Król Lew PBF
Sawanna - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Cesarstwo Doliny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=171)
+--- Dział: Sawanna (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=39)
+--- Wątek: Sawanna (/showthread.php?tid=166)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47


RE: Sawanna - Sigrun - 21-02-2016

Słuchała z zapartym tchem, bardzo uwielbiała opowieści a wspomnienie o grocie poprzednich władców wywołało w niej pewien rodzaj ekscytacji. Tylko oczy błyszczały niczym żywe nadrabiając za jej brak mowy. Gdy mama zgodziła się kiedyś ich tam zabrać pokiwała z ochoczo łebkiem na taką propozycję.Otworzyła szeroko ślepia ze zdziwienia gdy usłyszała jak ojciec dostał po pysku od mamy. Dla niej to było abstrakcja, rzeczą nie do ogarnięcia takie ranienie osoby której się kocha. Była zbyt młoda by jeszcze pojąć zawiłość tego, że uczucie miłości przychodzi z czasem a nie rodzi się od samego początku.
Chciała sięgnąć łapką tych blizn, które powstały po tym zdarzeniu jednak była zbyt krótka. Łapka spoczęła za to na grzywie na szyi gdzie pogładziła ją. Jednak lew nie wydawał się smutny tym całym zajściem, to i jej smutki szybko odleciały. Szczególnie, że historia toczyła się dalej a szary nie tyle co opowiadał a również przedstawiał ją w piękny sposób. Zaśmiała się bezgłośnie siadając.


RE: Sawanna - Gyda - 21-02-2016

Słuchał, choć na początku niezbyt go to interesowało, to po chwili wicągnęła go rozmowa ojca i matuli.
To jak się poznali... było oryginalne. Ale cóż, jakby nie patrzeć, to ta historyjka nawet była bardzo w stylu Skadima. Sam pewnie by mógł w przyszłości podobnie kogoś poznać. Cenił swego ojca. I to wszystko co mówił...
Podziwiał to jak bardzo wiele przygód go doświadczyło... nie rozumiał ile bólu się z nimi wiązało.
- Łaaaał....


RE: Sawanna - Sören - 22-02-2016

Malec słuchał z zapartym tchem każdego słowa rodziców. A jeszcze, jak się dowiedział, że będą im opowiadać o ich pierwszym spotkaniu i w ogóle, ledwo mógł powstrzymać się od masy pytań, nasuwających się na myśl.
Jego łepek przenosił się z jednego rodzica na drugiego, podążając za tym, kto mówił. Na chwilę też obniżył wzrok, aby spojrzeć na brata, gdy ten zadał swoje pytanie. Które też było ciekawe! Tak! Po tym tata będzie musiał opowiedzieć też o innych bliznach! i o oku i innych ciekawych spotkaniach i o wszystkim!
Zrobił nieco markotną minę, kiedy tata powiedział, że opowie im o innych bliznach, gdy będą starsi. Ale dlaczego! Przecież oni już byli tacy duzi! I już miał wyrazić swoje myśli co do tej sprawy, jednak rodzice zwrócili uwagę młodzika z powrotem na swoją opowieść. Zaśmiał się cichutko słysząc wyrażenie "dała w pysk".
To wszystko wydało mu się takie niesamowite i ekscytujące. Już nie mógł się doczekać, aż pójdą w to miejsce, o którym mówili rodzice. Najchętniej już teraz wstałby i poszedł tam, zobaczyć tych zmarłych władców. To musi być dopiero super!
Miał ochotę popędzać rodziców, kiedy odbiegali choć chwilę od opowieści. Chciał wszystko wiedzieć już teraz, W TYM MOMENCIE.
Jednak kiedy skończyli, nie był w stanie powiedzieć ani słowa. Tyle myśli krążyło po jego głowie i wszystko, co właśnie usłyszał wydało mu się tak bardzo niesamowite!
Teraz jednak spojrzał na ojca, przyjrzał mu się dokładniej. Z bliznami wyglądał znacznie poważniej, a sama myśl, że do tego wiązały się one ze wspaniałymi opowieściami sprawiała, że narodziła się jedna myśl w jego głowie.
- Ja też będę kiedyś mieć takie blizny! - zawołał podekscytowany na samą myśl. Wyobraził sobie, jak inni będą go poważnie traktować i szanować, przez co sam mu się pyszczek uśmiechał.
- I będę mógł opowiadać o nich historie. - marzył dalej, zupełnie już odpływając do swoich myśli.


