Król Lew PBF
Wielkie Drzewo Życia - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Lwia Ziemia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=181)
+---- Dział: Wzgórze (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=40)
+---- Wątek: Wielkie Drzewo Życia (/showthread.php?tid=159)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18


RE: Wielkie Drzewo Życia - Moran - 12-03-2013

Skrzywił się z obrzydzeniem na dźwięk jej wypowiedzi. Nietrudno było pochwycić w gestach i słowach Vasanti Vei wzgardę, z jaką odnosiła się do najwyższych rangą Świtezian. Podniósł znacząco jedną z brwi.
- Wciąż mnie zadziwiasz, lwico - rzucił oschle do niej - Twoje młode przyniosą tobie i twemu stado zgubę, a ty mając szansę ich uratować, urządzasz sobie dobrą zabawę. Oto królowa, która nadstawia kark za swoje stado, wielka zbawicielka... W tym świecie to tak nie działa. Młodzi mają doprawdy wspaniały przykład. Nic tylko wyczekiwać ich znów na naszych ziemiach...
Tak, pewna siebie, lwioziemska młodzież, idąca za przykładem ich jakże wspaniałomyślnej przywódczyni, pewnie za nic będzie miała sobie ich ostrzeżenia i Szkarłatni ponownie będą mieli pełne łapy roboty - i to we własnym domu.
- Ragnar, Padme - wracamy. Obawiam się, że jeśli zostanę tutaj jeszcze chwilę dłużej, to całkowicie przesiąknę "Lwioziemskością". Heh, i ja się dziwiłem...
Ponownie pokręcił łbem. Co wcześniej wzbudziło w nim zdziwienie było zapewne znane tylko jego partnerce. Bez pożegnania ruszył przed siebie, w kierunku granicy ze Świtem. Dalsze poczynania Mrocznego Mordercy i Padme były mu całkowicie obojętne.

zt


RE: Wielkie Drzewo Życia - Padme - 12-03-2013

A ona po prostu siedziała i słuchała, co jakiś czas pozwalając sobie na śmiech. Tyle ironi. W jednej osobie.
Kiwnęła łbem w stronę Morana i nic już wiecej nie mówiąc, ruszyła za nim.


Zt


RE: Wielkie Drzewo Życia - Skanda - 12-03-2013

Że niby to Świtezianie zachowywali się radykalnie?
Tak, w ich poczynaniach śmiesznym była ich litość nad lwiątkami i to, że o dziwo nie zdecydowali się wgnieść ich małych, durnych łbów w ziemię.
Natomiast pycha i duma królowej była po prostu niewyobrażalna. Zdawało się jej, że obecna tu trójka była intruzami w JEJ przewspaniałej krainie radości i tęczy, co najwyraźniej niezmiernie ją oburzało-rzeczywiście lepiej by było spuścić z tych bachorów nieco krwi niźli odprowadzać i podstawiać pod sam nos zadufanej królowej.
Ah, no i jeszcze to, że nie wiedziała o całym zajściu, co w jej mniemaniu miało być pretekstem do odmowy. To się nazywa dobry władca, który nawet nie zauważa zniknięcia trójki członków stada, co lepsze lwiątek, jak wiadomo niezbyt rozważnych w swoich działaniach. Nie dość, że tak cholernie dobrze poinformowany, to uważa jeszcze fakt swojej niewiedzy jako jakiegoś rodzaju argument w dyskusji- to dobre!
Szary po prostu nie wierzył własnym uszom. To jak królowa odnosiła się do całej sytuacji nie mieściło się mu w głowie. Widział, jak wyglądała organizacja Lwiej Ziemi, ale nie spodziewał się, że osoba władcy również jawić będzie się mu w podobnym świetle.
Szary kiwnął łbem, przyjmując rozkaz Księcia.
Podniósł łapsko uwalniając wreszcie Matu i dla zabawy zakreślił na ziemi koło pazurami, w którego centrum znajdował się oczywiście samczyk.
-Zdaje się, że niedługo się spotkamy.-stwierdził po chwili.-Ale wtedy nie będzie już tak przyjemnie..-dodał od razu, prostując się i napinając przy tym wszystkie mięśnie.
Wzrok przeniósł wówczas na Vasanti, w której stronę ruszył po chwili powolnym krokiem. Gdy stał już obok niej nachylił się do jej ucha tak, że mogła poczuć na szyi jego ciepły oddech.
-Macie tydzień na dostarczenie okupu.-szepnął do niej cierpko.-Jak się nie wywiążecie z umowy, to sam przyjdę po te bachory. Możecie je chować, bronić, a ja i tak je znajdę..-powiedział, a jego głos począł przechodzić w złowrogi pomruk.
Nie mówił już nic więcej, patrzył jedynie na Vei, wbijając chłodne spojrzenie w jej oczy. Mogło się zdawać, że rozważa jakieś niespodziewane posunięcie, które miałoby dać upust jego zniesmaczeniu całą tą sytuacją.
Może to były tylko pozory, a może samiec ostatecznie zrezygnował z podjęcia owego kroku.
-Do zobaczenia.-rzucił w końcu beznamiętnie i ruszył przed siebie, mimowolnie ocierając się jeszcze o bok lwicy i zostawiając na niej swój zapach.
Poszedł w zupełnie innym od jego pobratymców kierunku- chciał przeprowadzić drobne rozpoznanie terenu, aczkolwiek nie zabawił tu długo. Miał po dziurki w nosie tych terenów i ich mieszkańców.


