Król Lew PBF
Sawanna - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Cesarstwo Doliny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=171)
+--- Dział: Sawanna (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=39)
+--- Wątek: Sawanna (/showthread.php?tid=166)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47


RE: Sawanna - Ivy - 13-09-2014

A ona obserwowała to wszystko, ze zmarszczonym w niezrozumieniu pyszczkiem. Szkarłaty bystro omiatały sylwetki ich obojga, badały postać szlochającej Mani, oraz obejmującego ją Deriona.
Nie widziała nigdy niczego takiego, dlatego mrugała w niemym zdumieniu, pozostając na uboczu. Była ciekawa i nieco zaniepokojona-jak każdym, nowo-poznanym elementem, z którymi coraz częściej miała do czynienia. Miała ochotę podejść, zobaczyć to z bliska, ale coś ją powstrzymywało.
Stwierdziła w duchu, że najlepszym rozwiązaniem będzie więc nie robienie niczego.
Zwinęła się w kulkę, wypuściwszy z pyszczka kamyk, który zabrała znad rzeki. Otoczyła go łapkami, tak jak robiła to z nią mama, a potem dziwak i zawiesiła na nim wzrok. Tak, teraz był już bezpieczny.


RE: Sawanna - Manuela - 14-09-2014

Przez chwilę zapomniała, że on tu jest. Mały Ganror. Za nic nie pozwoliłaby na to, aby, jako matka, jej dzieci były świadkami takich scen. Tak samo, jak i jej rodzicielka chroniła ją. Chyba za bardzo. I to był poważny błąd. Zawsze gdzieś tam ukrywano przed nią całą prawdę o świecie. Nawet, gdy wraz z rodzeństwem została porwana, wtedy zupełnie tego nieświadoma, nawet wtedy cudem znalazł się ktoś, kto pokochał maluchy i wychował je jak własne dzieci. Później jednak dowiedziały się, co wydarzyło się naprawdę. Niby po tym doświadczeniu powinna była się nauczyć, że nie wszyscy są tacy wspaniali i dobrzy. I niby o tym wiedziała. Ale to jej wiara w to, że każdy ma w sobie dobro, że każdy może się zmienić, że nie ma złych z natury istot, stworzyła w umyśle Mani taki właśnie pryzmat świata. Wszyscy są dobrzy, ale nie wszyscy o tym wiedzą, nie wszyscy w to wierzą i dlatego błądzą. Ale ona wzięła sobie do serca wszystkim to oznajmić.
Nie miała jednak żadnego planu „b”, co na wypadek, jeśli jej wizja świata okaże się błędna? Nie pomyślała o tym ani przez chwilę. Była przekonana, że nie może być inaczej.
Ale była też z tym wszystkim…sama. Nie miała w nikim oparcia. Nie mogła powołać się na nikogo, kto potwierdziłby jej schemat. I dlatego teraz tonęła, nie mając się czego chwycić.
Spojrzała zalanymi ślepiami na młodego lwa. Dziecko. W swej niewinności, jeszcze nieskażonej wpływami środowiska, jak do niedawna serce Mani, w swej dziecięcej prostocie, naturalności, stanął w obronie skrzywdzonego stworzenia. Wezbrał w niej żal za to, że musi na to wszystko patrzeć. Kim była dla niego Mino? Samo myślenie o niej sprawiało miodowej trudności i wywoływało falę wewnętrznych nieporozumień. Naprawdę o niczym już nie wiedziała.
Wpatrywała się w brązowe futerko, jedyną pozytywną iskierkę nadziei tu i teraz, jedyne, co było jej bliskie, wyczuwając na sobie płonący nienawiścią wzrok bordowej, jej niechęć i niewyobrażalnie negatywne nastawienie. Czuła się jak w najgorszym koszmarze, którego zakończenia, choć nie znała, tak bardzo się bała. Słowa czerwonookiej przeszyły ją boleśnie, raniąc nawet w samym momencie ich usłyszenia. Była niezdolną do podjęcia jakichkolwiek prób obrony ofiarą. W tym momencie to szarookie lwiątko wydało się od niej mądrzejsze. To ono ratowało , Manię, Która Wszystkich Pociesza.
Spojrzała w te ganrorowe ślepka swoimi zagubionymi i przerażonymi oczyma. Jej świat istniał. Ale tylko w młodych sercach.
Nagle smutek całkowicie zastąpił uczucie strachu. Może było w nim współczucie dla Ganrora, przykrość spowodowana postacią jego opiekunki, jakiekolwiek więzy ich łączyły, obawa, że ona zniszczy w nim to wszystko, całą dziecięcą naturę, aż w końcu żal… że odchodzi.
Powiodła za nim wzrokiem, nie do końca zdając sobie sprawę z tego, w jakim jest teraz stanie. Stała tak beznadziejnie, psychicznie zmaltretowana, aż dwie sylwetki zniknęły z zasięgu jej wzorku. Potem zamknęła oczy.

