Król Lew PBF
Sawanna - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Cesarstwo Doliny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=171)
+--- Dział: Kilimandżaro (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=80)
+--- Wątek: Sawanna (/showthread.php?tid=1686)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16


RE: Sawanna - Kahawian - 03-08-2015

Samiec przekrzywił delikatnie łeb, widząc wyraźne zirytowanie Koho na wiadomość o Szarym. Domyślał się, że młody samiec nie zostawi sprawy bez konsekwencji... nawet na to nie liczył. Miał tylko nadzieję, że dobrze przemyślał to, co być może planował zrobić.
O ile jego negatywne emocje wobec Ragnara rozumiał w zupełności- samiec w momencie zaatakowania fioletowookiego był zupełnie świadomy tego co robi... o tyle jego córka była wtedy młodym lwiątkiem. Może nie było to najlepszym argumentem przeciw, ale jednak. Dzieci wielu rzeczy nie rozumieją i nie są w stanie przewidzieć tego, co będzie się działo dalej. Niemniej jednak Dwugrzywy nie miał póki co zamiaru się wtrącać. Gdyby Koho próbował zemsty na terenach Zachodu, Kahawian by go powstrzymał, takie było jego zadanie. Póki co... to była tylko rozmowa.
- Zgadza się. Mam nadzieję, że uda mi się wszystko uspokoić. Póki co, idzie dobrze.
Cichy pomruk wydobył się z jego pyska. Zaczynało się robić późno, a on miał jeszcze kawałek terenu do przeczesania. Chociaż z drugiej strony... czy to on miał szukać Sadisma? Gdyby tamtemu zależało na kontakcie, dałby mu znać. No i miał go powiadomić, jeśli znajdzie teren dla swoich.
Powinien wrócić.
- Powinienem już wracać do siebie, nie chcę zbyt długo zostawiać ich samych.
Kącik pyska uniósł się delikatnie.
- A ty uważaj na siebie i pilnuj szarookiego. Czasami emocje go ponoszą i traci swój zdrowy rozsądek.
Po czym skinął samcowi na pożegnanie i truchtem ruszył w stronę Zachodnich Ziem.

z.t


RE: Sawanna - Koho - 07-08-2015

*Tu jest post o tym, że Koho odchodzi.*

zt


RE: Sawanna - Tosa - 26-08-2015

A więc wrócił w miejsce najlepiej sobie znane i jak się okazywało od pewnego czasu, najbezpieczniejsze. W zasadzie nawet nie śledził trasy, którą pokonywały jego łapy- zdał się na podświadomą czujność. Jego uwagę bardziej przykuwały te trzy koty, które spotkał na małej sawannie. Czy to był przypadek? Nagle znikąd pojawiają się dorosłe osobniki, z czego dwa z pewnością się znały.
Przed tym wszystkim zapewne zdecydowałby się założyć tam jeden ze swoich stałych punktów wędrówek, o tyle teraz nie był tego taki pewien. Musiał jeszcze kilka razy odwiedzić tamto miejsce.
Zatrzymał się jednak w końcu i z małego wzniesienia wskazał Indrze to miejsce.
- Jesteśmy na miejscu.
Uśmiechnął się do niej lekko, po czym wskazał na masyw góry.
- W jej wnętrzu jest potężna grota, gdzie mamy schronienie. Powinna ci się spodobać.


RE: Sawanna - Indra - 26-08-2015

Nie odzywała się podczas drogi-tempo, które narzucił Tosa było wyjątkowo zajmujące, dlatego milczała, aż do momentu, gdy się zatrzymali. Obejrzała się za siebie, sprawdzając, czy aby nie było za nimi Koho. Wyglądało, że wlókł się gdzieś z tyłu albo poszedł okrężną drogą. Wzruszyła barkami sama do siebie.
-Rzeczywiście niemiły ten Koho.-mruknęła naburmuszona.-Myśli, że jak ma parę kozackich blizn, to od razu może zadzierać nosa czy jak?-żachnęła się, po czym przysiadła, lekko dysząc.
-Ciekawe czy byłby taki cwany, jakby też musiał dla siebie polować w pojedynkę.-ściągnięte brewki tylko potęgowały rozżalenie w brązowej łepetynie. Westchnęła cicho. Początkowy podziw dla lwa, mieszał się teraz z niechęcią.
W końcu spojrzała na masyw, o którym mówił Tosa. W milczeniu obserwowała górę, kiedy jej myśli zajmowało coś zupełnie innego.


