Król Lew PBF
Skalny las - Wersja do druku

+- Król Lew PBF (//pbf.krollew.pl)
+-- Dział: Tereny wolne (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=65)
+--- Dział: Dolina Spokoju (//pbf.krollew.pl/forumdisplay.php?fid=69)
+--- Wątek: Skalny las (/showthread.php?tid=1708)



RE: Skalny las - Persa - 26-02-2017

Mijały kolejne miesiące. Persa nie zmienił się zbytnio, bowiem niewiele przez ten czas poznał i niewiele nowych opinii sobie wyrobił. Właściwie jedynie łapy mu się wydłużyły i brzuch urósł, a mentalnie postrzegał sprawy tylko odrobinę dojrzalej. Hieny, których nie lubił z czasem zniknęły i zostały tylko te trzy brązowe. Widać było nawet bez patrzenia, że Nvedu coś za blisko plącze się przy jego matce, co z każdym dniem coraz bardziej go irytowało. Obiecał sobie, że będzie jej pilnować, żeby samiec nie posunął się za daleko. Nie wiedział dokładnie w jakim sensie za daleko, bo nawet nie próbował tego określać, ale był przekonany, że gdyby nadeszła taka chwila, na pewno by ją rozpoznał, a wtedy wiedziałby co robić... Skoczyć cętkowanemu do gardła i rozerwać!
W myślach często to robił, zamiast polować na małe zwierzątka, pastwił się nad niczemu winnym Nvedu. Rano Persa miał zamiar podążyć za rodzicielką, żeby zorientować się czy tamten znowu z nią rozmawia.
Przeciągnął się i rozejrzał. W legowisku było pusto, a słońce zdążyło już pokonać na niebie spory kawałek. Ahhh znowu! Z wiekiem robił się z niego coraz gorszy śpioch!
Wybiegł z leża i latając w kółko węszył, starając się trafić na trop Kiu. Szczęściem szybko go znalazł, więc ruszył za nim, orientując się, że znów miała Nvedu za towarzysza.
Nie zastanawiał się, gdzie mogło przebywać jego rodzeństwo, obecnie znaczenie miała tylko ona. Odetchnął, kiedy dostrzegł ją przed sobą, razem z wrogą hieną i jakimś łaciatym stworem. Nieco wolniejszym krokiem dotarł do matki i zatrzymał się u jej boku. Chciał łypnąć groźnie na Nvedu, ale że tamten również stał w pobliżu różnookiej, od razu skupił się na nieznajomym. Był niewielki i wydawał się niegroźny nawet dla niego, ale i tak uznał, że warto mu o tej niższości przypomnieć, więc wyszczerzył groźnie zęby.


RE: Skalny las - Kiu - 26-02-2017

-Spokojnie- Rzekłam do samca i skierowałam spojrzenie an likaona. W ten przybył Persa.
-to likaon, dziki pies, zwierze stadne- Po ostatnim słowie bardziej wymownie na "gościa" spojrzałam.
-Gdzie reszta?- zapytałam się go, gdyż jakoś nie bardzo wierzyłam, ze to samotnik. Tak mogą się zdarzyć ale w tym wieku? Wolałam zachować wszelaka czujność względem niego. Ndevu miał w swych słowach rację, jakby likaon skrzywdził którekolwiek młode, to nie było by gadania a za to brutalna i długa śmierć.
-Czego tutaj szukasz, nie spotyka sie was w tych okolicach- Cały czas nie zmieniałam swojej pozycji i nadal moja sylwetka dawał do zrozumienia, ze jeden zły ruch a rzucę sie w jego stronę. Nie jest lwem, więc ma szanse wyjść z tego obronna łapą, jeśli tylko spokojnie się wytłumaczy. Nie atakuje niewinne osoby, chyba, że na obiad.


