Król Lew PBF
Wodopój przy jaskiniach - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Dolina Spokoju (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=69)
+---- Dział: Mroczne Groty (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=70)
+---- Wątek: Wodopój przy jaskiniach (/showthread.php?tid=1702)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18


RE: Wodopój przy jaskiniach - Sigrun - 05-05-2017

Wszyscy znikają, bez słowa pożegnania. Bez zapewnienia powrotu czy odwiedzin. Sigrun kolejnej nocy źle spała w królewskiej grocie. Specjalnie marudziła na leżu by zostać samej dopóki matka z Sörenem nie opuszczą legowiska. Gdy upewniła się, że jest sama, zarzuciła swój bębenek na szyję. Opuszczając Lwią Ziemię nawet się nie oglądała i tak by jej nikt nie śledził. Mało kto się interesował niemym dziwolągiem. 
Deszcze już nie są tak intensywne jak wcześniej, to była doskonała okazja by w końcu wyruszyć na poszukiwania. Szła wzdłuż rzeki a grzechotka na jej ogonie szeleściła w rytm kroków. Nie wiedziała od czego zacząć, jaki trop podjąć, przecież mogliby być wszędzie.  Uznała jednak, że dobrze będzie wrócić na szlak, w którym to rozdzieliła się z Furahą. To był jej jedyny punkt zaczepienia. 
Im bardziej na północ tym rzeka stawała się mętniejsza. Tak więc gdy dotarła do podnóża szeregu rozciągających się jaskiń, dostrzegła niewielki wodopój. To tam pochyliła się i zaczerpnęła wody by ugasić pragnienie. 
Łapy bolały ją od podróży i chcąc nie chcąc musiała się położyć pod półką skalną by odpocząć i nabrać kolejnych sił. Przyjemny szum tryskającej wody ze szczelin koił jej zmysły.


RE: Wodopój przy jaskiniach - Xenia - 12-05-2017

Zielonooka była znów w podróży od dobrych kilku dni, ciekawość doprowadziła ją aż tutaj. Rozglądała się, jak zwykle podziwiając widoki, to też zauważyła w oddali młodą lwicę. Podreptała ku niej, nie kryjąc swojej obecności.  
- Cześć, jestem Xenia - przywitała się z przyjaznym uśmiechem na pysku, jak to ciągle miała w zwyczaju, przysiadując niedaleko całkiem swobodnie, co także nie było dla niej dziwnym zachowaniem, wręcz przeciwnie, dziwnym byłoby gdy chociaż raz wykazała ostrożność podchodząc do kogoś. Chociaż w przypadku lwiątka rzeczywiście nie musiała tego robić. 
- Jesteś tu sama? A może też wędrujesz tak jak ja? Podróże są niezwykle przyjemne, przynajmniej dla mnie... - zagadała, szybko zauważając nietypowe rzeczy jakie lwiczka miała przy sobie i które szczególnie zaciekawiły zielonooką: - O, a co to takiego, jeśli mogę spytać? Pierwszy raz widzę coś podobnego, ale wygląda fajnie... Do czego służy?


RE: Wodopój przy jaskiniach - Imbali - 13-05-2017

Lwice mogły usłyszeć donośny głos, który zapowiadał przybycie w to miejsce kolejnego lwa. Głos układał się w melodię. Po chwili lwice mogły rozróżnić słowa, które brzmiały mniej więcej tak:
- Śmiej się, śmiej się, śmiej się, śmiej...
Zza jednego z pagórków, których tu nie brakowało wyłoniła się postać dużego, czarnego lwa, który najwyraźniej nie miał najmniejszego zamiaru kryć swojej obecności. Ogon, zamiast pomagać w utrzymaniu równowagi, kołysał się w rytm melodii, a na twarzy widniał nieodłączny szeroki uśmiech. Lew podszedł do lwic i przerwał na moment tę ambitną pieśń.
- No hej - przywitał się, jakby spotkał dobrego przyjaciela, po czym przysiadł sobie i wrócił do nucenia.


