Król Lew PBF
Wielkie Drzewo Życia - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Lwia Ziemia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=181)
+---- Dział: Wzgórze (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=40)
+---- Wątek: Wielkie Drzewo Życia (/showthread.php?tid=159)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18


RE: Wielkie Drzewo Życia - Hasira - 06-03-2014

Pożarła mięso do końca, ignorując sugestię przesyłaną przez kubki smakowe, że to może być trochę inny posiłek niż zwykle. Lwy przecież polują, a nie korzystają z cudzych wysiłków - przekonanie to zagłuszyło wrażenie zmysłowe jako sprzeczne. Hasira nie zorientowała się w niczym.
Ale na szczęście o nic też nie pytała.
- Czyli nie wiesz, co u nich... - Mruknęła zamyślona. Szczerze mówiąc w ogóle mało kto wiedział, co u innych. Immanentna cecha stada? Gdyby tygrysica używała tak wysublimowanych określeń, jasna rzecz. - A u mamy?
Tym razem nie zaryzykowała użycia imienia. Hewa i Hatima wyglądały tak podobnie, że spokojnie mogłaby je pomylić, zwłaszcza, że i uosobienie miały zbliżone. Eliana odróżniała się od lwiątek czarnymi znaczeniami na uszach i kolorem ślepi, inaczej też zostałaby wliczona w masę - w tym sensie była więc wyjątkowa; Hasira nie wpadła jednak na to, by i to lwiczce powiedzieć. Zwłaszcza, że nagła zmiana w nastroju małej wybiła ją z tych przemyśleń.
- Co się stało?
Nachyliła się ku niej opiekuńczym gestem. W końcu to była jej rola w stadzie, prawda? Chronić młode.


RE: Wielkie Drzewo Życia - Eliana - 12-03-2014

Pokręciła przecząco łebkiem, w odpowiedzi na dość oczywiste stwierdzenie Hasiry. Eli domyśliła się, że tygrysica głośno myślała, a nie zachęcała ją, by ponownie opowiedziała to, co właśnie powiedziała. Pasiasty kot był mądry, wiedziała o tym.
- Mama choruje, nie widziałam jej od dawna.- mruknęła, ponownie czując ten okropny wstyd. Co z niej za córka, że nawet własnej rodzicielki nie odwiedza. Nie podzieliła się tym oskarżeniem wobec siebie samej z Hasirą, bała się, że tamta to potwierdzi. Odkąd zaczęła opowiadać o rodzinie nie patrzyła pomarańczowej w oczy, uczyniła to dopiero teraz, kiedy już była pewna, że chce podzielić się swoimi obawami z tygrysicą. Tymi samymi, które wprowadziły ją w ten ponury nastrój. W końcu jest cień szansy, że mentorka poradzi coś na te problemy.
- Pytałaś o moją siostrę, Asali...- zaczęła powoli, obserwując uważnie reakcję Hasiry.- Ona zaginęła, jak jeszcze mama była zdrowa.- dodała po chwili, przełykając głośno ślinę ciekawa, co pomyśli o tym jej rozmówczyni.
- Później moja mama zachorowała na tą nieznaną chorobę i nie widziałam jej od dawna. Bałam się przyjść ją odwiedzić, bo bałam się, że usłyszę najgorsze.- wyznała po chwili, spuszczając ze wstydu łeb.
- I...- zawachała się. Po raz pierwszy w tej rozmowie się zawahała, bojąc się wyznać o podkradaniu pożywienia dla Świtezian. Było to dla niej czynem równie poniżającym, jak strach przed chorobą, ale tym razem w grę wchodziło to, co sobie pomyśli o niej stado, a nie jej mama, gotowa jej wszystko wybaczyć. Wróciła wzrokiem do Hasiry, czekając na odzew z jej strony.


RE: Wielkie Drzewo Życia - Hasira - 15-03-2014

Biedna mała. Biedna, biedna Eliana.
- Chodź tutaj.
Ciężka łapa jak zwykle niezbyt miękko opadła na bark lwiczki, przyciągając ją do szerokiej piersi Hasiry. Pazury były jednak schowane głęboko, a tygrysica próbowała zachować delikatność - przeszkadzała jej w tym siła i rozmiary, niemniej naprawdę się starała. To było zresztą czuć, gdy żółta zatrzymała się tuż obok pasiastego futra, poruszanego przez bijące miarowo, wielkie serce.
- Mamę trzeba odwiedzić: chociażby po to, żebyś wiedziała, kto się tobą zajmuje, kto ci teraz może pomóc. Poza tym jestem przekonana, że żyje; gdyby tak nie było, przywódcy sami zajęliby się poinformowaniem stada, że choroba jest śmiertelna. No i nie możesz dokładać im zmartwień, wystarczy, że zaginęła Asali.
O ile ktokolwiek poza Elianą o tym wie. Hasira powinna, ale nie przykładała się do swoich obowiązków, poddając się atmosferze rozprężenia w stadzie i poczucia, że "jakoś to będzie". Rzeczywiście, zwykle jakoś było, tyle że niekoniecznie równało się to z pomyślnym obrotem spraw.
- Pójdę z tobą, odwiedzimy ją razem. A ta trzecia sprawa?


