Król Lew PBF
Wodopój - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Cesarstwo Doliny (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=171)
+--- Dział: Sawanna (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=39)
+--- Wątek: Wodopój (/showthread.php?tid=1695)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49


RE: Wodopój - Omara - 17-09-2015

Lwica nadal czule gładziła go łapą po policzku. Chciała by poczuł całą miłość, która mu ona dawała i jeszcze więcej...
Czuła że w jej zyciu nastawały zmiany. I to dość poważne. Dzierżyła na swoich barkach dość odpowiedzialną funkcję w stadzie, przy boku miała także ukochanego lwa, który sprawiał, że złota czuła się szczęśliwa. Jeszcze nigdy nie było jej tak dobrze...
Na pytanie Fuko, lwica zaczęła się zastanawiać nad odpowiedzią, której sama nie mogła znaleźć.
- Raczej, jakim cudem tak zawróciłeś mi w głowie, że teraz nie wyobrażam bez ciebie ani minuty mojego życia? - odpowiedziała mu pytaniem na pytanie.
Wtedy zawiał wiatr. No, a oni oczywiście siedzieli sobie w wodzie, przytuleni do siebie i do siebie gruchają, jak te dwa gołąbki. Jeszcze chwila, a oboje się przeziębią.
- Pójdziemy do jakiejś groty? - zapytała z ciekawością.


RE: Wodopój - Machafuko - 17-09-2015

Ayumi miała rację, chyba nie istniała odpowiedź na pytanie, które zadał, tak samo jak nie było odpowiedzi na to, które sformułowała przed chwilą. Właściwie to było identyczne pytanie, jedynie skontrowane w dwojaki sposób. Samiec uśmiechną się i rzekł:
- Chyba oboje jesteśmy wyjątkowi. - Po czym mrugnął do niej porozumiewawczo.
Na sugestię by wyjść z wody, pokiwał łbem. Woda była przyjemna, mówiąc szczerze wiatr niezbyt mu przeszkadzał, nie w takich okolicznościach, ale co za dużo to nie zdrowo. Zresztą to ona tu była medyczką, coś o tym pewnie wie.
- Z chęcią. Prowadź.


RE: Wodopój - Omara - 17-09-2015

Lwica usłyszawszy odpowiedź, liznęła go tylko w policzek, po czym wyszedłszy z wody pomaszerowała w pewnym kierunku. Liczyła oczywiście na to, że Fuko, któremu posłała zachęcający uśmiech pójdzie za nią.

/z.t./


RE: Wodopój - Machafuko - 17-09-2015

Samiec po wyjściu z wody spojrzał jeszcze raz na jezioro, na odbijające się w nim chmury i promienie słońca iskrzące w tafli. Pragnął zapisać w pamięci ten widok, bowiem z pewnych oczywistych względów polubił wodopój. Wróci tu kiedyś, z pewnością.
Po chwili dołączył do Ayumi i razem udali się w tylko znanym samicy kierunku. Fuko jednak ufał jej i wiedział, że nie wyprowadzi go na manowce.

zt


RE: Wodopój - Skanda - 10-01-2016

Większość czasu pod nieobecność młodych i Vei w istocie spędzał we własnej samotni, gdy jednak nadeszły owe skwarne dni, zapotrzebowanie na życiodajną wodę wzrastało. Wychylając poorany grzbiet ze schronienia wędrował do wodopoju, by ugasić bezlitosne pragnienie i skorzystać z ochłody, jaką dawała woda.
Również i teraz przesiadywał przy brzegu zbiornika wodnego, zanurzając w nim jedną z łap. Obserwował jak wędrowały tu mniejsze i większe stada zwierzyny, by korzystać z uroku tego miejsca. Na Zachodnich Ziemiach brakowało takich widoków, dlatego samiec z dziwną pogodą w duchu zawieszał na nich oko. Te tereny tętniły życiem, głód nie groził jego dzieciom.
Przeniósł wzrok na swoje odbicie w wodzie, nie ruszając już łapą, aby nie mącić zwierciadła. Spoglądnął we własne, jedyne oko-nie było tak smutnie puste, jak zazwyczaj.