RE: Sawanna - Tosa - 28-08-2015

Zaśmiał się cicho i pokręcił łbem.
- Nie przejmuj się nim. Mówiłem, że potrafi zagrać na nerwach.
Przez kilka chwil milczał, dając jej czas na odpoczynek i rozejrzenie się po okolicy. Zgodnie z jego planem, spędzą tu kilka najbliższych tygodni, a jeżeli pogoda nadal będzie nieprzewidywalna, może nawet dłużej. W każdym razie był zadowolony, że miał "pewne" miejsce, gdzie będzie mógł wracać regularnie.
- Dlatego że nie musiał i dlatego że już tego nie pamięta, wszystko wydaje mu się takie proste i oczywiste. Teraz. Kiedyś przysparzało mu to sporo problemów.
Począwszy od tego, że stopniowo musieli zwiększać wymagania wobec fioletowookiego. Żaden z nich nie był w stanie powiedzieć, ile ciało jasnego młodzika wytrzyma po tak długiej przerwie. Nie dziwił się, że Koho mógł wyprzeć te wspomnienia, było to naturalne. Jednak nie miał zamiaru pozwolić na docinki w stosunku do Indry.
- W każdym razie, tutaj się zatrzymamy. Ja i Koho na zmianę będziemy patrolować teren. Polujemy najczęściej razem. Jeśli obu nam coś wypadnie, dobrze by było, byś zostawała w grocie. To tylko na wszelki wypadek. Codziennie też będziemy ćwiczyli, nie tylko polowania, ale też walkę, siłę i wytrzymałość.
Uśmiechnął się lekko do niej.
- Co ty na to?


RE: Sawanna - Indra - 29-08-2015

Łagodny ton Tosy skutecznie niwelował rozdrażnienie młodej. Jej pysk, wcześniej wykrzywiony grymasem niechęci stopniowo wygładził się, a ona sama pokiwała łebkiemna znak zrozumienia. To ją przekonało, słowa samca były sensowne i dawały jej ego pewną ulgę.
-Eh, no nieważne, przecież się nie będę o to burmuszyć. Jak mu coś siadło na nosie, to jego sprawa. Mama od zawsze powtarzała, że gniew nigdy nie prowadzi do niczego dobrego.-uśmiechnęła się i twierdząco zabujała łepetyną, jakby na potwierdzenie słów rodzicielki.
Słuchała wytycznych lwa z pewną dozą zaciekawienia, ale i niepokoju. Nie kryła się z tym.
-Tosa... ja nie jestem już lwiątkiem, któremu każe się czekać w legowisku pod swoją nieobecność.-zaczęła, a na jej obliczu pojawił się łagodny uśmiech. Nie miała w sobie żalu, jedynie szczerą intencję.-Chciałabym się wam na coś przydać, no kurde nie chcę być darmozjadem!-żachnęła się. Na pewno nie pozwoli, żeby ktoś koło niej biegał.
-Tak? A.. będę mogła popatrzeć?-wyraźnie zaabsorbowana tematem treningu postawiła uszyska na sztorc. Treningi-kwestia od zawsze tak niedostępna dla wiecznie izolowanego od stada mieszańca. Gdyby tylko mogła rzucić okiem..
-Nie będę się wam wcinać, słowo. Przysięgam na pazur!-dodała naprędce, wyciągając łapę, z której sterczała jasna, ostra jak brzytwa igiełka.


