Król Lew PBF
Podnóże Baobabu - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Srebrny Księżyc (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=49)
+--- Dział: Ognisty Step (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=52)
+--- Wątek: Podnóże Baobabu (/showthread.php?tid=1698)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18


RE: Podnóże Baobabu - Anubis - 17-08-2013

Znalezienie białej lwicy okazało się jednak trudniejszym zadaniem niż mu się to wydawało. Zwłaszcza jeśli musiał szukać kapłanki wyłącznie za pomocą zapachu, bo oczy cały czas go szczypały i ciągle łzawiły. Co prawda mógł je otworzyć i rozejrzeć się, ale to nie trwało długo. No i chodzenie z zamkniętymi jakoś mu wychodziło. Kiedy to był w pobliżu lwicy przez jego ciało przeszedł dreszcz. Poczuł zapach tak bardzo mu bliski, a jednak nie mógł się domyślić do kogo on należy. Był jeszcze trzeci, ten jednak delikatniejszy i obcy. Otworzył na moment ślepia by rozejrzeć się po obecnych. Największą uwagę skupiając na samcu z białą grzywą. Nie poznał jednak swojego młodszego braciszka. Był o wiele wiele większy niż poprzednio go widział i bez tak okazałej grzywy. On się chyba aż tak wiele nie zmienił. Trochę urósł i zrobił się grubszy. Brakowało mu tych niektórych treningów, które pozwalały mu zachować porządną figurę. Głos miał jednak niższy niż poprzednio więc on mógłby zmylić lwa.
- Przepraszam, że przeszkadzam, ale jest coś co muszę ci Ines powiedzieć. W dżungli nad wodospadem unosi się coś dziwnego co powoduje, że przebywający tam odczuwają różne dolegliwości. Nie mam pojęcia jeszcze co to może być, ale przez to łzawią mi oczy. Dlatego lepiej będzie jeśli na jakiś czas będziemy omijać to miejsce. - powiedział do władczyni znów na moment otwierając oczy.


RE: Podnóże Baobabu - Mistrz Gry - 17-08-2013

Tok myślenia Anubisa choć prawidłowy, podsunął mu niewłaściwy wniosek. Powodem pogorszenia się stanu zarówno lwiska jak i Oresty nie była bynajmniej roślinność znad wodospadu ani alergia, którą tak żałośnie szara lwica starała się ukryć prawdę.
Samiec poczuł, jak po jego ciele rozchodzi się fala gorąca-gdyby jednak spojrzał na niebo, wówczas zobaczył by jedynie grubą ścianę chmur, nie przepuszczającą ani jednego promienia słonecznego.
Jego nos także zdawał się być bardziej mokry niż zazwyczaj, co wcale nie było oznaką zdrowia, a początkiem kataru, który powoli spływał do jego zatok.



RE: Podnóże Baobabu - Alsu - 17-08-2013

Alsu uważnie słuchał lwicy, starając się skupić i nie odpłynąć, nie paść na ziemię i po prostu nie zasnąć. Na początku przeraził się, że znowu będzie musiał iść dalej i szukać swojej niewiadomej. Potem jednak wezbrała w nim nadzieja. A więc miał rację. Nie przebył tej wędrówki bezcelowo.
Udowodnić swoją wartość. Hm. Cokolwiek kryło się pod tymi słowami, Alsu skulił się nieco w środku. Jeśli będzie to polowanie, pokaz umiejętności łowczych czy coś podobnego, to nie miał zbyt dużych szans. Ale czekał cierpliwie i z niepokojem na odpowiedź na pytanie, który zadał starszy lew, podtrzymując resztką sił własną świadomość w … pełni świadomości.