RE: Wodopój przy jaskiniach - Banjo - 13-05-2017

Tuż tuż za Imbalim podążał kędzierzawy brązowy lew. Do pieśni Imbalego jego głos dorabiał melodię, która urozmaicała muzykę. Lew szedł wymachując ogonem i stawiając niedbale łapy tak, że mogłoby się wydawać że jest pijany. Jednak wyraz jego pyska był wesoły i trzeźwy. Po chwili ujrzał lwice i wraz z Imem podszedł do nich.
- Cześć, cześć-powiedział a jego wzrok, od razu powędrował w kierunku dziwnego czegoś co tachała ze sobą jedna z lwic.
- Co to jest?- spytał wyraźnie zaciekawiony. Podchodząc zwrócił uwagę na to, że jedna lwica była tak jakby smutna. Chciał to odmienić. Natomiast w drugiej wyczuł pokrewną duszyczkę. Uśmiech i jazda przez życie.


RE: Wodopój przy jaskiniach - Sigrun - 14-05-2017

Pojawienie się niespodziewanie lwicy, która wydawała się bardzo sympatyczna i łaknęła towarzystwa wywołała na jej pysku delikatny uśmiech. Szara nie miała nic przeciwko obecności kogoś, nawet tak bliskiej.
Wypowiedziała niemo dwie sylaby "Si-grun". Choć i tak pewnie lwica bardziej z ruchu warg odczyta to jako si-un. Na kolejne pytania pokiwała twierdząco łbem. Wprawdzie jej cel podróży był z goła inny, to jednak nie widziała sensu by się nadmiernie wysilać i próbować wyjaśnić sprawę. Cel podróży aktualnie zachowała dla siebie. Nie chciała też by ktoś ją zawrócił do rodziny, uznała, że najlepiej będzie pomijać tą kwestię, co nie wydawało się być nadzwyczaj skomplikowanym z jej niemową.
Zachęciła lwicę by podeszła bliżej pokazując jej bębenek. Już chciała zademonstrować do czego służy gdy pojawiło się jeszcze dwóch panów. Dość osobliwych bo tworzyli coś wspólnego czym się interesowała Sig.
Pomachała do nich łapą na powitanie z grzeczności i ich również obdarowała uśmiechem.
Czarny lew w dalszym ciągu nucił melodię, szara przyjęła to wyzwanie i poczęła poruszać ogonem w rytm melodii a grzechotki tam umieszczone zaczęły szeleścić. Chwilę później w ruch poszły i łapy wybijające dźwięki bębna. Powstała prawdziwa muzyka do słów.


RE: Wodopój przy jaskiniach - Xenia - 15-05-2017

Z początku zdziwienie przerodziło się w ciekawość, zielonooka nigdy nie spotkała kogoś kto nie mówi. Zupełnie jej to nie przeszkadzało, wywołało to wręcz w niej pewien podziw, bo młoda nie potrzebowała słów jak wszyscy wokół, żeby się porozumieć i to było niezwykłe. Zwłaszcza dla kogoś tak gadatliwego jak Xenia.
- Miło mi cię poznać - odpowiedziała w wciąż tym samym przyjaznym uśmiechu, tak jakby usłyszała imię lwiczki, choć nie odczytała go może zupełnie takie jakim było. Sama się zaskoczyła że w ogóle możliwe jest zrozumieć coś po ruchu warg, bez jakiegokolwiek dźwięku, nie zwracała nigdy na to uwagi, a tu proszę. Zbliżyła się już całkiem blisko do Sigrun, dużo jej nie było trzeba by ją do tego zachęcić. Wesoła piosenka z oddali, odwróciła na chwilę uwagę Xenii od rzeczy jakie miała ze sobą lwiczka. Wypatrzyła lwy już z daleka, a ich nucenie sprawiło że jeszcze bardziej poprawił jej się już i tak dobry humor. 
- Cześć wam - odpowiedziała radośnie na powitania, chciała dodać coś jeszcze, ale szkoda było przerywać tworzącą się właśnie muzykę. A ta szybko udzieliła się brązowo-białej i zaczęła przechylać się na boki w rytm muzyki, spodobało jej się na tyle że w końcu wstała i zaczęła poruszać ciałem w dźwięk słyszanej melodii i w lekkim chichocie przepełnionym po prostu zwykłą radością, robiła to coraz szybciej, można by się pokusić o stwierdzenie że zachowywała się teraz jak lwiątko, które dobrze się bawi. Zupełnie się tym nie krępując, bo czemu by się trochę nie powygłupiać zwłaszcza w tak wesołym towarzystwie? Lwica zdecydowanie nie należała do zbyt poważnych osób.
- Zaraz, ty tworzysz muzykę to niesamowite - zachwyciła się tym co robi Sigrun, nie przerywając sobie w dziwnych chaotycznych ruchach, które można by na upartego nazwać tańcem: - Musicie spróbować jakie to fajne... O, a może zaśpiewamy razem? Co wy na to? - dodała w trakcie.


