Król Lew PBF
Wzgórze zabawy i przyjaźni - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Lwia Ziemia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=181)
+---- Dział: Wzgórze (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=40)
+---- Wątek: Wzgórze zabawy i przyjaźni (/showthread.php?tid=156)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Manuela - 18-04-2014

No więc wylądował na ziemi. A ona na nim, w poprzek, opierając łapy na trawie. Zadowolona, usatysfakcjonowana i szeroko uśmiechnięta. Tylko się nie próbuj wyrywać, przestrzegała w myślach, mrużąc ślepka ostrzegawczo. Mierzyła chwilę wzrokiem przecięty bliznami pyszczek po czym nachyliła się ku derionowemu uchu.
To co… udało mi się?- szepnęła, kładąc brodę wśród czarnych kłaków.


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Derion - 18-04-2014

Łypnął wzrokiem w lewo, łypnął w prawo, ocieniając stopień swojego złapania. Oj, udało jej się. Bardzo się udało. Napiął mięśnie, chcąc się podnieść, lecz przymrużone ślepka i zadane zaraz pytanie skutecznie powstrzymały go przed tym. Rozluźnił się, opuścił łeb i zerknąwszy na biały pyszczek, odpowiedział:
- Udało. Leżę. Znowu! - rzucił ostatnie słowo z teatralnym miauknięciem, niby wyrzutem do samego siebie. Zaśmiał się przez zaciśnięte zęby i zaczepił spojrzeniem w oczach Mani. - Jeśli mnie puścisz, będziemy mogli iść dalej - stwierdził nauczycielskim tonem, jakby oznajmiał prostą, lecz nieznaną lwicy prawdę.


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Manuela - 18-04-2014

Nie przestawała się uśmiechać. Oh, rzeczywiście, mieli iść dalej. Uniosła łebek i spojrzała na niego jakby się zastanawiając, czy ma ochotę go puszczać. Właściwie to już jej się tak bardzo nie spieszyło. Początkowa dawka energii została spożytkowana. Ale może lepiej się ruszyć, niżby leżeć tak znów pół dnia. Podparła się łapą i przymknęła jedną powiekę.
A nie uciekniesz mi już?


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Derion - 18-04-2014

Wypuścił z płuc powietrze i kontynuując nadany przez obojga ton, wymamrotał z udawanym niezadowoleniem:
- Dobrze, nie ucieknę.
Po czym złożył na nosku Mani szybki pocałunek, mrugnął, ubierając pysk w szeroki uśmiech i postarał o wydostanie z uwięzienia, w którym się znajdował. Stojąc obok, wziął głęboki wdech i z niechęcią oderwał oczy od lwicy, by przeczesać wzrokiem teren. Robiło się coraz cieplej, poranny chłód powoli był wypierany przez mającą nastać za dnia duchotę. Uh, nie były to ulubione warunki czasu podróży, jednak rzednąca mgła i przebijające się zza chmur słońce napawały namiastką optymizmu i nadzieją na powrót suchych dni.
Lwisko powróciło myślami na ziemię i spojrzało na Manię, upewniając się, czy jest gotowa do dalszej drogi.


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Manuela - 18-04-2014

No dobrze. Rzuciła mu jeszcze podejrzliwie ucharakteryzowane spojrzenie, które znikło natychmiast na rzecz wyskoczenia na jej mordce uroczego uśmiechu. Niech będzie. Prostując łapy uwolniła lwa, przystając obok. Również zrobiła przegląd okolicy, podążając za wzrokiem szafirowych oczek. Do tej pory nie spotkali po drodze jeszcze nikogo, ale cóż się dziwić, pewnie większość na czas deszczu schroniła się w suchych jaskiniach. Ustanie ulewy niosło za sobą szansę natknięcia się w końcu na jakąś istotę żywą bliższego im gatunku, niż jedyny bilbil, na którego nawet nie zwrócili uwagi. Oświadczyła swoją gotowość do dalszej drogi uśmiechem. Ciekawość, co też kryje się za kolejnymi łapami przemierzanych odległości, powróciła przywodząc ze sobą energię, w dużo mniejszym jednak stopniu, gdyż jej połowa została zastąpiona obecnością Deriona, jakkolwiek można to rozumieć.


