Król Lew PBF
Sawanna - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Cesarstwo Doliny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=171)
+--- Dział: Sawanna (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=39)
+--- Wątek: Sawanna (/showthread.php?tid=166)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47


RE: Sawanna - Manuela - 22-04-2014

Ani na chwilę nie zmieniając punktu, na którym skupiła wzrok, jedynie przymykając oczy podczas „doczyszczania”, czekała na to odwzajemnienie spojrzenia, gdy Derion w końcu zdecydował się zawiesić swoje szafirki w złotych oczkach. Przyglądała mu się tak chwilę w milczeniu, sięgając do bliższych i dalszych wspomnień.
Te tereny, przez które mnie prowadziłeś, widziałam po raz pierwszy. Zaczęło się od wąwozu.- Uśmiechnęła się znacząco, bo mając na pierwszej myśli to, że od tamtego miejsca zaczęły się dla niej nowe ziemie, to przecież pomiędzy tamtymi dwoma wielkimi, skalnymi ścianami zaczęło się wszystko. Wszystko, co trwa właśnie teraz.
Mieszkaliśmy na skraju sawanny, niedaleko Lwiej Skały. Właściwie pamiętam jedynie ją i jej okolice wraz ze Słoneczną Rzęką, aż do Wąwozu. Czasem mama zabierała nas na jakieś dalsze wycieczki, ale z nich mam w pamięci jedynie urywki.
Na uśmiech jasnego pyszczka napatoczył się cień smutku, a może raczej nostalgii. I jakoś wcale nie chciał umknąć, a Mania z nim nie walczyła.
Wspomnienia napłynęły nagle do jej głowy, domagając się wspominania. Niedoczekanie. Jakoś tak to było, że przy tym czarnogrzywym stworzeniu, lwica nie mogła się na niczym w pełni skupić, wskutek czego pochowały się z powrotem i tylko krążyły gdzieś głębiej, mając nadzieję na kolejną szansę, by się ujawnić.


RE: Sawanna - Derion - 22-04-2014

- Będziesz chciała tu zostać? - bardziej oznajmił, niż zapytał.
Później, nadal pozostając w tej pozycji, jaką obrał kilka minut temu, zebrał się w sobie, by kontynuować. Jednak w ostatecznym rozrachunku milczał, zaraz po zabłyśnięciu ewentualnego pytania znajdując na nie odpowiedź i uważając niewarte wypowiedzenia na głos. Zamyślił się i zapomniał o tym, że strzępki wewnętrznego dialogu nie są dla Mani słyszalne. Po otrząśnięciu się miał nadzieję, że nie dał ciszy trwać niepokojąco długo. Jedno mrugnięcie. Trzeźwe zerknięcie na rozciągniętą na grzbiecie lwicę. Zmęczenie całodzienną podróżą spowolniło reakcje i przytępiło myślenie, ale nie mogło trzymać Deriona zbyt długo po tym, jak lew zdał sobie sprawę ze skupionej na sobie uwagi Mani. I chociaż ta rozproszona była pomiędzy jego osobę, a wspomnienia malujące się przed oczami lwicy, wystarczyła, by uśmiechnąć jego mordkę i rozejść się po ciele dreszczem.
- Myślałem o tobie - usprawiedliwił milczenie, znowu decydując się na minimalizm i zatrzaśnięcie za zębami większości myśli.