RE: Wielkie Drzewo Życia - Eliana - 18-03-2014

Serce. W które mimochodem się wsłuchała, oparta mordką o miękkie futerko Hasiry. I owszem, tygrysicy udało się zachować tą delikatność na tyle, że miodowa ten gest przyjęła bardzo ciepło i z delikatnym uśmiechem. Miała wrażenie, że swoimi słowami pokazała starszej, bardziej doświadczonej od niej samicy swoją słabość oraz że najzwyczajniej w świecie zaczęła się nad sobą użalać. A nie chciała tak wypaść! Miała być przecież silną lwicą, wartościową w oczach innych członków stada. Przynajmniej teraz sama tak zaczęła na to patrzeć. Niemniej poczuła się na prawdę pewnie, ukryta pod jej łapą. Swoją również uniosła, opierając ją o jej brzuch- mięciutki brzuszek i mięciutkie futerko. Słysząc jej kolejne słowa, zresztą pewne racji pokiwała głową, co pasiasta prędzej poczuła, niżeli zobaczyła, bo póki co Eli było dobrze unikać spojrzenia i chować się tam, gdzie czuła się bezpiecznie. Hasira ponownie mogła poczuć te delikatne wyrażenie zgody na swoim futerku, kiedy zaproponowała wspólne odwiedziny. Może jak przyjdzie z Hasirą, Hatima nie będzie taka zła. I już byłoby dobrze, już byłaby uśmiechnięta, gdyby nie to, że przeciwnie do jej podejrzeń tygrysica wyłapała tą trzecią sprawę, o której bała się mówić. Zastygła, jednak sądziła, że komu jak komu, ale mentorce może zaufać. A to, będzie testem.
- Ale nie powiesz nikomu?- zaczęła niepewnie, unosząc pyszczek tak, by mieć kontakt z jej pyskiem, nadal jednak twardo przylegając do jej brzucha.- Bo to w sumie przez to nie miałam czasu dla mamy. Przez to, że nie przystosowałam się do zakazu królowej i.. przekroczyłam granicę.


RE: Wielkie Drzewo Życia - Hasira - 26-03-2014

Hasira, gdyby dowiedziała się o dążeniach Eliany i jej potrzebie bycia silną i samodzielną, byłaby pełna dumy z tymczasowej podopiecznej - niemniej Eliana wciąż była tylko dzieckiem, które miało prawo oczekiwać dorosłych, że mu pomogą i zaopiekują się nim, nie porzucając bez słowa. Sama przeżyła oderwanie od bliskich i choć nie było to to samo, co zostać zapomnianym przez rodziców, ciągnęło się za nią aż do dziś. Nie chciała, by to samo spotkało inne kocięta. W ogóle: nikogo.
Dlatego nie oceniała, tylko mruczała cicho do wtóru słów miodowej lwiczki. Zaczęła jakoś niechcący, nie zauważywszy, kiedy - a gdy zdała sobie sprawę, że chce ją uspokoić także niskim pomrukiem wibracji, nie powstrzymywała się.
Gdy więc Eli mówiła, przytykając nosek do mruczącego podgardla, Hasirze zdało się naraz, że musiała coś źle usłyszeć. Jakich zakazów? Jakie przekraczanie granic? Pomysły Vasanti? Nie mogła powstrzymać lekceważącego parsknięcia, choć jego powody zachowała dla siebie.
- Masz na myśli to, że opuściłaś tereny stada, czy coś jeszcze?
Bo jeśli zakaz przekraczania granic, to raczej nie tych Lwiej Ziemi... Tylko zakaz naruszania ziem Świtu. To miałoby ślad sensu.


