Król Lew PBF
Wielkie Drzewo Życia - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Lwia Ziemia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=181)
+---- Dział: Wzgórze (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=40)
+---- Wątek: Wielkie Drzewo Życia (/showthread.php?tid=159)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18


RE: Wielkie Drzewo Życia - Moran - 06-03-2013

- Śmiem twierdzić, iż znam powód - do uszu Vasanti dobiegła odpowiedź wypowiedziana głosem o wiele głębszym, niż się spodziewała. Ku niej, a właściwie w stronę jej pleców, kroczył dumnie Moran. Niebieskookiego uciekiniera zaniósł biegiem na ziemie Świtu i nakazał mu posłuszeństwo, lecz nie był pewny, czy młody weźmie sobie do serca słowa dorosłego już brata. Zatrzymał się przy rdzawofutrej królowej, obdarzając ją ledwie widocznym skinięciem głową i chłodnym spojrzeniem.
- Witaj, Vei - rzekł do pomarańczowookiej lwicy. - Słyszę, że Padme nie zdążyła jeszcze przejść do sedna sprawy...
Zadrżał w głębi ciała. Zakaz przekraczania granic działał w obie strony, więc co ona, do cholery, tutaj robiła? Musiał chronić ją i stado, więc wkręcił partnerkę w tą całą sprawę z Alayike i Matu.
- Znaleźliśmy na naszych ziemiach tego młodego wraz z jego opiekunką - wskazał ruchem pyska na Ragnara, który zapewne już zdążył do nich dołączyć - i odprowadziliśmy na wasze ziemie. Wiele razy takie sytuacje się zdarzały i chociaż wielokroć dawaliśmy wam znać, że sobie tego nie życzymy, to nadal to robicie i narażacie siebie na kłopoty. Już ostatnio sam, osobiście eskortowałem nad wodopój Shyeiro i obiecałem, że następnym razem nie popuszczę. I nie zamierzam odpuścić. Od ciebie tylko zależy, jaka będzie kara.
Zawiesił przenikliwe, złowrogie spojrzenie na Vasanti.


RE: Wielkie Drzewo Życia - Skanda - 06-03-2013

Szary kroczył tuż za Kudłaczem, mierząc uważnie postać Vei, kiedy tylko pojawiła się w zasięgu wzroku. Nie było wątpliwości, że jest to jakaś bardziej znacząca persona, jeśli chodziło o to godne pożałowania stado, dlatego lew wykorzystując resztki życzliwości, o ile tak to można nazwać, skinął jej sztywno łbem na powitanie.
Schylając się ku ziemi położył na niej Matu, tym razem znacznie delikatniej, po czym znów położył na nim swoje masywne łapsko.
Moran mówił niezwykle spokojnie, ale szary dałby głowę, że jest równie zażenowany i poirytowany całą tą sytuacją jak i on sam.
Manewr zastosowany przez Kudłacza, jeśli chodzi o obecną tu Padme był szybki i skuteczny, dlatego lew nie zawracał sobie nią teraz głowy. Spoglądał na Vasanti błękitnymi ślepiami, a gdy Moran skończył swój wywód, również postanowił zabrać głos.
-To, że ta dwójka dotarła tu w jednym kawałku to fakt, który w ogóle nie powinien mieć miejsca, nie gdy sytuacja powtarza się kolejny raz z rzędu.-zaczął, ciągle patrząc na Vei.-Aż mnie żałość bierze, jak pomyślę o ich pustych rodzicach, którym los tak ostro poskąpił oleju w głowie, nie wspominając o parze królewskiej, która nie potrafi nawet zapanować nad dzieciarnią.-parsknął z niesmakiem.
No ale przejdźmy do rzeczy. Nie będę mówić o banałach, jakimi są ogólnie obowiązujące zasady, bo wnioskuję, że całe zajście nie wynika z niewiedzy władz, a raczej z ich smutnej niedołężności.-mówiąc to uśmiechnął się nieznacznie.-Jeśli jeszcze kiedyś Wasze lwioziemskie, ciemne masy pomylą tereny Świtu z placem zabaw to zaklinam.. nie będziemy przebierać w środkach.-dopowiedział chłodno, a jego ton przybrał niepokojący charakter. Na chwilę przerwał, z lubością przejeżdżając łapskiem po grzbiecie Matu i na powrót przeniósł wzrok na Vei.
-Tym razem może i obyło się bez rozlewu krwi, ale nie zamierzamy wiecznie niańczyć Waszych bachorów, oj nie. Macie u nas spory dług, albo raczej przewinienie, za które naturalnie należy się kara, a tak jak wspomniał Moran, nie zamierzamy czekać na jej wymierzenie.-tu spojrzał kątem oka na Kudłacza.-No cóż, może po nas nie widać, ale nawet nasza dobra wola ma jakieś granice.-dodał na koniec, uśmiechając się nieznacznie.


