Król Lew PBF
Skała na zewnątrz - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Klan Ognia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=178)
+--- Dział: Szara Skała (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=62)
+--- Wątek: Skała na zewnątrz (/showthread.php?tid=1703)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16


Skała na zewnątrz - Shun - 25-06-2012

Ogromny masyw skalny o ciemnoszarej barwie, z daleka wyglądający jak wielki, ogromny gardziel lwa, czyhającego na podróżników. Przed skałą rośnie parę na wpół zwęglonych drzew, rośnie też delikatna trawka znad popiołu z wulkanu, którego wybuch niedawno miał miejsce. Teren na skale, który jest nieosłonięty nie należy do najrówniejszych i najwygodniejszych. Wysokość tego "przed skala" nie ma więcej jak dziesięć metrów, skąd dobrze widać najbliższe położone tereny, takie jak wulkan, czy bagna.


RE: Skała na zewnątrz - Shadarn - 29-06-2012

Horus wpatrywał się z pełnym podziwu wzrokiem na Ate. To co mówiła było bardzo przekonujące, niestety niebieskooki i tak nie miał ochoty zostawiać jej samej na pastwę losu, bo w końcu jeden za wszystkich, wszyscy za jednego!
Ate nie mogę tego zrobić.. nie mam nikogo, więc i Ciebie stracić nie mogę.
Szepnął do jej ucha i przyłożył policzek do łapy wredoty. Czas zabliźnia rany, więc nie ma co ich rozdrapywać, jeno iść cały czas do przodu mimo przeszkód jakie nam los sprawuje. także Horusowi nawet do głowy nie przyszłoby by zostawić Ate.


RE: Skała na zewnątrz - Ate - 29-06-2012

Bezimienny, jakże pozbawiony wszelakich emocji uśmiech zdołał wpełznąć na oblicze czarnej samicy, która wbijała pusty wzrok gdzieś daleko, wzdychając ciężko. Tajemniczy wzrok wbił się z wolna w Horusa. Spuściła łeb, a kaskada zielonych włosów opadła, spokojnie zakrywając większą część jej oblicza. Chwilą potem, zieleń tych włosów rozproszył wiatr. Chłodny, nieprzyjemnie biczował jej pysk z niemałą lubością. Jak gdyby pragnął porwać Ate do szaleńczego, tajemniczego tańca, którego kres nie miał nastąpić nigdy.
Westchnienie rozcięło ciszę, która na długą chwilę zapanowała między lwami. Uniosła dumnie pysk, spoglądając w bujnie i jasno świecące gwiazdy, rozświetlające czerń nocnego nieba.
- Synu... - szept jej w pewnym momencie zakłócił bezgłos, jaki panował na skale. Uśmiech rozpromienił jej oblicze, jednakże nie spoglądała już na niego. Po prostu wbijała pusty wzrok w niebo, które jaśniało miliardem gwiazd.
Aksamit czarnych powiek opadł na jej ślepia, zasłaniając szmaragdy jej zielonych oczu. Jej nozdrza poczęły pochłaniać zimne powietrze, wypełniając nim płuca samicy, jak gdyby chciały je oczyścić ze wszystkich zbędnych nieczystości.
- Mimo, że nie jesteśmy stadem... - mruknęła w końcu -...i tak wiem, że zawsze będziemy jednym, i zawsze będzie nas coś łączyło - dokończyła, by na końcu zaakcentować swoją wypowiedź głębokim westchnieniem, które uniosło się wysoko, by następnie odejść w dal, wraz z powiewem wiatru.
Szmaragdowe tęczówki na nowo zaświeciły w brokacie gwiazd. Jej wzrok wylądował na Cherubinie. Zbliżyła się do niego, po czym otarła się z lekka pyskiem o jego tors. Trwała tak przez chwilę, jakoby w zapomnieniu. Jednakże gorzka słota realia nagle powróciła, dotkliwie raniąc duszę Ate.
- Cieszę się, że i ty wróciłeś, Cherubinie.


RE: Skała na zewnątrz - Shayen - 29-06-2012

Całą to chwilę zakłóciła pewna istota...
Pędząc ile sił w łapkach, dotarła na skałę, aby to znaleźć brata. Niby chciała zapominieć o wszystkich, jednak... No nie mogła.
Zwolniła. Chwilę odsapnęła, a następnie patrzałkami zaczęła wyszukiwać kogoś. Obojętnie kogo.
Radary uskoczyły ku górze, a na pyszczek wpełzł szczery uśmiech; nareszcie.
- SHAAD! - Krzyknęła ponownie zbierając się do biegu. Nie myliła się, to tu mogła znaleźć brata.
Łeb wtuliła w grzywę samca, a następnie spojrzała na niego.
- Nareszcie... Gdzie ty byłeś? - zapytała ignorując jakiekolwiek istoty żywe. Znalazła Shada i to jest najważniejsze.
Jej kochany braciszek...
Teraz nie może już go zgubić, nie może.
Szum, szum, szum.
Nie może...