RE: Podnóże Baobabu - Inés - 18-08-2013

Ines odruchowo skuliła uszy. Nie była to zamierzona reakcja, a jedynie mimowolny skutek słyszenia zbyt wielu pytań naraz. To standard dla zwykłego śmiertelnika, ale dla niej - ogromne wyzwanie.
- Jest odrodzona Lwia Ziemia i Szkarłatny Świt. Płonący... Anubis był Płonącym, a obecnie należy do nas. Księżyc i Gwiazdy to nie to samo, choć mają wiele wspólnego.
Ciężko było oczekiwać, że biała zupełnie odetnie się od wartości wpajanych w dzieciństwie przez rodziców, szczególnie matkę-przywódczynię. Poniekąd podążała jej śladami, choć starała się przy tym wytyczać własną ścieżkę - nie mogła być dokładnie taka jak Vendetta, bo też inne doświadczenia ją kształtowały.
Na kolejne jego pytanie uśmiechnęła się półgębkiem.
- Wartość? Nie wiem. Jak chcesz. Pomyśl, zaskocz mnie. Bądź kreatywny, wyjdź poza szablon.
Umilkła, by nachylić ucho w kierunku odgłosu kroków. I zapachu, dobrze znanego zapachu. Lwica uśmiechnęła się szerzej. O wilku mowa! Zanim jednak zdążyła zaserwować mu miłe powitanie, mina jej zrzedła. Wstała, niespokojnie machając ogonem. Coś było nie tak, a słowa przybyłego tylko utwierdziły ją w tym przekonaniu.
- Dziękuję za informację, będę mówić o tym wszystkim napotkanym Srebrnym - odparła, po czym dodała już ciszej, z wyraźnym niepokojem: - Anubisie, wyglądasz niewyraźnie... Dobrze by było, gdybyś teraz odpoczął. Nasz skład ziół jest niedaleko, prawda? Może rumianek ci pomoże? Poradzisz sobie sam czy poszukać Arhama?
Skąd taki potok słów z ust tej zwykle małomównej kapłanki? Martwiła się, ot.


RE: Podnóże Baobabu - Alsu - 19-08-2013

Odpowiedź, na którą czekał z obawami, nieco go zdziwiła. Żadnych wytycznych? Trzeba... wymyślić coś samemu? Zaczął się nad tym zastanawiać, ale przerwał, gdy ukazał się nowy lew. Z jakąś dziwną, niezbyt pozytywną wiadomością. Alsu natychmiast poczuł się nieswojo. Obco. Był tu nie więcej niż od parunastu minut, a już tyle zdążyło się wydarzyć. Biała lwica została obrzucona wieloma sprawami naraz. Chciał dowiedzieć się czegoś więcej na temat udowadniania swojej wartości, ale na razie postanowił nie przeszkadzać w rozmowie. Zamiast tego, walcząc ze zmęczeniem, przyjrzał się dokładnie każdej z postaci kolejno, próbując je sobie wyobrazić na co dzień, przypominając sobie wszystko, co do tej pory tutaj usłyszał.