RE: Wielkie Drzewo Życia - Ashley - 07-03-2013

Po jakimś czasie przyszły 3 dodatkowe lwy, Matu, Moran i Ragnar ( poznała po zapachu. Ashley która była też w to wplątana, nie wiedziała że nie można ich nawiedzać. Smutnie spuściła łeb i jęknęła przy Inn. I dopiero kapnąwszy się do kogo mówią że jest to przywódca odezwała się jak skończył Ragnar Najmocniej przepraszam za przerwanie panie lwie, i droga królowo dlaczego was nie można odwiedzać? Nikt mi o tym nie powiedział, - powiedziała z żalem w głosie do przywódczyni. Spuściwszy z pokorą głowę spojrzawszy jak zbity lew z podkulonym ogonem na przywódcę. Odwróciwszy pysk w stronę Inn nie otrzymała odpowiedzi. być może za wcześnie. Jednakże nie mogła bawić się z czasem. Spieszyła się uratować malucha który był przy niej.


RE: Wielkie Drzewo Życia - Vasanti Vei - 07-03-2013

Niestety, lwica nie doczekała się rychłej odpowiedzi ze strony Padme. Za to głos postanowiły zająć osoby, które właśnie ukazał się jej oczom.
Wstała, kiedy tylko poczuła obcą woń.
Zmrużyła swe ślepia. Dwójka młodych lwów. Ze Świtu. Jeden z nich to Moran. Ale co tu robi to lwiątko? Czy ona go przepadkiem nie widziała już wcześniej?
Ostrożnie skinęła łbem na powitanie, by następnie wysłuchać ich długich a wartościowych wywodów. Wtem jednak jej uwagę przykuła osoba, którą wcześniej postanowiła zignorować.
Zmarszczyła brwi, powoli przenosząc wzrok na Lwioziemkę.
- Zamilcz, Ashley - ozwała się, marszcząc przy tym brwi. - Porozmawiamy później.
Po tych słowach uznała, że czas najwyższy wypowiedzieć się w sprawie poruszonej przez Świtezian, toteż ostatecznie zatrzymała swe wejrzenie właśnie na nich.
- Przepraszam za tę sytuację. Ze swojej strony mogę obiecać, że porozmawiam o tym ze wszystkimi lwiątkami oraz ich opiekunami, by więcej nie dopuścić do niczego podobnego.
Jej samej niezbyt odpowiadał fakt, iż młode szwendają się nie wiadomo gdzie, a już zdecydowanie nie przypadła jej do gustu opcja, że mogą one wędrować aż na ziemie Świtu. Przecież to czysta głupota i niedorzeczność! Czym zajmują się rodzice i opiekunowie, skoro dzieci i tak chodzą, gdzie im się żywnie podoba? A królowa musi się kajać w zamian za nich. Pięknie. Tak, ona już się z nimi rozmówi.
Słowa to zaprawdę czyste srebro, acz Vasanti nie była na tyle naiwna, by wierzyć, iż podobne zapewnienie zadowoli, nomen omen, trójkę posłańców. Szkoda, że jeszcze nie wzięli kilku dorosłych samców, bo rozmowa z jedną lwicą faktycznie niesie za sobą ogromne ryzyko...
- Czego jeszcze oczekujecie? - spytała więc, patrząc to na nich, to na Matu.
Przyglądanie się lwiątku nie było jednak zbyt natarczywe; zdawać by się mogło, że jego los jest jej zupełnie obojętny.