RE: Wodopój przy jaskiniach - Banjo - 16-05-2017

Banjo doczekał się zaprezentowania przeznaczenia dziwnych przyrządów. Lwica wprawiła go w zachwyt i Banjo zachwycony jej muzykalnością zaśmiał się po czym dołączył do rytmu. Z początku tylko wymrukiwał melodie do rytm wybijanego przez Sigrun ale po słowach Xeni powoli zmienił melodie i zaczął śpiewać.
- Kiedy księżyc wejdzie w siódmy dom,
Z Jowiszem w rzędzie stanie Mars,
Wówczas pokój powiedzie planety,
A miłość bieg wyznaczy gwiazd!- zaintonował a jego ogon rytmicznie obijał się o ziemię w rytm. Przy ostatnim wersie dał się ponieść i podbiegając do lwicy z bębenkiem raz uderzył w niego łapą i uśmiechając się tanecznym krokiem podszedł do drugiej.

-Oto nastaje Ery Wodnika świt!
Ery Wodnika świt!
Wodnika świt!- jego głos niósł się po okolicy i odbija się od jaskiń i grot w pobliżu. Popatrzył na Xenie aby zachęcić ją do dalszej zabawy.


RE: Wodopój przy jaskiniach - Imbali - 16-05-2017

Ło, ło, ło! Ta młoda była całkiem fajna! Spotykał się z wybijaniem rytmu o ziemię, kamień, czy cokolwiek innego, ale żeby mieć przedmiot służący jedynie do tego... Trzeba przyznać, że młoda mu zaimponowała. A jak jeszcze ta druga zawtórowała jej tańcem... Gdyby Im był wierzącym, mógłby się poczuć jak w siódmym Niebie. Ale że nie był, to uznajmy, że czuł się jak w krainie kocimiętki. Gdy Ban śpiewał, całe jego ciało kołysało się w rytm melodi. Na razie nie śpiewał, lecz dorabiał swym głosem efekty muzyczne. Gdyż brązowy doszedł do ostatniej linijki, Im nie wytrzymał. Poderwał się na równe łapy i zawtórował:
- Miłość bieg wyznaczy gwiazd!
Podbiegł do Xeni i obszedł ją dookoła.
- Oto nastaje Ery Wodnika świt!
Ery Wodnika świt!
Otarł się o nię bokiem, po czym odbił się i wskoczył na leżący niedaleko nich kamień.
- Wodnika świt!
Wodnika świt!
Stoczył się z kamienia i przetaczając się po ziemi śpiewał dalej:
Harmonia i zrozumienie,
Współczucie i ufność wszędzie.
Kres  oszustwa i szyderstwa, 
Pełna marzeń wizja szczęścia.
Przetoczył się w przerwę pomiędzy Sigrun a Xenią. Podniósł się i objął lwice przednimi łapami (każdą jedną łapą).
Kryształkowe objawienie
I umysłu wyzwolenie
Wodnika świt!
Urwał i spojrzał na nie wyczekująco.