RE: Sawanna - Manuela - 22-04-2014

Chyba nie czekał na odpowiedź. A zresztą, gdzieżby ich teraz ciągnęło. Czas na zasłużony odpoczynek. Nawet Mania była zmęczona. Mimo wszystko skinęła łebkiem, uśmiechając się pogodnie.
Gdy Derion tak milczał, żółtooka parę razy mimowolnie powracała do kłębiących się myśli, nie mając siły walczyć z ich natłokiem. Próbowała nawet się w nich zagłębić, ale wtedy morzył ją sen, rozwiewając i je i rzeczywistość wokół. Z tego żmudnego procesu, nie mogącego ani zakończyć się snem ani zawieszeniem we wspomnieniach, wyrwały ją słowa dobiegające z zewnątrz, choć początkowo wydawały się bardzo odległe. Lwica przetrawiła je w głowie, po czym gdy już zupełnie do niej dotarły, mrugnęła parę razy jasnymi powiekami, otwierając je na koniec szeroko w złotym błysku. Zdobyła się jeszcze w przypływie sił wyobraźni na frywolny wyraz pyszczka, po czym zapytała zaczepnie, acz delikatnie i niezbyt głośno;
Co takiego o mnie myślałeś?


RE: Sawanna - Derion - 22-04-2014

Derionowi bardzo spodobało się to pytanie. Odzwierciedlenie zadowolenia zaraz pojawiło się na jego pysku. W lwa wstąpiła odrobina energii, pozwalająca w ostatnim akcie wysiłku tego dnia dźwignąć się minimalnie i zmienić ułożenie ciała tak, by przylegać do Mani na całej jej długości i ułożyć łeb na jej bieluteńkiej piersi.
- Że cokolwiek być chciała, to jeśli sprawi ci to radość, to ja na to idę?
Zerknął w bok i postanowiwszy podzielić się z lwicą prawdziwym kontekstem tego stwierdzenia, zaczął leniwie:
- Tak... konkretnie... to myślałem o stadzie. O Lwiej Ziemi. Mam bardzo, ee, złośliwe zdanie o Lwioziemcach - zaśmiał się krótko, by zaraz przybrać odrobinę poważniejszy wyraz, nadal jednak utrzymując swobodny ton: - Nic groźnego. Czasem się z nich śmieję. Ale wiem, że ty potrzebujesz stada. Potrzebujesz innych lwic, z którymi będziesz polować, rozmawiać o waszych... sprawach. No wiesz, o takich sprawach, których nie zrozumiem jako... lew. Chciałbym polubić Lwioziemców. W sumie. Eh. Wy funkcjonujecie zupełnie inaczej - obruszył się teatralnie, jednak nie potrafił utrzymać tego grymasu przez długi czas. - Lwice z reguły zostają tam, gdzie przyszły na świat. Dlatego głupio mi zapytać, czy nie chciałabyś poszukać innego miejsca. Nie pytam. Nie chcę cię o to pytać. Nie, nie ma mowy. Tylko tak... mówię. Żebyś wiedziała.
Tak, jeszcze brakowało jednej części, przed której wypowiedzeniem lwisko zamilkło na moment. I podobnie jak poprzednio, chociaż temat dotyczył poważnej bolączki, ubrał wypowiedź w przyjemny, lekki ton.
- Bo ja chyba nie jestem w stanie się podporządkować, wiesz, mieć nad sobą kogoś. W ogóle. Pomyśleć, że gdybym mógł, najprawdopodobniej byśmy się nie spotkali - uśmiechnął się. - Hm. Patrolowałbym teraz ziemie Świtu, gdybym poszedł za Kahawianem.