RE: Skalny las - Loki - 27-02-2017

Loki odczekał aż rudzielec skończy się wydzierać, a starsza samica przemówi. W międzyczasie pojawił się też następny bachor. Gdyby tylko łaciaty mógłby sobie na to pozwolić to z czystej frustracji pacnąłby się łapą w głowę, by pokazać swoje zirytowanie. Nie było go jednak teraz stać na ten gest, w końcu gdyby tak poczyniły zdradziłby się z pewnością. A akurat on nie należał do osób głupich czy łatwowiernych. Przez całe swoje życie cały czas kłamał i oszukiwał, miał więc w tym niemałą wprawę. Teraz jednak nie musiał zmieniać faktów na swoją korzyść. Cha! O ironio prawda była teraz dla niego korzysta! Przybrał nieco zamyślony i melancholijny wyraz pyska, patrząc się gdzieś w bok, w dal, jak gdyby brązowa hiena poruszyła bolesny dla niego temat.
- Reszta?... Martwa.
Powiedział to beznamiętnym, wyzutym z uczuć tonem. Tak naprawdę w środku jego dusza aż uśmiechała się na wspomnienie masakry, którą spowodował, jednak żadne z tu obecnych zwierząt nie powinno o tym wiedzieć. Spojrzenie jadeitowych ślepi spoczęło na samcu, dalej smutne.
- To jest nasz normalny sposób mówienia. Tak mówiło się w naszej watasze. Podkreślaliśmy dzięki temu wyższość dobra wspólnoty nad dobrem jednostki. Chociaż każdy członek rodziny miał zapewnione miejsce w naszej wspólnocie. Nie zamierzamy się wyzbywać ostatniej cząstki przeszłości, tylko dlatego że nam każesz.
Likaon westchnął i zwrócił się znów do Kiu odpowiadając jej na ostatnie z zadanych pytań.
- Jak już mówiliśmy... tylko tędy przechodzimy. Masz rację zalesione tereny nie należą do naszych ulubionych miejsc, dlatego mamy zamiar szybko je opuścić. Przebyliśmy jednak długą drogę, zatrzymaliśmy się więc na krótki odpoczynek, kiedy nasze łapy bolały zbyt mocno by postawić kolejny krok.


RE: Skalny las - Ndevu - 27-02-2017

Gdy Persa podszedł do mamy, Ndevu uśmiechnął się do niego i poklepał go po głowie, przez ostatnie miesiące mały nie zmienił do niego nastawienia, ale Ndevu nigdy nie przestał próbować, może, teraz gdy jego relacje z Kiu się pogłębia, coś się zmieni?
Ndevu słuchał psowatego z podirytowaniem, podkreśla wyższe dobro wspólnoty? Ach te psokształtne... dla niego brzmiało to po prostu głupio, likaon wydawał się strasznie dziwny, dlatego trudno było obdarzyć go zaufaniem.
- Skoro tylko tędy przechodzisz, najlepiej będzie, jak sobie pójdziesz. - Nie ukrywał, że nie podoba mu się jego obecność, ale rozlew krwi, był niepotrzebny, Ndevu spojrzał jeszcze raz na Perse i spytał:
- A ty Persa jak sądzisz? Co powinniśmy z nimi zrobić?


RE: Skalny las - Persa - 27-02-2017

Wzdrygnął się na klepnięcie Nvedu, ale nie spuścił wzroku z - jak się dowiedział od mamy - dzikiego psa. Nie widział w życiu zbyt wielu zwierząt, więc nie ukrywał przed sobą, że ciekawą go te wielkie plamy na jego ciele i ogromne uszy. Poza tym te oczy wydawały się dziwnie hipnotyzujące, nawet trawa nie miała tak soczystej, jaskrawej barwy.
-Eh?- wyrwało się mu, kiedy usłyszał pytanie samca. Młody zacisnął zęby bijąc się w myślach ze sobą. Z jednej strony chciałby przegonić intruza, z drugiej dłużej z nim porozmawiać, a z trzeciej... Spojrzał ukradkiem na mamę, szukając w jej postawie aprobaty. Była skupiona na obcym, ale pomimo groźnego tonu, nie zależało jej na jego krzywdzie. Pozornie. Persa czuł, że po prostu nie chciała brudzić sobie łap.
Wyszczerzył zęby, marszcząc groźnie pysk -Zjedzmy go!- rzucił i postąpił jeden krok w kierunku likaona, jakby gotów był się na niego rzucić.


