Król Lew PBF
Wzgórze zabawy i przyjaźni - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Lwia Ziemia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=181)
+---- Dział: Wzgórze (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=40)
+---- Wątek: Wzgórze zabawy i przyjaźni (/showthread.php?tid=156)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Felija - 24-07-2015

Dzieci nigdy nie były tym, co Felka lubiła najbardziej. Poznanie Haineko wcale a wcale tego nie zmieniło (nie licząc tego, że akurat do tej małej pałała coraz większą sympatią), lecz różnooka zdawała sobie sprawę, że gepardziątko powinno czasem spędzać czas z rówieśnikami. Szkoda tylko, że ci zadawali takie idiotyczne pytania.
- Nie, zebry nie są za duże. Żyrafy są za duże dla jednej lwicy, ale zebry nie - odpowiedziała Chawie, ledwo powstrzymując się od wymownego wywrócenia oczami. - Twoi rodzice nigdy nie polowali na zebry?
Beżowa była zadowolona, że zielonookiej podobała się ta część sawanny. Wyglądała ona mniej więcej tak jak cała najbliższa okolica, więc można było z powodzeniem zakładać, że i pozostałe tereny Lwioziemców przypadną cętkowanej do gustu. Niech tylko pokona swój lęk przed dorosłymi samcami, żeby przedstawić ją Mako, by ten oficjalnie uznał ją za Lwioziemkę...
Zanim kolorowooka zdołała na dobre skupić się na zbliżaniu się do swych potencjalnych zdobyczy, jej uwagę przykuło przybycie zupełnie nieznanego jej lwiątka.
- Hmm, moment - zwróciła się do swojej podopiecznej, po czym postawiła uszy, poruszyła nosem i wbiła baczne spojrzenie w niespodziewanego gościa.
Podeszła kilka kroków, by stanąć dosyć blisko i lekko nachylić łeb, coby lepiej im się konwersowało.
- Hej, młody, jesteś tu sam? - zagaiła. - Nie jesteś Lwioziemcem, prawda? - od razu zaryzykowała takie oto pytanie.
Można było wnioskować po zachowaniu lewka, że czuł się tu on niezbyt pewnie, więc odpowiedź wydawała się dosyć oczywista. Choć zawsze istnieje prawdopodobieństwo pomyłki, a już zwłaszcza w przypadku kogoś tak życiowo ogarniętego jak Felija.


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Chawa - 26-07-2015

- Cześć. - odpowiedziała Haineko, kiedy ta się z nimi przywitała. Tylko, że w jej wykonaniu to nie było takie entuzjastyczne. Takie zwyczajne powitanie.
- Nie, a Tobie? - odpowiedziała samczykowi pytaniem na pytanie, dodatkowo na samym początku kręcąc łebkiem. Następnie przeniosła wzrok z powrotem na Feliję, która odpowiedziała na jej pytanie. Zanim odpowiedziała, minęła całkiem długa chwila. Jeśli tylko różnooka zwróciłaby na to uwagę, zauważyłaby, że mała naaaaprawdę nie chciała o tym mówić.
- Inne lwice polowały. - odpowiedziała ostatecznie, nie mówiąc za wiele. To było dla niej oczywiste, że jej mama nie polowała, w końcu była medyczką! Ta praca zajmowała jej cały dzień, gdyby miała jeszcze polować, musiałaby zaniedbywać swoje obowiązki medyka.


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Haineko - 27-07-2015

Gdy tylko Chawa odpowiedziała jej na powitanie i to w sposób, którego Haineko raczej się spodziewała, ta w pierwszej chwili spojrzała na nią ze zdziwieniem, po czym wzruszyła ramionami. Teraz w oczach cętkowanej, brązowa była jakimś mrukiem bez emocji. No bo w końcu Haineko mimo iż widzi ją drugi raz, ani razu nie zauważyła uśmiechu na jej pyszczku. No, ale cóż...trudno.
Nagle motyl postanowił odwrócić dotychczasową uwagę gepardziątka od Chawy, a nawet Feliji i trochę ją podrażnić, a tym samym zmusić ją do gonitwy za nim. Zapomniawszy o słowach różnookiej, kociak zaczął czmychać za owadem.
- No ej! Czekaj! - zawołała głośno. Biegła dość szybko, jednak wiadomo było że nie biegła tak szybko jak dorosły przedstawiciel jej gatunku.


