Król Lew PBF
Polana - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Dolina Spokoju (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=69)
+--- Wątek: Polana (/showthread.php?tid=1705)

Strony: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18


RE: Polana - Nilima - 14-08-2015

Nilima nie miała pojęcia co powiedzieć więcej. Postanowiła powoli i po cichu stąd odejść. Nie chciała im przeszkadzać, ona na to nic nie poradzi. Po chwili znikła z horyzontu.



ZT


RE: Polana - Panimalos - 14-08-2015

Wciąż kopał, łapy były już brudne od plugawej mieszanki - krwi, ziemi i łez. Kopał długo, póki wystarczyło mu sił, póki ciągle mógł. Wyszedł z dołu, a właściwie grobu, dość niezgrabnie, przewracając się przy tym i brudząc. Na obolałych łapach podszedł do Riwy, z pyskiem wymalowanym rozpaczą. Nic nie mówiąc złapał delikatnie za jej ciało i jeszcze ostrożniej ułożył w grobie na chudym, kościstym boku.
Przytulił swoją siostrzyczkę, malutką siostrzyczkę ostatni raz, walcząc z samym sobą by nie poprosić by Hash zakopała dół - wtedy zostałby z nią na zawsze. Łzy wciąż ściekały, jednak nie była to już nieopanowana histeria, a płacz dorosłego lwa. Spojrzał na jej ciało ostatni raz, pogładził po policzku i wyszedł z grobu. Nie chciał myśleć o tym, że to tu Riwa będzie leżała. Później będą tu tylko jej kości, aż do końca świata. Powoli zasypywał grób z niespotykaną dokładnością. Później usiadł tuż obok, ze ślepiami wlepionymi w ziemię. Przednie łapy krwawiły i bolały, jednak brązowy nie zdawał sobie sprawy z bólu. Siedział w bezruchu niczym posąg.


RE: Polana - Hashimea - 15-08-2015

Sam widok Nimala wprawiał Hashimeę w ciche cierpienie - co dopiero musiał czuć on! Być może źle postąpiła, nie udzielając mu pomocy, ale czy aby na pewno pozwoliłby jej na to? To są ostatnie chwile z jego siostrą, ostatnia rzecz, jaką dla niej robi. Na pewno pragnie zrobić to sam. Gdy wyszedł, przywracając się, odruchowo zrobiła krok w jego stronę, jednak ten zdążył już wstać. Wyglądał tak rozpaczliwie, że Piaskowa z trudem powstrzymywała się od łez. Gdy ułożył ciało Riwy w grobie, sama uniżyła głowę, zamykając ślepia - w ramach szacunku. Zmówiła krótką modlitwę, po czym ostatni raz spojrzała na nią. Na ich obu. Kochające się rodzeństwo. Lwica nawet nie była świadoma tego, że po jej policzkach płynęły strużki łez. W pewnym momencie Nimal wyszedł z grobu i zaczął go zasypywać. Gdy skończył siadając w ciszy, Hashimea podeszła do niego ostrożnie i usiadła tuż obok. Nic nie mówiła. Zamknęła oczy, pozbywając się ostatniej łzy, która to upadła wprost na jej łapę. Czuła się winna, lecz nie rozumiała dlaczego.


RE: Polana - Panimalos - 15-08-2015

Co teraz? Do tej pory jego celem w życiu była ochrona i opieka nad młodszą siostrzyczką. Teraz, kiedy ona już nie żyła żadnego celu nie miał, żywot był bezsensowny. Tak bardzo chciał umrzeć razem z nią, dołączyć do niej, do wiecznego snu. Odetchnął głęboko, oddech wciąż drżał.
Spojrzał na siedzącą obok niego Hash przypominając sobie o jej obecności, a także o zniknięciu tamtej drugiej. Najwyraźniej stwierdziła, że nie powinna tu być.
- Co ja teraz zrobię? - szepnął cicho, ale pytanie było skierowane do lwicy. Spojrzał po sobie, po swej brązowej sierści, która teraz była o wiele ciemniejsza od ziemi i a następnie po pokrwawionych łapach. I poczuł ból. Skrzywił się.


