Król Lew PBF
Sawanna - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Cesarstwo Doliny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=171)
+--- Dział: Sawanna (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=39)
+--- Wątek: Sawanna (/showthread.php?tid=166)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47


RE: Sawanna - Rafiki - 26-07-2014

Czując łopotanie jej serca przytulił ją na sekundkę mocniej, by jednak w końcu odsunąć się odeń na długość jego ramion, których zakończenia zwane dłońmi spoczywały na jasnych, kocich barkach. Zdziwił się na jej pierwsze słowa, ostrzegające o szczerości, na głośno przełkniętą ślinę i na to spięcie pod skórą. Tym większe było jego zdumienie jak bardzo to potulne dziewczę przejęło się jego losem, który w swej nieco paranoicznej i po przejściach czaszce rozdmuchała i stworzyła na nowo niewiadomo jak niefortunnym i okropnym. Nie zamierzał tego tak pozostawić, szczególnie, iż temu tematowi poświęciła większość swego kolejnego wywodu, a nie z tym tu do niego przyszła. Jedyne co, to skłonił się jeszcze ku dwójce nowoprzybyłych, acz z racji, że znaleźli się tu w zaprawdę innym celu niż włączeniu się do konwersacji, od razu niemal po swym geście znów skupił całą swą uwagę na nakrapianej pod okiem. Postanowił poruszyć wszystko po kolei.
-Moja droga, nie zmagam się z niczym więcej niż każdy z nas będzie musiał się zmierzyć w swoim życiu-tknął palcem jej brody w podnoszącym nieco na duchu, uroczym geście.
-Pamiętaj też, że jedyne co sprawia twe towarzystwo jakkolwiek nędznym to ciągłe powtarzanie jaka to jesteś okropna. Jest to najbardziej ale i jedyna denerwująca część tego cóż dane jest mi w twej obecności doświadczyć-puścił do niej oczko i zaśmiał się krótko-wiedz więc, iż zawsze chętnie przyjmę twe towarzystwo-ni to skłonił się głową, ni to tylko nią skinął w stronę młodej lwicy-jednak nie chcę mieć owego jako usługi. Absolutnie nie-zamknął ślepia i jeszcze parę razy pokiwał swym czerepem na potwierdzenie swych słów.
-Jestem tu, by pomagać-skwitował jej ostatnie wyznanie, opierając swą laskę o ziemię i chwytając ową obiema dłońmi, gdy na jego obliczu malował się ten dobrze jej i każdemu znany uśmiech starego pawiana.


RE: Sawanna - Tosa - 26-07-2014

Z rosnącym niepokojem obserwował reakcję lwicy. Tyła zbyt niespokojna, w takim stanie łatwo mogła popełnić błąd, który zaważy na wyniku polowania. Może więc lepiej niech poczeka na niego i poobserwuje? To chyba najlepsze rozwiązanie. Szare oczy legły na stadzie impal pasących się kawałek dalej. Tutaj mogli jeszcze spokojnie porozmawiać... dojście do nich zajmie mu sporo czasu. Westchnął i spojrzał na Cherry.
- Dobrze, zapoluję sam... obserwuj uważnie. Widzisz tamte stado?
Wskazał je szybkim ruchem łba.
- To mój cel. Jeśli się nie uda, przynajmniej będziesz wiedziała jak to mniej więcej wygląda. Wtedy spróbujemy razem. Pasuje ci takie rozwiązanie?


RE: Sawanna - Cherry - 26-07-2014

Młoda spojrzała w stronę afrykańskich kopytnych.
-Niech będzie. Ale daj mi znać, w razie gdyby... No nie wiem, gdybym mogła się jakoś przydać. Jej błękitne oczęta zmieniły kierunek i zatrzymały się u Tosy. Wystarczyłoby spojrzeć, aby poznać, o co jej chodzi. Były one przepełnione nadzieją, że będzie miała okazję by użyć chociażby pazurów. No fakt, powinna wpierw zobaczyć na czym to polega, ale przecież w rodzinnym stadzie miała jakieś tam nauki przed pierwszym i jedynym polowaniem, mimo co, to chyba nie to samo, co zobaczenie doświadczonego lwa w akcji. To był i nawet dobry pomysł. że najpierw Cherry zobaczy widowisko aby załapać o co mniej więcej chodzi.


