Król Lew PBF
Jaskinia mchu - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Dolina Spokoju (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=69)
+---- Dział: Mroczne Groty (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=70)
+---- Wątek: Jaskinia mchu (/showthread.php?tid=1704)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24


RE: Jaskinia mchu - Mogrim - 07-11-2012

W sumie to Ragnar miał rację. Nie byłem kotem, który mógłby w jakikolwiek sposób środkować swoje stany emocjonalne. To po prostu nie było w moim stylu, ani nawet na granicy dopuszczalnej normy. Nie łkałem, a jeśli mogło to tak wyglądać, to odbiorca był w błędzie. Po prostu byłem smutny, ale depresją też bym tego nie nazwał. Zbliżało się to bardziej do złego samopoczucia, o które zawsze przyprawiały mnie dobre uczynki na rzecz kogoś kto odbiera mi pewien skarb. Miałem tylko wielką nadzieję iż szary starzec, to jakaś sympatia naszej chorowitki. W momencie, w którym dźwięk obcej rozszedł się po jaskini, na które zareagował Ragnar, wstałem nadal ze zwieszoną głową. - To moja sprawa, zostawię ją dla siebie - Odparłem jakby lwu lecz i podłożu, po którym stąpałem. Gdy już zająłem pozycję obok szarego spojrzałem się na nowo przybyłą i zaciągnąłem się nosem dwa razy. Czuło się ten smród LZ. Dość specyficzny zapach hymmm a może to było coś zgniłego. - Polecam kości. - Rzuciłem lekko patrząc na bok, i zastanawiając się dlaczego towarzysz morderca się tak spina, jest nas wszak czwórka. To dostatecznie dużo by nikt nie ośmielił się nas ruszyć. - I tak nawiasem skąd ta mina? - Tak, kompletnie zignorowałem uwagę Ragnara, a raczej pytanie przypisane do kochanej wszechpolskiej młodzieży, w dobie rosnącej degradacji dobrych obyczajów wśród najmłodszych. - Problemy może mieć, ale raczej ty się nie nadajesz do ich rozwiązania. - Nie było w tym nawet sarkazmu, a kiedy z tyłu wyłonił się jeszcze jeden mały koteczek zadający nader dziwne pytanie przewróciłem oczami. - Ja przepraszam, ale czy my wyglądamy na punkt informacyjny ? Prowadzimy jakiś zwiad czy coś ...bo ostatnio mi się nie wydawało. Więc idź z łaski swojej szukać tego czegoś gdzie indziej, a nam daj święty spokój ...eee...czymkolwiek jesteś. - Odprawiłem ją w tym samym momencie machnięciem łapy. Było tu i tak nader tłocznie by ktoś jeszcze usiłował się tutaj wcisnąć.


RE: Jaskinia mchu - Vinity - 08-11-2012

Grobowy nastrój pełen depresji szybko ustąpił lekkiej panice, Ragnar wystraszył Vinity swym nagłym pojawieniem się, surowy ton jego wypowiedzi i napięta poza wcale nie dodawały otuch młodej lwicy.
- Możesz tak mnie nazywać.- Tak Vinity była jakimś tam problemem, na który większość nie zwracała uwagi. Wcale nie chciała zabrzmieć zbyt chamsko, w zasadzie głos zadrżał jej gdy to mówiła, skuliła też po sobie uszy cofając się odrobinę do tyłu z podkulonym ogonem.
Czy ona nie znała skądś Ragnara? Chyba tak, incydent nad rzeką lwich, był tam wtedy z Arto..
Szybko spojrzała też na Mogrima i on tam był, wiec obaj pewnie są z Świtu.
Moran mówił jej że ma afiszować to kim sama jest dla tego stada, ale jakie były szanse że oba samce jej uwiężą w tę rewelacje?
- Em.. je dzięki, jadłam guźca jakiś czas temu..


RE: Jaskinia mchu - Serret - 09-11-2012

Brwi kotki uniosły się w bezbrzeżnym zdumieniu. Fakt, nie każdy musiał wiedzieć, jak wygląda karakal, ale jak to, czyżby on naprawdę nigdy nie słyszał o gepardach...? Ona była lepiej wyedukowana - od razu poznała, że ma sylwetkę podobną do spotkanego wcześniej Nahuela, więc też musiał być jakąś panterą.
- Ja tylko pytam. Pomyślałam, że może ktoś z was przypadkiem ją spotkał - odrzekła z całkiem przyjaznym uśmiechem. - To dzięki, już nie przeszkadzam.
Po tych słowach Serret przestała wyglądać przez wejście do groty i postanowiła udać się w inne miejsce w poszukiwaniu swojej zguby, co też uczyniła.
Niezbyt przyjemne to towarzystwo. A może po prostu czarny miał zły dzień?