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Chawa - 27-07-2015

Lwiczka ziewnęła krótko, a następnie odwróciła w końcu wzrok od różnookiej. Wbiła go gdzieś w horyzont, przyglądając się czemuś przez dłuższą chwilkę. W pewnym momencie wstała, nieco ożywiona, wciąż wpatrując się w jeden punkt. I jak gdyby nigdy nic po prostu poszła w tamtym kierunku, prędko oddalając się od zgromadzonych tutaj.

zt


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Nirai - 28-07-2015

Złoty samczyk rozejrzał się szybko i ponownie zatrzymał wzrok na zielonookiej. Nie trwało to jednak długo, ponieważ ta jakoś nie spieszyła się z odpowiedzią na jego pytanie, a jego uwagę przykuła beżowa, dorosła lwica. Kiedy do niego podeszła podniósł się odruchowo i cofnął kilka kroków. Niewiele, ale zawsze bezpieczniej.
Jej głos otrzeźwił go z ponurych rozmyślań, które wiódł do tego czasu. Niepewnie podniósł na nią wzrok.
-Tak, jestem tu sam. I nie, nie jestem stąd.-odparł, nieco spuszczając łeb. Od dawna wiedział, że nie odnajdzie już swojej rodziny. Jednak co innego było myśleć o tym, a przyznać to głośno. Oblizał beżową mordkę, zastanawiając się nad odpowiedzią na kolejne pytanie lwicy. Trwało to chwilę zanim dotarł do niego sens słów Lwioziemki. Nagle w zielonych oczach pojawił się nikły błysk nadziei.
-Powiedziałaś Lwia Ziemia?


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Felija - 29-07-2015

- Aha. To co tu robisz? - Lwica zmarszczyła brwi.
Wyszedł na spacer krajoznawczy? Zgubił się? A może... Jest szpiegiem? Ha! Jeśli taka była prawda, to na pewno nie ujdzie mu to na sucho, już genialna strażniczka Felka się o to postara! Tylko że nie w tej chwili, bo właśnie uciekała jej podopieczna.
- Hej, Haineko! Poczekaj! - zawołała, wyraźnie zaniepokojona.
Ruszyła kilka kroków w kierunku, w którym udało się gepardziątko, a upewniwszy się, że ma ją na oku, na powrót skupiła część uwagi na samczyku.
Oj... Co to za szpieg, który nie wie, na jaki teren zdarzyło mu się zawędrować? I cała teoria legła w gruzach!
- A czy to ci wygląda na tereny mruków ze Świtu albo tych popaprańców z Księżyca? Jasne, że to Lwia Ziemia, masz tu sawanny, rzekę z czystą wodą, a tam, o, widzisz?, jest Lwia Skała... A co?
Wgapiła się w młodzika ze szczerym zainteresowaniem, nie zapominając, rzecz jasna, o zerkaniu na swą cętkowaną sierotkę.


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Alayike - 29-07-2015

Tyle się działo, że pomarańczowa nie nadążała. Już miała coś małej odpowiedzieć, gdy nagle przyszedł mały samczyk, dość podobny do Furahy po czym zaczęli rozmawiać, a na koniec uciekła w stronę wąwozu. Westchnęła, bowiem nie przepadała za tłokiem, a że jej mały spał to nie chciała go budzić tylko po to by zmienić miejsce. Skupiła więc uwagę na młodym samczyku, tak jak zrobiła to też różnooka.
-Mały miałaś kontakt z dziećmi, co? A co do Księżycowych, to nie popaprańcy. To że mają swój pogląd na świat nie robi z nich jakichś dziwaków...- mruknęła do jasnej lwicy, po czym spojrzała na małego, po czym się lekko uśmiechnęła.
-Tak, Lwia Ziemia. Stado mieszka tu już od wielu pokoleń i jesteśmy jak jedna, wielka rodzina.- odparła, przypominając sobie słowa swej matki, która to widziała we wszystkich dobro, starała się wszystkim pomagać, a nie urodziła się na tych terenach. Mimo to idealnie pasowała do tego stada.
-Jak ci na imię? Ja jestem Alayike, a ten obok śpioch to Furaha, mój synek.- odparła, znów się uśmiechając do młodego.


