Król Lew PBF
Skalny las - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Dolina Spokoju (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=69)
+--- Wątek: Skalny las (/showthread.php?tid=1708)



RE: Skalny las - Eleri - 27-10-2013

Słysząc potwierdzenie iż wszystko jest jednak w porządku, biała uśmiechnęła się nikle do swego "wybawiciela". Gdy samiec przycupnął obok niej, sama też podniosła swe ciałko do siadu i spoglądnęła na jego jasne oblicze. Zmartwiła się jednak widząc stan błękitnookiego, co miało swe odbicie na jej mimice. Skuliła uszka, a z jej ślepek biła troska. Spuściła wzrok, gdy zdała sobie sprawę, że to jej wina. Chlip, znowu.
-Przepraszam cię-rzekła cichutko, a Arne wraz z tymi słowami poczuł tknięcie grzbietu jej nosa o swój łebek.
Na prawdę wyglądała jakby czuła się winna za swe przesadzone reakcje. Wtem, postawiła uszy i szybko odsunęła swą głowę od jego. Przecież on tego nie lubi, jak mogła go tknąć? W jej spojrzeniu mógł dostrzec pytanie wymieszane z nutką strachu.


RE: Skalny las - Arne - 27-10-2013

Co mi z twoich przeprosin kobieto?
- Nie przepraszaj... - Zaczął się w ogóle dziwnie czuć, ale... znajomo. Odszedł od niej parę kroków, by położyć się na boku plecami do niej. - Nie wydaje ci się, że Metody już trochę długo nie wraca?
Pięknie, zaraz podglądnie w jakim jest stanie i będzie panikować - pomyślał, obserwując swoje przednie łapy które dostały drgawek. Głupi twór ten organizm. Brakuje mu kolejnej porcji tej trucizny.


RE: Skalny las - Eleri - 27-10-2013

Och, znów od niej odstąpił, pewnie źle coś powiedziała. Ponownie. Hej hej, ale to może zmień trochę podejście?
-Ale chcę ci też podziękować, w sumie nikt nie miał nigdy do mnie takiej cierpliwości-spróbowała uśmiechnąć się kwaśno.
Uh, Metody. Znowu o nim gadka? Za co?
-Jakoś za nim nie tęsknię-jej mordka spochmurniała, a ogon uderzył kilka razy nerwowo o ziemię.-W sumie... gdzie on poszedł? Dlaczego?-tego też nie słyszała? Świetnie...


RE: Skalny las - Arne - 27-10-2013

Oj, trzeba odrobić zaległości.
- Heh. Metody poszedł po lekarstwa, w mojej sprawie. Więc mnie to by tam zależało jednak, by wrócił.
Dobrze, że leżał, a nie stał. Kręciło mu się w głowie. Cierpiał braki tej diabelskiej substancji, za której pomocą sprowadzono go do takiej kiepskiej formy. Wysunął pazury i zacisnął łapę na podłożu. Już całkiem dawno nie miał takiego ataku.


RE: Skalny las - Eleri - 27-10-2013

Zamrugała parokrotnie.
-Lekarstwa? Jesteś chory? Och, to dlatego tak wyglądasz-szybciutko się podniosła i znalazła przy białym samcu, przeżywającym właśnie nieprzyjemne zjawisko bycia na odwyku. Znów skuliła uszy, nie wiedząc co ma począć.
-Może powinieneś się napić? Nic od rana nie piłeś
Picie nie zaszkodzi a często pomaga heh. Owa jasna dwójka nie mogła mieć większego pojęcia o medykamentach i jakimkolwiek leczeniu, acz spożywanie dużej ilości płynów, rozcieńczanie krwi i takie sprawy wygląda chyba w miarę sensownie w stosunku do chęci pozbycia się z siebie toksyn, bądź chociaż zniwelowanie ich działania, nawet i chwilowo. Szkoda tylko, że samiec nie jest w stanie ustać na własnych łapach.


