Król Lew PBF
Sawanna - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Cesarstwo Doliny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=171)
+--- Dział: Sawanna (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=39)
+--- Wątek: Sawanna (/showthread.php?tid=166)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47


RE: Sawanna - Skanda - 10-03-2016

-Nic się nie stało.-odparł, widząc poczucie winy w błękitnych ślepkach. Odwrócił wzrok, spoglądając w jakiś nieokreślony punkt na horyzoncie. Poczucie niepokoju jeszcze sprzed chwili wróciło i tym razem nie chciał udawać, że nic się nie stało. Obserwował córkę, szczególnie biorąc pod uwagę jej nietypowy stan, dlatego nic nie umykało jego uwadze.
-Siggy, co tam widziałaś?-spytał w końcu, czując jak niepewność ciąży mu w krtani.
-Bo widziałaś, prawda?-czujne, błękitne ślepię, z uwagą spoglądało oczka córki, choćby z nich próbując coś wyczytać.


RE: Sawanna - Sigrun - 13-03-2016

Gdy ojciec nie był zły uspokoiła się nieco. Zdenerwowanie i poczucie winy uleciało jak powietrze z pękniętego balona. Jednak to co miało nadejść wcale nie okazało się lepsze. Otworzyła nieco pyszczek w zdumieniu, nie spodziewała się tego. Do tej pory nikt nie widział tego co ona. Jakiś mały promyk nadziei zatlił się w jej serduszku.
Kiwnęła głowa twierdzącą gdy niebieskie ślepie uważnie ją obserwowało. Wskazała też łapką w miejsce w którym owa istota się znajdowała. Po chwili przeniosła łapy na swoją głowę, jakby chciała pokazać, że miało rogi. Zerwała też garść trawy i potarła o swoją sierść, która nabrała zielonego koloru. Chciała mu tym przekazać jaki kolor to miało. Potem wskazała na słońce, które oślepia swym blaskiem, jak stworzenie, które nim emanowało. Ile jednak z tego ojciec zrozumie nie wiedziała. Często zdarzało się, że błędnie interpretowano co chciała przekazać. Tak ciężko było porozumieć się bez mowy.


RE: Sawanna - Skanda - 15-03-2016

Widząc ożywione spojrzenie córki, skupił się na tym, co zdecydowała się mu przekazać.
-Oh, tam było?-rzucił bardziej do siebie, jakby utwierdzając się w swym przypuszczeniu. Analizował jej ruchy, wiedział, że cokolwiek widziała, starała się to teraz opisać. Język ograniczony do gestów był stosunkowo prosty, dlatego aspekty, wskazywane przez córkę był w stanie zrozumieć bez większego problemu.
-I miało.. uszy? Nie. Rogi.-analizował na głos, wnioskując, że mogła to być antylopa. Sigrun jednak "mówiła" dalej.
-I zieloną sierść?-cofnął łeb w geście szczerego zdziwienia. Co też mogła zobaczyć jego córka, co mogło choćby naciąganie pasować do opisu?
-Świeciło jak słońce.-skwitował jej ostatni gest, nie wiedząc do końca, jak zareagować. Rozejrzał się, szczególnie obserwując punkt w którym rzekomo owe coś się wcześniej znajdowało, jednak jak przypuszczał-niczego nie zauważył.
-A to nie była przypadkiem gazela w trawie? Albo antylopa?-spytał po chwili, uśmiechając się ciepło. Sądził, że najpewniej ma rację, jakkolwiek nie brzmiał opis Sigg, który mógł zostać w jakimś stopniu podkoloryzowany.


RE: Sawanna - Sigrun - 16-03-2016

Za każdym razem dy ojciec udzielał trafnej odpowiedzi energicznie potakiwała głową, z każda złą zaprzeczała. Gdy odgadł wszystkie aspekty czuła się zadowolona. To zadowolenie jednak prysło jak banka mydlana gdy sugerował zwierzę. Zwykłe antylopy nie są zielone i nie błyszczą się mglistym światłem. Zmarszczyła czoło naburmuszona. Tak się cieszyła, że chociaż jedno z rodziców jej uwierzy.