RE: Sawanna - Manuela - 25-04-2014

Obdarzyła go już typowym dla siebie łagodnym, uroczym uśmiechem, przekręcając łebek by móc lepiej na niego spojrzeć.
Słuchała tych słów skupiając na nich swoją całą uwagę. Mrugnęła, wspomnienia naraz zniknęły wszystkie, a zmysły Mani wyczulone były wyłącznie na to, co wydobywało się z derionowego pyszczka.
Bo było to w gruncie rzeczy istotne. Wszystko, co Mania odczuwała w sercu, było istotne. A teraz spłynęła po nim gorąca fala. Myśli nie zdążyły się jednak jeszcze nawet rozwinąć, gdyż już musiały ukierunkować się w inną stronę.
Stado. Tak, stado, to dobra rzecz. Zawsze dobrze jest mieć kogoś do towarzystwa. Czasem się gdzieś razem wybrać, czasem usiąść i porozmawiać w większym gronie. Właściwie inni to było wszystko. To było to, dla czego żyła. To, co sprawiało jej radość. Ale teraz był jeszcze Derion. I bardzo doceniała to, co chciał dla niej robić. To, że chciał się poświęcać. Ale jeśli nie leżało to w kwestii uszczęśliwiania, bo przecież są tacy, co nigdy nie dostosują się do pewnych sytuacji, a szczęśliwi będą w zupełnie odwrotnych, to nigdy nikogo nie zmuszała. Bo na ten wybór już nie mogła, a raczej nie chciała mieć wpływu. Bo o tym wyborze każdy musiał zadecydować sam.
To prawda, że żółtooką ciągnęło do jej rodzinnych ziem. Ale chyba nie było w tym nic dziwnego. Szczególnie, że motywacją było odnalezienie „zagubionych” członków rodziny. A co do teorii Deriona, to może była i słuszna. Może i tak właśnie Mania by chciała. Zostać na zawsze w domu. Ale teraz o tym nie wiedziała. I nie uważała tej kwestii za niepodważalną.
Dobierała już słowa do odpowiedzi, wyłaniając na początek tę myśl, która zrodziła się po usłyszeniu pierwszych słów. Ale lew miał jeszcze coś do powiedzenia. I to tylko utwierdziło ją w uprzednim przekonaniu.
Pytające spojrzenie zrodziło się tylko na moment, ale omówienie tożsamości Kahawiana uznała za sprawę nie wymagającą natychmiastowego odzewu.
Zapatrzyła się na jakiś punkt w przestrzeni, powtarzając w głowie usłyszane informacje, po czym uśmiechnęła się lekko.
Wiesz, że wiele to dla mnie znaczy. Że mogę się tym wszystkim z tobą podzielić. I… że ty chcesz w tym uczestniczyć. Ale nie chcę, żeby to między nami opierało się wyłącznie na moim szczęściu. -Westchnęła przez nos. -Wiesz, że chciałabym odnaleźć rodzinę.
Ale nikt nie powiedział, że jestem lwicą z reguły!.
-Zaśmiała się, robiąc małą przerwę na zebranie myśli.
Musimy pójść na jakiś kompromis. Ja będę szczęśliwa, jeśli ty będziesz szczęśliwy. Ale ty nie możesz być szczęśliwy, jeśli tak naprawdę nie jesteś… -Zawiesiła na chwilę głos, marszcząc brwi. Tak, chyba o to właśnie chodziło.-…rozumiesz? – dodała po chwili wyszczerzając ząbki w uśmiechu.


RE: Sawanna - Derion - 25-04-2014

Spokój i zadowolenie. Duża w tym zasługa całodniowego wysiłku i zmęczenia, które zbiło lwa z łap i gładziło go teraz po łebku, przyprawiając o wyciszenie. Było w tym odpoczynku coś, czego nigdy nie doświadczał, a za czym podświadomie tęsknił podczas każdego samotnego snu. Coś, czego nie spodziewał się nigdy otrzymać, na co godził się otwierając każdego poranka oczy.
- Tak, kompromis... Wiem. Chyba. Znaczy wiem, rozumiem, ale... szczerze? Nie proś mnie, żebym myślał o sobie, o swoim szczęściu... Będę szczęśliwy, kiedy TY będziesz szczęśliwa. A ty będziesz szczę...
Urwał, łapiąc się na tym, że powtarza po Mani jej własne słowa i dochodzi do lustrzanego wniosku. Jego pysk rozpromienił uśmiech. Poczuł, jak wypełniająca go radość wzbiera i poszuka ujścia.
- Masz rację. To działa w obie strony... Ale wiesz co? Teraz jestem szczęśliwy. Właśnie teraz. Nie potrzebuję niczego więcej. Tylko czekaj, daj mi chwilkę - przymknął oczy, uniósł kąciki pyska, wypuścił powietrze nosem. - Wiem, że w tym nie ma racjonalności. Nie myślę, kiedy jest mi dobrze - otworzył oczy, a Mania mogła poczuć, jak jego łepek lekko podskakuje w rytm wydobywającego się przez zamkniętą paszczę śmiechu. Kiedy się uspokoił, kontynuował z rozbawieniem, ale i pełną świadomością wagi wypowiadanych słów: - Nie myślę o tym, że trzeba zaraz potem wstać i iść dalej, że trzeba podejmować decyzje. Jeśli chcesz, żebym powiedział coś sensownego, musisz mnie z siebie zrzucić, oblać zimną wodą i czekać, aż przestanę o tobie myśleć.
Jeszcze kilka taktów śmiechu.


