Król Lew PBF
Sawanna - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Cesarstwo Doliny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=171)
+--- Dział: Sawanna (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=39)
+--- Wątek: Sawanna (/showthread.php?tid=166)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47


RE: Sawanna - Felija - 09-01-2016

Nie odpowiadała, skupiając się na powstrzymywaniu drżenia całego swojego ciała. Przytuliła ogon do tylnej łapy, łeb zaś oparła na skrzyżowanych z przodu przednich. Co jakiś czas spazmatycznie łapała powietrze. Łzy płynęły z jej oczu.
- Mówię przecież, byłam głupia, tak? Tak! To przeszłość.
Nie chciała już słuchać, co ma jej do powiedzenia. Może i zalatywało to hipokryzją, ale zupełnie jej to nie obchodziło. Rozdrapywał jej rany z dużo większą skutecznością niż ona sama, choć on dopiero co dowiedział się, co się naprawdę wydarzyło w tamtej felernej porze suchej... A może to była deszczowa?
- Przykro mi bardzo, nic już z tym wszystkim nie zrobię! - warczała w przestrzeń, teraz nawet na niego nie patrząc.
Gdy się do niej zbliżył, ona wstała, by jej rozdygotany pysk znalazł się niewiele niżej od jego pyska. Teraz, gdy rozszlochała się na dobre, zdawać by się mogło, że oba jej ślepia przybrały czerwoną barwę.
- Przygarnęłam Haineko... I znajdę ją, zobaczysz...! I przygarnęłam Cavuma. Każdy popełnia błędy, czasu nie cofnę, ale skoro nie potrafiłam pokochać własnych dzieci... - Pociągnęła nosem. - To teraz pokochałam cudze.
Uniosła pysk. Wciąż patrzyła na samca trochę nieprzytomnie, ale wydawało się, że najgorsze już minęło.
- Ja przynajmniej jestem do tego zdolna. Zależy mi na kimś. Czy ty to w ogóle rozumiesz?
Energicznie przecięła powietrze ogonem.
- Żałuję, że przeżyłam to wszystko, ale ja przynajmniej żyłam. I teraz, kiedy wiem, czym miłość nie jest, wiem też, czym ona jest.
Wydała z siebie głębokie westchnienie, spuściła uszy i znów wpatrzyła się w samca, tym razem już prawie że spokojnie, choć na jej sierści wciąż były widoczne ślady łez. Widziała w nim tego, kim był wcześniej i miała głębokie przeświadczenie, że on nadal jest tą samą osobą - a więc była szansa, że naprawdę jej przebaczy. Bo wybaczyć, jak uważała, to zachowywać się tak, jakby dane sytuacje nigdy się nie wydarzyły.
- Ja się zmieniłam. Naprawdę. Nie jestem już dzieckiem.


RE: Sawanna - Mako - 27-01-2016

Z pewnością się zmieniła, co do tego nie ma wątpliwości. Co nie zmienia faktu, że czasu się nie cofnie i trzeba żyć z konsekwencjami działań.
Widok łkającej Fel przeszywał serce i mógł skruszyć najbardziej twarde głazy, więc nie dziwnego nie było w tym, że nawet Mako wymiękł. Choć jeszcze nie do końca zdając sobie z tego sprawę, spięte mięśnie rozluźniły się.
- Jeżeli nie władowała się w kłopoty, to powinna się szybko znaleźć. Ano prawda, bez ciebie Haineko już by nie żyła.
Też pytanie. On miałby nie wiedzieć jakie to uczucie?
- Oczywiście, że rozumiem. - prychnął, zawrócił w miejscu i odszedł parę kroków – Mi zależy na Lwiej, na wszystkich razem i każdym z osobna.
Tak, to było trochę niekulturalne odwracać się rufą do rozmówcy.
- Wiem. Hm, a ja tęsknię za tymi czasami, wtedy wszystko było prostsze... Dobra, chodź stąd, robi się chłodno, a może Haineko jest już na skale.
Trochę szkoda, że nie udało się mu naświetlić tego o czym on chciał z nią porozmawiać, ale nie było warunków. Widać tak miało być. A podejmowanie tej kwestii w drodze powrotnej byłoby nietrafionym pomysłem, zważając, że właśnie odbyli rozmowę ciężkiego kalibru. A co do Fel, hm, jest zatroskaną matką, nawet nie zwróci uwagi, że cel tego spotkania miał być inny. Wybył.