Z/t


RE: Jaskinia mchu - Skanda - 09-11-2012

Gdy Mogrim pojawił się u boku szarego ten wywrócił oczami i westchnął. Równie dobrze mógł sam sobie poradzić, nie potrzebował asysty. Słysząc słowa czarnego, kierowane do niego z trudem powstrzymał się od parsknięcia.
-Tak, bo Ty nadajesz się do pomocy jak cholera. W ogóle z Ciebie taki empatyczny typ, do rany przyłóż, prawda?-burknął do jaguara, aby po chwili zwrócić wreszcie uwagę na lwicę, której reakcja na jego postawę zupełnie go zaskoczyła. Można powiedzieć, że poczuł się dosyć niezręcznie.
-Emm, wybacz, nie chciałem Cię wystraszyć.-powiedział, spoglądając na nią w zdziwieniu.-Po Twoim zachowaniu wywnioskowałem, że masz wrogie zamiary-stąd moja reakcja.-wytłumaczył od razu, aby po chwili rozluźnić mięśnie i przysiąść na ziemi.
Nie, to co się tu działo, ile kotów tu siedziało, to było trochę za dużo jak na jedną, małą jaskinię. Jakby jednak nie było, znajdowali się na ziemi niczyjej, a co za tym idzie wszystkich obowiązywały takie same prawa. Przynajmniej tak to wyglądało w głowie Ragnara, dlatego wypadało mu rozmawiać ze złotą, jak równy z równym.
-Tak więc..zapominając już o tym niekoniecznie przyjemnym początku- ja nazywam się Ragnar, a ten tu-skinął łbem na czarnego-to Mogrim. Jesteśmy członkami Szkarłatnego Świtu i chwilowo obejmujemy tę jaskinie.-wyjaśnił wszystko po kolei.-Możemy wiedzieć z kim mamy przyjemność?-spytał po chwili z typową dla niego grzecznością, licząc zarazem na jakieś wyjaśnienia odnośnie zamiarów lwicy.


RE: Jaskinia mchu - Mogrim - 11-11-2012

Empatyczny, to raczej mało pasujące do mnie słowo jak nie pomyłka, którą należało by przemilczeć. Przynajmniej tak pomyślałem na początku, nie komentując tej wypowiedzi, natomiast skwitowałem to szerokim uśmiechem pełnym śnieżnobiałych zębów, niczym pranych w perwolu. - Ja od dłuższego czasu nic ...no może małego lewka się zjadło. - Mlasnąłem tutaj dwa razy jakby na wspomnienie słodkości w ustach. Gdy szary przedstawił mnie lekko się skłoniłem ale nie odpowiadało mi że Ragnar na lewo i prawo rzuca moim mianem i tytułem. Nie lubiłem gdy za dużo osób wiedziało jak się nazywam i kim jestem. To może znacznie utrudniać mi zadania jakie przed sobą stawiałem, jednak co się stało to się nie odstanie. Przecież jej nie zabiję, a nawet mogę przyznać, że lwica wydała mi się znajoma. Jednak czy to dobrze czy nie ? W każdym razie czułem, że nie jest niepowiązana z żadnym stadem.


RE: Jaskinia mchu - Vinity - 11-11-2012

No tak, ryk i te sprawy, więc wydała się im zagrożeniem? Ot nowa rola, w której Vinity osadziła by swoja osobę na samym końcu, tuż za bezbronnymi lwiątkami. Może to właśnie ta niska samoocena ja ostatnio przytłacza?
Ma siebie za nic i wszyscy tak ja traktują.
- Nie no.. moja wina, nie pomyślałam że zastane tu kogokolwiek. Ale jak widać to ustronne miejsce cieszy się popularnością.- Starała się być uprzejma, skoro sytuacja uległa rozprężeniu, podniosła uszy i stanęła prosto.
- Em, ja.. nazywam się Vinity i jestem obecnie pod opieką Morana, syna Arto.- Zerknęła gdzieś w bok, wspominając o swoim przynależeniu do grupy, nie można być w dwóch stadach, a ona chyba nie była gotowa na odejście z Lwiej Ziemi, przynajmniej nie teraz. Nie była też członkiem Świtu. Kim więc była?


