Król Lew PBF
Wielkie Drzewo Życia - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Lwia Ziemia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=181)
+---- Dział: Wzgórze (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=40)
+---- Wątek: Wielkie Drzewo Życia (/showthread.php?tid=159)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18


RE: Wielkie Drzewo Życia - Inn - 21-03-2013

Widząc, że i król zawitał do ich wesołego towarzystwa, chciała okazać choć odrobinę taktu. Schyliła więc lekko przed nim głowę na znak szacunku, a kiedy ją podniosła postanowiła, że się przywita, ale zacięła się, bo zapomniała po raz kolejny, ja brzmiało powitanie. Jednak sam Mako nieświadomie uratował lwicę z opresji, na całe jej szczęście, bo by się dalej tak na niego głupkowato gapiła, póki nie przypomniałaby sobie tego jednego słowa, a to mogłoby trochę potrwać w jej przypadku.
- Deme. - powiedziała zatem, dumna z siebie, jakby to dokonała jakiegoś niewiarygodnego czynu.
Jednak, kiedy tylko czarnogrzywy zajął się Vei, ona sama straciła zainteresowanie jego osobą, jak też samą królową. Nie odpowiedziała na jej propozycję, co znaczyło chyba, że się zgadza. Jej zdziwionego wzroku nawet nie dojrzała. A raczej nie zwróciła na niego większej uwagi.
Spojrzała zatem na Feliję. Pytanie różnookiej ją nieźle zdumiało. Lucas? Zupełnie o nim zapomniała, czemu ona tak nagle z nim wyskakuje?
- Nie widziałam go już chyba z rok. Może nie żyje? - odpowiedziała obojętnym głosem, wzruszając barkami, jakby jej oświadczenie było najnormalniejszą rzeczą w świecie. Bo i już ją przestało interesować, co z nim się teraz dzieje.
- Widziałaś go? - zapytała jednak, udając zainteresowanie. Dziwne, że sama kremowa zapomniała już o swoim partnerze, a taka Felija nadal go kojarzyła.


RE: Wielkie Drzewo Życia - Mako - 22-03-2013

Nie zareagował w żaden sposób, widząc spojrzenie Vei. O, czyli już wie, że Matu łączyć z jego osobą? Dobrze, ta informacja miała prawo wyjść na światło dzienne.
Kolejny raz? Niedobrze, bardzo niedobrze. Już chciał powiedzieć coś o nieroztropności rodziców lwiątek, gdy zdał sobie sprawę, że tak na dobrą sprawę, to biłby do siebie samego. Poświęcił jeszcze chwilę na rozważenie tego problemu, dochodząc w konsekwencji do konkluzji, że opiekunowie nie mogą odpowiadać za wszelkie poczynania swych pociech – choć opiekunowie mogą wykazać więcej zainteresowania – i to właśnie milusińskim należy wpoić do głowy zasady.
Opcja podporządkowania się Świtowi wcale mu nie leżała, ale dalej słuchał w milczeniu.
O jeden moment prawie zrobiło się mu żal tych ze Świtu, bo czuł, że Vei musiała im nawtykać za wszystko, zwłaszcza po tym jak ją obrazili. Kto jak kto, ale ona nie da sobie wejść na głowę.
Wiedza to potęga. Póki reszta świata nie wiedziała kim jest, mógł żyć w spokoju, a tą wartość niezwykle cenił.
- Masz rację. Należy przestrzec lwiątka i ich opiekunów. - już pamięta, dlaczego chciał ją do współrządzenia. Mało kto potrafił tak racjonalnie myśleć – Myślałem, że sytuacja się już ugruntowała... Może i masz rację, że nie należy ich bardziej rozjuszać i dać im tę zwierzynę. Tylko nie wiem, czy to nie zadziała w drugą stronę, że będą chcieli więcej i więcej... Ale zgoda. Jako, że jestem poniekąd odpowiedzialny za całe to zamieszanie, podejmę się polowania.
Czy Mako właśnie zadał sobie robotę na resztę dnia? Nie, miał w tym swój ukryty cel. Kątem oka dostrzegł Fel i chciał do niej zagadnąć w stylu „Fel, masz może ochotę zapolować?” ale stwierdził, że ta forma nie podpasuje Królowej.
- Felija, udasz się ze mną na polowanie. - rzekł przyjaźnie, acz mniej niż zazwyczaj, odwrócił się do Felki i puścił jej oko, tak by nie Vei tego nie zauważyła.