RE: Podnóże Baobabu - Shaka - 23-08-2013

Ukłuło go w środku, gdy zobaczył, jak przywódczyni kuli uszy. Czy powiedział coś nie tak? Chyba odnosi się do niej z wystarczającym szacunkiem? Biała była dla niego fascynującą osobą. Inną jak reszta. Przy niej bardziej trzeba było się wysilić, aby nie powiedzieć lub zrobić czegoś nieodpowiedniego. A może właśnie mówi za dużo? Lwica wyglądała raczej na bardziej zamkniętą w sobie osobę, może właśnie to ją przytłacza? Od teraz będzie bardziej uważał, nie chciał już na samym początku zrazić do siebie pięknej damy. On sam nie przepadał za gadaniną, tylko jakoś tak przy niej rozwiązał mu się język.
Poruszył uchem, słysząc jej wypowiedź. Lwia Ziemia - stado, o którym zawsze było głośno. Ciągle miało na pieńku ze Złoziemcami. Udało im się odrodzić? To jedynie wskazuje na siłę stada i jego członków. To ciekawe, bo nigdy za bardzo nie doceniał tej grupki. O Szkarłatnym Świcie nigdy nie słyszał i jakoś nie ciągnęło go za bardzo teraz do zdobycia o nim jakichkolwiek informacji. Może kiedyś.
Anubis. Gdy usłyszał to jedno imię, brązowy widocznie się ożywił. Podniósł wyżej łeb, jakby z niedowieżaniem. To jego brat tutaj jest? Musi koniecznie go znaleźć!
Póki co jednak kiwnął głową w milczeniu, swoje zdanie na ten temat zachowując dla siebie. Czyli wychodzi na to, że jak Złota Gwiazda czciła naturę i szukała odpowiedzi właśnie w gwiazdach, w tym przypadku takim duchowym przewodnikiem jest księżyc? Jako, że Biała była potomkinią dawnej przywódczyni Złotej, zakładał raczej podobne sposób postrzegania przyrody.
Schylił łeb, zamyślony, gdy usłyszał, w jaki sposób może dostać się do stada. Teraz już był pewny, że chce do niego dołączyć. Tym bardziej, że jego brat do niego należał.
I właśnie wtedy dostrzegł zbliżającego się w ich stronę lwa. Gdyby wcześniej Ines nie powiedziałaby mu o Anubisie, na siłę starałby się wykluczać prawdopodobieństwo takiego spotkania. Teraz jednak nie mogło być mowy o pomyłce. Mimo, że nie widzieli się, no powiedzmy szczerze, ze dwa lata, to jego akurat dobrze zapamiętał. Ciekawe jednak, czy go rozpozna? Wpatrzony w niego, zaczął się do niego powoli zbliżać, a na jego pysku mimowolnie pojawiał się uśmiech.
- Anubis... Pamiętasz mnie jeszcze? - zapytał, zatrzymując się przed nim i wpatrując się w jego chore oczy.


RE: Podnóże Baobabu - Anubis - 27-08-2013

Prawdę mówiąc nie spodziewał się, że od razu "uczulenie" minie tak nagle. Potrzebował znacznie więcej czasu aby dokładniej się przyjrzeć tej dziwnej chorobie. W dodatku niepokojące było to, że nie miała ona jednych określonych objawów.
- Ja sobie raczej sam poradzę, jednak przyda mi się jego pomoc by wspomóc innych w walce z dolegliwościami. W dodatku dobrze będzie jeśli od razu wszelkie objawy będziemy zwalczać od razu i ostrzej reagować na ich pojawianie się. Tak, wiem jak mogę teraz żałośnie wyglądać. Niezwłocznie się postaram coś z tym zrobić.- odpowiedział uśmiechając się na koniec krzywo, ponieważ wcale nie było mu do śmiechu. Zwłaszcza kiedy zrobiło mu się gorąco i to bynajmniej nie była zasługa białej lwicy, ani nikogo innego w tej jakże małej grupce. Kiedy do jego uszu doszedł dźwięk słów białogrzywego samca łapy rozsunęły się nieco na boki by utrzymać go w pozycji stojącej. Nie starał się nawet zaciągnąć zapachem rozmówcy, bo już czuł jak pomału pojawia się katar, a nie miał zamiaru przyśpieszyć jego dostania się jeszcze głębiej, choć i tak nie ubłagalnie spływał coraz dalej.
Stojąc tak spokojnie jego łapy ugięły się, a już po chwili sterczał nad powalonym na ziemię młodszym bratem. Szczerząc niebezpiecznie swoje kły.
- D... Do jasnej cholery gdzieś ty się podziewał przez te lata?! Wiesz jak się bałem, że zostałem ostatnim potomkiem Płonących Ziem?- mówił to z ogromnym zarzutem, jednak wyraz pyska natychmiast się zmienił. Cofając się o krok usiadł na ziemię wlepiając w braciszka swoje obolałe ślepia, nie zwracając uwagę na to, że te zaczęły łzawić jak oszalałe. I sam jeden księżyc wie, czy i w tych łzach nie pojawiły się łzy szczęścia. Choć ujrzenie Anubisa płaczącego graniczyło z cudem. Oczywiście mowa tutaj o normalnym płaczu, a nie wymuszonym przez jakąś głupią chorobę...
Wyciągnął od razu łapę by pomóc wstać swojemu braciszkowi. Choć ten już nie wyglądał na bezbronnego młodzieńca... Pfuu na młodzieńca! Płonący nigdy nie był bezbronny. Zwłaszcza jeśli mowa o potomkach władców.
- Tak bardzo się zmieniłeś Shaka. I ta grzywa... Zupełnie niczym u ojca!- Powiedział podekscytowany i wbił pazury w ziemię zaciskając mocno szczęki by nie pozwolić znów dać ponieść się emocją. Był chory więc musiał ograniczyć kontakt do minimum. Na nie jeszcze będzie pora. A może być pewny, że jeśli po wszystkim go dorwie to nie wypuści go tak szybko.
Wysłuchując jego słów zamknął oczy. Nie wytrzymywał już po tym dłuższym wpatrywaniu się w niego niczym w obrazek. I zaczął odczuwać tego skutki. Posmutniał trochę i słowa ugrzęzły mu w gardle. Z wielkim trudem wydostały się na zewnątrz, a on na powrót otworzył ślepia.
- Shaka. Muszę Cię przeprosić, ale muszę się tego pozbyć i nie chcę nikogo przy okazji zarazić. Zwłaszcza ciebie. - powiedział ciszej przenosząc wzrok na kapłankę.
- Ines, mógłbym prosić cię o przysługę? Zaopiekujesz się przez ten czas moim bratem? Nie chcę by sam kręcił się po tych terenach. Będę twym dłużnikiem.- dodał spoglądając też na trzecią osobę. Bo nawet nie zdążył jej się przyjrzeć.