RE: Skała na zewnątrz - Shadarn - 29-06-2012

Co masz na myśli mówiąc łączy, moja pani?
Zdołał zapytać, gdy po chwili usłyszał go.. ten głos, ten przesłodki głos. Niebieskooki zwrócił wzrok w stronę owego głosu wtedy został wręcz "napadnięty" przez swą młodszą siostrzeczkę Shayen.
Shay! Moja siostrzyczko.. moja ukochana siostro.
Mówił, a jego pysk coraz bardziej pokrywał się uśmiechem, bo wreszcie odnalazł swoje szczęście, swoje jedyne prawdziwe szczęście.
Shayen.. ależ Ty się zmieniłaś. Nie jesteś Tym samym lwiątkiem sprzed kilku miesięcy, wydoroślałaś.
Mówił, mówił a jego łapy cały czas zmieniały miejsce na ciele młodej, tak bardzo się cieszył i obejmował młodą tak mocno i tak ciepło, jak nigdy dotąd nikogo.


RE: Skała na zewnątrz - Ruth - 29-06-2012

-Dobra, ja stąd idę, bo już nie mam powodu, by tu siedzieć.- stwierdził nagle lwica o brązowych oczach, choć mogło się z początku wydawać, że nie mówiła tego do nikogo tylko po prostu rzuciła tymi słowami przed siebie, po prostu żeby je wypowiedzieć. Spojrzała się na wszystkich tu zebranych. Może po prostu ją znudziło to ciągłe gadanie o stadzie i o posiadaniu kogoś bliskiego, niekoniecznie partnera, a po prostu przyjaciela, znajomego. A może speszyła ją ta radość Horusa ze spotkania siostry. Nic nie odezwała się jednak nasza droga Ruth, gdy po raz drugi spojrzała się jeszcze na zebranych i bez chociażby słowa pożegnania odeszła w swoim kierunku, by żyć jak żyła dotąd. Po swojemu... i samotnie. Gdzie ją łapy poniosą tam się pojawi.

z/t


RE: Skała na zewnątrz - Shayen - 01-07-2012

Ajajaj.
Dobra. Jest spoko, fajnie, no ale czasy rodzinnej miłości potrafią na chwilę zaniknąć. Lwiczka nie była napełniona aż tak wielką empatią.
Machnęła ogonem i zmarszczyła nosek.
- Szukałam cię, a ciebie nigdzie nie było, o. - odparła z udawanym oburzeniem. Niech lepiej w kaszę jej nie dmucha, bo... bo... bo... em, bo się naprawdę zezłości, ha! Czasami można pomijać scenariusz i rąbnąć jakiś tekst od siebie, ale to wtedy będzie czystą realią, a nie graniem. Tak w każdej chwili mogła zrobić Szaj, która mimo tęsknoty, miała wyrzuty do tego, gdzie się podziewał. Coś typu ochrona rodzicielska, lecz w postaci siostry.
A nuż by się jej coś stało i... i co? Brata by nie było!
A lwiczka nie jest jeszcze wcale taka samodzielna, o.
Ślepka na chwilę znikły pod kotarą powiek, podobnie jak uszka oczekując na odpowiedź braciszka. Tylko, że wzrokową.
Czerep uniosła wysooko do góry, coraz to otwierając ślepko i kątem oka patrząc na samca.
Oj zły, oj ona zła.


RE: Skała na zewnątrz - Shadarn - 01-07-2012

Z niebieskookiego wydobyło się głośne westchnięcie, a on sam odszedł na dwa kroki i zasiadł niespokojnie.
Szukałem Cię. Ale nie Tylko Ciebie, bo również szukałem Mili która zwiała wraz z lwiątkiem.. miałaś być ciocią ale z tego czego się dowiedziałem, lwiątka nie ma i zapewne nie będzie. Zemszczę się na niej.
Mówił powoli i spokojnie, zaś ostatnie krótkie zdanie wypowiedział głośno i agresywnie, bo w końcu to Mila zawaliła sprawę, nie?
Ale czas idzie naprzód. Nie mogę przejmować się Tym co było, tylko tym co jest i będzie. A do tego mam Ciebie na "wychowaniu" i muszę się Tobą zająć.
Ponownie do niej podszedł i liznął w polik a zaraz potem posłał delikatny uśmiech.