RE: Wodopój - Genbu - 11-01-2016

Wodopój ma to do siebie, że przyciąga zwierzęta z całego łańcucha pokarmowego. Nie inaczej było z Genbu, wypadł z pobliskich zarośli płosząc tym samym małą grupkę zebr. Nie zwracał uwagi na głośne rżenie w akcie protestu i strachu. Dla niego liczyło się teraz tylko i wyłącznie by zaznać ochłody jaką dawała woda. Wskoczył do wody zanurzając się prawie po szyję, fale które po tym powstały zmąciły widok w jaki wpatrywał się jednooki lew.
Parsknął, sapnął i poszedł mokry położyć się w cieniu drzewa. Stamtąd dopiero rozglądał się jakby od niechcenia otoczeniu, w którym się znalazł.


RE: Wodopój - Skanda - 11-01-2016

Wyrwany z zamyślenia samiec odwrócił wzrok, by spojrzeć w kierunku, z którego dobiegły go hałasy. Rozpierzchnięte zebry wznieciły obłoki kurzu, przez które sylweta niedźwiedzia pozostała trudna do wyodrębnienia, szczególni dla jednookiego kota.
Samiec postawił na krokodyla, który najpewniej zaczaił się na kopytne pod powierzchnią wody.Chwilę potem dostrzegł to, czego wypatrywał. Genbu zdążył zanurzyć się w hojnie przynoszącej chłód wodzie, dlatego naznaczony bliznami pysk wciąż w skupieniu podążał za nim wzrokiem. Dopiero gdy tamten wyszedł na brzeg, Ragnar nie bez zdziwienia rozpoznał w nim niedźwiedzia, których jak dotąd nie widywał na tych ziemiach.
Podniósł się powoli i poczynił w stronę Genbu kilka kroków, zachowując bezpieczny dystans.
-Straszny skwar, nie prawdaż?-ledwie zakrzyknął tak, aby tamten był w stanie go dosłyszeć. Ot, gadka każda jak inna. Chciał wybadać grunt, nie wiedząc, czego może spodziewać się po tak osobliwym gościu.


RE: Wodopój - Genbu - 12-01-2016

Zebry, antylopy, małpy, para strusi, grupa słoni i kilka innych jeszcze zwierząt na których nie miał ochoty już patrzeć. Gdzieś tam w zakamarkach umysłu odnotował, gdzie się kręcić w poszukiwaniu łatwiejszych zdobyczy. Jego wzrok przykuła zbliżająca się do niego karykatura lwa. Obraz nędzy i rozpaczy a śmiało zaczepia innych. Rany nie wyglądały na świeże, podejrzewał, że należy do jakiegoś stada. Padliną to by się nawet nie uraczył, nawet głupi szakal czy grupa sępów nie dopuściłaby go do niej.
- Mniemam, że tobie dokucza coś całkiem innego. - Upał to była chyba ostatnia rzecz na jaką zwracałby uwagę. Skrzyżował łapy, spoglądając na niego spokojnie.
- Chcesz czegoś konkretnego lwie? Jeśli zamierzasz zanudzać mnie nudnymi opowiastkami to skieruj się z tym do kogoś innego. - Nie zamierzał wysłuchiwać jęków i steków o skwarze, trudach podróży czy głodzie.


RE: Wodopój - Skanda - 12-01-2016

Puścił mimo uszu kąśliwą uwagę, nieszczególnie ową dotknięty. Przysiadł na zadzie, zdecydowawszy iż aktualna odległość między nimi była wystarczająca. Nieszczególnie przyjazny nieznajomy, a konkretniej jego pojawienie się, nieco zabiło ćwieka poturbowanemu samcowi.
-Właściwie, to liczyłem, że to ty, drogi gościu, uraczysz mnie jakąś "opowiastką". Odkąd ta kraina jest mi domem, nie spotkałem tu podobnych tobie.-odparł całkiem pogodnie, na gburowaty ton tamtego.
-Na imię mi Skanda, a ochłody użyczył ci wodopój Lwiej Ziemi, na której aktualnie się znajdujesz. Z daleka przybywasz?-zagadnął, chcąc jednocześnie podkreślić, że Genbu wkroczył na cudze terytorium. Nie znał intencji niedźwiedzia, nijak też nie mógł z nim fizycznie konkurować. W jego łapach pozostawało jedynie rozpoznanie i stwierdzenie, czy intruz stanowi zagrożenie dla mieszkańców tych ziem, do których należały jego pociechy..
Czuł jak wiatr zbiera się, by zawiać mu w jedyne ślepię. To nie będzie takie proste, jakby sobie tego życzył.


