Król Lew PBF
Sawanna - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Cesarstwo Doliny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=171)
+--- Dział: Sawanna (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=39)
+--- Wątek: Sawanna (/showthread.php?tid=166)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47


RE: Sawanna - Felija - 17-01-2014

Podczas gdy Inn i Luk witali się ze sobą z entuzjazmem godnym Bogina po zjedzeniu garści słodkich bananów, różnooka całą swoją uwagę poświęcała lwiątku. Lekko ściągnęła brwi, usłyszawszy jego imię.
- Felija - bąknęła, choć myśli wciąż miała zajęte zastanawianiem się nad tym, gdzie mogła wcześniej słyszeć miano swego rozmówcy.
Z owych dywagacji wyrwało ją dopiero nagłe poruszenie przez młodzika pewnej kwestii. Tym razem uniosła brwi wysoko, wysoko w górę. Co go to obchodziło!?
Jednak jedno słowo, to ostatnie, sprawiło, że jakieś trybiki w jej umyśle znów rozpoczęły swoją pracę. Młode. Akira. Młode.
- Ares, Akira, Ailla - wyrecytowała bezmyślnie to, co niegdyś przekazał jej pewien brązowy samczyk, tym samym poniekąd udzielając odpowiedzi na zadane pytanie.
Ponownie uderzył ją błękit świteziańskich ślepi, w które nieustannie się wpatrywała.
- Twoje oczy... Masz oczy Arto! - zauważyła wreszcie.
I o ile pozostałe wypowiedzi wydobywała z siebie na tyle cichym tonem, że pozostała dwójka z pewnością nie była w stanie zrozumieć ich sensu, o tyle teraz owe 'Arto' zabrzmiało dość głośno.
I uderzyło ją nowym bólem. Ten tutaj to jej syn. Nie ma innej opcji. Jej i Arto. Dlaczego tu był, dlaczego z nią rozmawiał?
Był taki piękny i mądry, że chciało jej się płakać ze szczęścia... Mako byłby z niej dumny! Choć - nie, nie byłby, prędzej wygnałby ją ze stada za zdradę.
I z rozpaczy również zbierało jej się na łkanie, bo cóż z tego, że ten stał teraz tu, przed nią, skoro za chwilę zniknie, wyrzeknie jej się jak tamten i ona już nigdy więcej go nie ujrzy?
Zamiast tego wciąż stała naprzeciw, na drżących łapach, z szybko bijącym sercem. Uśmiechnęła się gorzko. Nie chciała tego robić, nie miała powodu do radości... Obecność Akiry spadła na nią jak grom z jasnego nieba i nie zapowiadała niczego poza kłopotami. A mimo to gdzieś, podświadome, Felka była szczęśliwa. Jej syn żyje i ma się dobrze - czyż nie doceni tego każda matka, nawet tak nieprzyzwoicie wyrodna?
Odetchnęła głęboko. Powaga. Zachowaj powagę.
- Przepraszam - wyszeptała.
Stała prosto, nie czyniąc ani jednego kroku w tył czy do przodu. Nie chciała spłoszyć własnego dziecka, ani też nieumyślnie przekazać mu, że jego los w ogóle jej nie interesuje. Teraz to on musiał podjąć decyzję, czy przerwie rozmowę lub zmieni jej tor tak szybko jak niegdyś Ares, zechce ją kontynuować w ten sposób, czy, co najgorsze, odejdzie bez słowa.


RE: Sawanna - Akira - 17-01-2014

Położył uszka po sobie przyglądając się jej uważnie. Można by nawet powiedzieć, że w jego oczyskach pojawił się cień żalu, jednak szybko doprowadził się do porządku wykorzystując to, czego nauczyła go Maya. Siedział z dumnie wypiętą piersią i delikatnie ugiętymi tylnymi łapkami. Ogon wciąż chodził na boki, nie robiąc sobie ani chwili przerwy. Czuł się tak, jak gdyby rolę się zamieniły. Jak gdyby to on był rodzicem złotej, która porządnie narozrabiała. Nie chciał się tak czuć. Ostatnio potrzebował kogoś nad sobą tak bardzo, jak nigdy. Nie zdawał sobie z tego sprawy, ale gdzieś podświadomie wiedział, że jeszcze nie jest gotowy, by po świecie kroczyć sam.
A mimo to opuścił Ragnara i postanowił żyć na własną łapę. A teraz jeszcze, na domiar złego spotkał swoją matkę. Wiedział gdzieś, że to co mówił Ragnar, ale...
-Dlaczego nas opuściłaś? - zapytał, a jego uszka ponownie cofnęły się do tyłu. Akira podnosił je za każdym razem, gdy zdawał sobie z tego sprawę. Chciał powiedzieć coś jeszcze, w jego łebku czaiło się mnóstwo pytań. Nie chciał jednak zbytnio naskakiwać na Feliję. Tym bardziej, że to ona była jego rodzicielką. Za to ją szanował.