RE: Wielkie Drzewo Życia - Vasanti Vei - 12-03-2013

Na pysku królowej przez większość czasu widniał nikły, kpiący uśmiech. Skrzywiła się dopiero wtedy, gdy lew nazwany Ragnarem otarł się o jej bok - wtedy odsunęła się z niejakim obrzydzeniem.
Gdy już zniknęli jej z oczu, jej mina na powrót stała się zupełnie poważna, wręcz grobowa.
Prędko przeniosła podobnież spojrzenie na tu obecnych.
- Inn, Alayike, podejdźcie na moment - zarządziła, by zaraz przenieść wzrok na Matu.
Nie widziało się jej rozmawianie z nim z tej perspektywy, toteż postanowiła położyć się na brzuchu, by jej łeb znalazł się mniej więcej na równi z tymże jego. Tak też uczyniła.
- Widzisz, jak namieszałeś? I co ja mam teraz z tobą zrobić? - Westchnęła teatralnie.
Dla odmiany, z jej pomarańczowych ślepi nie bił już chłód, a wręcz wejrzenie lwicy zdawało się być... Ciepłe? Z pewnością było to bardziej adekwatne do ich barwy, lecz przy tym jakże różne od tego, co reprezentowały sobą chwilę wcześniej.
Ale wracając, Vei nadal mówiła:
- Jak ci na imię i kto się tobą zajmuje? - spytała, uśmiechając się nieznacznie, acz szczerze.


RE: Wielkie Drzewo Życia - Alayike - 13-03-2013

Ah ci Świtezianie, myślą sobie nie wiadomo co. Jednakże zachowanie Królowej zdziwiło ją tak samo, jak i ich. Czy ona nie bała się, że ci im coś zrobią? W sumie nigdy jeszcze nie miała z nią do czynienia. Mako był dość poważny, taki przykład króla, a ona... Cóż, chyba uzupełniali się doskonale. Nie ważne. Najważniejsze było to, że ci źli odeszli. Alay miała ochotę na odchodne warknąć na tego szarego za jego groźby, jednakże darowała sobie. Gdy poszli, a Vasanti zawołała ją do siebie, podeszła bliżej, jednakże nadal była blisko Mako. Słysząc jej pytania, odpowiedziała, choć nie były kierowane do niego.
-Królowo, to ja się nim opiekowałam. Powieżył mi to zadanie król Mako. On musiał iść z moją matką na wyprawę, w celu odnalezienia jakiejś samicy z mlekiem, do nakarmienia maleństwa znalezionego przez Ashley- rzekła już dość spokojnie. Na początku bała się, że ostro oberwie się im za to, gdzie poleźli. Jednakże po tym, jak królowa zwracała się do tamtych jej strach odszedł... przynajmniej na jakiś czas. W końcu przecież Mako również się dowie o całej sytuacji, a jego to już powinna się bać.
-Muszę zabrać Matu do jaskini medyka, moja matka i król na pewno już wrócili i mogą się o nas zamartwiać. - dodała jeszcze. Zanim podeszła bliżej lwiątka czekała na zgodę królowej. W końcu pomimo jej... dziwnego zachowania i radości na pysku mogła ich jeszcze jakoś ukarać.