Szelest docierał do jej uszu, ale w umyśle rozlegał się poza świadomością. Nie zwróciła nań uwagi. Teraz nic nie miało znaczenia. Wszystko legło u podstaw, zasypując je jednocześnie gruzowiskiem. Nie mogła ich odgrzebać.
Może myślała, że to już rano. Po źle przespanej nocy, pełnej niewiarygodnych snów. Ciepły dotyk Deriona. Przyjemny początek dnia.
Nie chciała otwierać oczu, bo coś w głębi dudniło, że to wszystko kłamstwo. Chciała trwać w tym złudzeniu, tak bardzo rzeczywistym… tak bardzo, że nawet słyszała jego głos. Bardzo. Wyraźnie.
Rozwarła szybko załzawione, zmęczone od płaczu powieki, obróciła gwałtownie pyszczek. Był tutaj naprawdę. Naprawdę tu był.
Na uginających się łapach przypadła do niego, wtulając się w czarną grzywę jak najgłębiej, gdzie znowu mogła poczuć się bezpieczna. Wrócił. Znalazł ją. Jest tutaj, jest tutaj….
Wszystko inne straciło znaczenie. Nie ważne, gdzie była, co się stało, ważne, że nie była sama, że była z nim. Najchętniej ukryłaby się cała w czarnych włosach, zniknęłaby dla świata, schowała, tylko on by wiedział, gdzie jest. Zapomniałaby o wszystkim, czułaby się bezpieczna…
W tamtej chwili bardziej niż kiedykolwiek potrzebowała jego obecności.


RE: Sawanna - Derion - 14-09-2014

Zatrzymał mnie jakiś kretyn, który myślał, że dla jego sprawy rzucę wszystko, cieć jeden
skurwiel
idiota
złamałem dane mu słowo i splamiłem swój honor, miotałem się, wybierając między tobą, a sobą i nie wiem, dlaczego trwało to tak długo, kiedy wybór był oczywisty
przepraszam, nie mogłem cię potem znaleźć nad rzeką, nie wiedziałem, gdzie mogłaś pójść, co się stało
co miałem zrobić
Ivy była zmęczona, nie chciałem jej przemęczać
dokąd poszłaś mała, głupia, zagubiona Maniu, dlaczego uciekłaś i płakałaś, kochanie
przepraszam, wiem, że zawalam dzień za dniem, wiem o tym – zawarczał na siebie, rozwarł szerzej ślepia i zacisnął zęby, mimowolnie wysuwając pazury w obejmującej Manuelę łapce.


RE: Sawanna - Ivy - 21-09-2014

EHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHH


RE: Sawanna - Manuela - 23-09-2014

//Przepraszam, że tak długo milczałam, miałam jakiś kryzys, wybaczcie ;___;//

Tyle naraz. Tyle słów. Ale dla Mani i tak nie miały one w tym momencie znaczenia. Nie chciała teraz żadnych tłumaczeń, wyjaśnień, żadnych pytań ani odpowiedzi. Zbyt roztrzęsiona wewnętrznie, zbyt rozchwiana, wciąż nie mogąca stanąć twardo na ziemi. Ivy, Ivy, Ivy, każde Ivy, odbijające się echem w jej czaszce bolało, raniło, ożywiało wciąż świeże wspomnienia. Już wiedziała, gdzie jest. Nie, nie chciała tu być.
Zabierz mnie stąd, proszę, zabierz mnie stąd…- rozpaczliwe wołanie o pomoc, ciche, zupełnie nie-manuelowe. Derionowi mogłoby się wydawać, że to nie jej głos, że to halucynacja dźwiękowa, że jego własny słuch płata mu figle…
Ale to była Mania.
Mała Mania.
Szukająca pomocnej łapy, ciepła, bliskości, ochrony, opieki. Bardziej u ojca, niż u ukochanego.