RE: Wielkie Drzewo Życia - Eliana - 20-04-2014

Słysząc jej pytanie, wysunęła delikatnie łebek od jej futra, chcąc wyczytać dokładniej jej reakcję.
- Byłam tam, gdzie nie wolno chodzić Lwioziemcom, Hasiro.- przyznała się.
Choć oczy miała zaszklone, nie uroniła nawet łzy. Dokładnie przez tą potrzebę by być silną, zwłaszcza, przy dorosłych. Jednak z drugiej strony miodowa zdawała sobie sprawę, że opuszczenie granic nie jest czynem tak karygodnym i niewybaczalnym, jak wymordowanie komuś rodziny, a mimo to, czuła się z tym paskudnie. Nawet po zrzuceniu ciężaru komuś, kto mógłby wyciągnąć konsekwencję przez jej czyny, bo do tego momentu, wiedział o tym jedynie Akira.
- Ale jest coś jeszcze.- mruknęła, tym razem chowając pysk w ten sam sposób, jak na początku.- Spotkałam tam takiego Aresa, który powiedział, że mnie nie wyda, jeżeli co siedem wschodów słońca będę przynosić mu jedzenie.- przełknęła ślinę.
Przyznanie się do kradzieży było tą najcięższą rzeczą do wypowiedzenia, jednak dopiero teraz poczuła, jak zrzuca ciężar. Chciała teraz iść do mamy i przeprosić ją za wszystko, a później znaleźć Akirę. Jednak trwanie w objęciach tygrysicy były na tyle przyjemne, że i tej czynności nie chciała przerywać.


RE: Wielkie Drzewo Życia - Hasira - 02-05-2014

Hasira myślała nad tym, co powiedziała jej Eliana, a pasiasta pierś unosiła się miarowo w rytm oddechów. Tempo się nie zmieniło - tygrysica zwróciła na to szczególną uwagę, próbując częścią umysłu dopasować usłyszane przed chwilą słowa do szczątkowej wiedzy o ostatnich wydarzeniach, jaką posiadała. Nadmierne wypytywanie po pierwsze nie dałoby efektu, po drugie było jakieś... nie w porządku - powinna to wiedzieć tak po prostu, a nie wpędzać lwiątko w poczucie winy, każąc tłumaczyć się ze szczegółami. Tyle rozumiała, mimo, że bystrość myślenia nie znajdowała się w pierwszej trójcy jej zalet.
Było natomiast coś, o co mogła i powinna zapytać.
- Kim jest ten Ares? I komu miałby powiedzieć najpierw?
...zupełnie ignorując wcześniejsze. Sama regularnie wizytowała ziemie Świtu, kąpiąc się w ichnim jeziorze w Oazie, i przywódca stada spotykany tam nader często jakoś nie miał z tym problemu. Lwia Ziemia nie dysponowała tak chłodnym oczkiem wodnym, potrzebnym Hasirze po prostu do normalnego funkcjonowania. I do żadnej wojny ani szantaży jakoś nie doszło, niespodzianka.
"...przynosić mu jedzenie...". Hm. No nie, musi niestety zapytać. Ale postara się delikatnie.
- Eliano, a czy uczyłaś się przy okazji polować?


RE: Wielkie Drzewo Życia - Eliana - 03-05-2014

Z wytłumaczeniem mentorce kim był Ares nie musiała zbyt długo myśleć, jak ubrać zdania w słowa.
- To jest książę Świtu, czy jakoś tak.- stwierdziła, zastanawiając się przez chwilę, czy aby na pewno dobrze powiedziała, oraz czy słowo "jest", nie powinno zostać zastąpione, przez słowo "był". Wszak nie widziała wyżej wymienionego od bardzo dawna, więc możliwe, że jej osoba go albo znudziła, albo coś mu się stało, albo najzwyczajniej w świecie odszedł.
- Mojej mamie i królowej.- odpowiedziała, jakby to było dla niej oczywiste. Komuż innemu miałby na nią naskarżyć? Jakiemuś pierwszemu lepszemu lwioziemcowi, który jednym uchem by to wpuścił, a drugim wypuścił? Głupie.
Miodowa na chwilę się uspokoiła, kiedy po jej słowach nie słyszała chwilowej odpowiedzi, zaczęła rozmyślać, czy może przypadkiem nie szuka jej Akira, albo czy to ona nie powinna poszukać jego. Mieli się zobaczyć, parę, jak nie paręnaście dni temu. Szybko jednak przestała o tym myśleć, kiedy Hasira przerwała ciszę. W reakcji na jej słowa odskoczyła od niej jak poparzona, z zamiarem ucieczki gdziekolwiek, a jedyne co ją przed tym powstrzymało, to odrobina zdrowego rozsądku. Więc pierwsze co zrobiła, to odwróciła się do pasiastej plecami, zawstydzona i przerażona, nie tylko przez to, że będzie musiała przyznać jej się do kradzieży, ale też przez to, że samo to pytanie podpowiadało, że można było się tego po niej spodziewać. Eliana zastanawiała się przez chwilę, czy aby na pewno odpowiadanie jej na to pytanie było konieczne i czy przypadkiem jej reakcja nie mówiła sama przez się. Wolała więc w ogóle się nie odzywać.


