Król Lew PBF
Skała na zewnątrz - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Klan Ognia (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=178)
+--- Dział: Szara Skała (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=62)
+--- Wątek: Skała na zewnątrz (/showthread.php?tid=1703)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16


RE: Skała na zewnątrz - Arto - 02-10-2015

Nawet bliźniak gorejącego słońca, wieńczącego płaski, wiecznie zmarznięty szczyt Kilimandżaro, nie miało w sobie tyle mocy, by nadać choć cieplejszy ton oku, w którym odbijała się złocista kula. Błękitne ślepię jeszcze długo wyzywająco mierzyło majestatyczny masyw, powoli sycąc swego właściciela znajomym, chociaż dawno zapomnianym widokiem. Źrenica bestii zwężała się, w miarę jak zamiast horyzontu, wzrok lwa obejmował znacznie bliższe tereny, które niegdyś martwe, uwolnił od dawnych właścicieli, by później kształtować je własnymi łapami. Jak całą Krainę. Samiec odetchnął głęboko, smakując powietrze, od lat nieskażone trucizną, w której chowali się Płonącoziemcy. Przekrzywił łeb, by spojrzeć na wygasły wulkan, a czarne wargi zwilżył szorstki jęzor, jakby na przypomnienie pierwszego tryumfu lwa, kiedy nawet ognisty tytan zamilknął na zawsze, czując na swym zboczu kroki tego, który wybił jego plemię.
Brązowogrzywy przymknął powiekę, przenosząc ciężar z łapy na łapę, by wreszcie usiąść na rozgrzanym kamieniu. Poruszył nosem i wypiął pierś, czekając aż ostatnia warstwa błota, maskująca jego rzeczywisty zapach i umaszczenie nieco obeschnie.
Zabił zarazę toczącą tę Krainę, odebrał Głodowi jego własne dzieci. Dał tym ziemiom nowe życie i odszedł, wiedząc, że jest tutaj bezpieczne. Ale teraz, po tym jak jego łapa skończyła kształtować świat wokół, nadeszła pora na spłacenie długu, który zaciągnęła u niego jego własna kolebka.
Wydał z siebie niski pomruk, spoglądając na Zachód.

Ucho musztardowego zmieniło nachylenie o kilka stopni, wyłapując odgłos pazurów, ocierających się o szorstką powierzchnię skały. Z początku nie odwracał się, na podstawie zasłyszanych kroków oceniając wagę zbliżającemu się ku nie mu zwierzęcia. Wykluczył dorosłego lwa, a nos podpowiedział mu resztę. Łeb kota obrócił się w prawo tak, by zmierzyć cętkowango jak najmniej tracąc na swoim upośledzonym postrzeganiu przestrzeni.

Zmierzając tutaj nie natknął się na żadne wyraźne ślady obecności jego rodzaju. Ryzykant?

Nie otwierał pyska.


RE: Skała na zewnątrz - Mauara - 04-10-2015

Lew i hiena. Jak widać zapowiadało się cudownie. Kiedy tylko zebra była w stanie zorientować się o ich obecności, była już wystarczająco blisko żeby i oni ją dostrzegli. Nie zatrzymała się jednak, ani nie zawróciła, a podeszła jeszcze kawałek, nie odzywając się. Skoro znalezli się na miejscu, a ten szary gigantyczny kloc był wskazaną przez pierzastą skałą, to znajdujące się tu zwierzęta musiały być przyjazne. Mauara zerknęła pierw na cętkowane stworzenie, potem na te z grzywą. Możliwe, że obaj nie mieli jeszcze styczności z tego pokroju koniowatą, bowiem nie da się ukryć, że instynkty miała pięknie poprzestawiane. Nie witała się z nimi w żaden sposób, nie za bardzo potrafiła wczuć się w tę sytuację. Odwróciła za to łeb do swojej towarzyszki na grzbiecie
-To tutaj


RE: Skała na zewnątrz - Sargon - 04-10-2015

I gdy ponoć dotarli na miejsce, a przynajmniej zebra tak twierdziła, Sargon z niekrytą ulgą przepełzał trochę po szyi kopytnej, po czym zgrabnie zeskoczył z niej, z dala on jej nóg które uznał za zagrożenie. Momentalnie postarał się zniknąć im z oczu. Zapamiętał jednak imię "Vult". Kto wie, może mu się to przyda.


Wił się między kamieniami i młodą trawą. Na dalsze działania patrzył z kryjówki.


