Król Lew PBF
Jaskinia mchu - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Dolina Spokoju (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=69)
+---- Dział: Mroczne Groty (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=70)
+---- Wątek: Jaskinia mchu (/showthread.php?tid=1704)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24


RE: Jaskinia mchu - Skanda - 30-08-2015

Uniósł jasne brwi, gdy w końcu zrozumiał aluzję. Bliskość, jakiej dotychczas doświadczył-było jej więcej, niż mógłby zapragnąć. Nie sądził, że Vei mogłaby chcieć czegoś jeszcze. Poczynił kilka niepewnych kroków tak, by znaleźć się nad nią. Nie mógł się wycofać, skoro oboje byli już po uszy w tej grze. Nie chciał zresztą.
Stanął na szarych łapach pewniej, niż kiedykolwiek. Zniżył łeb, a spomiędzy zaciśniętych zębów wydobył się pomruk, stopniowo przeradzający się w cichy warkot. Poczuł, że nikt inny, a on jest panem sytuacji, podejmuje decyzje, gra pierwsze skrzypce.
Sięgnął jęzorem jej boku, by powoli i skrupulatnie mierzwić rudą sierść w zakrzywionej linii, biegnącej do podbródka. Przywarł do niej, a wówczas poczuła jego prężące się, ciepłe ciało-skóra i napięte mięśnie zakryły królewską sylwetę. Oparł czoło o jej szyję, uprzednio uszczypnąwszy ją zębiskami.


RE: Jaskinia mchu - Vasanti Vei - 31-08-2015

To było właśnie to, o co jej chodziło - a przynajmniej lwica sprawiała wrażenie, że wszystko jak najbardziej jej pasuje. Lwica mimowolnie stęknęła, pozwalając mu działać. Czuła jego ciepło przyjemnie rozlewające się po jej ciele. Owinęła ogon wokół jego tylnej łapy i lekko otworzyła pysk. Początkowo jej oczy pozostawały otwarte, prędko jednak zdecydowała się je zamknąć, nie mogąc wytrzymać napięcia, jakie zaczęło w niej narastać. W ogóle nie przeszkadzał jej ciężar samca, przeciwnie - dzięki temu odnosiła wrażenie, że jest jeszcze bliżej niej, niż było to w ogóle możliwe.


RE: Jaskinia mchu - Skanda - 31-08-2015

Reakcja królowej tylko dodała mu pewności siebie-naparł na nią jeszcze jeszcze bardziej tak, że bliżej siebie być nie mogli. Kontynuował pieszczoty, czując błogość tej chwili. Po krótkim, acz ostrym warknięciu, gdy to już spełnił się jako samiec, osunął się na łapach, powtórnie opierając swoje ciało o rudą sylwetkę. Ich klatki piersiowe zetknęły, a serca jakby konkurowały, próbując prześcignąć się oszalałym tempem, które wybijały.
Oddychał równomiernie, ciężko, jakby wzdychając raz za razem. Zamglone błogością spojrzenie spoczęło na Vei.


RE: Jaskinia mchu - Vasanti Vei - 31-08-2015

Oddech lwicy wyraźnie przyspieszył. Wszelkie myśli królowej, cała jej uwaga skupiła się na tym jednym samcu. Był teraz całym jej światem, nie potrzebowała do szczęścia już nikogo ani niczego. Wpatrywała się weń z czymś bliskim uwielbieniu, tak bardzo była mu wdzięczna za to, że był tutaj, tylko z nią. Chciała tu zostać już na zawsze, żyć tylko u jego boku, a rzeczywistość zwlekała z przypomnieniem jej, że nie jest to możliwe.
Wyciągnęła drżącą z przejęcia łapę i bezwiednie zatopiła ją w szarej grzywie. Otarła pyskiem o jego pysk, lekko wysuwając przy tym język. Chyba po raz pierwszy w życiu nigdzie jej się nie spieszyło.


RE: Jaskinia mchu - Skanda - 31-08-2015

Zsunął się z niej delikatnie, pozostawiając jedynie łeb na jej unoszącej się szybko piersi. Powoli uspokajał oddech i rozbiegane tętno. Czuł się tak, jakby na chwilę zapomniał-to była ich kolejna schadzka, on dalej był potężnym władcą Zachodnich Ziem. A ona go uwielbiała.
Przymknął nieśpiesznie ślepię, i westchnął cicho. Chwila wytchnienia przyda się im obojga.

