Król Lew PBF
Sawanna - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Cesarstwo Doliny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=171)
+--- Dział: Sawanna (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=39)
+--- Wątek: Sawanna (/showthread.php?tid=166)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47


RE: Sawanna - Hasira - 03-11-2012

Dobrze, i co teraz? Hasira zamknęła się już; moment słabości, w którym rzeczywiście zastanawiała się nad swoim miejscem w świecie, minął. Samica podniosła się na cztery łapy i przeciągnęła aż do głośnego chrupnięcia w kręgosłupie, wyciągając pazury przed siebie i drapiąc nimi trawy z lubością.
- Było nie było.
Mruknęła, powtarzając zasłyszane u kogoś powiedzonko. To, co się stało, to się nie odstanie, a zamiast siedzieć na tłustych dupach i rozpaczać, trzeba się zająć konsekwencjami. Z werwą, zanim życie będzie szybsze.
Zerknęła na ciapatą samiczkę.
- Młoda, jak ty się w ogóle nazywasz? I twój brat?
Spytała, rzucając potem okiem na śpiącego (nieprzytomnego?) Dyanę. Mała zachowywała się jak kocię, ale tamten na gust Hasiry był zbyt apatyczny, by to było normalne. Mógł być chory, jakby mało się trafiło nieszczęść tej pozszywanej z kawałków rodzinie.


RE: Sawanna - Hofu - 03-11-2012

Hofu podniósł delikatnie łeb kiedy jego córka wtuliła się w jego łapę. Chcąc czy nie chcąc na jego pysku namalował się cień uśmiechu, a druga z łap przejechała po grzywce młodej Lwioziemki. To co było się nie odstanie i trzeba iść dalej, żeby nie zagubić swojej osobowości w tym świecie.
-Tam pewnie jest jej lepiej, ale nie będę się nad tym zastanawiał, trzeba dążyć do przodu. Łzy, które kilka minut wcześniej spływały po jego sierści już dawno wyparowały. To przypomniało młodzieńcowi, że nadchodzi pora sucha czyli dość niekorzystny czas dla mięsożerców jakimi były lwy.


RE: Sawanna - Vasanti Vei - 03-11-2012

Vasanti z grobową miną przemierzała swoje tereny. Nie podobała się jej ta pogoda. Powinno być gorąco, a odczuwała chłód - nie, nawet nie chłód!, wręcz zimno, zimno, jakiego nigdy nie było ani w tej krainie, ani nawet w jej rodzinnych stronach. I do tego ta mgła... To wszystko sprawiało, że lwica była jeszcze bardziej rozdrażniona niż zazwyczaj.
Dlatego ściągnęła brwi, kiedy ujrzała tygrysicę, lwa i bliżej niezidentyfikowane lwiątka.
- Deme - mruknęła, znalazłszy się bliżej.
Tam przystanęła, by lepiej przyjrzeć się samcowi. Zaraz, czyżby Hofu...?
- Coś się stało? - spytała jeszcze, zdawszy sobie sprawę, iż nie tylko on jest dzisiaj poddenerwowana.
Na nich też oddziałuje ta paskudna aura?
Zaraz też skierowała swe spojrzenie na maluchy. Niestety, nawet ich obecność nie poprawiła rudawej humoru. Swoją drogą, ciekawe, skąd się tu wzięły. Kolejne przybłędy?


RE: Sawanna - Hasira - 03-11-2012

Zanim Hasira doczekała się odpowiedzi od małej Sharmy, zwęszyła znajomy, choć niekoniecznie pozytywnie kojarzony zapach. Zmarszczyła brwi, próbując so... a, już, już pamiętała. Dama z kijaszkiem.
I choć pod taką właśnie nazwą Vei figurowała w prywatnej kartotece tygrysicy, dzisiaj pasiasta nie miała aż takiej ochoty na wyjęcie jej tego kija. Była przybita bardziej, niż przywykła. I nie chciało się jej silić na złośliwości, bo to wymagało zwiększonych nakładów myślenia.
- Przepłoszyłam troje agresorów z waszych ziem. Czarny jaguar, brązowy lew, czarna lwica, stanowili grupkę. Obyło się bez starć.
Odpowiedziała na zadane pytanie, wyjaśniając, czemu w powietrzu wisi takie napięcie. Założyła automatycznie, że Vasanti wie o śmierci Suri i wie, kim są te maluchy kręcące się w okolicy - nie miała podstaw, by przypuszczać inaczej, więc nie poruszyła tego tematu.
A że całą zasługę powiązała ze sobą? Cóż, wśród nieprzebranych zalet Hasiry zabrakło fałszywej skromności. W końcu tak było, nie?