RE: Jaskinia mchu - Hordian - 18-11-2012

Być może działał nierozważnie i był zbyt pewny siebie. Przecież mogła go odepchnąć, jej przyjaciele mogli się na niego rzucić... Ale nie, jego tęsknota była większa niż złość i niechęć. Była czystym, dziewiczym uczuciem, głodem, który musiał ukoić i zrobił to na przekór wszystkiemu.
Pytanie choć spowodowało ukłucie, nie zniechęciło go. Nadal trwał blisko niej, a gdy w pewien sposób nagrodziła go komplementem zaśmiał się i chyba Khayaal pierwszy raz odkąd go poznała, mogła usłyszeć jego śmiech. Głęboki bas, przywodzący na myśl dobrego, skorego do bawienia młodych lwiatek licznymi opowieściami starszego lwa. Była w tym śmiechu i ulga i wielkie szczęście. On sam poczuł się zaskoczony słysząc jak jego głos rozbrzmiewa w jaskini ciepłym echem.
Odsunął się spoglądając w bursztynowe oczy córki. Musiał jej odpowiedzieć, ale jakże trywialnie brzmieć będą te słowa. Poczuł się zakłopotany, ale jak powiedzieć to inaczej niż używając prostych słów?
- Bardzo urosłaś, niesamowicie... Jesteś bardzo podobna do matki. - uznanie w jego oczach mogło być dla Młodej lwicy trochę onieśmielające, gdyż patrzył na nią jak na największy skarb, przez to była w tym spojrzeniu także nuta zaborczości.
- a ja... ja jestem... - zaciął się, ale przecież był dzielny, całe swoje życie kierował się odwagą i dostojeństwem, nie mógł stchórzyć, nawet nie wypadało... Jak powiedziała Khay, musi to zrobić dla siebie i być może dla samej Alainy - ...jestem twoim ojcem.


RE: Jaskinia mchu - Alaina - 20-11-2012

Cisza, nie zmagana żadnym z jej strony dźwiękiem. Brak oddechu, który ustał wraz z chwilą gdy dotarły do niej ostatnie słowa wypowiedziane przez białego samca,a które ona starła się strawić, nie mogąc przepchnąć słów dalej.
Alaina położyła po sobie uszy, uginając się pod zaborczym spojrzeniem, które przecież wcześniej zostało poprzedzone łagodnym i jakże dźwięcznym śmiechem, tak przyjaznym dla uszu młodej samicy, a wyniku czego sama ciepło uśmiechnęła się przymykając lekko oczy jak i rozluźniając się. Teraz zaś spięta,trzymała je szeroko otwarte, oniemiała wpatrywała sie w facjatę lwa do niedawna jakby sie zdawało całkiem jej obcego,a tymczasem..Ojciec...
Nie jesteś marą..?
Al wciągnęła sporawym haustem powietrze, niemalże ze zachłystując się nim.
Czując jak łzy napływają do kącików jej oczu.Nie walczyła z nimi, mimo ,że kiedyś obiecała sobie że już nigdy nie będzie płakać, okazywać słabość jakimi są właśnie łzy. Tymczasem, pierwsza z nich miała spłynąć po jej brązowym policzku.
Uchyliła i usta, wzburzona nie będac jednak wstanie wydusić z siebie jakiekolwiek słowa, a na które zapewne Hordian, oczekiwał.
Akceptacja, czy może odrzucenie?
Nie , nie odrzuciła go, lecz i nie podtrawiła w pełni zaakceptować.
Nie na co dzień odzyskuje się utraconych członków rodziny.
Zapewne minie sporo czasu, nim uświadomi ,że nie jest już całkiem sama, iż część rodziny jaka miała przepaść wraz z śmiercią matki, wciąż istnieje.


RE: Jaskinia mchu - Khayaal - 21-11-2012

Khayaal wycofała się, kiedy Hordian w dwóch susach białej błyskawicy znalazł się przy Alainie, zastępując jej i źródło ogrzewania, i miękkość legowiska, i od razu powietrze i całą przestrzeń życiową. Zaśmiała się, patrząc, jak próbuje z miłości udusić własne dziecko - tak silnie zareagował na ponowne zobaczenie Alainy.
Jednak miała rację. Należało ją wtedy zabrać. A to, że brązowa samica była chora, że dlatego go nie poznała... Khayaal nie od dziś kierowała się instynktem. Albo cudzymi podszeptami, jak mawiała.
- Przodkowie mają swoje sposoby na naprawianie tego, co zepsute.
Mruknęła, nachylając się nad łbami ojca i córki. Czy w ogóle usłyszą, czy przejmą się tym, co do nich powiedziała - nie miało żadnego znaczenia.

Kawowa samica wycofała się pod ścianę, by stamtąd bezczelnie, ale i z nieskrywaną przyjemnością, obserwować Hordiana i Alainę. Ten rozdział ichniej historii, o którym już lubiła myśleć, że był częściowo jej zasługą, rzeczywiście radował oko i duszę szamanki.