RE: Sawanna - Tosa - 27-07-2014

Skinął tylko łbem i uśmiechnął się lekko. Nawet miał już plan, jak to rozegra... Na "pożegnanie" otarł łbem o szyję lwicy i ruszył w stronę gazeli. Nie biegł do nich w linii prostej... w zamiarze miał ustawić się po prawej stronie stada. Wiatr mu sprzyjał- wiał prosto w jego pysk. Jedyne co mogło go zdradzić, to hałas lub nieostrożne skradanie się. Miał w planie zapędzenie ofiary jak najbliżej Cherry, schwycenie jej. Jednak zabójstwo zostawi lwicy... ojciec mówił mu, że instynkt łowcy budzi się w momencie, gdy czuje świeżą krew ofiary. Nie czegoś, co da się połknąć w całości... Zwalniał stopniowo, gdy znalazł się już w pobliżu. Przypadł nisko do ziemi, wysunął pazury i zmarszczył pysk. Szare oczy błyskały, gdy oceniał sztuki w stadzie. Szukał tej najodpowiedniejszej... młodej, niepilnowanej i głupiej. Zawsze się takie znajdowały. W końcu dostrzegł, jednak nie był zbyt szczęśliwy. Znajdowała się na końcu w miejscu, gdzie próba dojścia zakończyłaby się fiaskiem. Musiał przebiec znacznie większą odległość, niż zamierzał. No ale czy nie o to chodziło? Utkwił wzrok w ofierze, po czym zerwał się do ataku. Stado rozpierzchło się przerażone i zaczęło uciekać. Tosa gnał za młodą antylopą, spychając ją coraz bardziej w stronę Cherry.
Miała szansę włączyć się do pościgu.


RE: Sawanna - Cherry - 27-07-2014

Lwica patrzyła uważnie na zbieg wydarzeń. Jej pazury drapały ziemię. Co ma robić? Kiedy zaatakować? Czy będzie to wiedziała? Czy przebudzi się w niej instynkt drapieżnika, który od dawna trwał w uśpieniu? To się dopiero okaże.
Zauważyła, że Tosa spychał młodą gazelę prosto w jej stronę. Zbliżali się coraz bardziej. Lwica wysunęła pazury i stanęła w pozycję do ataku. Schowała się nieco w wysokiej trawie, aby kopytny nie zauważył jej i nie skręcił gdzieś w drugą stronę. Za chwilę... Za moment... Serce z początku biło jej jak oszalałe. Jednakże chwilę zanim ofiara wraz z Tosą byli jakieś pare metrów od niej, ta uświadomiła sobie, że jeżeli będzie się stresować może przez przypadek nie zdążyć zaatakować bądź wysunąć pazurów. Dlatego też spróbowała się trochę rozluźnić, nim będzie za późno by obniżyć poziom stresu we krwi. Nie zdążyła całkiem uspokoić oddechu, ale przynajmniej na tyle, by być przy zdrowych zmysłach. Nadszedł ten moment. Lwica zarzuciła pazury w stronę karku, którymi "objęła" gazelkę za szyję, a pyskiem próbowała wgryźć się jak najgłębiej. Jej błędem było to, że trochę nie tak do tego podeszła, i młodzik zrzucił ją po pewnym czasie mocno kręcąc łbem na jakieś dwa metry. Zostawiło to po sobie pare otarć, no ba, wiele, ale na szczęście płytkich. Zdążyła jednak zostawić na szyi antylopy głęboką ranę, z taką długo sobie nie pobiega. Cherry powoli i ostrożnie wstała, ruszając z determinacją wprost w stronę rannej ofiary. Jakby już nic innego nie widziała, tylko uciekającą zdobycz. Dziwne uczucie. Nic innego się nie liczy, tylko głód i chęć powalenia rannego cielaka.