RE: Skalny las - Rinuzi - 27-02-2017

Dumna z siebie Rin podążyła za mamą i Ndevu. Po chwili dojrzała znajomą sylwetkę, która odrobinę popsuła jej humor. No tak, zapomniała, że jej brat jeszcze żyje. Spojrzała na niego krzywo, nie zbaczając z kursu. Przystanęła pomiędzy Ndevu a mamą, raczej z tyłu. Wiedziała, że i tak za wiele nie zdziała, za to niehiena może być dla niej niebezpieczna. Nie chciała też zawadzać i utrudniać mamie potencjalny atak. Za to Persa miał chyba inne zdanie na ten temat. Próbowała go ignorować, ale po ostatniej jego "złotej" myśli nie wytrzymała.
- Ale jesteś głupi - warknęła na niego dobitnie. Nie wiedziała, czemu inni pozwalają mu się tak zachowywać, ale wiedziała, że dłużej tego nie zniesie.


RE: Skalny las - Kiu - 08-03-2017

-Trzeba myśleć gdzie się zatrzymujecie- Rzuciłam do niego a i pozy swojej agresywnej nie zmieniałam. Może i on w pojedynkę nie stanowił zagrożenia ale był drapieżnikiem, potencjalnie bezpieczniejszy dla moich dzieci. Wkroczył an nasze ziemie, to nie jest bezpieczne. Możliwe, że pojawią się kolejne młode. to dość niebezpiecznie zostawić go tak żywego. Wie gdzie mamy legowiska.
Zaśmiałam się głośno i obeszłam naszego gościa zatrzymując się z drugiej strony co do Ndevu.
-Wolałbym abyś został tutaj z nami- Dodałam szczerząc do niego swoje mocne szczęki. Byłam gotowa na pościg jeśli będzie ten próbował uciekać. Nie miałam zamiaru wypuścić go żywego.
-A ty co an to Ndevu?- Persa chce go zjeść, a on co myśli?


RE: Skalny las - Loki - 08-03-2017

No rzesz do jasnej cholery. A mógł leźć przez terytorium większych ale też znacznie głupszych lwów. Jednak po co! Lepiej iść wolnymi terenami, przecież tak będzie prościej! No i teraz ma, otoczony przez hieny, już prawdopodobnie martwy. Trzeba było trochę pohandlować, przedstawić parę rzeczy w jasnym świetle. Szanse są małe, wręcz niewielkie, lecz albo to albo zginie z pewnością.
- Posłuchaj rozumiemy, że uznajesz nas za zagrożenie. To logiczne i oczywiste, zważywszy na fakt, iż jesteś matką. Jednak nam się do grobu aż tak nie śpieszy... Może zatem... Pohandlujemy trochę? Oczywiście to nie my, tylko wy byście dyktowali warunki.
Zamilkł na chwilę spoglądając na małe i dość mocno go irytujące bachory. Nie zamierzał jednak pokazać jak bardzo owe szczeniaki go wkurzają, gdyż byłoby to czyste samobójstwo z jego strony. Chwila milczenia przeciągała się, Loki nie miał zamiaru niczego pośpieszać. Lepiej powoli zastanowić się nad kolejnymi krokami.
- Nas, likaonów nikt praktycznie nie traktuje poważnie. Możemy się więc wam w jakiś sposób przydać. No i... znamy się nieco na roślinach ale to chyba po nas czuć. Nie przeszliśmy pełnego szkolenia medycznego ale znamy parę sztuczek. W zamian chcemy jedynie... żyć. Może nie w pełnej wolności, może jako wasz więzień... Jednak nie po to odeszliśmy z martwych terenów rodzinnych, aby teraz ginąć.
Spojrzał na Kiu błagalnym wzrokiem. Widział w jej agresywnej postawie, że szanse powodzenia handlu są niezwykle nikłe.
- Jak zresztą zauważyłaś jesteśmy tu sami... Przyszliśmy tutaj tylko dla tego, że dookoła są stada pełne lwów... Chcieliśmy szukać azylu dalej na wschodnich wolnych terenach. A przynajmniej tak nam się zdaje, że są wolne. Może się mylimy?


