Król Lew PBF
Skalny las - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Dolina Spokoju (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=69)
+--- Wątek: Skalny las (/showthread.php?tid=1708)



RE: Skalny las - Nurit - 16-08-2016

Hienka nigdy nie doznawała tylu wrażeń co teraz. Ciągle ktoś ją głaska, nosi, mówi do niej, co to się dzieje? Zdezorientowana samiczka uniosła przestraszony wzrok na wielką brązową istotę, która wpatrywała się w nią dwukolorowaymi oczyma. Zaskoczone takim widokiem maleństwo nieporadnie się cofnęło, ale natrafiło tylko na miękką maminą sierść. Było jeszcze zupełnie nieświadome faktu, że jego ślepka prezentują się równie nietypowo, jeśli nie jeszcze dziwniej.
Niebawem Nurit poczuła bliskie źródło jedzenia i nie omieszkała tego wykorzystać. Instynktownie uczepiła się go i ssała mleko, aż nie napełniła brzuszka wystarczającą ilością ciepłego pokarmu. Zakończywszy tę jakże wyczerpującą czynność, ziewnęła krótko, po czym postawiła uszka i zaczęła ostrożnie rozglądać się po otoczeniu. Widok wciąż miała nieco rozmazany, ale zaczynała już rozpoznawać kształty i kolory... Choć wydawały się one nieco mniej wyraźne niż być powinny.
W pewnym momencie spojrzała w bok i dostrzegła tam, tuż obok siebie!, drugie szczenię. I znów ogarnęło ją zdumienie, jak na widok niemal wszystkiego, co oferował jej ten ogromny świat. Trąciła Remiego noskiem, by sprawdzić, czy on też ma takie łapki, łebek i sierść ja ona.
Jej uwagę zwróciła też Rinuzi. Młoda przyjrzała się siostrze niczym kosmicie z dalekiej planety, po czym podeszła bliżej i pacnęła ją łapką w bok. Zaobserwowała, że ta tutaj była prawie tak miękka jak mama. Ale oczy miała inne. Poruszyła noskiem i też ostrożnie ją obwąchała. Zanotowała, że tamta pachniała podobnie do niej i mamy.


RE: Skalny las - Mistrz Gry - 17-08-2016

Rinuzi i Persa +3 PD


RE: Skalny las - Kiu - 24-08-2016

Nie mogłam cały czas być z moimi szkrabami, tak więc zostawiałam je w jaskini wraz z Voim. Ja musiała chodzić zdobywać nam coś do jedzenia. Starałam się nie znikać na dłużej niż było to koniecznie. Za jakiś czas młode same zaczną jeść mięso.
-Dobra maluchy czas abyśmy przeszli się przed jaskinią- W końcu nie mogą całe dzieciństwo spędzać w ukryciu. Muszą poznawać otaczający ich świat i jak do tej pory żadne z nich nie zabiło innego, to raczej dobrze. Nie byłam pewna czy dadzą sobie rade ale postaram się przekazać im tyle wiedzy ile będę w stanie.


RE: Skalny las - Rinuzi - 25-08-2016

Lubiła Voia. Choć oczywiście wolała, żeby mama była blisko, zostawianie pod opiską denka nie stanowiło dla niej problemu. Rodzeństwo też całkiem lubiła. Tylko do Persy chowała pewien uraz. Na słowa matki przestała polować na siostrzany ogon i przekrzywiła z zainteresowaniem głowę. Nigdy nie była na dworze. Czuła jedynie dziwne zapachy dochodzące od wejścia do jaskini. Tak naprawdę to nie przyszło jej nigdy do główki, że da się z jaskini wyjść. Wstała i podeszła kawałek, by usiąść bliżej mamy i popatrzeć na nią wyczekująco.


RE: Skalny las - Scarlett - 25-08-2016

Dni miło mi mijały, nie byłam agresywna i unikałam potyczek, pozwalałam aby siostry zajęły się sobą lub Persą. czasem tylko zaczepiałam. Tak teraz postanowiłam niezgrabienie się po skradać aby skoczyć właśnie na Persę. Kiedy mama zachęciła nas do wyjścia tylko zastrzygłam uchem. Chciałam dorwać ucho brata.