RE: Wielkie Drzewo Życia - Rain - 13-03-2013

Deszczowy po raz kolejny postanowił wyjść z ukrycia i nieco bliżej poprzebywać z innymi. Ponownie bardzo długo siedział w ukryciu, tak że większość Lwich nawet go pewnie nie znała, a ci, co już go poznali, albo myśleli, że Rain nie żyje, albo go zapomnieli... taki los indywidualisty nieprzystosowanego do życia społecznego. Lew odetchnął, rozglądając się. W jego oczy wpadła obecna tutaj królowa... dawno się z nią nie widział, a kiedy tylko do tego dochodziło, przed oczami miał jej medyczną pomoc, jaką ukazała mu po jego walce z hienami. Niby nic specjalnego, w końcu każdy mógł się nim zająć... a jednak, jej jakoś był wyjątkowo wdzięczny. Podszedł powoli. Dręczyła go pewna sprawa. - Witaj, Pani. - Odezwał się do niej nagle, schylając nieco łeb. Zaraz to się podniósł z pozycji "płaszczenia" i usiadł tam, gdzie stał. - Wybacz, jeśli przeszkadzam, Pani, ale chciałem zapytać... czy pamiętasz lwicę imieniem Shiza? Jeśli tak... czy widziałaś ją może ostatnio? - Oczywiście, Rain zapomniał, że jego królowa otwarcie prosiła, by wołał ją po imieniu, bez tytułowania... ale nie wyobrażał sobie sytuacji, w której miałby ot tak, swobodnie, mówić do niej na "ty".


RE: Wielkie Drzewo Życia - Matu - 13-03-2013

Nagle nacisk na jego plecach zelżał i zanim się obejrzał ci źli sobie poszli.
Nie zdążył się podnieść, gdy tuż przed pyskiem pojawiła mu się para brązowych ślepi należących do królowej, którą de facto widział pierwszy raz.
- Na imię mi Matu, a opiekuje się mną Mako. Powiedział, mimo, iż Alayike wyręczyła go w tym. - Bardzo przepraszam, ale zabłądziłem na tamte tereny.
Wstał skłonił łebek przed Vasanti i podszedł do swej opiekunki wtulając się w jej przednią łapę. - Ciebie też przepraszam Alayike. Możemy wracać.
To powiedziawszy oczekiwał, aż opiekunka zaprowadzi go z powrotem do groty medyka. Było mu strasznie głupio, że doprowadził do takiej sytuacji, a jednocześnie był podekscytowany tą przygodą, jednak przysiągł sobie, że puki co nie zapuści się więcej na tamte ziemie.


RE: Wielkie Drzewo Życia - Inn - 13-03-2013

Posłuszna słowom Królowej, została na swoim miejscu i bez słowa obserwowała całą tą sytuację. Jednak jej instynkt czy co tam miał rację, nie podobali jej się Ci goście. O taką głupią rzecz się wykłócać? Bez sensu. Jak tak pomyślała chwilę to doszła do wniosku, że oni na siłę szukali problemów. Nawet nie wiedziała, dlaczego tak nie lubią Lwioziemców. Pewnie z równie głupiego powodu.
Wstrząsnęła nią ich prośba. Jakieś zioła, okej, ale pokłon jakiemuś księciu? Inn spojrzała przelotnie na Morana, po czym z powrotem skupiła się na przywódczyni. Widząc jej ,,ukłon'' na jej pysku pojawił się nikły ślad uśmiechu. Zerknęła z obawą na obcych, oni jednak na szczęście opuścili w końcu to miejsce. Długo jeszcze patrzyła w miejsce, w którym zniknęli, dopiero głos przywódczyni ją rozbudził. Inn mrugnęła kilka razy, po czym posłusznie zbliżyła się do niej, z niecierpliwością wyczekując, co też ona powie.