***

Powoli zaczynało świtać, a pierwsze promienie słońca śmiało zaglądały do jaskini, jakby chcąc onieśmielić parę. Ragnar zbudził się jako pierwszy, gdy żołądek począł uparcie dopominać się o kolejne porcje pożywienia, które ostatnimi czasy były bardzo skąpe z oczywistych powodów.
Delikatnie odsunął się i podniósł cielsko. Zmierzył nieco w stronę wyjścia z jaskini, by klapnąć u progu. Obserwował wschód słońca, do momentu, gdy nabrało swojej dziennej barwy. Spowity myślą łeb obrócił się wówczas za siebie.
-Vei..?-mruknął cicho, podchodząc do niej. Ciepły język przejechał wzdłuż rudej żuchwy.-Myślę, że twoi poddani zdążyli zauważyć twoją nieobecność.-chciałby, żeby została tu z nim na zawsze, nie mógł jednak o to poprosić, nie śmiałby.


RE: Jaskinia mchu - Vasanti Vei - 31-08-2015

Vasanti usnęła, wtulona w szare cielsko. Po raz pierwszy od dawna dane jej było naprawdę odpocząć.

***

Inaczej niż Ragnara, ją nie obudziło słońce wznoszące się na coraz wyższe partie nieboskłonu, tylko głos jej lubego, wymawiający jej imię. Z ociąganiem uniosła rude powieki, by potraktować swego samca pytającym, wciąż jeszcze sennym spojrzeniem. Podniosła łeb, potrząsnęła nim, próbując ułożyć zmierzwioną grzywkę, po czym sama powoli stanęła na równe łapy. Dopiero wtedy dotarł do niej sens usłyszanych słów. Momentalnie otrzeźwiała.
- Tak, rzeczywiście - odparła nieco zdawkowym tonem, choć pobrzmiewała w nim także nuta niewysłowionego smutku. - Ale wrócę tu do ciebie. Obiecuję.
Uśmiechnęła się, choć był to nieco wymuszony gest. On zwracał jej uwagę na tak prozaiczne kwestie, a ona sama zdawała się o nich zapominać. Coś się w niej zmieniło przez poprzedni dzień i noc, choć nie potrafiła określić, co to takiego.
Spojrzała w stronę wylotu groty i nerwowo zamachała ogonem.


RE: Jaskinia mchu - Skanda - 31-08-2015

-Spokojnie, jestem dużym chłopcem. Poradzę sobie.-wychrypiał z uśmiechem, składając lwi pocałunek na jej czole. Zaraz jednak spoważniał, a w ślepiu błysnęła iskierka żalu. Rozstanie.
-Przegrupuj swoich, każ zwrócić patrolom szczególną uwagę na północną i wschodnią granicę-wytyczył, zamyślając się na dłużej. Skrzywił się nieznacznie, po czym na powrót spojrzał w jej oczy.
-Spróbuj nawiązać kontakt z Kahawianem. Na Zachodzie pewnie brakuje zwierzyny, jak zawsze. Zaproponuj jakiś układ.-mówił, na bieżąco składając myśli w wypowiadane słowa.-Jeśli pozwoliłabyś im polować przez jakiś czas na waszej sawannie, na pewno pomogliby w razie pojawienia się jakiegoś agresora.-dodał, a na jego pysku pojawił się kwaśny grymas.
-Oh sam nie wiem, po prostu się martwię.-wyznał, westchnąwszy ciężko.-Zrób to dla mnie i pomyśl o zapewnieniu sobie bezpieczeństwa. Nie przeżyję, jeśli i tobie coś się przytrafi.-przełknął ślinę, wpatrując się w nią z troską.


RE: Jaskinia mchu - Vasanti Vei - 31-08-2015

Ruda niemal niedostrzegalnie zmarszczyła brwi na uwagę o zasadach układu proponowanych przez Ragnara. Już otwierała pysk w chęci protestu, lecz zdołała się od tego powstrzymać - głównie dlatego, że chciała posłuchać reszty tego, co lew ma jej do powiedzenia.
- Poradzę sobie. Nie musisz się mną tak przejmować - stwierdziła, starając się utrzymać łagodny ton. - Wbrew pozorom, Lwioziemców jest dość znaczna liczba. Każę im wzmocnić patrole na granicach i nikt nie powinien nam zagrozić.
Na zakończenie królowa zbliżyła się o krok i czule otarła się pyskiem o jego pysk.
- Do zobaczenia, Ragnarze - wymruczała mu do ucha, po czym z pewną niechęcią odsunęła się od niego i ruszyła ku wyjściu.
Tam raz jeszcze obejrzała się na jednookiego, a następnie ruszyła w stronę Lwiej Ziemi.