RE: Sawanna - Manuela - 25-04-2014

W takim razie wychodziło na to, że oboje byli szczęśliwi. Nie było innej opcji. Dała się jeszcze porwać napadowi śmiechu tak na koniec dnia, podłapując nastrój Deriona. To było to, czego w życiu nigdy nie za wiele. Bo śmiech to podobno zdrowie. I uroda.
Radość przenosiła do innego świata. Do świata, w którym o nic się nie trzeba martwić. Świata, który się przede wszystkim czuje. A najlepiej, jak dzielisz ten świat z kimś jeszcze. I może to był właśnie sposób, dzięki któremu czarnogrzywemu uda się pojąć Manuelę bardziej. Bo ona w tym świecie przebywała bardzo często.
Nie nie, nie musisz mówić nic sensownego. Biały brzuszek trząsł się z nagromadzonej wewnątrz wesołości, a łapki wędrowały w różne strony, niezdolne do zawieszenia w jednym miejscu.
Nie przestawaj- rzuciła w przerwie między kolejnymi salwami. Coś, czego szafirowookiemu na pewno nie będzie żałowała. Śmiechu.


RE: Sawanna - Derion - 26-04-2014

Opierać się nie zamierzał. I nie musiał się wysilać, by wykonać polecenie, bowiem pogoda ducha nie zamierzała go opuszczać. Toteż gdy uznał, że jest w stanie opanować się na tyle, by dobyć z siebie głos, uniósł wysoko brwi i oznajmił pomiędzy prychnięciami:
- Mówię poważnie. Ty się nie śmiej! To naprawdę problematyczne... prawie nie wleciałem pod kopyta tego elanda, kiedy mignęłaś mi przed oczami! Skarbie, tak być nie może - zaprotestował z rozbawieniem, przysuwając pysk bliżej brody Mani.
Chichotał jeszcze chwilę. Mrugnął powoli, leniwie, gdy był już w stanie rozluźnić spięte salwami śmiechu mięśnie brzucha. Po chwili, którą dał sobie na zebranie myśli, wrócił do przerwanego tematu. Jego głos nie stracił nic z wcześniejszego spokoju, układał słowa w zdania bez cienia negatywnych emocji.
- To czego chcesz, Maniu? Myślałem, że traktujesz Lwią Ziemię jako swój dom, że Lwioziemcy są dla ciebie rodziną.


