Król Lew PBF
Podnóże Baobabu - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Ognisty Step (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=52)
+--- Wątek: Podnóże Baobabu (/showthread.php?tid=1698)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18


RE: Podnóże Baobabu - Elatha - 07-04-2015

Uciekała. Choć to co robiła teraz, nie bardzo przypominało ucieczkę, to i tak nie zmieniało faktu, że uciekała. Od dawnego życia. Od przeszłości. Była już bardzo zmęczona tym wędrowaniem i padała z wysiłku. Poza tym jej wędrówka trwała już naprawdę długo, ona sama zaś znalazła się na terenach jakiegoś stada, więc raczej nie powinno już grozić jej niebezpieczeństwo. Raczej. Przystanęła, przy wielkim baobabie, zdyszana. Co prawda nie biegała, ale samo chodzenie ją zmęczyło. Uwaliła się przy drzewie, uszczęśliwiona cieniem, które ono dawało. Postanowiła, że się tu zatrzyma chwilę, a potem... A potem, co? Właściwie sama nie wiedziała. Jednak postanowiła, że będzie żyć. Na przekór wszystkim. Dopiero po dłuższej chwili go zauważyła. Biały lew, z błękitnymi ślepiami właśnie... rozmawiał? Tak, rozmawiał. Z jakimś ptakiem. Nie wiedziała o czym rozmawiają, ale tak dawno nie słyszała czyjegoś głosu, że dźwięk wypowiadanych słów, był dla niej ukojeniem. Zamknęła prawe oko, zapominając o tym, że wypadałoby się przywitać, wsłuchała się w tą nietypową muzykę.


RE: Podnóże Baobabu - Sekta - 07-04-2015

Sekta patrzyła z wysoko uniesionym łbem na lwa. Przekręciła ciekawsko łeb na prawo. Musiał trochę poczekać na odpowiedź, ta nastroszyła pióra, poruszała skrzydłami i powiedziała - Nie jestem. Ale perspektywa bycia Sekretarza w stadzie byłaby ciekawa. Szukacie zatem srebrnych... Jestem Sekta Może pomóc? - A no tak, ptaszysko czasem zwracało się w liczbie mnogiej, co mogło brzmieć zabawnie. Ale dla niej to był zwyczajne okazanie szacunku większym gatunkom i tyle.


RE: Podnóże Baobabu - Vahan - 07-04-2015

Ptak zaintrygował białogrzywego, a sama konwersacja z nim była przyjemna.
- To skomplikowane. Jestem w stadzie od niedawna, ale tak naprawdę nie rozumiem sensu jego istnienia. Mam wrażenie, że jestem tylko lokatorem, który mieszka sobie na terytorium srebrnych. - zrozumiał, że ptak nie będzie mógł mu pomóc.
Nagle do jego nozdrzy dotarł obcy zapach. Odruchowo spojrzał w kierunku, z którego dobiegał. Ku swojemu zaskoczeniu zobaczył małe, mizernie wyglądające lwiątko.
Jego uwaga odwróciła się od Sekty i skupiła się na drobnej Elathcie.
- Nic ci nie jest? - zadał chyba najgłupsze pytanie jakie mógł wymyślić. Jak mogło czuć się małe, zagłodzone lwiątko, w dodatku pokryte licznymi bliznami i ranami?


RE: Podnóże Baobabu - Elatha - 08-04-2015

Minęła chwila, nim samiczka uświadomiła sobie, że jedne ze słów wypowiadanych przez rosłego lwa, są skierowane do niej. Podniosła łeb do góry, poprawiła grzywkę, która miała zasłaniać jej lewą część twarzy i skierowała na samca spojrzenie, jednego, błękitnego ślepia. -Czy tutaj jest bezpiecznie?- odpowiedziała, pytaniem. Jej głos mimo, że schrypnięty był pełen emocji, nadziei. Owszem, samiczka miała nadzieję. Nadzieję, że wreszcie skończy tą monotonną wędrówkę i będzie mogła tu zostać. Rozpoczynając nową historię. To jednak w dużej kwestii może zależeć od odpowiedzi Vahana, no i komentarza dziwnego ptaka.