[z.t]


RE: Sawanna - Felija - 27-01-2016

Spuściła łeb, zrobiła markotną minę i ruszyła za samcem. Po tak długiej i wyczerpującej rozmowie nie miała już ochoty na podejmowanie jakiegokolwiek tematu, nawet nic lekkiego nie przychodziło jej do głowy.
Człapała niby obok, ale jednak cały czas była krok za nim. Po drodze rozglądała się, wciąż z nikłą nadzieję na dostrzeżenie cętek wśród tych traw, co z jej wzrokiem zdawało się niemożliwością.

z/t


RE: Sawanna - Skanda - 17-02-2016

Samiec po krótkiej drzemce w norze zdecydował nasycić jedyne oko widokiem tutejszej sawanny, a ta zdecydowanie je cieszyła. Przymknął ślepię, gdy rześki wiaterek smagnął przyjemnie jego pysk.
Nieopodal urzędowało stadko gazel, a gdzieś dalej majaczyły czarno-białe sylwetki zebr.
Ułożył się w cieniu, pod akacją. spoglądając z zadowoleniem na rozpościerającą się, urodzajną glebę, obficie porośniętą w kępy trawy. Wciąż nie mógł się do tego przyzwyczaić.


RE: Sawanna - Vasanti Vei - 17-02-2016

// Tu wchodzi Vei z młodymi! Postarzcie się o 2 miesiące! //

Królowa postanowiła udać się na popołudniowy spacer ze swoimi dziećmi. Spodziewała się napotkać tu swojego ukochanego - i nie pomyliła się. Ragnar odpoczywał nieopodal, a ona od razu skierowała się ku niemu. Zmrużyła ślepia, napawając wzrok tą kaleką, ale tak jej drogą sylwetką.
- Dzień dobry, kocie - odezwała się, po czym otarła łbem o jego grzywę, co robiło za swoiste przytulenie. - Jak ci dzień mija? Wszystko w porządku?
Wpatrzyła się weń ciepło, tak jak nie patrzyła na nikogo innego, wyłączając ich własne pociechy.


RE: Sawanna - Gyda - 17-02-2016

Gdy tylko wyczuł ojca, jako pierwszy wskoczył mu na grzbiet.
- Cześć Tato!
Był uradowany że może z nim spędzić trochę czasu. Bardzo go cenił... nie rozumiał wielu rzeczy, ale ojca traktował naprawdę z wielkim podziwem.
- Opowiesz mi coś? Chcę dowiedzieć się więcej o świecie, i o walce... i... i o wszystkim!
Sturlał się z tatowego grzbietu, i leżąc na plecach przyglądał się pyskowi ojca.


RE: Sawanna - Sigrun - 18-02-2016

Czas szybko płynął, Sigrun zyskała starszego braciszka Furahę z którym spędzała dużo czasu. Nawet przestała się bać wszystkiego, a to za sprawa tego cętkowanego młodzika. Nie szczędziła swojej uwagi też pozostałemu rodzeństwu. Starała się wszystkich traktować jednakowo z tą samą dawką miłości. Spokojnie stawiała kroki za matką, wzrok miała jakby nieco nieobecny, może zamyślony.
Dalej nie potrafiła wydobyć z siebie żadnego dźwięku przypominającego mowę. Za to coraz częściej słyszała nawoływania tajemniczej osoby...
Ujrzawszy ojca, zbliżyła się do niego i skłoniła łebek w wyrazie szacunku. Uniosła swój wzrok na szarego samca, tańczące iskierki pojawiły się w jasnoniebieskich ślepiach. Często jak patrzyła w kałuże widziała nie swoje odbicie a rodzica, którego kochała. Posłała mu najserdeczniejszy uśmiech na jaki ją było stać i wtuliła się do jego klaty ocierając łbem.