z/t


RE: Jaskinia mchu - Damaja - 31-08-2015

Był pewny, że wie, co to "wyprawa medyczna". Idzie się na parę dni do lasu, na sawannę, pustynię i inne nieprzemierzone zadupia, żeby zbierać śmieszne ziółka, które same aż wciskają ci się pod łapy. Niestety, te bardziej uparte rośliny rosły daleko w dzikich puszczach. Nic więc dziwnego, że te kilka dób przyniosło parę kąpieli w błotnistych bagnach, ciernie w łapach, jednego guza na głowie, mnóstwo drobnych listków, wwiercających się niczym wściekłe węże w czarne kosmyki na karku Damaji i wiele, wiele frustracji zarówno jego, jak i Kahawy. Kiedy więc tylko skończyli swoje nędzne poszukiwania, rozstali się, żeby od siebie odpocząć.
Do Zachodnich Ziem był jeszcze kawał drogi, a on już totalnie nie miał siły iść dalej. Łapy były całe obolałe i spuchnięte od nieprzerywanego marszu, w pysku susza, a żołądek burczał jakby nie żarł parę dni z rzędu (powiedzmy, że padła ze strachu mysz i rozjechany zadkiem nosorożca dzioborożec się nie liczą). Wypruty z sił poczłapał leniwie do jedynego znanego mu miejsca odpoczynku - w kierunku Mrocznych Grot.
Dopadł pierwszej lepszej. Japa rozszerzyła mu się w błogim uśmiechu na widok zielonego mchu. Stanowił doskonałe leże dla jego pokrzywionego młodzieńczym wiekiem cielska, więc Damaj nie zaczekał ani chwili później i ciężkim krokiem wwalił się do jaskini. Dopiero wtedy poczuł, że nie był tutaj sam. Leżąc całkiem na brzegu, tyłkiem do głębi, odwrócił łeb ku tyłowi. Szara kupa futra spała snem sprawiedliwego i nie zanosiło się na jej rychłą pobudkę, nie było się czego bać. Młodzik prześpi tutaj dwie godzinki, a ten nawet tego nie zauważy. Lustrował zielonym spojrzeniem popielaty grzbiet, ciemną grzywę i wybrakowany ogon. Czy on go skądś nie zna...?


RE: Jaskinia mchu - Skanda - 31-08-2015

Po odejściu Vasanti szary wyruszył w poszukiwaniu padliny bądź innego łatwego łupu, którym byłby w stanie w choć niewielkiej części nasycić domagający się pożywienia żołądek. Wrócił po kilku godzinach-wycieńczony i zrezygnowany. Jego starania spełzły na niczym.
Uwalił się na chłodnej skale by odpocząć-w takim też stanie zastał go Damaja.
W przeciwieństwie do przypuszczać zielonookiego, Ragnar miał niezwykle czujny sen. Słyszał pojedyncze stąpnięcia jasnych, jednak nie drgnął, dopóki te nie ucichły. Trwał nieruchomo, wyczekując, by ostatecznie obrócić powoli za siebie łeb. Nie dla niego były nagłe zrywy i gotowość do walki.
Zmrużył ślepię, jednak niewiele mu to pomogło-sylweta Damaji była niemal czarna, podświetlana od tyłu przez jaskrawe światło słoneczne.
-Ktoś ty?-warknął, nie wiedząc, jaką postawę powinien obrać w tej sytuacji.


RE: Jaskinia mchu - Damaja - 31-08-2015

Na chwilę tylko odwrócił spojrzenie, a już cudzy głos postawił na baczność jego uwagę. Gdyby nie leżał na mchowym kobiercu, podskoczyłby z zaskoczenia. Tymczasem tylko jego uszy mogły ujawnić jego nagłe oderwanie od rzeczywistości.
Czarnowłosy był prawie pewny swoich przypuszczeń. W końcu niewiele może być na tych ziemiach szarych, jednookich, masywnych lwów z bliznami na cielsku, bez ogona, bez połowy ucha i o mało przyjacielskiej barwie głosu. Młokos uśmiechnął się wścibsko kątem pyska i podniósł zadek z progu groty. Zrobił parę kroków ku byłemu władcy swego stada i potrząsnął łbem. Czarne kosmyki rozłożyły się na karku i czole, zasłaniając jadowicie zielone oczy przed cudzym spojrzeniem. Damaja burknął coś pod nosem i zwiał je na bok jednym chuchnięciem. Ciemne uszka powróciły do swojej poprzedniej, stojącej na sztorc pozycji.
- Pamiętasz tą znachorkę, która prostowała ci łapę? - zapytał, nie bardzo wierząc, by ten go pamiętał. - Jestem szczeniakiem, który się wtedy koło ciebie kręcił, Skando.


