Król Lew PBF
Polana - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Dolina Spokoju (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=69)
+--- Wątek: Polana (/showthread.php?tid=1705)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18


RE: Polana - Kituko - 24-07-2015

Patrzył na nią, słuchał a wewnątrz chaosu jego łba tworzyły się myśli, równie szybko co znikały. Bardzo dawno nie widział żadnej samicy. Oj bardzo. Zwykła pogawędka był dla niego dosyć zadowalająca. Nie obchodziło go co prawda za bardzo co miała mu do powiedzenia, ale nie okazywał tego, jakoś specjalnie.
- Pytasz, ale czy chcesz usłyszeć odpowiedź?
Wiedział że nie ma za wielu osób pochwalających zachowania takie jakimi się sam szczycił. A że raczej nie miał ochoty wypłoszyć pantery, to zdecydował się na rezygnacje z posiłku jakim była Riwa.
- Jestem Kituko. Może zacznijmy od tego.
Powiedział po czym zakaszlał dosyć głośno. Ten uporczywy kaszel to kolejna rzecz którą zawdzięcza swej drażliwej naturze.


RE: Polana - Nibiru - 26-07-2015

-Po coś chyba pytam. Parsknęła. -Ale większa część lwów ponoć nie słynie z prawdomówności. Po coś cię tu przywiodło, nieprawdaż? Dodała, patrząc na niego z nieco zawistnym uśmiechem. Rozciągnęła swe szczupłe, czarne ciało drapiąc ziemię swymi pazurami i obnażając go swym równie co jego zielonym spojrzeniem, zupełnie tak, jakby w tym momencie ani trochę nie bała się dużo silniejszego od siebie i być może - nie do końca przy zmysłach- lwa. Cóż, według jej założeń, opartych rzeczowo na faktach, nie samą siłą można się bronić. Była zręczniejsza i szybsza od niego, mogła odbiec zawsze w kierunku sąsiednich drzew.
-A ja musiałam skłamać. Doceń to, zielonooki... Kituko. Powiedziała przechodząc tuż obok, jednak w odpowiedniej wciąż odległości niemal bezgrzywego lwa i przejeżdżając końcówką ogona po jego poliku. Choć czarujący uśmiech nie znikał z jej twarzy, tak naprawdę zrobiła to jedynie pokazując swą pewność siebie, nie interesując się zbytnio, czy odbierze to opacznie.
-Nibiru. Ale lepiej nie wspominaj zbyt często tego imienia. Mrugnęła, po czym zeszła na swe miejsce pare metrów dalej, siadła w ciemności tuż obok martwej gepardzicy. Kątem oka wciąż uważnie obserwując Kituko, patrzyła na nią z czymś na styl żalu, lekkiego smutku, a może i z melancholią?
-Dopilnuj by byli z nią, Moone... Wyszeptała po cichu do siebie, lekko tykając łapą jej ciała. Wyglądało to bardziej, jakby łapa nieco odzwyczajona już od delikatności próbowała dotknąć jej tak, żeby jej za sobą nie skruszyć. Skoro ona tak miała, to co dopiero musiało być z silnym i to nieco starszym od niej lwem? Choć on pewnie nie próbowałby nawet pojąć tego znaczenia. Mruknęła nieprzyjemnie w swej zadumie, wciąż będąc świadomą, że pozostawi tutaj swój zapach. Chociaż adekwatnie, nie aż tak silny i docelowy, jako pozostawił po sobie agresywny mieszaniec.


RE: Polana - Kituko - 26-07-2015

Jej wygibasy i machanie ogonem nie działało na samca. Raczej irytowało, niźli oddziaływało. Był psycholem, halo halo.
Teraz jeszcze w głowie pobrzmiewało mu echo słów tego imbecyla - hybryda. Pantera jednak kazała się doceniać, i tak dalej, i tak dalej... Kituko wiedział dobrze, ze samice zawsze chcą uważać się za wyjątkowe, nawet jeśli owymi nie były.
- Pomogłaś mi, a właściwie jemu bo nie dostał łomotu. Ale i tak dostanie, no chyba że stchórzy.
Nie minęła dłuższa chwila, a czarna przyznała się do imienia. Co ciekawe najwyraźniej niezbyt przez nią lubianego.
- Niby czemu? - podniósł jedną brew - Robię co lubię. Ale niech ci będzie, Nibiru.
Widział jak zerkała na trupa dzieciaka, po czym usłyszał co powiedziała.
- A mówili że niby ja jestem świrem. Do kogo mówisz. Ona jest trupem. - w myśli dodał "Choć pewnie smacznym".
Oblizał się szybko i dosyć uważnie, by Nibiru tego nie mogła zauważyć.
- Kimże jesteś Czarnosierstna? Swoją drogą równie zielonooka jak i ja.
Uznał że skoro i tak raczej nie ma potrzeby jej zjadać ani zabijać, plus nawet wydawała się osobowością godną rozmowy, to czemu i na ta rozrywkę sobie nie pozwolić.