RE: Wielkie Drzewo Życia - Vasanti Vei - 24-03-2013

Ugodowa postawa króla nie zrobiła na niej większego wrażenia. Ciekawszą kwestią było to, że on, LEW, zaoferował się do upolowania 'okupu'. Przecież każdy dobrze wie, że to samice radzą sobie z tym lepiej... Może lubi? Albo postanowił zadbać o kondycję? Ale przecież tak źle z nim nie było...
- W porządku - odparła, niemal niezauważalnie marszcząc przy tym brwi. - Potrzebne są cztery antylopy lub zebry. Myślę, że dopuszczalne byłyby również opcje mieszane.
Już miała zwrócić się do zielonookiej, jednakże zdała sobie sprawę, że ta jest teraz niezwykle zaaferowana rozmową z Feliją. Nic to, Mako jej przekaże, co też ma do powiedzenia.
- Inn miała ze mną polować. Może we trójkę pójdzie wam szybciej, ale to już twój wybór. Ja, w takim razie, pójdę teraz poszukać Hatimy, ona ma młode.
Podniosła się z miejsca, po czym skinęła łbem czarnogrzywemu, a następnie wykonała podobny gest (choć dużo bardziej niedbały) w kierunku lwic.
Odeszła, rzuciwszy wcześniej ciche 'avare'.

Z/t


RE: Wielkie Drzewo Życia - Felija - 24-03-2013

- Ło, rok to bardzo dużo! - wyraziła swą konstruktywną, wielce rozbudowaną opinię, wytrzeszczając przy tym oczy. - Wiesz co, tak mi się wydaje, że chyba żyje, bo jak go ostatnio widziałam, to nie wyglądał jak trup - dodała po chwili zastanowienia.
Oczywiście, nie śmiała dodać, w jakich to okolicznościach go 'widziała' i że się nawet troszeczkę do niego kleiła (tzn. próbowała, ale on ją zlał, więc sobie poszła). To by było średnio fair z jej strony, szczególnie że przecież lubiła Inn i nie chciała, żeby ta się na nią obraziła. A tak to nic nie wie i jest spoko. Zreeesztą, nic nie było. To znaczy, nie ostatnio.
Z owych dywagacji wyrwał ją głos Mako. Nadstawiła uszu, a gdy królowa już sobie poszła, Fel podeszła bliżej, śmiejąc się serdecznie.
- Rozkaz, najjaśniejszy panie! - odparła, szczerząc względnie białe kły.
Ten oficjalny sposób wypowiadania się zawsze działał na nią w ten sposób. Zero powagi, wstydziłabyś się! Swoją drogą, ciekawe, dlaczego przyjaciel zdecydował się na to konspiracyjne mrugnięcie. Chciał z nią o czymś pogadać czy po prostu pokazywał, jak to on daleko ma gdzieś te wszystkie formalne bzdury i wolałby zwrócić się do niej w jakiś dalece normalniejszy sposób? Nieważne, w każdym razie - miło, że wreszcie będą mieli okazję normalnie pogadać. Ciekawe, czy Inn pójdzie z nimi?
- To gdzie idziemy?


