Król Lew PBF
Sawanna - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Cesarstwo Doliny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=171)
+--- Dział: Sawanna (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=39)
+--- Wątek: Sawanna (/showthread.php?tid=166)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47


RE: Sawanna - Corragio - 28-08-2013

Coś było w burej, co ściągało nieszczęścia. Musiało być! Bo czy nie mając tego pechowego magnesu, ściągnęłaby do siebie pierw Shetani, potem namolnego brata a teraz zepsuła sobie polowanie przez jakąś lwicę? Nie, coś w niej musiało być! Chyba że los, przeznaczenie, bogowie, czy kto tam w górze był, za wyraźną przyjemność uznawał dręczenie Liadan i przy okazji postronnych - w tym przypadku Mino.
Na sawannie nie było gdzie się ukryć. No, może gdyby odpowiednio szybko zapaść się między trawy, byłaby szansa. Ale nie schowały się, toteż szkarłatne ślepia szybko je wypatrzyły, a po chwili same zainteresowane mogły się przekonać, że coś ciemnego zmierza w ich kierunku.
- Ha! - Corragio sapnął, choć miało to brzmieć jak okrzyk tryumfu. Trochę się nie powiodło, ale i tak powiódł spojrzeniem zwycięzcy po samicach. Stanął wyprostowany, przez co wszystkie kości ujawniły swoje położenie, sprawiając że wyglądał jak szkielet obleczony burą skórą, z łbem otoczonym dość marną, brązową grzywk...grzywą. Był z siebie taki dumny! Znalazł siostrę, nie wrócił do domu, jeszcze ją przekona jaki jest użyteczny, będzie go błagała o zostanie! Powinna zacząć od razu, ale znając tą wredną jędzę, trzeba będzie poczekać żeby dotarło do niej, jak wielkie ma szczęście. Za to na razie do samego Corrka dotarło, że kompletnie nie wie, co teraz robić. Plan zakładał znalezienie Lii i...eee, koniec?
- Jestem tu, żeby Ci pomóc! - tak, to brzmiało...nieźle! Wyszczerzył się tym swoim uśmieszkiem, oczekując pochwał i zerkając kątem oka na Mino, żeby upewnić się jak wielkie wywarł nań wrażenie.


RE: Sawanna - Mino Eive - 30-08-2013

Zaśmiała się, na chwilę spuszczając łeb, by podnosząc go pokazać Liadan swoje białe kiełki wykrzywione w rozbawieniu.
- Nie masz racji. Nikt nigdy nic za mnie nie robił i albo mi się wydaje, albo z tobą, było zupełnie odwrotnie.- odparła, uśmiechając się złośliwie.
Bordowa wszak przybyła na te jakże urodzajne i mało strzeżone tereny właśnie po to, aby zregenerować swoje siły, a nie by się wysilać i szukać komuś pożywienia. Pff.
- Gdybym rzeczywiście była stara, to wtedy by mi to nie przeszkadzało, ale na chwilę obecną taka się nie czuje, więc mów mi po prostu Mino. Mino Eive.- rzuciła, mrużąc ślepia.
Liadan. Lia. To takie delikatne imię. Pasowała by do niego jakaś lukrowana panienka, a nie lwica, która bądź co bądź (tak, Mino się przyzna), miała charakter.
I nagle straciła zainteresowanie swoją rozmówczynią, bo gdzieś niedaleko, słyszała szelest uginającej się trawy, a pośród niej, widoczny ciemny punkt.
Od razu odwróciła się tyłkiem do burej i zjeżyła sierść, wyczekując tego, co miało właśnie nadejść, a to, że był to brat tej tu, to już zupełnie odwrotna kwestia, o której nawet nie przyszło jej pomyśleć.
Oczywiście dopóki samiec nie odezwał się do Liadan. Wtedy to Eive przybrała skwaszoną minę. No tak.. Widać, że rodzina.
- Jak słodko.- krótki komentarz przed wróceniem na swoje miejsce, jako, że nie widziała zagrożenia z jego strony, po prostu usiadła.


RE: Sawanna - Liadan - 31-08-2013

Tak jak ostatnio nie wyglądała na zachwyconą nagłym pojawieniem się brata, nie pomijając fakt, ze przy wcześniejszym spotkaniu dość wyraźnie dała mu do zrozumienia iz nie chce go tutaj. Nie po to oddzieliła się od stada, aby teraz niańczyć młodszego brata. Za dużo zachodu z tym, a jej sie tego najzwyczajniej na świecie nie chciało.
-O zgrozo. Bogowie za co wy mnie tak każecie- sapnęła tracąc rezon, ukazując i na pysku nic innego jak zniechęcenie zmieszane z niesmakiem. -Po coś tu przylazł. Zdawało mi się że wyraziłam się dość jasno, zjeżdżaj do domu młody, nim stracę cierpliwość- burknęła w ostrzegawczym syku, chwilowo nie poświęcając uwagi sprawie która wydawała się jej jeszcze tak niedawno dość istotna.
Była głodna, poirytowana. Wystarczył jej jeden problem, nei potrzebowała drugiego w formie brata.


