Król Lew PBF
Sawanna - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Cesarstwo Doliny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=171)
+--- Dział: Sawanna (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=39)
+--- Wątek: Sawanna (/showthread.php?tid=166)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47


RE: Sawanna - Kayla - 07-06-2017

Nie podobał jej się ten grymas na pysku Edena, chyba ani myślała o tym by zdradzać ledwo poznanemu lwu to co ją do tej pory spotkała. W pewnym sensie czuła się tak, jakby niczego się nie nauczyła w kwestii pomocy. Nie chciała jej od tego obcego. Wtedy w kanionie ją przyjęła bo inaczej by zginęła z głodu i wycieńczenia.
- Jakoś sobie radzę - odparła. Nie chciała za bardzo podnosić głosu ani unosić się zbytnio, bo dobrze pamiętała co spotkało ją nie tak dawno. Zresztą wciąż miała ślad na policzku, choć i tak był już o wiele mniejszy niż kilka dni temu. 
- Nie potrzebuję stada - dodała za chwilę.
Pomyślała sobie wtedy, że powinna chociaż wiedzieć gdzie była, że powinna wiedzieć z jakim stadem kojarzyć zapach, który tu spotkała. 
- Co to za miejsce?



RE: Sawanna - Eden Sandjon - 08-06-2017

Uniósł tylko brew i pokręcił lekko głową. Niedowierzał, że taka jest uparta, ale skoro chce się dalej tak męczyć to proszę bardzo.
- Jesteś teraz na sawannie w Królestwie Mgły i Popiołu. A zgodnie z tym naruszyłaś granicę naszego stada, chyba wiesz co to oznacza? Niby powinienem cię wyrzucić stąd siła, ale już wspominałem, że nie lubię bezsensownej przemocy. Chciałem ci pomóc, ale skoro nie chcesz pomocy to ja nie będę się narzucać. - Trochę posępniał na pysku, nie lubił patrzeć jak ktoś cierpi z powodu własnego oporu. On sam wiele razy przyjmował podaną łapę i nie mógł zrozumieć co musiało spotkać tę lwicę, że woli tak męczyć się w samotności.


RE: Sawanna - Kayla - 09-06-2017

Oczywistym było, że nie zamierzała się tłumaczyć przed obcym ze swojego zachowania i nie miała na to najmniejszej ochoty. Nie miała też ku temu żadnych powodów. Więcej było "przeciw" niż "za". Ani Kaiser nie dowiedział się co ją spotkało ani Gaduła ani żaden szakal, którego minęła. Eden nie miał tutaj być żadnym wyjątkiem. 
Niemniej wysłuchała uważnie tego co miał do powiedzenia. Nie miała najmniejszego pojęcia co oznacza wchodzenie na cudze terytorium (poza tym, że można stracić dom i nie wróży to niczego dobrego). Nie podobało jej się też skrzywienie na jego pysku. Widziała, że nie podobało mu się to, że nie była skłonna się spoufalać, ale nie zamierzała za to przepraszać. Jednakże nazwa tego dziwnego stada obiła jej się o uszy i nawet wiedziała gdzie ją usłyszała. Podniosła łeb i obróciła go w stronę, z której przyszła. Przecież tam były tereny tego Królestwa czy co to tam było. Szła prosto, dokładnie w taki sposób by opuścić teren kanionu, szła dalej prosto i minęła jakieś pagórkowate tereny, jakąś górę i nigdzie nie czuła obcych zapachów. Szła dalej prosto i nagle znów znalazła się na terenach ego stada? Zakręciła przypadkiem kółko z tego zmęczenia? Chyba coś jej umykało. Jak ma sobie radzić samotnik, skoro brakowało dla niego terenów do polowań? Dziwne było myślenie tych stadnych lwów i nie zamierzała zmieniać zdania na ten temat. 
- To gdzie ja niby mam polować? - Wypsnęło jej się na wspomnienie tych pagórków i jakichś pustkowi, góry, jakiegoś zimnego lasku. Nie to, że manifestowała swoje niezadowolenie, ale po prostu głośno pomyślała. 
Podniosła wzrok na Edena, trochę bez wyrazu ale jakby tliła się w tym jakaś zazdrosna i zadziorna iskierka. Coś jej ewidentnie nie pasowało.
- Byłam na Królestwie kilka dni temu i tam było brzydko i szaro - zaoponowała. - Szłam prosto. Na pewno nie zrobiłam kółka. To wszędzie jest to Królestwo? Czy tylko gdzieniegdzie? 
Rozgadała się nagle. Sama nie wiedziała dlaczego. Może to zjedzone wtedy mięso dodało jej jakiejś energii, albo to ze zmęczenia albo niedożywienia, albo ubodło ją coś w słowach Edena do żywego. Trudno było powiedzieć. 
- Bez sensu - zawyrokowała. 