RE: Sawanna - Skanda - 22-03-2016

Oh, oczywiście, że zauważył, jak naburmuszyła się. Dokładnie w tej chwili, gdy zasugerował jej, że to co zobaczyła, było czymś normalnym.
-W porządku. Czyli to nie była gazela.-ciągnął dalej, obserwując reakcję córki. Choć nie miał pojęcia, co w takim razie było na rzeczy, to widział szczere przejęcie w jej ślepiach. Starał się być ostrożny, nie chciał własnymi słowami sprawić, że i tak wycofana córka, zamknie się w sobie jeszcze bardziej.
-Chciałbym zrozumieć, co mi chcesz powiedzieć-odezwał się po chwili.-Boisz się czegoś, Siggy? Tego czegoś, co widziałaś? -spytał, z równym przejęciem wpatrując się w piękne ślepka córki.
-Wytłumacz mi, co się dzieje. Najlepiej, jak umiesz.-położył łapę na jej drobnym grzbieciku i uśmiechnął się pokrzepiająco.


RE: Sawanna - Sigrun - 26-03-2016

Czy się boi? Zmarszczyła brwi w przejęciu a na jej pysku odmalował się wyraz skupienia. Bała się i to bardzo. Ale to było tamtej nocy. Za sprawa Furahy stało się całkiem inaczej. Pokręciła powoli łebkiem przecząco.
Poczuła ciepłą łapę ojca na swoim grzbiecie. Chciała mu to wytłumaczyć jak najlepiej ale nie wiedziała jak się za to zabrać. Rozejrzała się niepewnie a w jej oczach dało się zauważyć niemą prośbę, która wcale nie była skierowana do lwa. Przymknęła ślepia prosząc o pomoc o jakiś znak.
Usłyszała szept, z pozoru cichy acz w jej głowie donośnie odbijający się niczym echo. Otworzyła oczy patrząc przed siebie, na coś co znajdywało się przed nią. Wyciągnęła ku temu czemuś łapkę by dotknąć, jednak przeszła na wylot rozwiewając zielony byt niczym mgłę. Opuściła ją z powrotem na ziemię a stojąca przed nią postać ponownie stała się wyraźna. Sigrun uśmiechnęła się oczarowana bo nie spodziewała się, że będzie aż tak piękne z bliska.
Pociągnęła ojca za łapę gdy zjawa zaczęła się oddalać szepcząc do niej jedno słowo.
Chodź.
Powoli dreptała w jej stronę oglądając się na Skandę czy za nią idzie.

---> Tu piszemy dalej. https://pbf.krollew.pl/showthread.php?tid=153&offset=135


RE: Sawanna - Skanda - 28-03-2016

/k, ale swój odpis dam jeszcze tu

Obserwując zachowanie córki, samiec wyzbył się wszelkich wątpliwości. Spojrzenie niebieskich ślepi skupione na czymś, emocje, pojawiające się na jej pysku były zbyt prawdziwe i szczere, by mógł je podważać. Zupełnie wytrącony z równowagi podążał za córką, chcąc wierzyć, że gdziekolwiek się udadzą, znajdzie tam choć jedną odpowiedź na całe kłębowisko pytań.
-Idę tuż za tobą, Siggy.-zapewnił ją, nie spuszczając wzroku z córki choćby na chwilkę.


RE: Sawanna - Kahawa - 24-04-2016

-Nini kama mimi nina mbali na nyumbani?
Oh ndugu nitasikia wewe piga.
Nini kama mimi kupoteza yote?
Oh dada mimi itakusaidia nje!
Oh kama anga anakuja kuanguka chini, kwa ajili yenu, kuna kitu katika dunia hii mimi bila kufanya.
-Roznosiła sie pieśń po sawannie przy wtórującym mu deszczu. Stara ratela przemierzała błotnistym szlakiem, sunąc brzuchem po mokrej trawie. Nie zważała na ból stawów przy tej pogodzie ani przemoczenie. Poszukiwanie ziół było dla niej w tej chwili priorytetem. Pieśń pozwala jej się skoncentrować na poszukiwaniach a nie uprzykrzających warunkach.