RE: Wielkie Drzewo Życia - Inn - 08-03-2013

Pierwsze, co kremowa zdołała zauważyć, to odejście tego lygrysa. Oczywiście Inn nie miała pojęcia, że był to lygrys, nie znała nawet takiego słowa. Dla niej był to po prostu dziwny lew, któremu z jakiegoś powodu nie wyrosła grzywa. Jedyne, co zdołała zauważyć to fakt, że każdą wypowiedź kończył słowem ,,lwico’’. Jakiś dziwny typ. Na słowa niebieskookiej nie zwróciła za bardzo uwagi. I tak nie wiedziała, o co chodzi. Jednakże kiedy usłyszała jeszcze czyjś głos…
Odwróciła się gwałtownie. Na widok pomarańczowej aż otworzyła pysk ze zdumienia. Chociaż nie. To bardziej widok tego małego ją zadziwił. Ashley jest matką? I co ona tutaj robi?
- Twoje? – wydukała jedynie, dalej nie mogąc otrząsnąć się z pierwszego szoku. Nie mogła sobie jakoś wyobrazić, w jaki sposób takie małe karykatury dorosłych powstają. Sama nie pamiętała za dużo szczegółów ze swojego dzieciństwa. Pamiętała tylko Surreal.
Usłyszała kolejne głosy. Spojrzała zaraz w kierunku nowoprzybyłych. Nie podobało jej się to wszystko. Kim oni byli? Do jakiego stada mogli należeć? Zdołała tylko wyłapać kilka imion. Padme to pewnie ta niebieskooka, która zaczepiła Vei. Shyeiro oraz Moran. Ale czemu niby oni mieli coś przeciwko, żeby te lwiątka chodziły gdzie chciały? Ona sama robiła to samo całe życie, nie wiedziała, gdzie były położone tereny stad innych niż własnego.
- Lepiej jak zabierzesz stąd to lwiątko. Nie podobają mi się ci obcy. – powiedziała cicho do Ashley, aby tylko ona mogła ją usłyszeć. Zresztą, to małe zdawało się takie kruche, nie jest mu za gorąco? Taki upał dzisiaj panował, jeszcze zachoruje albo co. Spojrzała jeszcze raz na pomarańczową, po czym zbliżyła się trochę w stronę królowej. Nawet nie wiedziała, że władczyni musi się spotykać z takimi problemami.


RE: Wielkie Drzewo Życia - Padme - 08-03-2013

Padme w sumie myślała chwile nad odpowiedzią, którą postanowiła sobie odpuścić gdy tylko usłyszała czyjeś kroki.
Skierowała łeb w ów stronę i uśmiechnęła się zwodniczo na widok Morana.
No i Ragnara, rzecz jasna.
Uhuhu, grubsza sprawa. Zwróciła pysk z powrotem na Vasanti, nie schodząc ze swojego przewrotnego uśmiechu.
Po części w reakcji na słowa beżowego. Lwi znów pałętają się u nich, a po co? Czy spotkanie takiego dużego Morona, czy takiego jakże miło wyglądającego Ragnara nie włącza w ich małych łebkach czerwonego alarmu? Nie? A to na prawdę szkoda.
- W rzeczy samej, ale ja bym była milsza.- rzuciła, dodając uroczego akcentu na koniec.
Pads w oczach Vei nie miała być horrendalna, a wręcz przeciwnie, miała być uważana, za tą "lepszą" świteziankę, a nie za sukę, którą z grubsza jest.
Jej wzrok nie minął Ashley, na którą spojrzała z politowaniem. To była rzeczywiście ciemna masa, a gdyby coś takiego jej się napatoczyło pod łapy, już by z nich nie wyszło.
Przynajmniej dobrze, że Vei się za nią wzieła. Choć dziwne, że w ogóle ją przyjeła. Lwi się litują. Nie wiem, czy to dobrze.
W każdym razie, samica siedziała już bez słowa, spoglądając tylko na tego, kto raczył zabierać głos.


// bożedrogicozaludzie >.<


RE: Wielkie Drzewo Życia - Ashley - 08-03-2013

Ashley spokojnie rzekła do Inn-Nie, znalazłam je i poszłam prosić o pomoc i Hewa chce mi pomóc znależć temu lwiątku mamę, bo ja nie jestem jego mamą a szkodarzekła cicho do Inn. I słysząc słowa przywódcy rzekła cicho by usłyszała tylko Vasanti Przepraszam. Avare będę w grocie medykówskierowała do Vasantii i Inny. Wziąwszy malca delikatnie w pysk rzekła do Inn -Jakbyś mnie szukała jestem w grocie medyków-z uśmiechem. spojrzała z nadzieją czy się ktoś odezwie. Nastała cisza. I pomknęła bezszelestnie.
z/t.