RE: Skała na zewnątrz - Vult - 04-10-2015

Całą drogę przespała. Szkarłatna ciecz zabarwiła białą sierść zebry na lewym boku. Prawe skrzydło dalej bezwładnie zwisało kołysane w rytm jej chodu. Ocknęła się dopiero gdy przestało kołysać, uniosła ociężale łeb rozglądając się niemrawo po okolicy. Nie dostrzegła znajdujących się nieopodal osobników, nawet nie zauważyła kiedy wąż zniknął. Przez chwilę zastanawiała się czy nie spadł gdzieś po drodze. Jedyne co rzuciło jej się w oko to ogromny masyw skalny, tak bardzo jej znajomy. Zaskrzeczała a głos jej się potoczył echem po dolinie. Jeśli ktoś byłby z bractwa powinien zareagować na ten dźwięk.
Zesztywniała tak leżąc w dziwnej pozycji, odczepiła się szponami od pasiastej i próbowała zeskoczyć na ziemię. Poskutkowało to tym, że jednak obaliła się z głuchym łoskotem uderzając w twarde podłoże. Ponowny skrzek wyrwał się z gardła tym razem pełen bólu. Próbowała się podnieść jednak jej odrętwiałe szpony trzęsły się pod ciężarem i ze zmęczenia rozjeżdżając z powrotem na boki. Wyglądała żałośnie.


RE: Skała na zewnątrz - Sadism - 04-10-2015

Pełzał pełen niezadowolenia. Zniknął Zephyrowi z oczu, bo sytuacja była z tych które raczej mu nie pasowały. Następnie przemieszczał się po ziemiach Bractwa, aż wyczuł nieznajomy zapach. Zapach lwa.
Czyżby Koho już kogoś nasłał? A może Ghalib?
Lub też był to pechowiec który trafił w złym czasie w złe miejsce.
I wtedy posłyszał skrzek, nie minęła minuta, i drugi.
"Vult"- jedna myśl, jedno imię, i nagły napływ zmartwień.
"Co się stało?"
Zapytał sam siebie, i czym prędzej ruszył za dźwiękiem i drganiami ziemi. Po ciepłych plamach. rozpoznał zebrę, oraz sępicę. Czuł także coraz mocniej lwa... i hienę. Na szczęście znajomą hienę.

Pełen podejrzeń zbliżyl się na 5 metrów odległości do Vult. Siedział jednak w ukryciu...

- Przyprowadziłaśśś obiad czy obiad ciebie? - zakpił , po czym dodał już z lekką, ledwo wyczuwalną troską w głosie - Wszystko dobrze Vult?
Nie wychodził z kryjówki kamieni, pyłów i obumarłych krzaków. Za to wyczuwał coś niepokojacego...


RE: Skała na zewnątrz - Vult - 04-10-2015

Znajomy dźwięk dotarł do jej uszu. Czy to jednak była odpowiednia pora na żarty? Vult nie podzielała teraz jego humoru, wręcz przeciwnie nie było jej do śmiechu. Wszystko ją bolało, szczególnie złamana kość i rozorany głęboko bok głowy.
-Sadism... - Wydyszała podnosząc się a krople krwi opadały na skałę. - ...Nie mogę latać... moje skrzydło... - Bardziej od otwartej rany ubolewała nad brakiem możliwości wznoszenia się w przestworza. O utraconej dumie i sporze z własną córką nie chciała nawet wspominać.


RE: Skała na zewnątrz - Israel - 04-10-2015

Będąc na skale zauważył lwa. Był gotowy do ataku, aby bronić terenu Bractwa. Wiadome było, że lew ma większe szanse, ale taki czyn mógłby odkupić winy za zgubienie Taal i zjednać większą łaskę u Yehisses. Z drugiej strony lew mógł być przysłany przez niego. Tak więc uznał, że atakować będzie mógł dopiero wtedy, gdy nieznajomy da mu konkretne podstawy do tego. Po chwili doznał ogromnego zdziwienia, gdyż ujrzał zebrę. Takie zwierzę na tym terenie nie było częstym zjawiskiem. A w szczególności dziwne było to że się ten osobnik nie boi. Przyglądał się zebrze, lecz nie ujrzał znajdującej się na jej grzbiecie Vult. Dopiero odgłos wydany przez nią dał mu do zrozumienia, że sępica tu jest. Zszedł szybko ze skały i ruszył w jej kierunku. Jednak wcześniej niż on, dotarł tam Sadism. Dzięki temu, że też tu się znalazł, pewnie dowie się, co tu się w ogóle dzieje. Będąc już tutaj, zobaczył, że Vult jest w bardzo złym stanie.
Mimo swojej małomówności, odezwał się pytająco:
- Co się stało?