RE: Sawanna - Sören - 18-02-2016

- Tata! - zawołał, kiedy tylko ujrzał znajomą mu sylwetkę. Natychmiast zerwał się do biegu, aby wtulić się w grzywę samca. Położył się przy nim, patrząc z dołu na jego pysk.
- O tak, tato! Opowiedz coś fajnego! - zawtórował bratu, uśmiechając się szeroko, a jego ogon zaczął się poruszać na boki z narastającej ekscytacji.


RE: Sawanna - Skanda - 18-02-2016

Na widok zmierzającej w jego stronę partnerki, spokojne oblicze samca jeszcze bardziej rozjaśniło się, a szczery uśmiech uniósł kąciki jego warg.
-Dosyć spokojnie. Korzystam z uroków twych ziem, królowo.-odparł, przenosząc wzrok na gromadkę własnych pociech, która wybiegła zza matki, znalazłszy się przy nim.
-Cześć, dzieciaki!-jego wąsy uniosły się, gdy pysk wykrzywił radosny grymas. Sigrun w jego grzywie, Skadim na grzbiecie, i Soren wraz z Setkarem wtuleni obok. Rzucił partnerce szybkie spojrzenie, rozczulone i parsknął cicho, radośnie oblepiony dzieciarnią.
-Już już, tylko spokojnie!-zaśmiał się na słowa Skadima, który wylądował na ziemi. Przyciągnął go łapą do siebie, obok siostry.-Umiejętność walki, to ważna rzecz, ale jest jeszcze wiele rzeczy, których musicie nauczyć się najpierw.-przekręcił łeb, rozmyślając przez chwilę.-Na przykład zawsze słuchać mamy. Tak na dobry początek.-uśmiechnął się zawadiacko do szkrabów. To zapewne trudna sztuka dla lwiątek, które rozpiera energia i ciekawość świata.
-Hm, coś fajnego.-powtórzył, główkując. Co by tu powiedzieć, by niepotrzebnie nie zakorzenić we własnych młodych niebezpiecznych zapędów?
-A wiecie, jak poznaliśmy się z mamą?-spytał, jednocześnie spoglądając na Vei.-Mam nawet pamiątkę po tym dniu, o tu.-wskazał łapskiem 4 blizny po pazurach, rozciągające się na jednym policzku.
-Może im opowiemy? Razem, żeby nie było nieporozumień.-puścił partnerce oczko, uśmiechając się od ucha do ucha.


RE: Sawanna - Vasanti Vei - 18-02-2016

Usiadła tuż przy samcu. Cudownie było mieć go obok; nikt wcześniej nie był jej tak bliski. Zamruczała, uśmiechając się na widok młodych tak dążących do kontaktu z nim. Jak dobrze, że akurat jej dzieci miały to szczęście, że wychowywały się także przy ojcu - niewiele lwiątek w krainie doświadczało tego przywileju.
- Tak jest - potwierdziła jego słowa o słuchaniu mamy. - I taty też trzeba słuchać. Ale mamy najpierw.
Wyszczerzyła kły w uśmiechu. Położyła się u boku lwa i lekko przekrzywiła łeb, usłyszawszy jego propozycję.
- Ach, te czasy... Nie dają o sobie zapomnieć - odparła, po czym przysunęła do niego pysk i czule polizała owe blizny. On teraz miał tyle blizn, że kilka w tę czy w tamtą nie powinny mu robić różnicy, ale widać akurat te konkretne miały specjalne miejsce w jego sercu.
- Dobrze, tylko od czego by tu zacząć... - Zastanawiała się na głos, z pewnym rozbawieniem zerkając to na partnera, to na kocięta. - Od tego, jak to urządziłeś sobie spacer na Lwią Ziemię i tak ci się ze mną dobrze rozmawiało, że nie chciałeś wrócić do domu?
Zaczepnie pacnęła go ogonem.
Trudno jej było ubierać historię ich znajomości w słowa, które byłyby odpowiednie dla lwiątek w ich wieku. Nie jest tajemnicą, że ojciec zawsze jest wzorem dla swoich dzieci, zwłaszcza te płci męskiej, a młodzieńcze czyny Ragnara nie zawsze były chwalebne.


