Król Lew PBF
Jaskinia mchu - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Dolina Spokoju (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=69)
+---- Dział: Mroczne Groty (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=70)
+---- Wątek: Jaskinia mchu (/showthread.php?tid=1704)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24


RE: Jaskinia mchu - Askari - 22-11-2016

Odprowadziła samców wzrokiem. Oby nie przeceniali swoich możliwości i wrócili możliwie szybko z jakąś zwierzyną.
Została sam na sam z samicami. Zostawiła na chwilę jaśniejsza lwicę, i tak nie wyglądała na taką, która mogłaby teraz daleko zajść lub obronić się przed niebezpieczeństwem, dodała w myślach i skierowała się w stronę młodszej, leżącej przy zwłokach. Co prawda na Askari zdążyła już wywrzeć wrażenie upartej, i w sumie trochę niepokojąco dziwnej, ale warto było spróbować. I choć starała się nie zwracać uwagi na jej konwersację z czarnogrzywym samcem, to mimowolnie do jej uszu dotarły strzępki wiadomości o zarazie, więc za wczasu zatrzymała się w odległości, którą uznała za bezpieczną.
- Potrzebujesz czegoś? Może też przejdziesz napić się wody? - Zapytała.


RE: Jaskinia mchu - Chawa - 28-11-2016

/Z tego co zrozumiałam to Askari była na zewnątrz z Huntrees, a teraz weszła z powrotem do groty, jeśli jest inaczej to mnie popraw ;D/

Podniosła łeb, gdy w wejściu do groty dostrzegła jedną z lwic, tę z grzywą, która chwilę tem wraz z Mako odprowadzała Huntrees na zewnątrz. Młoda przypatrywała się Askari, jednak nie był to już tak świdrujący wzrok, jakim wcześniej obdarzała czarnogrzywego lwa.
Na zadane pytanie Chawa mrugnęła, po czym zerknęła na chwilę na Alayike, zanim z powrotem przeniosła wzrok na niebieskooką.
- Nie mogę. - odparła dosyć słabym, charczącym głosem, ledwo powstrzymując się od kaszlu. Na wspomnienie o wodzie zamlaskała cicho, a przynajmniej zrobiłaby to, gdyby nie miała tak suchego gardła. Nie chciała zostawiać Alayike. Nawet na chwilę. Poza tym i tak nie dałaby rady dojść do wody sama. A jako, że inni pewnie podejrzewali, że mogła się zarazić od Alayike, pewnie nie mogła liczyć na pomoc z tym, nie chciała zresztą. Nie chciała mieć kolejnej duszy na sumieniu. Zresztą, czekała już tyle czasu, może poczekać jeszcze chwilę dłużej.
- Poczekam. - dodała jeszcze, jakby na potwierdzenie swoich słów, po czym ponownie położyła łeb na łapach, ze spokojem, jak i z cieniem zainteresowania przypatrując się Askari.


RE: Jaskinia mchu - Huntrees - 29-11-2016

/,,Z jednej ściany przez mały otwór wybija źródełko wpływające do małego zagłębienia, które tworzyło się w skale przez wiele lat. " Z tego zrozumiałam że źródełko jest w jaskini ;)/


RE: Jaskinia mchu - Askari - 30-11-2016

\No ja zinterpretowałam to tak, że źródełko jest gdzieś w jaskini :P\



Wytrzyma? Pewnie tak, o ile samce wrócą w miarę szybko.
-Jak chcesz... - Postanowiła odpuścić. Pewnie zmarła była dla niej kimś bardzo ważnym, skoro młoda lwica nawet nie chciała się ruszyć z miejsca kawałek dalej by pokrzepić się wodą.
- Jakbyś zmieniła zdanie, to powiedz, zostanę tu z wami przynajmniej do powrotu twojego... przyjaciela - Nie była pewna, czy dobrze dobrała ostatnie słowo, nie wiedziała kim czarnogrzywy samiec i ta lwica są dla siebie, ich dotychczasowe stosunki tutaj były dość oschłe, przynajmniej ze strony lwicy. Askari nie chciała drążyć tego tematu.
Odeszła kilka kroków na środek jaskini tak, by mieć oko na obydwie lwice.


