Król Lew PBF
Jaskinia mchu - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Dolina Spokoju (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=69)
+---- Dział: Mroczne Groty (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=70)
+---- Wątek: Jaskinia mchu (/showthread.php?tid=1704)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24


RE: Jaskinia mchu - Askari - 17-12-2016

Skinęła tylko łbem samcom na pożegnanie. Niewielki był jej wkład w całe to wydarzenie i szczerze mówiąc nie interesowało to jej tez zbytnio o ile nikomu niewinnemu nie stała się krzywda.
Postanowiła zostać w jaskini. Jasna lwica spała i była dalej osłabiona, a truchło dwóch gazel mogło zwabić tu niepożądanych gości. Askari obrała sobie miejsce z dobrym widokiem na wejście do jaskini, ale możliwie daleko od miejsca, w którym leżało ciało zmarłej w wyniku choroby medyczki.
Na razie nic złego się nie działo. Położyła się i zaczęła spokojnie czyścić futro.


RE: Jaskinia mchu - Huntrees - 18-12-2016

Oba lwy opuściły jaskinie, ale Huntrees nie wiedziała o tym. Spała mocnym kamiennym snem i nic jej w tym nie przeszkadzało.


RE: Jaskinia mchu - Askari - 19-12-2016

Położyła łeb na łapach pozwalając sobie na chwilę rozluźnienia i odpoczynku. Co prawda praktycznie nie znały się z tamta lwicą, ale Askari uważała, że nie w porządku będzie ją teraz zostawiać gdy śpi i jest narażona na atak. Gdy się obudzi sama zadecyduje, czy chce dalej podążać sama.


RE: Jaskinia mchu - Mistrz Gry - 19-12-2016

Pogoda na zewnątrz groty nie nastrajała do opuszczania jej. Początkowo słychać było jedynie pojedyncze krople deszczu obijające się o miejscami skaliste podłoże, ale niebawem całe niebo zostało spowite ciemnymi chmurami, a ulewa rozpętała się na dobre. Przy wylocie jaskini czuć było ostre podmuchy wiatru.


RE: Jaskinia mchu - Huntrees - 20-12-2016

// przepraszam czytałam to w tramwaju i widocznie coś pominęłam ;) //

Zimno. Koszmarny chłód który przenika do głębi. Ale mimo to myślę że jeszcze zasnę. Mylę się. Krople deszczu wpędzane do jaskini przez wiatr budzą mnie na dobre. Otrząsam się i rozglądam po jaskini. Dwóch lwów już tu nie ma, ale lwice zostały. Kiwam im głową na powitanie. Mdłości i zawroty głowy minęły. Pije trochę wody i próbuję wstać. Udaje mi się to. To spory sukces mimo to że robię kilka kroków i upadam. Kolejny raz owiewa mnie wiatr z zewnątrz. Gdzie się przed nim schować? Rozglądam się w poszukiwaniu miejsca gdzie byłabym chroniona przed pogodą i widzę takie miejsce na boku jaskini, gdzie ukształtowanie ścian tworzy kąt ochraniający przed podmuchami wiatru. Przez około pół godziny próbuje się tam dostać i gdy wreszcie mi się to udaje padam zmęczona. Dopiero teraz zwracam swoje myśli ku lwicom. Co grzywiasta lwica tu jeszcze robi? Może jest przyjaciółką tej drugiej, a ona też jest osłabiona i dlatego jeszcze nie wyruszyły. Chociaż równie dobrze mogą tu tkwić z powodu pogody na zewnątrz. Szczerze powiedziawszy nie wiem i nie interesuje mnie to. Nie jestem towarzyskim typem i nie jestem aż tak bardzo ciekawska. Co nie znaczy że nie chcę mieć znajomych. Po prostu nie zawieram znajomości z każdą napotkaną osobą i nie szastam informacjami i słowami na prawo i lewo. Mówię tylko to co muszę. Nagle odczuwam pustkę. Wspomnienia. Nie mam żadnych wspomnień oprócz wędrówki i pobytu tutaj a te i tak są zamazane. Za pewno przez chorobę mój mózg nie przyswajał tylu wiadomości ile powinien. Kim ja jestem? Skąd ja jestem? Czy mam znajomych? A rodzinę? Jeśli tak to gdzie? Tyle pytań i znikąd odpowiedzi. Wzdycham i kładę głowę na łapach. Gdy tylko będę mogła polować po prostu ruszę w drogę do skały oświetlonej słońcem, do mojego jedynego wspomnienia. Tylko gdzie to jest?

