Król Lew PBF
Skalny las - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Dolina Spokoju (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=69)
+--- Wątek: Skalny las (/showthread.php?tid=1708)



RE: Skalny las - Arne - 19-09-2013

Dziwniejszym jeszcze było, że zmorzyło go mocno - w tym głębokim śnie z początku nie wyczuł dziwnych gestów albinoski. Normalnie zaalarmowałby go najmniejszy bliższy szelest, taki niespokojny był.
Jednak nawet to nie trwało długo - mimo delikatności z jaką obchodziła się z jego żebrami.
Co się...
Powoli dochodziła do niego rzeczywistość.
Nie, skąd... ale...
Naprawdę, czuł czyiś dotyk... i ponadplanowe ciepło. Można było dostrzec drobny ruch na jego pysku.
Jak to... ktoś tutaj...
Jest!?
W mgnieniu oka odskoczył na bok - zrobił to tak gwałtownie i niespodziewanie, że można było dostać zawału - przyjął od razu pozycję bojową, mocno napiętą; pazury miał wysunięte, jakby uczepione podłoża.
Na obcą lwicę padało teraz przeszywające, zarazem jakby do siebie samych chroniących dostępu, spojrzenie bladych oczu Arnego.


RE: Skalny las - Eleri - 19-09-2013

Gdy tylko odskoczył, rzeczywiście przyprawił ją o mały zawał jej biednego serducha. Automatycznie przybrała pasywną pozę-leżąc na plecach z brzuchem na górze, jakże lekkomyślnie narażając się na atak ze strony zupełnie obcego samca. Och, była taka urocza w tym geście, taka niewinna i bezbronna.
Płomień czerwieni jej ślepi był przepełniony trwogą i jedną wielką prośbą, o darowanie jej zdrowia i życia. W końcu nie zrobiła nic niepoprawnego, przynajmniej w jej mniemaniu. Poczuła się już na wstępie skrzywdzona-odpłacają jej się złem za jej miłość. Miłość bliźniego do bliźniego. Takim biednym ciałkiem przecież to grzech się nie zająć.
Podkuliła łapki pod brodę i skuliła uszka, czując jak nieprzyjemny chłód podłoża przenika w jej wnętrze, lecz miało się to nijak do lodu w oczach Arnego.


RE: Skalny las - Arne - 19-09-2013

Ten owy lód w jego czach bacznie obserwował poczynania lwicy. Stopniowo się uspokajał; mięśnie się dość rozluźniły, a wyraz pyska zmienił się teraz na bardziej poirytowany niż czujny. Nie, raczej nie mogła stanowić zagrożenia. Co dalej nie zmienia faktu, że zachowała się... no jak? Co ona sobie w ogóle myśli? Podchodzi do obcego lwa i ot tak zaczyna go lizać po żebrach.
- Co ty wyprawiasz kobieto i kim w ogóle jesteś? - odezwał się do niej niezbyt radośnie. Przy czym wyprostował się i schował pazury. Wątpliwe, by były w tej chwili potrzebne.


RE: Skalny las - Eleri - 19-09-2013

Gdy się uspokoił i schował pazurki, jej uszy postawiły się radośnie, doceniając jego łaskę nad jej losem.
Obróciła się tak, by leżeć na boku, z mordką skierowaną ku niemu, którą położyła na łapach zerkając do góry na samca, wciąż ukazując sobą uległość wobec jego osoby.
-Takiś zabiedzony i chudziutki, z początku nawet bałam się żeś trup. Ale żyjeeesz-wypowiadając ostatnie słowo jej pyszczek rozpromienił się w uśmiechu, szczerym niczym ten dziecięcy. Arnego mógł uderzyć zapach krwi, oraz fakt, że na jej śnieżnobiałym futrze gdzieniegdzie widnieją po niej plamy, w miejscach z których sama nie jest w stanie się ich pozbyć-Jesteś w tak strasznym stanie, że postanowiłam ci jakoś pomóc, boś piękny! Zastanowiłam się też, dlaczego jesteś taki marny, to stwierdziłam, że może nie umiesz polować, samce czasem tak mają, więc ci coś przyniosłam-wskazała łepkiem na ciałko dikdika leżące nieopodal. Stąd ta krew.
-Zwę się Eleri. A jak brzmi twoje imię?-znów mu posłała swój cudny uśmiech odpowiadając na jego pytanie, jednocześnie zadając kolejne.