RE: Wielkie Drzewo Życia - Inn - 24-03-2013

- Widziałaś go? - odparła z niemałym zdumieniem. Po chwili jednak powrócił jej poprzedni wyraz pyska.
- Zresztą nieważne. Jeśli on ma czas żeby szlajać się wszędzie, a nie ma czasu żeby się ze mną spotkać, to i ja nie będę sobie nim zaprzątać głowy. - odpowiedziała obojętnym tonem. Nie chciała już więcej o nim gadać, po co w ogóle zaczynały?
- A Sheloth? - zapytała, coby nie stracić rozmówczyni. Jego to chyba jeszcze dłużej nie widziała.
Jej uwagę od koleżanki odciągnął Mako. Co prawda normalnie nie zwróciłaby uwagi na jego słowa, chyba że odnosiłyby się do niej samej, albo... do Feliji, tak jak teraz. Spojrzała na niego, a na jej pysku malowało się zdumienie. A to nie ona miała pójść na to polowanie z przywódczynią? W sumie to może i dobrze, przynajmniej się nie zbłaźni przed Vasanti, to by było straszne. No ale by się w końcu może polować nauczyła, a tak to nigdy do niczego nie dojdzie. Zmarszczyła nos, jednak wtedy też usłyszała swoje imię wypowiadane przez królową. Uśmiechnęła się lekko. Czyli jednak pójdzie najwyraźniej na to polowanie. Dobrze, że i Felija tam będzie. Pożegnała się z przywódczynią tym samym słowem, co i ona wypowiedziała, chociaż szczerze mówiąc nie za bardzo wiedziała, czym ono było. Ale przynajmniej trafiła z tym jakoś. Kiedy ta znikła jej z oczu, przeniosła swój wzrok na przywódcę.
- Bardzo chciałabym pomóc, ale nigdy nie polowałam w grupie. - powiedziała, uśmiechając się przepraszająco. Jeśli podczas polowania będą jej cały czas mówili, co ma robić, to może w końcu załapie, o co w tym chodzi. O ile w ogóle ją wezmą, bo t w końcu na tyle ważna sprawa, że lepiej nie liczyć na jej kulawe szczęście.


RE: Wielkie Drzewo Życia - Mako - 28-03-2013

Powlókł spojrzeniem za Królową. Wygląda na to, że może sobie spokojnie pozwolić na polowanie z Feliją... I z Inn. Całkiem dobry układ.
Słysząc odpowiedz Fel wybuchnął żywym śmiechem. Kto jak kto, ale Felija pozostawała osobą, która nic nie robiła sobie z jego rangi. Nie że go nie szanowała, ale traktowała go normalnie... I chwała Jej za to.
Słysząc Inn, zwrócił nań wzrok i odrzekł:
- To mamy podobne doświadczenie. - ale czy to znaczy, że sobie nie poradzą? Skądże! - Damy radę.
Przeważnie trzeba było liczyć na samego siebie, choć należało się do stada.
- Alayike, chciałbym z Tobą później porozmawiać, ale teraz może odwiedzisz Grotę Medyka? Coby się Hewa nie zamartwiała o Ciebie. A z Tobą, Matu, też później będę chciał zamienić słówko.
Pokiwał jeszcze głową z przejęciem.
- Dobrze, to ruszajmy.
I ruszyli.

[z.t]


RE: Wielkie Drzewo Życia - Felija - 29-03-2013

- O, no i bardzo dobrze! Sheloth... Szkoda gadać. Faceci są okropni! - odparła Inn z całą swoją stanowczością, w ogóle nie zwracając uwagi na fakt, iż mówi to w obecności Mako.
W ogóle nie przyszło jej do głowy, że, bądź co bądź, on też się do owych 'facetów' zalicza. Mako to Mako i tyle, zupełnie inna kategoria.
Szczerze mówiąc, Felka już niemal doszczętnie zapomniała o istnieniu osoby, którą zwykła nazywać swoim partnerem. Nie widziała go chyba nawet dłużej niż Inn Lucasa, ale nie sprawiało jej to żadnego problemu. Gorzej się czuła z tym, że średnio miała z kim gadać. Na szczęście, teraz miała przy sobie Mako i Inn, więc nie było na co narzekać - lepszego towarzystwa chyba nie mogła sobie wymarzyć i jest to myśl jak najbardziej poważna.
Uśmiechnęła się na słowa czarnogrzywego. Aha, a z kolei ona jest mistrzynią tropienia i tak dalej, zawodowy łowca normalnie!
- Fajnie będzie wyglądać to polowanie, skoro żadne z nas nie jest w tym dobre - dodała jeszcze, znów się śmiejąc.
Zamaszyście machnęła ogonem, kiedy jej przyjaciel załatwiał jakieś swoje sprawy. A do tego gadał z lwiątkiem, na co Felka zmarszczyła brwi. Po co to robił? Przecież one są głupie.
Ku jej uciesze, nie musiała długo czekać, aż w końcu wybiorą się na to polowanie. Wybyła z wielce zadowoloną miną.