RE: Skalny las - Persa - 27-08-2016

Nie był zadowolony, że duża istota nie poświęca mu tyle uwagi ile by chciał. Płakał i nawet do niego nie podeszła, jakby wolała żeby poradził sobie sam. Tak też zrobił, ślepka bolały go, więc pociągał nosem zasmucony, ale nie skomlał głośno, jak początkowo miał w zamiarze.
Minął jakiś czas, a wielka istota, do której czuł jakieś biologiczne przywiązanie wychodziła i wracała, nie darząc go szczególną czułością. Kiedy jego oczka ozdrowiały, dzięki oczyszczającym łzom, przestał się tym przejmować, uznał że może powinien znaleźć jakiś inny sposób, żeby zwrócić na siebie jej uwagę. Coś go zaatakowało. Odwrócił się gwałtownie, ale wciąż nie wystarczająco szybko, bowiem został chwycony za ucho. Pisnął głośno, ale zamiast spróbować się wyrwać, rzucił łebkiem w kierunku przeciwnika, żeby uderzyć go w pyszczek. Nie zastanawiał się nad tym, czy przez przypadek nie uszkodzi sobie ucha, jeżeli będzie działać tak agresywnie, bo chociaż ból jeszcze mieścił się w jego pojęciu, to rany jeszcze nie.
Jeszcze moment wcześniej usłyszał od wielkiej istoty jakieś słowa. Nie za bardzo je zrozumiał, nie szczególnie też się starał. Zauważył, że kiedy był smutny nie zwracała na niego uwagi, ale kiedy walczył, pomogła mu i polizała po grzbiecie. Chciałby, żeby zrobiła to znowu, dlatego z największą determinacją, jaką tylko mogło mieć w sobie szczenię, wypchnął ciałko na brązową kulkę.
Jeśli czołem uderzył go w nos, tak jak planował, zaczął chaotycznie wymachiwać łapkami, żeby go podrapać.


RE: Skalny las - Nurit - 31-08-2016

// To jaki wiek sobie ustawić? Miesiąc, dwa? //

Nurit nie wykazywała wielkiego zainteresowania sprzeczkami rodzeństwa, przynajmniej dopóki nikt jej do tego nie zmuszał. Z jakichś powodów walki nie szły jej najlepiej. Wolała spokojnie spać u boku mamy lub Voi, przy czym, rzecz jasna, preferowała towarzystwo tej pierwszej. Fenka traktowała z sympatią, może nawet większą niż braci i siostrę - przynajmniej jej nie gryzł - ale i tak najwięcej uwagi poświęcała Kiu i też sama się od niej tej uwagi domagała. Dlatego nierzadko zdarzało jej się piszczeć, pacać łapą maminą łapę czy po prostu rzucać smutne spojrzenia ślepek, które nie dość, że nie podzielały jednego koloru, to w dodatku jedna ze źrenic zdawała się bardzo lubić tę drugą, bo uparcie podążała w jej stronę. Ktoś nieco lepiej znający rzeczywistość nazwałby to zezem zbieżnym na jedno oko, ale mała hienka nie miała takiej wiedzy. Ba, nie zdawała sobie nawet sprawy z tego, że coś z nią nie tak. Wydawało jej się, że każdy widzi świat tak jak i ona, to jest nie do końca wyraźnie. Póki co nikt jej nie uświadomił, że to nie do końca tak wygląda. Rodzeństwo było wobec niej tolerancyjne - albo jeszcze za małe, by móc zacząć ją wytykać palcami.
Gdy mama się odezwała, młoda podreptała do niej i usiadła, lekko opierając się o jej przednią łapę. Śladem Rinuzi, uniosła wzrok na wielki krokuci pysk.


RE: Skalny las - Kiu - 04-09-2016

// no myślę, że dwa będzie dobrze.