RE: Skała na zewnątrz - Mauara - 04-10-2015

-Errrh...- wyrwało się jej, kiedy usłyszała głos innego węża. Rozejrzała się gwałtownie, próbując go zlokalizować, ale nie dostrzegła nic nowego... no może poza plamą krwi na sobie, którą sępica wcześniej maskowała. Przeważnie nieprzyjemny, drażniący roślinożerców zapach, był dla niej zupełnie obojętny. Czasem, kiedy bolał ją łeb, miała wrażenie, że cała pęka, a czerwona ciecz wycieka spomiędzy każdego włosa na jej ciele. Zbyt dobrze ją znała żeby uznać ją za coś, co będzie jej przeszkadzać.
Na wzmiankę o niej jako obiedzie, oczywiście się nie odezwała. Ostatniego czasu mówiła wystarczająco wiele, więc teraz nie zamierzała się przeciążać.
Stanęła bliżej pierzastej, sprawiając wrażenie jej obrońcy, ale w rzeczywistości próbując uchować się tutaj dzięki jej obecności. Dopóki cętkowany, niewidzialny wąż, albo tamten oddalony lew nie wyrażą większego zainteresowania pasiastą, nie będzie musiała się nimi przejmować. Prędzej czy później i tak zamierzała się oddalić, ale póki co, wolała upewnić się, że nie ruszą za nią w pogoń.
Poruszyła łbem jeszcze raz, jakby na przywitanie do hieny. Odezwała się do sępicy, a także nie ukrywała swojej obecności, więc wydała się Mauarze najbardziej przyjazną istotą z całego tego towarzystwa.


RE: Skała na zewnątrz - Sargon - 04-10-2015

Usłyszał słowa wydyszane przez Vult. I to było to co najbardziej chciał usłyszeć.
Szukał miejsca skąd dochodził głos ojca, i nawet wzrok termiczny mu nie pomagał. Wychylił łeb z kryjówki, głośno wypowiadając jedno słowo, które mogło zaskoczyć wyraźnie całe Bractwo:
- Tato ?
I rozglądał się, nawet lekko rozpaczliwie, licząc na to ze ojciec się wychyli.
Szukał długo, i nie do końca wiedział co teraz zrobić.


RE: Skała na zewnątrz - Sadism - 04-10-2015

Gdy zauważył ranę sępicy, podniósł swoją głowę by się lepiej przyjrzeć. Zmartwiło go to niebagatelnie, do tego stopnia że słowo "tato" nie doszło do jego świadomości przez dłuższa chwilę.
- Sssszlag by to trafił. Potrzeba nam medyka, i to pilnie... - zerknął w stronę skąd przybył, po czym powrócił wzrokiem na ranną towarzyszkę - Ale nie tę pokręconą znachorkę...
I miał kontynuować, gdy to słowo wreszcie echem dobiło się w jego łbie.
- Że jak?!? - spojrzał w kierunku skąd dochodził głos.
- Jak ty mnie nazwałeś ty... ty... - zaciął się wręcz. Tylko węże widzą między sobą wyraźne różnice i podobieństwa. Sargon miał idealnie taki sam język jak ojciec, rozdwojony w ten sam sposób. Do tego posiadał ten błysk w oku. Jeszcze przyblakły, ale był tam.
Czy Sadism poczuł dumę? Zachwycił się tym że właśnie odnalazł go syn?
Skądże znowu. Nie po to uciekał od przeszłości, by przeszłość go goniła. Siedlisko już dla niego nie istniało. Koniec.
Poza tym... jakim cudem? Syn? Z kim?" Amanga!?!?!?"


