Król Lew PBF
Sawanna - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Cesarstwo Doliny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=171)
+--- Dział: Sawanna (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=39)
+--- Wątek: Sawanna (/showthread.php?tid=166)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47


Sawanna - Vasanti Vei - 25-06-2012

Rozległa połać terenu, pokryta wysokimi trawami, a gdzieniegdzie można tu dostrzec także pojedyncze drzewa akacji. Idealne miejsce na romantyczny spacer, przyjacielską pogawędkę czy po prostu drzemkę pod osłoną akacjowych koron. Żyć, nie umierać!


RE: Sawanna - Mako - 07-08-2012

Droga z terenów wolnych nie przysporzyła samcom większych kłopotów, nie licząc oczywiście Słońca, które prażyło niemiłosiernie, ale co się dziwić, tu zawsze było gorąco. Sawanna, tak to dobre miejsce na przechadzkę. Młody zajął miejsce pod jedną z bardziej rozłożystych akacji.
- Lwia Ziemia, mój dom. I pomyśleć, że jeszcze parę lat wstecz byłem tu praktycznie obcy. Trzeba przyznać, że tereny są bogate w zwierzynę. Powietrze jest nieco przesłodzone, jak to mówił jeden z byłych Płonących, ale idzie się do tego przyzwyczaić. - rzekł uśmiechając się półgębkiem. Ile czasu on już nie widział Anubisa, nawet dłużej niż Roz. Chyba faktycznie w tym ostatnim czasie zbyt wiele się separował od innych, ale gdyby tego nie zrobił najpewniej padłby z wyczerpania, lub dostał pomieszania zmysłów. Tak czy tak, niezbyt przyjemna perspektywa.


RE: Sawanna - Shadarn - 08-08-2012

Ten zaś przylazł za Mako trochę zmęczony. Potrzeba mu snu i odpoczynku.. dajcie mu żyć.
Eh.. dom.. daj mi gdzieś odpocząć lub przespać. Bo nie mam sił..
Ziewnął ospale i położył się z dala od rozmówcy. Niech Mako da mu jakąś jaskinię. nigdy żadnej nie miał(:C).
..a gdy tylko wypocznę ruszymy dalej.
Dodał i mlasnął językiem, po czym zamknął ślepia.

//Sorka że tak krótko ale nie wyspałem się. Najwyżej dopisze.//


RE: Sawanna - Mako - 09-08-2012

Zerknął na towarzysza swej podróży, zapewne Mako kilkanaście dni temu wyglądał podobnie. Westchnął w duch, przecież nie będzie go ciągnął na siłę, skoro ten potrzebuje wypoczynku, to nie widzę żadnego problemu.
- Nie jesteś już dzieckiem, chyba nie muszę prowadzić Cię wszędzie za łapę. Wypocznij ile potrzebujesz, a potem zwiedzaj. O ile będziesz mieć w bliskim kontakcie wzrokowym Skałę, o tyle możesz mieć pewność, że znajdujesz się na Lwiej. Gdybyś mnie szukał to najpewniej właśnie tam mnie odnajdziesz - powiedział, wskazując łbem Lwią Skałę - Ja natomiast idę sprawdzić co u reszty. Po takiej nieobecności coś mogło się zmienić, ale na Sawannie chyba wszystko dobrze.
Mako ruszył w tylko sobie znanym kierunku, zostawiając Horusa śpiącego pod drzewem. Nie miał wątpliwości, że o ile będzie on spokojny, to żadna krzywda mu się nie stanie, a przynajmniej ze strony reszty Lwich.

[z.t]


RE: Sawanna - Nigara - 14-08-2012

Świerzo upieczona lwioziemka maszerując żwawo zaczęła swoje poszukiwania od penetracji całej Lwiej Ziemi.
Goronce słońce grzało jej niemiłosiernie grzbiet, co na pewno nie ułatwiało powierzonego sobie zadania. Jednak to nie zniechęcało samicy. W prawdzie chyba nie istniała rzecz, jaka mogłaby ją zatrzymać. Nie, jeśli chodzi o jej brata. 