RE: Sawanna - Felija - 17-01-2014

Oho. Mogła się tego spodziewać. Było to o tyle komfortowe, że miała już w zanadrzu gotowe wyjaśnienie. Teraz tylko należało ubrać je w słowa.
Uniosła wyżej łeb, próbując choć pozornie nabrać pewności siebie.
- Żeby żyć - stwierdziła na wstępie, by zaraz podjąć dalszą opowieść, szerzej objaśniającą podjętą kwestię. - Twój ojciec doskonale radzi sobie z jednym okiem. Ja mam dwa, ale nie są one w pełni sprawne. Szczególnie to czerwone, widzisz je?
Głupie pytanie. Jasne, że widzi, ślepy nie jest... Acz zwrócenie na nie uwagi wydało się Lwioziemce istotne.
- Nie byłabym w stanie tam przeżyć. Ziemie Świtu tu miejsce dla silnych, sprawnych lwów, a nie kogoś takiego jak ja. Miałabym być wiecznym popychadłem, zdanym na łaskę i niełaskę Kami i całej reszty? W końcu przestałabym być im potrzebna, a że nikt mi nie ufał, z pewnością by się mnie pozbyli...
Po raz pierwszy od dłuższego czasu Felka odwróciła wzrok.
- Tu jest mój dom, tu mam przyjaciół i dostatek pożywienia, które jestem w stanie sama sobie zdobyć. Tylko tu potrafię żyć, na Świcie to była... Wegetacja. Musiałam uciec, gdy tylko nadarzyła się okazja. A przecież nie mogłam wziąć was ze sobą, nikt by mi na to nie pozwolił.
Teraz to ona odchyliła uszy do tyłu, powróciwszy wzrokiem do syna. Ledwie powstrzymała łzy cisnące się jej do oczu.
- Nie widziałam wtedy innego wyjścia. Wiesz, w jakim ja byłam stanie? Nie chcesz wiedzieć. I nie chcę, żebyś tego słuchał. To nie ma znaczenia.
Zawahała się, zanim pociągnęła dalej swój monolog.
- Teraz ważne jest to, że ty jesteś cały i zdrowy - powiedziała powoli, jak nigdy ważąc po kolei każde słowo.


RE: Sawanna - Akira - 20-01-2014

- Nie wiem co się wtedy stało, ale wiedz, że Cię nie nienawidzę... - odparł tylko, przez długi czas nie mówiąc nic więcej. Przyglądał się jej w milczeniu, a jego ogon w pewnym momencie zastygł w miejscu. Sekundy w jego łebku przeciągały się na godziny, minuty na dni. Młody nie miał pojęcia ile czasu zbierał się, by to powiedzieć, stał jak słup z otwartym pyszczkiem, zbierając odwagę. W końcu cofnął się o krok, dwa, aż dotarł do krawędzi kamienia.
-...mamo. - odwrócił się prędko zeskakując z kamienia i czym prędzej uciekając z tego miejsca. Nie odwrócił się ani razu, był zbyt mało dzielny.
[zt]


