Król Lew PBF
Wodopój przy jaskiniach - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Dolina Spokoju (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=69)
+---- Dział: Mroczne Groty (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=70)
+---- Wątek: Wodopój przy jaskiniach (/showthread.php?tid=1702)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18


RE: Wodopój przy jaskiniach - Imbali - 02-06-2017

- Im, a tak właściwie to Imbali - sprostował słowa lwicy. Na resztę pytań nie odpowiadał, gdyż Banjo doskonale zrobił to za niego. Zamiast tego zmienił nuconą melodię. Z jego ust popłynęły słowa:
- Wybierz się na wycieczkę, odleć
Śmiej się z żartów i do widzenia
Uderz w bęben
Wiesz na czym jestem

Podniósł się z ziemi i podszedł tanecznym krokiem do Banjo. Wziął od niego jedną sztukę lulka i położył przed sobą na ziemi.
- Lulek, lulek, leklu, leklu
Lele, leklek, lulu, lulu,
Wysoko, wysoko, wysoko,
Spróbuj aż tutaj

Śpiewając dzielił roślinkę na cztery z grubsza równe części. Jedną zostawił dla siebie, drugą dal Banjo, a trzecią przesunął w stronę hieny. Kto wie, może ona też się skusi? Z ostatnim kawałkiem wrócił do Xeni. Przytulił się do niej od drugiej strony niż przyjaciel. Łapę, na której leżał lulek podsunął lwicy niemal pod sam nos.
- Koraliki, kwiaty, wolność, szczęście
Koraliki, kwiaty, wolność, szczęście

Sam nie chciał jeść, puki Xenia nie spróbuje.


RE: Wodopój przy jaskiniach - Baqiea - 02-06-2017

Hiena cofnęła się o krok gdy lew zbliżył się w jej kierunku. 
-Podziękuję. Po roślinach mam zazwyczaj zgagę-
Powiedziała i popatrzyła w dal. Myr ją zostawił samą z tymi lwami, no wiedziała że nie może cały czas za nim chodzić bo to uciążliwe, no i była tu lwica którą znała ale te samce? Popatrzyła na Xenie mówiąc
-To była jakaś banda, szakale, hieny i tak dalej. Ja chyba będę już wracała na tereny stada. Wiecie, każda para oczu się przyda by sprawdzić czy nie wrócili na nasze tereny.-
Potem zerknęła na samców
-A może się do naszego stada dołączycie? Jak widać takie wariacja z nie jedzeniem mięsa akceptują, a w grupie zawsze raźniej-
"Baqiea co ty robisz, jak się zgodzą to chyba serce ci wyskoczy, nie znasz ich, patrz jakie mają grzywy. To pewnie zakamuflowane potwory coś jarające. A co jak będą na głodzie? Czy wtedy też im zioła wystarczą?"
-Ja idę. Do zobaczenia-
Rzekła nieco pospiesznie gnana dziwem przeczuciem
z/t


RE: Wodopój przy jaskiniach - Xenia - 05-06-2017

- A to też próbowałam, ale jakoś żadna roślina mi jeszcze nie zasmakowała... A po niektórych miałam mdłości, ale to nic, warto próbować, a ja uwielbiam przeżywać wszystko co nowe, nowe smaki też - odpowiedziała nie tracąc dobrego humoru: - Właśnie, a czym dokładnie się żywicie, może znalazłoby się jeszcze coś dla mnie? - zapytała, mimo że robaki żyły, nie wydawały jej się kimś z kim można by było się zaprzyjaźnić, trudno było jej je nawet nazwać osobą. 
Odwzajemniła uścisk Banjo, obejmując go po przyjacielsku łapą, nie mając zupełnie nic przeciwko tak bliskiemu kontaktowi, wręcz bardzo go lubiła. I nawet nie musiała się zastanawiać, by stwierdzić że ta dwójka lwów jest na tyle otwarta i wyluzowana że można sobie pozwolić na przyjacielskie uściski, wygłupy i szaleństwa. Sama Xenia nie należała do zbyt podejrzliwych osób, więc czemu by nie spróbować tego lulka, któremu przyglądała się tak z ciekawością, jak Banjo jej tylko go pokazał?
- Pewnie - odpowiedziała bez wahania, obserwując z wesołą miną Imbaliego i starając się nucić do jego piosenki, przytulenie się do niej czarnego lwa też odwzajemniła, nie musiał też długo czekać by zielonooka wzięła od niego kawałek lulka, przeznaczonego dla niej. 
- To niedobrze... Nie rozumiem takich band, na co komu przemoc? - skomentowała słowa hieny, nim spróbowała lulka, żując go dodała: - Na mnie też możesz liczyć... W razie czego nie wahałabym się by ostrzec was przed niebezpieczeństwem - obiecała. Lulek w smaku nie był wcale aż tak zły, choć nie przypadł on całkiem do jej gustu, chyba jej kubki smakowe nie miały zbytnio szczęścia do roślin, a może to z racji bycia drapieżnikiem, którym przecież bądź co bądź się urodziła. Smak jednak był znośny, więc po raz pierwszy przełknęła roślinę do końca, zamiast pogryźć ją i wypluć jak to z wcześniejszymi próbami bywało. 
- Do zobaczenia - odpowiedziała Baq, odprowadzając ją wzrokiem. Już po chwili nieco dziwnie się czuła, jakby weselsza niż dotąd, niż kiedykolwiek, choć nie przypuszczała że to możliwe, bo przecież wcześniej była już pełna radości, nie miała pojęcia że spożyta przez nią roślina już po woli zaczęła działać. Z jej pyska wydobył się od tak radosny śmiech, najśmieszniejsze było to że nie wiedziała z czego się śmieje, a przez to żeby było śmieszniej, chciało jej się dodatkowo śmiać.