RE: Sawanna - Eden Sandjon - 09-06-2017

Zmarszczył czoło słysząc to gderanie lwicy. Widocznie z głodu zaczęła pleść bez sensu. Poza tym jeszcze ten ton niezadowolenia. Nie wiedział gdzie dokładnie była u Mglistych, ale sam fakt, że "było tam brzydko i szaro" mógł wskazywać na kanion. Zresztą nieważne, jest tu i teraz, na nieswoim terenie.
- Nie wiem gdzie masz polować, na pewno nie na ziemiach naszego stada. A nasze królestwo właśnie dziś się rozrosło, aż tam do rzeki. Dalsze ziemie są jeszcze własnością Lwiej Ziemi. W sumie mogę ci zaproponować dwie rzeczy. Albo pójdziesz ze mną na Lwią Skałę i dołączysz do nas, albo odejdziesz stąd po dobroci. Możesz pójść tam za rzekę, czy wrócić na północ na pustynię, ewentualnie do dżungli. Tylko zastanów się dobrze, możemy zapewnić ci dostatnie życie, nakarmić, wyszkolić, otoczyć opieką i stanowić jedność. W zamian wymagamy jedynie lojalności. A jeśli nie chcesz to precz. - był miły, nie podziałało. No to czas zagrać w otwarte karty. Ton jego głosu też się zmienił, nie był już taki łagodny i miły, był jak głos ojca karcącego swojego syna, jednak bez niepotrzebnych krzyków.


RE: Sawanna - Kayla - 09-06-2017

Powoli zaczęła się podnosić słuchając coraz dłużej godnych, jej zdaniem, pożałowania słów Edena, które tylko utwierdzały Kaylę w jej własnym zdaniu. Odetchnęła dochodząc do wniosku, że grupa, którą reprezentował obcy lew ani żadne inne stado nie mogło być warte żadnej jej wystającej z grzbietu kosteczki. Pustynia albo dżungla albo niewola. To wybór jak między młotem a kowadłem, czyli żaden. 
- Brzmi jak prawdziwa łaskawość - oznajmiła nie bez drobnej uszczypliwości. Nie zamierzała pozostawiać obcego w poczuciu wyższości czy jakiegoś tryumfu nad nią. 
Jedyne z czym jej kojarzyło się stado to wszystko co złego ją w życiu spotkało. Nie pierwszy raz ktoś ją wyrzucał i tym razem miała wrażenie, że była nieco odporna. Jedyne co mogła zrobić w tej sytuacji to wzruszenie ramionami. Już postanowiła co zrobi.
- Już się zastanowiłam - powiedziała obracając się o sto osiemdziesiąt stopni i powoli ruszając. - W sumie to śmiesznie brzmi. To co mówisz. Bo z jakiegoś powodu czujesz, że masz prawo tak do mnie mówić. Widać życie w stadzie szkodzi.
Kolejne kroki już tylko świadczyły o podjętej przez samicę decyzji. Nie pożegnała się, nie zwalniała. Żadna piękna kraina nie była warta jej godności. 

zt



RE: Sawanna - Eden Sandjon - 09-06-2017

Patrzył z góry na lwicę, jaka nagle stała się odważna. Jej słowa spłynęły po nim jak woda po kaczce, pani mądralińska niech sobie idzie stąd w takim razie. Powodzenia. Prychnął jeszcze na jej ostatnie słowa. Coś by jej odpowiedział, ale szkoda gadać. Obserwował tylko jak odchodzi i zawrócił na Skałę, gdy już lwica zniknęła mu z pola widzenia.

/zt


RE: Sawanna - Myr - 05-07-2017

Wraz z Satau i młodymi znalazłem się na sawannie. Było cicho i spokojnie zaś słońce już zaszło. Poszukałem miejsca gdzie mogłem z rodziną odpocząć po wyczerpującej wędrówce. Młode również były wykończone. Położyłem się w wysokiej trawi przy kilku większych kamieniach, które nas osłaniały z jednej strony.


RE: Sawanna - Satau - 06-07-2017

Cóż chwila przerwy dla Myra od jego obowiązków i zadań cieszyła jego partnerkę, mimo iż nie do końca była pewna, czy z malcami będzie on mógł w spokoju wypocząć i zregenerować stracone siły. W każdym razie towarzyszyła mu wraz z lwiątkami i to już czyniło ją zadowoloną. Satau w wybranym przez czarnego miejscu umościła jedno okazałe posłanie tak jak to ją uczyła tego matka, układając wysokie trawy w taki sposób, by w jak największym stopniu zasłanialy całą rodzinę przed ślepiami zarozumiałego świata z zewnątrz. Piaskowa podeszła obok ukochanego i oparła na nim swój łeb, zerkając na pociechy i uśmiechając się w ich kierunku.
- Ale ten czas szybko leci. Pamiętam jak dziś moment gdy ujrzałam je wszystkie na oczy tuż po narodzinach, to one dały mi siłę, by walczyć o dobro dla następnego pokolenia. Są takie urocze, a Falme jest nawet bardzo do ciebie podobny. - zwróciła się do władcy, opiekuńczym tonem, trącając jego grzywę łapą.


