Król Lew PBF
Skalny las - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Dolina Spokoju (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=69)
+--- Wątek: Skalny las (/showthread.php?tid=1708)



RE: Skalny las - Arne - 13-10-2013

Dlaczego nigdy nie może dotrzeć do tej osoby którą chciałby zobaczyć...
Tak już najpewniej zostanie.

Poczuł dotyk na pysku. Właściwie wiedział co to dokładnie było. Kto był najbliżej jego, kto winien tego czynu?
- Metody... czemu mnie, kuźwa, liżesz? - Burknął niezadowolony, w pół śnie, nie świadom tożsamości prawdziwego "zbrodniarza"...


RE: Skalny las - Metody - 13-10-2013

Posiadając tak liczne potomstwo, samiec prawdopodobnie do końca życia pozbawił się możliwości zaśnięcia kamiennym snem (nie wykluczało to jednak snu spokojnego). Każde najmniejsze pisknięcie może być ważne, czasem taka pobudka ratowała życie w chorobie malucha. Jak i w przeszłości tak i teraz sen od niego odstąpił. Jego humor był wcale nie lepszy jak przed odpoczynkiem, a na dodatek nie był do końca jednak trzeźwy. Jego umysł nie był w stanie poradzić sobie ze zrozumieniem słów jasnego.
-Że co, kuźwa?-to jedyne co był w stanie z siebie wydusić, z akompaniamentem lekkiej porannej chrypki.
Z tego co wiedział, to nikogo nie lizał, nigdy też nie lunatykował. W ogóle, cóż za absurd!


RE: Skalny las - Arne - 13-10-2013

- Jaj... - Wielkie czerwone oczy - O PAANIEEEE - Podniósł głos w szoku, sam siebie też - tak, że wpadł plecami na Metodego, wybałuszając oczy na tą, niewątpliwie, białą zjawę.
To ona znalazła jego.
I ponownie molestowała jego futro!


RE: Skalny las - Metody - 14-10-2013

Na okrzyk zdziwienia, bądź wręcz szoku, Meto poderwał już zupełnie trzeźwy łeb szeroko otwierając niebieskie ślepia, czując sekundy później ciężar jasnego na swym boku. Nie był to może słoń, a wychudzony lew, przez co wiele nie ważył acz jego kości wbiły się nieprzyjemnie w szarego. Wydał z siebie dźwięk na granicy jęku i warknięcia w związku z tym nieprzyjemnym odczuciem, zadzierając niewygodnie głowę w stronę drugiego samca o oczach w kolorze błękitu.
Jakież było jego zdziwienie gdy dostrzegł białą lwicę. Rzeczywistość chwilowo przygasła, a szczęka mu nieznacznie opadła. Ona.


RE: Skalny las - Eleri - 14-10-2013

Przez tę chwilę szoku Arnusia, biała nie wyglądała zbyt inteligentnie, albowiem stała z tą opuszczoną głową i wysuniętym językiem, któremu dopiero co odebrano możliwość kontaktu z futrem chudzielca.
Skuliła się widząc jego reakcję, przywierając do skalnego podłoża u jego łap. Uśmiechała się jednak patrząc ku górze na jego oblicze. Otworzyła rozpromienioną mordkę by coś rzec, lecz jej wzrok ześlizgnął się na drugiego samca...
Futro na karku i grzbiecie albinoski zjeżyło się, a szczęście w jej oczach ustąpiło chęci mordu. Machnęła wściekle ogonem.
On


RE: Skalny las - Arne - 14-10-2013

Śmieszne. Chciał ją znaleźć a potem jak przychodzi co do czego to panikuje. Ochłonął zaraz i zorientowawszy się że opiera się pleckami o Metodego wolał się sam z niego pozbyć zanim szary go wyręczy. Tak oto stanął między tą dwójką. Zaraz, ona... jest wściekła? Przed chwilą przecież... nie, nie patrzyła na niego, tylko chyba na...
Zerknął na Metodego za sobą po czym znów przeniósł spojrzenie na albinoskę, po czym niepewnie wypowiedział jej imię:
- Eleri?...


RE: Skalny las - Metody - 14-10-2013

Słuszna decyzja. Uf, jak miło. Wciąż nie spuszczając wzrok z białej podniósł się i stanął obok Arnego, nie chcąc się za nim kryć. Chwila, CO?
-Znasz ją?-zmarszczył mordę i wbił w niego jasne spojrzenie, żądające wyjaśnień. Jego uszy położyły się po łbie. Szary miał napięte mięśnie, mimo iż nie mógł się obawiać większych obrażeń ze strony lwicy.


RE: Skalny las - Arne - 14-10-2013

- Była pierwszą osobą którą spotkałem w tej krainie... - Czy on się właśnie w coś wpakował? Czy Metody miałby wyciągnąć konsekwencje za znajomość której właściwie nie było? Kim oni dla siebie byli? Nie chciał jednak, nie wiadomo czemu, wyjaśniać, że tak właściwie to jej nie zna. - A ty?