RE: Sawanna - Makari - 25-04-2016

Szedł spokojnie na spacer szukając czegoś na uspokojenie, Zachodnie Ziemie nie były zbyt obfite w melisę, podczas ostatnich lekcji z Lają dowiedział się co nieco i ziółkach i mniej więcej wiedział co wziąć na uspokojenie. Zapuścił się na Lwią Ziemię, na której był nie raz, po to aby podczas obfitego treningu napić się świeżej wody. Nie tych ochłapów, które płyną przez ZZ. Usłyszał śpiew, popatrzył w stronę roznoszącego się wokół dźwięku, zauważył coś małego sunącego i przebierającego w trawach sawanny. Podszedł do stworzonka, które najwyraźniej było ratelem. Bez trudu górował wzrostem nad zwierzęciem.
- Witaj. Co robisz? - odezwał się spokojnym tonem. Deszcz sprawił, że jego okazała grzywa jak normalnie stojąca do góry niczym liźnięcie matki natury teraz opadała samoistnie na pysk zasłaniając mu zdrowe oko.


RE: Sawanna - Kahawa - 27-04-2016

Szurając prawie nosem przy ziemi nie spostrzegła kiedy podszedł do niej lew. Podniosła łeb wysoko i zganiła się w myślach, ze dała się podejść. Słuch już nie ten co kiedyś i wraz z wiekiem nabywała dziwnych praktyk.
Przerwała swoją pieśń przyglądając się trzykolorowej grzywie.
- Szukam ziół. Deszcz sprzyja ich rozrostowi, choć muszę się śpieszyć by roślinożercy nie oskubali wszystkiego. -Stwierdziła, potrząsając łbem gdy krople deszczu wpadły jej do oczu.


RE: Sawanna - Makari - 28-04-2016

Spotkanie miodożerki było sprzyjające dla Makariego.
- Ja również szukam ziół. Może mógłbym ci pomóc? Uczę się na medyka i byłaby to dla mnie cenna lekcja - odpowiedział odgarniając futro z oczu. Rozejrzał się po okolicy, tylko nieliczni śmiałkowie odłączyli się w deszcz od grupy. Po szybkiej analizie Makari mógł śmiało stwierdzić, że póki nie przestanie padać mogą spokojnie zbierać zioła. Mimo, iż padało nie przeszkadzało to lwu, jeśli mam być szczera to nawet było to odprężająca. W końcu coś co przecinało skwar, który dawało się odczuwać w porach wolnych od deszczu, a było ich coraz więcej.
- Jestem Makari - przedstawił się, nie można nigdy zapominać o manierach.


RE: Sawanna - Kahawa - 30-04-2016

Zastrzygła uszami słuchając o czym prawi młodzik. Był nowicjuszem szukających ziółek, pora na takie przedsięwzięcie była naprawdę sprzyjająca. Od kilku dni nieustannie padało powodując gwałtowny rozrost roślin. Mimowolnie pojawił sie na jej pysku niewielki uśmiech gdy oferował swoją pomoc bezinteresownie.
- Makari, bardzo ładne imię. Jestem Kawa.
Podniosła łeb przyglądając się mu z zainteresowaniem.
- Któż jest twoim mentorem?