RE: Skalny las - Arne - 19-09-2013

Jej argument zabrzdąkał mu w czaszce.
- Że niby jaki jestem? - Zapytał tępo jakby nie oczekując odpowiedzi. Popatrzył chwilę na ciało małej antylopy, potem znów na nią, lekko chyląc łeb na bok. Jego spojrzenie można było opisać następująco - oto przed nim znajdowała się istota z innego wymiaru. Obca lwica nie tylko czesała mu futro podczas snu, ale jakby nigdy nic natrudziła się by mu przynieść jedzenie. "Boś piękny". Zbaraniał.
- Ehm, dziękuję... ale nie było to w żaden sposób konieczne, sam potrafię polować tylko...- "Głodzili mnie" , przeszła mu myśl - w podróży nie miałem ku temu okazji, z resztą... nie mam ochoty na jedzenie.
Faktycznie, akurat apetytu naprawdę nie miał, sprzecznie z jego obecnym stanem. Zerknął jeszcze raz na dikdika i coś go ścisnęło. Nie, nie byłby w stanie zjeść ani kęsa. Uh, czemu w ogóle jej przyszło do głowy by dokarmiać przypadkowego nieznajomego? Jest albinoską... może jej Słońce przygrzało, hem? Chociaż obecna pogoda by na to nie wskazywała.


RE: Skalny las - Eleri - 19-09-2013

-No cudny, cudny jak mało kto-rzekła radośnie, nieco gwałtownie podnosząc się do góry, podtykając swój łeb pod jego różowy kinol. -Ohoh, oczywiście nie z powodu twego wyglądu ci chciałam pomóc, po prostu... stwierdziłam, że tak trzeba-uśmiech nie schodził z jej oblicza.
Przysiadła na zadku słuchając jego dalszej wypowiedzi. W miarę jak mówił, ona coraz to bardziej smutniała marszcząc mordkę i kuląc uszy, przyglądając mu się uważnie.
-Nie chcesz jedzenia jakie ci przyniosłam?-ton jej głosu był tak beznadziejny jakby co najmniej powiedział iż gardzi jej egzystencją. -J,ja mogę się postarać upolować coś lepszego! Pada, będzie to trudne, ale dam radę-znów wstała, nieco histerycznie chcąc dogodzić samcowi. O co jej chodziło, dlaczego się tak zachowywała? Nikt zdrowy na umyśle nie miałby takiej paranoi.
Jej zmartwiony wzrok omiótł jego ciało.
-Proszę. Jak na ciebie patrzę to się boję, że przy najlżejszym podmuchu wiatru rozsypiesz się na kupkę kości-jej kąciki ust powędrowały ku dołowi, tworząc rozczulającą podkówkę.
-I... nie odpowiedziałeś mi jak się zwiesz


RE: Skalny las - Arne - 19-09-2013

Jakby nie był już wystarczająco zdumiony jej zachowaniem. Stanął lwicy na drodze.
- Nie, nie, pod żadnym pozorem nie próbuj mi przynosić czegoś jeszcze! - Nieznacznie podniósł głos, z dezorientacji i podenerwowania. Zdecydowanie nie był gotowy na coś takiego. Przypomniał sobie poprzednie pytanie lwicy, więc już z uprzejmości wyjawił swe imię, chociaż niezbyt miał na to ochotę...
- Nazywam się Arne... i zapewniam że nie jest mi potrzebna żadna opiekunka - przyłapał się na tym, że wypowiadał te słowa wyraźnie i bez pośpiechu, jakby tłumaczył dziecku - Jestem już stary i niejedno przeżyłem, nie rozsypię się w proch tak łatwo.
Pomijając już resztę zachowań albinoski, głupio z jej strony że tak zbliża się do wychudzonego lwa... jeśli ktoś jest w takim stanie może to oznaczać, że na coś choruje - kto wie czy zakaźnego.
Co ona chciała osiągnąć? W głowie zatliło mu się powoli wytłumaczenie, które wcale go nie rozchmurzało.