RE: Polana - Nibiru - 29-07-2015

Westchnęła ironicznie przewalając szmaragdowymi oczyma, widząc jego reakcję. Miała świadomość, że rozmawia nie tyle z lwem, co roztrzepanym który miał poprzewracane w głowie. Cóż, może dlatego od początku traktowała go z taką pobłażliwością?
-Cokolwiek się tu nie wydarzyło, nie znaczy to, że jestem z tobą czymkolwiek związana, lwie. Zaśmiała się, jakoby chciała przywołać do jego myśli, chociaż w gruncie spodziewała się, że nie myśli - obraz tego, że tamten już dawno mógłby zrobić z niego strzępioną ścierkę. -Następnym razem nikt mego pokroju ci nie pomoże. Tyle weźmiesz ze sobą do grobu. Chodź do grobu, chodź, ale to sępy znajdą cię pierwsze. Dodała przekrzywiając głowę i przymrużając oczy w rozżalonym uśmiechu, które jako jedyne były teraz dobrze widoczne wśród ciemności, z którą pantera coraz bardziej zaczynała się zlewać. Mieszaniec wyzwał go tym razem nie do rywalizacji, a do walki. Czarna nie była na tyle zdeterminowana, aby patałaszyć się tam następny raz i pogryźć się z jakimś hybrydem za lwa o którym ma liche pojęcie, i w dodatku, niezbyt interesuje jej osobę.
Nie cieszyłby jej widok jego trupa, do takich rzeczy w jej postaci nie doszło - ciężko policzyć dni i noce, po których czarnofutra przestała brać świat na poważnie.
-Tak. Gepardzicy tu z nami nie ma. Wymijająca odpowiedź mająca jedynie zastąpić lukę w głowie wariata. Za prędko się o tym nie dowie - nie od niej, nie od kogokolwiek innego, jak i nie on.
-Poznałeś moje imię. Widziałeś przez minuty moją posturę, te fakty bez słów powinny dawać ci odpowiedź. Znów westchnęła. -Zmierzam gdzieś. Powiedziała, powoli zbierając się z miejsca. -Żegnaj, Kituko. Powiedziała, po czym odwróciła się i pobiegła z dziwną pewnością. Nieokreślony był jednak jej cel.

//zt.


RE: Polana - Kituko - 29-07-2015

Zirytowało go to jak bardzo wymijająca odpowiedź padła do jego uszu. Nie lubił zgadywanek, i jedyne co chciał to mordować. A i śmierć w walce mu odpowiadała. On rozumiał wszystko, tylko nie bał się jak inni.

Gdy odbiegła, chciał ruszyć za nią, ale była szybsza, więc wkrótce by ją zgubił. Ruszył chwilę jej tropem, lecz w końcu porzucił pościg i stwierdził że to dobra pora by poszukać nowego kąska.
Z/T