RE: Skalny las - Tabia - 14-10-2013

Bursztynowooki lew z powrotem zawinął w te strony. Po udanym polowaniu myśl o znalezieniu wody nie odstępowała go na krok, a rzeka przepływająca przez Skalny Las była mu jedyną dotychczas poznaną. Pewny, że zaspokoi pragnienie, powoli kluczył pomiędzy skałami wystającymi z ziemi na kształt jaskiniowych stalagmitów i próbował przypomnieć sobie drogę do wodopoju.
Gdy tylko ujrzał iskrzącą się mnóstwem odbić wodę, potruchtał w jej stronę. Zacząć lizać taflę szybko, łapczywie, jakby miała mu za moment umknąć. Krople wody spływały z jego brody zmieszane z kroplami krwi pożartego przed kilkoma godzinami odyńca. Położywszy uszy po sobie, Luk znieruchomiał. Przez moment zdawało mu się, że z jaskini dochodzi do jego uszu echo rozmów. Ciekaw słuszności swoich przypuszczeń, dał bezszelestnego nura w wodę i przepłynął na drugą stronę. Tam otrzepał się, burknął, niezadowolony z przemoczenia i podreptał wgłąb groty. Powoli przyzwyczajając oczy do ciemności, wyławiał z jej cieni kształty, lecz póki co na nikogo się nie natknął.


RE: Skalny las - Eleri - 14-10-2013

Szary nie zdążył jednak odpowiedzieć, bo biała smuga rzuciła się na niego z pazurami. Ten stan tak bardzo do niej nie pasował, że można się było prawdziwie zdziwić.
Dlaczego ta cholera tu była? Dlaczego z najwspanialszym i najpiękniejszym Arnusiem? Może on doprowadził go do tego stanu? O zgrozo. Jego wina. Wszystko.


RE: Skalny las - Arne - 14-10-2013

- Ej, ej, spokojnie! Cokolwiek jest tutaj grane... nosz - Zbaraniał, co ma teraz z nimi zrobić? Powinni to załatwić między sobą... CHYBA. Nie miał pojęcia kto komu zawinił i na ile ta sytuacja była niebezpieczna. Poza tym, widok Eleri w furii był... dziwny.


RE: Skalny las - Tabia - 14-10-2013

Do uszu Luka doszedł dźwięk potężnego uderzenia. Odłam skalny? Tąpnięcia? Spłoszony lew stanął na lekko ugiętych łapach, gotów do natychmiastowej ucieczki.


RE: Skalny las - Metody - 14-10-2013

Może nie miał najlepszego refleksu jaki można mieć, lecz nie trzeba go było posiadać, by zareagować wystarczająco szybko w przypadku, gdy ktoś na ciebie warczy już od pewnej chwili. Wyciągnął tylko łapę i przygwoździł nią samicę do ziemi, a następnie przodem swego cielska się na niej położył w taki sposób, by miała zablokowane łapy. Znów wspomnę o jego potomstwie, lecz dzięki niemu nauczył się tej metody uspokajania nadpobudliwych osobników. "Tul" tak długo aż będą MUSIELI się uspokoić. Działało zawsze.
Nie mówił nic, czekał, czekał na wszystkie wyrzuty jakie się wydobędą z jej duszy względem niego.


RE: Skalny las - Tabia - 14-10-2013

Luk potrzebował chwili aby zrozumieć w co się wplątuje... Zaczął cofać się ostrożnie, byle najciszej. Głupio byłoby znaleźć się między walczącymi. Nie tego spodziewał się gdy forsował rzekę. Lekko poirytowany, że raz jeszcze będzie musiał zmoczyć futro, szybko przedostał się na drugi brzeg i powoli oddalił od jaskini. Kilkakrotnie obracał się za siebie, ciekaw o co poszło i dlaczego. Wkrótce sterczące skały zasłoniły mu wejście do jaskini, a wkrótce i wodę. Lew spuścił głowę i rozpoczął równomierny, szybki kłus w byle którą stronę, w byle jakie miejsce...

zt


RE: Skalny las - Eleri - 14-10-2013

Z początku zaparło jej dech, a gdy go odzyskała, i tak niełatwo było pozyskiwać powietrze z ciężarem rozczochranego na swych żebrach. Oddychała jednak i to wściekle. Chciała mu sie wyrwać, lecz była to chęć co najmniej beznadziejna. Jest dość słabą osóbką.
I owszem. Wyrzutów było pełne jej spojrzenie, którym go bez ustanku świdrowała.
-Żyjesz-wycedziła jakby oznajmiała jego winę i w zasadzie zdradzając przyczynę swej złości.-dlaczego więc nie wróciłeś po mnie? Obiecałeś!-krzyknęła z głębi swego obolałego serca. Dyszała chwilę, czuła jak pali ją ogień furii. Wykrzywiła mordę ukazując kły.
-Zostawiłeś mnie tam szubrawy kłamco! Wiesz co to dla mnie oznaczało? Ponad dwa lata! Nikogo, ja sam na sam ze sobą! Jak mogłeś?!-łzy napłynęły do jej ślepii-Nie masz pojęcia jak to jest-krzyczała, choć tak na prawdę nie mogła wiedzieć nic o jego życiu. Nie mówił jej o nim wiele.-To było najgorsze więzienie, to było piekło na ziemi!-czyżby jej osoba była tak wstrętna, że nie dało się z nią wytrzymać? Może tak śmiertelnie nudna?-Nienawidzę cię, nienawidzę!-rozpłakała się. Szlochała przez chwilę, po czym wtuliła łebek w jego siwą grzywę.-Jak ci nie wstyd twej egzystencji?-spytała przez łzy, nie wiadomo czy siebie czy jego, starając się przytulić Metodego i łapą, zagłębiając kinol w miękkie futerko, w które wsiąkały gorzkie krople.