Potem zaś zwrócił się w przeciwnym kierunku i bez słowa odszedł.

z/t


RE: Skała na zewnątrz - Ate - 30-07-2012

Zielone ślepia wpatrywały się w odchodzące dzieci. Uśmiech na chwilę rozgrzał jej oblicze, by potem zapadł nań wieczny smutek i pustka. Obróciła skażony samotnością wzrok, wbijając jego pustkę w podłoże. Chwilami prosimy Boga, by pomagał nam... Wierzymy w niego i czcimy go.
A dla Ate ten Bóg już dawno umarł. Jak wszystko. Wszystko wypłowiało, zostało zamazane i zatarte. Wiatr rozwiał jej włosy. Podniosła swoje jestestwo, po czym opuściła to miejsce, zamykając swe serce.



RE: Skała na zewnątrz - Ameerah - 26-08-2012

Przez bardzo długi czas nie było tu nikogo. Dopiero szara, błękitnooka lwica imieniem Ameerah postanowiła tu wstąpić. Zaraz, Ameerah? Ta, Ameerah? Córka dawnej Płonącej Lwicy imieniem Nadira, oraz przybrana córka przywódczyni Cienistych, Ate? Ta mała, płaczliwa lwiczka, wrażliwa i delikatna? Niemożliwe! Jakże ona urosła! Nic nie pozostało po tym małym wstydliwym, a zarazem uroczym mazgaju. Teraz była to piękną, silną i pewną siebie lwicą, która zupełnie wdała się w matkę!
Ameerah właśnie powolnym krokiem wspinała się na szczyt Skały Sherkhana. To miejsce przywoływało u niej tyle wspomnień. To tu została przyjęta do grona Cienistych, a zarazem do nowej rodziny. Na pysku niebieskookiej pojawił się uśmiech, ale był mały, prawie niezauważalny, który szybko znikł, a jej twarz znowu przybrała poważny wyraz.
Samica stała teraz na Skale i patrzyła w dal. Delikatny wiatr muskał jej sierść i grzywkę...


[ Dodano: 2012-08-28, 19:47 ]
Niestety wciąż było tu pusto i chyba tak miało pozostać. Ameerah postanowiła opuścić to miejsce...Wyszła więc powolnym krokiem wzdychając ciężko.

/z.t../


RE: Skała na zewnątrz - Suri - 08-10-2012

Biała znalazła sie na jakichś ponurych terenach. Wydawało by się, że tego miejsca nikt nie odwiedził od miesięcy. I dobrze, przynajmniej bedzie miała spokój a tego wlasnie teraz potrzebowała. Smuciła się trochę, że zostawiła ukochanego samego na Lwiej Ziemi, ale ona musi sobie wszystko teraz poukładać, wyleczyć te paskudnie sączące się rany na zadzie i udach.. Ułożyła swoje ciałko na półce skalnej, którą to wydarzyła sobie już wcześniej.. Nrazie miała pustkę w głowie nie wiedział a kiedy to wszystko się skończy" kiedy ten cały koszmar zniknie..


RE: Skała na zewnątrz - Dart - 08-10-2012

Jest kretynem. Jest wielkim, skretyniałym imbecylem który zaraz będzie martwym skretyniałym imbecylem. No, ale grunt to pozytywne myślenie. Zacznijmy od tego dlaczego Dart pcha się na Płonącą Ziemię. Huh, może Kami go tam wysłała? Pudło, przecież on nawet nie raczył zanieść swojej burej dupy do Kami! No to... Nie, nawet nie mam już jakich snuć domysłów. On po prostu idzie do paszczy wroga. Ale za czym? No oczywiście że za słodką trzpiotką Ate. Bo kto by pamiętał że to on, Dart, uczestniczył w wojnie mającej zetrzeć z powierzchni Płonącą Ziemię? No właśnie, kto? Zapewne wszyscy na tyle starzy aby to pamiętać. Dart, stwierdzam oficjalnie że jesteś niezaspokojonym debilem. Jedyne co możesz zastać na tych ziemiach to śmierć, nie rozkosze i swoją dawną zdobycz której, tak notabene, jeszcze całkowicie nie zdobył. Geniusz.
Z początku nieśmiało przedzierał się przez bagno. Znał w miarę tą ziemię, zwłaszcza że kiedyś formalnie była własnością Złej. Czuł się dziwnie. Był lekko zaniepokojony, ale nie spotkał tu żywego ducha. Po pewnej chwili odzyskiwał pewność. Nie wierzył w duchy, a nawet jeśli to co stary Sherkhan może mu zrobić? Przecież to jasne że już dawno kopnął w kalendarz i gdzieś sobie gnije. Udało mu się bezpiecznie przedrzeć przez bagna. Jego celem była wielka skała, epicentrum płonącej. Jeżeli te tereny są faktycznie opuszczone to i tam będzie pusto. Buras wdrapał się powoli na skalną półkę. Dżizas, gdyby był jeszcze odrobinę starczy zapewne ten wysiłek by go zabił. Ale na szczęście jeszcze jest młody. Em, trochę młody. Ale na pewno nie stary, o! Starty to jest Xan, kutfa.
Zmrużył ślipia dostrzegając białą postać. Bez grzywy. Serek? Czy lwica? Nie pamiętał żadnej białej lwicy która zamieszkiwałaby te tereny przed jego odejściem. Ale podchodząc bliżej, od tyłu, znaczy się, dojrzał dodatkowo czarną pręgę na łbie. Oh, więc jednak to nie on. I dobrze, nie chciał mieć kłopotów. Przystanął kilka metrów od lwicy [albo kolejnego wynaturzonego samca bez grzywy, po płonących można się wszystkiego spodziewać]. Odchrząknął dając znak lwicy że nie jest sama.