RE: Sawanna - Tosa - 29-08-2015

Skinął krótko łbem.
- Dobrze powiedziane.
Z lekko przekrzywionym łbem i zaciekawieniem w szaro-niebieskich oczach wysłuchał jej prośby.
- Dobra, razem coś wymyślimy. Po prostu nie chciałbym, żeby coś ci się stało, skoro teraz znajdujesz się pod naszą opieką. Do tej pory tutaj zawsze było spokojnie... ale lepiej mieć się na baczności.
Zwłaszcza, gdy ma się za sąsiadów pewne niezbyt przyjazne stadko, o którym powoli robiło się głośno na sawannie. Lepiej nie pakować się w kłopoty tam, gdzie nie jest to potrzebne.
Brwi samca delikatnie zmarszczyły się nieco, gdy zaczęła zasypywać go kolejnymi słowami. Chyba nie do końca go zrozumiała... ale to też można wyjaśnić.
Zamruczał długo, zupełnie jakby zastanawiał się nad tym, czy pozwolić jej na formę uczestnictwa i powoli podniósł łapę. Młoda miała okazję przyjrzeć się kompletowi potężnych, ciemnych pazurów, z których po chwili tylko jeden został widoczny. Płynnym ruchem zaczepił nim o pazurek młodej. Dopiero potem odezwał się spokojnie, ze smutkiem, choć w środku gotowało się w nim ze śmiechu.
- Miałem nadzieję, że będziesz ćwiczyć z nami. Ale skoro wolisz patrzeć, no cóż...


RE: Sawanna - Indra - 29-08-2015

Zacisnęła drobne ząbki, aż te zgrzytnęły, a jej ślepia rozwarły się w oniemieniu.
-M-myślisz, że mogłabym?-jej szczęka zadrżała, kiedy ta zająknęła się, jak to zdarzało się jej w podobnych chwilach. Nigdy nie trenowała z nikim, oprócz swojej mamy, zresztą przecież opowiadała mu. Może i zostawiła stado za sobą, podobnie jak rodzicielkę, jednak stare przyzwyczajenia były w niej bardziej zakorzenione, niż mogłaby przypuszczać.
-Rany Tosa... to byłoby naprawdę ekstra.-spuściła łebek, a na jej pyszczku pojawił się nieśmiały uśmiech. Perspektywa wspólnych ćwiczeń, tego, że otrzymała taką propozycję sprawiła, że przyjemne ciepło rozlało się w jej klatce piersiowej.
-Co dokładnie robicie? Jak to wygląda?-ożywiła się, a kita niby miotełka szurnęła po ziemi, wzniecając kurz.-Chcę się jakoś przygotować, no nie wiem. Nie chcę dawać Koho kolejnych powodów, do nabijania się ze mnie.-błyskające determinacją ślepka pytały samca.


RE: Sawanna - Koho - 30-08-2015

Owszem spóźnił się. Powoli człapał za nimi, ale na chwilę zboczył z kursu. Oczywiście pilnował, w którą stronę poszli, ale postanowił zająć na chwilę czymś myśli. Dlatego po drodze, wyczuwając jakiś łatwy ochłap mięsa do zdobycia, postanowił pójść w tamtym kierunku. Zapach powiódł go jak po sznurku na spotkanie z gepardem, który właśnie złapał gazelę. Koho znał swoją wartość i wiedział doskonale, że wdał się w swojego ojca, wyrósł na silnego, rosłego samca i umiał z tego korzystać. Wyskoczył więc niewiele myśląc w stronę chudzielca ale nie musiał wiele się wysilać, bo ten wystraszył się samego warkotu fiołkowookiego i zwiał w podskokach. A może to niezbyt przyjazny wygląd młodzieńca...? Nie istotne. Młody chwycił za gardło nadjedzoną zdobycz geparda po czym wrócił na szlak jego wędrownego stada.
I tak też doniósł wątłą gazelę aż na sawannę w ślad za Indrą i Tosą. Zauważył ich, więc zbliżył się, ale zachował odstęp dwóch metrów, gdzie wypuścił martwą antylopę. Także obiad miał już zapewniony.