RE: Sawanna - Felija - 20-01-2014

W pierwszym odruchu Felija chciała za nim pobiec, zatrzymać go, wykrzyczeć, jak bardzo jest mu wdzięczna za te słowa, które znaczyły dla niej więcej niż najczulsze wyznanie miłości... Jednak zdołała zachować te resztki zdrowego rozsądku, dzięki którym była w stanie zrozumieć, że żadną miarą nie mogłaby tego uczynić. Akira, choć przyznawał się do bycia jej synem, nadal miał swoje życie, zupełnie odbiegające od tego, które prowadziła Lwioziemka. Wciąż pozostawali sobie obcy, mimo iż łączyła ich więź niepodobna żadnej innej.
Otworzyła pysk, w niemym zawołaniu spoglądając za znikającym jej z oczu synem. Nie pozwoliła sobie na wyduszenie z siebie najcichszego słowa.
Ale nie była w stanie powstrzymać łez, bezlitośnie spływających po beżowych policzkach.
Powoli odwróciła się w stronę pozostałego towarzystwa, po czym z powrotem do nich podeszła, acz nieco na uboczu. Usiadła i spuściła łeb, chcąc ukryć przed nimi ból, jaki wciąż malował się na jej zwykle tak radosnym obliczu. Wciąż milczała, obawiając się słów, które mogłyby wydobyć się z jej pyska.
Zrozumiała... Zrozumiała tak wiele!


RE: Sawanna - Inn - 20-01-2014

Posłała Lukowi jedynie lekki uśmiech, gdyż później kątem oka obserwowała Felkę i młodzika. Musiała przyznać, że bardzo ją ta sytuacja zaskoczyła, nigdy by się nie spodziewała, że Różnooka mogłaby mieć dzieci. Zdecydowanie. Ale czemu wcześniej o tym nie powiedziała?
Odprowadziła Akirę spojrzeniem, a kiedy beżowa do nich podeszła (tak jakby, bo z niewiadomych powodów była jakaś smętna i siadła na uboczu), Inn powiedziała poważnym tonem.
- Czemu nie mówiłaś wcześniej, że masz dzieci? - podeszła trochę do niej, po czym usiadła całkiem obok.
- Przecież to cudowne! Czemu się więc smucisz? - zapytała jeszcze z nieukrywanym zdziwieniem.


RE: Sawanna - Tabia - 21-01-2014

Przez cały czas z niedowierzaniem obserwował rozgrywającą się na jego oczach scenę. Przyjmował do wiadomości, lecz jego umysł nie potrafił osądzić. Pochłaniał nowe informacje, ale nie przepuszczał ich przez maszynkę opiniowania, nie... W oczach Luka Felka ani nie straciła, ani nie zyskała, pozostała tą samą lwicą i jego sympatia względem niej nie mogła zostać utracona przez wyjście jakiejkolwiek prawdy na jaw. W jego wypranym z osądu postrzeganiu świata nie było miejsca na coś takiego jak uraza, czy rozczarowanie. Sytuacje wywlekające na wierzch ścierwa przeszłości bolały go tak samo, jak tego, kto musiał to znosić osobiście. Oczywiście - trudno to w jakikolwiek sposób porównać, czy w ogóle uznać, że Luk cierpiał tak samo. Nie cierpienie, lecz współczucie było jego udziałem w momentach cudzego bólu. Bo Luk nie był - mimo wszystko, mimo wywierającej nań ogromny wpływ opinii brata - głupi.
Niejako w opozycji do jego postawy znalazła się teraz Inn, której słowa zignorował i podszedł do pragnącej schować się we własnym upokorzeniu Felki. Usiadł obok, dotykając jej bok swoim. Nieśmiało, lecz bez zawahania otarł policzkiem łzy kapiące z brody Felki, po czym cichutko zapytał:
- Czy zostawić was teraz same?
Wiedział, że inna lwica, zwłaszcza ta ochrzczona przez Felkę mianem przyjaciółki, z pewnością lepiej ją zrozumie, lepiej niż on.