Nigara utrzymywała narzucone sobie tempo, rozglądają. się wokół... Dlaczego zaczęła od terenów Lwiej? Nakato lubi przebywać w pięknych, urodzajnych miejscach, wprost  wołających do siebie, a jak już Cię złapie w swe macki, za nic nie wypuści, byś już wiecznie mógł się rozkoszować widokiem wiecznie oblanych słońcem ziem. To był właśnie powód. Piękno Lwiej Ziemi przyciągnęło by Nakato.
Nigara była już zmęczona, choć było to jej ostatnie zmartwienie.. Piaskowa nie jadła już nic od dawna, co nie działało na jej korzyść. Poszukiwania przełożyła nad zdrowy rozsądek pozwalając, by sprawą piorytetową stało się odnalezienie Nakato.
Samica przymróżyła oczy, chyląc nisko łeb szła już wolniej, ociężale stawiając ciężkie łapy. Nie da rady, musi odpocząć... Musi coś zjeść. 
Nigara zesztywniała. Ni z tąd ni z owąd wzrokiem zaczepiła o punkt, który z daleka przypominał samca, który najwyraźniej drzemał sobie w cieniu drzewa. Otworzyła szerzej oczy ze zdumienia.
Czy to... Nie. Może jednak, kolor futra się zgadza, a może na grzywe padł cień, przez co z oddali wydaje się po prostu ciemniejsza? To on! To naprawdę on!
Nigara dała się porwadć dzikiej radości, która pochłonęła ją całą. Biegła ku samcowi z zawrotną prędkością- była szybka. Bardzo szybka.
- Nakato! - wrzeszczała w biegu, powtarzając imię brata kilka razy, aż gdy w końcu, gdy znalazła się przy nim, dać upust swym emociom i uświadomić mu, jak bardzo za nim tęskniła, jak się o niego martwiła. 
Rozpędzona skoczyła na śpiącego lwa, zamykając oczy, trwając w przekonaniu, że trzyma w uścisku Nakato.
Uniosła go na swoją wysokość, nadal przytulając do siebie, zaczęła delikatnie całować jego pysk, ot taka zwykła miłość siostry do brata.
- nawet sobie nie wyobrażasz, jak się o Ciebie martwiłam. - szepnęła mu do ucha, wciskając mu łeb pod szyję.- nigdy więcej mi tego nie rób.- powiedziała równie cicho, składając ostatni pocałunek tuż nad jego wargami.
Nigara otworzyła oczy, a jej oczom ukazał się obcy lew.
Przerażona cofnęła się kilka kroków, kładąc uszy po sobie. Nie tyle co było jej głupio, ale owszem było... Wszak wyściskała i wycałowała obcego samca, jakby był jej niewiadomo jak bliski. 
Nie przestała się cofać, aż jej zad poczół opór, pod postacią drzewa. Co ona zrobiła? To wszystko ją przerasta. Spuściła wzrok, może ze wstydu, lub żalu spowodowanego pomyłką, albo i jedno i drugie. Po prostu chciała zapaść się pod ziemię. To jest chore, a z tobą coraz gorzej. Nadal nie patrzyła na Horusa. Wbiła wzrok w jego łapy i czekała.
Uciekaj dziewczyno!


RE: Sawanna - Shadarn - 14-08-2012

Hm. Mako polazł, zaś Horus leżał sobie śniąc o wszystkim i niczym. Niestety co chwilę się budził ze względu na jakiś cholerny koszmar. Tak. Przypominały mu się czasu Cienistych.. i nauki Ate. To wszystko pozostanie w jego sercu do końca życia, a nawet o jeden dzień dłużej. No cóż, długo pospał ale mógł dłużej. Wnet przybyła lwica.. lwioziemka jakaś. Horus niczego się nie spodziewając spał smacznie, gdy nagle na jego cielsko naskoczyła Nigara i zaczęła go obcałowywać i szeptać jakieś słowa. Co do diabła?! Jaki Nakato? Przez jego łeb przełaziło multum myśli podczas tej całej sytuacji, co prawda było to zaskoczenie.. dosyć miłe ale o co chodzi do jasnej cholery?! Zapewne się tego dowiemy, bo gdy Niga zaczęła się cofać Horus wstał na równe łapy i wbijając wzrok w nią niechętnie otworzył pysk.
Nie wiedziałem że lwioziemcy w taki oto sposób witają gości.. miło mi, ale o co tu chodzi do jasnej cholery?! Nie jestem żadnym Nakato!