RE: Polana - Panimalos - 31-07-2015

Kroki Nimala przyśpieszyły kiedy poczuł dość świeży trop Riwy. Obecność Hash się nie liczyła, zaczął biec. Już z daleka zauważył sępy, które chyba zamierzały zabrać się za obiad. A Riwa tam leżała i spała. Czekała na niego, aż przyjdzie i ją obudzi. Zapach krwi był dla niego niewyczuwalny. Lew wbiegł między ptaszyka z dzikim rykiem w furii uderzając łapami dookoła. Trzepot skrzydeł ucichł gdzieś w oddali, a w raz z nim warkot. Lew odwrócił się do Riwy.
- Śpij, siostrzyczko. Śpij. - szepnął podchodząc do jej martwego ciała. Położył się obok kładąc pysk na rozszarpanym karku brudząc się przy tym krwią.
- Ja będę czuwał.
Zacisnął ślepia starając się powstrzymać potok łez. Jej ciało było takie bezwładne, takie zimne. Martwe. Nucąc cichuteńko kołysankę z ich dzieciństwa wtulił pysk w jej sierść wdychając tak dobrze znany zapach. Dla niego nie była martwa. Po prostu spała. Był pewien, że zaraz wstanie, podniesie się i zacznie przepraszać, że tak zniknęła. On zrobi wykład o tym jak się zamartwiał i jakie niebezpieczeństwa mogą na nią czyhać. Wtulił się w nią jeszcze mocniej pozwalając łzom wsiąknąć w jej sierść.
- Zamartwiałem się. - powiedział zachrypniętych głosem i znów zaczął nucić.


RE: Polana - Hashimea - 02-08-2015

Piaskowa od samego początku czuła, że coś jest nie tak. Z każdym kolejnym krokiem to dziwne uczucie wzrastało, a wraz z nim niepokój. Idąc tak w ślad za Nimalem, nie miała pojęcia, że coraz bardziej zbliżają się do Riwy. Lecz ta woń... woń, która wcześniej zdawała jej się być złudzeniem, teraz stała się przerażająco realna. Hashimea zadrżała, wstrzymując momentalnie oddech. Albo ją oczy myliły, albo tam, parę metrów przed nimi COŚ leżało. Usiłowała przełknąć ślinę, lecz w gardle miała ogromną gulę. Nie myliła się. To była gepardzica, leżąca bezwładnie w kałuży krwi. Zimna, nieruchoma, martwa. Lwica nawet nie zauważyła, gdy Panimalos znalazł się tuż przy niej. Lecz do niego najwyraźniej nie docierała prawda. Jego siostra już nie żyła. Spóźnili się. Hashimea z trudem powstrzymywała łzy, patrząc na tę mrożącą krew w żyłach scenę. Serce miała w strzępach, a oddech stał się nierównomierny, zupełnie jakby przeżywała jakąś wewnętrzną walkę. Ale zaraz... Tak w istocie było. Dusiła w sobie ten cały smutek, żal, choć i tak w końcu nie dała sobie z tym rady. Po jej policzkach pociekły gorące łzy. Po tych paru przerażających i pełnych napięcia minutach, w których to Hashimea pozwoliła Nimalowi w spokoju "powitać" siostrę, zdobyła się wreszcie na podejście do niego. Przysiadła spokojnie obok i, usiłując ukryć ból, spojrzała mu prosto w oczy.
- Nimal... Ona się nie obudzi...
Szepnęła łagodnie, chcąc zamaskować drżenie głosu. Jej liliowe oczy były wilgotne i szkliste, jakby za moment miała się rozpłakać.
- To taki wyjątkowy sen, z którego nawet Ty nie zdołasz jej zbudzić. Tam, w tym śnie, już na pewno nie zazna więcej bólu, wiesz? Popatrz, jak jej tam dobrze.
Dodała cicho, gładząc go delikatnie po grzywie. Położyła się obok niego, na moment zaciskając powieki, by tylko nie uronić kolejnej łzy. Wtuliła głowę w miękkie futro Nimala, dmuchając w nie ciepłym powietrzem. Utkwiła wzrok w sylwetce zmasakrowanej gepardzicy, po czym spojrzała w górę, ku niebu. Niechaj łaskawy Księżyc ma ją w swej opiece.


RE: Polana - Nilima - 02-08-2015

Nilima była tuż za nimi gdy się zatrzymali to stanęła tuż za Hashimeą spoglądając na Panimalosa, który przytula pewnie swoją siostrę. Gdy lwica ruszyła w jego kierunku ona również to uczyniła. To co zobaczyła z bliska sprawiło, że i jej łzy popłynęły po policzku. Nie miała pojęcia co powiedzieć w końcu nie znała ich. Dopiero co przed chwilą spotkała Panimalosa, a teraz taka sytuacja.
- Przykro mi - powiedziała delikatnym, cichym głosem.
Pomyślała zaraz o tym, że ona również mogła tak skończyć pewien czas temu gdy to jeszcze nie dotarła na te ziemie. Na Lwiej Skale ją nakarmili dopiero i tam sobie uświadomiła, że została porzucona przez rodzinę na pastwę losu ale na szczęście spotkała parę dobre lwów. Usiadła w milczeniu koło nich i przymknęła oczy, łzy dalej jej ciekły z kolorowych ślepi.