RE: Podnóże Baobabu - Inés - 28-08-2013

W spokoju przysłuchiwała się rozmowie lwów. Anubis nigdy nie opowiadał o swej rodzinie, wyłączając wzmiankę, że pochodzi z rodu Płonących. Teraz Ines dowiedziała się o wiele więcej niż mogłyby to wyrazić słowa. Uczucia, emocje - te są najlepiej wyrażane poprzez to spojrzenie, które w tym momencie można było zaobserwować u czerwonookiego.
Biała pozwoliła witać im się do woli, samej doskonale wiedząc, czym jest odnalezienie zaginionego brata. Szkoda tylko, że ten nie ostał się zbyt długo w tej krainie. Pozostaje mieć nadzieję, że z Shaką będzie inaczej...
Prośbę medyka skomentowała skinieniem łba, co dokonało się w całkowitym milczeniu i bez zbędnego uzewnętrzniania myśli w żaden inny sposób poza delikatnym postawieniem uszu. W ten sposób wyraziła swą wiarę w powodzenie 'misji' Srebrnego i to, że ostatecznie sprawa obierze oczekiwane pozytywne zakończenie.
Wpatrzyła się z uwagą w Shaką, starając się odgadnąć, co kryje się pod gęstą połacią jasnej grzywy. Przyszły znakomity wojownik, medyk - śladem brata, a może zwyczajny samotnik, jakich wielu? Błękitnooki nie wyraził chęci dołączenia do ich stada, co nie wyklucza, że za sprawą Anubisa może się na to zdecydować. W takim wypadku Ines nie miałaby innego wyjścia jak przyjęcie go - któż odmówi osobie tak bliskiej jej dobremu kompanowi?
Tymczasem zwróciła jeszcze wzrok na Alsu. Po ostatnim nagłym potoku słów, teraz żadne nie chciało przedostać się przez zasłonę jej smukłego pyska. Z wejrzenia kapłanki również niewiele można było wywnioskować, jako że ta zdawała się błądzić daleko w odmętach swych rozmyślań i wizji.


RE: Podnóże Baobabu - Mistrz Gry - 28-08-2013

Nagle Anubis poczuł ogromną potrzebę kaszlnięcia. Czerwone oczy jeszcze bardziej pogłębiły swą nietypową barwę, która powoli próbowała opanować przestrzeń zarezerwowaną dla białek. Ponadto lew odczuwał pogłębiające się z minuty na minutę, niemal migrenowe bóle głowy. Czyżby początki gorączki? Ciężko będzie to zweryfikować, bezczynnie stojąc przed baobabem.