RE: Sawanna - Nigara - 14-08-2012

Reakcja lwa nie była czymś, czego ona się nie spodziewała. Zanim Horus się odezwał, we łbie krążyło jej tysiące scenariuszy, a ku jej szczęściu samiec wybrał ten... Łagodniejszy. 
Cóż.. Cieszę się bardzo, że podobają Ci się takie pobudki, od lwicy, która zaczyna mieć omamy wzrokowe. 
Wzrok pełen irytacji wbiła w Horusa, słysząc wypowiadane przez niego zdanie.
- Uwież, od obcego samca trzymałabym się z daleka.- prychnęła, marszcząc nos.
Chyba przydałaby się jej zimna kąpiel, albo solidna soczysta antylopa, kto wie, czy to nie głód mydli jej oczy? Chyba, że Nigara warjuje. Wyraz pyska jej złagodniał. Nie powinna się irytować, nie na lwa, którego tak 'brutalnie' zaatakowała. 
Horus rządał wyjaśnień, a Niga nie chciała się tłumaczyć, choć dobrze wiedziała, że była mu to winna.
Westchnęła ciężko, usadowując się na trawie, tuż przed drzewem, a wzrok dopiero co wbity w ziemię, spowrotem zawiesił się na lwich oczach.
- Nakato, to mój brat.- szepnęła cicho, kładąc uszy po sobie.
- od urodzenia trzymaliśmy się razem, wiele przeszliśmy, jednak nic nie mogło nas rozdzielić, nic i nikt.- szepnęła, a jej oczy zaszkliły się, jednak nadal patrzyła lwu w oczy. Westchnęła zawijając ogon wokół łap, a potem otworzyła pysk, by ciągnàć dalej:
- gdy dotarliśmy do tej krainy, był to dla nas krok w stronę nowego, lepszego życia.- uśmiechnęła się pod nosem.- jednak z chwilą, gdy się rozdzieliliśmy, nie sądziłam, że już go później nie zobaczę.- łzy napłynęły jej do bursztynowych oczu, jednak nie wypłynęły. Nigara machnęła łbem sprawiając, że ślepia jedynie błyszczczały, coby miała świeczkę w oczach.
Obwiniała się. Mogła zostać z nim wtedy. Póki by się nie zaklimatyzowali, ale nie, ona oczywiście musiała iść w nieznane, wiedzieć, gdzie może się zapuszczać a gdzie nie. Byłaś głupia lwico.
- spotkaliśmy lwioziemkę, Hatimę, która się przed nami otworzyła. Zapewniła nam ciepłą jamę, opowiedziała co nie co o tych ziemiach, także o tym, że są tu miejsca, do których istota o zdrowym zmyśle by się nie zapuszczała.- wypowiedziała się równie cicho, jak wcześniej, przez ten cały czas utrzymując kontakt wzrokowy z samcem.
Zacisneła kły.
- musiałam to sprawdzić. Wiem, może Ci się to wydawać chore, nie poważne, ale musiałam wiedzieć co jest bezpieczne dla mnie i mojego brata... Wiedziałam też, że Nakato by mnie nie puścił. Gdyby znał cel mojej podróży, albo by mnie pilnował, albo polazł za mną i właśnie na to nie mogłam sobie pozwolić. On jest.. Strachliwy. Wewnątrz. Nie okazuje tego, chyba jak każdy samiec. A przecież słabości to nic złego.- mruknęła, wprawiając uśpiony ogon w ruch.
- w tajemnicy przed nim, postanowiłam wyruszyć o świcie, by uniknąć zbędnych pytań, lub protestów. Szybko znalazłam miejsce, o którym mówiła Hatima... Nie wiem, jak się nazywa to stado. Nie wiem, kto jest ich przywódcą, ale już sam wygląd terenów sprawiał, że wszystkie szare komurki nakazywały odwrót. Schowałam się za skałą, słysząc kawałek rozmowy. Był tam ktoś.. Ktoś kto.. Był po prostu inny. Była znaczy. Lwica. Wielka kudłata wywłoka, z zielonymi niczym jad ślepiami. Mogę dać głowę, że była o wiele większa od ciebie lwie.- powiedziała, wracając wspomnieniami do Kami. Nie wie co by było, gdyby to właśnie ona ją zauważyła, a nie Rosalie.
- Moja prowizoryczna kryjówka za skałą była bezpieczna, a je byłam nie dostępna dla tej całej gromadki lwów, łącznie z tą kudłatą. Ale zauważono mnie. Zauważyła mnie lwica, zwykła, moich rozmiarów. Miała różowe piórko we włosach. Szła akurat obok skały, za którą byłam schowana. Pamiętam jej słowa do dziś. Jednak nie wydała mnie, kazała odejść, jeśli chce mieć wszystkie kończyny na miejscu.- powiedziała uśmiechając się pod nosem.
- zrobiłam jak kazała. Odeszłam. Jednak xel mojej podróży został wypełniony, a tym, czego się dowiedziałam chciałam się podzielić z Nakato. Ale on zniknął. Hatima również nie wiedziała do kąd się udał. Przepadł, a ja muszę go odnaleźć.- powiedziała cicho, spoglądając na Horusa.  O dołaczeniu do grona Lwich nie wspominała. 
- poszukiwania zaczęłam od lwiej ziemi. Gdy ujrzałam Ciebie z daleka pomyślałam.. Że to Nakato. Stąd moja reakcja...- wyjaśniła, unosząc prawą wargę, w geście słabego uśmiechu.
- zaczynam mieć omamy. Może to przez głód? W każdym razie należą Ci się przeprosiny...- tu zająkneła się, chcąc wymówić imię lwa. Jednak nie było jej dane go znać, teraz tylko czekać. Oby zrozumiał. Musi zrozumieć.


