Król Lew PBF
Jaskinia mchu - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Dolina Spokoju (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=69)
+---- Dział: Mroczne Groty (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=70)
+---- Wątek: Jaskinia mchu (/showthread.php?tid=1704)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24


RE: Jaskinia mchu - Mogrim - 30-12-2012

-Nie to nie - skrzętnie mruknąłem, będąc nieco rozczarowanym, przymusem szukania sobie jakiegoś innego zajęcia. Nie lubiłem takiej bezczynności. Wróciłem zatem do siostry jakiejś królewskiej pokraki, by pożegnać się w dwóch słowach. - Zabieram się stąd. Trąci nudą jeśli wiesz co mam na myśli. Jeśli chcesz zabierz się ze mną na jakieś polowanie. - W sumie propozycja dość niezła, oczami czarnego jednak należało pamiętać, że tak owemu najbardziej ostatnio smakowało lwie mięso. Kiwnąłem więc głową w stronę wyjścia, po czym udałem się w tamtą stronę opuszczając jaskinię.

Z.T


RE: Jaskinia mchu - Vinity - 02-01-2013

Bez słowa wysłuchała Mogrima, w sumie nawet zgłodniała, no ale na mięso pobratymca ochoty nie miała. może jakaś antylopa, albo guziec..
Podniosła zadek i ruszyła za czarnym kocurem.

ZT


RE: Jaskinia mchu - Alaina - 13-01-2013

Cisza, niezmącona zadnym szeptem, zdająca się trwać całe wieki, jakby i jama w która wszak nie była pusta, nie miała żadnego gościa. A jednak dwie postacie jakie zdawały się zapaść w głęboki, niemający końca sen, leżały wtulone w siebie, pozostając nie wrażliwe na upływający czas.
Bo ile upłynęło dni od chwili gdy grotę opuścił Ragnar, zielarka Khayaal . Ile godzin minęło od zniknięcia Mogu i Vinity? Wiele, , a ona wciąż spała , nie chcąc budzić się ze snu. Czy była to sprawa ciepła jakie czuła przy własnym boku? Zapachu jaki instynktownie starała się zapamiętać od nowa, równocześnie dający jej bezgraniczne poczucie bezpieczeństwa.

Nie była juz sama.

Lecz i Morfeusz będzie w końcu zmuszony wypuścić ją ze swych rąk.
A prawdopodobnie stanie się już to wkrótce.

No dalej Al, otwórz oczy, rusz się, koniec z lenistwem.

Sen nie jest już twoim przyjacielem...

Za młoda by umierać, za stara by żyć.

[ Dodano: 2013-01-18, 21:13 ]
Ciche mrukniecie, ucho jakie od jakiegoś czasu leniwie poruszało się to w jedno to w drugą stronę, nasłuchując ale jednocześnie nie wyłapując nic. Ogon który zamierzał dołączyć do tańca, jaki wybudzić miał śpiącą brązową królewnę.
Nareszcie uniosła się i powieka ukazując bursztyn spojrzenia, jakie natychmiast padło na lwi pysk znajdujący się przy niej, przez długi czas i pozostając przy nim, jakby chciała się upewnić że samiec który leżał przy niej, był prawdziwy.
Ojciec, on naprawdę tutaj był. Więc nie śniła.
Wrócił.
Ciepły uśmiech momentalnie rozjaśnił pysk zaspanej lwicy.
Nie planowała jednak przez cały dzień wpatrywać się w facjatę ojca, skoro przebudziła się, najwyższy czas się ruszyć. Czuła że za długo leżała, wprawdzie nie była wstanie ocenić ile spała przy ojcowskim boku, ale zapewne nie była to jedna doba.
Tak też Al odsunęła się ostrożnie od pogrążonego w głębokim śnie ojca ,aby następnie podnieść się i opuścić jaskinie, przy którym wyjściu usiadła. Nie zamierzała opuszczać groty, w prawdzie czuła się znacznie lepiej niż przez ostatnie dni, oddychanie nie sprawiało jej tyle wysiłku co wcześniej, ucisk na piersi zelżał,ale nie umiała by postawić samego ojca, kiedy spał. Kiedy był najbardziej bezbronny.

Poczeka aż wstanie, przy najmniej do czasu aż powróci Ragnar, czy może już był, nie czekając aż się przebudzi. Nie widziała także ani Mogu, ani tej jasnej lwicy jakiej trudno było jej przypomnieć se obecnie imię.
Y..K..nie to nie tak..
Nie przypomni sobie, nie da rady. Była zbytnio zmęczona, nie wspominając ze niewiele pamiętała z ostatniego dnia. Dlatego z rezygnowała z prób przypomnienia imienia szamanki.

