Król Lew PBF
Busara, Runa - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=7)
+--- Dział: Archiwum (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=102)
+---- Dział: Kosz (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=106)
+----- Dział: Stare Koryto Rzeki (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=139)
+----- Wątek: Busara, Runa (/showthread.php?tid=1662)



Busara, Runa - Maya - 10-02-2016

Zgodnie z zapowiedzią, Maya czekała na młódki pod czerniejącym kikutem samotnego drzewka, gdzie niegdyś miała swoją ukochaną kryjówkę. Sawanna upomniała się jednak o ten mały wybryk natury, jakim było jedyne zielone drzewko na terenie całych Zachodnich Ziem. Teraz żyły tam jedynie wspomnienia. Mimo to, stara lwica wciąż lubiła tam przebywać - głównie ze względu na to, że zazwyczaj nie było tam nawet żywej duszy. Teraz jednak miały się tam niebawem znaleźć dwie młode, pełne życia, podniecenia, a może też strachu lwice.
Miała sprawdzić, czy nadają się do czegokolwiek. Dokładnie to zamierzała również zrobić.
W ciszy czekała na pojawienie się Runy i Busary. Do południa było jeszcze co prawda jeszcze kilka długich chwil, ale stara samica dobrze znała granice własnej cierpliwości.


RE: Busara, Runa - Busara - 10-02-2016

Czuła, jak każde włókienko jej mięśni drży, naładowane energią. Nie czuła się... zdenerwowana. Co najwyżej podniecona - nie mogła się doczekać tego dnia. I w końcu nastał.
Z trudem powstrzymała się wczoraj przed intensywnym treningiem i spróbowaniem wszystkiego, czego nauczyła się do tej pory. Była trochę zła na siebie za małą kłótnię z ojcem, który doradzał jej chwilę odpoczynku. Przecież... w sumie właśnie tak się wczorajszy dzień skończył. Na krótkim polowaniu, po czym spędziła resztę wolnego dnia nad oceanem, wpatrując się w fale rozbijające się na skałach. Nawrzeszczała na niego, bo była spięta. I jakoś nie miała wczoraj odwagi, żeby iść i go przeprosić...

Przyśpieszyła kroku, widząc czekającą na wzgórzu Mayę. Chyba się nie spóźniła, prawda...? W końcu krótkim ruchem łba otarła się o kark mentorki i cofnęła się troszkę. Czerwone ślepia błyszczały ze skrytej niecierpliwości. Starała się opanować... a jednak nie potrafiła zetrzeć z pyska szerokiego uśmiechu.