RE: Sawanna - Shadarn - 15-08-2012

Niebieskooki patrzał na Nigarę pełnym zaciekawienia spojrzeniem. Mimo że to co mówiła go wcale nie interesowało, bo po co? Więc ponownie zasiadł i westchnął cicho na jej słowa i mruknął .
Hm. Nie musiałaś mi tego wszystkiego mówić, nie interesuje mnie to. Poza tym.. musisz iść do jakiegoś medyka. Możemy pójść do Mako.. on będzie wiedział co zrobić.
Posłał jej ciepły uśmiech po czym zakaszlał. Lecz kaszlnięcie nie miało oznaczać choroby.. w dało się usłyszeć ciche Nazywam się ekhm.. Horus


RE: Sawanna - Nigara - 15-08-2012

Czyżby samiec sugerował, że jej psychika siada? Co to to na pewno nie, Niga potrafiła w wielu sprawach zachować zdrowy rozsądek, podczas gdy inni wokół niej wariowali. Prychnęła cicho, wbijając poirytowane spojrzenie w Horusa.
- Nigara.- odparła słysząc najwyraźniej jego imię.
No tak, nie obchodziło go to.. To było do przewidzenia, ale tak czy inaczej lwica czuła się teraz jakby.. lżej. Zrzuciła to z siebie, to wszystko, co ciążyło jej od dawna.
- Nie potrzebuję medyka Horusie, czuję się dobrze.- mimo małej depresji, wszystko było w jak najlepszym porządku.
- Wybacz, ale muszę już iść.- powiedziała, a wyraz pyska jej nieco złagodniał mimo, iż brwi nadal miała ściągnięte. Bez zbędnych komentarzy piaskowa odwróciła się tyłem do Horusa, zostawiając go samego, pod tym cholernym drzewem.