RE: Podnóże Baobabu - Vahan - 08-04-2015

Małe, zagubione lwiątko to chyba rzadkie zjawisko u srebrnych, w każdym razie Vahan jeszcze się z nim nie spotkał. Szok powoli ustępował miejsca rozsądkowi, trzeba pomóc małej. Białogrzywy był pewien, że musi to zrobić. To oczywiste, że tak postąpiłby każdy srebrny.
- Tak. - tylko tyle mógł teraz powiedzieć. Nie bardzo wiedział jak obchodzić się z lwiątkiem, co powiedzieć, co zrobić.


RE: Podnóże Baobabu - Sekta - 09-04-2015

Sekta już chciała coś powiedzieć, ale kot gdzieś ruszył. Obróciła powoli łeb i zobaczyła pióra na łbie i poszła za Vahanem i z małą ekscytacją, ruszała co jakiś czas skrzydłami. Dokładnie obeszła młode, patrząc czy nie ma ran. Potem stanęła obok samca i powiedziała do samicy - Masz jakieś rany, których nie wypatrzyłam? Co tu robisz? Coś się stało?- wylał sie z jej dzioba potok słów, chociaż toi tak minimum. Jak by się rozgadała, to by sama zapomniała połowy słów a robiła to po to, aby utrzymać rozmowę. Dotknęła łapą grzbietu lwicy i zaraz ją odstawiła, czekając na odpowiedź.


RE: Podnóże Baobabu - Elatha - 09-04-2015

Bezpieczeństwo. Tylko to słowo świtało jej teraz w głowie. Czyżby to był koniec jej wędrówki, czy w tym miejscu, na terenach gdzie rósł wielki baobab, zacznie nowe życie? Oj, jak ona tego pragnęła. Bardziej niż czegokolwiek. W kąciku jej prawego oczka, pojawiła się mała łezka. Nie potrzebowała już dalszych upewnień, skąd samiec wie, że tu nie stanie jej się krzywda. Była dzieckiem. A dzieci nie potrzebują wyjaśnień. Po prostu wierzą. Całym sercem. -A myślisz, że mogłabym tu zostać?- spytała z trzęsącą się bródką. Z niewiadomych przyczyn zaczęła ufać temu samcowi, polubiła go. Może był to wynik tego, że nigdy nie miała przyjaciela i była gotowa wziąć sobie pierwszego lepszego? Nie wiem, tak samo jak nie wiem, czy i Vahan polubił to małe kocię od , którego nie dowiedział się nawet jak ma na imię. Nagle poczuła dotyk na swoim ciele, czuły, lekki dotyk, tak nieznany, który dotknął jej grzbietu. Wzdrygnęła się. Przeniosła swój łebek na sekretarzyka, który nagle obsypał ją mnóstwem pytań. Speszyła się słysząc je. -Uciekałam.- powiedziała tylko, spuszczając łebek do dołu. -To przeszłość.- powiedziała zakłopotana, po czym jakby chcąc mienić temat, spytała. -Jak macie na imię? Ja jestem Ela. Spodobało mi się to imię i się tak nazwałam. - rzekła, jakby to, że sama se nadała imię było najnaturalniejszą rzeczą na świecie.

//Vahan, nie chciałbyś/abyś oprowadzić Elathy po stadzie? Pisałam z Ines i obecnie prowadzi ona fabułe i napisała, że dobrze by było jakby ktoś inny ją oprowadził, a ona tylko przyjmie ją do stada. Więc jeśli nie sprawi Ci to kłopotu, to bardzo proszę. :)