Ciężko było darzyć równomierna uwagą każde z młodych. Tym bardziej kiedy to same jej chcą i każde to na swój sposób pokazuje. Z oczywistych przyczyn bardziej skupiałam się na swoich córkach niż na synach ale taka jest natura. One może kiedyś kimś będą, może własne klany założą, a oni? Kto wie, jeśli dobrze podrosną to jakaś dobra samica ich zechce i tyle. oblizałam lekko swój pysk. Aby ich zachęcić bardziej do zaglądania każde poruszyłam pyszczkiem. Rami zaczął zaczepiać Perse a ten jak an razie był dość wojowniczy. Będę musiała mieć go na uwadze. Położyłam się przy wejściu i wzięłam Persę w pysk i położyłam go sobie między przednimi łapami. Obmyłam go trochę. Liznęłam Rinuzi w łepek, mała Nurit posadziłam obok brata, tak będę mieć ich na oku. Remiego posadziłam przy Rinuzi. Westchnąłem i każdego lekko pomiziałam z czułością, jaką tylko im dane będzie mi okazać pyszczkiem.
-Jak będziecie starsze będziecie mogły opuszczać jaskinie ale tylko w obrębie jej- Wolałbym aby póki nie będą półroczne aby nie oddalały się zbytnio de mnie.
Chociaż nawet wtedy będę uważała na nie, w końcu nadal będą małe. Nie jesteśmy lwami ale nie chciałbym by coś im się stało nawet jak będą już zdolne do polowań.


RE: Skalny las - Scarlett - 04-09-2016

Brat okazał się bardziej wojowniczy niż myślałam. Ja chciałam się tylko pobawić kiedy ten się na mnie rzucił. Nie rozerwałam mu ucha bo puściłam go przy jego ataku. Sama łapkami go zacząłam drapać ale na szczęście mama go zabrała. Podniosłam się i otrzepałam niezgrabnie. Piszczałam chcąc zwrócić na siebie uwagę. Będąc przeniesiona nastawiłam uszka i spojrzałam lekko za jaskinie. Tam było tak inaczej. Przechyliłam łebek i bardziej wtuliłam się tylko w mamę.


RE: Skalny las - Persa - 07-09-2016

// w takim razie mamy już dwa mieszki?

Dostrzegła go i wylizała! Poczuł wewnątrz coś bardzo przyjemnego, jakby łaskotanie w klatce piersiowej, ale nie takie, które wymagało drapania, a po prostu przynoszące ze sobą satysfakcję i ciepło. Uniósł dumnie łebek, kiedy znalazł się pomiędzy przednimi łapami dużej istoty i zamruczał pod nosem.
Tym razem spróbował zrozumieć słowa i nawet dotarło do niego już ich znaczenie. Nie kwapił się jednak, żeby mówić, duża nie robiła tego aż tak wiele, więc sądził że może nie jest to do niczego potrzebne. Po chwili cętkowana odstąpiła do niego, żeby zająć się resztą, na co skrzywił się i drapnął drobnymi pazurkami przed sobą.
-Naaaa!- pisnął nagle i podbiegł do przedniej łapy wielkiego stworzenia, żeby wtulić w nią łeb -Opuszcaaać!- objął ją własnymi maleńkimi kończynami i spojrzał w górę, szukając pyska większej. O coś mu chodziło, ale sam jeszcze nie przetworzył tego w konkretne myśli.


RE: Skalny las - Rinuzi - 07-09-2016

Nie, nie, nie... Dobra, nie powstrzymała się. Odskoczyła szybko w bok wyciągając łapki, by przewrócić Nurit. Oczywiście zaraz odskoczyła w drógą stronę i usiadła grzecznie, że niby ona to nigdy nic. Ale nie siedziała tak długo, bo zaraz Persa zaczął robić aferę. Znowu. Wkurzało ją to. No nic. Trzeba będzie dać mu nauczkę. Warknęła groźnie, po czym skoczyła od tyłu na uwieszonego na łapie matki brata. Atakowała bezmyślnie, byleby go powalić. Byleby przestał się tak zachowywać.