RE: Sawanna - Derion - 25-09-2014

Zacisnął wargi i stulił uszy, z pokorą wysłuchując tego, czego obawiał się usłyszeć. Chwilę milczał, trwał, znosił upływ czasu, po czym odchylił się w tył by objąć wzrokiem chociaż fragment Manueli i móc pozbierać porozrzucane po łbie myśli mając przed oczami fizyczną formę imperatywu, który z powziętym tego dnia postanowieniem miał mieć jeszcze większy wpływ na jego życie, niż dotychczas. O ile w ogóle to było możliwe... Gryzł się wewnątrz delikatnie, przeżuwał. A w rzeczywistości przysunął pysk w stronę czoła Mani i dotknął go nosem. Ledwie co.
- Dobrze - zaczął i patrząc w dół spod spuszczonych ze zmęczenia powiek, z trudem przymuszał się do kolejnych pomruków: - Chodź. Ale pójdę tam z tobą, wiesz? Bo wiem, że tego potrzebujesz, wiem, że mnie kochasz, nie bój się - szepnął i zmrużywszy ślepia, dodał jeszcze ciszej: - Ja ciebie też.
Ale nie było w jego głosie nic z dawnej szarmancji i nie było w jego oczach żadnych figlarnych iskierek.


RE: Sawanna - Manuela - 01-10-2014

Trwała chwilę w milczeniu po usłyszeniu tak bardzo oczekiwanych słów. Powoli się uspokajała, choć serducho nadal mocno waliło. Tak po prawdzie, najchętniej nie otwierałaby już oczu i zasnęła. U boku Deriona, otulona ciepłem, poczuciem bezpieczeństwa.
Spojrzała na niego.
Spojrzała tak, jak patrzała tylko na niego.
Czytała w rysach jego mordki, w jego oczach, przeskakując wzrokiem to z jednego ślepia w drugie. Może nie znalazła tam tego, czego szukała. Spojrzała przed siebie, a potem na czarne stworzonko z wielkimi szkarłatami, jakby właśnie obudziła się z jakiegoś snu. Zamrugała.
Zwróciła znów łebek ku szafirkom i przyłożyła nos do derionowej mordki.
Ivy- szepnęła tylko, przymykając ciężkie powieki.


RE: Sawanna - Derion - 01-10-2014

Z trudem ale i ulgą osiągnął zamierzony cel; uspokoił ją i pocieszył, chociaż trochę. Z cichym westchnięciem odsunął łeb i posłał ku półprzymkniętym oczom naprzeciwko słaby uśmiech. Zerknął na Ivy przelotnie, lecz na jej widok jego rysy powróciły do poprzedniego, beznamiętnego ułożenia. To jeszcze nie był ten moment, w którym jedno krótkie łypnięcie w szkarłatne ślepka przyprawiało go o uśmiech od ucha do ucha.
Oczywiście popołudnie spędzili gdzieś razem ze sobą.


poddaję się
znaczy
zt

//wysłałam Ci pw i piszę to tutaj, bo nie wiem czy i kiedy się na forum zalogujesz, żeby zobaczyć powiadomienie//


RE: Sawanna - Chawa - 03-02-2015

Lwiątko miało całkiem dobrą pamięć, niestety jednak krótkotrwałą. Teraz przypomniała sobie miejsce, gdzie ostatnio widziała zwierzynę, bo była do tego zmuszona przez głód.
Całe szczęście, że Chawa miała całkiem niezłą orientację w terenie, odnalazła Sawannę bez większych problemów. Może zatrzymywała się tylko ze dwa, czy trzy razy, aby odtworzyć w swojej pamięci dokładnie przebytą wcześniej trasę. Dzięki temu nie zbaczała z drogi, aż w końcu dostrzegła niewielkie stado gazeli. Było w innym miejscu, niż poprzednio, wciąż jednak na tym samym obszarze. Teraz jednak nie skubało trawy, jak ostatnio, a odpoczywało w cieniu.
- To? - zapytała Fire'a, który powinien był zaraz się obok niej pojawić. W końcu nie szła zbyt szybko. Ponownie jak ostatnio, zapatrywała się jak zahipnotyzowana w zwierzęta, obserwując każdy ich ruch. Były dla młodej inne, tajemnicze, niepoznane. Dzięki temu bardzo intrygujące dla małego lwiątka.


RE: Sawanna - FireLion - 04-02-2015

Szedł za Chawą cały czas, jednakże trochę wolniej niż ona. Po jakimś czasie widząc, że lwica stanęła, podszedł do niej i również zatrzymał się. Od razu ujrzał gazele w cieniu.
Słysząc zaś pytanie młodej lwicy, odpowiedział:
- Tak, to są gazele. Na nie się poluje, a później zjada. - postanowił wyjaśnić jej to w miarę dokładniej, żeby na przyszłość wiedziała takie rzeczy. Zawsze się ta wiedza przyda. Spojrzał się jeszcze na gazelę, przygotowując się do polowania.