A pozostałe trzy lwy... Niech będą szczęśliwe we własnym gronie.


RE: Jaskinia mchu - Mogrim - 21-11-2012

W pewnym momencie rysy lwicy wydały mi się tak zabójczo znajome. Czekajcie mili moi, Arto, Czapichruściak ... rzeka! Dlaczego ja od razu nie połączyłem tego faktu, ale skoro była pod opieką Morana, to dlaczego pachniała inaczej? Zresztą swego czasu nie popisała się rodzinnym odruchem. Może to dlatego? Zresztą nie było co się nad tym dłużej rozwodzić, bo rysowały się tylko dwie możliwości. Pierwsza to jej kłamliwość i praca na rzecz LZ, druga to po prostu jakaś nieznana członkini SS, choć w to wątpiłem. Z przymrużonych oczu - Tak ...Artosia powiadasz ... jakoś nigdy cię nie widziałem na terenach Świtu. Może więc powiesz prawdę. - ostatnie oczywiście z naciskiem by nikt nie mógł sobie pomyśleć, że wypada to zignorować - Wiesz, zawsze można to sprawdzić, lub o wiele szybciej załatwić tą sprawę. - Ciągnąłem również niezbyt życzliwym tonem - Znam Arto jak i Czapichrusta, nigdy zaś nie widziałem ciebie, oprócz rzeki, a tam raczej nie trzymałaś naszej strony. Nie przypominam sobie twoich zębów oplatających lwioziemców ...raczej nie pamiętam nic co na naszą rzecz robiłaś. - Skwitowałem wszystko co po tak długim czasie malowała się w moich zakolach. Nie wiem ile było w tym realnej prawdy, a ile zatartych wrażeń. Jedno natomiast wiedziałem. Nie mogę sobie pozwolić na to by ktoś robił nas w butelkę. - Więc słucham. Skąd jesteś i czego tu szukasz? - Oczywiście pomijając problemy z dziąsłami i higieną jamy ustnej; konkrety.


RE: Jaskinia mchu - Hordian - 22-11-2012

Widząc jak kuli się w sobie, jak kładzie po sobie uszy, a i w końcu jak w bursztynowych ślepiach pojawiają się łzy, sam nieco się skulił odsunął odrobinę marszcząc pysk w grymasie wspólnie odczuwalnego bólu i zmieszania. A jednak płakała... ale właściwie czego się spodziewał? Że rzuci mu się na szyję, że powie "tęskniłam" i zapewni, ze więcej się nie rozstaną?
Mruknął coś niezrozumiale spoglądając na Khayaal, która wydawał się być bardzo spokojna i nawet zadowolona. Jej słowa spowodowały, że zadrżał wewnętrznie.
- oby naprawiły, a nie zniszczyły dwóch żywotów - mruknął bardziej do siebie niźli do kawowej towarzyszki. Ponownie spojrzał na córkę i postarał się uśmiechnąć, a nie było to łatwe gdy patrzyło się na przerażonego lwa tak bliskiego sercu, a jednak tak dalekiego.
- przepraszam... - szepnął chcąc wszystkiemu zaprzeczyć, zadziałać asekurancko, ale przecież było za późno na to. Teraz trzeba było iść naprzód.
- Chcę, żebyś wiedziała, że jestem... Musisz wiedzieć, ze nie ma dla mnie większej nagrody, niż wieść o tym, że żyjesz. - westchnął cicho na chwilę zwieszając wielki łeb - zrozumiem, jeżeli pragniesz bym nie mieszał się w twoje życie, jednak musiałem ci powiedzieć. Mam nadzieję, ze to zrozumiesz...
Głęboki aksamitny głos białego lwa był szeptem, który dochodził niemal tylko do uszu brązowej lwicy. Był w nim i smutek i ciepło, jednak najbardziej wyraźna była determinacja oraz pewność swoich słów. Od Alainy teraz zależało, czy chce w swoim życiu wielkiego starego białego lwa...