RE: Polana - Hashimea - 17-08-2015

Hashimea siedziała w milczeniu, aż do czasu, gdy Nimal nagle odezwał się do niej. Spojrzała na niego łagodnie i westchnęła cicho. Jej wzrok momentalnie powędrował na jego poranione łapy, a sam ich widok przypomniał jej o rzeczywistości. Strasznej rzeczywistości.
- Teraz... pójdziesz dalej, przed siebie. Ja Ci w tym pomogę.
Odparła cicho, jednak jej ton brzmiał pewnie. Dźwignęła się na łapy i znów spojrzała z troską na ciemną od krwi sierść Panimalosa. To nie wyglądało najlepiej.
- Dasz radę iść? Trzeba przemyć te rany...
Zasugerowała, lecz widząc skrzywienie na licu Nimala, zaniepokoiła się lekko. Nawet jeśli nie zdoła dojść do jakiegoś wodopoju, sama go tam zaniesie, choćby ją to kosztowało ostatki sił. Nie zostawi go tak tutaj, w takim stanie.


RE: Polana - Panimalos - 18-08-2015

Pokiwał głową dla spokoju, choć nie zgadzał się z nią. Nie całkowicie. Co do łap miała rację, ale o pójściu dalej? Niekoniecznie.
- Mogę iść. - powiedział pewnie, choć głos miał zachrypnięty i załamana. Patrzał przed siebie, ale na pysku nie malowało się żadne uczucie. Zupełnie jakby część duszy została pogrzebana wraz z Riwą. I być może tak było.


RE: Polana - Hashimea - 18-08-2015

Ton głosu Nimala wszystko zdradzał. Naprawdę musiał być załamany, a jedyną osobą, która mogła mu pomóc, była ona sama. Westchnęła, po czym spojrzała głęboko w jego zielone oczy. Nie odrywała od nich wzroku, nawet jeśli on to zrobił. Czuła się bezsilna, ale nie chciała się poddawać. Tak bardzo chciałaby zmienić te łzy na uśmiech, choćby najmniejszy.
- Och, Nimal. To, że Riwy tu nie ma, nie znaczy, że zniknęła. Ona jest przy Tobie - zawsze będzie. Twoja siostra z pewnością nie pozwoliłaby Ci przez swoją śmierć zaciągnąć do grobu także i Ciebie. Nie pozwól rozpaczy Tobą zawładnąć, pomyśl o Riwie - czy byłaby szczęśliwa widząc smutek brata? Na pewno trudno Ci w to teraz uwierzyć, ale ona wcale Cię nie zostawiła. Będzie Cię strzegła, tak jak Ty jej kiedyś strzegłeś.
Powiedziała delikatnym, lecz poważnym głosem, zupełnie pewna swoich słów. Znów usiadła, lecz tym razem naprzeciw Panimalosa. Długo milczała, jakby nad czymś rozważając, jednak w pewnym momencie odezwała się ponownie, tym razem znacznie przyciszonym głosem.
- Wspominałam Ci już kiedyś, że też straciłam kogoś, kto był mi bardzo bliski. Przez długi czas nie dopuszczałam do siebie wiadomości, że mama umarła, ale... Znalazłam ją. Moja reakcja nie była dużo inna niż Twoja, lecz przy mnie nie było nikogo, kto mógłby mnie uspokoić. To był najstraszniejszy dzień w moim życiu, czułam, że to już koniec, że nie ma sensu dłużej żyć. Jednak jeszcze w ten sam dzień miałam sen. Śniła mi się matka. Mówiła, że jest przy mnie, że mnie strzeże i pomoże mi iść dalej. Kazała mi się nie martwić, obiecała, że wskaże mi drogę do miejsca, które stanie się moim nowym domem. Może to dziwne, ale uwierzyłam jej. Byłam przekonana, że to jej słowa i nie bałam się jej posłuchać. Czy żałuję tego? Wręcz przeciwnie. Znalazłam się w krainie, w której zyskałam rodzinę i przyjaciół. Czułam... szczęście i spokój. Prawdziwy spokój. Wiedziałam, że ona jest i zawsze będzie obok mnie. Riwa na pewno też Cię nie zostawi, bo Cię kocha...
Opowiedziała z wzrokiem wbitym w ziemię. Wyglądała na mocno przybitą i tak też się czuła. Jeszcze nigdy nikomu nie opowiadała o tej części jej życia. Zwykle unikała tego tematu i także teraz musiała mieć mocną motywację, skoro te właśnie słowa wyszły z jej ust. Zależało jej na Nimalu. Tak bardzo chciała by to wszystko się nigdy nie wydarzyło. Nie chciała, by cierpiał, bo przez to sama traciła radość. Gdyby istniał raj na ziemi, a dostałaby do niego bilet... oddałaby go właśnie jemu.