RE: Sawanna - Chawa - 05-02-2015

Odwróciła łepek, aby spojrzeć na lwa tylko na moment, kiedy mówił. Wysłuchała jego słów, a później jedynie kiwnęła łebkiem. Następnie wróciła do obserwacji zwierzyny, podczas gdy lew przygotowywał się do polowania. Poruszyła lekko ogonem, gdy usłyszała głos w swojej głowie. Wiesz, że gazele też czują? Myślisz, że będą szczęśliwe, jeśli je zjesz? Chawa nie wiedziała, również jednak nie odpowiedziała duchowi. Nie chciała przeszkadzać Fire'owi w wykonywanej czynności. Jednak nie chciała się zgodzić z Waziwu. Bo skoro te zwierzęta się je, to powinna się o takie rzeczy martwić?


RE: Sawanna - FireLion - 07-02-2015

Wybrał gazelę znajdującą się najbliżej i zaczął się zakradać w jej stronę. Będąc już bliżej, wyskoczył i zaczął ją gonić. Gdy dogonił ową gazelę, rzucił się na nią i wbił pazury w szyję, zabijając ją. Następnie przytargał ciało zwierzęcia do Chawy.
- Proszę. - powiedział do niej z uśmiechem, a następnie dodał - Zjedz, ile chcesz, a reszta dla mnie.


RE: Sawanna - Chawa - 08-02-2015

Obserwowała z należytym skupieniem polowanie Fire'a, nie mogąc wyjść z podziwu, jak wielki zaszczyt ją spotkał dzisiejszego dnia. W końcu po raz pierwszy widziała polującego lwa! Teraz dopiero zrozumiała, dlaczego ona nie dałaby sobie rady z polowaniem. Uciekająca gazela była niesamowicie szybka, mała lwiczka nie miałaby szans jej dogonić, a co jeszcze na nią skoczyć.
Gdy lew przytargał zwierzynę do niej, Chawa aż podskoczyła z wrażenia.
- Dziękuję. - powiedziała jedynie, a na jej pysku pojawił się szeroki uśmiech. Zmierzyła wzrokiem gazelę, zastanawiając się, jak najlepiej się do niej zabrać. Nigdy tego wcześniej nie robiła, zazwyczaj jej matka wydzielała jej kawał mięsa, zresztą wcale zbyt wiele tego nie jadła. Była wciąż mała i jej podstawą nadal stanowiło mleko. Wiele dałaby za mleko, niestety wiedziała, że będzie musiała teraz żywić się jedynie mięsem.
Podeszła do gazeli od strony grzbietu i tam wbiła swoje ząbki. Natychmiast napotkała na kręgosłup i zostawiła to miejsce w spokoju.
Łba, czy nóg nawet nie zaczepiała, widziała, że tam nie ma za dużo mięsa, poza tym nie pamiętała, aby lwice zbyt często pożywiały się tamtymi częściami. Skupiła się zatem na brzuchu, który wydawał się jej najbardziej miękką częścią. Tutaj już łatwiej zagłębiła swoje kiełki w ciepłym jeszcze ciele gazeli. Dostanie się do mięsa zajęło jej jednak chwilę. W końcu się udało. Zjadła jednak stosunkowo niewiele, w końcu była jeszcze mała. Ale czuła się przy tym dość dziwnie, wiedząc, że to stworzenie jeszcze przed chwilą hasało tam pod akacją.
Po posiłku usiadła zatem gdzieś obok, oblizując pysk z pozostałej na nim krwi.


RE: Sawanna - FireLion - 11-02-2015

Patrzył jak małą lwica zjada gazelę, którą przed chwilą jej przyniósł. Gdy zjadła, powiedział do niej z uśmiechem:
- Mam nadzieję, że smakowało.
Następnie sam zabrał się za spożywanie pozostałej części zwierzęcia, która wg ustaleń miała być jego.


RE: Sawanna - Chawa - 12-02-2015

Na słowa Fire'a pokiwała twierdząco łebkiem, również się uśmiechając. Później jedynie obserwowała z zaciekawieniem lwa, machając ogonem.
- Co teraz? - zapytała, nadal wlepiając w niego swoje ślepia.