RE: Skała na zewnątrz - Suri - 08-10-2012

Suri cała zdrżała słysząc chrząknięcie, było to dobitne męskie chrząknięcie. Miała juz raz doczynienia z nieznajomym samcem co okazało się bardzo bolesnym spotkaniem dla białej. Odwróciła łeb, tak jednak to nie było najlepsze miejsce na wypoczynek. Chciała być sama, ale trudno skoro zjawił sie tu jakiś samiec trzeba bylo stanąć na wysokości zadania. Posłał a mu badawcze spojrzenie, po czym podniosła swoje ciało, by usiąść na swoim bolącym zadzie.
- Szukasz tu kogoś? -zapytała marszcząc brwi.


RE: Skała na zewnątrz - Dart - 08-10-2012

Dart posłał jej cyniczny uśmieszek, kolejny rodzaj jego grymasu przeznaczonego tylko i wyłącznie dla panienek, a który nie może oznaczać niczego dobrego. Oblizał się, po czym kłapnął szczękami jak najgorszy z drapieżców.
- Zawsze syczysz na pierwszego lepszego samca, czy tylko dziś masz taki humorek? - żachnął się lekko poirytowany. Też coś. Mogła przynajmniej posilić się na udawaną uprzejmość. Nigdy nie wiadomo, wystarczy raz warknąć na niewłaściwą osobę aby skończyć pożarty przez hieny albo członków własnego gatunku. - Dla twojej wiadomości szukam Płonących. Jeśli jesteś istotą należącą do ich wielkiej, zepsutej rodziny to pewnie jesteś świadoma tego, kto jest królem na tych terenach. Wyświadczysz mi tą przysługę czy zaprzesz się w sobie i pognasz po swoich towarzyszy, albo okażesz się kompletną ignorancją odpowiadając na to jakże proste pytanie słowami ''nie wiem''?
Machnął ogonem w powietrzu na znak swojej irytacji. Tak w zasadzie to chyba szukał Xana. Albo kogokolwiek kto pomógłby znaleźć jego ojca. Pfeh, rodzinne sentymenty. Wątpił że ojczulek przesiaduje na terenach Złej. Intuicja podpowiadała mu że albo Xana nie ma w ogóle, albo odkupił swe winy i teraz dumnie dzierży tytuł xsięcia albo innej szlamy udając wielką szychę zaraz po swoim tatusiu. Ble. Możliwe nawet że na Płonącej dochodziło do kazirodztwa, albo jeszcze lepiej - do gwałtów kazirodczych. Wszystkiego można się po nich spodziewać. Nie pałał do nich szczególnym entuzjazmem. Zwłaszcza po tym jak zaleźli za skórę Złej. To pamiętał najlepiej.


RE: Skała na zewnątrz - Suri - 08-10-2012

- I po co strzępisz ten jęzor?- Suri parskneła śmiechem, bo każde słowo wypowiedziane przez burego bylo dość dziwnymi wymysłami, Suri nie miała zresztą pojęcia o jakich płonących mowa. Towarzysze? A po kogo niby miała pójść..Jakoś z brutalnym gwałtem musiała radzić sobie sama.. Do teraz widoczne były bolące tego skutki..
- Nie wiem o czym mówisz, nie znam tu nikogo jestem samotniczką, nie czesto zdarza mi się spotkać tak zdesperowane lwy jak ty. Coś Cię trapi rudy?- Nie jednak ten samiec nie wyglądał na groźnego, a przynajmniej nie na takiego co by miał ochotę zaraz ją krzywdzić. Ziewneła leniwie układając sie do poprzedniej pozycji..