RE: Skalny las - Arne - 27-10-2013

Naprawę? Pamiętasz to? Jak łatwo można zapomnieć o piciu. Tyle, że za bardzo ruszyć się nie może, nie licząc już zawrotów głowy, gdyby do tego jeszcze doszły...
Wtedy poczuł coś na boku na którym leżał. Jakieś okropieństwa wychodzące z podłoża, chwytały go za sierść. Przejechał pazurami po ziemi. Nie, przecież to tylko... a jednak wstał niespodziewanie, dla Eleri, stał tak przez chwilę, drżąc. Miał wrażenie że jego ciało oblepia paskudna materia, kwas...
Wytrzymaj, to tylko cholerne omamy! Nie dziczej teraz!
Przepalało się przez skórę, wżerało w umysł... Nie miał już ochoty się po prostu napić... jedyne co teraz żądało jego palące się ciało to zanurzenie się w akwenie. Ku swojemu rozgoryczeniu, nie potrafił już tego znieść. Ruszył biegiem zaślepiony i skoczył w wodę, która jak wiadomo nie była zbyt głęboka. Rozległ się odgłos pluśnięcia, ale chyba jeszcze mocniejszy - huknięcia.


RE: Skalny las - Eleri - 27-10-2013

Gdy tak znienacka wstał, ona szybko zaczerpnęła powietrza, nie spodziewając się takiego ruchu z jego strony. Zmarszczyła "brwi" wlepiając weń troskliwe spojrzenie.
-Arne...?-spytała niepewnie, bojąc się i dbając jednocześnie. Już podniosła łapkę, by go tknąć, tak strasznie drżał, lecz wtem wystrzelił w kierunku wyjścia z groty, co ciało albinoski skwitowało niemalże zawałem serca.
-Arne!-krzyknęła za nim, ruszając pędem za jasną strzałą, zapewne nie mniej oślepiona niż on, za to przez coś zupełnie innego.
Wtem plusk i głuchy huk rozległ się echem po skałach. Eleri gwałtownie zahamowała i wbiła przerażony wzrok w chudego. Sekundę jeszcze stała sparaliżowana po czym wbiegła za nim do wody, chcąc się szybko rozeznać, czy sobie czegoś nie złamał, nie pociął, nie skręcił, czy żyje jeszcze?!


RE: Skalny las - Arne - 01-11-2013

Ujrzała ciało anemika leżące na boku w wodzie. Delikatny prąd tworzony przez wodospad falował jego grzywą. Nie ruszał się poza tym. Patrzył tylko półprzymkniętym okiem - tym ponad taflą - przed siebie. A raczej nigdzie w zasadzie.
Jednakże w jego chorym umyśle ta krótka chwila była właściwie… przyjemna. Odnosił wrażenie, jakby za nurtem strumienia wypływał z niego ten żar, kwas, trucizna czy cokolwiek to było. Uspokajał się… pal je licho, że zaraz będzie mógł się spodziewać okropnego, tym razem rzeczywistego bólu.


RE: Skalny las - Eleri - 02-11-2013

Czuła jak łapy jej się trzęsą; zdawało się, że nawet i tak delikatny prąd jak ten tu byłby w stanie ją przewrócić. Stała nad białym niczym gołąbek samcem i wpatrywała się w niego, z miną na skraju rozpaczy i pustki. Wyglądał jak martwy. Tyle już ciał, z których to dusza uleciała widziała na dnie kanionu, gdzie utkwiła. Spadali od czasu do czasu, w akompaniamencie huku, chrzęstu łamania kości i rozbryzgu krwi, która smętnie mieszając się z wodą wypływała z ich arterii. Zacisnęła oczy chcąc się pozbyć tych widoków, nakładających się na realny obraz, lecz czerń tylko wyolbrzymiała twory wyobraźni. Otwarła więc ślepia, przed którymi niezmiennie i w bezruchu tkwił jasny. Jak duch. Wyglądał na... ukontentowanego? Sapnęła cichutko, drżącym oddechem.
-Arnuś?-spytała ledwo słyszalnie, szczególnie dla kogoś, kto jedno ucho miał pod wodą.-Arne, umiesz wstać?-ponowiła próbę dotarcia do jego jaźni, tym razem nieco głośniej. Bała się. Co jeśli obił sobie czaszkę i jest nieprzytomny? Co jeśli połamał sobie żebra? Co jeśli jakiś kamień mu się między nie wbił i rzeczywiście, szkarłatna ciecz zaraz popłynie oblepiając jej łapy.