ZT


RE: Sawanna - Padme - 24-08-2012

Beżowa by osiągnąć pełnię sił, potrzebowała tylko czegoś do jedzenia. Energię na ewentualną pogoń miała, przez cholernie długi sen, w ciemnej jamie w śnieżnym lesie. A o dziwo nie było zimno.
Pad zatrzymała się tylko po to, aby ustawić się z wiatrem, unieść łeb i wciągnąć ze świstem powietrze. Ściągnęła brwi, chyląc łeb. Szafirowe ślepia uważnie lustrowały stado antylop, pasące się przy wodopoju. To właśnie ta idealna okazja.
Zastrzygła brązowym uchem i zwilżyła nos, by po chwili nie tyle co ruszyć na przód, ale schować się w wysokiej trawie.
Uśmiechnęła się słabo, będąc blisko wypatrzonej wcześniej ofiary. Polowanie przebiegało łatwo, a złapanie zdobyczy nie zajęło jej dużo czasu, tak samo nie marnowała go na pogoń. Zwierze nie było zbyt silne, nawet nie próbowało walczyć, więc szybki ruch od strony samicy, jakim było rozerwanie gardzieli antylopy, spowodował jej natychmiastową śmierć.
Kocica od razu zabrała się za jedzenie, poczynając od ciepłego mięsa na brzuchu, a kończąc na kończynach rogatego.


RE: Sawanna - Tamara - 24-08-2012

Rudawa lwica wkroczyła na tereny Lwiej Ziemi. Była tu nowa, nieznana nikomu. Ogniste ślepia przemierzyły po sawannie. Dostrzegła kilka lwów, niektóre z nich najwyraźniej zbierały się do odejścia. Został tylko jasnozłoty, młody lew, na oko w jej wieku. Grzywe miał czarną, oczy niebieskie. Pod jednym z nich miał małą, różową bliznę. Wydawał się nieco znajomy... Wtem na sawannę doszła mała, beżowa lwiczka. Jej oczy, jak dwa chłodne kryształy, patrzyły w stronę antylop. Zapewne chciała coś zjeść. Nie chcąc jej zbytnio przeszkadzać Tamara położyła się na chwilę. Popatrzy, choćby tak z ciekawości, czy jej się uda. Młoda bardzo zwinnie dopiegła do ofiary i szybko pozbawiła ją życia. Wreszcie zabrała się do jedzenia. Jadła bardzo łapczywie, kocica nigdy nigdy posądziłaby lwiątka o taki apetyt. Kiedy zjadło, postanowiła dołączyć do towarzystwa. Dygnęła lekko na powitanie. Nie miała pojęcia, jak w tym stadzie, jeśli w ogóle jakieś jest mówi się "witaj". No nic, trudno się mówi. Lwica wyprostowała się, dumnie wypinając pierś. Nie, żeby uważała się za lepszą. Chciała tylko ukazać, że potrafi zachować powagę, choć głównie to robiła. Nie uśmiechała się od tak dawna... Aksamitne powieki opadły na chwilę na oczy Tamary. Ze spokojem wdychała tutejsze powietrze, przepełnione zapachem traw i po prostu sawanny. Dopiero po chwili wyrwała się z zamyslenia, ponownie spoglądając na lwiątko.
- Witaj. - powiedziała swoim zwyczajowym głosem. Czekała, aż któreś z nich jej odpowie, choć nie musiało. Chciałaby trochę ich poznać, dowiedzieć się co nie co na temat tuejszych ziem. Podobno zamieszkiwały tu legendarne cztery stada; jednym z nich jest Lwia Ziemia, czyli miejsce, do którego zmierzała. Ale nie teraz. Teraz musiała się skupić na innych sprawach.


