać. Złoty uśmiechnął się, po czym wykonując kilka susów starał się dogonić malca. Nie było to z resztą trudne, ponieważ Furaha był od niego o wiele młodszy, więc miał także krótsze łapki i biegał o wiele wolniej. Nie chciał jednak psuć mu tak szybko zabawy, więc udawał, że nie może go dogonić.


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Alayike - 12-08-2015

Pomarańczowa nadal leżała, obserwując swych ganiających synów, uśmiechając się pod nosem. Bardzo cieszył ją fakt, że tak dobrze się dogadywali, a przecież znali się raptem parę minut, była więc szansa że dalej będzie tylko lepiej. Po jakimś czasie Alay wstała, rozciągnęła się nieco, po czym spojrzała na Furahę i Niraia.
-To co, chcecie iść trochę pozwiedzać?- zapytała nadal z uśmiechem na pysku. Wypadałoby pokazać im tereny stada, by wiedzieli gdzie mogą chodzić i się bawić, a gdzie lepiej żeby ich łapa nie stanęła. Zresztą cieszył ją fakt że mogła przelać swą wiedzę szkrabom, tak jak to kiedyś zrobiła jej matka.

/wiem, marny post ale wena jakoś zerowa ;.;/


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Furaha - 16-08-2015

Furaha był po prostu uradowany, że głowa mała. Uciekał przez trawę, cały czas trzymając się w miarę blisko mamy a ten starszy samczyk nie mógł go dogonić! Ha! On juz był najszybszy!
No, raczej trudno żeby młody miał inne myśli, skoro Nirai nadal go nie złapał. Po prostu malec nie był w stanie pojąć że starszy daje mu fory. Z resztą, nawet nie był w stanie póki co pojąć, że ten większy lwiak to jego nowy, przybrany brat. Pewnie dla młodziaka Nirai będzie rodziną tak, jakby urodziła ich jedna matka. No bo dogadywali sie, przynajmniej póki co, a czego chcieć więcej?
W którymś momencie mama się odezwała. Furaha nie miał pojęcia co powiedziała, ale zaraz do niej podszedł i wtulił się. Jeszcze naprawde niewiele rozumiał, bardziej odczytywał jej emocje i barwę głosu. Ale to się niedługo zmieni, zmieni! On będzie duży i będzie już gadać!
Usiadł przed mamą, troche zmachany


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Nirai - 16-08-2015

Furaha w końcu znudził się ich zabawą. Całe szczęście. Pomimo kondycji Niraia, która była zaskakująco dobra, jak na lwiątko w jego wieku i tak czuł, że zaczynało brakować mu sił. W końcu ostatnie kilka godzin spędził uciekając przed tymi wrednymi hienami. Wzdrygnął się na samą myśl o nich. Podłe stworzenia.
Jego uwaga skupiła się teraz na jego przyszywanej matce. Mają iść pozwiedzać? Młodzik niepewnie spojrzał w dół na swoje łapy i kilka razy nimi poruszył. Raczej da radę dojść jeszcze kawałek. Nie będzie odmawiać przecież skoro wcześniej sam się o to prosił. To nie byłoby miłe. Jego łapki skierowały się w stronę Alayike, a gdy już się przy niej znalazł, wychylił się nieco by po raz ostatni zlustrować wzrokiem pozostałe lwy.
-Do widzenia!-posłał Mako niepewny uśmiech, tak samo jak różnookiej Feliji i chowającej się za nią Haineko. Biedna. Gepardziątko było od niego mniejsze i wydawało mu się, że nieco bardziej nieśmiałe. Dlatego też, kiedy jej zielone ślepka zerknęły w stronę Niraia ten posłał jej ciepły, przyjazny uśmiech. Tak na zachętę. Następnie ponownie zerknął w stronę niebieskookiej.
-Idziemy?-spytał, a podekscytowanie, które go w tej chwili ogarnęło przysłoniło ból, który odczuwał w całym ciele. Wyczekujące spojrzenie padło na Alayike.


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Alayike - 17-08-2015

Gdy już synowie podbiegli do niej, pomarańczowa uśmiechnęła się, kiwnęła łbem na znak, że zgadza się z Niraiem, po czym wzięła Furahę w pysk i udała się w kierunku lwiej skały, obserwując uważnie czy starszak dotrzymuje jej kroku.

ztx3 (Alay, Furaha, Nirai)