RE: Sawanna - Skanda - 22-02-2016

Zachichotał cicho na jej słowa. Oboje wiedzieli, że prawdziwa wersja była nieco inna, ale czy to na tyle ważne?
-Nie powiedziałem, że w drugą stronę to też nie działało.-odparł wymijajaco. Pozwolił dokończyć tę krótką historyjkę partnerce, by dodać zaraz od siebie:
-I od tego czasu o wiele częściej zjawiałem się na Lwiej Ziemi, już nie jako intruz.-mruknął, liznąwszy lubą po rudym licu.-Oczywiście.-odpowiedział jej jeszcze.-Nie mogłem się na niczym skupić, tak bardzo mama zawróciła mi w głowie.-parsknął ciepło, przenosząc wzrok na córkę, która spróbowała tknąć go łapką. Jego wargi rozciągnął czuły uśmiech.
-Księżniczko Sigrun.-skinął łbem.-oby Twojej mordki nigdy nie naznaczyły tak brzydkie szramy.-liznął ją po łebku, przytulając jeszcze łeb do jej małego ciałka i trącając leżącego obok Skadima nosem.
-Vei?-wyprostował się, spoglądając poważniej jej w oczy.-Czy ona już może..?-szepnął zaledwie, wiedząc, że nie musi kończyć zdania. Oboje wiedzieli, że córka nie zaczęła jeszcze mówić. Pozostawało im jedynie czekać i obserwować.
Nie umknął jego uwadze rozentuzjazmowany syn, którego ślepia błyszczały w zachwycie. Nie sądził, że ich historia tak bardzo spodoba się młodym.
Zaśmiał się cichutko na niemądry zachwyt Sorena, chcąc od razu sprostować:
-Blizny są śladami przeszłości. Czasami nosimy je z dumą, bo przypominają nam o zwycięstwach czy szczęśliwych przypadkach, jak ten, o którym wam opowiadaliśmy, ale inne to pamiątki po porażkach, przegranych walkach i wypadkach. Nie zawsze przynoszą nam cześć.-wyjaśnił, głęboko spoglądając w bliźniacze tęczówki syna. Uśmiechnął się smutno, czochrając łapą przedzielony ciemną pręgą łebek.


RE: Sawanna - Setkar - 22-02-2016

Setkar natomiast ułożony w matczynych łapach, czuł zmęczenie ogarniało jego całe ciało. Z całych sił starał się nadążać za historią rodziców, jednak co rusz zamykające się ślepia w końcu opuściły swe powieki na dobre, rzucając jeszcze ostatnie, mocno zaspane spojrzenie mamie.