RE: Wodopój przy jaskiniach - Sigrun - 16-05-2017

Sigrun nie sądziła, że ktoś może kochać muzykę tak jak ona. Pierwszy raz od bardzo dawna poczuła się doceniona za swoje zainteresowania. I choć ruchy Xenii wydawały się niezgrabne i czasami pozbawione ładu to nie miało znaczenia. Liczyła się zabawa i uwolnienie od wszechobecnego stresu i napięcia. Odsunięcie kłopotów i zmartwień na bok.
Do melodii dołączyły jeszcze słowa piosenki dorosłych lwów. A kiedy została objęta łapą przez czarnego lwa zaśmiała się bezgłośnie i przestała wybijać rytm. Zwieńczyła całość grzechotem intensywniej poruszając ogonem.
Wcale nie była speszona tym gestem nadmiernej wylewności, nie wyrywała się ani nie próbowała uciec z jego objęcia.
Gdyby mogła dołączyłaby się i zaśpiewała refren wraz z nimi. Pozostało jej jedynie bezgłośnie poruszać wargami.


RE: Wodopój przy jaskiniach - Myr - 21-05-2017

Potrzebowałem chwili odpoczynku z dala od pewnych sprawa. Łapy skierowały mnie właśnie tutaj. Nie było to aż tak daleko od skały. widząc jedna znajomą tutaj mi postać, skierowałem się do niej.
-Witaj panienko- Rzekłem do Sigrun. Zatrzymałem sie obok niej i usiadłem. Obecne tutaj towarzystwo było trochę dziwne ale i tak ta ciekawa lwica najbardziej mnie interesowała.


RE: Wodopój przy jaskiniach - Baqiea - 21-05-2017

Hiena powoli szła za lwem. Milczała bo czuła że samiec chce nieco odpocząć. Była zaskoczona że samiec znał kogoś kogo ona nawet nie widziała lecz lekko się skłoniła
-Dzień dobry-
Rzekła i usiadła kawałek od nich. Czyżby bała się podchodzić? Możliwe, przecież samiec sam mówił żeby być ostrożnym z ufaniem osobą spoza stada, a one chyba była spoza? A bo jak nie i robi gafę? No mówi sie trudno.


RE: Wodopój przy jaskiniach - Banjo - 24-05-2017

/ Nie czekamy na Ima bo nie będzie odpisywać do końca tygodnia/
Lew poruszał się dość żywiołowo. A właściwie dla osób stojących z boku wydawałby się prawie wariatem. Wtem jego szaleństwo zostało zmącone przyjściem gości.
- Wiiiiiiiiiiiiiiiiiitamy!- zaśpiewał nadal w rytm piosenki. Widać było, że przybyły lew zna niemą lwicę. Banjo zatrzymał się trochę i rzekł:
- Zapraszamy do śpiewu  i zabawy!.- Lew znów ruszył w tango tym razem w stronę nowo przybyłych. Zbliżył się do lwa i  stuknął się z nim barkiem. Potem podszedł do hieny i lekko musnął jej bok ogonem. Oczywiście cały czas śpiewając.