Alaina pokręciła głową. Rozsunęła i łapy aby następnie położyć się u wejścia do jaskini mchu, niczym pies stróżujący pilnujący przed obcymi wejścia.

Poczeka i na ich powrót.

[ Dodano: 2013-02-09, 23:17 ]
Nie znała pojęcia czasu, to co mogła jedynie stwierdzić że od czasu gdy zbudziła się ze snu, dzień za dniem ustępował nocy, zaś ci którzy zniknęli, nie powrócili. Czy był w takim razie sens, oczekiwania ich powrotu. Nie. Jedyna osoba która trzymała ją w pobliżu jaskini mchu, był jej pogrążony we śnie ojciec, nad którym wytrwale piastowała piecze. W prawdzie od czasu do czasu opuszczała swój posterunek, mimo to nigdy nie trwało to dłużej niżeli kilka godzin, które potrzebowała na zdobycie jakiegoś posiłku, czy też zaspokojenie pragnienia. Nie zapuszczała się jednak daleko, zawsze pozostając w pobliżu, na wszelki wypadek, gdyby jacyś nieproszeni goście, zamierzali przeszkodzić we śnie jej ojca.

Także i tym razem, zamierzała wywiązać się ze swojego obowiązku. Sprawdziwszy wnętrze jaskini, pożegnała się z ojcem ocierając się czołem o lwie czoło, by następnie zabrać ze sobą prowizoryczne naczynie, jakie w tym wypadku była żółwia skorupa, pozostałość po wcześniejszym posiłku.
Opuściła jaskinie udając się do pobliskiego wodopoju
z/w

[ Dodano: 2013-03-10, 00:20 ]
Nie szukaj mnie,gdyż zapomniałam jak wyglądasz...
Nie wiem gdzie jesteś, jaka udać mam się drogą, skoro zostawiłeś daleko mnie za sobą.


Powrót do codziennego dnia, zajmowania się nieprzytomnym ojcem, tylko czy nie czujesz się ze los kolejny raz postanowił napluć i zaśmiać ci się prosto w twarz. Ile dni już czekach gdy obudzi się, gdy i tamci wrócą. Zbyt wiele, i czy nie przypomina ci to sytuacji jaka miała miejsce z twoją matką. Odeszła we śnie, nigdy się z niego nie budząc.

Nie zostawiaj nie samej

A może to własnie to trzyma cię wciąż przy ojcu, z taką troskliwością zajmująca się nim. Pojąc go wodą, starając się i podawać rozdrobnione jedzenie, tak ,aby mógł je przełknąć.

Bo wciąż oddycha.
Nie widzialny łańcuch, obowiązku , nadziei i strachu.
Czy potrzeba więcej?

...

//zgon,a jednak jakoś nie mam pomysłu jak ładnie zakończyć tego posta. Z edytuje go później, chociaż z drugiej strony jestem jedyną osobą która pisze w tym temacie. Horek wstawaj, córka Ci się marnuje..==" //

[ Dodano: 2013-04-16, 21:07 ]
Najwyższy czas powiedzieć dowiedzenia, więc żegnaj ojcze.
Twój sen trwał stanowczo za długo.


Dobra ,szczerze średnio chce mi się to dalej kontynuować,czekając az może któregoś pięknego dnia Horrek się pojawi. W prawdzie dalej szkoda mi całego wątku,jak i samej Al, ale ze względu na nią, nie planuje jej udupiać w jednym miejscu.
Zabieram ją stąd.

Al z/t


RE: Jaskinia mchu - Eleyna - 09-11-2013

Lwica zajrzała do środka patrząc czy ktoś tu jest. Pusto! Całe szczęście! Będzie mogła spokojnie urodzić.
Od razu weszła do środka robiąc głębokie wdechy i wydechy, po czym położyła się pod ścianą i zaczęła przyciskać tylne łapy o ścianę, by ułatwić sobie parcie.
No dalej, wychodźcie maluchy...



RE: Jaskinia mchu - Nelly - 09-11-2013

Mimo, że biała była zadowolona z miejsca do porodu, czekoladowa była wściekła! Jak ona mogła tak nią wywracać w drodze do groty?! WYRODNA MATKA!
Teraz, gdy wszystko się uspokoiło, zaczęła coraz pewniej wypychać się na świat. Już tylko troszkę, jeszcze troszeczkę... no! Udało się! Czekoladowa wylądowała na wilgotnej, zimnej ziemi w wzięła swój pierwszy samodzielny wdech. Był taki... dziwny i przyjemny. Instynktownie pełzała po ziemi żałośnie piszcząc i szukając jakiegoś ciepła. nareszcie dorwała się do piersi matki i łapkami wyszukiwała najlepszego cyca. Znalazła. Nel urodzona, pierwszy wdech wzięty, cyc znaleziony. Teraz tylko czekać na ciepły język matki i kolejną pociechę...