RE: Sawanna - Kahawian - 31-08-2015

// Tosa mode on//

W końcu uwolnił ren rozbawiony bulgot, który od dłuższej chwili łaskotał jego krtań.
- Jasne, że tak! Jak inaczej chciałabyś się nauczyć polować? Samemu można ćwiczyć, ale nie uczyć się.
Mrugnął do niej po czym lekko pokręcił łbem. Mimo zewnętrznego rozbawienia, martwiło go to, czego do tej pory od Indry się dowiedział i czego zdołał się domyśleć. Nie był w stanie zrozumieć, czemu trzymali ją z dala w czasie treningu. Przecież to dzieciak jak każdy inny... czemu niektórzy muszą być tak ślepi? Jeżeli nie chcieli przyłożyć łapy do jej wychowania i zwiększenia szans jej przeżycia...
Póki co, jednak ewentualne pytania i dalsze rozmyślenia musiały zaczekać. Miał kilka spraw do wyjaśnienia.
- Zaczynamy od porannej przebieżki. To też część rozgrzewki, dzięki niej są mniejsze szanse, żeby się poranić. Potem wspinaczka, wspólna walka, sprint... i polowania. Sporo też zależy od tego, jaka jest pogoda. To wszystko zależy od czasu. Ale im bardziej się przyłożysz, tym szybciej będą widoczne efekty.
Złote uszy drgnęły, wyłapując nadejście następnej persony. Z ciekawością odwrócił się w stronę Koho i dostrzegł trzymaną przez niego zwierzynę. Brwi samca uniosły się w zaskoczeniu.
- A ty już zgłodniałeś?

//Tosa mode off//


RE: Sawanna - Indra - 31-08-2015

Położyła po sobie uszka. Miał rację, a jej zrobiło się głupio przez to, że sama nie doszła do takiego wniosku, ośmieszając się. Westchnęła cicho, przysłuchując się grafikowi, który opisywał jej Tosa. Nawet nie zauważyła, kiedy pyszczek mimowolnie otworzył się jej z wrażenia.
-Walka..-powtórzyła za nim jak echo-Koho pewnie jest w tym świetny.-mruknęła, ni to do siebie, ni do niego, nie wiedząc nawet, czy martwił ją ten fakt, czy jej imponował.
Speszyła się nieco słysząc kroki owego osobnika za sobą, jednak zaskoczenie szybko zajęło miejsce w jej brązowej łepetynie.
-Łał, sam ją upolowałeś?!-wytrzeszczyła ślepka, wpatrując się w Koho jak w obrazek.


RE: Sawanna - Koho - 01-09-2015

Jak tylko pojawił się od razu wzbudził zainteresowanie zarówno Indry jak i Tosy. W zasadzie nie spodziewał się tego aż tak, bo przecież jedli nie tak dawno. Posłał im krótkie, nieme spojrzenie po czym westchnął.
- Przecież nie jadłem waszego obiadu - odpowiedział Tosie. Właściwie ostatnio jadł gdy dostarczał pożywienia dla Bractwa, a jednak wyrósł przecież na sporego lwa, musiał jeść więcej i częściej.
Zmarszczył lekko brwi widząc i słysząc entuzjazm Indry.
- Niezupełnie - wzruszył lekko ramionami - nie uganiam się za gazelami, tę podwędziłem gepardowi.
A co, skoro mógł korzystać ze swojej siły i niezbyt przyjaznego wyglądu to gdy była okazja po prostu korzystał.