RE: Wielkie Drzewo Życia - Vasanti Vei - 16-03-2013

Podniosła się z powrotem do pozycji stojącej, by móc omieść Alay uważnym spojrzeniem. Zmarszczyła brwi, zmieniając przy tym wyraz pyska na zdecydowanie mniej łagodny. Czyli to sam Mako był pośrednio odpowiedzialny za zaistniałą sytuację? Dobrze wiedzieć.
- Następnym razem musisz być ostrożniejsza w wykonywaniu powierzonych ci zadań - oznajmiła stanowczym tonem, po czym znów przeniosła wzrok na lwiątko. - Matu, musisz pamiętać, żeby nie zapuszczać się poza tereny Lwiej Ziemi. Nie jest to ani rozsądne, ani bezpieczne. Sam widzisz, że w podobnej sytuacji konsekwencje ponosisz nie tylko ty.
Zamilkła na moment.
- Na chwilę obecną nie mam nic więcej do dodania. Możecie odejść, lecz teraz, Matu, uważaj, na jakie tereny się zapuszczasz. Nie chcę tu kolejnej niezapowiedzianej wizyty Szkarłatnych.
Wydawało się, że zaraz zwróci się do Inn, jednak jej uwagę przykuła teraz nowo przybyła osoba. Ach, to przecież tamten, jak on się nazywał... Rain. No przecież. Niezwykle interesująca persona, tylko cóż z tego, skoro Vei miała teraz stokroć ważniejsze sprawy na głowie? Najpierw jest się przywódcą stada, a później dopiero lwicą, która może utrzymywać z innymi przyjacielskie kontakty.
- Deme, Rain. Nie, nie przypominam sobie osoby o tym imieniu. Nawet jeśli ją spotkałam, musiało już upłynąć dość dużo czasu.
A teraz Królowa wreszcie mogła unieść chłodny wzrok na zielonooką.
- Inn, nie wiem, na ile słuchałaś toczącej się tu rozmowy, ale wiedz, że jesteśmy winni Świtowcom swoisty okup, by nie narażać się bez potrzeby na kolejne spotkanie z nimi. Potrzebuję osoby, która poszłaby ze mną na polowanie.


RE: Wielkie Drzewo Życia - Rain - 16-03-2013

Wysłuchał spokojnie tego, co miała mu do przekazania. Czyli nic, jak zwykle... sam nie wiedział, czego się spodziewał. Shizy nikt tak na prawdę nie znał, poza samym Deszczowym. Lew podniósł się z siadu, sygnalizując, że dłużej już tu nie pozostanie. - Dziękuję Pani i przepraszam, że zawracam Ci głowę. - Powiedział do niej tylko i odwrócił się. Jego wyczulony słuch z daleka już pozwolił mu usłyszeć, jak królowa zaczęła coś mówić do innej lwicy, i ucieszył się bardzo, że to nie jemu będzie powierzone jakiekolwiek zadanie. Nie miał najmniejszej ochoty zajmować się tym, więc jeszcze przyspieszył kroku. On i okup? Rain by zarżnął najchętniej wszystkich, którzy sprawiają problem... taki nawyk. Tak więc, szybko i sprawnie uniknął dalszego kontaktu z panienką Vei, by przypadkiem nie wpadło jej do tego pustego łebka, by jego prosić o pomoc z tym problemem.


RE: Wielkie Drzewo Życia - Felija - 16-03-2013

Oni to mają szczęście. Pierwsze miejsce, do którego dotarli, i już natrafili na przynajmniej jedną z tych osób, których poszukiwali. Jak się zapewne zaraz okaże - nawet na wszystkie trzy...
Fel przybyła, a gdzieś nieopodal prawdopodobnie plątał się Mako, który towarzyszył jej przez całą drogę tutaj.
- Cześć, Inn! - zawołała z uśmiechem, dostrzegłszy swą znajomą.
Wtem jednak zdała sobie sprawę, że tu jest nie tylko Inn. Ups?
- Ym, ruve? - przywitała się po raz drugi, tym razem bardziej ogólnie.
Oczywiście, nadal nie przyswoiła sobie nowego (o ile można je jeszcze za takie uznać) powitania; zresztą, specjalnie się do tego nie kwapiła.
Przysiadła sobie, patrząc po towarzystwie. Szanowna 'królowa', która wyglądała, jak zwykle, jakby była obrażona na cały świat. Ciekawe, czy sama wie, o co jej właściwie chodzi z tą oschłością? Inn, no, ona jest fajna, a dawno nie gadały, szkoda. I jeszcze tamta młoda lwica! I lwiątko. I to już raczej wszyscy, choć tu również dało się wyczuć 'woń' Szkarłatnych... Jakim cudem? Po co mieliby tu przychodzić? Do kitu to wszystko, uznała po chwili intensywnego namysłu.
Spojrzała za Mako. Idzie czy nie?