RE: Polana - Panimalos - 20-08-2015

Hash była dla niego taka dobra. Posłał jej lekki uśmiech myśląc teraz czy kiedykolwiek będzie w stanie jej się odwdzięczyć. Słowa docierały do niego, lecz nie chciał ich słuchać. Każdy musi poradzić sobie ze śmiercią na swój własny sposób.
- Tylko, że ja jej nie strzegłem. Gdyby tak było to nie bylibyśmy tu. A ona tam. - ruchem pyska wskazał na świeży grób.
Spojrzał w niebo wyszukując tam jakiegokolwiek znaku, że Hash ma racje. Że Riwa i jego matka tam są, i zaraz pojawią się uśmiechnięte i piękne. Jak zawsze. Kiedy jednak tego znaku nie dostrzegł po długim wpatrywaniu się, nie powiedział nic. Znów spuścił wzrok na swe łapy.


RE: Polana - Hashimea - 20-08-2015

Widząc uśmiech na pysku Panimalosa, Hashimea poczuła jakby nagle wróciła do niej energia. Bez wątpienia, to najpiękniejszy widok jaki kiedykolwiek dane jej było ujrzeć. Aż sama uśmiechnęła się lekko, zupełnie nieświadomie.
- Ale robiłeś co mogłeś by ją odnaleźć. Kochałeś ją Nimal, to najpiękniejsza rzecz, jaką mógłbyś kiedykolwiek jej dać.
Powiedziała łagodnie, lecz nie zamierzała już nic więcej mówić. Wiedziała, że Panimalos musi sam pogodzić się ze śmiercią Riwy. I choć Hashimea wiedziała, że siostra nigdy go nie opuści, nie potrafiła uświadomić tego jemu samemu. Cóż, z czasem zrozumie. Ale musi sam do tego dojść. Gdy spojrzał w niebo, lwica wiedziała, czego tam szuka. Lecz czy to takie proste? Po pewnym czasie Panimalos znów spuścił wzrok, a Hashimea bez słowa wtuliła swój pysk w jego miękkie futerko. Jego kochane Nimalowe brązowe futerko.


RE: Polana - Panimalos - 22-08-2015

Hash mogła starać przekonać go co do niewinności. On jednak wiedział, że zawiódł - w ten lub inny sposób. Wiedział, że nie starał się wystarczająco mocno by znaleźć Riwę, nie obronił jej, nie wykonał swojego zadanie. Nie chciał jednak martwić lwicy i tak z pewnością była przygnębiona. Pokiwał więc nieznacznie pyskiem starając się ukrywać poczucie winy. Uśmiechnął się więc lekko starając się potwierdzić, że jest z nim dobrze. Objął łapą Hash, na tyle na ile pozwalała różnica wzrostu i przycisnął ją do siebie lekko, coby nie przestała się do niego tulić. Jej uścisk w jakiś minimalny sposób sprawił, że Nimal poczuł się lżej, jednak znów wróciła chęć płaczu. Powstrzymał się jednak.
- Hash, chodźmy obmyć łapy. Czy twoje stado udzieliłoby mi pomocy medycznej? - zapytał nieśmiało.