RE: Podnóże Baobabu - Alsu - 28-08-2013

Alsu czekał cierpliwie, aż wszyscy powiedzą co muszą. Tematy rozmów nie były zbyt wesołe. Parę wątków naraz i do tego jeszcze on się tutaj przypałętał, bynajmniej nie w najodpowiedniejszym czasie. Gdy nastała chwila ciszy, a spojrzenie białej lwicy padło na niego, postanowił wykorzystać tę sytuację.
A jeśli chodzi o przyjmowanie do stada… i udowadnianie swojej wartości… czy… jeśli chodzi o formę tego udowodnienia, to…? spojrzał pytająco na Ines, już odważniej, ale jednak z szacunkiem i uległością.


RE: Podnóże Baobabu - Shaka - 29-08-2013

Na jego pysku pojawił się jeszcze szerszy uśmiech, kiedy zobaczył reakcję brata. W tym samym momencie poczuł wielką ulgę. A jednak go rozpoznał! W końcu nie widzieli się już dwa lata, był wtedy jeszcze lwiątkiem. On sam w sumie trochę obawiał się tego spotkania, nie wiedział, jak Anubis zareaguje na takie nagłe pojawienie się jego zaginionego brata.
Gdy został powalony na ziemię, na jego pysku poczatkowo malowało się zdumienie, jak też jakaś forma wstydu, czy też raczej chciał go przeprosić za to, że nie było go tyle czasu. Kiedy wyraz pyska brata złagodniał, i białogrzywy się uspokoił. Wstał z ziemi, wpatrując się dalej w niego, nie mogąc powstrzymać choć lekkiego uśmiechu.
- Dwa lata temu, gdy stada się rozpadły, odszedłem z tej krainy, nie widząc już sensu w życiu tutaj. Tym bardziej, że nie mogłem znaleźć nikogo znajomego, wszystkie tereny były zgarnięte przez hieny. Cieszę się jednak, że trafiłem tutaj z powrotem, teraz się mnie tak łatwo nie pozbędziesz. - powiedział, uśmiechając się jeszcze szerzej. Gdyby jeszcze wtedy spotkał Anubisa, wiedziałby, że ten został tu na ten cały czas, wcale by nie odchodził. Ale może tak miało być? Może taka zmiana była mu potrzebna? W końcu nauczył się żyć, miał skrawek swojego terytorium, o które musiał walczyć, więc sam nauczył się życia. Dzięki temu teraz może sobie poradzić w ponownym życiu tutaj.
Słysząc jego kolejne słowa, uśmiech na jego pysku mimowolnie się powiększył. To była dla niego wielka pochwała, być porównanym do ojca.
- Za to ty nie zmieniłeś się wcale. Ale to dobrze, bo wtedy moglibyśmy się spotkać i nawet nie podejrzewać, z kim mamy do czynienia. - powiedział jeszcze po chwilii, wraz jednak przybrał poważny wyraz pyska, słysząc kolejne słowa brata.
- To coś poważnego? - zapytał nieco zaniepokojony, po czym zamilkł, gdy brązowy zwracał się do kapłanki. Miał nadzieję, że Anubis szybko się pozbędzie tego choróbska, w końcu po takim czasie mają sobie tyle do powiedzenia! Ciekawe, jak też czerwonooki radził sobie przez te dwa lata...
Zerknął przelotnie na Ines. Jeśli dobrze pójdzie, to będzie ona jego przyszłą przywódczynią. Bo, że chce dołączyć do tego stada, to już był do końca pewien. W sumie to nawet bez względu na to, że należał do niego Anubis, wybrałby właśnie Srebrny Księżyc.
Jednak tak, jak mówiła biała, najpierw musi przejść taką próbę. Ma być kreatywny, tak? Jakoś ją zaskoczyć. To musi być coś niecodziennego. Wbił wzrok w ziemię, zamyślając się na dłuższą chwilę. Musi coś wymyślić, i to coś musi być godne stada, jak i niego samego. Nie chciałby zostać przyjęty tylko ze względu na pokrewieństwo z Anubisem.