RE: Wielkie Drzewo Życia - Hasira - 06-05-2014

- Jakby powiedział albo twojej mamie, albo królowej, to nic złego by się nie stało. Problem byłby wtedy, gdyby powiedział Ragnarowi. To znaczy przywódcy Świtu. Bo on mógłby cię skrzywdzić - choć w to wątpię, bo to lew, który kieruje się rozumem... Jak na lwa - a ani mama, ani Vasanti nie chcą twojej krzywdy.
Podobno. Przy Vei, oczywiście.
I to była ta łatwiejsza część rozmowy; na trudniejszą miała przyjść właśnie pora. Tygrysica nie od razu pojęła, co znaczy zachowanie Eliany, ale gdy już to zrozumiała, nie wpadła w szał. Mimo imienia nadanego jej, gdy po raz pierwszy pojawiła się w okolicy jako wolny kot, nie rozgniewała się ani nawet nie zezłościła. Nie... rozczuliła ją panika w oczach małej, właściwie w całym jej ciałku, to, jak bardzo bała się nieokreślonej Kary Z Niebios i to, jak mocno w nią wierzyła. To chyba dobrze, prawda? Chyba...
Bo Hasira naprawdę nie mogła się zmusić do uwierzenia, że to dobrze.
Tak się właśnie wychowuje głupców. Montuje się pioruny w ich głowach, które nie istnieją naprawdę, ale wystarczy wiara w to, że uderzą, bo będą wiedzieć magicznie o wszystkich postępkach. I że wszystkie ocenią tak, jak to kiedyś powiedział ktoś starszy.
Nie wierzyła w to.
Nie żyła według tych wytycznych.
A teraz miała zmienić sposób myślenia Eliany.
- Mała, nie bój się tak. Ja też cię nie skrzywdzę. - Hasira stłamsiła w sobie serdeczny śmiech, przewracając się na bok i wystawiając do słońca jasny brzuch. Bo reakcja lwiczki ją wyłącznie bawiła. Ale - ale - nie chciała, by wyszło na to, że stroi z niej żarty albo nie traktuje jej poważnie. - Zanosiłaś Aresowi tak nieduże ilości jedzenia, że nikt tego nawet nie zauważył. Gdyby zauważył, dowiedziałybyśmy się o tym, ktoś by robił dochodzenie i tak dalej, prawda? Poza tym takie kociaki jak wy nie jedzą dużo. - O tym coś wiedziała. - Długo to w ogóle trwało?
Trawiaste ślepia tygrysicy patrzyły na Elianę z czułością przemieszaną z rozbawieniem. Właściwie trochę jej zazdrościła: tylko takie problemy mieć do końca życia, co zrobić z nadmiarem pożywienia... Gdyby nie było nadmiaru, nikt nawet nie dopuściłby niepilnowanej Eli do zapasów.
Proste.