RE: Sawanna - Gyda - 19-02-2016

Wescthnął lekko znudzony. "Słuchaj mamy, słuchaj taty". Znał to już na pamięć.
Ale był żądny przygód! Wiedzy! Informacji! Niekoniecznie przeznaczonych dla takiego szkraba.
- Mhm, taka historyjka też może być... a te blizny? - wskazał na inne blizny - Albo te! - wskazął kolejne.
Zamyslił się chwilę, i z dziecięcą niewyczuwająca bolesnych tematów ciekawością spytał - I dlaczego masz takie dziwne oko?
- Z każdą blizną wiąże się historia?


RE: Sawanna - Skanda - 20-02-2016

Zaśmiał się cicho na drobne przekomarzanie się ze strony partnerki-właściwie to miała rację w tym wszystkim, w końcu była nie tylko mamą, ale i królową.
Na słowa o dawnych czasach uśmiechnął się kwaśno-oboje wiedzieli, że prawda nie była tak kolorowa jak wersja, którą chcieli przedstawić lwiątkom. Zaprzątanie ich głów mieszanymi relacjami pomiędzy dawnym Szkarłatnym Świtem a Lwią Ziemią było mocno niewskazane, a i zapewne trudne do pojęcia dla tak młodych rozumków.
Parsknął z zakłopotaniem na pytania syna. Wiedział, że owe padną prędzej czy później, jakoś jednak nigdy nie zastanawiał się, jak wybrnie, gdy to się już stanie.
-Hola, hola, nie wszystko na raz! Na wszystko przyjdzie czas, szczególnie na historię z okiem.-odmruknął, słuchając kolejnego zapytania.-Nie z każdą z osobna, ale tak, parę historii się na nie składa.. Opowiem Wam jak będziecie starsi.-skwitował, liznąwszy pierworodnego po rozczochranym łebku i obdarzając go czułym uśmiechem. Oglądnął się za siebie, gdy Setkar podniósł się i sennym krokiem przyczłapał do matki, aby ułożyć się między łapami. Wyglądało na to, że tym razem zmęczenie wygrywało z ciekawością.
-A, no tak.-przytaknął partnerce.-Pamiętam, to było w ogromnej jaskini przy Lwiej Skale. Przez jej górę widać było niebo, a w środku dziwny, okrągły kamień, porośnięty trawą. Musimy się tam jeszcze kiedyś wybrać, podobno to miejsce, w którym spoczywają dawni władcy Lwiej Ziemi. Mama na pewno wam o tym opowie.-spojrzał na Vei porozumiewawczo. Na pewno będzie chciała wychowywać je pod kątem sprawowania władzy, a to mógł być dobry wstęp.
-Wracając do tematu-nasze pierwsze spotkanie.. A tak. Byłem wtedy obcym na terytorium waszej mamy, a ona niezbyt się z tego ucieszyła. Na całe szczęście, ja się tym nie przejąłem nic a nic.-uśmiechnął się nieznacznie.-Chciała mnie wyprosić, ale ja nie zważając na to położyłem się, zmęczony wędrówką, chciałem uciąć sobie wesołą pogawędkę. Mama była bardzo czujna, nie ufała mi więc kiedy tylko wykonałem gwałtowniejszy ruch, ona...?-urwał, spoglądając na królową z rozbawieniem. No dalej Vei, powiedz dzieciom o tym, jak pięknie dałaś kochanemu tacie w pysk!