RE: Sawanna - Hofu - 03-11-2012

Hofu wyczuł w powietrzu znajomy zapach, z królową tego stada widział się dość dawno, jednak zapach był naprawdę szczególny i łatwy do zapamiętania. Zwłaszcza, że młode umysły wchłaniają dane informacje szybciej i łatwiej. Młodzieniec skłonił się przybyłej.
-Deme, królowo. Tygrysica ubiegła go z odpowiedzią, więc on nie starał się nic dopowiedzieć. Ani na temat zmarłej Suri czy też osieroconych przez nią młodych.


RE: Sawanna - Vasanti Vei - 04-11-2012

Lwica uniosła brew. To wiele wyjaśnia, aczkolwiek było jeszcze kilka kwestii, które oranżowooka miała zamiar poruszyć.
- Ty? Całą trójkę? - odrzekła sucho, z lekką, acz wyraźnie wyczuwalną drwiną w głosie. - Dziękuję. Dobrze wiedzieć, co się dzieje na moich ziemiach.
Usiadła, z wyrazem pewnego zamyślenia na swym obliczu. Czyżby kolejna napaść Świtezian? Tylko dlaczego przestraszyli się jednej tygrysicy? Hofu nie wydawał się być w bojowym nastroju.
Miała jeszcze kilka pytań, których nie omieszka zadać.
- A kim są te młode? - spytała w końcu, ponownie zwracając wzrok na maluchy.
Ciężko było jej użyć słowa 'lwiątka', bowiem nie miała stuprocentowej pewności, że to rzeczywiście przedstawiciele jej gatunku. Wyglądali inaczej. Jak hybrydy.


RE: Sawanna - Sharma - 04-11-2012

//Jakby co, nie czekajcie na moje odpisy. W tygodniu nie mam czasu lub nie mam pomysłu na odpis, a poza tym nie lubię kolejek, kiedy nie są potrzebne. Nie chcę was wstrzymywać, więc omijajcie mnie.

Łał, sama królowa Lwiej Ziemi zwróciła na nią uwagę! Ale super! Ciemne uszka postawiła na sztorc i z wielkim zaciekawieniem przyglądała się osobie Vasanti. A więc tak wygląda władczyni... Musiała być bardzo odważna i brać udział w wielu walkach, skoro straciła końcówkę ogona i część ucha. Łał. Historie, które opowiada, muszą być bardzo fajne!
- Deme - powtórzyła po tacie i rudofutrej, chociaż nie bardzo wiedziała, co to znaczyło. Skoro jednak takie ważne istoty, jak Vei i Hofu używały tego słowa, to chyba należało zrobić to samo.


RE: Sawanna - Hofu - 04-11-2012

Pomarańczowy mógł spodziewać się takiego pytania od królowej więc przestąpił jedynie z łapy na łapę i spojrzał na przybyłą niedawno Lwioziemkę.
-To Sharma i Dyana. Zostały osierocone przez Suri, a ja zastępuje im ojca. Powiedział całą prawdę, przecież nie miał nic do ukrycia przed Vasanti. Z resztą nawet jeśliby kłamał to pewnie nic przed tamtą nie zdołałoby się ukryć i złotogrzywy miał o tym jakieś tam pojęcie.


RE: Sawanna - Hasira - 04-11-2012

Hasira ograniczyła się do uniesienia jednej brwi.
- A chcesz sprawdzić?
Odparła sucho. Bezsensowne rozmowy z Mogrimem to jedno, ale niedowierzanie u Damy z kijkiem - drugie. I tygrysica nie pozwoli obrażać się przez kogoś, kto tyłka nie ruszył poza te ukwiecone łąki, a ucho miał uszkodzone od dzieciństwa, od zabaw z braćmi.
Jak widać, zupełnie inaczej patrzyły z Sharmą na blizny Vasanti.
Ale nie czas teraz na (same) sprzeczki nad łbami dwóch malców. Dyana nadal był cichy i apatyczny, a pozostali zdawali sobie nic z tego nie robić. Nie znając praw, jakie rządziły lwioziemcami, Hasirze pozostało tylko jedno - zapytać.
Kiwnęła łbem, wskazując dzieciaki.
- Co z nimi będzie?