RE: Skalny las - Eleri - 19-09-2013

Gdy podniósł na nią głos cała się skuliła, rozszerzając ślepia, wyglądając jak skarcone kocię, które czuło się winne i przestraszone.
-Śliczne masz imię-szepnęła cicho, z bladym uśmiechem na mordce, który jednak szybko zgasł. Znów przywarła do ziemi, kładąc głowę na łapach, skruszona tym, że żadna z jej chęci nie została doceniona. Wyglądał na samotnego, dlaczego gardził jej towarzystwem?


RE: Skalny las - Arne - 19-09-2013

Śliczne masz imię. Piękny jesteś. Nadzwyczajna chęć dogodzenia. Tak, pewne podejrzenie nasuwało się à propos jej zachowania. Nagle ogarnęło go dziwne uczucie, jakby rodzaj paniki? Może zbyt długo nie miał kontaktu z inną żywą istotą? To nieistotne, absolutnie nie wchodziło w grę by jakaś, możliwe że nie w pełni poczytalna, lwica z przynajmniej jednym defektem zdrowotnym, zalecała się do niego. Zalecała się. Do niego. NIEGO.
- Słuchaj... jeśli tak lubisz pomagać, zajmij się kimś bardziej potrzebującym... nie wypada mi przyjmować żadnej opieki kiedy inni jej potrzebują ... - Cofał się powoli nie spuszczając jej z oczu - Nie obraź się że nie byłem głodny, na pewno twoje wysiłki nie pójdą na marne... - Zbliżał się do krawędzi groty - Miło było cię poznać, Eleri, ale czas mnie goni, żegnaj.
Po tych słowach rzucił się biegiem w przeciwną stronę, pierw lądując w wodzie, rozpryskując ją dookoła, a na lądzie ruszył przed siebie szybko znikając lwicy z oczu.

zt


RE: Skalny las - Eleri - 19-09-2013

Podniosła głowę, marszcząc "brwi" nie rozumiejąc jego zachowania, ni słów. Z każdym kolejnym wyrazem jej uszy cofały się coraz bardziej do tył, a do oczu napływała histeria i panika. Gdy wystrzelił z groty, ona zerwała się na nogi niemal równie szybko co on, zachłystając się powietrzem, gdy jej ślepia, w których zaiskrzyły łzy rozszerzyły się niesamowicie podążając za jasną smugą znikającą w oddali.
-Nie zostawiaj mnie! Samej...-chciała krzyknąć, lecz głos uwiązł jej w gardle, powodując niemożność wyrażenia swego stanu.
Stała zatkana, nie umiejąc się poruszyć, ze wzrokiem utkwionym gdzieś w nieokreślonym punkcie. Czy to klątwa? Samotnie spędzić... tyle czasu! A gdy w końcu wydostała się z kanionu, nawet zabiedzony samotnik nie uważał jej za osobę godną jego towarzystwa. Za co? Co do jasnej cholery takiego w życiu komu uczyniła, że ją tak los kara? Całe życie! Broda jej się zatrzęsła, a słone łzy żałości i smutku spłynęły po jej licach. Opadła na grunt nie starając się nawet gonić niewdzięcznika. Rozpłakała się, nad sobą i nad faktem, że wszystkie samce są takie same.

Jakże banalne mają co niektórzy problemy. Ona jednak oczywiście nie widziała błahości swej dramy.