Z/t


RE: Wielkie Drzewo Życia - Inn - 29-03-2013

Zwróciła uwagę na czarnogrzywego, kiedy ten się do niej zwracał. Na tą uwagę uśmiechnęła się lekko. Czy na pewno w takim razie dadzą sobie radę? Chyba lepszej paczki nie można było dobrać w całym LZ. Żeby chociaż jedna osoba znała się na rzeczy. Chociaż z drugiej strony przynajmniej nikt nie będzie się na nią wydzierać za to, że robi coś źle. Najwyżej podejmą kilka...naście prób z tym polowaniem. W końcu im wyjdzie!
Kiedy Mako zajął się resztą obecnych, ona ponownie zwróciła swój wzrok na Feliję. Zaśmiała się, słysząc jej uwagę. Czyli ona ma podobnie. Zresztą, w zupełności się z nią zgadzała.
- Masz rację. - odpowiedziała jedynie, po czym zaśmiała się ponownie, gdy powtórzyła sobie jeszcze raz w myślach jej słowa. Słysząc jej kolejną wypowiedź, zaśmiała się razem z nią.
- Jest i tego dobra strona. Dzięki temu może więcej się nauczymy. - powiedziała, już bardziej poważnie. W sumie całkiem mądra uwaga, czasem i Inn uda się coś porządnego powiedzieć.
Król i Felija już ruszyli, więc i spóźnialska Inn podniosła się z miejsca, po czym wybyła, starając się ich dogonić.

zt


RE: Wielkie Drzewo Życia - Lady - 30-03-2013

Lady po dość długim locie wylądowała aż tu. W końcu jej skrzydła będą mogły odpocząć, a ona sama może sobie złapie jakiegoś węża, aby uzupełnić utracone z powodu lotu zapasy energii. A że nikogo tu nie było, to będzie mogła polować w spokoju.
Nim się obejrzała, kątem oka ujrzała że coś poruszyło się w trawie. Zwróciła od razu dziób w ową stronę. To był wąż. A jednak opatrzność nad nią czuwa! Nie zastanawiając się dłużej podbiegła do pełzającego gada, po czym z całej siły uderzyła go dziobem w łeb, aż ten w końcu wyzionął ducha. Połknąwszy węża, zadowolona postanowiła tu sobie troszkę posiedzieć. Kto wie, może ktoś miły tu przyjdzie.


[ Dodano: 2013-03-31, 22:14 ]
Nikt nie przychodził, a ona sama zaczynała się już tu nudzić. Westchnąwszy ciężko i pokręciwszy łbem opuściła to miejsce. Na własnych nogach. Jakoś nie miała ochoty na lot.

/z.t./


RE: Wielkie Drzewo Życia - Alayike - 01-04-2013

Alayike przyglądała się tylko całemu wydarzeniu, późniejszym ustalaniu co kto zrobi. Sama zamierzała pójść do matki, w końcu na pewno już się o nią martwiła. Nagle do niej i Matu podszedł Mako, który zapowiedział im rozmowę, oraz zaproponował to, co już sama chciała zrobić, po czym odszedł. No to pięknie, nieźle jej się oberwie za niedopilnowanie tego samczyka. No ale cóż poradzić, mogła lepiej się postarać. Przecież to nie małego wina, każde lwiątko jest ciekawskie. No ale nie ważne, nie ma co patrzeć w tył. Teraz musieli iść do groty medyka, gdzie będą musieli zaczekać na Mako. Alay spojrzała na małego.
-Chodźmy Matu...- mruknęła tylko do niego, po czym szturchnęła go ogonem, by go nieco pośpieszyć. Następnie skierowała się powolnym krokiem w stronę groty medyka.
z.t