RE: Sawanna - Vasanti Vei - 04-11-2012

Królowa rzuciła Hofu szybkie krytyczne spojrzenie. Ojca, tak? W jej oczach on sam nadal był dzieckiem. Co prawda ona sama również nie miała doświadczenia w podobnych sprawach, ale z racji bycia lwicą miała przewagę w postaci instynktu macierzyńskiego, który podpowiadał jej, co powinna czynić w tego typu sytuacjach.
Intrygująca była jeszcze jedna kwestia - kto jest faktycznym ojcem młodych...? Rudawa spojrzała na dwie małe kulki. Nie mogła powstrzymać uśmiechu, acz było w nim trochę smutku. Sierotki...
Postanowiła zignorować idiotyczne pytanie Hasiry. Za to to drugie miało w sobie zdecydowanie więcej sensu. Oblicze Vasanti znów przybrało całkowicie poważny wyraz.
- Nie jestem pewna, czy Hewa miałaby jeszcze możliwość wykarmienia ich. W przeciwnym razie trzeba będzie przyzwyczaić je wcześniej do jedzenia mięsa. Trzeba by wybierać im delikatne kąski, żeby były w stanie je pogryźć.
Zamilkła na krótką chwilę.
- Nie widzę innej rady.
Nawet nie dopuszczała do siebie myśli, że mieliby zostawić je na pastwę losu (tudzież Hofu). Koniecznie muszą trafić pod opiekę kogoś, kto będzie w stanie choć po trosze zastąpić im matkę.


RE: Sawanna - Hasira - 04-11-2012

Hasira okazała zniecierpliwienie, wstrząsając futrem na grzbiecie.
- Noo...?
Zasugerowała, jednak świadoma ograniczonych przecież zdolności Vei do rozumienia tygrysiego języka - aż tak zadufana nie była, by wymagać od wszystkich znajomości w lot jej skrótów myślowych (choć faktem jest, że czasem niewiele brakowało) - postanowiła rozwinąć tę zacną myśl.
- Czyli gdzie mam ich odeskortować?
Pytanie, które padło, nie było tym z rodzaju do podważenia. Hofu i młode potrzebowali kogoś, kto odprowadzi ich prosto pod bezpieczne tereny, a Vei w opinii Hasiry miała inne rzeczy do roboty. To nie pozostawiało już zbyt wielu ochotników do wyboru.

Gdyby ktoś miał w sobie na tyle determinacji, by oszlifować ją i przymusić do pokory, mogłaby być przyzwoitym żołnierzem. Czego nie była do końca świadoma, uważając się bardziej za kogoś w rodzaju najemnika - czasowo przyjmującego rozkazy, tak jak teraz, ale poza tym żyjącego i rządzącego się samemu. Na razie nie było potrzeby, by to zmieniać.


RE: Sawanna - Roza - 06-11-2012

Heh, towarzystwu paręnaście metrów dalej potrzebna jest matka, albo przynajmniej tymczasowa opiekunka... A tu taka Roz siedzi, rozpoczynając nową przygodę z małym Eenu, któremu będzie zastępować rodzicielkę... Najzwyklejszy przypadek, zbieg okoliczności. Heh...