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Furaha - 29-07-2015

Dużo się działo, lwy przychodziły i odchodziły, ciągle ktoś gadał, ani chwili spokoju!
Furaha który był jeszcze mały i bardzo lubił wylegiwać się przy brzuchu matki potrafił jednak drzemać nawet w takim chaosie. Oczywiście do czasu, no bo ile można znosić taki harmider!
Lwiak otworzył najpierw jedno ślepie, potem drugie. Ziewnął, ukazując światu swoje małe kiełki. Potem rozejrzał się, nadal nieco zaspany. Z jednej strony - futrzasta, ciepła ściana. Okej, to jest mama. Zapach tylko to potwierdził.
Wyciągnął łapkę i zaczął ugniatać brzuch Alayike. Miał w tym swój cel! Między innymi taki, żeby zaraz złapać za sutek i zacząć jeść. Chwilowo to były jego dwa ulubione zajęcia! Jedzenie i spanie. Oczywiście lubił też wyruszać na wędrówki, ale one nigdy nie były zbyt dalekie. Do niedawna drogę zawsze zagradzała mu łapa mamy. Dziś już mógł oddalać się na nieco większe odległości, to było nawet fajne! Szczególnie upodobał sobie znoszenie mamie prezentów. A to jakiś kamień, a to korzonek... Jemu wydawały się bardzo cenne!
Possał przez kilka chwil sutka a potem spojrzał w drugą stronę od futrzastego brzucha mamy. Zamajaczyły mu tam trzy postaci. Tak mu się wydawało, nie widział jeszcze najlepiej.
Zerknął szybko na pysk mamy, a potem jak gdyby nigdy nic wstał na swoje krótkie, chwiejne nóżki, zawinął ogon do góry i zaczął dreptać w kierunku największej osobie w polu widzenia, jasnej lwicy o różnokolorowych oczach.
- Łaaa! - zawołał rozbawiony. Gadać to też jeszcze nie bardzo umiał.


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Mako - 29-07-2015

W ostatnim czasie trzymał się na uboczu, dając sobie czas na przemyślenie wielu kwestii. Niestety na pewne problemy nie umiał znaleźć odpowiedzi, o niektórych kwestiach nawet nie potrafił pomyśleć bez nieprzyjemnego bólu brzucha. Świadomość, że już nigdy nie dane będzie mu porozmawiać z Hewą była druzgocząca i powodowała, że lew tracił ochotę na cokolwiek, jedyne co robił to jadł i spał, a przede wszystkim to drugie, bo jakoś zmizerniał, ale co się dziwić, gdy na polowaniu zawsze coś sknocił, a jak przypadkiem jakaś sztuka znalazła się na wyciągnięcie łapy, zwyczajnie obracał się na pięcie i odchodził. (Raz nawet jakaś zebra krzyczała za nim „no co jest ze mną nie tak?!” i „co z ciebie za lew?!”)
Zawędrował w końcu tu, sam zupełnie nie zdając sobie z tego sprawy, co chciał zrobić? Chyba odpocząć pod drzewem. Jak znalazł się na górze dostrzegł, że nie znajduje się tu sam. Ba, całe zgromadzenie było nawet liczne. Najchętniej zmieniłby trasę, ale było już za późno. Podszedł bliżej, uważając by nie wdepnąć w jakieś młode. Odchrząknął zdawkowo.
- Witajcie – postarał się posłać im uśmiech, ale chyba nie wyszło to najlepiej, zwłaszcza, gdy jego spojrzenie padło na Fel. Zaraz też powrócił do Alayike i zagadnął z ojcowską (choć zważywszy na dzielący ich wiek można powiedzieć, że z braterską ) troską. - Mam nadzieję, że doszłaś już jakoś do siebie po całym tym porodowym wysiłku. - po czym uznał, że musi się ciut wytłumaczyć. - Wiem, wiem, nie powinienem tam być, bo to nie moja sprawa, ja zwyczajnie... Nie wiem, jakoś tak wyszło, przepraszam. No i jak rozumiem z tym małym u swego boku nie zamierzasz nas opuścić w najbliższym czasie nas opuścić, hm?
Podniósł łeb i przelotnie spojrzawszy na Fel, zapytał.
- J-jak tam sytuacja na granicy? I co ważniejsze, jak tam u Ciebie?