RE: Sawanna - Makari - 30-04-2016

Makariego naprawdę interesowała medycyna i robił to z konkretnego powodu, chciał pomagać innym. Nie miał zamiaru ich szufladkować. Ranny był poprostu pacjentem i nie ważne czy jest wrogiem czy przyjacielem. Pomoże mu bo tak trzeba, gdyby tego nie zrobił zwróciłby się przeciwko własnym zasadom, własnej naturze. Makari garnął się do pomocy interesownej czy też nie. Ta zaś nie była do końca bezinteresowna, może Kahawa nie musiała za nią bezpośrednio płacić, ale lew nie wyjdzie z pustymi łapami, a może raczej pustym umysłem. Zdobędzie trochę wiedzy na temat leczniczych roślin.
- Dziękuję, twoje też jest ładne. Kawa to jak te ziarna tak? Takie brązowe - zapytał. Ciekawiło go to, zawsze będzie o ten fakt mądrzejszy nie?
- Pewna lwica z Zachodu ma na imię Laja, może znasz? - odpowiedział posłusznie na pytanie
- Ale staram się dowiedzieć jak najwięcej, rzeczy o których może nie wiedzieć moja mentorka, a wie o nich ktoś inny. Mogą kiedyś komuś pomóc, gdybym nie wiedział o nich mógłbym tylko patrzeć bezczynnie, jak umiera. Potem do końca życia zżerałyby mnie wyrzuty sumienia i przeczucie, że jednak mogłem się bardziej postarać i uratować mojego pacjenta - dorzucił, młody był bardzo emocjonalny i pewnie nie szybko by się pozbierał po czymś takim.
- Nie chciałbym czegoś takiego przeżyć... poraz drugi - powiedział cicho, przypomniał sobie o matce, któa wykrwawiala się przy nim, a on nie zrobił nic. Był tylko 7 miesięcznym lwiątkiem, które nie miało pojęcia co trzeba zrobić, że trzeba zatamować krwawienie, uciskać ranę czy chociaż ją przemyć. Dlugo dręczyły go wyrzuty sumienia i w związku z tym koszmary. Jednak Laja skutecznie odwiodła go od nich, jest dla niego wzorem i bohaterką.


RE: Sawanna - Kahawa - 03-05-2016

- Tak. Jak te ciemne ziarna z pewnych drzew. - Dodała potwierdzając jego teorię.
Laja, a więc przyjęła pod swe łapy głodnego wiedzy ucznia. Najwidoczniej ich ostatnia rozmowa musiała pozytywnie zaowocować. Rada była z tej zmiany, zdaje się, że beżowa lwica zaczęła kroczyć ścieżką swojego mistrza.
- Tak, znamy się. -Nic więcej na ten temat nie zdradziła. Nie widziała potrzeby.
Wysłuchała o czym prawił Makari. Widać lew miał potencjał do nauki o ziołach lecz też był w gorącej wodzie kąpany.
- Spokojnie - Uniosła przy tym swoje małe łapki - Na wszystko przyjdzie czas, słuchaj uważnie, obserwuj, zadawaj pytania gdy nie jesteś pewien. Masz dobrą mentorkę, nauczy cię ona wszystkiego co potrafi a potem będziesz kroczył własną ścieżką dopełniając ta wiedzę.
Nie widziała potrzeby by pchać się w czyjeś nauki. Choć odpowiedzi na pewne pytania może udzielić.


RE: Sawanna - Makari - 03-05-2016

Lew skwitował odpowiedź ratelki krótkim "mhm". Kawa wyglądała na sympatyczną personę, a maniery tricolora nie pozwoliłby mu nigdy na niesubordynację wobec starszej i bardziej doświadczonej osoby. Ucieszył się, że Kahawa wiedziała o kim mówił Makari.
- Więc, będę jeszcze bardziej rad, że pomagam znajomej mej mentorki. - powiedział swym niskim tonem. Laja była dla niego bardzo ważna, nawet bardziej niż ktokolwiek mógłby sobie to wyobrazić. Na Kawę również patrzył z dużą dozą szacunku, znał ją od niedawna, ale pomagała potrzebującym. To zawsze zasługiwało na szacunek i to ogromny.
- Nawet nie wiesz jak dobrą - lwica była nieoceniona i choć Makari szukał nauk również u inych źródeł, ją cenił najbardziej.