RE: Skała na zewnątrz - Arto - 05-10-2015

Prawdę powiedziawszy, pojawienie się kopytej zupełnie zbiło kota z tropu. O ile wzajemne łypanie na siebie, jakże rozwijająca forma kontaktu, którą do tej pory trzymał z cętkowanym było w pełni do przyjęcia, to powód, dla którego hiena zerwała się z miejsca stanowił dla Arto spory kawał mięsa do przełknięcia. Właśnie mięso było pierwszą myślą na widok zebry, nawet coś w środku szepnęło, by ruszyć zaraz za ścierwojadem, ale szybko stłumił sugestię instynktu; obżerać będzie się, kiedy dotrze do bękarta Szkarłatnego Świtu.
Kot dźwignął się z ziemi i wykonał kilka kroków, żeby po prostu zdębieć. Przez chwilę nie potrafił ocenić, czy jego kamuflaż był na tyle dobry, że ofiara go nie zauważyła, ale szybko wyrzucił tę myśl ze łba, skupiając się na gabinecie osobliwości, w którym najwyraźniej zasiadł w loży dla wybranych. Uświadamiając sobie, że zebra miała owiniętego wokół szyi gada poczuł jak kurczy mu się żołądek. Sam prawa Natury zwykł łamać częściej niż łapy swoich ofiar, ale zbieranie się domen tak odmiennych rodzajów było dla lwiska zupełnie niezrozumiałe. Zmarszczył pysk, przenosząc spojrzenie na ranną córkę Głodu, której krew drażniła jego nozdrza. Nie mówiąc już o fakcie, że ujeżdżała kopytną, co drażniło...
Mimo całego tego cyrku, zachował nieprzeniknione oblicze do czasu, kiedy zwierzaki nie zaczęły kłapać pyskami i dziobami, wypełniając okolicę aurą najczystszego nonsensu. To było zbyt wiele dla musztardowego, który zirytowany przymknął powiekę i wsadził łapę do pyska, zaciskając na niej zęby, gotowy wybudzić się z tego narkotycznego snu. Zabolało.
A kiedy otworzył oko, bynajmniej nie obudził się pośród swojego haremu. Ani nawet gdziekolwiek indziej, byle zdała od tego pokazu eurowizji. Parsknął pod nosem, kierując się ku zejściu ze skały. Nie miał czasu na ten chaos.


RE: Skała na zewnątrz - Vult - 05-10-2015

Zrobiło jej się chłodno a zarazem powieka sama opadała. Zachciało jej się spać. Klapnęła z powrotem na kuper i oparła się grzbietem o nogę zebry. Tak bardzo śpiąca.
Była zmęczona i wycieńczona o niczym innym już nie myślała. Nic innego się nie liczyło. Zamknęła oko.


RE: Skała na zewnątrz - Sargon - 05-10-2015

Szybko podpełzał do Sadisma, na odległość około metra.
- To ty? Nareszcie cię odnalazłem!
Był bardzo ucieszony, i nie widział tego powiewu negatywnych emocji u ojca.
- Szukałem... szukałem cię. Siedlisko... ono...- tutaj na chwię go zatkało, po czym dodał - Zniszczone.
Posmutniał, i schylił nieco łeb.


RE: Skała na zewnątrz - Israel - 05-10-2015

Nie doczekał się odpowiedzi. Ale nie było w tym nic dziwnego, bowiem Vult była w bardzo złym stanie. Po chwili zaś doznał kolejnego zdziwienia, słysząc głos jakiegoś osobnika. Nie było mu nic wiadomo o tym, że Sadism na syna. Stał tak ze zdziwioną miną, będąc osłupiałym.


RE: Skała na zewnątrz - Mauara - 06-10-2015

Kolejne problemy rodzinne, nieprzytomna sępica, osłupiała hiena i jakiś lew gryzący się... w łapę. Przez chwilę zebra przyglądała się mu skonsternowana, ale kiedy zaczął się oddalać, straciła zainteresowanie.
Zresztą... sama powinna zrobić to samo. Jej tryb życia przyzwyczaił ją już do dziwnych zgromadzeń, ale tak samo jak nie interesowała ją bariera rasowa, tak samo koło ogona latały jej czyjeś problemy. Była w stanie pomóc komuś od tak. Fakt, przeważnie liczyła na korzyści z tego wynikające, ale w ostateczności nie mogła narzekać, kiedy dobry uczynek musiał jej wystarczyć.
To sępica zaatakowała, więc zebra nie mogła winić się za jej obrażenia, czyli też pomagać jej z powodu swoich wyrzutów sumienia. Umrze czy nie, zebra zrobiła swoje odnosząc ją tutaj i być może nie odeszła jeszcze, bowiem wciąż miała skrytą nadzieję na jakiś zysk.
-Chyba ma złamane skrzydło- rzuciła w stronę wężowego tatusia i tupnęła kopytem, żeby zwrócić na siebie uwagę. Jeżeli się nią zajmą, nie obiecując Mauarze niczego w zamian, zapewne nie będzie się o to upominać, a po prostu pójdzie w swoją stronę.