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Nirai - 29-07-2015

Samiec czuł się przytłoczony wyrzutami Feliji. Jego zakończone pędzelkami uszka powędrowały do tyłu, a malec ponownie cofnął się kilka kroków. Nie czuł się tutaj pewnie, a po odejściu Chawy już w ogóle. W końcu został tu sam z dwoma dorosłymi lwicami. W dodatku z nieznanego mu stada. Tyle wystarczyło, by zapewnić młodziakowi nie tylko stres, ale i ból głowy. Jęknął cicho i spojrzał karcąco na beżową.
-Skąd niby mam to wiedzieć? Mówiłem, że nie jestem stąd!-oburzył się, a na jego pyszczku wymalował się grymas. Jednakże jego uwaga kolejny raz została wystawiona na próbę. Tym razem była to pomarańczowa lwica, która podeszła do niego razem ze swoim lwiątkiem. Złoty szybko skojarzył fakty i upomniał się, aby nie podchodzić za blisko zarówno do samicy, jak i jej młodego. W końcu mógłby przecież naruszyć jej prywatną strefę, za co mógłby być srogo ukarany.
Ale, o dziwo, nie został. Przynajmniej na razie.
Lwica okazała się być łagodniejsza od jej poprzedniczki. Niebieskooka przynajmniej jasno wyjaśniła mu, gdzie się znalazł. I bez zbędnych wyrzutów i wyśmiewań. No. Wracając, Nirai postanowił zignorować na chwilę różnooką, by teraz skupić się całkowicie na Alayike.
-Rodzina…-mruknął cicho, jakby do siebie. Dawno nie wymawiane słowo sprawiło mu o wiele więcej bólu niż się tego spodziewał. Westchnął cicho, patrząc teraz gdzieś w bok. Wiedział jednak, że wypada mu się przedstawić. Przecież, jakby nie patrzeć lwice przyjęły go w miarę ciepło. Przestąpił niepewnie z łapy, na łapę, po czym niepewnie odparł:
-Nirai. Nazywam się Nirai.
Wtedy pojawił się lew. I to nie byle jaki lew. Duży, brązowy samiec z ogromem czarnej grzywy. Złoty jęknął cicho i mimowolnie (a może z przyzwyczajenia) cofnął się, po czym przyległ płasko do ziemi. Tego mu jeszcze brakowało. Samca, który broni swoich terenów. Wiemy przecież, co takowi robią z lwiątkami. A zwłaszcza z młodymi samcami.


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Alayike - 30-07-2015

Gdy synek się obudził na twarzy pomarańczowej pojawił się uśmiech. Lubiła go obserwować, jego poczynania, pierwsze kroki oraz słowa, które nie do końca były jeszcze zrozumiałe. A przedmioty które jej przynosił najchętniej trzymałaby wiecznie przy sobie, lecz nie miała jak, dlatego też zostawiała tylko te najpiękniejsze. Gdy znów wstał uśmiechnęła się ponownie, oczywiście martwiła się o niego, jednakże na wzgórzu było bezpiecznie, więc mógł latać ile chciał, niech się uczy. Po chwili przeniosła wzrok na drugie lwiątko, pomarańczowego samca, który wyglądał na bardzo smutnego, najwidoczniej musiał sporo przejść. Może to przez macierzyństwo, a może po prostu była tak troskliwa, bowiem wpadła na pewien pomysł, a mianowicie chciała zaopiekować się tym malcem. Furaha miałby z kim się bawić, a on nie musiałby się więcej bać. Postanowiła jednak poczekać z tym pytaniem, najpierw musiała go do siebie przekonać, co mogło być trudne, bowiem lwiątko było bardzo wystraszone. Gdy pojawił się Mako uśmiechnęła się do niego.
-Deme Mako. Tak, doszłam już do siebie, macierzyństwo to wspaniała rzecz.- odparła, po czym zerknęła na Furahę, który świetnie się bawił. Akurat szedł w stronę jasnej lwicy, która nie miała raczej dobrej ręki do lwiątek, jednakże może się akurat polubią?
-Mako, ja się wcale nie gniewam. Cieszę się że byłeś ze mną przy tym, jesteś dla mnie kimś ważnym, nie mogłabym się na ciebie gniewać. I nie, nie zamierzam już nigdy opuszczać Lwiej Ziemi.- odparła, znów się uśmiechając, lecz po chwili skierowała wzrok na Niraia, który coraz to bardziej się cofał, najwidoczniej wystraszył się Mako. Czyżby miał jakieś złe przeżycia z dorosłymi samcami? A może boi się że go wygna... musiała więc coś z tym zrobić. Wstała i podeszła do małego, po czym usiadła obok niego.
-Nirai, to przyjaciel mój i mej matki, Mako. Jest również przywódcą stada. Nie bój się, to bardzo przyjazny lew, nie skrzywdziłby nawet motylka.- odparła spokojnie, uśmiechając się do malca, po czym pogłaskała go delikatnie po głowie. Gdy to uczyniła skierowała wzrok na czarnogrzywego.
-Mako, to Nirai. Jest sam, więc jeśli oczywiście się zgodzi, chciałabym byś przyjął go do stada. Chcę się nim również zająć, by nie musiał się więcej samotnie błąkać.- odparła, przyglądając się samcowi, spoglądając również co jakiś czas na Niraia czy też Furahę.