RE: Wodopój przy jaskiniach - Xenia - 25-05-2017

Wesoły uśmiech i kroki w improwizowanym prawie tańcu, aż do poplątania łap, niczym niezmącona radość i szaleństwo. Oczywiście w dobrym tego słowa znaczeniu. To wszystko dawała z siebie w tym momencie Xenia. Próbując oczywiście też śpiewać. Najpierw po Banjo, powtarzała jak echo końcówki wersów piosenki, chcąc ją poznać i zapamiętać. By wreszcie wyśpiewać część powtarzającego się refrenu. Od Imbaliego też wyłapała część słów, a dzięki brzmiącej wciąż muzyce łatwo było złapać odpowiedni rytm. Gdy Imbali ją obszedł dookoła, obróciła się radośnie wokół własnej osi, powtarzając refren. Nie przeszkadzało jej wcale że świat zawirował, kręciła się znowu i znowu, aż zatrzymało ją otarcie się o nią czarnego lwa, zachichotała. A kiedy objął je obie, zawtórowała mu w śpiewu, już zasłyszany refren. 
Zabawa była przednia i tak się jej podobała że nawet po przybyciu lwa i hieny, wciąż nuciła wygłupiając się w rytm piosenki. Już chciała zachęcić ich tak jak Banjo do przyłączenia się do nich, ale jak tylko wyskoczyła przed nimi i miała coś powiedzieć, zatrzymała się nagle w chwilowym zaskoczeniu, aż otworzyła lekko pysk, by zaraz rozpromienił go na powrót uśmiech.
- Hej, ja was znam. Myr i Baqiea, nie mylę się? Nie raczej nie... - no jakby mogła zapomnieć, wizyta na ziemiach zachodnich była dla niej zbyt ekscytująca by móc zapomnieć o takiej przygodzie, z troszkę nie przyjemnym zakończeniem, bo wpadła, a dokładniej wskoczyła do rzeki, ale kto by pamiętał te gorsze rzeczy i się nimi przejmował? Na pewno nie zielonooka.
- A właśnie Baq, muszę ci bardzo bardzo na prawdę bardzo podziękować, odkąd pokazałaś mi robaki to już nie muszę jeść mięsa! I od tamtej chwili nie zjadłam ani kawałka, tylko robaki, są przepyszne z łatwością dało się przyzwyczaić, troszkę trudniej je znaleźć, ale to nie problem - mówiła z pełnym entuzjazmem i uśmiechem, siadając przed nowo-przybyłymi: - Co tam u was słychać w stadzie? - zagadała: - O, a może skusicie się jednak i przyłączycie do zabawy? Jest fantastycznie! - dodała wesoło, posyłając radosny uśmiech w kierunku lwów, od których mogła usłyszeć taką fajną piosenkę i Sigrun, która tworzyła im muzykę! Myr chyba właśnie przyszedł do lwiczki, co by tłumaczyło czemu siadł obok niej.
- O, znacie się? - musiała spytać. Rozradowana wciąż miała ochotę śpiewać, nucić i się bawić w najlepsze.


RE: Wodopój przy jaskiniach - Sigrun - 29-05-2017

Pojawienie się kolejnych osób sprawiło, że szara zaprzestała swej muzyki. Łapy z powrotem wylądowały na ziemi a ogon zatrzymał się nieruchomo.  Pamiętała Myra po swej niesławnej wycieczce po za granice stada.  Cmentarzysko, gejzery, lawa wszystko to ukazane i opisane w sposób jakby ojciec tłumaczył dzieciom. Uśmiechnęła się do Myra, wysunęła z objęć czarnego lwa, który ją przytrzymywał i położyła swoją łapę na boku Myra w geście powitania i szacunku. Wpatrywała mu się głęboko w zielone ślepia, całość trwała zaprawdę chwilę. Siedząc obok władcy ziem, przeniosła zaciekawiony wzrok na hienę.


RE: Wodopój przy jaskiniach - Myr - 29-05-2017

-Nie dzięki, nie jestem zbyt rozrywkowy- Odparłem samcowi. Sam raczej nie przepadałem za czymś takim, na pewno nie będąc wśród obcych. Widząc zaś Xenie lekko poruszyłem ogonem.
-Tak znamy się- Więcej nie było nikomu potrzebne do  szczęścia. Lekko prawie niezauważalnie uśmiechnąłem się do Sigrun. Jej gest i zachowanie było dość wymowne, a ja sam z chęcią porozmawiałbym z nią na osobności z dala od wścibskich oczu obcych osób.
-Dawno się nie widzieliśmy się panienko. Zechciałabyś przejść się ze mną i porozmawiać?- Zapytałem się i lekko ruszyłem ogonem.