Mako wyniósł ciało Alayike, już jej tam nie ma.


RE: Jaskinia mchu - Askari - 22-12-2016

Sama też już zaczęła przysypiać, ale narastający deszcz obudził ją z letargu. Podniosła się powoli i odruchowo otrzepała próbując pozbyć się wilgoci osiadającej na futrze.
Młoda lwica zniknęła jej z pola widzenia, może już poszła, może zbierała jeszcze jakieś pozostałości po zmarłej, tak czy inaczej lepiej w to nie ingerować. Zwróciła wzrok w stronę jasnofutrej. Już się obudziła. Askari czuła potrzebę, by jej pomóc, ale też nie chciała się narzucać.
- Jak się czujesz? - Zapytała.


RE: Jaskinia mchu - Huntrees - 26-12-2016

Miło że pyta. Zaczynam lubić tę lwice.
- Dobrze, już lepiej - odpowiadam i uśmiecham się lekko. Nie jestem dobra w prowadzeniu rozmowy jednak muszę zadać pytanie, które od dawna mnie dręczy. - Słuchaj jak już odzyskam siły, pójdę w swoją stronę. Tylko szukam pewnego miejsca a nie jestem pewna gdzie to jest. Wiesz może gdzie mogę znaleźć wysoką skałę na której mieszkają lwy? - To kiepski opis ale mam tylko takie wspomnienie. Mam nadzieję że grzywiasta mi pomoże.


RE: Jaskinia mchu - Askari - 26-12-2016

Odwzajemniła uśmiech. Jedyna charakterystyczna skała o jakiej wiedziała to słynna Lwia Skała na Lwiej Ziemi.
- Nie wiem czy to będzie to miejsce które szukasz, ale niedaleko są ziemię, w których centrum znajduje się wysoka skała.
Zaraz... Czy ten czarnogrzywy samiec nie pochodził z tamtego stada? Jak to było, na południe od rzeki? Chyba tak. W sumie co jej za różnica, nie miała tu na razie nic ważnego do zrobienia, a we dwójkę zawsze raźniej i bezpieczniej. - Jak chcesz to mogę pójść tam z tobą - dodała.


RE: Jaskinia mchu - Chawa - 26-12-2016

Kiedy Mako podszedł i wziął ciało Alayike, ona nic nie powiedziała, nie ruszając się z miejsca. Nie podążyła jednak za nim od razu. Po jakimś czasie, kiedy zebrała już siły, dźwignęła się na łapy, po czym skierowała w stronę wyjścia z groty.
- Żegnajcie. - rzuciła jeszcze do lwic, po czym, wciąż się nieco chwiejąc, opuściła grotę.

zt


RE: Jaskinia mchu - Huntrees - 26-12-2016

Gonitwa myśli.Wędrować z towarzystwem? W sumie wolę samotność, ale jestem jeszcze osłabiona i pewnie jeszcze przez jakiś czas nie będę w formie. I mogłabym mieć problem z polowaniem. Poza tym w ogóle nie wiem gdzie jestem, jak dojść do skały, nic nie wiem. Ale czy mogę ufać tej lwicy? Chociaż równie dobrze mogła mnie zabić gdy spałam. I pomogła mi. No i zna drogę do skały. Istnieje szansa, że nawet gdyby powiedziała mi jak tam dotrzeć, zgubiłabym się.
- Jasne, będzie mi bardzo miło mieć towarzyszkę, jeśli tylko tego chcesz. - odpowiadam w końcu. Nagle ogarnia mnie wątpliwość. A jeśli okaże się że to nie to miejsce? No cóż gdzieś trzeba zacząć. Nagle słyszę ciche ,,Żegnajcie" gdzieś z wejścia od jaskini. Obracam się i widzę odchodzącą lwicę. Tą która leżała koło zmarłej. No tak lew wyniósł ciało, więc lwiczka nie ma po co tu już siedzieć.
- Żegnaj - mówię choć jest małe prawdopodobieństwo, że mnie usłyszy. - To co mówię do grzywiastej - skoro mamy razem podróżować to chyba powinnyśmy wiedzieć jakie mamy imiona. Jestem Huntrees. - przedstawiam się lwicy.


RE: Jaskinia mchu - Askari - 27-12-2016

- Askari - Przedstawiła się. Milo w końcu porządnie się sobie przedstawić w spokoju, oby od tej pory wszystko toczyło się bez dziwnych niespodzianek.
Wstała i spojrzała na wejście do jaskini. Deszcz dalej siąpił, choć trochę lżej. Lwicy niezbyt to przeszkadzało. W sumie po tylu wrażeniach wolałaby już opuścić to miejsce.
- Idziemy? Chyba, że chcesz jeszcze odpocząć. - Zwróciła się do Huntrees.