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Haineko - 30-07-2015

Haineko biegała sobie za motylem w najlepsze, zupełnie nie przejmując się tym co się działo nieopodal niej i pewnie trwałoby to jeszcze dłużej gdyby nie pojawienie się kolejnego lwiego samca. Gdy tylko go ujrzała zaprzestała zabawy i zaczęła mimowolnie się trząść.
- Ja...ja...ja... - chciała wydukać, ale była tak przestraszona, że nic nie mogła powiedzieć. Chociaż Felka tyle razy jej mówiła, zapewniała, że nie ma tutaj się czego bać, ona nie mogła od tak nabrać odwagi przed dorosłym samcem lwa. Cofneła się od niego parę kroków, by później czmychnąć pod różnooką i się schować.


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Nirai - 30-07-2015

// Sorry, że się wciskam, ale możliwe, że mnie nie będzie kilka dni, a wolę nie zapychać tematu ;)

Wzrok Niraia ani na chwilę nie zbaczał z obcego samca. Czuł, jak każda część ciała przywiera do podłoża, niczym sparaliżowana. Z błędu postanowiła go wyprowadzić ta miła lwica… Jak jej było? Alayike. Właśnie.
Złoty podniósł się, popierany zapewnieniami lwicy, chociaż wciąż z pewną dozą niepewności. Mimo tego, że wspomniany samiec podobno ma łagodny charakter, malec i tak miał swoje doświadczenia. I powiem jedno- na pewno nie były one miłe. A tamte samce wcale nie należały do tych łagodnych. Co to, to nie.
Jego rozmyślenia powstrzymało dziwne, nieznane uczucie. Zamrugał zdziwiony, po czym uniósł nieco pyszczek, by otrzeć się o głaszczącą go łapę pomarańczowej. Trzeba przyznać, było to całkiem przyjemne. Zielone oczy samczyka przeniosły się na niebieskooką, na którą malec patrzył teraz o wiele ufniej i… Cieplej. Minęła chwila zanim dotarł do niego sens słów Alayike i jeszcze dłuższa, aby dotarło do niego, że rzeczywiście to powiedziała. Znał tą lwicę zaledwie chwilę, a ona już chciała mu zaoferować przyjęcie do stada. Co więcej, zaoferowała mu dom i nową rodzinę. Rozdziawił pyszczek w wyrazie kompletnego szoku, jednakże opamiętał się w końcu i przeniósł wzrok na brązowego władcę tych terenów. Teraz nadszedł moment, aby on zabrał głos. Może w jednej chwili zyskać wszystko, ale równie szybko może to stracić.
-Ja… Bardzo bym tego chciał, panie. Znaczy się królu. Chciałbym należeć do Lwiej Ziemi, mieć rodzinę i… Dom.-powiedział, po czym spuścił wzrok na swoje łapy. Czuł się zażenowany swoją wypowiedzią, ale wiedział, że tego nie cofnie. Teraz wszystko będzie zależało od decyzji czarnogrzywego.