RE: Jaskinia mchu - Huntrees - 03-12-2016

/ no dobra przyjmijmy wersje że źródełko jest w jaskini/

Krystalicznie, czysta woda to czego mi potrzeba. Nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo byłam odwodniona.Pije więc do oporu. Gdy kończę jestem napompowana wodą, ale w głowie mi się przejaśnia. Słysze pytanie jednej lwicy i odpowiedź drugiej. Czemu ta lwica nie chce się napić skoro może? Widocznie kochała zmarłą do tego stopnia, że nie chce się oddalić nawet krok. Takie przywiązanie zdarza się bardzo rzadko. Nawet podziwiam upór lwicy ale wiem że lepiej byłoby dla niej się napić. Musi otrząsnąć się z żałoby i zacząć żyć dalej.
-  Woda ci pomoże. Może teraz nie czujesz pragnienia ale naprawdę musisz się napić - mówię do lwiczki licząc, że ją przekonam. W sumie nie wiem dlaczego chcę jej pomóc. Może dlatego że gdy tu przyszłam, przerywając jej żałobę nie wyrzuciła mnie z groty? A może dlatego, że jest tak słaba, jak ja?- Coś o tym wiem..


RE: Jaskinia mchu - Chawa - 05-12-2016

/okej ;D/

Na słowa Askari, młoda skinęła jedynie w milczeniu głową, dalej jednak pozostając w tym samym miejscu. Na słowa Huntrees przekręciła łeb tak, aby mogła ją widzieć. Zamrugała kilka razy, zastanawiając się przez chwilę. Przez ten cały czas była tutaj, ledwie się ruszając ze swojego miejsca. Nawet nie pomyślała o tym, aby napić się wody, która przecież była tuż obok. A nawet jeśli o tym wcześniej pomyślała, Waziwu skutecznie jej od tego odciągał.
- Dobrze. - wyszeptała cicho i skinęła lekko łebkiem. Chawa czuła przytłaczającą obecność swojego ducha stróża. Teraz idziesz się napić, po tak długim czasie czekania. Rzeczywiście, wcale Ci nie zależy na własnych przekonaniach, skoro tak łatwo je porzucasz. Ona jednak zupełnie zignorowała jego słowa, po czym podniosła się z trudem i zaczęła kierować w stronę źródełka. Wiedziała, że naprawdę potrzebowała wody, Huntrees miała rację. Jaka była za to różnica, dlaczego teraz zdecydowała się to zrobić, kiedy wcześniej trwała dzielnie w jednym miejscu? Nie czuła, aby było to warte, była pewna, że zginie tu w grocie. Teraz wiedziała jednak, że Mako z drugim lwem niedługo tu wrócą i pewnie wyniosą stąd ciało Alayike. Ona nie chciała tu zostać po tym, nie będąc w stanie się ruszyć z miejsca. Poza tym słowa Askari dały jej do myślenia, dalej jednak nie chciała złamać swojego głupiego postanowienia. Kiedy jednak Huntrees dołączyła do niej, zupełnie to do niej dotarło.
Długą chwilę zajęło jej dotarcie do źródełka, ale w końcu udało jej się. Szła dzielnie, kołysząc się na boki z przemęczenia. Położyła się przed źródełkiem jak najdalej Huntrees. Jeśli była na coś chora, nie chciała nikogo zarazić.
Zaczęła chłeptać wodę bardzo powoli. Wiedziała, że nie może się z tym śpieszyć, że musi przyzwyczajać organizm powoli. Niestety miała już doświadczenia z odwodnieniem w przeszłości, kiedy to nie mogła znaleźć źródła wody przez dłuższy czas podczas wędrówki.
- Dziękuję. - powiedziała cicho, a jej głos już nie był taki charczący jak wcześniej, jako że jej gardło nie było już suche. To słowo skierowała zarówno ku Huntrees jak i Askari.
Musiała jednak poleżeć jeszcze przez jakiś czas przy wodopoju, zanim mogła się stamtąd ruszyć. W końcu jednak ponownie wstała i powolnym udała się z powrotem do zimnego ciała Alayike, aby zająć swoją poprzednią pozycję.