RE: Jaskinia mchu - Skanda - 31-08-2015

Gdy tamten zaczął zbliżać się bez odpowiedzi, serce szarego zabiło szybciej. Z jego gardła wydobył się ostrzegawczy warkot, a mięśnie napięły się ze zdenerwowania. Nie znał jego intencji, zakładał więc najgorsze. Wysunął pazury, obnażając kły w groźnym grymasie.
Dopiero kiedy tamten odezwał się, tonem wskazującym na to, że najwyraźniej się znali, szkaradna morda spuściła nieco z tonu, wpatrując się jednak w samca nie mniej sceptycznie, niż przed chwilą.
Nie odpowiedział mu. Milczał, łącząc fakty w jedno.
-Zbłąkany gówniarz, do którego nie docierało, co się do niego mówi.-sapnął w końcu, jednak nie było w jego tonie cienia uszczypliwości. Kolejne parę chwil poświęcił na omiecenie wzrokiem jego sylwety. W istocie wyrósł na sprawnego bydlaka, niczego mu nie brakowało.
-Jak miewa się mama?-spytał od niechcenia.-Lwica imieniem Deyne Nyota.-dodał mimochodem.


RE: Jaskinia mchu - Damaja - 31-08-2015

Cofnął się na krok i położył uszy, kiedy ostrzegawczy warkot wydobył się zza obnażonych zębów samca. Może i nie był całkowicie sprawny, ale gdyby Damaj stał za blisko, mógłby jednym kłapnięciem szczęk zawiesić się na jego szyi, a wtedy młody nie miałby szans.
- Co od razu tak dobitnie? - przewrócił dramatycznie oczyma. - Ja po prostu wolę iść własną drogą.
Cwany uśmieszek rozświetlił mu pysk. Miło, że chociaż pod tym względem go pamiętał. W końcu po co miałby trzymać w pamięci imię jakiegoś nic nie znaczącego szczyla, który ściągnął na niego długą wyprawę na Zachodnie Ziemie?
Z tego też powodu miał dziwne odczucie, kiedy wypowiedział imię różnookiej. To był przecież drobny, nieistotny szczegół, powiedziany szaremu mimochodem podczas jednej z wielu chaotycznych, entuzjastycznych wypowiedzi małego lwiątka, co właśnie spotkało nieznajomego samca. Nos skrzywił się w wywołanym niepokojem drgnięciu. Czarnogrzywy stracił pewność siebie.
- Dlaczego się pytasz o obcą lwicę? - zapytał, patrząc się na niego podejrzliwie. - Heh, nieważne. Mogę ci odpowiedzieć na to pytanie dopóki jeszcze mogę.
Siadł na tyłeczku i spojrzał smętnie na jasne palce. Podczas poszukiwań z Kawą zdążył zapomnieć o chorobie matki i niemiłosiernie pędzącym czasie. Zmarszczył nos i położył uszy, jakby to jego własne łapy go wkurzały, a nie myśli, które krążyły mu po głowie.
- Mama umiera - powiedział, jakby to było oczywistością i wzruszył przy tym ramionami. - Coś ją boli w boku. Chudnie w oczach, nie chce jeść, nie może samodzielnie chodzić, a co dopiero polować. Laja mówi, że nie zostało jej wiele dni.


RE: Jaskinia mchu - Skanda - 31-08-2015

Zganił się w myślach za to pytanie.
-Bo to jej wrzodem na tyłku było to lwiątko, które być może nie wróciłoby już do domu, gdyby nie spotkało na swojej drodze na w pół żywego lwa.-odpowiedział bez wahania, zaskoczony tym, jak łatwo mu to przyszło. Nie czuł się żadnym bohaterem, ot mruknął z przekąsem.
Informacja o stanie Nyoty była szokiem, jednak nie pozwolił sobie na nic więcej oprócz wystraszonego spojrzenia.
-Nie wyglądasz, jakbyś się tym szczególnie przejmowałzauważył, próbując jakkolwiek odejść od bezpośredniej kwestii Deyne. Zacisnął szczęki, przełykając nerwowo ślinę.


RE: Jaskinia mchu - Damaja - 31-08-2015

Ostro wypuścił powietrze z nozdrzy i spiął nerwowo mięśnie. Walczył ze samym sobą, żeby nie zacząć wyć przed obcym lwem jak rozwydrzone lwiątko, któremu zabrano zabawkę. Nadal nie spojrzał na samca. Podbródek drżał w niepokoju. Młody oddychał ciężko.
- Kiedyś miałem to w dupie - rzucił szybko. - Wtedy, kiedy wydawało mi się, że jestem środkiem świata i że wszyscy zwrócili się przeciwko mnie. A wiesz, co wtedy się stało? Uświadomiła mi, że jest najwspanialszą lwicą i matką na świecie. Nie mógłbym nawet marzyć o lepszej po tym, co jej zrobiłem, co zrobił jej mój ojciec...
Podniósł wściekłe spojrzenie na Skandę. Przed zionącymi jadem oczyma stała cienka, szklista warstwa łez.
- Zrobiła dla mnie bardzo wiele, a ja teraz nie potrafię jej pomóc. Oczywiście, że cholernie się tym przejmuję. Ale czasem już nie jestem w stanie rozpaczać. Swoje już przeryczałem. Teraz czas się wziąć do roboty.