RE: Skalny las - Ndevu - 08-03-2017

Persy propozycja sprawiła, że Ndevu się uśmiechnął, nie było to takie głupie...
Ndevu dokładnie zrozumiał, o co chodzi Kiu, nabrał postawy gotowości do ataku i powiedział:
- Cóż, pozwoliłem Persie wybrać, niech tak zostanie... - Po chwili likaon zaczął prosić o litość, proponując dziwny układ.
- Słuchaj, nie podoba mi się opcja trzymania tu więźnia, biorąc pod uwagę fakt, że jak widzisz mamy tu młode, mógłbyś zrobić im krzywdę... znasz się na roślinach? Jeszcze gorzej, zaraz byś próbował nas otruć jakimś dziwactwem, nie ufam ci i to się nie zmieni... - Po tych słowach Ndevu zaśmiał się i dodał:
- Poza tym, jeśli mam wybierać między obiadem a zielarzem-więźniem, wybieram to pierwsze - Ndevu był gotowy na każdy ruch ze strony likaona, zapewne zacznie uciekać, wtedy ruszy za nim, choć z desperacji może też próbować się rzucić na niego, Kiu lub któreś z młodych, na to Ndevu tym bardziej nie pozwoli...


RE: Skalny las - Persa - 08-03-2017

Zgodzili się? Nawet Nvedu? I naprawdę mogli go zjeść, chociaż siostra powiedziała, że pomysł (lub on, chociaż to bez różnicy) jest głupi?
Szczeniak spojrzał podekscytowany na długouchego. Już niemalże wyobrażał sobie jego smak, ale wtedy w czaszce zadźwięczały mu jego słowa, jakby coś chciało żeby dwukrotnie się nad tym zastanowił. Zmrużył ślepia i jeszcze raz ocenił zwierzaka. Proponował, że będzie więźniem, a samiec bał się, że będzie groźny? Istniało na to rozwiązanie, idealny kompromis wręcz, aż Persa aż sam był zaskoczony, że do niego doszedł.
-A-a może go nie z-zabijajmy bo się przy-przyda?- starał się kontynuować pewnym tonem, ale głos złamał mu się nieoczekiwanie, sam nie wiedział dlaczego. Odchrząknął szybko, mając nadzieję, że nikt tego nie zauważy i kontynuował -Odgryźmy mu łapy, albo końcówki łap, żeby nie mógł chodzić i zostawmy żeby żył u nas!- zakończył z podekscytowaniem i spojrzał na mamę.


RE: Skalny las - Kuanza - 08-03-2017

Kuanza przyprowadziła Nurit z powrotem do Skalnego Lasu, tak, jak zamierzała. Mtego został tam, bo widocznie zainteresował się lwiątkiem, lecz ona wolała szybko wrócić do domu.
Dość szybko zlokalizowała grupę, choć znajdowała się dość daleko od głównej części terytorium. Cały czas szła razem z małą, jednak gdy dostrzegła likaona, wkurzyła się i podbiegła do niego. Co to tu jeszcze robi?! Hiena była zezłoszczona na psa, wszakże to jego obecność przestrzaszyła młode, a jej zepsuła cały poranek... mniejsza z tym. Najważniejsze było to, że pomimo wyraźnego nakazu Mtego, przybysz(ka) nadal nie opuścił(a) ich terytorium. Co on(a) sobie wyobraża?!
- A ty co tu jeszcze robisz?! Wynoś się stąd! - warknęła, przyjmując przy tym agresywną postawę. Po chwili uspokoiła się i rozejrzała się po innych hienach, choć Kiu też miała agresywną pozę, one chyba nie chciały go wyganiać...
- O co chodzi? Co z tym zrobimy? - zapytała.


RE: Skalny las - Kiu - 09-03-2017

Może i zgodziłabym się ze słowami syna ale... No właśnie pojawiła się Kuanza.
- A więc już byleś wypraszany... nono to nie rokuje dla ciebie już nic dobrego- Skoro był wypraszany, a mimo to ten dalej tutaj został, to dla mnie taka postawa powinna zostać ukarana.
- Śmierć- odrzekłam samicy, możliwe, że nie poprze tego wyroku ale głupiec pcha się i odpoczywa tak blisko nory hieny, która ma młode i jeszcze lekceważy wypraszanie.
- Wie, że tutaj są młode, nie ufam dzikim psom, to tchórze, które mogą wypaplać i sprowadzić na nas kłopoty i problemy- Tak proste rozumowanie, widząc jak się teraz zachowuje, kto może mi zagwarantować, że w podobnej sytuacji nie będzie chciał wykupić się zdradzając miejsce gdzie są młode hieny? W dodatku może kolejne będą? Rzuciłam się na likaona aby go przynieść do ziemi swym ciężarem i siłą. Nie, jeszcze nie zatopiłam w nim swych mocarnych zębów, acz pokazałam je mu z bliska.