RE: Sawanna - Felija - 21-01-2014

Beżowo-szara w ogóle nie pojmowała toku myślenia Inn. Po pierwsze, niby dlaczego miałaby z własnej woli przyznawać się do zdrady stada? A po drugie, ciężko jej było dostrzec coś cudownego w fakcie posiadania dzieci, z których jedno cię nienawidzi, drugie nie nienawidzi, a o trzecim nie wiadomo nic a nic. W dodatku wszystkie są członkami wrogiego stada, a ojciec... Na ojca szkoda słów.
Jej spojrzenie, wciąż nieco zmizerowane, ponownie padło na tę dwójkę.
- Och, nie! Zostań! - odrzekła, przywołując na pysk pełen zakłopotania uśmiech.
Jej nagły wybuch grzeczności nie wynikał bynajmniej z uprzejmości wobec lwa, który, pozostając tu sam, mógłby nawet się zgubić. Zdecydowanie dominującą rolę odgrywała tu obawa lwicy, że tamten mógłby się zmyć, zanim zdążyliby ustalić pewną niezwykle istotną kwestię.
- Obiecacie mi jedną rzecz? - Przybrała poważną minę, spoglądając z uwagą na obu Lwioziemców. - Nie mówcie nikomu. Absolutnie nikomu - poprosiła, kładąc nacisk na ostatnie słowo. - Proszę?
Spróbowała się uśmiechnąć tak żałośnie, żeby aż im było głupio jej odmówić.
Nikt nie może o tym wiedzieć, nawet Mako czy Hewa... Nie, wróć - zwłaszcza oni.


RE: Sawanna - Inn - 22-01-2014

Dopiero po chwili (dłuższej chwili) załapała, dlaczego Felija nie podzieliła się ze wszystkimi faktem, że została matką. Skoro te jej dzieci należały do Świtu, co akurat zdążyła zauważyć, to ich ojciec pewnie również był z tamtego stada! Jej osobiście to nie przeszkadzało, niech sobie każdy ma dzieci z kim tam chce i gdzie chce, ale rzeczywiście, reszta stada mogłaby być mniej tolerancyjna.
Po stwierdzeniu tego faktu z jej pyska natychmiast spełzł uśmiech, który zastąpiła całkowita powaga. Rzeczywiście ciężka sprawa.
- Oczywiście, że nic nie powiem, obiecuję! - powiedziała powoli przekonującym głosem i uśmiechnęła się lekko, aby dodać przyjaciółce otuchy.


RE: Sawanna - Tabia - 23-01-2014

- Nic nie powiem - powiedział, otwierając szeroko oczy chwilę po tym, jak Inn entuzjastycznie wyrwała się z odpowiedzią. Nie wyobrażał sobie zdradzić tajemnicę Felki komukolwiek.
Wstał i odszedł parę kroków, by wlepić nieruchome spojrzenie w horyzont i tańczące na krawędzi nieba z ziemią powietrze. Zamyślił się, segregując w tym czasie zaistniałe fakty. Nie wiedział nic o tutejszych zwyczajach, ba, nie znał nawet stada, do którego oficjalnie przynależał. Zaczęło go to uwierać. Tak, Mako go przyjął, ale cóż z tego? Co to zmieniło? Inn też była Lwioziemką? Fajnie.
Otrząsnął się. Nie chciał w żaden sposób niczego krytykować, ale coś zaczęło go uwierać, coś w związku z upragnioną przynależnością stadną. Przecież zrealizował marzenie, więc w czym problem? Może spodziewał się tego, do czego był przyzwyczajony w stadzie, w którym się wychował? Gdzie wszystko było wspólne; obiad, odpoczynek, uczucia. Przed chwilą Rain, teraz Inn... to na tym to wszystko polega? Na swobodzie poruszania się po konkretnych terenach bez żadnych zobowiązań? A gdzie wspólnota?

//no comment. Nie mam głowy.


RE: Sawanna - Felija - 24-01-2014

Upewniwszy się, że wszystko jest pod kontrolą, różnooka pragnęła już tylko jednego: zmiany tematu. Oczywiście, nie oczekiwała od tej dwójki, że wnet wyrzucą z pamięci wszelkie skojarzenia Felki ze słowem "dzieci", a już w szczególności z Akirą czy innymi świtowymi kociętami. Wystarczy jej, jeśli będą się zachowywać w uszanowaniu złożonej obietnicy, to jest w taki sposób, jakby nigdy niczego się nie dowiedzieli.
Jasnogrzywy nieświadomie dał lwicy idealną okazję do zrealizowania swojej koncepcji.
- Dzięki - odparła już nieco swobodniej, choć wprawny obserwator rychło stwierdziłby, że to tylko maska, kryjąca wciąż tlący się smutek zrozpaczonej matki. - Luk, stało się coś?
Teraz i ona wstała, by podejść kilka kroków bliżej swego znajomego i stanąć tuż obok. Wlepiła w niego wielkie kolorowe ślepia.
- To przeze mnie? - dopytała, odruchowo odchylając uszy do tyłu.
Niby absolutnie nie chciała nawiązywać do tego tematu, lecz akurat te słowa tak zawzięcie cisnęły jej się na usta, że żadnym sposobem nie była w stanie ich powstrzymać od wypłynięcia poza jej umysł.