RE: Jaskinia mchu - Mako - 07-12-2016

Mako wkroczył do jaskini jako pierwszy, wlekąc za sobą impalę. Zaraz też położył ją przed Huntrees, a sam oddalił się w inny kąt jaskini, w ogóle nie będąc głodny. Zaduma, która zagościła na pysku króla, gdy zatrzymał wzrok na Alayike, zniknęła równie szybko jak się pojawiła.
- Em... - zaczął nieskładnie – Smacznego. Myślę, że pożywienia jest sporo.
Po tych słowach znów pokierował spojrzenie na martwe ciało i Chawę, która zdawała się tam tkwić od czasu jego wypadku na polowanie. Wiedział, że odciągnięcie jej będzie trudne, a nakłonienie do wizyty u stadnego medyka graniczyło z niemożliwym. Ale o tym później. Teraz trzeba się skupić na zaplanowaniu pochówku dla członkini stada.


RE: Jaskinia mchu - Athastan - 07-12-2016

*Wszedł do jaskini chwilę po Mako. Położył mniejszą impalę obok drugiej, po czym sam zabrał się za większą, będącą znacznie bardziej 'wypatroszoną' , i o a przez to zdecydowanie o krótszym czasie przydatności do spożycia.
Zanim zabrał się do jedzenia, powiedział : Ja również życzę smacznego. - po czym zabrał się do jedzenia.
*Nie był jakoś wybitnie głodny, ale dość dawno nie jadł normalnego mięsa, a to było całkiem smaczne, i do tego jeszcze ciepłe.
Gdy skończył się posilać, napił się wody ze źródełka w jaskini. Lwice dotychczas jeszcze nie zmieniły swoich pozycji, więc poszedł za drugim lwem w kąt jaskini.
Na dworze przed jaskinią również coś się zaczęło dziać, dochodziły go zniekształcone głosy. Na razie chciał się dowiedzieć, w co na razie się w pakował, no i oczywiście zapoznać się z ogólną sytuacją w okolicznej krainie.*
Więc coby jakoś zacząć zapytał : Mako, mógłbyś mi wyjaśnić co tu zaszło? Tak w ogóle w tym miejscu, i z chwilą kiedy tu przedtem wszedłem?


RE: Jaskinia mchu - Huntrees - 08-12-2016

Widzę jak lwy wchodzą do jaskini i nagle uderza mnie woń świeżego mięsa. Od zapachu kręci mi się w głowie. Widzę także czym jest zdobycz. Impale! Dobre,smaczne i co najważniejsze sycące mięso.
Czarnogrzywy podchodzi do mnie i kładzie przede mną posiłek.To dla mnie? Naprawdę chce pozbyć się posiłku dla nieznanej lwicy?
- To naprawdę dla mnie?- pytam, choć słowa lwa to potwierdzają. Samiec oddalił się, więc uznaje to za pozwolenie na posiłek. Zaczynam jeść i choć głód jest wielki, to jem wolno i zjadam tylko część tak, aby się nie opychać. Wiem, że za duża ilość pożywiania po czasie głodówki może spowodować przykre konsekwencje. Po skończonym posiłku, ogarnia mnie senność.
- Dziękuję - szepczę i natychmiast zapadam w sen...


RE: Jaskinia mchu - Askari - 08-12-2016

Askari poczekała chwilę, aż najbardziej potrzebujące posilą się pierwsze. Nie miała zbytnio zaufania do samców, i nie chciała też przeszkadzać, gdy czarnogrzywy i młoda lwica będą kontynuować swoje sprawy, więc ustawiła się obok Huntrees, po czym sama ostrożnie zabrała się do jedzenia.
Starała się też słuchać słów starszego samca. Jakby nie było, cala ta sytuacja taż ją w końcu zaintrygowała i Askari była ciekawa między innymi motywacji młodej lwicy do uporczywego pozostania przy ciele zmarłej.