RE: Wielkie Drzewo Życia - Matu - 08-03-2013

A On przenoszony z miejsca na miejsce wbrew woli... Powoli zaczynało go to już denerwować, jednak na szczęście znowu znalazł się na ziemi. Co za ulga czuć wreszcie stały grunt. Jednak Nie dane mu było cieszyć się tym długo, gdyż oto stał przed królową, a właściwie leżał znów przygnieciony łapą. Zaczął szukać wzrokiem Alayike, która powinna już tu być. Leżąc tak postanowił w końcu powiedzieć coś na swoją obronę. - Słuchajcie. Zwrócił się do Świtowców. - Jestem zupełnie nowy na tych ziemiach, a na waszym terenie znalazłem się przypadkiem i nawet nie wiedziałem, że należy do was. Poza tym nie wiedziałem jaka jest sytuacja między stadami, więc odpuśćcie mi. Obecność królowej, mimo, ze był jej obojętny dała mu trochę odwagi, by wydusić z siebie owo... Oświadczenie?


RE: Wielkie Drzewo Życia - Skanda - 08-03-2013

Ślepą lwicę zignorował zupełnie, posyłając jedynie pełne politowania spojrzenie Vasanti.
-Powinnaś się spalić ze wstydu za takiego niedołęgę w stadzie.. Chwila, w stadzie?A no właśnie, ta nieogarnięta zgraja przypomina bardziej przytułek dla potrzebujących niźli zorganizowaną grupę.-rzucił prześmiewczo, kręcąc przecząco łbem.
Kiedy usłyszał młodego, próbującego zabrać głos w dyskusji przycisnął łapę jeszcze mocniej, próbując go uciszyć.
-Zamknij mordkę młody, dorośli rozmawiają.-parsknął, przenosząc na niego wzrok.-Należysz do tej hołoty więc oni za Ciebie odpowiadają, a to, że nie wpoili Ci najprostszych zasad to, no cóż, nieszczególnie mnie to interesuje-płać za ich błędy.-dodał chłodno, spoglądając z powrotem na Vei.
-Czego oczekujemy?-spytał z udawanym niedowierzeniem-No na pewno nie jakichś marnych przeprosin.-pokręcił łbem z dezaprobatą i spoglądnął kątem oka na Morana.
-Hmm, no to co? Jakiś ładny okup, ekhem wyraz wdzięczności by się przydał. Powiedzmy, że uszczuplimy trochę zapasy Waszych medykamentów, zresztą i tak nie macie kogo leczyć, żyjąc w krainie wiecznej szczęśliwości.-parsknął niemym śmiechem.-Niech będą 4 uncje mięty pieprzowej i po 2 rumianku i żeń-szenia-powiedział po chwili zastanowienia.-To by było tyle, jeśli chodzi o tę dwójkę, pozostaje jeszcze sprawa wcześniej odeskortowanego przez Morana samczyka i niewdzięczności jaka została nam okazana...-tu zamyślił się na dłuższą chwilę.-O mam! Drobny ukłon przed Księciem Szkarłatnego Świtu powinien załatwić sprawę.-powiedział, uśmiechając się nieprzyjemnie, niezwykle zadowolony ze swojego pomysłu.
Niech tylko spróbują się opierać, a Matu nie będzie więcej dane poznać uroków tego świata..


RE: Wielkie Drzewo Życia - Moran - 10-03-2013

Ragnar wszystko za niego załatwił. Mądry z niego gość, daleko zajdzie. Na potwierdzenie słuszności jego słów skinął łbem i spojrzał na Vasanti. Teraz jej kolej.