RE: Sawanna - Corragio - 01-09-2013

Gdyby Correk posiadł umiejętność rzucania ukradkowych spojrzeń, Mino zostałaby zabita wzrokiem przez swój komentarz. Ale nie posiadł, ponadto nadal stał w pozycji modela, z pyskiem dumnie - ha ha ha! - obróconym w stronę siostry. Jedynie marszczył pysk, coraz bardziej i bardziej, wraz ze słowami które wypływały z pyska Liadan. Całą swoją istotą musiał zdusić rodzące mu się w gardle "To nie sprawiedliwie, Lia!", bo wtedy by mu to wypominała do końca życia.
- Nie. - zbuntował się, potrząsając brązową grzywą, w którą chwiało się wczepione szare piórko.
- Nie wrócę do nich, nie! - dodał jeszcze, stanowczo i prawie zapierając się łapami w ziemi. Miały wracać, do swojego, pożal się Boże, złotofutrego braciszka i rodziców, po co? W końcu i tak by musiał odejść, żeby zebrać własne stado.
- Będę ci pomagał! Pokonałem tygrysa! I na dodatek, ha, wspiąłem się na drzewo, na naprawdę wysokie drzewo, znalazłem tam strusia - przerwał, nieskładnym gestem pokazując szare piórko, które Hasira wetknęła mu w grzywe - umiem tropić, przecież cię znalazłem, nawet polować już umiem! Zobaczysz, nie będę ci przeszkadzał nic a nic! - wytrzeszczył prosząco szkarłatne oczęta, nerwowo przestępując z łapy na łapę. Po cholerę on tak kochał tę cho...eee, zarazę? Nie dość, że go nie doceniała, to go chciala do domu odesłać, niewdzięcznica z kamiennym sercem!


RE: Sawanna - Mino Eive - 05-09-2013

Minosza jedynie słuchała rozmowy między burym rodzeństwem. Nie odzywala się ani słowem, w duchu przeklinając, że musiała się znaleźć w centrum głupiej sprzeczki między Liadan a jej bratem. Wiedziała też, że z dwojga złego wolała lwicę, niż napuszonego samczyka, który ledwo od ziemi odrósł. Choć gdyby patrząc na to z drugiej strony... To przyjemnie było oglądać, jak czerwonooka się z nim męczy. Teraz wiesz, jak to jest być Mino, którą k t o ś męczy o głupią zebrę.


RE: Sawanna - Hasira - 05-09-2013

- Tygrysa nie pokonałeś, pchełko, nie zapędzaj się tak.
Hasiry bardzo długo nie było na tych terenach. Bez pożegnania, bez słowa odeszła szukać Sharmy - z marnym skutkiem, własnych pobratymców - z marniejszym jeszcze, spokoju ducha - z pewnymi osiągnięciami chociaż na tym polu. Wróciła na Lwie Ziemie, by skonstatować z niejakim zdumieniem, że ta wycieczka przeszła zupełnie bez echa. Nikt nie miał z tym problemu - ba, większość się wręcz cieszyła, że mogą ją znów zobaczyć. Nikt nie zadawał pytań.
Dziwne. Nie była jeszcze pewna, czy dobre.

I patrolując te ziemie, ot - bo coś trzeba za dnia robić, trafiła właśnie na znany jej już, nieprzyjemny dla ucha głos. Jak się jednak okazuje, Liadan miała jeszcze gorszy.
- Widzę, że jednak jesteś dumny z prezentu, hm?
Podeszła do Corragio, by trącić łapą piórko wplątane przez nią w jego grzywę bardzo dawno temu. Bardzo dawno...
- Ale nie wyglądasz, jakbyś coś jadł. Kiedy ostatni raz polowałeś, pchełko?
Liadan i Mino nie zasługiwały na uwagę tygrysicy w takim stopniu, jak ten tutaj. Obie były od niej mniejsze - szara w dodatku wyglądała bardziej jak truchło niż coś żywego. Nie miała do nich interesu, dlatego zielone ślepia nie wpatrywały się w samice, a w samczyka. Jego towarzyszkom tylko skinęła łbem, nie widząc potrzeby, by zabierać głos.