RE: Sawanna - Padme - 24-08-2012

A z niej takie lwiątko, jak z tamtej gazela. Choć gdyby tak.. O nie, kanibalizm? O czym ty myślisz lwico? Potrząsnęła łbem, jednocześnie odchodząc parę kroków od swojej zobyczy, zmierzając ku oddalonemu o parę metrów zbiornikowi wodnemu.
Już się nachyliła nad wodą, już miała zamoczyć tam swój jęzor, kiedy tuż za jej plecami, dostrzegła tą samą samicę, którą widziała jeszcze w oddali.
Gaah, a ta tu czego?
- Żegnaj.- oparła, zaszczycając kocicę chamskim uśmiechem, natychmiastowo wracając do picia.


RE: Sawanna - Tamara - 25-08-2012

Rudawa chętnie by jej teraz wygarnęła, co ma na myśli o takich gówniarzach jak ona, ale co począć? Trzeba zachować równowagę. Może i być sobie prawie dorosłą lwicą, jednakże szacunek do starszych i bardziej doświadczonych lwów przynależy. Westchnęła żałośnie.
- Masz szczęście, że mam na tyle honoru, by walczyć ze słabszymi od siebie. - powiedziala z powagą, patrząc chłodno na beżową. Chciałaby móc coś zrobić, zaradzić, ale co? Świat się zmieniał, coraz to częstsze bójki o nic, większy poziom agresji i dominacji. Coraz gorzej bywało. Kocica patrzyła dalej na młodą czekając na odpowiedź. Raczej bójki z tego nie będzie, choć i to nie jest pewne.


RE: Sawanna - Padme - 25-08-2012

Na szacunek trzeba zasłużyć. Możesz go zdobywać latami, a stracić w sekundę. Taka jest właśnie kolej rzeczy.
Parsknęła jedynie, przerywając picie, a wzrok pełen pogardy rzuciła na tamtą.
- Do dzieła lwico, nie tylko siła się liczy.- syknęła, ponownie odwracając wzrok od tej irytującej persony, ehh, tacy to nie mają co robić, tylko latać po krainach i drzeć tą japę, by tylko ktoś zwrócił na nich uwagę, lub wymądrzać się, jacy to oni nie są. Bez treningu nie wykorzystasz dobrze swojej siły.
Zerknęła jedynie na tamtą, że z niej taki wojownik, jak z koziej dupy trąba. Ostatnio zebrało mi się na porównania, grunt, że trafne.
Beżowa spojrzała się w swoje odbicie. Burgundowa ciecz okalała jej pysk, zmieniając białe podbrzusze w ubabrane krwią posklejane futro, nie inaczej było z pyskiem, który po chwili oblizała, zahaczając o nos. Aż w końcu, cała zniknęła pod chłodną taflą wody, która w krótkim czasie zabarwiła się na czerwono.
Pad wychyliła delikatnie pysk, biorąc głęboki wdech, a znad tafli wody widać było tylko brązowy nos.
Beżowa zwinnie wyskoczyła z wody, a na brzegu pozbyła się jej resztek, pozostawiając futro aksamitne, jednak nadal wilgotne.
Nie zważając na towarzystwo, wskoczyła na rozgrzaną skałę, by tam oddać się przyjemnym słonecznym promieniom.


RE: Sawanna - Tamara - 25-08-2012

Kocica ani nie drgnęła na słowa młodej. Jest zbyt pewna siebie i naiwna pomyślała okalając ją spojrzeniem.
- Nie mam zamiaru się wdawać w bójki ani z tobą, ani z nikim innym. Siłę wykorzystuję dopiero, gdy słowa nie pomagają, a nie, bo mam taki kaprys.
Tamara spojrzała jak beżowa wskoczyła do wody i potaplała się chwilę myjąc futro. Gdy skończyła, ułożyła się na skale, czekając aż wyschnie. Rudawą nie zaskoczyło takie zachowanie; ta mała od początku była jak na jej gst zbyt wyszczekana, a niech sobie taka będzie. Ona ma to gdzieś. Najwyżej odejdzie w inny miejsce i tyle. Westchneła tylko, po czym odeszła uderzając lekko młodą lwicę kitą w nos.

z.t.