RE: Jaskinia mchu - Eleyna - 09-11-2013

Eleyna czując że pierwsze lwiątko zaczęło się przyciskać przez kanał rodny, ta instynktownie zaczęła przeć i mocno napierać tylnymi łapami o ścianę. Oczy i zęby miała zaciśnięte. W końcu niebieskooka usłyszała cichy pisk, a odwróciszy łeb ujrzała obok siebie małą brązową kulkę, która zaraz przypęzła do jej sutków i zaczęła ssać jeden z nich. Na pysku lwicy pojawił się błogi uśmiech, wyrażający szczęście, po czym pochyliła się nad pierworodnym maleństwem, a właściwie córeczką i językiem zaczęła ją czyścić z wszelkich brudów, przy okazji nie przeszkadzając jej w piciu mleka. Ten czas mogła wykorzystać na odpoczynek przed urodzeniem drugiego kociaka...
Niedługo potem na świecie znalazło się drugie lwiatko, również samiczka, która swoim piskiem dawała znać o swojej obecności. Szczęśliwa matka od razu przystawiła ją do piersi i także jej nie przeszkadzając w posilaniu się, zaczęła ją czyścić jezykiem. Gdy tylko skończyła czynności pielęgnacyjne, lwica zwinęła się w kłębek chcąc tym sposobem ogrzać swoje córki, po czym zmęczona położyła łeb na ziemi i zaczęła zastanawiać się nad imionami dla swoich pociech.



RE: Jaskinia mchu - Nelly - 09-11-2013

//ale posta napisałaś, teraz ja nie wiem co napisać//

Kluska piła i piła, aż jej brzuszek zrobił się okrąglutki, nieproporcjonalnie wielki. Potem zaczęła pacać łapkami w ciało Eleyny. Szybko się jej to jednak znudziło i zaczęła wspinać się po brzuchu białej, z pomocą siostry, podpierając się na jej głowie. Gdy była już na grzbiecie, zaczęła posuwać się naprzód, do głowy mamy. Wspinała się więc mała Nel po grzbiecie błękitnookiej, ąż w końcu spadła opod przednich łap rodzicielki. Trochę polało, więc kluseczka zaczęła żałośnie piszczeć i wsuwać się pod łapę Eleyny.


RE: Jaskinia mchu - Eleyna - 09-11-2013

Gdy tylko Eleyna odpoczywała, nagle poczuła że jedno z kociąt zaczęła pełzać po jej białym brzuchu, kierując się w stronę jej głowy. Gdy tylko zaczęła zobaczyła co wyczynia jej najstarsza córka, zaśmiała się cichutko. Ta to jest ruchliwa, nie ma co!
Nagle czekoladowa samiczka wpadła między jej przednie łapy, a z jej pyszczka ponownie wydobył się żałosny pisk.
- Ciii...już dobrze - szeptała do niej czule, chcąc ją uspokoić, po czym jej język ponownie zabrał się za czyszczenie futerka małej. Czyszcząc ją, Eleyna także starała się mieć oko na drugą pociechę, która nadal była przy jej boku.



RE: Jaskinia mchu - Nelly - 09-11-2013

Gdy tylko ponownie poczuła na swoim czekoladowym futerku ciepły język odprężyła się i cicho zamruczała. Wcześniej jednak wody płodowe zdążyły wylać się z uszek kluski i usłyszała, jak Eleyna mówi coś do niej. Teraz starała się za pomocą swoich wcześniej już znanych białej pisków próbowała naśladować słowa błękitnookiej. Po jakimś czasie te piski jednak zbrzydły małej i zaczęła się znowu wciskać pod łapy matki, żeby znaleźć wygodne schronienie do drzemki.


RE: Jaskinia mchu - Eleyna - 09-11-2013

Gdy tylko starsza z córek zaczęła mruczeć, Eleyna zaczęła robić to samo chcąc tym samym uspokoić swoje córki i im przekazać że jest przy nich i nie zabiera się na to, że ona je zostawi.
W końcu wpadła na pomysł jak nazwie pierwszą lwiczkę.
- Już mam dla ciebie ładne imię. Będziesz się nazywała Nelly - rzekła do niej czułym głosem, po czym delikatnie liznęła ją po grzbiecie.
Gdy tylko spojrzała na drugą córkę zaczęła się zastanawiać jak ją by tu nazwać...lwica jeszcze bardziej zwinęła się w kłębek, by było jej jeszcze cieplej, po czym i jej delikatnie liznęła z czułością futerko.