RE: Sawanna - Liadan - 06-09-2013

-Och doprawdy imponujące, czekaj bo zaraz zacznę klaskać-była niewzruszona, i jakże okrutnie nie wrażliwa na przechwałki brata, wpuszczając je jednym uchem by drugim zaraz wypuścić.
Za nic miała jego prośbę i próbę przypodobania się jej ,co starała się wyrazić opryskliwym zachowaniem ,nie zważając że mogła urazić młodszego brata. Więzy rodzinne znaczyły dla nie tyle samo jak pochłonięty i wydalony posiłek.
Nic ważnego.
-Dobra jak skończyłeś możesz iść, nie potrzebuje pomocy kogoś kto ledwie jest wstanie utrzymać samego siebie ..ale i..ocho-krótki dodatkowy komentarz nic więcej gdy do całego towarzystwa zmor dołączyła i paskowana kotka, dziwna i jakże masywna. Zdawała się także znać jej braciszka, dość brutalnie sprowadzając go na ziemie, ale i pogrążając jeszcze bardziej w oczach szkarłatnej.
-Twoje relacje zawierają sporo niespójności Corragio-mruknęła o dziwo jak na nią słodkim głosem, zadowolona ale i zaszczycając go czerwienią ślepi, które do połowy zniknęły pod sinymi powiekami.


RE: Sawanna - Corragio - 06-09-2013

Urgh! To naprawdę było nie w porządku a Correk czuł że kończą mu się argumenty - błąd, skończyły się już. Czuł jak rośnie w nim złość i rozczarowanie. Dlaczego, dlaczego wszystko zawsze musiało iść nie tak? Zacisnął szczęki, patrząc spode łba na siostrę, czując jak całe jego jestestwo "oklapuje", zapada się. Jak ona to robiła, po prostu mówiła parę słów, i to z takim lekceważeniem! Już nawet Hasira była lepsza.
Chociaż ta wzmianka o "zapędzaniu się" i "pchełce", naprawdę, naprawdę mocno go zniesmaczyły. Odruchowo też przyklepał piórko w grzywie, jakby bojąc się że może zaraz odfrunąć.
- A pod baobabem to co? W końcu uciekłaś! - prychnął, o mało nie przygryzając sobie języka - tak prędko chciał sprostować pasiastą, choć, faktem było, że mówiła prawdę. Ale nie dla Corragio.
- Eee tam, nie wypadło samo, to co miałem wyrzucać! - rzucił lekceważąco, choć na wszelki wypadek odsunął się gdyby Hasira chciała zabrać trofeum.
- Corragio, nie "pchełko". I to że jestem smukły nie znaczy że dawno nie jadłem. Po prostu...geny, wiesz. I umiar. Nie to, co, ekhem, niektórzy. Widać to przecież, prawda? - tym razem poszukał wsparcia u Mino, delikatnym ruchem łba wskazując Hasirę - no nie wiadomo co to za jedna, nie wszyscy w końcu posiadają tak bystre umysły jak jego własne. Za to Lię na razie spiorunował spojrzeniem, tym razem już otwarcie.
- To nie są żadne, żadne nieścisłości. - o mało nie warknął, dobitnie podkreślając "żadne", tak mocno je wymawiając, że sprawiało wrażenie jakby zleciało z nieba i rąbnęło z hukiem w ziemię. Ba, w ogóle, jego słowa były jakieś...dziwne. Za spokojne, za normalnie, za...obfite jak na niego. Czyżby znajomy pysk z zielonymi oczkami poprawiał morale?


RE: Sawanna - Mino Eive - 08-09-2013

W dalszym ciągu nie robiła nic innego, jak tylko słuchała wymiany zdań między... Hoho, chciała pomyśleć dwoma osobnikami, ale właśnie doszedł do niej trzeci, zupełnie obcy bordowej głos. Zwróciwszy łeb w stronę masywnej kocicy, uniosła obie brwi z niedowierzaniem.
W swoim życiu może ze dwa razy widziała podobnego kotowatego, lecz nigdy nie miała pojęcia, jak to nazwać. Tygrys. Kot w paski. I to potężny.
Wydawać by się mogło, że jednym uderzeniem to pasiaste stworzenie mogło przydusić ją do ziemi. Tak więc wniosek jest prosty- trzeba uważać.
Także na spojrzenie Corragio nie zareagowała, czekając, aż wszystko powoli samo się wyjaśni.


RE: Sawanna - Hasira - 08-09-2013

- A pod baobabem to dałam ci szansę przeżycia, pchełko. Jesteś pewien, że chcesz to powtórzyć?
Zniżyła łeb, poruszyła nim na wysokości łopatek, tak jak w zupełnie innej części świata robiły to zupełnie inne zwierzęta, wielkie, brązowe i ofutrzone. Nieistotne; gest był tak samo groźny. Mimo tego zielone ślepia nie były ostre, i mimo tego, że patrzyły badawczo, na ich dnie krył się pewien smutek. Corragio był jedynym, który wiedział o niej coś więcej, a teraz patrzyła, jak traci rodzinę. Mówił jej przecież o Liadan. Choć najwyraźniej nie wszystko.
Szturchnęła go zaraz barkiem, przybliżywszy się ten brakujący kawałek, tak, by poczuł uderzenie. Ale znów: agresji w tym nie było, bardziej zaczepność, żeby mógł zachować pysk przed siostrą.
- Chodź. Upolujesz coś i sam mi udowodnisz, że to geny.
Czymkolwiek są geny.