RE: Skalny las - Kiu - 07-09-2016

Mały Persa domagał się dużo uwagi ale musiałam te dzielić na cała czwórkę. Nie bardzo też wiedziałam o co może mu chodzić. Aż lekka szkoda, że nie mam kogo się poradzić. Nie miałam jednak dużo czasu aby się nad tym jakoś skupić bo Rin już zaatakowała Persę. Chwyciłam ją w swój pysk i odstawiłem obok Remiego. Liznęłam ją lekko w łebek.
-Spokojnie ale dobrze widzieć, twoja bojowość- Dodałam z zadowoleniem i liznęłam ją kilak razy po łebku i pleckach. Wróciłam do Persy i obmyłam go ostrożnie. Aby pozostałe rodzeństwo nie czuło sie poszkodowane im tez poświeciłam chwile.
Spojrzałam na maluchy i ponownie każde z nich polizałam po łebkach. Zbliżał się wieczór, mimo że to pora całkiem dobra na łowy to ja to sam zrobię a oni pójdą sobie grzecznie spać. Tak spać, no może się uda. Lekko uderzyłem kilka razy ogonem o ziemie i zamyśliłem się na chwilę.
-Moje szkraby opowiem wam pewna bajkę, która będzie opowiadała o pierwszej królowej- Rzekłam spoglądając się na nie, po czym zabrałam się za opowiadanie.
-Bardzo dawno temu kiedy wiele terenów było bardziej żyznych niż obecnie żyło wiele stworzeń. Każde z nich miało swoje miejsce i panowała harmonia, my hieny wiedliśmy spokojny żywot ale nie było jakieś hierarchii każdy był sobie równy. My hieny byliśmy znacznie większe i silniejsze niż obecnie ale każdy działał na swój rachunek, to znaczy, że nie było klanu, każdy był samotnikiem. Czasy się zamieniały a terany stawały się trudniejsze, a nasza nasz lud będąc rozdzielony zaczął najzwyklej umierać kiedy warunki zaczęły się zmieniać. zielone pastwiska zmieniały się na jałowe, wody było mało i wysychały wodopoje- Rzekłam poważniejszym głosem- W tym okresie urodziła się hiena, która została nazwana Ashne, jej rodzeństwo nie przetrwało upałów, ona o dziwo walczyła i miała w sobie taką sile, że przetrwała najtrudniejszy czas jakim jest dzieciństwo- Powiedziałam i pomiziałam maluchy- Jako że była jedynym dzieckiem jej matka nie wygoniła jej i wędrowały razem co pozwalało im łatwiej zdobyć pożywienie. Młoda Ashne rosła w siłę i była potężniejsza niż nie jeden samiec, imponowała tym im. Ona jednak nie interesowała się nimi, była za młoda na to. Skupiała się na nauce, an wiedzy, która przekazywała jej matka. Niestety pogoda była niemiłosierna i upał niszczył wszystko, matka Ashne była stara i nie dała rady dalej wędrować. Młoda hiena przy matce została do końca. Wiedziała jednak, że nie może zostać w miejscu, tak zaczęła się jej wędrówka. Przemierzała góry, lasy,doliny wszędzie obserwowała i uczyła się. Nie tylko jak przetrwać ale jak polować oraz słuchała słów starszych zwierząt, które spotykała na swej drodze. W końcu zatęskniła za domem i swoje łapy właśnie tam skierowała. Te ziemie były jej bliskie mimo że trudne do życia. Jej samej trudno było polować, więc żywiła się padliną, która jej nie szkodziła. patrolując tereny, które uznała za swój dom spotkała się z sierotami, których rodzice zginęli lub, którzy ich porzucili. Gdyby nie fakt, że nie była dorosła ale tez nie była tak młoda jak one, przygarnęła grupkę młodych hien. Uczyła ich mądrości ale też i walki! wiedziała, że mimo wzrostu i siły mogą paść ofiarą innych. W końcu tylko ona znała życie i umiała walczyć, reszta była zagubiona, wystraszona. Nauczyła ich wyszukiwać padlinę a z czasem i polować. Klan potrafił sobie poradzić w tych trudnych warunkach jakie panowały na niegdyś zielonych ziemiach-Spauzowałam aby wziąć głębszy wdech- Ashne znalazł szczęście, rodzinę- Spojrzałam się na maluchy- Ziemia była wysuszona i wybuchł wielki pożarł. roślinność miała w sobie tak mało wody, że