RE: Podnóże Baobabu - Anubis - 29-08-2013

Objawy nie mijały wiec to z pewnością nie mogło być uczulenie tak jak myślał na samym początku. Prędkość z jaką choroba robiła się coraz bardziej poważna była wręcz przeraźliwa. Nie zdążył czegoś powiedzieć, a już odczuwał jak jego stan się pogarsza.
- Tak to prawda życie w tamtym momencie było trudne. Kiedyś jeszcze próbowaliśmy wskrzesić płonących, ale nic z tego nie wyszło. To miejsce się zmieniało i ja się zmieniałem, może nie wyglądem, ale z pewnością duchowo. Skupiłem się na tym co mogę jeszcze zmienić. Na żywych, nie na duchach. Na szczęście dobrze na tym wyszedłem i znów miałem dla kogo żyć.- Skrócił tak do minimum to co się działo przez te dwa lata. Będą jeszcze mieli okazję by dokładniej sobie opowiedzieć co się stało przez te dwa lata. Jednak to nie odpowiednia pora.
- Jak to nie? Zobacz jak mi brzuch urósł! Choć nie do końca jestem z niego dumny.- odpowiedział i zaśmiał się krótko.
- Mam taką nadzieję, że to nic poważnego. Ale wątpię.- odpowiedział zgodnie z prawdą. I momentalnie odskoczył od nich odwracając się zupełnie w drugą stronę, by zakaszleć kilka razy.
- Przepraszam was, ale nie mogę dłużej tego ignorować. Niedługo was odnajdę. - Powiedział do trójki tutaj zebranych i ulotnił się nie chcąc zarazić nikogo z swych bliskich.


RE: Podnóże Baobabu - Inés - 29-08-2013

Podczas gdy bracia byli zajęci rozmową, a młodzik zdecydował się na nawiązanie kontaktu wzrokowego z Ines, ta już doskonale wiedziała, że na tym się nie skończy. Jej przewidywania okazały się słuszne. A że nie lubiła mówić ze zbyt dużej odległości, w milczeniu podniosła się z miejsca, by zaraz zasiąść tuż obok Alsu.
- Forma zależy od tego, w czym czujesz się najlepiej - ozwała się, odwróciwszy łeb ku niemu. - Chcesz być jednym z nas? Nie mów o chorym oku, nie mów o słabościach. To nie ma znaczenia, o ile dasz mi powód, dla którego miałabym przyjąć cię w nasze szeregi. Co jest w tobie takiego, czego nie mają inni? Co świadczy o twojej wartości? Jesteś w stanie to zaprezentować?
Choć lwica mówiła cicho, od jej słów biła pewność i powaga. Ktoś mógłby uznać tę wypowiedź za mało konkretną i wskazującą na nieistotne kwestie, ale Ines była przekonana, że wie, co mówi. Tylko osoby, które są w stanie pojąć sens tego stylu wypowiedzi, mogą zasłużyć na miano Srebrnych.