RE: Sawanna - Vasanti Vei - 20-02-2016

Lwica przyglądała się swemu partnerowi z pewnym podziwem. Tak zręcznie potrafił uchylić się od niezręcznych pytań zadawanych przez wiecznie żądnego wiedzy syna, a i opowiadanie historii z takiej perspektywy, która byłaby odpowiednia dla dzieci, przychodziło mu bez większego trudu. Na Lwiej Ziemi z pewnością nie znalazłaby podobnego samca, ba!, w ogóle nie było tu osoby, którą można by przyrównywać do Skandy. Wpółświadomie przytuliła łeb do jego grzywy.
- Tak, z pewnością was tam zabiorę. To bardzo ważne miejsce dla Lwioziemców, a już zwłaszcza dla rodziny królewskiej - oznajmiła, przywiódłszy na pysk szczery uśmiech skierowany do wszystkich jej mężczyzn i jednej samiczki.
Po tym jak przeszedł do dalszej części historii, ona lekko odsunęła łeb. Jej mina wciąż była pogodna, ale tym razem miała w sobie więcej powagi.
- ...ja zrobiłam to, co należy się osobom, które chodzą po nieswoich ziemiach - stwierdziła, lekko mrużąc ślepia. - Ale później ci to wynagrodziłam, nieprawdaż?


RE: Sawanna - Skanda - 20-02-2016

Rzucił jej znaczące spojrzenie, spod przymrużonych oczu, gdy tamta zręcznie uniknęła powiedzenia wprost o tym, co się stało.
-Wasza mama-uniósł nieco głos tak, jakby chciał zwrócić uwagę na ewidentną winę partnerki.-najzwyczajniej dała mi w pysk, ot co!-wskazał raz jeszcze na ślad tego pamiętnego dnia, który nosił na pysku.
Pokiwał niby od niechcenia łbem na jej kolejne słowa o zadośćuczynieniu.
-Prawdaż.-odparł zaczepnie.-Szczególnie dając mi czwórkę pięknych dzieci.-dodał już poważnie, trącając jej polik nosem, a kolejno składając na nim lwi pocałunek. Spojrzał dłużej w jej ciepłe, bursztynowe oczy i westchnął cicho, uśmiechając się. Chyba tak właśnie smakowało szczęście.
-Ah, nasza historia.-wyrwał się z przyjemnego zamyślenia.-Dopiero po tym, jak mój pysk naznaczyły cztery szramy, udało mi się zagaić rozmowę. Wasza mama najwyraźniej już wtedy miała do mnie słabość.-zażartował, trącając Vei barkiem i parsknąwszy cicho.
-Po długiej rozmowie chciała mnie w końcu wyprosić ze swoich ziem, ale mi tak bardzo chciało się spaaaać.-ziewnął mimowolnie i przytulił łeb do szyi królowej, niby to zasypiając z uśmiechem i przekazując pałeczkę.


RE: Sawanna - Vasanti Vei - 21-02-2016

Przekrzywiła łeb i zerknęła na swoją dzieciarnię. "Dała w pysk", jakby nie dało się tego ładniej ująć... Ale dobrze, niech młode też mają jakąś rozrywkę ze słuchania tej opowieści, bo w tym wieku zapewne wyda się im to zabawne.
Potem lew wyraźnie zmienił front, a ona uniosła kąciki warg i zamruczała, poczuwszy jego przyjemny dotyk.
- Ja do ciebie? Tak to pamiętasz? - Uniosła brwi z rozbawieniem.
Teraz to ona trąciła go pyskiem. Wpatrywała się w jego poharatane lico z czułością, na jaką w tamtych burzliwych czasach nie mogła sobie pozwolić, nawet kiedy już istotnie zaczynała pałać uczuciem do szarego samca. Teraz, kiedy ani jego oblicze, ani sylwetka nie prezentowały się tak zniewalająco, wreszcie mogła poczuć się wolna, wreszcie mogła okazywać mu to wszystko, co było tak długo skrywane, co rodziło się w niej i umierało, by potem wybuchnąć z tym większym żarem...
- I tata rzeczywiście zasnął - mówiła dalej, teraz skupiając więcej uwagi na lwiątkach. - A ja obok niego.
Zamilkła na chwilę, starając się poukładać w głowie to, co zamierzała wypuścić na światło dzienne. Wspomnienia tamtego dnia były żywe, ale należało je nieco podkolorować.
- Gdy rankiem wzeszło słońce, to taty już nie było, ale ja nie potrafiłam wyrzucić go ze swoich myśli.
Ponownie posłała partnerowi całkiem urocze spojrzenie.
- Ty też cały czas o mnie myślałeś, przyznaj się!