RE: Skalny las - Nurit - 09-03-2017

Tuż obok Kuanzy, a może ciut za nią, posłusznie dreptała mała hienka. Nie w głowie jej było uciekanie z lasu, to wszystko wyszło tak... Przypadkiem. Ale wyglądała też na całkiem zadowoloną z tego faktu - w końcu zobaczyła lwa, prawdziwego lwa! Problem w tym, że ten ani nie wyglądał, ani nie zachowywał się tak, jak go sobie wyobrażała; napotkane lwiątko nijak nie pasowało do opisu krwiożerczych bestii z maminych opowieści. Czy to możliwe, że małe lwy aż tak się różniły od swoich rodziców? Czy jak Arvo będzie duży, to nie będzie chciał w niczym pomagać Nurit, a wręcz przeciwnie, rzuci się na nią bez mrugnięcia okiem?
Te i podobne rozmyślania towarzyszyły zezulce przez całą drogę do domu, a odgonił je dopiero widok mamy rzucającej się na tego popaćkanego psa. Nie pobiegła za ciocią, a zamiast tego zatrzymała się, by ze stosunkowo bezpiecznej odległości obserwować całą akcję. Czujnie postawiła uszy. Nie lubiła patrzeć, jak mama zabija niehieny, których się nie je. Ale może te psy się je, tylko jeszcze nigdy nie było okazji...?


RE: Skalny las - Kuanza - 10-03-2017

Kuanza zastanowiła się. Śmierć? Cóż, to dość drastyczne... ale ten likaon sam jest sobie winien. Wiedział już wcześniej, że hieny nie życzą sobie jego obecności tutaj. Powinien posłuchać Mtego i szybko się stąd wynieść, a sprawy by nie było.
Pies rozdrażnił Kuanzę, obwiniała go za ucieczkę młodych, nadal też pamiętała o jego wcześniejszych słowach, które brzmiały jak groźba. Dlatego miała nic przeciwko decyzji Kiu. Była ona brutalna, ale jednak gwarantowała, że nie będzie już z nim więcej kłopotów.
Tak więc hiena przyglądała się bez słowa temu, co robiła starsza samica. Nie miała zamiaru się sprzeciwiać, ale pomagać jej też nie było potrzeby.


RE: Skalny las - Loki - 11-03-2017

Nie obchodziło go zupełnie zdanie, ani słowa innych członków klanu. One zupełnie nie miały znaczenia, nie ważne czy dopiero przyszli, czy też wypowiadali się ci już na miejscu obecni. To samica o dwukolorowych oczach miała tutaj jedyną i faktyczną władzę i ona wydała już wyrok. Likaon jednak nie zamierzał tanio sprzedać swojej skóry. Chcą go dopaść? Jak wielu innych i ewidentie musieli by ustawić się w kolejce. Przeklęte, agresywne i przesądne istoty. Błyskawicznie nakreślona w głowie sytuacja nie przedstawiała się dla zielonookiego najlepiej, jednak miała swoje plusy. Z przodu hieny, a za zadem drzewo. Skoro Kiu rzuciła się na niego od frontu, z zamiarem przygowżdżenia do ziemi, to przynajmniej tymczasowo uniemożliwiła atak innym członkom swojego klanu. Loki kierowany dziwaczną myślą w chwili kiedy brązowa rzuciła się do przodu z zamiarem zgniecenia go swoimi łapami, także spróbował się do przodu przesunąć. Mianowicie podjął się próby ślizgu pod brzuch skaczącej nań hieny. Gdyby udało mu się dostać do miękkiego podbrzusza mógłby nadszarpać dolną część ciała samicy i dotkliwie ją poranić, bez odpowiedniej, medycznej pomocy może nawet z skutkiem śmiertelnym. Ta myśl jeszcze tylko bardziej nakręciła likaona. Matka zginie na oczach własnych dzieci, które będą wspominać z przerażeniem jak ich rodzicielka z flakami na wierzchu konała od łaciatego psa. Z resztą nie ważne czy manewr mu się powiedzie. Jest martwy tak czy siak, więc co ma do stracenia?

//Let's ready for fight! Wołamy MG?