RE: Podnóże Baobabu - Alsu - 30-08-2013

Alsu usłyszawszy słowa lwicy zamyślił się głęboko, spuszczając głowę. Czy jest w nim cokolwiek wyjątkowego? Od dziecka był potępiany i mianowany od tych najgorszych. Nikt w nim nie widział nic szczególnego. Jedynie matka. Ona w każdej wolnej chwili powtarzała mu, że nie ma znaczenia, co inni o nim sądzą. Ważne jest to, co nosi w sobie. A każdy jest wyjątkowy na swój sposób i gdzieś w środku każdego rośnie kwiat, który czeka na odpowiedni moment, aby rozkwitnąć. Alsu chyba nie do końca rozumiał wtedy znaczenia tych słów. Nigdy nie odkrył w sobie żadnego kwiatu i poddawał się opiniom innych lwów o swojej bezużyteczności. Tak długo mu to wmawiali, że w końcu sam w to uwierzył. Ale teraz słowa matki wpadły mu do głowy i domagały się głębszej interpretacji. Alsu więc zaczął się nad nimi zastanawiać. Coś wyjątkowego… Był dosyć silny jak na swój wiek. Pewnie głównie dzięki temu przeżył samotnie ostatnie miesiące. Ale czy to jest to, co świadczy o jego wartości? Raczej nie. Bo w takim razie nie zostałby wygnany ze stada. Przecież od samego początku był silniejszy od swoich rówieśników. Więc to nie to.
Mamo, jaki kwiat…? rzucił do siebie w myślach. Ale wiedział, ze nawet gdyby tu była, nie mogłaby mu odpowiedzieć. To on sam musi sprawić, by rozkwitł. A nie był nawet pewien, czy w ogóle zakwitł. Zmarszczył brwi. A może…?
Podniósł wzrok na Ines i zaczął nieśmiało.
-Zawsze marzyłem o tym, aby bawić się z innymi jako równy. Nie siedzieć z boku i patrzeć, albo być ofiarą. Potem bawiłem się sam. Wyobrażałem sobie na przekór, że jestem samotnym lwem, który żyje na własną rękę, podróżuje do woli, umie sam sobie upolować zwierzynę i jest najlepszy ze wszystkich. A kiedy tylko trzeba, to pędzi innym stadom na pomoc. Potem z szacunkiem kłania się przywódcy stada, ten go pyta, czy nie zechciałby do nich dołączyć, ale on odpowiada, że woli być wolny. Dziękuje za propozycję, żegna się i odchodzi. I nikt z nich już więcej go nie spotyka, tylko wspominają go w opowieściach. A on podróżuje. Aż w końcu znajduje swoje jedyne miejsce na świecie i zostaje tam. Bo przecież zawsze szukał tego jedynego miejsca, gdzie każdy będzie czuł się szczęśliwy. Mówił cicho, ale wydawało się, że jak opowiada to wciela się w postać bohatera swojej historii Od czasu do czasu spuszczał wzrok z lwicy, by po chwili znów zwrócić ku niej zdrowe oko. Gdy skończył, nieco przygasł i dodał jeszcze ciszej.
- Potem przestałem marzyć. Po chwili ciszy powiedział jeszcze.
- Nie wiem, czy to cokolwiek znaczy o mojej wartości, ale nie chcę już dłużej pozostawać samotnym lwem.
Zamilkł, wpatrując się w nieokreślone miejsce pod sobą, mając w głowie zupełną pustkę, tak, jakby właśnie powiedział wszystko co siedziało w jego umyśle.


RE: Podnóże Baobabu - Inés - 31-08-2013

Ines w milczeniu przysłuchiwała się słowom młodego samca. Jednooki marzyciel szukający domu. Czy są przeszkody, które przeszkodziłyby mu w znalezieniu go wśród Srebrnych? Oczywiście, że tak. Ale nikt nie powie, że są one nie do pokonania.
- Stado Srebrnego Księżyca jest specyficzne - rzekła w końcu, wpatrując się z uwagą w przestrzeń przed sobą. - Nie wszyscy nas rozumieją. Księżyc... Księżyc to nie tylko nazwa. To coś, co nas łączy, coś bardzo ważnego. Jest tak odległy, a każdy z nas widzi go wtedy, gdy ciężko dostrzec wszystko inne. Należy odnosić się do Niego z szacunkiem.
Zakończywszy swą wypowiedź, lwica podniosła się z miejsca i stanęła naprzeciw lwa. Patrzyła wprost na niego, a mimo to można było odnieść wrażenie, że myślami jest zupełnie gdzie indziej.
- Alsu, czy jesteś pewien, że chcesz być jednym z nas? Czy przyrzekasz, że nie opuścisz stada, a będziesz go bronił do ostatniej kropli krwi jako swojego domu? Czy przyrzekasz wierność stadu, Księżycowi oraz mi i Nkirumie, Jego kapłanom i orędownikom?
Słowa te niewątpliwie brzmiały poważnie i dostojnie, tak jak majestatem wyróżniała się sama sylwetka Ines. Śnieżnobiała sierść, choć coraz bardziej mokra od deszczu, nie straciła nic ze swego nieskalanego piękna. Przeciwnie - szum ulewy jedynie uwydatniał wrażenie, jakie sprawiała milcząca kapłanka na tle ciemniejącego nieba.