RE: Sawanna - Vasanti Vei - 22-02-2016

Słuchanie tych wyznać sprawiało jej niemałą przyjemność, nawet jeśli spora ich część była wymysłem na potrzeby dostosowania historii do poziomu słuchaczy. Zamruczała po raz kolejny. Widok ojca i córki, ich córki, był równie, a wręcz bardziej rozczulający niż te wszystkie wyznania.
Dopiero pytanie Ragnara sprawiło, że blask jej oczu przygasł, a chwilowe poczucie rodzinnej idylli momentalnie rozpłynęło się w odmętach przeszłości. Lwica otworzyła pysk, ale nie była w stanie wydusić słowa, jakby to ona, a nie jej jedyna córka była pozbawiona zdolności mówienia. Położyła łapę na jego łapie, pragnąć ją uścisnąć, by dodać sobie odwagi... Po czym bezgłośnie pokręciła łbem.
Ten temat od tygodni tkwił on w jej głowie niczym nieznośny cierń w opuszce łapy, niepozwalający w pełni czerpać uciechy ze szczęścia, jakie ją spotkało. Miała świadomość, że prędzej czy później albo on, albo ona zada to przywołujące przykre myśli pytanie. Zawsze padało, a odpowiedź za każdym razem była ta sama.
Lwioziemskie duchy przodków, jeśli istniejecie, pomóżcie Sigrun, pomóżcie mojej kochanej córeczce!
Vei nigdy nie przywiązywała wagi do wierzeń czy tradycji swego stada, ale tym razem była gotowa na wiele, byle tylko jej dzieci były zdrowe; mogła nawet uznać istnienie nieśmiertelnych, niewidocznych dla oka bytów.
By wyrwać się z zamyślenia, zaczęła przysłuchiwać się odpowiedzi, której partner udzielał Sorenowi. W międzyczasie niemal bezwiednie mierzwiła językiem sierść na łebku usypiającego w jej łapach Setkara. Oderwawszy się od tego zajęcia, zmierzyła pozostałe lwiątka mentorskim spojrzeniem.
- Wojownicy często noszą blizny. To trudna droga, ale bardzo ważna dla stada. Część z was na pewno zostanie wojownikami, choć miejmy nadzieję, że bez blizn.
Tu przez jej lico przebiegł cień uśmiechu,
- A któreś z was - kto wie? - pewnie będzie królem albo królową Lwiej Ziemi - kontynuowała. - Lecz jeszcze wiele wody upłynie, nim to się stanie - dodała prędko, chcąc ostudzić ich ewentualne zapały.


RE: Sawanna - Furaha - 22-02-2016

Ja poszedłem z animi ale trzymałem się jak zazwyczaj, trochę z tyłu. Tego samca widywałem już kilka razy, nie było to dla mnie sekretem, ze był ich ojcem. Położyłem się w wyższej trawie i położyłem łeb na łapy. Nic nie mówiłem słuchałem tego co stary lew mówił i to co mówiła królowa. Dzieciaki były bardzo szczęśliwe. Cieszyłem się z możliwością bycia z nimi i mieć taka jakby rodzinę. Tak musiałem przyznać, ze zazdrościłem ich, ze maja tatę i mamę. Lekko poruszyłem białą końcówką ogona. Miałem misję, odnajdę ojca, tak bardzo chciałem go poznać miałem tyle pytań, pytań, które nie miałem komu zadać. Imir słuchał i mówił ale to nie to samo. To nie osoba, do której można się przytulić, pobawić, nauczyć się czegoś. Od dawna byłem sam, przywykłem już do tego w pewnym sensie. Spoglądałem an nich, nie miałem ostrego widoku na nich, obraz miałem trochę nie wyraźny ale nie przeszkadzało to jakoś bardzo mi. Przeciągnąłem się i przewróciłem się an plecy patrząc się na niebo, one było takie czyste. Pewnie poleżę tutaj, a później pójdę tam gdzie ten wodospad był. Tam był lew z białą grzywą. Chciałem go poznać, przekonać się czy może... Uszata wątpiła ale może myliła się?


RE: Sawanna - Vult - 24-02-2016

Sigrun gdyby mogła zamruczałaby po tym jak ojciec ją przytulił. Bardzo jednak zależało jej na odwiedzeniu groty przodków i najchętniej wybrałaby się już, teraz, zaraz. Nie mogła jednak tego powiedzieć a nie wiedziała w jaki sposób przekazać im swoje myśli. Nawet nie miała pojęcia, że rodzice martwią się tym i w tej chwili po kryjomu prawią o jej upośledzeniu mowy. Mimo wszystko uśmiechała się, uśmiech jednak trochę przygasł gdy dostrzegła Furahę wśród trawy. Zawsze trzymał się na uboczu, chciała by i on poczuł się częścią tej rodziny.

/Psst dzieciaki, poprawcie sobie statystyki na te 4 miesiące/


RE: Sawanna - Gyda - 25-02-2016

Zafascynował się bliznami, ale zastanawiały go też te bardziej ponure historie.
- Tato... a ... aaa... te blizny, te smutne. Od porażek...
Myślał czy i jak, zadać to pytanie. Jego umysł drążyło już od jakiegoś czasu.