RE: Wodopój przy jaskiniach - Banjo - 05-06-2017

Banjo machał na prawo i lewo ogonem w rytm piosenki. Po chwili zawtórował Imbalemu.

- Lulek,lulek lulek!!- śpiewał. Gdy Im rozdzielał lulka, on przymilił się do Xeni.- Niektóre rośliny są naprawdę smaczne. Zresztą kiedyś pokażemy Ci które właśnie są najlepsze. Najlepiej smakują jagody oraz inne owoce - według mnie. Potem niektóre rośliny zielone a na końcu korzonki. One są czasami gorzkie.-powiedział nadal podrygując w rytm. Zagarnął swoją część lulka i wyrzucił go w górę. Później podskoczył w górę i złapał go w zęby. Z przyjemnością przeżuł roślinkę i połknął. Smak był dość dobry i gdyby nie to, że wiedział,  że nie można jej jeść za wiele żywiłby się nią. Obszedł Xenie dookoła i zaczął wokół niej i Ima tańczyć raz na jakiś czas stykając się z Imem barkiem lub ocierając łbem o Xenie.


RE: Wodopój przy jaskiniach - Imbali - 05-06-2017

Im był coraz bardziej zachwycony nowo poznaną lwicą. Choć może wyrażenie "nowo poznaną" nie było tu słuszne, gdyż miał wrażenie, że znają się od dawna. Była taka do nich podobna! Nie wypuszczając Xeni z objęć, wychylił się nieco, by chwycić pozostawioną swoją porcję lulka i włożyć ją sobie do ust. Może roślinka już zaczynała działać, a może to on z przyjemnością myślał o tym, że zaraz zadziała, grunt, że poczuł nieokiełznaną radość. Stanął na chwilę na tylnych łapach, przednimi obejmując biało-brązową, po czym przewalił się na bok, pociągając do pozycji leżącej również lwicę. Dalej śpiewał (pomiędzy przeżówaniem lulka), ale słowa piosenki zaczęły tracić sens. Teraz przypominało to bardziej coś w stylu: "trala hala mana lana".


RE: Wodopój przy jaskiniach - Xenia - 05-06-2017

- Z chęcią dowiem się jak smakują, choć... Akurat za gorzkim nie przepadam tak akurat, ale też spróbuje tych korzonków, a co tam! - powiedziała z entuzjazmem, czy już teraz raczej z nieopanowaną wręcz euforią, ciągle chichotała, w odpowiedzi na dotyk Banjo sama się o niego ocierała, podrygując głową i wygłupiając się znów w improwizowanym tańcu, przy czym też tuptała śmiesznie łapami, by się z tego śmiać, z wszystkiego nagle chciało jej się śmiać. I nie mogła wcale opanować tego śmiechu, zresztą czemu by miała? Podobał jej się ten stan niezmąconego niczym szczęścia. Wydawało jej się że świat jest nagle jakiś bardziej jaskrawszy i kolorowy, i że woda całkiem śmiesznie leci z tych szczelin pomiędzy skałami, mimo że przed chwilą leciała całkiem normalnie. Zaśmiała się jeszcze głośniej, gdy wylądowała z Imbalim na ziemi, stuknęła swoim nosem o jego nos, zwijając się już ze śmiechu. Próbowała śpiewać, ale efekt był taki że wydobyło się z niej tylko kilka niezrozumiałych pomruków, które miały być słowami, a i tak zagłuszył je śmiech zielonookiej.
- Yyy... Faaajny... lulek - próbowała coś powiedzieć, a przez swoją ciągłą wesołość nie było to zbyt łatwe: - I wy też... Tooo... - zerknęła na niebo widząc chmury, teraz wyglądały dosyć apetycznie, ciekawe czy dałoby się je zjeść?
- Zastanawialiście się... Ja to jest... latać? - musiała przyznać że ciężko mówi się w śmiechu, ale nie zniechęcało to jej by dokończyć to co chciała powiedzieć: - Iii... smakować... chmuuury?... - samo to pytanie było dla niej prześmieszne i przeciąganie wyrazów. Może niektóre rośliny wywoływały nudności i bóle brzucha, a inne wprowadzały w taki fajny stan? Który doznawała pierwszy raz i nie wiedziała jak go nazwać.