//Wybaczcie nędzny post - zmęczenie mnie ogarnia, a w ciągu dnia się nie wyrobiłam z robotą. Dzięks, Rag ^^


RE: Wielkie Drzewo Życia - Vasanti Vei - 11-03-2013

I jak by tu to teraz załatwić, kulturalnie czy, kolokwialnie mówiąc, po chamsku? W zaistniałej sytuacji ciężko było stawiać na tę drugą opcję. Jak by nie patrzeć, Świtowcy mieli w tym momencie wyraźną przewagę. Dwie lwice na lwicę i dwa lwy? TRÓJKA silnych posłańców? Ktoś tu chyba nie gra fair.
Królowa rzuciła Inn szybkie, znacząc spojrzenie. Zostań. Ciężko jej było wierzyć w umiejętności bojowe zielonookiej, acz zawsze lepiej, gdy ma się choć takie wsparcie. Zawsze może choćby pobiec po pomoc, gdyby zaistniała taka konieczność.
Usłyszawszy propozycję Ragnara, ledwie powstrzymała się od parsknięcia. Zaprawdę, od tego mieszkania na suchej ziemi coś im się w łbach poprzewracało. Takich niedorzeczności to już dawno nie słyszała.
- Wybacz, ale tak się składa, że nie mamy rocznych zapasów wszystkich najpotrzebniejszych ziół. Panuje susza, skąd mielibyśmy je wziąć? Nie wierzycie, to mogę was zaprowadzić, pokazać.
A teraz kolejna, nieco bardziej drażliwa sprawa...
- Co do drugiej kwestii, to nawet nie wiem, o kim mówisz. Jak można żądać zapłaty za coś, co, w mojej perspektywie, w ogóle nie miało miejsca?
Na chwilę skierowała swe obojętne, bijące chłodem spojrzenie na Matu. Same problemy sprawiają te dzieciaki, trzeba będzie je trochę utemperować. A kim jest ten drugi? Kogo oni jeszcze mieli w stadzie? Sharma, córki Hatimy... Chyba nie mówi o Vuko? Wydawało się jej, że on pozostał na Lwiej Ziemi. W takim razie kto, do diaska...?
Rudawa cały czas stała spokojnie, acz mięśnie miała napięte, by móc natychmiastowo zareagować w razie ewentualnego ataku. Co prawda, patrząc na szarego, miał on raczej w zamiarze 'posłużyć się' Matu, jednakże z nimi nigdy do końca nie wiadomo.


RE: Wielkie Drzewo Życia - Skanda - 11-03-2013

Szary słuchał Vasanti, podczas gdy na jego pysku zaczął się pojawiać drwiący uśmiech, poszerzający się z każdym jej słowem.
-Mówisz tak, jakby mnie to w ogóle obchodziło.-mruknął ironicznie wpatrując się w jej ślepia.-Poza tym, my się chyba nie zrozumieliśmy. To, co powiedziałem, to nie propozycja, której przyjęcie możesz sobie rozważać, a ROZKAZ. Kto jak kto, ale Ty chyba powinnaś znać definicję tego słowa...-powiedział, już odrobinę zniecierpliwiony biegiem tej sytuacji.
Słysząc jej kolejne słowa, spojrzał na nią z niedowierzeniem.
-A skąd mam wiedzieć, jak się ten gnojek nazywał?-warknął poirytowany.-Naprawdę uważasz, że trochę zielska i pokłon, to zbyt wygórowana cena za życia 3 członków stada? Że Ty masz jeszcze czelność odmawiać w takiej sytuacji..-syknął przez zęby, a jego nastrój robił się gorszy z każdą kolejną chwilą. Trwał chwilę w milczeniu, a grymas zdenerwowania ciągle nie schodził mu z pyska.
-Dobra, niech stracę.-odezwał się w końcu.-Skoro tak Wam szkoda tej trawy, to macie dostarczyć 4 zebry albo antylopy na ziemie Świtu..-tu przerwał na chwilę, wbijając chłodne spojrzenie w Vei.
-Druga część umowy zostaje taka sama.. Zginaj kark przed Księciem, albo zaraz sam Ci pomogę.-dodał po chwili, warcząc złowrogo i ukazując przy tym śnieżnobiałe kły.


RE: Wielkie Drzewo Życia - Moran - 11-03-2013

Pokręcił łbem z niedowierzaniem i cichym, drwiącym parsknięciem. Spodziewał się po Lwioziemskiej królowej więcej taktu i wyczucia sytuacji. Tymczasem było zupełnie na odwrót. Nie dziwił się już, że Vinity szukała oparcia w Szkarłatnych.
- No cóż, mamy nauczkę na przyszłość, że dobroć nie popłaca - rzucił stanowczo. - My oszczędzamy im życie, naginając nasze zasady, a w zamian otrzymujemy wzgardę i wrogość... Szlachetna ta wasza Lwia Ziemia, no nie powiem, a życie i dobro członków to dla was największa wartość.
Wiatr rozwiewał ciemną grzywę morskookiego, gdy ten przyglądał się lwicy. Nie miał ani zamiaru, ani czasu się z nią dłużej cackać. Skoro już dali im fory z medykamentami, to Vasanti tym bardziej powinna wypełnić drugie polecenie.