- Kto ci je zrobił...?
Chciał wiedzieć. Kiedyś będzie wielkim wojownikiem, a może nawet królem- jak powiedziała matka. Jednak jakakolwiek przyszłość nie była mu pisana, musi zadbać o sprawiedliwe potraktowanie tych, którzy skrzywdzili jego ojca.
Chciał mu pomóc dokonać zemsty...
Na jego pyszczku widać było wielką zaciętość a nawet zaczątek złości, na samą myśl o tym że ktoś chciałby zaatakować jego rodzinę.

Tymczasem gdzieś w okolicy już pałętał się mały gekon. Gekon który jako młody jeszcze zwierz zaciekawił się wielkimi lwami. Nie spodziewał się tego że najstarszy syn Skandy zainteresuje się jego osobą.


RE: Sawanna - Skanda - 26-02-2016

-Oh.-pojedynczym westchnieniem skwitował potwierdzenie własnych obaw. Nie zasmucił się jednak, zaraz posyłając partnerce pokrzepiające spojrzenie.
-To nic.-odezwał się, kładąc łapsko na łapie Vei.
-Popatrz na nią.-wskazał podbródkiem córeczkę.-Widzisz coś niepokojącego? Bo ja nie.-uśmiechnął się ciepło.-Jeśli ona potrzebuje więcej czasu to nie szkodzi-przecież ma calutki na świecie. Pod naszą opieką. Nie martwmy się na zapas, hmm?-mruknął zbliżając pysk do rudego policzka.
Choć samiec miał tylko jedno oko, nie umknęło mu pojawienie się starszego lwiątka, które nierzadko kręciło się w okolicy.
-Furaha?-mruknął przyjaźnie.-Dołącz do nas, jeśli chcesz, nie ma potrzeby byś pozostawał w ukryciu. Poza tym, to nieładnie tak podsłuchiwać-parsknął cicho, oczywiście nie mając wcale na celu zrugać młodzika. Gdy Skadim znów spytał go o blizny, westchnął ciężko.
-Skoro nie dajesz mi spokoju..-zaczął, uśmiechając się lekko.-To były hieny. Konkretniej ich całe stado, czyli wataha. Hieny to cętkowane stworzenia, żywiące się resztkami ze zdobyczy innych łowców. Mają silne szczęki, zdolne skruszyć najtwardszą kość, a ich chichot potrafi zmrozić krew w żyłach, szczególnie, gdy podróżuje się w pojedynkę.-wyjaśnił ostrożnie, nie wdając się w szczegóły. Uśmiech zniknął z jego warg, a na pysku pozostało markotne zamyślenie.
-Opowiem wam o tym kiedyś, to będzie ważna lekcja.-skwitował krótko, ucinając temat. Teraz jeszcze jego dzieci były zbyt młode-zarówno by pojąć sens nauki, jak i aby słuchać o tak drastycznych wydarzeniach. Posłał smutny uśmiech partnerce.


RE: Sawanna - Vasanti Vei - 29-02-2016

Ruda zadrżała, poczuwszy przyjemny dotyk łapy swego lubego. Zdobyła się na nikły uśmiech.
- Tak... Ma bardzo dużo czasu - przyznała, lecz późno było szukać przekonania w łamiącym się głosie.
Jeszcze ani razu nie spotkała się z podobnym przypadkiem, a przecież na Lwiej Ziemi co rusz spotykało się lwiątka. Pozostawało żyć nadzieją, że córka w końcu zdoła się do nich odezwać.
Wyczuwszy zapach Furahy, zwróciła wzrok w jego stronę. Zachęcająco skinęła łbem. Lubiła tego młodzika, nie widziała więc powodów, dla których nie miałby trochę poprzebywać z nimi, a nie tylko obok, zwłaszcza że i jej dzieci miały z nim dobry kontakt, ze szczególnym uwzględnieniem Sigrun.
Po tym jak Skanda zaczął opowiadać o hienach, ona rzuciła mu zaniepokojone spojrzenie.
- Nie strasz ich - ofuknęła go, marszcząc przy tym brwi. - Na Lwiej Ziemi nie ma hien. Nasi strażnicy o to dbają.
Chciałaby wierzyć w swoje słowa... Choć, jakby się zastanowić, ostatnio przybyło im lwów, więc może rzeczywiście ich tereny są teraz całkiem bezpieczne od tych pręgowanych czy cętkowanych padlinożerców?
- A może by urządzić lekcję polowania? - zmieniła temat, wciąż spoglądając na swego partnera. - W tym wieku powinny już poznać podstawy, nie wydaje ci się?
Dobrze by było jakoś spożytkować energię malców, a królowa obawiała się, że dalsze opowieści mogłyby ich zanudzić lub też skręcić w takie tematy, które nie były odpowiednie dla młodych uszu.