RE: Sawanna - Tabia - 27-01-2014

- Nie, nie, nic się nie stało - zaoponował momentalnie, z powrotem koncentrując uwagę na lwicach. Chociaż z chęcią oddaliłby się od nich, pobył przez chwilę sam ze sobą i zwyczajnie odpoczął od ich wylewnego sposobu bycia, postanowił nie zawieść i kontynuować myśl o polowaniu. Uniósł łeb i przymrużywszy oczy postarał się wyłowić ten interesujący go zapach. - Idziemy? - zapytał w końcu, spoglądając na Felkę trochę zbyt jak na niego beznamiętnie.


RE: Sawanna - Felija - 28-01-2014

Lwica skuliła uszy, zaniepokojona jego nietypowym zachowaniem. Och, a może to właśnie prawdziwy Luk? Może on udawał takiego wesołka, a tak naprawdę woli się smucić?
- Gdzie? - odparła, szczerze zdziwiona.
O czym on...
Aaa, no przecież! Felka prędko odwróciła łeb w stronę drugiej lwicy.
- Inn, chodź z nami na polowanie. - Brzmiało to bardziej jak rozkaz niż propozycja, choć podparte było szerokim uśmiechem.
Za tym przyjaznym gestem różnooka rozpaczliwie starała się ukryć swe obawy w owej kwestii. Miała świadomość, że ani ona nie jest mistrzynią tego typu przedsięwzięć (przez słaby wzrok), ani Inn (przez wrodzoną niezdarność). Przy ostatnim polowaniu tylko dzięki Mako udało im się cokolwiek schwytać. A teraz należy robić dobrą minę do złej gry i liczyć na to, że jasnogrzywy posiada większy talent niż one...
Nie czekając na odpowiedź, podniosła się z miejsca i uszła dwa kroki, nadstawiając uszy, i mrużąc kolorowe ślepia.


RE: Sawanna - Inn - 29-01-2014

Gdy Felija z Lukiem odeszli na bok, ona usiadła, nie chcąc im przeszkadzać. Żeby nie było, przyglądała się z jakiejś roślince z uwagą. Dopiero, kiedy usłyszała swoje imię, ze zdziwieniem podniosła łeb na Feliję.
- Na polowanie? - powtórzyła nieco zdziwiona, po czym uśmiechnęła się. A to dlatego, że to dla niej tak fajnie zabrzmiało. "Na polowanie!".
Kiedyś zapewne by odmówiła, w końcu nie umiała polować, ale teraz już przecież umie, raz jej się przecież udało!
Zerwała się więc na równe łapy, a na jej pysku pojawił się szerszy uśmiech, tym razem na myśl o nadchodzącej przygodzie.
- A więc, na polowanie! - powiedziała, chcąc raz jeszcze usłyszeć, jak to brzmi.


RE: Sawanna - Tabia - 29-01-2014

Odpowiedział na zgodę Inn wyszczerzeniem zębisk w entuzjastycznym uśmiechu. Lecz nie w jego mocy leżało poprowadzić kogokolwiek, tym bardziej dwie lwice, gdziekolwiek i w jakimkolwiek celu. Nieeee. Podporządkowana postawa względem najmniejszego z najmniejszych nie pozwoliłaby mu tym bardziej panoszyć się po nieznanych sobie terenach. Toteż uśmiechnąwszy się poczuł się dość niezręcznie i powoli jego zęby zaczęły się chować pod ściąganymi zmartwieniem wargami.
- Heh - zaczął - nie wiem, gdzie znajdują się pastwiska, ale... hm... chodźmy! - zamachnął łbem, ogonem powędrował wysoko w górę i pewność siebie wlała się w niego niby zrzucona z nieba wraz z promieniami słonecznymi. Przytłoczony? Na pewno. Zdziwiony? Oj tym bardziej. Niemniej jednak Luk nie mógł temu zaprzeczyć - poczuł się wyjątkowo pewnie i swobodnie w ich towarzystwie.