RE: Wielkie Drzewo Życia - Matu - 03-04-2013

Obserwował całą sytuację i na szczęście sprawy obróciły się dla niego pomyślnie, choć nie wiedział czym grozi rozmowa z Mako. Stał tak między łapami Alayike przez dłuższy czas, a kiedy wszyscy się rozeszli a jego opiekunka powiedziała, żeby poszli do groty medyka i szturchnęła go ogonem ruszył za nią dosyć szybkim tempem, żeby dotrzymać jej kroku.
Idąc tak co chwila zadzierał głowę do góry, by spojrzeć na lwiczkę i odczytać z jej pyska zmianę nastroju.

[z.t]


RE: Wielkie Drzewo Życia - Hewa - 24-06-2013

Powoli kroczyła w stronę Baobabu, trzymając wysoko głowę, aby Kifo, który zwisał z jej pyska mógł więcej widzieć. Może dzięki temu uda jej się jakoś go czymś zainteresować i chociaż trochę odciągnąć od śmierci matki? Ją samą nieźle przybiło odejście lamparcicy, co dopiero mogły powiedzieć o tym jej własne dzieci? Natychmiast skojarzyła tą sytuację z jej własną, postanowiła jednak dalej tego nie roztrząsać.
Kiedy stanęła naprzeciwko drzewa, zatrzymała się, po czym postawiła młode delikatnie na ziemi. Podniosła łeb, ogarniając jedynie pewną część drzewa swoim spojrzeniem. Może to zainteresuje młode? W końcu większość swego życia spędziły w Grocie Medyków, nie byłoby więc dobrym pomysłem, gdyby z powrotem je tam zaprowadziła. Rozpamiętywałyby śmierć rodzicielki, a to nie byłoby dobre, przynajmniej teraz.
- To drzewo jest baobabem. - zaczęła więc spokojnym głosem, dokładnie wypowiadając każde słowo.
- Na dodatek ten okaz jest niezwykle wielki, a fakt, że dookoła nie ma zbyt wiele innych drzew jedynie potęguje ten efekt. - mówiła dalej, zwracając swoją uwagę nieco niżej, na korę Drzewa.
- Nazywamy je Wielkim Drzewem Życia. - zakończyła na razie, zerkając za siebie. Miała nadzieję niebawem dojrzeć tam sylwetkę małego lwiątka. Szła dosyć powoli, więc nie powinno mieć problemu z dotarciem w to miejsce.


RE: Wielkie Drzewo Życia - Kifo - 24-06-2013

Kifo zwisał jej z pyska jak kupka nieszczęścia. Łzy drobnymi kroplami spływały mu po policzku i kapały na ziemię. Słońce świeciło. Śpiewały ptaki. Kifo zauważył nawet pasące stado się antylop. Tylko, że z jego punktu widzenia wyglądało to tak: słońce świeciło za bardzo. Daleko grupa zwierząt z dziwnymi łapami szukała czegoś w trawie. Nawet nie chciało mu się zgadywać, co to. Jedynie te cosie z przednimi łapami dziwnie płaskimi, wydające różne dźwięki wyglądały kolorowo na tym szarym, szarym świecie.
Kifo usiadł tam, gdzie położyła go lwica, tyłem do niej. Łapką wytarł mokre ślady. To był jego świat i jego ból, a ta lwica zabrała go od mamy. Jeszcze nie rozumiał, że jak podrośnie będzie jej wdzięczny. Póki co lwica zaskoczyła go, mówiąc mu o tym czymś, co miał przed sobą. - Bao. Bab. - powtórzył cicho. Potengujuje? Am... Trzeba przyznać, że malec nie zrozumiał praktycznie całego drugiego zdania. On do pięciu nie umiał policzyć, a co mówić o potęgach. Niemniej jednak wpadł na pewien pomysł. Podszedł do pnia i oparł się o niego przednimi łapkami. - Tam. - powiedział, wskazując łapkami rozłożyste konary. - Niebo? - spytał, pamiętając, co mu powiedział Mun. Spróbował oprzeć się tylną łapką i wspiąć się trochę do góry, ale zjechał na dół. - Kifo chce do nieba. - poskarżył się całemu światu - od drzewa, trawy przez motyle na samej Hewie kończąc.