RE: Sawanna - Furaha - 01-03-2016

Słysząc swoje imię poruszyłem lekko uchem. Obróciłem się i wstałem. Wytrzepałem się z trawy.
-Ja nic nie podsłuchuje- powiedziałem wychodząc z trawy. Ja tylko się tam położyłem, nie chciałem być natrętny czy coś. Usiadłem bliżej nich. Lubiłem przebywać z nimi. Traktowałem rodzinę królewską jak praktycznie swoją, lwiątka były jak rodzeństwo. Znałem je w końcu od małego, jak były takie malutkie. Lekko zastrzygłem uchem, teraz sa o wiele większe już. Fajnie jest tak widzieć jak dorastają. Wysłuchałem opowieści o hienach i bliznach. Ja tam sie nie bałem. W końcu czego sie bać? już od małego wędrowałem i niczego złego nie spotkałem.
polowanie? O ciekawe! Ja to polowałem już na małe gryzonie, równie to wychodziło ale owady umiem złapać. nie sa smaczne ale to tam szczegóły. Przechyliłem lekko łebek obserwując ich i słuchając.
-Pokazywałem już Sigrun kiedyś jak polować- powiedziałem z lekka duma. Co prawda była wtedy malutka ale tak pokazałem coś.


RE: Sawanna - Sigrun - 03-03-2016

Popatrzyła na ojca gdy wskazał na nią łbem, nie rozumiała o czym się toczy dokładnie rozmowa. Wiedziała jednak, że rozmawiają o niej. O ile ojciec wyglądał normalnie tak mama zdawała się być czymś zasmucona. Zaniepokoił ją ten fakt, temat został zakończony a na jego miejsce wszedł kolejny.
Hieny, czy naprawdę są tak przerażające jak opisuje je szary lew? Po tamtej pamiętnej nocy gdy ujrzała coś jaśniejącego na ciemnej sawannie, lekcji odwagi jej danej przez Furahę nie widziała w otaczającym ich świecie okropności czy brzydoty. Dla niej wszyscy byli piękni.
Przytaknęła łbem uśmiechając się nieśmiało gdy starszy braciszek pokazywał jej jak polować. Chociaż czasami próbowała sama za jego radami, to jednak nie wychodziło jej to. Szybko się męczyła i opadała z sił. Podobnie było z zabawami i mimo, że chciała to łapy nie pozwalały jej na to. Kładła się potem od razu zmęczona.
Wtuliła się bardziej w ojca, słyszała jego bicie serca, które przerodziło się w szmer. Zastrzygła uszami i spojrzała w dal, ponownie coś ją nawoływało.