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Derion - 18-04-2014

Z uwagą rozdzieloną pomiędzy Manię, a planowanie drogi, Derion ruszył przed siebie. Starał się nie wybiegać myślami w przód, koncentrować na stawianych krokach i odganiać od siebie niecierpliwość. W miarę upływu czasu przychodziło mu to coraz łatwiej i po wejściu w rytm był w stanie zepchnąć wszystko to, co go rozpraszało, na drugi plan, umożliwiając sobie tym mniej bolesne wytrwanie do następnego postoju. A ten zaczął jawić mu się przed oczami jako nagroda, którą dostanie po dobrze wykonanym zadaniu. Dlatego skupienie się na misji było niezbędne, by - w jego odczuciu - zasłużyć na upragnione.

zt z Manią


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Alayike - 03-07-2015

Trochę czasu już minęło, mały podrósł a ona sama świetnie czuła się w roli matki. Dzięki synowi w końcu zaczęła się uśmiechać i zaakceptowała fakt, że jej matka odeszła. Zaś jeśli chodzi o ojca Furahy, nadal w głębi miała nadzieję że kiedyś go spotka, lecz wystarczyło jej że miała dzięki niemu potomka, który obdarzył ją niesamowitym szczęściem. Tego ciepłego dnia postanowiła wziąć Furahę na wzgórze zabawy i przyjaźni, gdzie kiedyś sama się bawiła gdy była mała. Miał tu wysoką trawę, w której się mógł chować, stare pieńki czy kamienie, ogólnie plac zabaw dla lwiątek. Jako że trzymała go w pysku, położyła go w końcu na ziemi gdy dotarli a sama położyła się tak, by mieć go na oku.
-Gdy byłam mała uwielbiałam się tu bawić, może i ty pokochasz to miejsce?- odparła, uśmiechając się lekko.


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Chawa - 19-07-2015

Początkowo podążała za Feliją i Machafuko, niosących tę lwicę, która zasnęła. Szła za nimi aż do Groty Medyków. Tuż przed nią jednak zatrzymała się, aby się chwilę zastanowić. Niedawno tam już była, nie chciała znów tam siedzieć. Poza tym nie podobał jej się sposób, w jaki patrzyła na nią wcześniej Felija.
W tamtym momencie lwiczka odwróciła się i pobiegła w drugą stronę. Nie wiedziała, gdzie idzie, ale zobaczyła taki duuuuży pagórek. A takie rzeczy przyciągają młode. Chawa natychmiast zaczęła się na niego wspinać, szybko docierając na samą górę Wzgórza zabawy i przyjaźni.
Natychmiast też dostrzegła pomarańczową lwicę z jej młodym. Stanęła więc, patrząc na nich przez chwilę cicho.
- Dzień dobry. - przywitała się po dłuższej chwili, chcąc dać im znać o swojej obecności tutaj. A poza tym tak postąpić nakazywały jej zasady dobrego wychowania.