RE: Polana - Hashimea - 24-08-2015

Gdy Nimal objął Hashimeę, znów uśmiechnęła się przelotnie, przymykając momentalnie oczy i napawając się zapachem jego sierści. Być może to jej bardziej była potrzebna jego obecność, niż jemu towarzystwo lwicy. Tak długo go nie widziała... Zdążył już wydorośleć, wyrosnąć. Szkoda, że w ten sam dzień musiało stać się coś tak strasznego. Piaskowa otworzyła oczy, gdy usłyszała propozycję Nimala. Miał rację. Odsunęła się od niego delikatnie i spojrzała na jego poranioną skórę.
- Ach, oczywiście. Wybacz, zapomniałam o Twoich łapach... Chyba nie ma co zwlekać, lepiej przemyć je zanim dostanie się jakieś zakażenie...
Przyznała, wstając. Nie wiedziała, gdzie dokładnie spotka medyka, ale póki co trzeba odnaleźć jakiś wodopój. Choćby ten na terenach stada. Jeśli także on wstał, Hashimea wskazała mu kierunek.
- Chodźmy. Na terenach mojego stada powinien znaleźć się gdzieś medyk.
Zapewniła go, po czym ruszyła w stronę wodospadu - tempem jakie narzucił jej Nimal. Jeśli miał jakieś problemy z chodzeniem, próbowała mu pomóc jak tylko mogła.
/ zt


RE: Polana - Panimalos - 24-08-2015

Ruszył za Hash. Nie odzywał się przez całą drogę, na łapy też nie narzekał. Wyglądał na obojętnego, choć coś od środka go zżerało.
z.t


RE: Polana - Mauara - 29-08-2015

Była jeszcze kawałek przed doliną, kiedy zatrzymała się gwałtownie i obejrzała za towarzyszami. Kręciło jej się w głowie, a obraz rozmył się jak gdyby patrzyła spod tafli wody. Gdzie ona jest, co się właśnie stało? Szybko skleiła wszystkie informacje, poszło jej to nawet szybciej niż przypuszczała. No ale... gdzie była skrzydlata, gdzie podział się kotek? Równie dobrze mogliby stać przed nią, zawsze istniała szansa, że zebra jeszcze coś pominęła i chociaż ułożone przez nią wydarzenia wydawały się kleić, to wcale tak nie było.
Usiadła sobie jak to robią psy i zaczęła myśleć. Nad niczym konkretnym, po prostu chciała zastąpić czymś tę irytującą dezorientację.


RE: Polana - Septim - 29-08-2015

Śmieszyły go dziwne skoki Moreny, ale nie pytał dlaczego nie leci po prostu. Była inna, a będzie jeszcze czas by się dopytać o szczegóły. Tymczasem zmartwił się nagłym wyskokiem zebry, i wołając do sępicy pobiegł za Mauarą.
- Morena, szybko. Leć za nią. - nie wiedział co tu dodać. Zdziwiło go zachowanie kopytnej, ale to już nie pierwszy raz. Powoli się przyzwyczajał.
Pędził aż do momenty gdy się zatrzymała.
-Co to było? Po co tak zaczęłaś biec?
Spodziewał się pewnej odpowiedzi, ale liczył że może się myli.


RE: Polana - Moréna - 29-08-2015

Nagły zryw zebry wywołał u Morény dezorientację, dobrze, że zachowywała względnie bezpieczną odległość. Już po pierwszym ich spotkaniu wywnioskowała by na nich uważać. Są zbyt żywiołowi.
Jej bystre oko zarejestrowało jak kopytna zahamowała gwałtownie, obejrzała się a potem siadła na zadzie. Zbyt daleko jednak by mogła odczytać emocje wypisane na jej twarzy.
Z pewnego rodzaju szoku wyrwał ją głos serwala. Poderwała się do lotu gdy ten był już w połowie drogi do pasiastej. Wylądowała tuż obok nich, na większym głazie.
Na podwyższeniu czuła się bardziej komfortowo. Rozejrzała się jeszcze dla pewności czy są tu sami. Ot taki nawyk.