RE: Sawanna - Skanda - 03-03-2016

-Ugh, nie chciałem.-speszył się nieco. Rzeczywiście młode być może nie były w odpowiednim wieku, by słuchać o krwiożerczych padlinożercach. Samiec, nieco mniej wrażliwy od matki na takie kwestie, posłał jej przepraszający uśmiech, jednocześnie kładąc po sobie uszy.
-Naturalnie, hieny nie zapuszczają się na te tereny. A to, co się stało, było bardzo daleko, poza granicami tej krainy.-naprostował od razu, chcąc załagodzić sprawę.
-Oh, oczywiście, że nie.-zaśmiał się cicho na zapewnienie samczyka i przeniósł spojrzenie z powrotem na partnerkę, która wyszła z propozycją zaczęcia nauk.
-Hm, czemu nie?-wzruszył barkami.-Skoro jedzą już mięso, to na lekcje polowania czas najwyższy. Kto się tym zajmie? Przewodniczka łowczyń?-zapytał, w istocie nie wiedząc, jak owe sprawy funkcjonują na Lwiej Ziemi. Spoglądnął na Furahę, a na jego obliczy wymalował się ciepły uśmiech.
-W takim razie będzie miała przewagę nad chłopcami.-mruknął, figlarnie posyłając tamtym znaczące spojrzenia.
Nie umknęło jego uwadze zaabsorbowanie córki. Trącił jej łepetynę nosem.
-Hej Siggy, tu jesteśmy.-mruknął cicho, z lekkim uśmiechem na wargach.


RE: Sawanna - Gyda - 04-03-2016

Słuchał uważnie. Zapamiętał pewne pojęcia.Zwłaszcza opisy hien, oraz określenie "wataha".
A wiec te małe wredne istoty skrzywdziły jego rodzinę? On jeszcze się zemści...
Czemu małe? Skadim założył, że nie mogą być wielkie, skoro już uznał ich żałosność i złą naturę. Po czym wnioskował? Po tym że zaatakowały jego ojca. Nie potrzebował więcej informacji. Przynajmniej na razie.
W tym dniu każda, ale to każda hiena zyskała wroga, wroga którego możliwości jeszcze nikt nie znał.
Mógł okazać się przeceniającym się bubkiem, lub potężnym i mściwym łowcą. Ale jedno było pewne - szarym szeregowym lwem nie pozostanie.
Skadim miał swoje ideały. Jak na małego lewka było ich sporo: Wzorem był ojciec. Poza nim byli to wszyscy wielcy wojownicy. Oraz władcy. Chciał poznać historie każdego, i ponowić ich największe osiągnięcia.Chciał zostać kimś wielkim.
Tymczasem zauważył małego śmiesznego gekona, podszedł do niego, i pacnął łapką obok. Gad lekko się wystraszył i schował za kamieniem. Skadi przekrzywił łepek i mruknął cicho.
Zabawny mały gad wychylił się i spojrzał na kotowatego.Powtórzył gest. Następnie książe wystawił ozor, a mała jaszczurka znowu go przedrzeźniła. Zabawa takowa trwała jeszcze chwilę po czym młody się zaśmiał. Zdecydował się zabrać gekona ze sobą. A gekon na to przystał.
Wskoczył mu na głowę i robił dziwne miny.
- Hmm... Ciekawy z ciebie malec. Nazwę cię... - zamruczał i powoli spacerował namyślając się - Ozorek. Bo wystawiasz zabawnie język. Choć... hmmm... Skróćmy to. Zor. Zor to dobre imię.
Gekon pacnął małym ogonkiem o głowę lwa.
-Czyli się zgadzasz? - Skadim się uśmiechnął.
Oddalił się lekko od ojca i matki, i rozmyślał na głos, mówiąc do gekona.
- Cóż, słyszałeś opowieść o hienach? Boisz się? Ja nie. Ja tam niczego się nie boję. I powiem ci coś, pokonam te wredne hieny. Wszystkie.
Zawarczał, i rzucił się do przodu tak nagle że gekon o mało nie spadł mu z głowy, a zatrzymał się na pyszczku z wystraszonym wzrokiem prosto w oczy Skadiego.
- Wybacz, mój błąd. Pokonamy je razem.
Niby miał rodzeństwo. I znał troche lwów. Ale ten mały gad jakoś mu przypadł do gustu.
-Nie jesteś rozmowny, co? - gekon pokiwał głową wspinając się między uszy lwiaka - Jak moja siostra.- i doznał oświecenia - No, racja. Teraz muszę do nich wrócić.
Podbiegł radośnie do rodziców, uważając na Zora.
- Tato, zobacz, to mój nowy znajomy. Nazwałem go Zor. Jest taką zabawną jaszczurką.
Usiadł na tyłku przed ojcem, i zrobił zeza gapiąc się na Zora który wyszedł mu na nos i przyglądał się Skandzie.