RE: Wodopój przy jaskiniach - Banjo - 05-06-2017

Banjo odczuwał znajome już brzuszne motyle. Lulek zaczynał działać i Banjo zaczynał widzieć wszystko jakoś bardziej świetliściej. Zatańczył z radości i liznął delikatnie Xenie między uszami. 

- To jest właśnie lulek Xenia. Właśnie to- zanucił i zaczął tańczyć. Nagle zauważył jakąś lwicę stojącą niedaleko. - Heja piękna. Pokój i miłość- Banjo nie zdawał sobie sprawy, że mówi do powietrza. No cóż najwyraźniej lulek działał. Potem zaczął z nią rozmawiać i delikatnie się o nią ocierać. No cóż kochać trzeba nie tylko inne stworzenia. Kto powiedział, że powietrze nie potrzebuje miłości?


RE: Wodopój przy jaskiniach - Imbali - 05-06-2017

Język Ima najwyraźniej poczuł się nadwyrężony, gdyż te proste sylaby zaczęły mu się plątać. Jak to dobrze, że melodię przejęła teraz banda małp-zwid. Trzeba przyznać, że śpiewały wybornie, choć oczywiście tylko czarny mógł je usłyszeć. Zaśmiał się typowo polulkowym śmiechem.
- Taaa! Latajmy! I... zjemy księ...
Chodziło mu oczywiście o księżyc, ale nie dokończył, gdyż zdawało mu się, że dokończył. Spojrzał na księżyc, który teraz wydał się taki ogroooomny... Jakby miał ich zaraz przygnieść...
Im znów zachichotał i przysunął lwicę jeszcze bliżej. Gdyby ktoś z ich starego stada zobaczył tę scenę, stwierdziłby, że te prawie obce lwy są za blisko. Stanowczo za blisko. Ale czy ktoś, kto żyje chwilą i w dodatku jest na lulku przejmowałby się takimi... Hm... szczegółami?...


RE: Wodopój przy jaskiniach - Xenia - 05-06-2017

I ona słyszała melodie, a przy tym rytmiczne trzepoty skrzydeł, na niebie, bo wciąż patrzyła w nie, widziała mnóstwo, niezliczoną wręcz ilość, kolorowych ptaków, we wszystkich istniejących barwach, jakby pojawiły się tam na jej życzenie. To one wydawały z siebie dźwięki miłe dla ucha. W rzeczywistości niebo jak pozostawało puste tak było i tylko oczy zielonookiej to widziały, a uszy słyszały ptasią melodie. Poruszyła nimi, czując liźniecie lwa o kręconej grzywie.
- Tak! - ucieszyła się z słów Banjo, choć z boku musiało to wyglądać nienormalnie: - Więceeeejjej... lulka... - i ciągle jeszcze się śmiała, to też zdania jej się urywały. Była pewna że jej śmiech się już nigdy nie skończy, ale to nawet lepiej, bo przecież śmiech to zdrowie. Zdziwiona i rozśmieszona za razem przypatrywała się przez chwilę poczynaniom brązowego lwa. Nie zdając sobie sprawy że każdy z nich widzi co innego, a to wszystko to tylko halucynacje.
- Chętnie... Iii jeszczeee skłońce... A, no przecież.... Wiedziałeś żeee... Księżyc mówiii? - mówiła wciąż pod działaniem lulka. Kiedy znalazła się bardzo, bardzo blisko lwa, wtuliła się w niego, słysząc bicie serca, które teraz brzmiało jakby czyiś głos powtarzał jakieś "bum bum", a później "puk puk" i jeszcze "jup jup": - Ooo, w tobie też... Ktoś mówi - zachichotała, przetarła się grzbietem o lwa, wyciągając się przy tym i zupełnie nie zdając sobie sprawy że posuwa się o wiele za bardzo z tą bliskością, obróciła się i objęła go już łapami, poklepując go jedną po przyjacielsku: - Kto tam? - przyłożyła swój pysk do brzucha Imbaliego, koniecznie chcąc dowiedzieć się kto w nim tam przybywa, jak jej się zdawało.