RE: Sawanna - Tosa - 27-07-2014

Kły lwiska zalśniły w szerokim uśmiechu, gdy Cherry włączyła się do polowania w idealnym momencie. Trzymał się ciągle blisko ofiary, gotów na wszelkie ewentualności. I jak widać, bardzo dobrze że to zrobił. Krótkim rzutem oka sprawdził, czy niebieskookiej coś poważnego się stało. Ruszył dalej za ofiarą, raz po raz sięgając ku jej tylnym nogom łapą. Rana na szyi spełniała swoją rolę- zwierzę męczyło się znacznie szybciej. W końcu cios doszedł do celu. Moment później ciężko dyszący samiec przygważdżał pazurami ofiarę do ziemi. Jego łeb skierował się w stronę młodej po czym wskazał na kopytną. Zaczęła, niech skończy. To jej polowanie.


RE: Sawanna - Cherry - 27-07-2014

Jak wielka była ulga, gdy zauważyła gazelę przyciśniętą przez Tosę do ziemi. Przyleciała jak najprędzej by zaraz zbić kły jak najgłębiej w gardło zdobyczy, jednocześnie dusząc ją. Tak więc zrobiła. Już nie było dla ofiary żadnej nadziei, nawet jakby jakimś cudem udało się mu wykaraskać, to albo znów zostałby złapany, albo pożył nie więcej niż dzień. Mimo tego zrozpaczone swoją niedolą próbowało jakoś się wierzgać, lecz bezskutecznie. Przyciśnięte przez Tosę do ziemi nie miało jak wstać, a duszone przez Cherry nie miało jak oddychać. Wystarcza zwykle siedem minut bez dostatku powietrza, aby organizm żywego stworzenia przestał funkcjonować. Tyle też było w tym wypadku. Po tym czasie ofiara wydała z siebie ostatni agonijny okrzyk i nie było jej już wśród żyjących. Jedyne ruchy jakie mogła teraz zrobić, to nerwowe odruchy pośmiertne. Pysk Cherry był cały umazany we krwi, co było jedynie wisienką na torcie. Lwica położyła łapę na łbie i wydała z siebie (chyba po raz pierwszy w życiu) potężny ryk, aby zawiadomić okoliczne drapieżniki, iż zapachu tej świeżej zdobyczy nie strzeże byle kto. Po czym zatopiła kły w brzuchu ofiary, aby zdjąć skórę i wyciągnąć ładny kawałek mięsa. Duma i radość którą w tej chwili odczuwała Cherry była nieokiełznana. Kto by pomyślał, Tosa spełnił jedno z jej książki wielkich marzeń, dając jej szansę na zabicie pierwszej ofiary.


RE: Sawanna - Tosa - 27-07-2014

Z uwagą śledził jej poczynania. A widząc w jej ślepiach tą charakterystyczną iskrę łowcy, warknął cicho zadowolony. A więc jego ojciec miał rację, znowu. Przygniatał zwierzynę tak długo, jak ona się ruszała. A dla własnej pewności, nawet chwilę dłużej. Złotawe uszy przylgnęły ciasno do łba, gdy jasna dała znak o swoim tryumfie. No cóż, on na swój posiłek chyba będzie musiał poczekać... niech się nacieszy. Odsunął się spokojnie, nie czyniąc nawet najmniejszego hałasu. Położył się na grzbiecie kilka kroków dalej, opierając łeb na nagrzanym kamieniu. Boki samca zaczęły unosić się coraz łagodniej, gdy ten zaczął się uspokajać. Przymknął ślepia, pozwalając sobie na kąpiel słoneczną i odrobinę relaksu po udanym polowaniu.


RE: Sawanna - Cherry - 27-07-2014

Cherry jak na razie miała nieco inne plany, niż Tosa. Z radością rozszarpywała młode mięśnie i wyciągała je z między kości. Po pewnym czasie jej oczy rozejrzały się wokół. Wzrok zatrzymał się na Tosie, który zdecydował się odpocząć. Zastanawiała się, czy jeść dalej, czy już w tej chwili przywołać lwa do wspólnego posiłku. Wsunęła jeszcze kawałek jakiegoś organu, złapała zdobycz za szyję i mocno ciągnąc podsunęła Tosie pod łapy, pokazując łbem na nią, co miało oznaczać, że lew również ma się posilić. To była nie tyle prośba co rozkaz.
-Jedz, nim muchy przylecą. Dodała lekko żartobliwie, jednocześnie mrugając oczkiem i rzucając pysk w stronę uda.