RE: Wodopój - Genbu - 13-01-2016

Charknął co było namiastką jakby zduszonego śmiechu pomieszanego z prychnięciem. Czy on wyglądał na jakąś staruchę, która zasiada z młodymi i opowiada bajki oraz legendy?
- I zapewne nie spotkałbyś, na moich terenach namnożyły się białe dwunożne małpy. -Warknął. Z chęcią by któreś zagryzł a potem pożarł.
Jedyny powód dla których opuścił swoje góry. Nie chciał skończyć jak jego rywal zamknięty w klatce. Spodziewał się również, że inni byli na tyle przywiązani do ziem, że nawet mimo czyhającej nad nimi grozy i rychłego wyginięcia nie odważyli się uciec.
Lwia Ziemia, powtórzył w myślach.
- Oryginalnie -Rzucił sarkastycznie nad prostotą tej nazwy by po chwili dodać.
- Genbu Kaiden. -Przedstawił się legnąwszy na prawy bok. Niespecjalnie się przejął, że wtargnął na lwie tereny.


RE: Wodopój - Skanda - 16-01-2016

Otworzył szerzej jedyne ślepię, aby zaraz pokiwać łbem do samego siebie. Białe małpy-słyszał o nich całkiem sporo, jednocześnie mając przyjemność nigdy nie spotkać ich na swojej drodze.
-W tej krainie jeszcze nie postała ich łapa.-stwierdził po chwili, zbierając myśli.Jego spojrzenie spoczęło na Genbu i wtedy coś jakby oświeciło poturbowanego samca.
-Twoi bracia nie mają w zwyczaju żyć w grupach co?-pytanie retoryczne. Pokiwał kosmatym łbem sam do siebie, utwierdzając się we własnych słowach.-Jak jaguary.-zdecydował, że może sobie pozwolić na rozluźnienie się. Obniżył siad i ostatecznie legł na lewym boku, wzdychając ciężko.
Uśmiechnął się lekko na uwagę o w istocie mało oryginalnej nazwie ziem, na której aktualnie przebywali.
-Za to jak dobitnie.-odmruknął tamtemu, zakładając łapę na łapę.
-Skanda.-skinął łbem, z jakąś wdzięcznością w oku.
-Nie myśleliście nigdy o założeniu stada? Wy, niedźwiedzie?-zagadnął, już na poważnie. Podchwycił temat i chcąc nie chcąc zaczął analizować niezbyt przyjemną sytuację, w której znalazł się Genbu.
-Wiesz, to ma swoje wady i zalety.-na przykład możliwość przeciwstawienia się białym małpom, zajmującym wspólne ziemie.


RE: Wodopój - Genbu - 16-01-2016

- Oby nie postała, bestie są cwańsze niż na to wyglądają. - Wzdychnął ciężko, nie patrzył w tej chwili na lwa tylko lekko zamglonym wzrokiem przed siebie. Dopiero kolejne pytanie wyrwało go z rozmyślań.
- Radzimy sobie całkiem dobrze sami. - Z pewnością łatwiej było z łupami, nie trzeba było się dzielić upolowana zwierzyną. Troszczyć o bezpieczeństwo innych. Jedyne o co wystarczy zadbać to tylko o siebie.
- Mięso białych małp jest smaczne, zabijesz jednego a w jego miejsce pojawi się kilku kolejnych. I nie spoczną póki nie dopadną drapieżcy. -Jeśli chce się przetrwać wygodniejszym rozwiązaniem jest zejść im z drogi. Zlustrował Skandę od góry do dołu wzrokiem.
- Tam skąd pochodzę lwy są znacznie większe i drżą o swój los. Tylko głupi by się mścił wiedząc czym grożą konsekwencje tego czynu. Szczególnie jeśli nie zamierzasz po tym akcie migrować. - Gdyby wszystko było takie proste jak się szaremu wydaje to Genbu już dawno toczyłby bój o swoje rewiry.