RE: Wielkie Drzewo Życia - Alayike - 11-03-2013

Lwica przyczłapała z lekkim opóźnieniem. Usiadła blisko szarego, by oczywiście mieć na oku Matu, po czym zaczęła przyglądać się tej dość głupiej rozmowie. Świtowcy za swą niby wdzięczność oczekiwali oczywiście nagrody. Kpina jakaś. Do tego uznali, iż lwi są niewdzięczni, do tego wrogo nastawieni. No nie rozumiała tych lwów. Władza widocznie nieźle im do głowy uderzyła, skoro nie pojmują, oraz nie widzą tak prostych rzeczy. Mimo to póki co na razie się nie odzywała, a na prawdę miała wielką ochotę. Miała dość tej ich paplaniny jacy to lwi są źli i niedobrzy, bo lwiątka lecą na ich ziemie. Jakby ich nigdy nie były na Lwich terenach. Normalne, że nie wszystkie lwiątka znają tereny, bądź też znają, lecz robią sobie wyprawy, co dorośli na to poradzą? Nie zawsze idzie młode dopilnować. Ale oni wiedzą lepiej, no tak. Alay westchnęła, po czym spojrzała przepraszającym wzrokiem na królową. Spodziewała się ostrej reprymendy, oczywiście zamierzała wziąć wszystko na siebie. W końcu to nie wina Matu, że nie wiedział jeszcze o granicach ich terenu, do tego król rozkazał jej pilnować młodego. Nie postarała się do końca najwyraźniej, więc i jej kara się należy.


RE: Wielkie Drzewo Życia - Vasanti Vei - 12-03-2013

- Życie? Bez honoru to by była jedynie marna egzystencja - stwierdziła, unosząc brew z pewnym rozbawieniem.
Istotnie, zabawni ci Świtowcy. Zjawiają się na JEJ terenach i jeszcze mają czelność stawiać absurdalne warunki w sprawie, o której ona nigdy wcześniej nie słyszała. Nie zgadzają się nawet na proponowany przez nią kompromis. Coś tu chyba jest nie tak, jak być powinno.
Vasanti można było zarzucić wiele, acz z pewnością do tych elementów nie należał niedostatek dumy. O ile wiele jej cech nie wydawało się pasować do lwioziemskiej królowej, to ta jedna w pewnym stopniu rekompensowała te pozostałe.
Blady uśmiech został posłany w stronę Alayike. Teraz już nie pozostało nic, jak sztuczna wesołość. Cóż jeszcze mogła uczynić?
- Nie mam pojęcia, za kogo się szanowni Szkarłatni uważają, aczkolwiek, skoro ma wam to sprawić przyjemność, jestem skłonna przyjąć waszą propozycję - odrzekła, uparcie nie godząc się na zmianę ostatniego określenia, jak to postulował szary.
Mina królowej niewątpliwie wyrażała teraz wesołość. To był ten moment, kiedy irytacja panny Vei osiągała szczytową wartość, co skutkowało nagłą zmianą podejścia.
Lwica cofnęła się o krok, tak na wszelki wypadek, po czym wykonała głęboki ukłon przed 'księciem'; zbyt głęboki, by można było go uznać za poważny.
- Ucałowałabym łapy, ale boję się zarazić wasze szlachetne istnienia jakimś lwioziemskim syfem - dodała jeszcze, już uniósłszy łeb.
Znów uczyniła krok, tym razem w lewo, by jednocześnie zanadto nie oddalić się od 'gości', a przy tym nie znajdować się tuż przy nich. Któż może wiedzieć, co któremuś zaraz strzeli do głowy?
Przez większość czasu utrzymywała kontakt wzrokowy z jednym lub drugim, choć zdarzało się jej także zerkać na Matu. Takie małe lwiątko, a takie zamieszanie... Że też z jego powodu sama władczyni musiała zniżać się do odstawiania groteski!