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Felija - 21-07-2015

Niebawem obecni tu mogli zauważyć przedziwny obrazek - oto kolorowoka lwica dość żwawym krokiem wspinała się na wzgórze, a na jej łbie siedziało kilkumiesięczne gepardziątko.
- Stąd widać cała sawannę. Możemy wypatrywać zwierzyny! - wyjaśniła cętkowanej, zatrzymawszy się na szczycie pagórka.
Dostrzegłszy, że mają towarzystwo, schyliła łeb, by Haineko mogła spokojnie zejść, po czym uniosła go z powrotem, spoglądając na pozostałe osoby. Uff, całe szczęście, że tym razem w zasięgu wzroku nie było widać żadnych dorosłych lwów.
- Deme - przywitała znaną z widzenia lwicę i lwiątko, które Felka ostatnio zostawiła same na Lwiej Skale. - Będę pokazywać młodej, jak się poluje. Możecie polować z nami albo się przyglądać, ale nie płoszcie zwierzyny, okej? Dzięki.
Po tym krótkim wyjaśnieniu beżowa wyciągnęła szyję wytężyła swój raczej godny pożałowania wzrok, próbując zaobserwować jakieś apetycznie wyglądające stadko.
- O, patrz tam! - niemal od razu zwróciła się do swej podopiecznej. - Antylopy. Eee, to znaczy te, zebry. Mają paski - zauważyła trzeźwo. - Możemy podejść trochę bliżej, skryć się w zaroślach i czekać, aż któraś oddali się od stada, a wtedy... Łup! Skaczemy na nią, czepiamy się kłami i pazurami, tak żeby się nam nie wyrwała - tłumaczyła. - No, ale najpierw zobacz, jak ja poluję, a potem Ty spróbujesz zapolować na coś mniejszego, dobrze?


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Alayike - 21-07-2015

Furaha postanowił zrobić sobie drzemkę, uśmiechnęła się więc na jego widok, po czym przeniosła wzrok na małą lwiczkę, którą spotkała już wcześniej w grocie medyka, gdy to pomagała królowej zaprowadzić tam rannego samca.
-Deme- odpowiedziała spokojnie, uśmiechając się również do niej. Cieszyła się że nie będzie siedzieć tu sama, choć gdy po chwili przyszła dorosła lwica wraz z malcem westchnęła. Miała nadzieję iż zazna trochę ciszy i spokoju, po porodzie i pierwszym tygodniu akurat by się to jej przydało, lecz cóż zrobić.
-Ja zostanę tutaj, Furaha śpi więc również wam nie przeszkodzi.- odparła, po czym przeniosła wzrok na małą lwicę, która jak widać jeszcze się nie zdecydowała, czy posiedzi z Alay, czy może postanowi zapolować z nimi. Postanowiła więc do niej zagadać, co by nie wyglądało to dziwnie, że się tak bez słowa na nią gapi.
-Urodziłaś się tutaj?- zapytała, bowiem do teraz nie kojarzyła kto był jej rodzicem czy też opiekunem. W grocie był dość spory tłum, a teraz była tu sama. Może była typem wędrowniczki jak Alay? Ta od małego nic tylko gdzieś zwiewała i łaziła swoimi ścieżkami.