RE: Jaskinia mchu - Nelly - 09-11-2013

Czekoladowej śniło się najpierw, że tuli się do swojej kochanej mamy, gania za motylkami i żuczkami, ale potem nastąpiła ciemność, następnie poczuła, jak coś wznosi ją do góry i chwyta mocno za futerko na karku. Mała wierzgała pod łapą białej, przy okazji piszczeć jak to ona potrafi. W końcu przebudziła się i głodna wypełzła spod łapy Eleyny i dobrała się do swojego cyca i znowu łapczywie zaczęła ssać pyszne mleko.


RE: Jaskinia mchu - Vervia - 09-11-2013

Nie miała możliwości, by urodzić się tą pierwszą, pomimo że miała do tego zdecydowanie większe chęci, niż jej starsza siostra, co okazywała silnymi kopnięciami w ostatnich dniach. Niestety, to jej w udziale przypadło bycie tą mniejszą i mizerniejszą córką, ale dzięki temu będzie potrzebować większej adoracji od matki, w przeciwieństwie do Nelly. Wracając do naszej małej bohaterki, to po przyjściu na świat, obwieściła mu swoje przybycie kilkoma głośnymi piskami, co raczej nie było przyjemne dla wrażliwych uszu Eleyny. Młoda szybko zaczęła ssać mleko, aż poczuła, że jej okrągły brzuszek wypełnia przyjemne ciepło, a sama poznaje nowe uczucie, jakim była sytość. Oby towarzyszyła jej, jak najdłużej. Gdy się nareszcie najadła, pisnęła z pretensją, dając matce do zrozumienia, że nie chce leżeć dłużej przy jej brzuchu, a wtulić się pomiędzy jej ciepłe łapy, gdzie będzie się czuć bezpieczniej niż na otwartej przestrzeni. Kolejny pisk, a potem znowu.
Mamooo, zabierz mnie z tego zimna!-zdawała się krzyczeć. Co z tego, że biała zwinęła się w kłębek? Ona chce więcej ciepła, a leżenie między łapami matki i słyszenie bicia jej serca, na pewno sprawi, że złota poczuje się lepiej.


RE: Jaskinia mchu - Eleyna - 09-11-2013

Eleyna przez ten czas leżała w grocie pilnując córek. Gdy tylko ponownie usłyszała pisk, natychmiast odwróciła łeb w kierunku brzucha, przy którym były jej córki. Tym razem głos postanowiła zabrać młodsza z córek. Czuły uśmiech pojawił się na pysku białej. Najwidoczniej mała już była najedzona, Eleyna zatem postanowiła wykorzystać okazję i wziąć ją między łapy. Tak też po chwili się stało.
- Ciii...cichutko malutka - szepnęła do niej czule, tak samo jak to robiła niedawno do Nelly, po czym zabierała się za wylizywanie jej brzuszka, w celu stymulacji trawienia, tak jak to zwykle czynią kocie mamy. Gdy tylko skończyła spojrzała na nią.
- Tobie też musimy nadać ładne imię. Vervia - rzekła po chwili. Teraz już obie jej córki miały imiona. Nelly i Vervia. Ogrzewając jasnobrązową w swoich łapach, obserwowała również swoją drugą córkę, by potem również wziąć ją między łapy. Cały czas mruczała...



RE: Jaskinia mchu - Nelly - 09-11-2013

Ciche mruczenie mamy było niczym kołysanka dla maluchów. Gdy tylko poczuła obok siebie inne, nieco mniejsze od niej ciałko zaczęła wtulać się między nie, aby dać mu więcej ciepła i zaczęła nieudolnie powtarzać słowa mamy. Przez jakiś czas zdążyła wypróbować swój głos i dostać pierwszej w życiu chrypki. Nie chciało jej się spać, więc zaczęła prosić mamę, aby gdzieś z nimi wyszła Mamo wyjdź gdzieś z nami!


RE: Jaskinia mchu - Eleyna - 09-11-2013

Widząc że druga córa też skończyła jeść, wzięła ją między łapy i położyła tuż obok siostry, po czym zabrała się za lizanie brzuszka, tak jak tamtej, gdy skończyła zacieśniła przednie łapy wokół córek by dać im jeszcze więcej ciepła, w dodatku nie przestając mruczeć.
Wyjść? No, niestety jeszcze jest na to za wcześnie jak na dopiero co narodzone lwiątka, a biała przecież tez musi odpocząć po dość męczącym porodzie. Zamierzała z nimi wyjść dopiero wtedy gdy otworzą oczy, zaczną chodzić i powoli będą zaczynały mówić. Teraz na wszelkie wyjścia było zdecydowanie za wcześnie!
Mimo tego Eleyna nie ukrywała tego jak bardzo jest szczęśliwa z faktu macierzyńśtwa. To wspaniałe uczucie trzymać w ramionach dwie takie prześliczne córeczki. Ciekawe jaki one mają kolor oczu? Za kilka dni powinny im się im one zacząć otwierać...