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Felija - 30-07-2015

// Spoko, odpisuj, kiedy Ci wygodnie. :) //

Lwica spojrzała spode łba na niebieskooką. Mało ją ruszało to, że broni Księżycowych (którzy normalnie na pewno nie byli, bo dla Felki każda wiara w coś, czego działań nie widać była bez sensu); większą uwagę zwróciła na to, że Mako najpierw zainteresował się tamtą, a dopiero potem beżową. Auć, to bolało. Tak jakby to tamta była ważniejsza... A kim w ogóle była ta Alayike? To znaczy, chyba córką Hewy, ale co z tego? Jakie to ma znaczenie?!
Zanim jednak zdążyła się na dobre skupić na tej kwestii, zdała sobie sprawę, że z bliżej nieokreślonych powodów podbiegł do niej synalek pomarańczowej. Nieco zdezorientowana Lwioziemka lekko schyliła łeb.
- Łaaał! - odpowiedziała mu w równie inteligentny sposób, stawiając swe uszy.
Prędko jednak jedno z uszu zwróciło się w innym kierunku, bo oto Alay zaczęła mówić coś, co jej starszej koleżance absolutnie się nie podobało. No nie, jak można to sobie tak uzurpować prawa do Mako, że aż go przedstawia?! To już przesada!
- Na granicy super, tylko że na Lwią Skałę wpadła Amani, cała we krwi, no mówię ci, a potem zemdlała i nagle przyszedł jakiś szary lew, nie znam go, no i pomógł mi ją zanieść do groty medyków, a w sumie sam ją zaniósł, bo ja niosłam Haineko, a już w grocie przyszła Ayumi i zaczęła leczyć Amani, a ten lew, Machafuko się nazywa i jest całkiem przystojny, położył się i pozwoliłam mu zostać na razie, bo mi pomógł, nie. Tylko że Haineko się go bała, bo Haineko boi się lwów. I właśnie, Haineko jest cały czas ze mną, więc też powinna być Lwioziemką, co nie?
Nie musiała długo szukać ani wołać swej podopiecznej, bo ta rychło prysnęła w bezpieczne objęcia opiekunki. Nieco rozbawiona lwica przysunęła ją łbem trochę do przodu i delikatnie musnęła językiem jej grzywkę.
- Nie bój się - rzekła to, co już nieraz zdarzało się jej mówić. - Alayike mówi prawdę, Mako to naprawdę najłagodniejszy lew świata. A Ty będziesz najszybszą Lwioziemką na świecie, co?
Poderwała pysk wyżej, zmrużyła ślepia i utkwiła wzrok w czarnogrzywym.
- A u mnie okej.


RE: Wzgórze zabawy i przyjaźni - Mako - 30-07-2015

Macierzyństwo wspaniałą rzeczą, hm...
- Uwierzę Ci na słowo – jej dalsze słowa sprawiły, że poczuł się o wiele lepiej niż przed swoim przybyciem. Następnie zwrócił wejrzenie na Niraia u cofnął się o krok, czy dwa, dając mu tym samym nieco przestrzeni. To chyba te wszystkie hormony buzują w lwicy po porodzie... Albo zwyczajnie ma charakter po matce, o tak, Hewie zdarzało się przygarnąć kilku młodzików – Nie widzę przeciwwskazań, o ile sam Nirai wyrazie chęć.
Tamten mały na pierwszy rzut oka jest starszy niż Mako był gdy pierwszy raz wylądował na Lwiej Ziemi. Nie był jedynym dzieciakiem, którego los rzucił w tę stronę, jedyne co odróżniło go od znacznej ich części, to fakt, że przeżył, albo że został tu, wszak wielu ze swoich rówieśników nigdy więcej nie spotkał.
- W porządku, rozumiem. Jednak musisz mi coś powiedzieć ze swojej historii. Rozumiem, że zostałeś sam, tak?
Zrozumienie sensu słowotoku Felki nie należało do prostych zadań. Na szczęście Młody znał się z Fel już dostatecznie długo, żeby umieć interpretować Jej wypowiedzi, jednak rzadko miał okazję posłuchać takiego bezkształtnego słowotoku, ciekawe co Ją tak wzburzyło. Zamiast spojrzeć nań, wbił wzrok w ziemię, rozważając sens wypowiedzi. Zastanawiał się, czy to co stało się Amani ma jakiś związek z tym co przydarzyło się Fire'owi. I ten nieznajomy, dziwne że zjawił się zaraz po przybyciu Amani.
- A powiedziała, co się jej przydarzyło? Albo nie wydało Ci się dziwne, że jakiś nieznajomy zjawia się za ranną lwicą i zanosi ją do Groty, jednego z najważniejszych miejsc na Lwiej! Nie podoba mi się to. I... Haineko? - zerknął na Gepardziątko. - Mam tylko jedno pytanie, dlaczego jest z Tobą?
Wielu mógłby przypisać instynkt macierzyński, wszak nawet u Vei występował w sporej ilości, ale u Fel? O co chodzi?