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Chawa - 21-07-2015

Deme. Ponownie to powitanie, które po raz pierwszy usłyszała od Kifo albo kogoś, kto tam jeszcze był nad Rzeką. Z tym, że teraz wiedziała, że to oznacza przynależność do stada Lwiej Ziemi. Przekrzywiła lekko łebek, zastanawiając się przez chwilę, jak to w ogóle wygląda, bycie w stadzie albo nie bycie w nim. Tam, gdzie się urodziła, wszystkie lwice należały do stada i po prostu w nim były. Tutaj po raz pierwszy dowiedziała się o jeszcze innych stadach. Co oznaczało, że można było należeć do jednego z nich. To jeszcze było dla niej nieco za trudne, aby wiedzieć, co sprawiało, że należało się do konkretnego stada.
- Dzień dobry. - powiedziała, kiedy pojawiła się różnooka lwica z gepardziątkiem, których też widziała tuż przed chwilą.
- Nie będę płoszyć. - stwierdziła wspaniałomyślnie, następnie słuchając kolejnych słów Feliji, tak jakby były one skierowane do niej, nie do małego gepardziątka.
- A zebry nie za duże? - zdziwiła się mała, przekrzywiając łeb na bok. Zdarzało jej się łapać już jakieś małe ssaki, ale przecież zebry zdawały się być większe od dorosłych lwów! Nie wiedziała na pewno, bo nigdy nie zbliżyła się do nich wystarczająco, aby to ocenić, jednak zdawało jej się, że to jest niemożliwe, aby coś takiego upolować. Tym bardziej dla niej.
Chociaż, widziała Fire'a, który upolował antylopę. Ale ona nie była aż tak duża, jak te zebry, których z tego miejsca gdzie stała nie widziała, bo zasłaniała jej trawa. Może różnooka wypatrzyła małe zebry?
Młoda swoją uwagę jednak zwróciła ku pomarańczowej, kiedy usłyszała jej pytanie. Widząc, że lwica patrzy się centralnie w jej stronę, stwierdziła, że pytanie zostało postawione właśnie jej.
- Nie. - powiedziała, kręcąc łebkiem. - Nie tu, tylko w stadzie Waziwu. - powiedziała, kiedy też właśnie Waziwu odezwał się w jej głowie. To już nie jest moje stado. Ciekawe, który z moich synów przejął w nim władzę... Zawsze chciałem dożyć dnia, w którym któryś z nich zajmuje moje miejsce. Jestem pewien, że każdy z nich byłby godnym przywódcą. Tym bardziej ubolewam, że nie mogę pomagać któremuś z nich, tylko siedzieć przy Tobie. Naprawdę tego nie chcę, wiesz o tym?
- To idź do nich, ja też Cię tu nie chcę. - odfuknęła do niego, nie rozumiejąc, po co on w ogóle jeszcze tu z nią siedzi. Nie wiedziała, że Waziwu nie mógł odejść. A to głównie dlatego, że wcześniej często jej mówił o tym, że to zrobi. Jednak nigdy tego nie robił, co niezwykle irytowało lwiczkę.


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Nirai - 23-07-2015

Biegł. To był jego jedyny ratunek i jedyny sposób na przetrwanie. Pomimo, że dawno już zgubił śledzące go hieny, to wciąż pędził goniony własnymi wspomnieniami. One go tak łatwo nie zostawią. Nie. Znajdą go i zjedzą. Tak, stałoby się tak, jak go kiedyś straszył Malik… Ile by dał, żeby teraz chociaż na chwilę zobaczyć starszego brata. Opowiedziałby mu. Tak. Opowiedziałby, jak wiele razy udało mu się wygrać walkę z czasem i o wiele gorszym wrogiem…
Śmiercią.
Umięśnione, jak na tak młody wiek łapki uderzały równomiernie o piaskowe podłoże sawanny. Niestety trzciny uginały się pod jego ciężarem, co ciągle zdradzało jego obecne położenie. Wiedział o tym. Nic, jednak nie mógł z tym zrobić. One dawały mu chociaż jakieś schronienie. Za to jego sierść na szczęście była złota. Złota, jak źdźbła sawanny i jak afrykańskie słońce. To dawało mu szanse na przetrwanie. Małe, ale zawsze jakieś.
Jakie było zdziwienie samczyka, kiedy jego ciało zderzyło się z czymś innym. Albo kimś innym. Przeturlał się sporą odległość, by w końcu wylądować na małej, zielonookiej lwiczce. Potrząsnął małym łebkiem, próbując otrząsnąć się ze otumanienia. Chwilę to trwało, ale kiedy nareszcie mu się udało, zauważył wlepione w niego jaskrawe, zielone ślepia. Zmieszany i zaskoczony tym co się stało odskoczył od Małej.
-Prze…Przepraszam. Ja nie chciałem!-powiedział, próbując się jakoś usprawiedliwić. Odsunął się od Chawy, bojąc się jej reakcji. Uświadomił sobie jednak, że przecież lwiątko może nie być tu samo. Rozejrzał się po otoczeniu, żeby ujrzeć dwie dorosłe lwice i oseska. Pięknie. Z doświadczenia wiedział, że lwice naturalnie bronią swoich dzieci. Mogą potraktować go przyjacielsko z powodu jego młodego wieku, albo… Och. Wolał o tym nie myśleć.