RE: Podnóże Baobabu - Vahan - 11-04-2015

Spojrzał przed siebie, jakby ignorując towarzyszy, lecz w rzeczywistości miało to być wyrazem jego zamyślenia. Pytanie Elki wprawiło go w zakłopotanie, żeby zostać srebrnym trzeba się czymś wyróżniać, a Elcia chyba niczym nie różniła się od innych lwiątek, no może poza tą grzywką (prawie nigdy nie spotykaną u lwic), choć wśród srebrnych nie jest to rzadkie zjawisko. Sama Ines była przecież posiadaczką warkocza.
Niemniej jednak jako, że była lwiątkiem opieka ze strony srebrnych prawdopodobnie zostanie jej zapewniona, a to czy zostanie jednym z nich zależy już tylko od niej i Księżyca.
- Tak, raczej tak... Musimy porozmawiać z wysłanniczką Księżyca, czyli kapłanką Ines. - nie zdążył zastanowić się nad swoją odpowiedzią, a Sekta już obsypała małą gromem pytań.
Zdaniem białogrzywego nie było to dobre posunięcie, ale co on mógł o tym wiedzieć. Właściwie to cieszył się, że sekretarz przejął inicjatywę.
I tu pojawiło się kolejne zaskoczenie, niby to spodziewał się, że coś jest nie tak, ale póki nie usłyszał potwierdzenia z ust młodej nie dowierzał swoim domysłom.
- Vahan. - powiedział z dumą w głosie. To tylko imię, a jednak dawało poczucie własnego, niezachwianego ja. - A twoje poprzednie imię? - zapytał ze zdziwieniem.

//Jasne :)


RE: Podnóże Baobabu - Elatha - 12-04-2015

"Tak, raczej tak." Vahan nawet nie wiedział ile szczęścia sprawił tej młodej duszyczce, mówiąc te słowa. W jej serduszku zapłonęła nadzieją. Nadzieja tak żywa i ognista, jaką można było znaleźć wyłącznie w sercach dzieci. Lub tych co czuli się dziećmi. Myśl o tym, że mogłaby tu zostać, że zakończy tą głupią wędrówkę, że co dzień być może będzie czuła się syta i bezpieczna... była wspaniała! -Ja... Ja dziękuje![/b- zawołała, po czym podbiegła do dużego lwa i doskoczyła łapami do jego torsu, chcąc jakby się przytulić. Nikt nigdy nie dawał jej miłości, więc sama musiała o nią zabiegać. -[b]Vahan. Co znaczy to imię?- spytała, jednak zanim doczekała się odpowiedzi, samiec naskoczył ją innym pytanie. Odsunęła się speszona i jakby wystraszona. Spuściła łebek i wymruczała. -Leliko. Ojciec mówił, że to znaczy wstrętna i niedobra.- powiedziała wstydliwie, ze spuszczonym łbem. Co jakiś czas zerkała to na ptaka, to na dużego lwa.

//Dziękuje. ^^


RE: Podnóże Baobabu - Sekta - 15-04-2015

Sekta nagle nastroszyła wszystkie pióra, a lotki i sterówki szeroko rozstawiła - Sekta- przedstawiła się krótko. Potem odeszła nieco dalej od lwów [b]- Mniejsza o to, wy idźcie pozwiedzać. Ja polecę gdzieś tylko a potem do was dołączę[/b
Szybko i z piękną gracją wzbiła się w powietrze. Saskrzeczała na powitanie, pomachała w powietrzu szponami i odleciała.
Z.T


RE: Podnóże Baobabu - Elatha - 26-05-2015

Nie otrzymała odpowiedzi. Ptak odleciał, a Vahan mimo, że był obecny jakby rozpłynął się w mgle. Pokręciła smutno łebkiem, a po jej policzkach popłynęły łzy. Poszła w swoją stronę, zastanawiając się co dalej.

Z.T


RE: Podnóże Baobabu - Serret - 10-01-2016

Pośrodku stepu rósł ogromny baobab. Z jakiegoś powodu karakalka postanowiła udać się właśnie w to miejsce. Podbiegła więc do jego pnia, oparła się o niego łapami i zaczepiła pazurami, po czym zostawiła na drzewie ich ślad, znak jej obecności. Następnie stanęła przed drzewem, by przyjrzeć się swojemu dziełu. Lekko przechyliła łeb, chcąc zmienić perspektywę.
- Przepięknie! - oznajmiła światu, wyraźnie zadowolona z siebie.