RE: Wielkie Drzewo Życia - Hewa - 27-06-2013

Nie zdołała dopatrzeć się Moonlighta, postanowiła więc na razie skupić się na maluchu przed nią. Nie będą teraz się wracać, młody powinien trafić.
Pokiwała twiedząco głową, kiedy lamparciątko powtórzyło nazwę drzewa. Z zakłopotaniem jednak spojrzała w górę, nie rozumiejąc, o co mu chodzi w jego kolejnych słowach. Dopiero po chwili przypomniała sobie, że Moonlight mówił o tym, że ich mama jest w niebie. Usiadła, wciąż patrząc do góry, gdzie spomiędzy rozłożystych gałęzi baobabu owe niebo było ledwo widoczne.
- Tak, to niebieskie, co widzimy w górze, nazywamy niebem. Jednak to nie jest takie niebo, o którym myślisz. - powiedziała, zatrzymując wzrok na młodym.
- Może nie widzisz swojej mamy, ale ona teraz jest przy Tobie. Wystarczy, że w to uwierzysz, a poczujesz. - powiedziała, zamykając oczy i wciągając głęboko powietrze. Nie sądziła, że młody od razu zrozumie, co miała na myśli. Piaskowa cały czas czuła obecność matki przy sobie, kiedyś przecież nawet słyszała jej słowa. Później zdawało jej się, jakby ta ją opuściła, ale zdała sobie sprawę z tego, że Kimya towarzyszyła jej w każdej chwili życia, co dodawało jej sił.
Lwica milczała, zastygając w bezruchu, dając młodemu czas.
- Ja również straciłam swoją mamę, gdy byłam w Twoim wieku. Jednak szybko zdałam sobie sprawę z tego, że ona wciąż przy mnie jest. Czuję jej obecność, ciągle przy mnie czuwa. I to mi wystarcza. - powiedziała, a na jej pysku ostatecznie pojawił się leciutki uśmiech.


RE: Wielkie Drzewo Życia - Kifo - 27-06-2013

Kifo nadal siedział tyłem do lwicy. Nie odwrócił się ani nie uniósł pochylonej głowy, ale postawione na sztorc uszy zdradzały, że słucha słów medyczki. Jego mama jest przy nim? Kifo powoli wstał i rozejrzał się, ale nigdzie nie dostrzegł znajomej postaci. Był tu tylko on i piaskowa. Kifo wciągnął głębiej powietrze. Czuł delikatny zapach najdroższej dla niego osoby, ale znowu to tylko on i medyczka byli jego źródłem. Kifo podszedł do piaskowej i nie patrząc jej w oczy, obwąchał jej łapę. Czuł ten zapach, ale to nie o to chodziło. Kifo rozejrzał się jeszcze raz. Zajrzał z drugiej strony lwicy. Nadal nic.
Napiął mięśnie i bez ostrzeżenia rzucił się biegiem w stronę baobabu. Wybił się tuż przed pniem i z rozpędu wszedł wyżej niż poprzednim razem. Kifo, trzymając się trzema łapkami, wysunął pazurki i zaczepił nimi o drzewo. Druga przednia kończyna także wylądowała wyżej, ale z tylnymi miał już problem. Po chwili skapitulował i z pewnym trudem zsunął się z baobabu. Cokolwiek nim chwilę wcześniej kierowało, nieważne czy złość, czy gniew, szybko się wypaliło i zostawiło go dziwnie pustego.
Kifo odwrócił się i spojrzał w zielone oczy medyczki, jakby szukał w nich potwierdzenia jej słów. - Mama pilnuje? - spytał, używając kolejnego słowa, które usłyszał od Muna. - Nie paczę jej. - dodał ze smutkiem i powagą.