RE: Wielkie Drzewo Życia - Eliana - 14-05-2014

Nie do końca. Eliana bynajmniej nie wierzyła w to, że ktokolwiek mógłby jej zrobić krzywdę, a bardziej bała się złości i tego, że zawiedzie, oraz tego, że przez swoje nieposłuszeństwo pokaże swojej mamie brak szacunku, a królowej brak rozumu i jakiegokolwiek instynktu samozachowawczego. A przy okazji nie będzie brana pod uwagę jako wartościowy członek stada, a to by było dla niej ogromną karą, wręcz nie do przeżycia.
Kiedy usłyszała słowa tygrysicy, zwróciła się do niej przodem, wlepiła w nią wielkie, zaszklone szkarłatne ślepia i obserwowała. A kiedy upewniła się, że Hasira zła na nią nie była zdecydowała się jej odpowiedzieć, jakby zupełnie zapomniała o swoich wcześniejszych obawach.
- Ragnar? Widziałam go raz, chyba umierał.- stwierdziła, bez jakiegoś szczególnego przejęcia. Za dużo emocji już z siebie dziś wyciągnęła, teraz, postanowiła próbować ćwiczyć obojętność.
- Ale ja wiem, że nie chcą! Tylko problem w tym, że ja nie chcę, aby się na mnie zawiodły.- mruknęła cicho, nie ukrywając już przy wypowiadaniu tego zdania tego dziwnego przejęcia.- O Ciebie też się nie boję. Nie boję się bólu, przecież mam być wojownikiem, nie wolno mi się bać.- dodała po chwili, spuszczając głowę.
Oj tak, Eli chciała być wzorem do naśladowania, istotą perfekcyjną, bez żadnej skazy. Dlatego też interesowało ją zdanie innych i każdemu chciała z osobna pokazywać, że tą perfekcjonistką się kiedyś stanie.
W pewnym momencie na jej pysk wstąpił mały uśmiech, spowodowany słowami Hasiry. Udało jej się podkradać zwierzynę w sposób niezauważalny, to jest zawsze jakiś plus, tak? Coś jak szpieg, tylko lepszy! To ją trochę podniosło na duchu i było to widać. Chociaż to, w jaki sposób się teraz zachowywała można było zinterpretować w dwojaki sposób- na przykład, że cieszy się, bo nikt się tym nie zajął, albo dlatego, że były to tak małe ilości, że nikomu to nie przeszkadzało. Problem natomiast tkwił głębiej. Tam, gdzie jej podświadomość próbowała zrobić z niej ekscentryczną perfekcjonistkę i to z tego powodu miała uśmiech na mordce. Ale cicho, to tajemnica.
- Parę tygodni chyba, ale później to już się nigdy nie powtórzyło, przysięgam.- odparła, wyciągając do pomarańczowej łapę i wysuwając najmniejszy "palec", co miało znaczyć, że nie kłamie. Od Hasiry oczekiwała jedynie tego, aby ta swoim palcem uścisnęła jej, co by znaczyło, że jej wierzy i temat byłby zakończony. Chciała już odejść, spróbować znaleźć Akirę i mamę.


RE: Wielkie Drzewo Życia - Hasira - 04-07-2014

Uścisnęły więc palce, tak jak chciała tego Eliana, i rozstały się w pokoju.

z/t x2
//po co Ty na mnie doprawdy czekasz w takich warunkach ._.


RE: Wielkie Drzewo Życia - Omara - 10-01-2015

Powolnym krokiem samica weszła na wzgórze i usiadłszy zaczęła oczekiwać przybycia Inn. Podczas tegoż oczekiwania zauważyła w oddali parę lwów, jakiegoś ciemnego lwa z grzywą i jaśniejszą lwicę, którzy wydawali się jej jakoś dziwnie znajomi. Odwróciła łeb by spojrzeć czy zielonooka już przyszła...


RE: Wielkie Drzewo Życia - Inn - 10-01-2015

Pojawiła się na wzgórzu na chwilę po Ayumi. Widząc, że ta się czemuś przygląda, Inn również zaczęła się wpatrywać w tamto miejsce. Zmarszczyła nos, nie zauważając w dali niczego ciekawego. Dopiero po chwili otworzyła szerzej oczy, kiedy dostrzegła parę lwów.
- Hej, czy to nie jest właśnie Mako? - zapytała ze zdumieniem, jakby sama nie wierzyła w szczęście, że w końcu na niego trafili. Króla łatwo poznała po kruczoczarnej grzywie. A gdyby rozmawiająca para była bliżej, zapewne poznałaby i towarzyszącą mu Feliję. Jednak było dla niej za daleko, aby stwierdzić, kim była lwica.


RE: Wielkie Drzewo Życia - Omara - 11-01-2015

Po pytaniu zadanym przez Inn, Ayumi wytężyła wzrok by bardziej przyjrzeć się samcowi. Faktycznie, przypominał on króla, tylko czy to NA PEWNO był on? W sumie to jasna lwica nie znała nikogo innego o podobnym wyglądzie.
- Chyba tak. Podejdziemy do nich? - spytała spojrzawszy na towarzyszkę.


RE: Wielkie Drzewo Życia - Inn - 11-01-2015

Przez dłuższą chwilę nie odpowiadała na pytanie Ayumi, jedynie wpatrując się usilnie w rozmawiającą dwójkę. Ona była pewna, że to Mako, jeszcze nigdy w życiu nie widziała innego lwa o takiej grzywie. Nie była jednak pewna, czy to najlepszy pomysł, aby tam podchodzić i im przeszkadzać.
- Hm, a jeśli król prowadzi jakąś ważną rozmowę? Może lepiej zaczekajmy trochę. W każdym razie i tak ich stamtąd widzimy, tak więc będziemy wiedzieć, jeśli stąd pójdą, albo gdy zostanie sam. - zaproponowała. Takie osoby jak Mako pewnie cały czas mają zajęty czas, ciekawe więc, czy znajdzie choć chwilę dla nich.