RE: Skalny las - Arne - 02-11-2013

Mimo stanu w którym się znajdował, słowa Eleri jak najbardziej do niego docierały. Był z jednej strony taki tutaj nieobecny, a z drugiej dziwnie wszystko ostro widział, słyszał i czuł. Domknął powiekę. Oh, dlaczego nie może już tak zostać? Najlepiej, gdyby teraz się wszystko wyłączyło, zanim z rozpaczą odezwie się któraś z części ciała, niezadowolona ze zbyt nagłego spotkania ze skałą. I ten świat do którego wciąż należy, nie wiadomo po co jeszcze. W tej chwili odbierał tylko pozytywne jego aspekty - błogi chłód strumienia i jego dźwięki, urokliwe kolory wokoło, Eleri…
Podniósł się i oparł przednimi łapami o brzeg, naprzeciwko innej białej, ale nieznajomej lwicy, po czym ponownie legnął. Tak oto przód był na lądzie, a tyłek wciąż tkwił w wodzie. Westchnął - zaiste, nie chciało mu się.


RE: Skalny las - Eleri - 02-11-2013

Wypuściła ni to z ulgi ni to z czegoś, co nawet ciężko było jej nazwać, powietrze gdy niebieskooki drgnął i wykonał w końcu jakiś ruch, świadczący o tym, że jeszcze jest na tym świecie. Czuła jakby stado motyli zostało uwięzionych w jej żebrach zastępując miejsce płuc.
Widząc beznadzieję, jaka wręcz lała niczym woda się z zaistniałej sytuacji jak z grzywy chudzielca, wydała z siebie dźwięk, który można przyrównać do hybrydy zachlipania z westchnięciem.
Szybko znalazła się przed jego obliczem, a coś na kształt złości rosło i rozchodziło się po jej ciele, gasnąc jednak gdy tylko po wdechu następował wydech. Trąciła go nosem.
-Arne, wstawaj-błagam...-wracaj do groty! -podniosła płaczliwy głos, ponownie, tym razem mocniej na niego naciskając głową, by się ruszył w przeciwną stronę.
Tak, bała się. To co się działo było dziwne, niecodzienne, mogło przestraszyć. A ona... ona starała się panicznie ogarnąć sobą to, czego nie da się uzasadnić, próbując wcielić w życie kapkę racjonalnej myśli. Brak racjonalności był przecież fajny. Tak, dopóty nie stawał się... taki.


RE: Skalny las - Hasira - 02-11-2013

- Wrzucić ci go tam?
Tygrysica. Silny głos. I całkowite w nim zdziwienie.

Kilka kroków stąd zatrzymała się Hasira - nieznana żadnemu z dwojga białych kotów. Jej gatunek pozwalał z łatwością przenieść na grzbiecie lwa zwykłych rozmiarów, co zresztą kilkukrotnie już robiła. Co dopiero z Arnem, którego fizys wskazywała na to, że nie okaże się być zaskakująco ciężki i nabity mięśniami. Nawet teraz, gdy jego futro wciąż ociekało wodą.
Nie czekała zbyt długo na odpowiedź Eleri; podeszła po prostu do nich, odsuwając pasiastą łapą przejętą albinoskę, i wcisnęła się w niewielką przestrzeń między materią nieożywioną a brzuchem Arnego. Jeśli chciał zareagować lub uciec, to właśnie teraz - za chwilę bowiem miał się już znaleźć na szerokim, twardym grzbiecie Hasiry, przewieszony nieco ukosem, z ogonem wciąż sięgającym lustra wody.
- Nie przejmuj się, ja tak tylko chodzę i ratuję was przed waszą głupotą.
Westchnęła ciężko i przeciągle. Zdawało się, że obciążający ją zewłok w ogóle jej nie przeszkadzał.
- Gdzie jest ta cała... grota?