RE: Sawanna - Manuela - 26-04-2014

Blisko było jej płaczu ze śmiechu, ale podbrzusze dało o sobie znać z lekka boleśnie, toteż Mania podwinęła tylne łapy i starała się opanować. Podjęła parę prób polegających na głębokich wdechach i wydechach i w końcu, co prawda od czasu do czasu jeszcze chichocząc, ale jednak udało jej się jakoś uspokoić.
Leżała z zamkniętymi oczkami i szerokim uśmiechem na pyszczku, starając się nie myśleć o niczym i byleby na nic nie patrząc, gdyż była w takim stanie, że najmniejszy powód mógł spowodować nawrót choroby zwanej nadmiarem dobrego nastroju.
I wtedy padło pytanie, nad którym wypadałoby się trzeźwo zastanowić.
Bo tak jest. Tutaj jest mój dom, rodzinne ziemie. - Otworzyła żółte ślepka i spojrzała uważnie na Deriona.- Ale bez ciebie nic z tego nie będzie. -Umilkła na chwilę, cały czas przyglądając się czarnogrzywemu.
Przecież wcale nie muszę tu mieszać. Czy nie można mieć rodziny i przyjaciół, nie należąc do ich stada? - Dodała, po czym kontynuowała ciszej-Nie potrzebuję ich bardziej, niż ciebie. I nie chcę cię od nikogo uzależniać.
Uśmiechnęła się, trącając nosem jego własny. Potrzebowała innych, ciężko znosiła samotność. I miała naglącą potrzebę uszczęśliwiania wszystkich wokół. Samotnym samotnikiem być nie mogła. Ale samotnikiem w rozumieniu nienależącym do stada, a utrzymującym kontakt z jego członkami, hm, jak na tą chwilę ta opcja wydawała się Mani jak najbardziej do przyjęcia.


RE: Sawanna - Derion - 26-04-2014

Słuchał Mani uważnie, dochodząc pod koniec jej wypowiedzi do momentu, w którym zaczął wątpić w świadectwo własnych zmysłów. Ale niedowierzanie to złe słowo. W jego reakcji było więcej z prozaicznego zaskoczenia, niż niedowiarstwa. Zaskoczenia z powodu zbieżności własnych pragnień z oświadczeniami lwicy. Samemu nigdy nie udało mu się zrealizować podobnego scenariusza. Być może dlatego, że powrócił na Ziemie Czterech Stad stosunkowo niedawno i nie zdążył poznać zbyt wielu lwisk, ale fakt faktem - całym sercem przylgnął do słów Mani i chciał powtarzać je w myślach bezustannie.
- Ale ja już jestem uzależniony, za późno - odpowiedział zaczepnie, zmrużywszy oczy i odwzajemniając trącenie nosem.
Uśmiechnął się lekko. Nie wiedział, jak dać Mani znać o radości, jaką sprawiło mu wysłuchanie jej słów. Niosły one treść, o której usłyszeniu nie chciał snuć nawet najbardziej nieśmiałych marzeń.
Zbierał się, by powtórzyć ostatnie zdanie, lecz zamiast tego podniósł głowę, przysunął łapy bliżej piersi, prawie całkowicie chowając je pod grzywą i dał nieśmiałemu, powściąganemu uśmiechowi wkraść się na mordkę. Łypnął wzrokiem w bok, położył po sobie uszy. Głębokie zamyślenie świadczące o jakiejś dogłębnej analizie, którą właśnie wykonywał było zauważalne bez trudu. Następne słowa wypowiedział powoli, jakby wraz z ich urzeczywistnianiem dochodził do bardzo zadowalających go wniosków:
- Zaskoczyłaś mnie. To co mówisz... ja.. ja to rozumiem. Ale myślałem, że ty patrzysz na to inaczej. Że... nie potrzebujesz i nie chcesz szukać, że chcesz coś kontynuować, nie zmieniać tego.
Po wypowiedzeniu słów, które wymagały od niego wyjątkowego skupienia, powoli wrócił do poprzedniej pozycji. Delikatnie położył głowę na manuelowej piersi i zawiesił wzrok na delikatnym, mlecznym pyszczku.