// Mako nie ma przez cały weekend, jakby kto pytał. //


RE: Wielkie Drzewo Życia - Inn - 16-03-2013

Obojętnie słuchała tego, co przywódczyni mówiła do reszty obecnych. O ile w ogóle można to było nazwać słuchaniem, bo gdyby przyszło jej cokolwiek z tego powtórzyć to by nie wiedziała nawet, o czym ona mówiła. Można więc raczej stwierdzić, że zielonooka po prostu się na chwilę wyłączyła. Skupiła się na Vei dopiero, gdy ta zwróciła się bezpośrednio do niej. Kiwnęła głową na jej słowa. Słyszała o tym od nich, co było dla niej durnotą. Okup za takie coś? Pff.
- Mogę pomóc w szukaniu takiej osoby. - odpowiedziała niemal natychmiast, a dopiero po wypowiedzeniu tych słów zdała sobie sprawę, że Vasanti mogło chodzić właśnie o nią. Jeśli tak, to znalazła się w nie za przyjemnej sytuacji. W końcu ona nie potrafiła polować! No ale przecież nie przyzna się do czegoś takiego. Kremowa wyprostowała się, żeby wyjść na bardziej dojrzałą i poważną.
- W sumie to mogłabym trochę pomóc. Jednak nie mam doświadczenia w polowaniach grupowych. - powiedziała po chwili, próbując jakoś wybrnąć z tej sytuacji. W sumie jak tak teraz pomyślała to wcale nie był najgłupszy pomysł, żeby królowa wzięła ją na takie polowanie. Gdyby tak się stało, mogłaby się w końcu czegoś nauczyć. Niby to powinno jakoś być zakodowane, w końcu jest lwicą, jednak takich cudów nie ma.
Jej uwagę od postaci królowej odciągnął dobrze jej znany głos. Odwróciła łeb, a widząc Feliję, cała jej powaga i dojrzałość prysnęła jak mydlana bańka, a na jej pysku pojawił się dawny wyraz
- Cześć! Jak u Ciebie? Dawno się nie widziałyśmy! - odkrzyknęła jej zaraz, zamiast normalnie wstać i podejść do niej. Ale żeby coś takiego zrobić to trzeba na to jakoś wpaść.


RE: Wielkie Drzewo Życia - Mako - 18-03-2013

- Matu jest... - zaczął zaraz po wyjściu z Groty Medyków. Podczas drogi omówił kim tak de facto są poszukiwani. Lawirował tak między dwoma opisywanymi personami. To dwa zdania o córce Hewy, to znowu coś o Matu.
-... I tak właśnie go poznałem. - zakończył swój wywód, dokładnie w momencie, gdy się tu pojawili. Dojście w to miejsce nie zajęło mu zbyt dużo czasu – w przeciwieństwie do mojego odpisu. I co najważniejsze, dopisało im szczęście, bowiem odnaleźli całe zgromadzenie Lwich, co więcej, nawet tych, których szukali. Nie będzie się musiał prosić Vei o pomoc, o! Kolejny pozytyw.
Czuł jak wielki kamień spadł mu z serca, gdy zobaczył Matu. To jest chyba troska. Nie można zaprzeczyć, że niejednokrotnie martwił się o swych przyjaciół, ale nigdy nie zdarzyło się by troszczył się tak bardzo, o kogoś wiele młodszego. Chcąc, nie chcąc, zdążył się przyzwyczaić do Matu.
Zaśmiał się w sobie, słysząc dość chaotyczne powitanie Fel. Heh, ona jak zwykle żyje dniem wczorajszym. I zajęła się Inn, dobrze. Zaraz do Niej wróci.
- Deme. - rzekł do zgromadzonych, szybko pokonując ostatnie metry dzielące go od Królowej. Tym razem wyczuł woń Świtu. Obdarzył przelotnym spojrzeniem Alayike i Matu. Chyba nie byli ranni, a przynajmniej nic poważnego im się nie stało. Ledwo widoczny uśmiech wypłynął na jego twarz. A może zwyczajnie światło padło w tak dziwny sposób? Trudno ocenić, ponieważ owy wyraz twarzy szybko został zalany przez powagę. Jeszcze z nimi porozmawia, o tak. Dowie się, co i jak, a później sobie ich wypożyczy. Ciekawe od kogo zacznie... Przeniósł spojrzenie na Vei i zadał kluczowe pytanie:
- Co się stało?