płomienie szybko je pochłaniały. Klan Ashne spanikował, ona jednak musiała zachować zimną krew, była najstarsza i zwołała wszystkich i ruszyli w drogę aby uciec pożarowi. Zabrała klan w głąb obcych ziem, gdzie nie wiadomo było co ich czeka. Musieli tutaj założyć nowy dom. Tereny były bardziej urodzajne i hieny mogły oprócz jedzenia padliny, polować. Nie gardziły jednak trupem, wiedzieli, że czasy mogą być różne a i marnowanie jedzenia jest głupotą. Zadomowi się i nie wadzili nikomu. Lwy jednak, które zyły tam nei chciały sie dzielić, mimo że hieny nie zabierały im pożywienia a nawet ich resztki sprzątały, to kotom to nie odpowiadały. Ashne spotkała się z ich przywódcą, samcem, który kpił, z nich. Jak może samica przewodzić i zarządzał aby hieny składały im część upolowanej zwierzyny jako zapłatę za spokój. Samica nie chciał narażać swoja rodzinę, więc się zgodziła. Umowa ta trwałą długo ale lwy były pazerne i chciały coraz więcej, kończyło się na tym, że hienom brakowało pożywienia. Ashne nie miała zamiaru kulić ogona. Wraz ze swym klanem, który przygotowywała do tego momentu, ruszyła na ubita ziemię. Powiedziała, że ani ona ani jej klan nie będzie więcej im polować, że będą mieszkać tutaj. Lew staną na przeciw Ashne i kpiąco zaczął mówić
-Głupie zwierzęta co sobie wyobrażacie? Jesteście tylko śmieciojadami, nie będziecie swym smrodem zatruwać moich ziem a skoro wam nie odpowiada łaska jaką was obdarowałem.... To zginiecie!-
Powiedziałam głośniej i kłapnęłam kłami- Samiec zaatakował Ashne ale ta nie dała się zaskoczyć i odskoczyła. Rozpoczęła sie walka mała grupa lwów, która przewodził ten samiec rzucił się na klan Ashne, który od czasu keidy go sformowała powiększył się.
-Siostry! bronić słabszych, bronić dzieci! Nie dajmy im sie tak łatwo-
Powiedziałam podniosłym głosem- Ashne po tych słowach rzuciła się na samca, a samice z jej klanu napełnione wolą walki ruszyły na lwy, który były zaskoczone tym zachowaniem. Samce również walczyły ale ich rola w tym boju była inna. Samice rzucił się do walki, oni zaś zajęli się młodymi i odciągnęli ich od pola walki, tym samym nie dołączając do niej. Nie pozwalali jednak nikomu zbliżyć się do najmłodszych.
-Dość!-Warknęła Ashne- Niech te walkę rozstrzygnie nasz pojedynek- Wyzwała lwiego władce na pojedynek. Ten przyjął go, w tym czasie reszta zaprzestała walk i wyczekiwała rozstrzygnięcia. Walczyli długo a od uderzeń ich łap ziemia się trzęsła. Ashne pokonała lwa wykorzystując swoja silę i spryt. Miała zadać ostatni cios ale...- Ponownie zrobiłam przerwę- Nie zrobiła tego- powiedziałam łagodnie- Darowała mu życie i kazała zostawić jej klan w spokoju. lew się zgodził, po czym kiedy hiena się odwróciła zaatakował ją i zatopił swoje kły w jej ciele. Złamał postanowieni paktu, Ashne mogła go zabić wolała jednak zostawić przy życiu gdyż każdy ma prawo do życia. Lew jednak długo nie cieszył się tym morderstwem, samice rzuciły się na lwa rozszarpując go na małe kawałki kiedy ten jeszcze żył zostawać jego truchło aby sepy go zeżarły. Po wszystkim wszyscy z klanu zasiadali przy ciele Ashne, smutek w ich duszach sprawił, że zaśpiewali pieśń do niej, a ciało po chwili rozpłynęło się, zmieniło się w tysiące małych gwiazdeczek, po czym spoczęły na niebie jako duże grupy. Od tamtej pory nazwano ja pierwsza kołową i podtrzymując tradycje najstarsza i najbardziej doświadczona samica przewodzi klanem, musi wykazać się nie tylko mądrością ale i siłą. Każda samica ma to już w sobie, sile pierwszej królowej tylko musi ją w sobie obudzić i wytrenować zaś mądrość przyjdzie z wiekiem-
Spojrzałam się na swoje maluchy z lekkim uśmiechem.