RE: Polana - Panimalos - 02-08-2015

Starał się nie słuchać Hash. Nie chciał tego słyszeć. Wtulił pysk w martwe ciało jeszcze bardziej płacząc histerycznie. Zaciskał ślepia nie chcąc patrzeć na jej rozszarpane ciało, widok ten mógłby sprawić, że ona umarłaby naprawdę.
- Nie, ona wstanie. - zdołał wykrztusić. Łapami objął ciało gepardzicy tuląc je do siebie zdecydowanie mocniej niżeli powinien. Jego malutka siostrzyczka.
Każda sekunda, która upływała zdawała się trwać wieczność. Nimal w pewnym momencie zdał sobie jak bezwładne ciało Riwy jest,
- Riwa... Przepraszam. - wyszeptał ciągle płacząc. Drobne kości niemal pękały pod ściskiem jego silnych łap. Serce waliło mu młotem, jednak on czuł się pusty. Zawiódł ją, jedyną, która mu została. Znów wybuchł płaczem. Wciąż nie chciał dopuścić do siebie myśli, że ona nie śpi.
- Jej miejsce jest tutaj, przy mnie. Nie w krainie snów. - teraz z kolei wtulił pysk w Hash jednak ciała młodej ciągle nie puścił. Przytulał ją jak wtedy, kiedy ich matka zginęła. Tylko wtedy to ona płakała, a on udawał silnego by ulżyć jej bólu. Shia zginęła by uratować Riwę, a teraz ona nie żyła. Obie śmierci były nadaremne. Nie miał już więcej łez, piekły go oczy, a mięśnie były napięte.
- Zwiodłem. - wyszeptał w sierść Hash.


RE: Polana - Hashimea - 03-08-2015

Słowa i zachowanie Nimala wywoływały ogromny ból, jednak Hashimea dzielnie walczyła, by i ona nie wybuchnęła płaczem. Doskonale go rozumiała, lecz jak mu wytłumaczyć, że jego siostra już się nie obudzi? Och, jakże bolesną jest ta prawda. Tak młoda gepardzica, a spotkał ją tak niesprawiedliwy los. I Nimal... Biedny, pokrzywdzony Nimal! Hashimea milczała, dając mu wyrzucić z siebie to wszystko, powoli pogodzić się z myślą, że Riwa już się do niego nie odezwie. Już nie może. Pozwoliła mu wtulić się w jej sierść, sama gładząc go delikatnie po grzywie.
- Ciii, cichutko. To nie Twoja wina. Chciałeś dobrze, skarbie...
Wyszeptała spokojnym, aksamitnym głosem, choć wewnątrz była przepełniona ogromną rozpaczą. Momentalnie zapomniała nawet o Nilimie, która na pewno w tej sytuacji nie czuła się najlepiej. Ale dlaczego? Dlaczego to musiało się stać? Riwa, osierocona gepardzica. Przybrana siostra Nimala, obdarzona ogromną, braterską miłością z jego strony. Teraz spoczywała nieruchomo tuż obok. Nie do wiary, że przyszło im się spotkać dopiero w takich okolicznościach...


RE: Polana - Nilima - 03-08-2015

Otworzyła swe ślepia i otarła łzy spoglądając na tę całą sytuację. Czuła się tutaj nieswojo i okropnie. Co ona może w takiej sytuacji zrobić? W końcu jest tylko młodą lwicą nic więcej. Odwróciła wzrok w drugim kierunku była to bardzo przygnębiająca sytuacja. Postanowiła więc po prostu siedzieć i nic nie mówić, no bo i też nie wiedziała co więcej może powiedzieć niż poprzednie słowa. Pierwszy raz w życiu zdarzyło jej się coś takiego.