RE: Sawanna - Manuela - 26-04-2014

Przyglądała się wyrazowi jego mordki z lekkim uśmiechem i nie do końca jasnym spojrzeniem złotych ślepek. Bo być może dopuszczała taką ewentualność, że Derion pójdzie dalej za swoim stwierdzeniem, jak uważał wcześniej, że Mania tak bardzo potrzebuje stada.
Pyszczek poszerzył się na chwilę, a oczka mignęły przy odwzajemnianiu gestu, ale potem lwica znów zaczęła niepewnie spoglądać na czarnogrzywego. Właściwie to nie wiedziała co myśleć. W jego łebku kotłowała się teraz chyba jakaś bardzo ważna kwestia dotycząca wypowiedzianych przez nią słów. Może rozważał jej słuszność. A może jako bardziej doświadczony lew przemówi mądrymi słowami do niej, młodziutkiej nowicjuszki wkraczającej w dorosłe życie, że... właściwie tego, co Derion miałby jej rzekomo powiedzieć, nie umiała już wymyślić.
Oczekiwanie w tej umysłowej bezradności przerwane zostało w końcu słowami, na które Mania zastrzygła uszyma i które chłonęła jedno po drugim.
Uśmiechnęła się niejako z ulgą, rozluźniając z powrotem chwilowo napięte mięśnie pyszczka.
Tak właściwie to... nie mam czego kontynuować. To, co było, zostało przerwane już tak wiele razy niespodziewanymi zdarzeniami, że mogłabym jedynie powrócić do pewnych rzeczy... Kontynuować chcę tylko jedne poszukiwania, o których dobrze wiesz, a które mogłam zacząć dopiero niedawno.-Skończyła myśl, uśmiechając się łagodnie, jednak naraz na pyszczek napatoczyły się kolejne słowa.- A szukać chcę zawszę, bo to, czego szukam, daje mi szczęście.
Wypowiedź mogła wydawać się mało sprecyzowana, ale wyrażała prawdę samą w sobie. Bo na swoich poszukiwaniach Manuela nigdy się nie zawiodła.


RE: Sawanna - Derion - 26-04-2014

Suma zachwytów, które pojawiały się w głowie Deriona stała się zbyt duża, by mogła zostać udźwignięta. Przytłoczony absolutnym zakochaniem w słowach Mani, lew wziął głęboki wdech, by odpowiedzieć od razu po lwicy, będąc gdzieś tam u szczytu radości, wypełniony spokojem.
- Spędziłem całe życie na ucieczce, która wydawała mi się poszukiwaniem. Dlaczego spotkałem cię dopiero teraz?
Jego łeb ześlizgnął się po boku Mani i spoczął na ziemi, wsparty policzkiem o lwicę, wyciągnięty daleko przed ciągle skulone pod piersią łapy.
- Tak jak ty wierzyłem w... nadal wierzę w to, że celem poszukiwań jest szczęście, ale cóż z tego? Nigdy nie brałem się za nic porządnie. Hm. To jest trudne. Wiedzieć, do czego się dąży i... dążyć, szukać tego naprawdę. Nie wiem, czy to co mówię ma jakiś sens - uśmiechnął się przepraszająco kącikiem pyska i łypnął oczyma w górę. - Łapię jakieś myśli, co przychodzą mi do głowy, wybacz, w międzyczasie czuję, jak ci bije serce...
Zamarł na chwilę i docisnął łeb mocniej do boku Mani. Wobec zmęczenia, które przebijało się przez każdą wypowiadaną przez Deriona głoskę, próby przełożenia na słowa wszystkich uczuć względem Mani wydawały się tym bardziej pokraczne.
- ...i chyba to mnie dość mocno rozprasza.
Pozostał oparty o lwicę, zamknął oczy. Jego boki zaczęły unosić się wolniej, w płuca wpadało więcej powietrza i przez chwilę mogło się wydawać, że lwisko zasnęło, kiedy z jego gardzieli wydobył się cichy, zabarwiony rozbawieniem pomruk:
- Mogę ci powiedzieć... jako ten bardziej doświadczony, no wiesz, ten co przeszedł świat wzdłuż i wszerz... że jesteś na dobrej drodze. Ale ty to wiesz, co ja ci będę mówić... Mogę przynajmniej poudawać, że jestem mądry, co?
Zaśmiał się, ciągle nie otwierając oczu, delektując się ciepłem bijącym od Mani.