RE: Sawanna - Manuela - 02-10-2013

Wtem jakaś młoda lwica, o miodowej sierści, zaczęła zbliżać się do kotowatych, z których takiego w paski widziała po raz pierwszy. Przystanęła trochę w odległości, na tyle jednak, by mogli ją spokojnie usłyszeć.
Ehm, przepraszam, że przeszkadzam, ale chciałam się upewnić zaczęła śmiało Czy to są tereny Lwiej Ziemi? Uśmiechnęła się lekko, przyjaźnie, przyglądając im się z pytającym wyrazem oczu i zaciekawieniem.
z/t


RE: Sawanna - Mino Eive - 08-10-2013

Przez pewien moment bordowej nawet podobała się ta cisza, po pytaniu tygrysicy. Jednak kiedy minęło więcej, niż kilkanaście minut bez słowa, Mino machnęła nerwowo ogonem i splunęła nieopodal, niemalże pod bure łapska Liadan, której między innymi uwagę chciała w tym momencie zyskac. Zdaje jej się, albo mają niedokończoną sprawę, a prawdę mówiąc, teraz i Eive zrobiła się głodna.
Niezwarzając ani na Hasirę, ani na Corragio minęła ich, podchodząc do swojej rozmówczyni, którą złapała łapą za pysk i podsunęła sobie jej łeb na tyle, by ta wyraźnie ją usłyszała.
- Jeżeli nadal jesteś głodna, to chodź.
I wtedy uścisk poluzował się, a morda Li wysunęła się bordowej z łapy, która już ruszyła w wybranym przez siebie kierunku.


zt


RE: Sawanna - Hasira - 10-10-2013

- Cóż, nie to nie.
Wzruszyła łopatkami. Nie przyszła tu po to, żeby zbawiać czyjkolwiek świat, i należało o tym pamiętać. Corragio chyba zapomniał; jeśli wyobrażał sobie, że tygrysica nagle się zmieniła i zasłoni go własną piersią przed ostrymi szpilami Liadan, głęboko się pomylił. Owszem, chciała mu dać szansę i podała pomocną łapę - on jednak nie zdecydował się z oferty skorzystać.
W porządku. Nie to nie.

Odeszła bez słowa, początkowo kierując się w podobną stronę, co i Mino, jednak po chwili odbijając na zachód.

z/t


RE: Sawanna - Akira - 18-10-2013

Odkąd umówił się z Elianą na poszukiwania jego matki, średnio miał pomysł co ze sobą zrobić. Pomimo konkretnie określonego miejsca i czasu, nie mógł się doczekać, by w końcu wybrać się na Lwią Ziemię. Czekał jakieś dwie godziny na terenach Świtu, a potem zniecierpliwiony ruszył w końcu śladem młodszej koleżanki. Dzięki Mai, umiejętność tropienia miał bardzo dobrze wykształconą, więc nie sprawiło mu problemu odnalezienie domu Eliny. Gdy tylko dotarł do miejsca, z którego widać było Lwią Skałę, postanowił usiąść sobie w okolicy, dopóki słońce nie zacznie zachodzić: właśnie wtedy maluchy miały się spotkać. Gdy tylko niebo zaczęło przybierać różowy kolor, odnalazł miejsce, w którym mieli się spotkać. Miał z tym sporo problemów, więc modlił się, by tylko się nie spóźnić.
Wskoczył na jakiś kamień i rozejrzał się uważnie po okolicy.
-Eliano, jesteś tu?


RE: Sawanna - Eliana - 21-10-2013

- Już tak.- dało się usłyszeć głos, lecz nie było widać jego właściciela.
Akira jednak mógł łatwo zorientować się, z której strony dochodził, a jeżeli odwrócił się w ów stronę, to po chwili mógłby zobaczyć jasną sylwetkę lwioziemki, wychodzącej właśnie spomiędzy kęp wysokiej trawy.
- Próbowałam się czegoś dowiedzieć o twojej mamie, ale niestety nikt nic nie wie. Może nie ma mózgu jak orzeszek.- mruknęła, stwierdzając z delikatnym, nieśmiałym uśmiechem na pysku. Ciii, o tej całej upośledzonej samicy nie musi wiedzieć. A bynajmniej nie dowie się, dopóty Elka nie będzie w stu procentach pewna, że to właśnie ona była matką Akiry. Póki co, trzeba sprawdzić inne możliwości.