RE: Wodopój przy jaskiniach - Imbali - 05-06-2017

- Móóóóówi?
Im odwrócił swój łeb z powrotem w stronę księżyca, ale ten już znikł, a zamiast niego odpowiedziały mu tysiące gwiazd. Mówi, mówi, mówi... Szeptały. Niektóre ciszej, inne głośniej. Po raz wtóry z gardła lwa wydobył się śmiech. Wydawało mu się, że wszystko w koło wydaje jakieś odgłosy.
- Luleeek mówi.
Przycisną łeb do lwicy, by posłuchać jej dźwięków. W tym momencie uwagę jego zwróciły te brązowe plamy na jej futrze, które teraz przemieszczały się po ciele Xeni, zmieniając na dodatek kolory. Im otarł się o nią nie tylko głową, ale i resztą ciała. W tym miejscu powinny znaleźć się trzy kropki, gwiazdki, czy cokolwiek innego w tym stylu. Czarny nie zobaczył w tym nic złego. Wręcz przeciwnie! Było to dopełnienie magi wieczoru, a może już nocy? Kto by tam wiedział. Po wszystkim przewrócił się brzuchem do góry, ale tak, że dalej stykali się z lwicą głowami. Wydał kilka dziwnych dźwięków, które miały być próbą śpiewu.


RE: Wodopój przy jaskiniach - Banjo - 06-06-2017

Nagle niebo zaróżowiło się i Banjo patrzył oczarowany. Po chwili odwrócił się do lwicy-zwidy i zaprosil ją do tańca. Tańcząc nie za bardzo zwracał uwagę na Ima i Xenie dzięki czemu nie wiedział co się zdarzyło. Po pewnym czasie ,,lwica" zaczela śpiewać. pięknie śpiewać. A wyraz z jej śpiewem przybywały ptaki. Białe, czarne, kolorowe najróżniejsze. I one wtorowały ,,lwicy" swymi trelami. W kulminacyjnyn momencie pieśni pofruneły do lwicy i każdy złapał ją za kawałek skóry. Wzbiły się w górę pociągając lwice za sobą i niosąc ją w stronę nieba. Odfruwając, lwica szepnęła. Szept ten jednak niósł się do uszy Banja. ,,Do zobaczenia " Dwa słowa. Jeszcze dobrą chwilę Banjo stał wpatrując się z zachwytem w niebo. Jednak do chwili z jego piersi wyrwał sie śpiew. W nastroju dobrym jak nigdy dotąd podszedł do Ima który leżał blisko Xeni. Położył się z jej drugiej strony i lekko przyciągnął ją do siebie. Wtem zobaczył że nad ich głowami leci hipcio. Grube niebieskie hipcio.

- Patrz Xenia!- rzucił i zanucił jej do ucha psotną ale piękną piosenkę o hippopotamie potykającym się o własne nogi. Lekko polizał jej ucho i zaśmiał się wciąż obserwując popisy kolorowych plam