RE: Wodopój - Skanda - 17-01-2016

-Hmm, zwierzyna, która zaczyna polować na łowcę.-uśmiechnął się pod nosem, na tę osobliwość, choć wcale nie było mu do śmiechu.
-Może i smaczne, ale najwyraźniej niewarte swojej ceny.-skwitował słowa niedźwiedzia, kiwnąwszy lekko łbem. Niedzwiedź miał w sobie ogromne pokłady siły, jednak najwyraźniej nie pozwalał by ślepa wiara w swoje możliwości przysłoniła mu zdrowy rozsądek.
Czy białe małpy stanowiły realne zagrożenie dla mieszkańców tych ziem? Tego nie mógł wiedzieć żaden z nich.
Rozbawiła go uwaga Genbu, o czym teżdał po sobie znać.
-Założę się, że mają też ogony i dwoje oczu.-mruknął, spoglądając znacząco na swego rozmówcę.-Miałem na myśli raczej to, że zorganizowana grupa może samym istnieniem zniechęcić napastnika. A zemsta nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem.-odparł spokojnie, wzruszając barkami.
Zastanawiał się, co Vei powiedziałaby na tak osobliwego gościa. Zwierzyny im nie brakowało, podobnie miejsca, a sojusznik pod postacią niedźwiedzia mógłby okazać się cennym, szczególnie w tym niepewnym okresie..
-Zamierzasz gdzieś osiąść na stałe? Jak mówiłem, raczej nie uświadczysz na tych ziemiach swoich pobratymców.-pokiwał w zamyśleniu łbem. Kwestia ludzi, którzy pojawili się na terytorium Genbu wciąż zaprzątała mu myśli.


RE: Wodopój - Genbu - 17-01-2016

Znudziło go to wyjaśnianie, chciał zakończyć ten temat bo nic więcej nie miał do dodania.
- Byłbyś w stanie poświecić dobro tego swojego stada by trzymać się nikłej szansy na wygraną? - Nie oczekiwał odpowiedzi na to pytanie. W przypadku popełnienia błędu przez pojedyncze jednostki traci tylko ten jeden osobnik. W przypadku błędnych decyzji przywódcy cierpią wszyscy.
- Cóż, zobaczę gdzie mnie łapy zaprowadzą. - Mimowolnie zerknął w stronę Kilimandżaro, z którego zawędrował tutaj. Tam temperatura był znośniejsza, choć na tych ziemiach jak widział zwierzyny jest pod dostatkiem. Nie głupim rozwiązaniem jest poznać okolice i sąsiadów. Obecność a raczej brak innych niedźwiedzi nie kłuła go zbytnio. Pomijając kwestię samic.


RE: Wodopój - Skanda - 22-01-2016

/pardon, sesja wciąga


-Wszystko zależy od sytuacji.. ale nie. Nie, jeśli reszta nie uznałaby podjęcie walki za wartą swej ceny.-odpowiedział po chwili namysłu, starając się nie przywoływać nazbyt wielu bolesnych wspomnień.
-Na moje szczęście albo i nieszczęście, moje dni jako przywódca przeminęły. Decydowanie o losie tych, na których nam zależy to przywilej i brzemię. Chyba trochę rozumiem wasz styl życia.-stwierdził, oblizując wysuszone wargi.
Gdzie go łapy poniosą.
Ragnar zaciągnął się nieprzyjemnym, gorącym powietrzem, analizując w milczeniu.
-Na zachodzie twe łapy napotkają jedynie jałowe ziemie, zajęte przez inne stado lwów. Wschodnia część i północ są dla mnie zagadką-odkąd jakiś czas temu opuściłem tę krainę, nie jestem na bieżąco, ale dam sobie łapę odgryźć, że wszelka zwierzyna zmierza właśnie w te strony.-Nie wiedział czy dobrze robił, jednak serce mu podpowiadało, że jakkolwiek miałyby mieć się sprawy, przyjaźnie nastawiony niedźwiedź na Lwiej Ziemi mógł robić różnicę. Może był nieco naiwny, ale trochę bolała go sytuacja Genbu, szczególnie, że wiedział jak to jest opuszczać rodzinne strony.