RE: Sawanna - Tosa - 27-07-2014

Z zamyślenia wyrwał go dźwięk ciągniętej po ziemi ofiary. Szare ślepia błysnęły ponownie, a jasnogrzywy zwrócił się do Cherry. Rozbawił go zarówno ton jak i nagła pewność siebie, którą zyskała lwica po udanym polowaniu. Parsknął wesoło i uśmiechnął się.
-Byłaś tak zaabsorbowana obiadem, że nie chciałem ci przeszkadzać.
Dźwignął się na łapy z cichym jęknięciem i schylił łeb nad mięsem. Dopiero pierwsze kęsy uświadomiły mu, jak był głodny. Ufajdana krwią łapa ponownie legła na kopytnej a pysk raz po raz znikał w ciele gazeli.
Trochę potrwało, zanim w końcu się najadł. A jak już to zrobił, to zabrał się za czyszczenie łap i ogrzywionej piersi z czerwonej posoki. Między liźnięciami szorstkiego jęzora, rzucił jeszcze krótkie pytanie młodej.
-Jak wrażenia?


RE: Sawanna - Cherry - 29-07-2014

Lwica po pewnym czasie również zabrała się do czyszczenia, ale nie łap, a otarć z których niestety sączyła się krew, jej krew. Podczas jedzenia zupełnie o nich zapomniała. Kiedy zwróciła na nie uwagę zaczęły lekko szczypać. Nie chciała zakażeń, a więc przesuwała po nich jęzorem zmywając jasną krew. Nagle odwróciła łeb w stronę Tosy.
-Hmm... Dziwne, ciekawe... Nie! Niesamowite!
Odpowiedziała z wielkim entuzjazmem i zadowoleniem.


RE: Sawanna - Tosa - 29-07-2014

Zaśmiał się wesoło.
- Polowanie to jest to... chyba tylko walka budzi więcej emocji. Ale w zasadzie... to chyba jedno i to samo.
Kocur przeciągnął się potężnie, a z jego pyska uleciało długie ziewnięcie. Zmęczony, najedzony... chyba czas na drzemkę. Ale jeszcze chwilę poczeka.
Wcześniej nie miał okazji przyjrzeć się ewentualnym obrażeniom lwicy.
- Zagoją się szybko, to nic poważnego. Chwila i o nich zapomnisz.
Mrugnął do niej porozumiewawczo, po czym zwinął się w kłębek i zamknął ślepia. Nie spał... po prostu leżał z zamkniętymi oczyma.


RE: Sawanna - Cherry - 30-07-2014

Uśmiechnęła się serdecznie jako wyraz wdzięczności. Z zdobyczy zostały jedynie resztki, o ile nie same kości. I ona klapnęła na ziemię. Ona jednakże położyła się na grzbiecie. Jej wzrok utkwił w obłokach. Przymknięte oczy zaczęły lekko przysypiać jednakże chciała się pierw odezwać, lecz nie miała pewności, czy lew nie śpi.
-Tosa, śpisz?


RE: Sawanna - Tosa - 30-07-2014

W zasadzie ciężko było powiedzieć, w jakim stanie się znajdował... widział obrazy, zupełnie jak w czasie snu. Słyszał głosy, czuł zapachy... a jednak nadal wiedział co dzieje się dookoła. Tak więc gdy Cherry się odezwała, nie wzdrygnął się zaskoczony lub jakby go wybudzili ze snu. Jedno ucho tylko skierowało się w jej stronę. Kita ogona drgnęła leciutko, a samiec odezwał się zachrypniętym głosem.
- Nie, tylko czuwam. A co?
Póki ślepi nie musiał otwierać, nie robił tego.


RE: Sawanna - Cherry - 30-07-2014

Słońce powoli zbliżało się ku zachodowi. Lwica przymknęła oczy i zachwycała się coraz piękniejszym ubarwieniem zachodzącego nieba. Czekała na gwiazdy. Na niebie pojawiła się pierwsza-duża i jasna. Lwica zaczęła wpatrywać się w nią. Pojawiła się już, mimo iż reszta jeszcze przed najbliższą godzinę będzie spać.
-Tosa, jak myślisz, co jest tam w gwiazdach? [/i]