RE: Polana - Panimalos - 04-08-2015

Z każdą chwilę mięśnie Nimala rozluźniały się a łapy coraz luźniej ściskał martwe ciało. Ostatecznie delikatnie ułożył gepardzicę i całkiem wtulił się w Hash. Bóg jeden wie ile tak się przytulał, kiedy jednak skończył i odważył się spojrzeć na jej ciało musiał zacisnąć wargi by znów nie zacząć płakać. W jego pysku coś się zmieniło, mimo młodych rysów wydawał się stary i zmęczony. Oczy nie lśniły tak jak zaledwie parę godzin temu. Zapewne tak wygląda chodząca rozpacz.
Dopiero po kilku sekundach bezcelowego gapienia się na jej złotą sierść drgnął. Zapamiętał dokładnie każdy jej kawałek, ażeby nie zapomnieć. Przy tych oględzinach zauważył rozszarpane gardło i targnęła nim furia. Podniósł się gwałtownie, przy czym odepchnął od siebie Hash, i łapą uderzył w leżącą obok suchą gałąź łapiąc ją na pół. Przez chwilę patrzał w nią beznamiętnie po czym wziął głęboki wdech.
- Ktoś ją zabił. - warknął sucho zaciskając kły.


RE: Polana - Hashimea - 10-08-2015

Hashimea już nic nie mówiła. Widziała, że Nimal się uspokaja, a gdy wreszcie puścił ciało swojej siostry, znów wtuliła się w jego miękką sierść. Swoją obecnością mogła jedynie dodać mu otuchy, wesprzeć, pocieszyć, ale z pewnością nie w pełni wyeliminować bólu zranionego serca. Takiego rodzaju bólu nawet ona nie potrafiła wyleczyć. Mimo że Nimal od jakiegoś już czasu leżał dużo spokojniejszy, nagle coś się w nim obudziło. Hashimea, niczego się nie spodziewając, została odepchnięta w wyniku nagłego napadu furii u brązowego. Zdezorientowana uniosła na niego niespokojny wzrok, po czym wstała na łapy. Gdy usłyszała jego niepokojące słowa, westchnęła, kręcąc głową.
- Wiem co masz na myśli. Zemstą niczego nie osiągniesz. Upodobnisz się jedynie do tego niegodziwca.
Rzekła stanowczo, spoglądając na niego błagalnie. Nie mogła dopuścić, by zaczął winić każdego kto wyda mu się z tym zdarzeniem związany. Wiedziała co czuje i rozumiała go, ale była przy tym świadoma faktu, że nie sposób znaleźć tego, kto dopuścił się tego czynu.


RE: Polana - Panimalos - 10-08-2015

Chodził w półokręgu niczym w klatce. Starał się myśleć, jednak nie mógł się skoncentrować. Oblizał pysk dopiero teraz zdając sobie sprawę, że jest ubrudzony krwią. Wprowadziło go to w jeszcze większą furię. Odszedł kawałek i zaczął kopać. Było to miejsce piękne, wypełnione kwiatami. Idealne na grób. Teraz ignorował Hash.
Łzy spływały mu gęsto jednak nie przestawał kopać. Ranił łapy o twardą ziemię i kamienie w niej zagrzebane. Ignorował ból z każdą chwilę uspokajając się nieco. I choć łzy wciąż płynęły to teraz na jego pysku malowała się... obojętność. Z wyjątkiem tych łez. Osoba trzecia pomyślałaby, że oszalał.


RE: Polana - Hashimea - 14-08-2015

Hashimea nie bardzo wiedziała, co aktualnie mogło dziać się w głowie Nimala, jednak postanowiła przemilczeć tę chwilę. W niektórych momentach w życiu nie wystarczy dobre słowo i obecność drugiej osoby. Pewne zdarzenia trzeba przyswoić sobie w samotności, ciszy. Na Panimalosa najwyraźniej coraz boleśniej nacierała prawda. Piaskowa patrzyła na niego z ogromnym przejęciem i troską, świadoma swojej bezsilności. Gdy brązowy udał się kawałek dalej, po czym zaczął kopać, lwica wiedziała już, że Nimal pragnie pochować swoją siostrę. Był tak dotknięty jej śmiercią, że nawet nie czuł jak ostre kamienie i gruz wbijają mu się w skórę. Hashimea podeszła do niego, z ulitowaniem spoglądając na jego pokaleczone łapy. Lecz nic nie powiedziała. Nie zabroniła mu dalszego kopania, choć bardzo się martwiła. Po prostu pozwoliła mu zrobić to tak, jak sam tego chciał.