RE: Jaskinia mchu - Skanda - 22-11-2012

Szarego dosyć zaintrygowało, to o czym poinformowała ich złota przybyszka. Pojawiły się w nim pewne wątpliwości, które miał zamiar rozwiać-jak się jednak okazało tym razem to czarny przejął inicjatywę oraz obowiązek przeprowadzenia wywiadu, dlatego szary po prostu kiwnął łbem i odszedł od pary kilka kroków dalej. Dopiero teraz zwrócił uwagę, na to co działo z Alainą. Temten leżał koło niej i mówił coś a ona.. płakała.
Kiedy samiec zdał sobie z tego sprawę wbił morderczy wzrok w białego lwa, który najwyraźniej był przyczyną smutku brązowej. Z jego gardła mimowolnie wydostał się niski pomruk, skierowany do nikogo innego jak do Hordiana. Niech lepiej uważa.
Ragnar nieco zdekoncentrowany zmarszczył nos i podszedł bliżej do kawowej, stojącej nieopodal.
-Możesz mi powiedzieć co, tu się tak właściwie wyrabia?-spytał półszeptem spoglądając kątem oka na zapłakaną Alainę.-Ona potrzebuje pomocy, nie załamania nerwowego.-dodał po chwili, krzywiąc się.


RE: Jaskinia mchu - Alaina - 23-11-2012

-Ta..to..-zaczęła powoli, poprzez łzy które nie zamierzały przestać płynąc z jej oczu,pomimo usilnych jej starań,wyniku czego ostatecznie zrezygnowana zwiesiła łeb, tym samym ukrywając przed lwami wszystkie uczucia jakie rysowały się na jej zapłakanym pysku.Radość, żal ostatecznie kończąc i na gniewie,stłamszonym w samym zarodku, nim wziął nad nią górę.
Kołatanina odczuć, z jakimi przyszło się jej się rozprawić,a z którymi ledwo dawała sobie radę.
Było ich zbyt wiele, zbyt wiele odczuć jak na tak krótki czas.

Alaina pokręciła leciutko głową, ponownie długo każąc lwu czekać na dalsze słowa, a jakie z wysiłkiem miały wyjść z jej ust, będąc zniekształcone przez cichy szloch.
-Już zjawiłeś się w nim, więc proszę nie odchodź, gdy nareszcie wróciłeś-mruknęła unosząc zapłakane spojrzenie, wbijając wielkie bursztynowe z natury cieple spojrzenie w oczy Hordian'a.


RE: Jaskinia mchu - Vinity - 23-11-2012

Wyprostowała sie, czy teraz każdemu Świtowcowi będzie tłumaczyć kim jest dla ich władcy? Moran mówił by nie przebierać w środkach, ma się chwalić.. czyli poniekąd dowartościowywać?
- Lwia Ziemia to dom mojej siostry, ale nie jestem tam mile widziana, w zasadzie jestem niczym powietrzem, takie zepsute.. na które wszyscy krzywo patrzą i gdyby nie moja siostra pewnie by mnie tam wcale nie tolerowali.- Odparła ściągając brwi, nie spodobały się jej te Mogrimowe metody wywiadowcze.
Spojrzała na czarnego błękitnymi oczyma w nieco zawiedziony sposób, Świt miał być jej lepszą rodziną, niezbyt sie na to zapowiadało.


RE: Jaskinia mchu - Mogrim - 25-11-2012

Ragnar odszedł do tyłu, skąd dobiegał mały gwar, przerwany wyraźniejszym tonem odpytywanej lwicy. - W sumie, niech ci będzie. - Wzruszyłem ramionami - Pachniesz podobnie. (do zgniłego powietrza)- Obejrzałem się na sekundę by zdefiniować w swojej głowie co działo się za plecami. Nic w sumie specjalnego. Raguś dostaje zatwardzenia, Al płacze, stary srebrny puszek się w nią wtula, a kawa obserwuje wszystko z uśmiechem. Tak to wygląda z mojej perspektywy. - Dobra, siostrunio ... jedna zasada. Dopóki tutaj jesteś nie schodź mi z pola widzenia. Nie znam cię na tyle dobrze by odwrócić się do ciebie plecami. - Mówiłem tonem dość obojętnym gdyż w całej tej hecy, chodziło tylko o to by na moim pięknym jedwabisto czarnym futrze nie pojawiła się żadna czerwona kreska. Dbałem wszak o urodę. - A jeśli pozwolisz - wskazałem łapą miejsce na lewo od wejścia, tak by mieć wszystko na widoku, jednocześnie samemu będąc w cieniu. Przystanąłem tam i poczekałem aż lwica zrobi te dwa kroki - Więc może powiesz czego szukasz, bo po wyrazie twojej mordki, wnioskuję, że z tą siostrunią to grubsza sprawa? - Dopytałem się bo ewidentnie samica mówiąc o siostrze miała wyraz kota, który utknął w dziurze w płocie i został wykorzystany od tyłu przez psa sąsiadów. Gdybym miał cygaro właśnie by się zapaliło ... w oczekiwaniu na przesympatyczny potok słów OBCEJ. (3 słowa to też potok mili moi)