Samotniczka nie musiała długo czekać na reakcję młodego. Wszystko stało się szybko, gwałtownie. Ale nie oznaczało to, że nie było tu czasu na odczucie pewnych emocji, poczucia winy, nijakiego przerażenia i czystego, szczerego nad wyraz współczucia.
Nie do opisania jest jak samotnie poczuła się lawendowa w momencie, gdy Eenu odskoczył od niej, dowiedziawszy się (częściowej) prawdy. Wszystko znowu w tamtej krótkiej chwili obróciło się w chaos. Uzyskany jakiś cel i sens życia, teraz na tą chwilę ponownie utracony, sprawiło Roz o w pewnym sensie wahania na podłożu psychicznym. Długo żyła w samotności, a dotychczasowe "związki" były bardzo krótkie, lub z góry nie była im przypisana przyszłość. Teraz miała piaskowego, kogoś kogo pokochała i dzięki któremu czuła się kochaną. No i to wszystko znowu zniknęło... Ale na szczęście na moment...
Cały czas słuchając lwiątka Roz trzymała położone uszy po sobie. Nie chciała nic mówić, nie chciała patrzeć na te ślepka przepełnione świeżymi łzami. Ale jednak było coś, co chciała. Z całego serducha chciała na powrót przytulić młodego...
- Nie mam pojęcia... To nie jest przesądzone. Może gdzieś są na terenach czterech stad i nas szukają... - ta, teraz jeśli robiła za siostrę Nanizu, nie wypadało powiedzieć, że szukają tylko jego. - Musimy mieć nadzieję, że twoi rodzice nas odnajdą... Nie widzę chyba na razie innej opcji... - odpowiedziała i... uśmiechnęła się, na powrót poczuwszy w objęciach małego samczyka. - Heh, oczywiście, jeśli zechcesz. - dodała po chwili już przepełnionym radością głosem.
Może jej życie nie jest tak zupełnie do kitu... jest?


RE: Sawanna - Sharma - 07-11-2012

Ale małą Sharmę zaczęło już nosić i wcale nie miała zamiaru czekać, aż ogromna kotka o niezwykłym umaszczeniu gdzieś ich zaprowadzi. Chciała gdzieś pójść, i to już! A najlepiej bez niczyjej opieki. W końcu jest już duża, należy jej się trochę wolności.
- Tatooo - wymruczała melodyjnie do samca - A mogę pójść się pobawić? Będę ostrożna i zostanę na Lwiej Ziemi. Prooooszę!
Aby dodać sobie uroku, położyła ociupinkę uszy i spojrzała wielkimi, błękitnymi oczyma na Hofu. Trudno się oprzeć takiemu widokowi.


RE: Sawanna - Hofu - 08-11-2012

Hofu słuchał wymiany zdań między tygrysicą i królową tych ziem. Jak można było z łatwością zauważyć pomarańczowa przejęła się losem młodych, ale czyż nie takie było właśnie jej zadanie? Vasanti miała za zadanie, żeby członkowie stada byli bezpieczni, a nie tylko się nimi czuli. Wtem międzyczasie przybrana córka Hofu, zaczęła wypytywać czy może się stąd ruszyć. Nastolatkowi nie było to na łapę, w dodatku po przeżytej dość niedawno sytuacji. Ojciec hybryd zaczął udawać, że się zastanawia, żeby nie wyjść na "niedobrego tatusia".
-Sharma, to nie jest najlepszy pomysł. Widziałaś tamtego jaguara i jego towarzyszy. Oni w każdej chwili mogą ci coś zrobić, a sama się nie obronisz. Przygarnął swoją łapą kocię i delikatnie się do niej uśmiechnął.


RE: Sawanna - Vasanti Vei - 10-11-2012

Lwica uniosła brwi. Początkowo w ogóle nie zrozumiała, co tamta ma na myśli - dopiero po kolejnym ułamku sekundy Vasanti zdała sobie sprawę, o co jej chodzi.
- Dlaczego miałabyś to robić? Suri dołączyła do Lwiej Ziemi, Hofu też jest Lwioziemcem, wiec i młode tu pozostaną. A skoro to lwioziemskie młode, to zajmą się nimi Lwioziemcy - wyjaśniła pokrótce, przenikliwie przypatrując się tygrysicy.
Po co jej lwiątka Hofu? Chce się nimi zająć z dobroci serca? Aha, i Vei ma w to uwierzyć...? Co prawda zdawała sobie sprawę, iż tamta miała dobry kontakt z białą, ale to przecież wcale nie musi oznaczać, że nie zrobi krzywdy jej dzieciom.
Królowa zaraz też zwróciła wzrok na jedno z nich, które to właśnie postanowiło się odezwać. Pobawić? Co za niedorzeczność. One potrzebują rzetelnej opiekunki, a nie biegania po całej Lwiej Ziemi.