RE: Jaskinia mchu - Mako - 09-12-2016

Myśli kłębiące się we łbie Mako skutecznie oddzielały go od tego co działo się w grocie. Dopiero dźwięk jego imienia ponownie wyrwał go z zadumy.
- Dobrze, powiem moją część historii. Przechadzałem się właśnie przy krawędzi wąwozu, gdy spostrzegłem Chawę. Nie było to nasze pierwsze spotkanie, ale wcześniej nie było nam dane porozmawiać. Nim zdołaliśmy zamienić choć parę zdań, wpadł na nas mój zagubiony przyjaciel. Zaraz też okazało się, że Chawa go znała. - Prawdopodobnie lepiej niż ja. Podniósł na moment oczy na córkę Hewy, chcąc zaobserwować jej reakcję  - I w tym momencie sielanka została zakończona przez przybycie Varsa. On... On jest kimś w rodzaju posłańca. Miał mi do przekazania wiadomość, tragiczną jak miało się okazać. - rzekł smutno – Perfidia losu, powiecie. Tak, ale jak miało się okazać, to był dopiero początek ponurych wieści. Lwica, o której śmierci zawiadomiło mnie to ptaszysko była matką mojego przyjaciela. Nim zdążyłem zapłacić za informację, pozostałych już nie było. W drodze tutaj napotkałem pewne trudności w postaci lamparta, dlatego dotarłem tu znacznie później niż Chawa. Spodziewałem się ją tu spotkać. Ją i mojego przyjaciela, ale to chyba było dla niego zbyt wiele. W każdym razie zamiast spodziewanej dwójki wpadłem na Was.
To mówiąc zwrócił uwagę na lwice, i zaraz też ściszył ton, zauważywszy, że Huntrees zasnęła.
- Przebywanie w grocie ze zwłokami wydało mi się dziwne, założyłem więc, że jesteście przyjaciółkami Alayike, bo tak właśnie nazywała się ta lwica. Ale się pomyliłem. Widać trafiłyście tu z przypadku...
Ah, rozgadał się. Cóż, lepsze to niż świadomość ciążącej na nim odpowiedzialności za pochówek lwicy (i wyczekujące spojrzenie Chawy, które teraz pewnie znów go świdrowało). To z grubsza tyle, co chciał przekazać.
- I wtedy pojawiłeś się ty, zaraz po tym jak postanowiłem pomóc młodszej z lwic. - zakończył swoją opowieść lustrując bystrym spojrzeniem Athastana, po czym jeszcze raz zabrał głos – Tak z grubsza wygląda moja część tego spotkania i naprawdę jestem ciekaw, jak wy się tutaj znaleźliście. Jednak nim was wysłucham, chciałbym powiedzieć jeszcze jedną rzecz, więc słuchajcie uważnie. Alayike była medykiem i była bardzo towarzyska. Musiała przeczuwać, że coś ją wykańcza i że nie może na to nic poradzić, właśnie dlatego odseparowała się od wszystkich i ostatnie dni, jeżeli nie tygodnie, spędziła zupełnie sama. Prawdopodobnie zrobiła to po to by chronić innych. Nie jestem medykiem, ale zakładam, że śmierć chorego niekoniecznie oznacza śmierć tego czegoś co sprowadza choroby. Po prostu – pociągnął nosem – uważajcie na siebie, niech jedna śmierć nie pociąga za sobą innych.
Widać było, że ostatnie słowa były kierowane szczególnie do uszu Chawy, która uporczywie trwała u boku Alayike (bo reszta miała tyle instynktu samozachowawczego, żeby spoczywać gdzie indziej).


RE: Jaskinia mchu - Athastan - 09-12-2016

To się nazywa mieć szczęście - pomyślał - jak już się uda znaleźć jakiegoś medyka, i to do tego podobnież przyzwoitego lwa, to okazuje się, że nie żywy. A swoją drogą, szkoda jej. Wygląda, że miała przed sobą jeszcze kawał życia.
* Na wszelki wypadek, odsunął się jeszcze kawałek od martwej lwicy. Nie żeby miało to jakieś fizyczne znaczenie, ot tak dla zasady.*
- Moje kondolencje, z powodu waszej przyjaciółki. Z tego co mówicie, była dobrą lwicą.
* Po czym zamilkł na chwilę*
- Jeżeli o mnie chodzi, to jest to pierwsze miejsce, w którym się zatrzymałem w tej okolicy, nie licząc wąwozu z jakimiś podejrzanymi osobnikami. Ruszyłem w tę strony z kilku powodów, przede wszystkim tam gdzie wcześniej mieszkałem, zrobiło się dość sucho, nie było co robić, tylko czekać na porę deszczową, potem znowu sucho i tak w kółko. No i te tereny słyną z jednych z najlepszych medyków i znachorów, i mam nadzieję, że któryś przypadkiem poszukuje ucznia.
*Miał nadzieję, że jak raz szczera odpowiedź na coś się przyda. Nie chciało mu się bawić w półsłówka i chodzenie na około głównego tematu.*