RE: Skalny las - Nurit - 09-09-2016

Hienka nie zdawała sobie sprawy z tego, że ktoś się na nią czai. A był to nie kto inny, tylko jej siostra Rinuzi, która zaraz potem, hop!, skoczyła prosto na Nurit. Jako że był to atak z zaskoczenia, to ta nie bardzo była w stanie cokolwiek z tym zrobić: upadła, ale prędko się podniosła i, jeżąc sierść, groźnie fuknęła na siostrę. Dlaczego nie mogą zostawić jej w spokoju?
Gdy mama zaczęła mówić, ona wpatrzyła się w nią jak w obrazek i klapnęła na zadku, znów zadzierając łebek ku górze. Słuchała z zapartym tchem, choć trzeba przyznać, że nie wszystko było dla niej zrozumiałe, a niektóre fragmenty przyprawiały ją o dreszcze. Jeszcze nigdy nie słyszała tak okropnych rzeczy. Jednak w gruncie rzeczy historia zrobiła na niej ogromne wrażenie i przypadła jej do gustu, bo w końcu to mama ją opowiadała. Kiełkował już w niej podziw dla dzielnych hien i uraza do złych lwów. Jedno tylko mocno ją zastanawiało. Pacnęła łapką maminą łapę.
- Cemu? - spytała, wlepiając w Kiu dwukolorowe spojrzenie. - Cemu lwy... Nie lubiom?
Składanie myśli w słowa szło jej jeszcze dość opornie, ale powoli wyłapywała coraz to nowe określenia i, słuchając swej kochanej rodzicielki i Voi, konsekwentnie uczyła się ich wymowy. Chciała umieć dobrze mówić, bo miała wiele do powiedzenia, a najwięcej to miała pytań.


RE: Skalny las - Rinuzi - 10-09-2016

Nic sobie nie zrobiła z warknięć siostry. Mogłaby jeszcze długo gryźć Persę, gdyby nie to że mama zaczęła coś mówić. Kopnęła brata jeszcze po raz ostatni (żeby dobrze zapamiętał) i poszła dumnie do siostry i mamy. Z uwagą wysłuchała historii, która była trochę... no... dziwna. Dziwna i niezrozumiała. Na przykład nie rozumiała takich pojęć jak śmiertelny głód, albo ogólnie śmierć. Mimo to historia się jej spodobała, a w sercu zaczęła się powoli rodzić nienawiść do lwów, choć nie do końca wiedziała czym one są. Pomyślała, że ona też będzie kiedyś taka fajna jak Ashne i też będzie miała stado i dużo młodych. I oczywiście będzie duża i sina. Chciała już teraz udowodnić, że ona ma w sobie bardzo dużo siły z pierwszej królowej, ale nie chciało jej się odzywać. Bo i po co? Puste słowa na nic się nie zdają. Ważniejsze są czyny! Tak więc ukucnęła, a potem skoczyła na siedzącą obok siostrę. Przednimi łapkami próbowała przycisnąć ją do ziemi, tylnymi kopała w jej brzuch, a zęby starała się wbić w szyję. To ona będzie Ashne, a nie Nurit!


RE: Skalny las - Nurit - 12-09-2016

Niestety, zanim Nuritce było dane usłyszeć odpowiedź mamy, musiała wpierw zmierzyć się z czymś zupełnie innym: atakiem ze strony Rinuzi. Tak jak za małego szkraba, tak również i teraz, gdy była nieco większa, krokuta nie należała do najbardziej walecznych przedstawicieli swojego gatunku. Preferowała rozwiązywanie konfliktów w nieco bardziej cywilizowany sposób... Przynajmniej dopóki nikt nie zaczął, bo wtedy, o!, wtedy nie mogła nie oddać. Nie da sobą pomiatać!
Warknęła, prychnęła i próbowała odepchnąć siostrę brązowymi łapkami. Tak łatwo się nie podda! Spróbowała podnieść się z powrotem i samej rzucić się na drugą hienkę, by teraz to ona, a nie Nurit, znalazła się na ziemi. Niech wie, kto tu rządzi, a przynajmniej kto chce mieć trochę świętego spokoju od swojego nadpobudliwego rodzeństwa.