RE: Skalny las - Azkabeusz - 21-09-2013

Nad skalny las przybył szczur Azkabeusz. Po co pytacie że tak przywędrował? Wiadomo za soczystym pożywieniem i domem. Bal się wszelkich drapieżników od ptactwa po ssaki. Zauważył białą lwicę a obok niej soczystą trawę. Wokół były twarde skały, może uda mu się szybko zjeść i uciec zanim zauważy. Cicho skradał się i podszedł do trawy znajdującej się przed łapami lwicy. Jego umysł krzyczał ,, Durniu ! Uciekaj zanim stracisz swe życie'' Lecz głód był silniejszy i zaczął jeść przerażonymi oczami. Jego oddech był szybki.


RE: Skalny las - Eleri - 21-09-2013

Nie zauważyła gryzonia, gdyż łzy przysłoniły jej wizję. Chlipała cicho, chcąc by ze łzami wyciekł z niej cały ból, który ona jakże by inaczej uważała za jakąś niesamowitą karę. Głupia baba.
Pociągnęła nosem i otwarła ślepia, nie wiedząc nawet po co. Och. Przed jej obliczem znajdowała się rozmazana, brązowawa plamka, chrupiąca coś uroczo, z serduchem na najwyższych obrotach.
Zamrugała parę razy i sapnęła cichutko, owiewając małego krwistym oddechem. Biedny dikdik leżał i się marnował, na nic było to całe polowanie.


RE: Skalny las - Azkabeusz - 21-09-2013

Szczur był przerażony że jak zjadł swoją trawę to nie umiał się poruszyć. Strach go zeżarł od środka i nie było odwrotu. Lecz jego odwaga mówiła że ten lew go nie zaatakuje. Gdyby to widziała rodzina, pomyśleliby że zwariował że nie ucieka. Uspokoił się i widząc smutną lwicę odważnie przemówił
-Czym się smucisz lwie? Masz jedzenie a ja walczę każdego dnia o przetrwanie! Proszę nie zjedz mnie, chciałbym doczekać się wiekopomnego potomstwa- odrzekł przerażonym głosem . Gdyby to widziała matka, co by powiedziała. Az strach pomyśleć. Jedyną miał szansę uciec a nie wykorzystał. Czyżby głupota zapanowała w jego i tak maleńkim móżdżku? Ale pytanie czy jest lekarstwo na głupotę?


RE: Skalny las - Eleri - 21-09-2013

Resztki łez opuściły jej oczy, wyostrzając obraz gryzonia. Spojrzała nań jak na jakieś widmo, gdy tylko przemówił, jakby było to coś paranormalnego. Może zbyt długo była odseparowana od świata i społeczności? Westchnęła cichutko i odrzekła:
-Cóż mi po pożywieniu? Płaczę, bo jestem odrażającą kreaturą. Musi tak być, skoro wszyscy ode mnie uciekają-chlipnęła, ujawniając swój jakże błahy powód do smutku.
-Nie zamierzam cię zjeść-pociągnęła nosem-ktoś... odebrał mi apetyt-chlipnęła-Dzieci... sama też bardzo pragnę je mieć.
Wyznała mu, kuląc uszy, nie podnosząc łba z poziomu podłoża.
-Ale to chyba niemożliwe-dodała cichutko, jakby do siebie.


RE: Skalny las - Azkabeusz - 21-09-2013

Azkabeuszowi zrobiło się żal kota. Skoro podarował mu życie on odwdzięczy się współczuciem. Podbiegł do niej i rzekł
- Ja uważam że jesteś najwspanialszym lwem na świecie, królem wszystkich zwierząt, no nie płacz ciii odrzekł i wskoczywszy na jej łapę wspiął się odważnie na ramie i przytulił głowę do jej policzka jakby chciał ją pocieszyć. Uradowany ze przestał się bać zaśmiał się do siebie. Będzie pierwszym potomkiem nie bojącym się już lwa! Czyżby cud?