RE: Jaskinia mchu - Huntrees - 29-12-2016

- Huntrees - przedstawiam się grzywiastej. Czy możemy już iść. W sumie czuję się już lepiej, a i tak będę musiała kiedyś stąd wyjść. Czemu nie teraz?
- Jasne chodźmy - Wstaję i kieruję się do wyjścia. Już lepiej chodzę więc spokojnie idę bez żadnych wywrotek. Przy wyjściu rozglądam się i widzę że na dworze lekko siąpi. Cóż przynajmniej nie będzie tak upalnie.
- Prowadź - mówię do lwicy, uśmiecham się i wychodzę z jaskini.

z.t


RE: Jaskinia mchu - Askari - 29-12-2016

Podeszła do wejścia i poczekała chwilę na Huntrees, po czym szybko zlokalizowała wzrokiem rzekę skierowała się na południe.

zt. (do Granicy Lwiej Ziemi jakbyś szukała)


RE: Jaskinia mchu - Xis - 21-02-2017

Przyszła tu z Colą z zamiarem ukrycia się przed ulewą. Rozglądała się za jakąś grotą, najlepiej pustą by obyło się bez żadnych niespodzianek. Widząc obiecująco wyglądającą grotę, odwróciła łeb w stronę Coli.
- Zaczekaj tu, sprawdzę czy nikogo tam nie ma - Powiedziała ściszonym głosem, wskazując potencjalną kryjówkę. Zbliżała się cichymi krokami do wejścia, starając się wyczuć jakieś zapachy dochodzące z wnętrza, deszcz jednak skutecznie maskował wszelkie wonie. Gdy już była przy wejściu, ostrożnie zajrzała do środka i jej oczom ukazała się pusta jaskinia obrośnięta mchem. Odetchnęła z ulgą i odwróciła się do córki z dobrą wiadomością.
- Na szczęście jest pusta. - Weszła raźno do środka, otrzepała się z wody i rozejrzała się dokładniej wnętrzu. W jednej ze ścian była niewielka dziura przez którą spływała woda do niewielkiego wgłębienia. Usiadła na miękkim mchu obok wspomnianego zbiorniczka z wodą.
- Myślę że ci się tu spodoba, jest tu nawet przytulnie.


RE: Jaskinia mchu - Cola - 22-02-2017

Szła ochoczo i grzecznie za swoją matką. Starała się, nawet bardzo się starała, żeby być postrzeganą jako dobra córka. Wiadomo, jak to młode, czasem przynosiła problemy swojej rodzicielce, ale zawsze gdy była pod jej czujnym okiem starała się być grzeczna. Teraz też szła  ledwie krok od Xis od czasu do czasu pozwalając sobie na rzut okiem po okolicy. Była ciekawska, co oczywiście jest naturą młodych osobników.
Gdy zatrzymały się przed grotą Cola uśmiechnęła się szeroko i uniosła wysoko głowę. Przez moment nawet przestała się denerwować przez deszcz, który się wzmagał. Schronienie wydawało się być fajne i wygodniejsze od drzew, do chodzenia po których najczęściej była namawiana.
Położyła natychmiast uszy i oczy swoje zwróciła w stronę czarnej gdy ta odezwła się i kazała jej zaczekać. Hybrydka instynktownie schowała się za krzewem, który rósł nieopodal i tylko łypała niecierpliwym okiem na poczynania matki i wyczekiwała jej znaku. Gdy więc go otrzymała, Cola natychmiast podskoczyła i śmignęła w stronę groty. Wyprzedziła nawet matkę w progu schronienia i tak chwilę jeszcze krążyła po nim przyglądając się uważnie wszystkiemu. A to mchu, a to źródełku i wszystkemu, co wydawało się Coli być czyimś śladem. Otrzepała się z wody i widząc, że Xis położyła się przy źródełku, młoda doskoczyła do niej i położyła się przy matce na plecach odsłaniając puchaty, cętkowany brzuch. Choć powoli przybierała dorosłych kształtów, wciąż widać było po niej, że to jeszcze smarkacz. Ledwie roczniak. Psoty jej jeszcze w głowie a nie dorosłe życie.
- Mamo - odezwała się dość infantylnym głosem - ile jeszcze potrwa ta pora deszczowa?
Słysząc świst porywistego wiatru na zewnątrz podskoczyła i zaraz schowała się za matką.