RE: Sawanna - Manuela - 27-04-2014

Rozpromieniła się na te słowa, tak jakby słońce właśnie wchodziło, a nie odwrotnie. Równie dobrze ona mogłaby zadać mu to samo pytanie, choć wcześniej jej życie wcale nie było smutne ani zagubione. Jednak dopiero gdy spotkała Deriona, zdała sobie sprawę, że może być ono jeszcze cudowniejsze.
Zgadzała się z czarnogrzywym. Świadomość tego, do czego się dąży, w ogóle wiedzieć, czego się chce, to nie taka prosta sprawa. Pragnienia są różnorakie, pochodzące z serca lub powierzchowne, a czasem nawet fałszywe. Trudno je zidentyfikować, a co dopiero znaleźć drogę do ich spełnienia. Nie wszystko jednak można zaplanować i przewidzieć. Choćby ich spotkanie, zupełnie przypadkowe, a obojgu przyniosło szczęście. Choć Mania wiedziała czego chce, a jej pragnienia ściśle wiązały się z innymi, to nie mogła określić szczegółów swoich poszukiwań. Ona po prostu szła przed siebie, zawsze uśmiechnięta i rozglądająca się wokoło. I szczęście przychodziło…samo.
A jej serce biło mocno dla każdego, jak i teraz dla Deriona. Nawet załomotało jeszcze mocniej, gdy zostało wspomniane. Przyglądała się uśpionej z pozoru pozie lwa, czekając, czy z jego pyszczka zdecydują się jeszcze wydobyć jakieś słowa. Istotnie, wyglądało na to, że zasnął, jednak wtedy usłyszała jego głos.
Zaśmiała się cichutko.
A ty jesteś na tej drodze ze mną- uzupełniła półgłosem jego wypowiedź, uchylając zamknięte dotąd oczy.


RE: Sawanna - Derion - 27-04-2014

Aha, jasne, na tej samej drodze... Chyba gdzieś na jej poboczu, idąc zakosami, zmieniając kierunek z każdym podmuchem wiatru. Mimo niezgody ze zdaniem Manueli Derion uniósł kąciki pyska w uśmiechu i mruknął nieartykułowane przytaknięcie. Gaduła, która w niego wstąpiła postanowiła zamilknąć. Zbita z łap zmęczeniem pomachała na pożegnanie i uciekła, pozostawiając Deriona bez pomysłu i ochoty na ciągnięcie rozmowy.
Lwisko zamknęło więc oczy i chyba zasnęło, chociaż najdelikatniejszy ruch ze strony Manueli od razu rozwarłby jego ślepia i kazał skontrolować sytuację.


RE: Sawanna - Manuela - 27-04-2014

Spoglądała tak na zasypiający obiekt uczuć, rozmyślając nad wszystkim, co przy jego udziale do tej pory ją spotkało. O tym, co się w niej wydarzyło przez ten czas. I jak dobrze jest mieć kogoś takiego u boku. Nie sięgała w daleką przyszłość, nie zastanawiała się nad tym, jak to kiedyś będzie wyglądać. I nie obawiała się niczego. Przecież życie jest piękne, inni, choć czasem zagubieni, ale każdy z nich pragnie szczęścia, zatem nie mogą być źli. W pryzmacie, na które pada światło nadziei i bezgranicznej ufności w dobro, wszystko wydawało się proste, czyste i cudowne. Szkoda tylko, że to był tylko pryzmat. Ale Mania o tym nie wiedziała.
Przeniosła w końcu wzrok na okryte ciemnym, pierzastym płaszczem niebo, a jej myśli powędrowały w stronę Laji. Była pewna, że wkrótce ją odnajdzie. Przecież ziemie te nie są aż tak rozległe, na pewno, jak się dowie, że Mania jej szuka, to również zacznie jej poszukiwać.
Westchnęła cicho i delikatnie, starając się nie zbudzić czarnogrzywego, obróciła miodowe ciałko na bok, białym brzuszkiem w stronę Deriona, podciągając łapki do siebie i pozwalając im zanurzyć się w czarnych kudełkach.
Cii, śpij- Szepnęła tylko, po czym sama zamknęła ślepka i niemalże od razu zapadła w sen.