RE: Sawanna - Indra - 01-09-2015

-Że co?-zmarszczyła nos w niedowierzeniu.-Zabrałeś mu zdobycz, tak po prostu? Z jakiej racji?!-fuknęła, czując jak w jej małej piersi wzmaga się kłąb gniewu. Musiało to zabawnie wyglądać-dwa razy mniejsza i wątła, podskakująca do olbrzyma. Nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała. Koho nie tylko był niemiły, był wstrętnym złodziejem.
Całkiem niedawno i ona straciła zdobycz, gdy pewien jaguar rościł sobie prawo do jej guźca. Nie miała wyboru, musiała odejść z pustym żołądkiem, ledwo wiążąc koniec z końcem. Tym większe było teraz jej oburzenie.
-Ten biedak teraz chodzi głodny przez to, że ci się kurde nie chciało dupska ruszyć. No nie wierzę! Tosa?!-spojrzała na samca, z ogromną nadzieją, że ją poprze i dorzuci jakąś ostrą uwagę odnośnie karygodnego postępowania Koho.


RE: Sawanna - Koho - 02-09-2015

Słysząc ujadanie młodej w sposób ordynarny zaczął kłapać bezgłośnie pyskiem jakby ją przedrzeźniając. Uważał jej płacz teraz za bezsensowną paplaninę.
- Życie jest okrutne - wzruszył ramionami. - Ta biedna gazelka zapewne też chciała się dziś najeść. No ale nie wyszło. Peszek.
Nic sobie nie robił z jej zdenerwowania. Nie była przecież tyle młodsza od niego, więc dziwiła go jej ignorancja w kwestiach prawa dżungli.
- Ale jak chcesz zaraz go znajdę i skrócę mu śmierć głodową. - Podniósł się leniwie na wszystkie cztery łapy i spojrzał na Indrę spod półprzymkniętych powiek i posągową wręcz miną.
- Ten cętkowany na drugi raz będzie wiedział, że należy się ukrywać. Że nie ma sensu porywać się na zdobycz, której nie jest się w stanie obronić. Że nie wolno spoczywać na laurach. - Prychnął czując narastające, szydercze rozbawienie. - Trzeba się rozglądać tak samo czujnie jak należy patrzeć pod łapy bo można stanąć na niepewnym gruncie.
Powiedział ostatnie specjalnie podkreślając. Wcześniej wcale nie chciał jej dopiec, ale teraz go prowokowała do tego. Zerknął też kątem oka na Tosę. Domyślał się, że ojczym nie stanie po jego stronie i nie oczekiwał tego wcale.
- Och tak, poskarż się Papciowi - wzruszył ramionami.


RE: Sawanna - Indra - 02-09-2015

Nie mogła uwierzyć własnym uszom. W ciemnopomarańczowych ślepkach nie było dłużej złości, miast niej pojawił się szok i przerażenie. Sierść na brązowym karczku momentalnie się zjeżyła, a kita poczęła chodzić na boki niespokojnie.
Położyła po sobie uszy, słuchając jak Koho napierał na nią swoimi słowami, kąsał perfidnie, trafiając za każdym razem w sam środek. Ścisnęło ją w piersi.
Była młoda. Rok różnicy w takim wieku znaczył o wiele więcej niż kilka lat, przeżytych w dorosłości-to teraz zmieniała się najbardziej.
Nie rozumiała jego postawy- ani tego, jak postąpił, ani teraz, kiedy atakował ją jadem własnych uwag.
Chciała mu wytłumaczyć, czemu źle postąpił, otworzyć oczy na krzywdę, którą wyrządził innemu stworzeniu, ale to nie miało sensu. To nie nieświadomość. On był po prostu zły, widziała to w jego ostrym spojrzeniu, kiedy jej własne oczy zaszkliły się bezradnością. Nie była przystosowana do życia z kimkolwiek innym, niż z własną matką, której już nigdy nie miała zobaczyć.
Spuściła łeb, gdy pojedyncza łza skapnęła na suchą ziemię.
-Jesteś o-okropny...-tylko tyle dała radę z siebie wydusić, nie patrząc już na niego.
Nie miała nic do dodania, nie tym razem.