RE: Podnóże Baobabu - Nuuna - 10-01-2016

Chociaż drapieżniki polowały często nocą, a takie bezbronne berbecie jak ja miały mniejsze szanse na przeżycie, i tak głównie o tej porze stawałam się żywotna. Przecież sama (w teorii) byłam drapieżnikiem. Tylko.. wybrakowanym.
Hasałam po okolicy niczym niczego świadomy królik. Hyc, hyc, tylko moje uszy były widoczne znad linii wysokiej trawy. Szybko mnie to jednak zmęczyło, więc zasapana zwolniłam szukając miejsca na zabawę w spoczynku. W oddali widziałam dziwny, duży obiekt. Zaciekawiło mnie to, bardzo. Dziarskim krokiem ruszyłam w stronę baobabu.
STOP.
Co to?
Wygląda groźnie.
Przycupnęłam.
Spoglądałam.
Nie, nie na karakalkę. Na cień. Dokładnie, cień. Byłam na tyle głupiutkim stworzeniem, że wnet zapominałam to, co widziałam wcześniej. Nie raz uciekałam od własnego cienia. Ale on był o wiele mniejszy od tego tutaj! Przylegając do ziemi uniosłam przednią łapkę, tykając wielkiej, ciemnej masy. W końcu nawet nocą, dzięki światłu księżyca, cienie były widoczne. Zwłaszcza dla kogoś, kogo wzrok został przystosowany do nocnego życia.
Nie dostrzegłam też obecnej tutaj Serret. Powodów było kilka: rozproszenie, brak umiejętności rozpoznawania zapachów oraz, najważniejsze, brak podzielności uwagi.


RE: Podnóże Baobabu - Serret - 10-01-2016

Kotka postawiła swe wielkie uszyska. Ktoś się zbliżał! Zmysły bezbłędnie ją o tym informowały. Poruszyła nosem... Aha, lew!
Ostrożnie odwróciła się w stronę, z której dobiegały odgłosy drobnych kroczków, a jej oblicze rozjaśniło się w uśmiechu. Przecież to lwiątko! Serret żywiła życzliwość wobec każdego stworzenia, ale młode miały zapewnione szczególne miejsce w jej sercu.
- Cześć, ślicznotko - odezwała się, bo istotnie samiczka wydała jej się całkiem urodziwa.
Coś je wyróżniało od innych lwów... Może ta grzywka? Srebrna podeszła nieco bliżej, przyjaźnie układając uszy i nieco unosząc krótki ogonek.
- Nie bój się. Jestem Serret - dodała prędko, bo gadatliwa natura jej to nakazywała.


RE: Podnóże Baobabu - Nuuna - 10-01-2016

Zupełnie straciłam zainteresowanie cieniem, kiedy dziwny dźwięk dotarł do moich uszu. Nie wiedziałam o co chodzi. Mówić umiałam na tyle, na ile potrafiłam powtarzać jakieś sylaby, do tego mało zgrabnie. Przechyliłam mordkę, wpatrując się w stworzenie niewielkiej wielkości. Ale te uszy...!
— Not...kjo? — powtórzyłam za nią niewyraźnie, a moja mina sugerowała tylko jedno: nie rozumiałam nic z tego, co do mnie mówiła.
Od razu zaczęłam zachowywać się jak szympans - robiłam to samo, co kotka, byłam jej lustrzanym odbiciem. Tylko trochę gorszym. Unoszenie lwiego ogona było dla mnie nieco trudne, a uszy nie były tak spiczaste, by je w ten sposób ułożyć!
Co jakiś czas przekręcałam pysk na boki, próbując zrozumieć na kogo patrzę. Jak dotąd udawało mi się, jakimś cudem, nie napotkać nic złego, stąd nie wyrobiłam sobie instynktu samozachowawczego.