RE: Wielkie Drzewo Życia - Vasanti Vei - 20-03-2013

Vasanti pytająco uniosła brew. Czy Inn naprawdę była taka głupia, czy po prostu miała gorszy dzień? I druga kwestia - jak to możliwe, że lwica niezbyt często poluje w grupie? Przecież to leży w ich naturze! KAŻDA lwica powinna to umieć, a jeśli Lwioziemka jest pozbawiona tej umiejętności lub ma ją opanowaną w stopniu nazbyt elementarnym, Królowa postara się choć trochę nadrobić te karygodne braki.
Tymczasem jednak pojawiła się tu persona, która skutecznie odwróciła jej uwagę.
- Deme - odrzekła, zwróciwszy dość cierpkie spojrzenie na współwładcę. - Dobrze cię widzieć - dodała wbrew swojej obecnej minie. - Świtowcy przybyli tu z twoim podopiecznym. - Tu wskazała łbem nieszczęsnego sprawcę całego zamieszania. - Mówili, że któryś raz przynoszą nasze lwiątko ze swoich terenów. Zażądali okupu w postaci czterech zebr lub antylop. Myślę, że tyle ewentualnie można poświęcić, żeby przynajmniej przez jakiś czas trzymali się z dala od Lwiej Ziemi.
Ciężko przychodziły jej te słowa, acz wizja jeszcze większego denerwowania wroga z pewnością nie leżała w jej interesie.
- A nawet jeśli postanowią się tu zjawić, to ich grupa raczej nie będzie zbyt duża. Po rozmowie uznali mnie za, mówiąc kolokwialnie, tak zwaną idiotkę. Nie powinni wierzyć w to, że Lwia Ziemia potrafi stawić skuteczny opór, podobnie jak nie wydaje mi się, by uważali mnie za potencjalną cenną zdobycz. Myślę, że w razie ewentualnego ataku teraz już nie będą obierać za cel żadnej konkretnej osoby, bo nie będą dostrzegać idących za tym korzyści. Ciebie już raz schwytali, a ja jestem dla nich nic niewarta.
Uśmiechnęła się blado.
- Aczkolwiek mogę się mylić, niepojęte są dla mnie toki ich rozumowań. W każdym razie, należy kategorycznie przestrzec wszystkie lwiątka przed zbliżaniem się do granicy, bo czas jest niespokojny. Podobnie rodzice i opiekunowie winni mieć się na baczności - pilnować młodych i wcześnie je uświadamiać, na które tereny absolutnie nie mogą się zapuszczać. Konflikt ze Świtem to ostatnie, czego nam potrzeba.


RE: Wielkie Drzewo Życia - Felija - 20-03-2013

- Ahaaa... - odparła pod koniec drogi, że tak na moment wrócę do tej kwestii.
Postawiła uszy, słysząc kolejne słowa (a właściwie słowo) wypowiadane przez przyjaciela. A, deme! No tak. Jakoś tak to leciało, faktycznie, zupełnie zapomniała. Ale teraz już zapamięta! Na jakiś tydzień... Dobra, przesadzam. Na trzy dni...?
Widząc, że Mako jest zajęty rozmową z panną-która-połknęła-kij, Fel postanowiła podejść do zielonookiej. Bo czemu by nie? Oni sobie pogadają, no to ona też może, tylko z kimś ciekawszym. Ha.
- A może być, chociaż mogło być lepiej - stwierdziła, siadając naprzeciw niej.
Przeleciała wzorkiem po całej jej posturze. Wyglądała niemal dokładnie tak samo jak podczas ich ostatniej rozmowy; może nieco tylko dojrzalej, jednak trochę czasu minęło.
- A jak tam z Lucasem? - palnęła, zanim zdążyła się skapnąć, że pytanie to jest kompletnie pozbawione jakiegokolwiek sens.
Przecież beżowo-szara właśnie wróciła ze spotkania z nim! Było takie niewinne, to prawda, ale mimo wszystko... Po co pytać o to Inn, skoro i tak odpowiedź będzie oczywista? Ale nic to, uznajmy, że tak naprawdę nic o tym nie wie i z wielkim zainteresowaniem słucha tego, co Lwioziemka ma jej do powiedzenia. Tak, to się nazywa pomysł! Fel, jesteś geniuszem, padam do stóp nad potęgą twego umysłu...!