RE: Wodopój przy jaskiniach - Xenia - 06-06-2017

- Taak to pewnie on! - ucieszyła się na tę wieść, znów przykładając ucho do piersi lwa, w którym biło tylko jego serce. Odwzajemniła czułości, nie myśląc nad tym co robi, przecież to było takie miłe. A to co stało się dalej... Nawet nie była do końca tego świadoma, po prostu poczuła coś dziwnego czego nie umiała sobie wyjaśnić, jakieś nowe doznanie, pewnie to przez lulka, a może to te dziwne ptaki, które zdecydowały się zlecieć na ziemie, obiadując i ją, i Imbaliego przygniatając przez chwilę ich swoim ciężarem, nie miała pojęcia że ten ciężar pochodził tylko od lwa, a to co widzi to wciąż halucynacje. Machnęła łapami do powietrza odganiając ptaki w kolorach tęczy, odleciały, krążąc nad nimi. 
- Nooo... Spójrzcie ile tu mieeejsca... W okolicy - powiedziała do nich, czyli właściwie do nicości: - Nie musicie nas obsiadać... - wierciła się, czując nagły przypływ energii.
Popatrzyła tam gdzie wskazał jej Banjo, po czym zachichotała na jego piosenkę, nie widziała tego co on, ale piosenka i tak była niczego sobie, sama też liznęła go w nos, bo czemu by nie? Nagle wstała na łapy, zataczając się specjalnie bądź nie, na boki. Podskoczyła i obiegła oba lwy na około: - Nie złapiecie mnie! Ha! - zawołała jak małe, lwiątko, które w głowie miało teraz tylko figle i w podskokach zaczęła uciekać lwom, omijając co chwilę śmieszne stworki i śmiejąc się razem z nimi, naśmiewały się na wzajem ze swojego wyglądu, były one śmiesznym miksem różnych, nie pasujących do siebie zwierząt. Takie już atrakcje zapewniał jej lulek. Jeśli jeszcze jej nie dogonili czy złapali, zaczęła się turlać ku nim w nieopanowanym śmiechu: - Łapcie mnie, spadam! - zachichotała, myśląc że sturla się ze wzgórza, choć żadnego tu nie było, ale ziemia wydawała się w oczach lwicy lecieć w dół, zamiast jak wcześniej być płaska.


RE: Wodopój przy jaskiniach - Mistrz Gry - 07-06-2017

Nie ma nic piękniejszego niż przednia zabawa. Wszystko co dobre jednak szybko się kończy. Halucynacje nie miną, choć z bajecznych i kolorowych zamienią się w to co was najbardziej przeraża. Pokraczne nienaturalne kształty, przesuwające się cienie. Błysk kłów i ślepi w mroku. Ogromne czarne ptaszyska na niebie i ziemia, z której ze szczelin wypływa czerwona posoka. Próby ucieczki na nic się zdadzą, łapy same się poplątają i poskutkuje to jedynie utratą równowagi. Świat zacznie coraz szybciej wirować, aż zbierze się wam na mdłości.



RE: Wodopój przy jaskiniach - Banjo - 07-06-2017

Zarechotał jak dziki, gdy Xenia liznęła go w nos. Wstał razem z nią i lekko się chwiejąc przeszedł kilka kroków w przód. Gdy Xenia zaczęła się staczać  on pobiegł za nią.
_Nie lękaaaaaaaj się księżniiiiiiiczko- zawołał donośnie i bieglł wyjąc z radości. Nagle zobaczył że lwica stacza się wprost do paszczy jakiegoś czarnego stwora. Przyspieszył i rzucił sie na nią spychając ją w bok. Leżąc zauważył pełznące ku  nim pajęcze cienie. Nie wielkości normalnej, ale naprawde wielkie. Gdzieś w tyle słyszał łowrogie bicie bębnów. Grały w okrutny, złowieszczy rytm. ,, Bim,babam bim babam bum".-melodia urwała się i zapadła cisza. Wydawało się że kszmar się kończy. Ale nie. Nagle z oczu Ima zaczęła lecieć krew, a on sam zaczął zrzucać skórę niczym wąż.
,-Im?- Banjo był coraz bardziej przerażony. Wydawało mu się że dzieje się to naprawdę, nie wiedział że to halucynacje. Objął Xenie mocniej próbując uchronić ją przed karuzelą jaką fundowala im ziemia


RE: Wodopój przy jaskiniach - Imbali - 07-06-2017

Niebo nabrało karmazynowej barwy, co wzbudziło w Imbalim niepokój. Podniósł się chwiejnie. Spostrzegł, że nie tylko niebo, ale i reszta świata jest czerwona. Pochylił głowę, by to zbadać. Im dłużej przyglądał się roślincę przed nim, tym większej nabierał pewności, że... to była krew! Lew cofnął się, a raczej odskoczył jakby zobaczył rzucającą się na niego poranię. Bo w istocie ją zobaczył. I to nie jedną, ale z każdej strony atakowały go potworne szczęki. Ryknął na tyle głośno, na ile pozwalały mu sflaczałe usta. Możliwiej najszybciej odskoczył i zakręcił się w koło, choć miał wrażenie, że ucieka. W końcu zatrzymał się z zamkniętymi oczyma. Nie pierwszy raz miał doczynienia z lulkiem, więc gdzieś przebijała min się świadomość, że to tylko halucynacje. Mimo to zerknął jednym okiem na świat. Wokół niego leżały martwe, rozszarpane ciała. Przerażony tym Im zatoczył się w tył. Żołądek podszedł mu do gardła i tak jak stał, tak zwymiotował. Oparł się o kamień, drżąc na całym ciele. Zamknął oczy, ale mimo to wciąż je widział.