RE: Sawanna - Myr - 06-07-2017

-Żałuję, że nie mogłem byc przy tobie- Niestety obowiązki króla robiły swoje. Tyle czasu minęło już. Czas leci niby powoli ale zarazem dośc szybko.
-Na Lwiej Skale będzie nam dobrze, młode będą miały co jeść- Tak taka strategia przeniesienia się. Reszta stada równiez będzie mieć zapewniony jedzenie z tego tytułu.  Przynajmniej na razie.


RE: Sawanna - Satau - 06-07-2017

- Ależ nie mam ci tego za złe! Masz swoje zadania i dobrze o tym wiem, z tego co widziałam na spotkaniu to dość dużo się działo pod moją nieobecność... nie przejmuj się nimi, przejdzie im i jeszcze przyjdą przeprosić. - uspokoiła partnera.
Rozejrzała się po okolicy na jego kolejne słowa. Właściwie to mogłaby tu mieszkać i nic jej w tym nie przeszkadzało, a i zwierzyny z pewnością jest tu o wiele więcej niż na nieurodzajnych glebach na północy i zachodzie. Piaskowa nie wątpiła w słowa ciemnego.
- Tak... już czuję woń stad antylop i zebr. - odparła wciągając wonie z otoczenia do nozdrzy.


RE: Sawanna - Myr - 07-07-2017

-Jestem zmęczony, nie prosiłem sie o władzę- Powiedziałem i położyłem łeb na łapy.
-Od początku wszystko szło źle, a skoro nie sa zadowoleni powinienem abdykować- Takie  moje przemyślenia. Widziałem jaka panowała atmosfera jak to wszystko było. Nic dobrego. Tylko dotrzeć na Skałę. Uniosłem lekko łeb i polizałem czule lwicę.
-Nowe życie na nowych ziemiach -Dodałem i przyłożyłem swoje czoło do jej.


RE: Sawanna - Falme - 07-07-2017

Falme przydreptał tutaj razem z resztą rodzeństwa. Droga była dość długa więc malec potrzebował chwili odpoczynku. Usadowił się wygodnie na ziemi, przysłuchując się rozmowie swoich rodziców. W bardzo krótkim czasie usłyszał bardzo wiele słów, których znaczenia jeszcze nie rozumiał, dlatego co rusz przekrzywiał łepek, zerkając raz na mamę, raz na tatę.
W wyrazie ojca dostrzegł, że coś go gnębi, wiec nie zastanawiając się długo, ruszył w jego stronę.
-Tata!- zawołał uradowany swoim dziecięcym, piskliwym głosikiem, po czym zaczął się wspinać po grzywie ojca, by ostatecznie wbić swoje ząbki w jego ucho.


RE: Sawanna - Fahyim - 07-07-2017

Fahyim tak samo jak reszta młodych zmęczony był podróżą, więc jak tylko nastąpił postój - zupełnie nie przejęty powagą sytuacji, wpełzł pod łeb Myra i wtulając się w jego cieplutką grzywkę przymknął ślepia, owijając się swoim małym jeszcze ogonkiem naokoło tylnych łap. Następnie ziewnął i kuląc po sobie uszka objął swoimi łapkami przedramię taty i spróbował przysnąć.


RE: Sawanna - Folami - 09-07-2017

Szła spokojnie nieco oddalona od rodziców, rozglądając się uważnie. Ciekawiło ją jak wyglądała cała ta skała, oraz co dalej z nimi będzie. Nie rozumiała do końca czemu musieli oddalić się od stada, polubiła niektórych z nich, no ale skoro taka wola rodziców, to co mała mogła poradzić. Gdy nadszedł czas na postój, mała zerknęła na rodziców z zapytaniem w oczach, jej nie było słabo, spokojnie jeszcze troszkę by przeszła, no ale skoro tak, to zaczęła buszować w wysokiej trawie, ćwicząc polowanie na motyle. Wbrew obawom matki, dwa ogonki świetnie jej przy tym pomagały, miała lepszą kontrolę nad ciałem, szczególnie gdy bawiła się na kłodzie.


RE: Sawanna - Myr - 11-07-2017

Młode były również zmęczone drogą, przynajmniej część z nich. Młody Falce zaatakował mi ucho. Lekko pociągnąłem aby uwolnić się z jego morderczych szczęk. W tym czasie Fahyim najwyraźniej chciał spać. Liznąłem go po tej małej główce z ojcowska czułością. Upilnowanie takiej grupy nie będzie prostym zadaniem. Położyłem łeb tak aby nie przygnieść piaskowego samczyka.