RE: Jaskinia mchu - Askari - 13-12-2016

Poczekała, aż czarnogrzywy skończy swą opowieść. Zrobiło się jej trochę żal. Choć o zmarłych mówi się dobrze lub wcale, to uwierzyła, że lwica była tak dobrą osobą jak Mako ją opisywał.
Co do jego pytania, Askari znalazła się tu przypadkiem i nie miała żadnego interesu w tym co się tu wydarzyło, więc nie miała też w tym momencie nic do ukrycia.
- Przechodziłam w pobliżu. Wyczułam  w tej jaskini śmierć, ale też żywe istoty, więc pomyślałam, że ktokolwiek tu został, potrzebował pomocy. I wtedy zjawiliście się wy. - To by było na tyle. Przed przyjściem samców nawet nie miała okazji odezwać się do przebywających w jaskini lwic.


RE: Jaskinia mchu - Mako - 15-12-2016

// Uciekam z tematu, bo nie chcę Was blokować.

Skinął łbem w podziękowaniu za kondolencje, po czym wysłuchał z zaciekawieniem jego części historii.
- Znałem kiedyś medyka w Srebrnym Księżycu, ale kontakt się nam urwał. Wśród samotników nie znam żadnego znachora, ale znam kogoś, kto mógłby ci pomóc. Co nie znaczy, że będzie chciał. Niemniej, warto spróbować.
Oczywiście myślał o Vei. Najkorzystniej będzie, jeżeli Athastan by do nich dołączył, ale jeżeli nie zechce, to przecież zawsze będzie w stanie pomóc komuś ze swoich stron. A co ważniejsze, nie obawiał się, że dołączy do innego stada i będzie działał na szkodę Lwich. Na tyle na ile miał okazję obserwować Athastana to z przekonaniem stwierdzał, że to Lwioziemiec z serca, co w jego odczuciu było najważniejsze.
- Dziś jak sam rozumiesz jest za wcześnie na konkrety, ale jeżeli nie jest ci straszna wymagająca nauczycielka, to nawiedź mnie na Lwiej Ziemi. - rzekł, po czym dodał, chcąc uprzedzić ewentualne pytanie - Na południe stąd, idąc wzdłuż rzeki.
Teraz swe wejrzenie skierował na Askari.
- Rozumiem. Powinna z tego wyjść jak nieco odpocznie. A teraz wybaczcie, muszę iść dokończyć dzieła. Wy też się stąd zbierzcie tak szybko jak to możliwe.
Jak powiedział, tak zrobił – wstał i załadował na siebie ciało Alayike, po czym zerknął na Chawę.
- Chodźmy.
Już miał opuścić jaskinie, ale będąc w połowie drogi, odwrócił się jeszcze do reszty.
- Bywajcie. Miło było was poznać... I mam nadzieję, że to dopiero pierwsze spotkanie.
Pod koniec wypowiedzi głos jakby uwiązł mu w gardle, a oczy się zaszkliły. I wybył.

[z.t]


RE: Jaskinia mchu - Athastan - 17-12-2016

Chciał odpowiedzieć, ale zanim zdążył, lwy już wyszły.
Do zapamiętania: Lwia Ziemia, Mako, na południe, wzdłuż rzeki.- powtórzył sobie w myślach, aby utkwiło mu w pamięci. Wiedział, że zapewne skorzysta z propozycji danej mu przez lwa. Na razie jednak zajmie się czymś innym, choćby po to, aby nie przeszkadzać w ceremoniach żałobnych, jakiekolwiek by one nie były.
Chcąc zastosować się do rady, podniósł się z zamiarem wyjścia. Nie miał zamiaru pozostawać w jaskini, nie wiadomo co w niej się jeszcze unosiło, a bynajmniej nie chciał się rozchorować. Lwice powinny sobie poradzić bez jego pomocy, miał nadzieje, że też nic nie złapią.
No cóż to by było na tyle - mruknął pod nosem, poczym głośniej dodał - Żegnajcie.
Kiedy, nie czekając na odpowiedź, wychodził z jaskini, zdał sobie sprawę, że na zewnątrz, opodal wodopoju również ktoś jest.

~z.t.