RE: Skalny las - Eleri - 02-11-2013

Niemal podskoczyła, słysząc to znienacka obcy białej głos. I och, bynajmniej należał on do drugiej jasnej siedzącej cicho nad wodą. Odwróciłaby się, gdyby nie fakt iż łapsko zielonookiej zmieniło położenie bezradnej samicy, uprzedzając ją w kolejce ku poznaniu nieznanego.
Na uwagę Hasiry względem ich poziomu intelektualnego, nie obruszyła się, a jedynie wygięła wargi w podkówkę, czując się jeszcze bardziej zdezorientowaną tym połączeniem jednocześnie szorstkości i chęci niesienia pomocy. Poza tym dobrze zdawała sobie sprawę iż ineligencją w jej własnym mniemaniu nie grzeszy.
Zamrugała jeszcze parę razy, bąknęła kilka "hymów" "hemów" "yyhmów" po czym tylko wskazała jej łapką kierunek, w którym to znajdowała się owa grota, gdzie można by złożyć anemika.


RE: Skalny las - Arne - 02-11-2013

Zdawał się świetnie grać rolę bezwładnej kukły. Reagowanie na to co się dzieje wokół ciebie? Że wypadałoby chyba? Noo cooś tyyy.
Oh, baba mnie niesie. Porażka po prostu. Zwisał sobie tak beztrosko z grzbietu tygrysicy, aż w końcu się odezwał, tonem, albo jego brakiem, jakby mówił o pogodzie:
- Głupotę wypada zostawiać w spokoju, by wytępiła się sama. Po co więc? - taki oto Hasira dostała komentarz à propos swojego wytłumaczenia. Nie, on nie pozbędzie się swojego nawyku.


RE: Skalny las - Hasira - 03-11-2013

- Ktoś musi mnie pamiętać, a tu nie ma nikogo innego.
Enigmatyczna odpowiedź? Zapewne. Hasira jednak tytanem intelektu nie była, choć nie dało się jej odmówić pewnej bystrości umysłu - to i nie umiała klarownie przekazać myśli, jakie kłębiły się w pasiastym łbie od dnia, gdy zrozumiała, że nie będzie w stanie wrócić do domu. W każdym razie... nie tak łatwo. I nie za szybko. Bo czasem wciąż pozwalała sobie na trującą nadzieję.

Poniosła Arnego tam, gdzie wskazano jej kierunek, sprawdzając co jakiś czas, czy Eleri nie zniknęła za zakrętem albo czy nie zemdlała z przerażenia. Ot, bywało i tak - gdy lew spotykał po raz pierwszy tygrysa, zawsze dziwował, jakby natknął się na cud świata i był zazdrosny o jego piękno. W sumie, jak uznała po namyśle, to mieli rację. Pysk Hasiry wykrzywił się w uśmiechu, który wypłynął znikąd.
Weszła do groty, pochylając się o tyle o ile, żeby nie przeszorować Arnem za mocno o sklepienie, i odnalazła miejsce, które nim pachniało. Tam położyła się na brzuchu i wstrząsnęła grzbietem, jak wtedy, gdy strąca się z niego muchę.
- Złaź. Przetocz się po prostu na bok w lewo i spadniesz, nisko jest, nie złamiesz nic.
Oczywiście, że musiała mu udzielić instrukcji. Inaczej nie dałby sobie rady.