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Chawa - 23-07-2015

Jako, że skupiała swoją uwagę na dorosłych, przez co musiała zadzierać łepek w górę, nie spodziewała się, że ktoś nadejdzie z jeszcze innego kierunku. A kiedy usłyszała tupot łap Niraia, było już za późno. Odwróciła łeb akurat, kiedy samczyk się z nią zderzył. Jako, że była od niego o wiele młodsza i kompletnie się tego nie spodziewała, przeturlała się parę razy na bok, rozpłaszczając się na ziemi. Natychmiast podniosła łepek, półprzytomna, a następnie kilka razy potrzepała nim na boki, aby pozbyć się czarnych plamek, zasłaniających jej widzenie. Nawet nie wiedziała, że patrzy centralnie na niego, póki nie odzyskała nieco świadomości.
Wciąż skołowana, słuchała z półotwartym pyszczkiem przeprosin lwiątka. Dopiero teraz mijał pierwszy szok i dochodziło do niej, co właśnie stało się przed chwilą.
- Cześć. - powiedziała wpierw, ponownie trzęsąc łepkiem na boki, aby zupełnie oprzytomnieć. - Nic się nie stało. - dodała jeszcze po chwili, kompletnie bezbarwnym głosem. Po tym wszystkim usiadła, wpatrując się z zaciekawieniem w nową osobę, tak jakby rzeczywiście zupełnie nic się nie stało. Przechyliła lekko łepek na bok, widząc, jak ten z niepokojem przygląda się dorosłym. Zupełnie nie wiedziała, o co mu chodzi, lwice przecież nie są groźne! Nigdy nie doznała krzywdy od żadnej samicy.


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Haineko - 23-07-2015

Haineko która przez ten czas leżała na grzbiecie Feliji, miała okazję poobserwować nieco nowe tereny. Trzeba było przyznać robiły wrażenie. Może było inaczej, niż tam skąd pochodziła, ale i tak było fajnie.
- Łaaaa, ale tu pięknie! - zawołała zachwycona, a gdy obydwie samice już dotarły na miejsce, a lwica schyliła łeb, kociak zwinnie się wyślizgnął na trawę. Od razu zauważyła lwicę i lwiczkę, którą widziała w grocie.
- Czeeeeeeść! - tak, już nie mogła się powstrzymać. Tym razem liczyła na to że się w końcu uśmiechnie. Przecież nie powinna się tak wiecznie smucić, prawda? Trzeba dostrzegać pozytywne strony życia i się cieszyć. Chociaż, Haineko nie wie jak jest naprawdę...Zaraz potem Felija zwróciła jej uwagę na pasące się stado antylop, a następnie wytłumaczyła jej mniej więcej jak się poluje.
- Dobra - rzekła, dając jej do zrozumienia, że dotarły do jej uszu słowa lwicy.


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Nirai - 24-07-2015

Lwice nie reagowały. To dobry, czy zły znak? Nirai tego nie wiedział, ale miał skrytą nadzieję, że się tego na razie nie dowie. Przełknął niepewnie ślinę i odetchnął cicho, starając się ukryć olbrzymią ulgę, która wypełniła go od środka. Może wreszcie dotarł gdzieś, gdzie go nie przepędzą?
Jego wzrok wrócił do zielonookiej lwiczki, która patrzyła na niego z mieszanką zdziwienia i zainteresowania. W sumie, nic dziwnego. Jak niby miałaby patrzeć na kogoś, kto ni z tego, ni z owego wbiegł na nią? Pff, gdyby tylko wbiegł. On ją przecież niemal poturbował.
-Na pewno nic ci nie jest?-zapytał zmieszany. Odsunął się jeszcze jeden krok, potem drugi, póki w końcu zdecydował się usiąść. Dla pewności obrzucił szybko spojrzeniem pozostałe osobniki, zanim znowu spojrzał na małą samotniczkę.
-Uhm… Cześć.-burknął, starając się przywołać na pysk coś w rodzaju uśmiechu. Jego ogon nerwowo poruszał się po ziemi, wzbijając kurz, który osiadł wcześniej na źdźbłach trawy.